W Yellowstone State Park w Wisconsin “zaklepałam” miejsce już w listopadzie. Co prawda chciałam gdzie indziej, ale tam już miejsc nie było… W tym parku byliśmy chyba z 10 lat temu i mieliśmy stamtąd niezbyt miłe wspomnienia. Chciałam je zatrzeć…
Wyjechaliśmy w piątek. Po drodze się rozpadało… Nie napawało to nas optymizmem.
Na miejscu okazało się, że zajęłam bardzo dobre miejsce. Prawie po kostki w błocie. Jak w tej brei rozstawiać namiot? W rejestracji powiedzieli nam, że mają jeszcze jedno wolne miejsce. Dużo dalej od łazienek, ale w miarę suche. Zdecydowaliśmy się na zamianę. Z tym że ktoś zarezerwował to miejsce od niedzieli. Mieliśmy wybór. Albo wracać do domu, albo zostać i próbować rozstawić się w błocie, albo zaryzykować i mieć nadzieję, że w niedzielę zwolni się jakieś inne miejsce i tam się przenieść. Wybraliśmy ostatnią opcję.
Trawa po deszczu była mokra, więc rozstawiliśmy tylko naszą wiatę nad stołem i pojechaliśmy się rozejrzeć. Wróciliśmy pod wieczór… I zaczęły się kolejne problemy… Przed wyjazdem małżonek kupił inwerter, czy jak się to tam nazywa. Takie cóś, że wtyka się w samochodzie do tego czegoś od zapalniczki i w kontakcie (w tym czymś) ma się normalny prąd. Nasz materac ma wbudowaną pompkę i inaczej nie da się go napompować… nie działało. Ten inwerter był za słaby. Coś w tej pompce tylko popiskiwało i burczało (znak że działa), ale powietrze nie szło… Jak spać? Na ziemi? Miałam ze sobą drugi materac. Znacznie niższy i mniej wygodny. Zapomniałam zabrać pompkę. Nawet nie podejrzewałam, że będzie potrzebna. Rad niewola dmuchaliśmy w ten materac na zmianę. Mąż się śmiał, że żadne drinki nie będą nam potrzebne, bo i tak we łbach się kręci. Nadmuchaliśmy…
W sumie fajnie było. Trochę pojeździliśmy, połaziliśmy po chaszczach i bardzo mi się podobało. W sobotę wieczorem popatrzyłam na niebo i stwierdziłam, że coś się chmurzy… Małżonkowi udało się złapać zasięg… sprawdził pogodę. Od godziny 20 miała zacząć się burza i z niewielkimi przerwami miała trwać do niedzielnego południa. A my powinniśmy opuścić to miejsce do 15.
Małżonek się wściekł. Zadecydował, że zwijamy manele i wracamy do domu. Jak nam przez całą noc będzie lało, to wszystko będzie ciekło i jak będziemy się pakować? Nawet nie zaprotestowałam. W pół godziny zwinęliśmy obozowisko i zapakowaliśmy wszystko do samochodu. W biurze parku odmeldowaliśmy się i wio do domu. Jeszcze nie zdążyliśmy wyjechać z tego parku, gdy zaczął padać deszcz…
W domu byliśmy ok. 22. Trzeba było to wszystko rozpakować, bo nasze jedzonko w lodówkach i kontenerkach leżało na samym spodzie. Utuptaliśmy się dokładnie… Trochę żal, bo miejsce jest fajne. Pełne uroczych zakątków, a nawet nie zdążyliśmy obejrzeć większości… Samo jezioro też jest spore…
Na wrzesień mam zaklepane miejsce… ciekawe czy uda nam się przełamać złą passę? Mówi się że do trzech razy sztuka…
Wybrałam trochę zdjęć, żeby to opowiadanie o naszym wypadzie nie wyglądało tak „łyso”…
Jedna część z okolic tamy… Woda przelewa się przez nią i tworzy rzeczkę. To tam kacyki budują sobie gniazdko (chociaż dokładnie nie wiem gdzie)…
A druga część, to nasze jeżdżenie i chodzenie po okolicy…
Pisane trochę na kolanie, ale to z prędkości

Serdecznie zapapraszam na spacer po Yellowstone Lake State park
Pechowo, ale i tak mogło być gorzej…
A fotka z czterema berniklami mogłaby służyć za pomoc naukową na Ptasim Uniwersytecie Latania: wszystkie fazy ruchu skrzydeł na jednym zdjęciu!
Ja wcale nie mówię, że było aż tak źle. Takie wyjazdy z przygodami dłużej się pamięta
Przynajmniej nie było nudno 

A co do bernikli… fakt. Każda leciała swoim tempem i wszystkie fazy lotu są na jednym zdjęciu
Dobry wieczór na nowym pięterku!
Zaczyna się jak na Kaszubach – ta zieleń i tamy (jest nawet taki szlak turystyczny elektrowni wodnych). I te zamglone zdjęcia takoż, a to tylko dowód, że piękne widoki wszędzie można wypatrzyć.
Siatka może być dobrym punktem obserwacyjnym, żeby namierzyć jakieś latające albo pełzające jedzenie (owady?). A znów sarenka wygląda jak z drugiego końca świata – te nozdrza ma tak wysoko, że jest podobna do misia koala 😉 o berniklach już Mistrz Tetryk mnie uprzedził.
Czy kacyk-samiczka to nie powinna być kacyczka?
Sępniki wyglądają jak łysi panowie w ciemnych garniturach, trochę jak te kukiełki z loży szyderców w Muppet Show (Waldorf i Statler). I podejrzewam, że spodziewały się, że jak się zatrzymaliście, to w następnej kolejności im sprzątniecie to żarełko.
Budki lęgowe wyglądają na pierwszy rzut oka jak reflektory na maszcie oświetleniowym. O ile dobrze pamiętam, gdzieś w Poznaniu są lampy uliczne z przewidzianym miejscem na gniazda dla ptaków.
Żurawie w locie odcieniem skojarzyły mi się w pierwszej chwili z flamingami.
A ryby – rewelacja! Szkoda, że nie można tak po płetwach ich rozpoznać.
Stwór pływający wygląda mi na piżmaka – łeb ma za ostry na bobra albo wydrę.
No i trzeba powiedzieć, że jak na tak NIEudany pobyt, to zdjęcia rewelacyjne, zwłaszcza tych ptaków w locie, bernikli, ale i niezidentyfikowanego ptaszka, co wyleciał na małżonka.
Uważam, że pięknie jest wszędzie. Wystarczy się tylko rozejrzeć
I nigdy nie twierdziłam, że tu jest piękniej niż w Polsce. Może w niektórych miejscach inaczej, ale nie oznacza, że ładniej…
Ale chyba masz rację, że ta siatka może być dobrym punktem obserwacyjnym. Tym bardziej, że jest na górze, obok tamy.





Nie mam nawet bladego pojęcia co to było, więc piżmak jest do przyjęcia i zaakceptowania 


Ta siatka otacza jakieś urządzenia, zawory wielkości kół młyńskich i jest tam na ziemi woda. Może tym ptakom wygodniej jest pić taką stojącą wodę, gdzie trudno się utopić
Te amerykańskie sarenki mają swoją nazwę i już ktoś mi kiedyś zwracał uwagę, że te na zdjęciach sarenkami nie są. Mają zupełnie inny kształt uszu, kolor sierści, a także, jak to zauważyłeś, inny rozstaw nozdrzy. Dla mnie to wszystko są sarenki…
Może być kacyczka
Też mam wrażenie, że sępniki głównie bały się, żebyśmy nie zabrali tej padliny… i kto by to jadł?
Tak. Te budki wyglądają trochę dziwnie. A przynajmniej zupełnie inaczej, niż te standardowe. Ale podoba mi się, że mają odpowiedni zawory i po okresie lęgowym, gdy już jaskółczaki odlecą na południe, można je wyczyścić i odkazić (oczyiście budki, a nie jaskółczaki).
Tobie żurawie skojarzyły się z flamingami, a my zawsze patrzymy czy to żuaw, czy czapla. Szczególnie z dużej odległości. A rozpoznajemy głównie po szyi. Czapla leci ze złożoną szyją… w kształcie literki „s”. Żuraw w locie ma prostą
Podejrzewam, że nasz Senator by wiedział… On się świetnie znał na rybach…
Co do piżmaka, mogę się zgodzić bez protestu
Zdjęcia rewelacyjne nie są, bo w dużej mierze robione były we mgle i z dużych odległości. No i przez to znacznie straciły na ostrości i jakości…
A wyjazd wbrew pozorom wcale aż taki nieudany nie był. Tyle że krótki… Tym bardziej, że sama sobie jestem winna, małżonek po części też. Mogłam poszperać i sprawdzić, które miejsca są zawsze mokre i nie brać tego. A małżonek jak kupił ten inwerter, to mógł w domu sprawdzić, czy będzie toto działało jak trzeba. Zawsze przecież można wymienić na coś innego. Dziś odniósł do sklepu z powrotem, bo takie urządzenie, które z niczym nie współpracuje, nie jest nam do niczego potrzebne. Ma kupić coś innego. Coś co działa…
Tak z opisu tych zaworów za siatką to albo ujęcie wody, albo ustrojstwa do sterowania jakimiś elementami tamy (daleko to od samej tamy?).
Doskonały pomysł z budkami, żeby je czyścić po sezonie lęgowym. Czego jak czego, ale praktycznego podejścia Amerykanom trudno odmówić, najczęściej.
Co do inwertera, to miałem podobnie z transformatorem z kolei (żeby zasilać jakiś tam sprzęt kupiony w Stanach właśnie), ale pan w sklepie elektrycznym od razu powiedział, że taki prosty i mały to daje za małą moc, i jeżeli chcę zasilać coś, co bierze więcej niż 50-60 watów, to muszę kupić większy, cięższy i mniej wygodny. Może gdyby mąż określił w sklepie, co chce podłączyć do inwertera, to by mu sprzedali odpowiedni – albo poradzili coś innego?
Nie, nie daleko. Te ustrojstwa stoją parę metrów od tamy i na pewno służą do jakieś regulacji. Nie wiem do jakiej, ale to już jest mniej ważne.
Wcale nie chciały do budki wracać…
Pomysł z budkami na pewno jest rewelacyjny. Tylko duża część Amerykanów (których znam), nigdy swoich budek nie czyści. Zarastają starymi gniazdami, bo ptaki co roku dokładają nowe elementy. I jak zauważyłam, w niektórych budkach już się nie mieszczą. W parkach to co innego, bo są ludzie z obsługi takiego parku i oni mają obowiązek po lęgach to czyścić. Wiem o tym na 100%, bo Jeff, jeden z moich znajomych w parku pracuje. Kiedyś w takiej budce znalazł późny lęg sów. Takich malutkich. I nawet pokazywał mi ich zdjęcie. Wsadził maluchy do kieszeni, wyczyścił, nałożył czegoś nowego i włożył z powrotem. Sówki były bardzo niezadowolone, bo w kieszeni było im ciepło, mięciutko i wygodnie
Co do inwertera. Wszystkie parametry tego urządzenia niby pasowały. Według danych technicznych, to powinno działać. Nie wiem, może to jakiś uszkodzony egzemplarz? Ja się na tym nie znam i dlatego to nie ja pojechałam, żeby to kupić. Mąż i syn się znają. Czyli wszystko się zgadzało, tylko nie chciało działać. Mąż mówił, że kupi innej firmy. Może będzie lepszy.
Dodam jeszcze, że mąż sprawdzał na pompce od materaca jaki ma pobór i jakiej mocy zasilacz jest do tego potrzebny.
Próbowałam też doładować swoje baterie do aparatu. Ładowarka ciągnie jeszcze mniej niż materac, a nie chciało ładować. Mąż myślał nawet, że ładowarka jest zepsuta i nie ma styku. Ale w domu podłączyłam do kontaktu i działało bez zarzutu. Czyli to wina tego świństwa.
Już go nie mamy, także nie ma o czym mówić. Trzeba po prostu kupić inny…
Ha, to inna historia. Pewnie uszkodzony, jeżeli wszystko na tabliczkach się zgadzało.
Dobranocka jeszcze piętro niżej!
Wracam na poprzednie pieterko, by zapalić lampkę. Wycieczka fajna, dużo wody i deszcz. Od razu mi lepiej…
A u Was dzisiaj nie padało? Widziałem późnym popołudniem burzę nad?
Skrajem przeszła
Może będzie Ci się lepiej spało i przyśni Ci się coś bardzo miłego
A przynajmniej tego życzę
Witajcie!
Zaczął się mocno zwariowany tydzień, jak dla mnie. Niech chociaż na Wyspie będzie on spokojny!
Witaj Ukratku!

Nic tylko powodzenia i opanowania tego wariactwa życzyć
Dzień dobry poweekendowo. No tak można żyć – 18 stopni za oknem, słonecznie. Jest dobrze.
Oglądam tę galerię [oczywiście bardzo dobre zdjęcia tego co lata] i tak sobie myślę, że te widoczki, plenery to wyglądają zupełnie jak polskie. Ameryka to kojarzy się z przestrzeniami, jakąś drogą w prerii widoczną aż po horyzont.. Śmiem twierdzić, że na tych zdjęciach to nie Ameryka, która na filmach zupełnie inaczej wygląda…
Dzień dobry
Kiedyś preria kojarzyła mi się z równiną porosłą niską trawą… a w Goose Lake Prairie ta preria wygląda inaczej. Trawy, krzaki, badyle… i to wszystko na wysokość może 2 metrów. Jeszcze na koniu, to człowieka byłoby widać, ale na piechtę, to łatwo się zgubić. Nic nie widać, tylko ściana roślin 
Na filmach wszystko inaczej wygląda
Dzień dobry.

Ej, a dzie Gienia?
Gieniusia, do roboty! Weekend się skończył! Zapraszamy!
Dzień dobry, standardowo herbaciany poranek.
Ja też zaraz po herbatę.
I do ciężkich robót wykopalniczych.
Jo, czy tych robót nie da się wykonać jednym palcem?
Niestety. Siła robocza pojechała do fabryki. A poza tym wczoraj się śmiertelnie obraziłam, więc zamierzam udowodnić, że nikt nie jest niezastąpiony (oprócz mnie rzecz jasna) i poradzę sobie sama. Bez pomocy.
Siła robocza ma potem ogromne wyrzuty sumienia. Ja jestem wykończona. ALE: po pierwsze mam energy enchancer, które zaraz sobie nakleję. A jakby co, to potem mam przeciwbólowe, co to działają nawet na zakwasy. No i jestem moralnie wygrana, bo nikt mnie nie będzie opieprzać, że zahaczyłam wężem ogrodowym o rower i ten rower się przewrócił, skoro prosiłam „przygotuj mi węża do podlewania”. Albo się nauczy (ta siła robocza) dokładnego wypełniania poleceń, albo ma focha w rewanżu.
A podobno dyrektor od realizacji kontraktów… Może powinnam prośbę o rozwinięcie węża przedłożyć mailem? Tak bardziej formalnie?

Tylko uważaj Jo, żeby ta „siła robocza” nie przywykła, że sobie radzisz !
Dzień dobry! Do Gieni po kawę na rozruch i do roboty.
A za oknem tak, że chyba lada moment lunie. Oby, oby. Raz na jakiś czas powinno się trochę odświeżyć w powietrzu.
Wolałabym nie, bo mam dziś sporo pracy w ogródku.
No, to jest ok. 350 km, więc u Ciebie może być całkiem całkowicie inna pogoda.
Nie obraziłabym się
Dzień dobry

U mnie jak na razie temperaturowo w normie. No, ale jest w pół do szóstej…
Dochodzi 7 rano i czas się gdzieś zbierać. Tradycyjnie nie wiem dokąd, ale to się wymyśli

Tradycyjnie nie wiesz dokąd masz się zbierać ? Tradycyjnie, to do kościółka Miralko , tak jak przez wieki robili Twoi przodkowie ( a może wyznajesz prawosławie ?) Wczoraj widziałem obrazki telewizyjne z Warszawy , gdzie po pryncypialnych ulicach , w specjalnych rycerskich strojach paradowała tzw . krucjata różańcowa . Z różańcami , transparentami , klękali w modłach na twardym chodniku i nawet coś śpiewali …( że im się śpiewać chciało) W tym samym czasie , głowa naszego Państwa, odbyła pielgrzymkę do Piekar Śląskich i też modliła się i śpiewała . Masz zatem doskonałe przykłady co trzeba robić z wolnym czasem , kiedy już wszystkie obowiązki są wykonane …. Na zakończenie tej lekcji jeszcze ludowe przysłowie : Módl się i pracuj , a garb sam ci wyrośnie …. ( żartowałem) Ps. Na płaczącej wierzbie wykluły się tylko dwie małe kaczuszki .
No cóż, Maksiu… dziś jest poniedziałek, to dlaczego bym miała iść do kościółka? A, no tak… dziś jest Memorial Day, czyli coś w rodzaju polskiego Święta Zmarłych (a dokładniej – Dzień Pamięci).
Modlitwa ma być cichą rozmową z Bogiem, a nie wrzaskiem (często z przekleństwami) robionym na pokaz. Walczą z ludźmi inaczej myślącymi, a powinni zwalczać swoje wady i błędy… tym się bardziej zasłużą. Każdy odpowiada za siebie, tylko oni tego nie rozumieją. Zmuszanie innych do własnego sposobu myślenia jest bez sensu. A szczególnie do wiary. Albo się wierzy, albo nie… na siłę się nie da.
A co mnie obchodzi co inni chcą oglądać? Niech oglądają 

Trochę ich mało, ale to lepsze niż nic 

Do żadnych krucjat nie należę i na żadne takie… trudno mi to nazwać, żeby nie obrazić… no, w każdym bądź razie, na takie… to nawet wołami byś mnie nie wyciągną
Jeśli mi jakiś film, czy sztuka nie odpowiada, to po prostu tego nie oglądam. Nie ma w prawie nakazu
Popisy władz w kościele i z kamerą od lat działają mi na nerwy. To sprawa prywatna i osobista. Do kościoła prezydent powinien chodzić z żoną, a nie z całą ekipą telewizyjną. Jaka to modlitwa?!! To cyrk na kółkach…
Jedyna przyjemna i ważna wiadomość, to te kaczuszki na wierzbie
Niech się chowają zdrowo!!!
„Modlitwa ma być cichą rozmową z Bogiem, a nie wrzaskiem (często z przekleństwami) robionym na pokaz.”
Kwintesencja.
Dobry wieczór już chyba, chociaż całkiem jasno. Chłodno tu, ale jednak dusznawo, przydałoby się, żeby trochę popadało i powiało.
Fajrant. Dopiero teraz. Idę się przewrócić na chwilę.
Byleś się nie potłukł!
Idę sobie. Chyba odpocząć, bo pewności nie mam.
Spokojnej!
Nie pojechaliśmy daleko. Tylko do Busse Wood. I nie do bielików
Muszę przejrzeć zdjęcia, bo małżonek obcykał jakiegoś małego czerwonego ptaszka, który był bardzo daleko. Ciekawa jestem czy da się rozpoznać co to jest…
Rozpoznałam, ale zdjęcie jest takiej jakości, że nie nadaje się do pokazania nikomu
Ten ptak to piranga szkarłatna (samczyk) i jeszcze takiego nie mamy w kolekcji. Szkoda, że to zdjęcie tak kiepsko wyszło 
Co za nazwa. Jak pirania! Mam nadzieję, że nie taki groźny.
Dobranoc i ja rzeknę. Najbliższe dwa tygodnie mam raczej absorbujące, ale postaram sie zapalać magiczną lampkę 🙂
Dzień dobry. Dziś Gienia oprócz kawy w różnych wariantach i herbaty ma napoje chłodzące. Zapraszam.

Dzień dobry.
Takie dni lubię. 18 stopni. O 6.30 można wyjść z krótkim rękawem na zewnątrz.
W kalendarzu mamy Światowy Dzień Soku – poproszę o zimną wodę z sokiem malinowym.
Mamy również Dzień Bez Stanika – nie wiem jak reszta towarzystwa ale ja dzisiaj chodzę bez stanika
Dobrego dnia wszystkim.
Chyba się dołączę!
Ja też! Ja też!
Wbrew pozorom stanik to poważna sprawa.
Niewłaściwie dobrany to udręka. A bywa, że odpowiedni dobór nie jest taki prosty…
Witajcie!
Przesympatyczny poranek, z lekką nutą obawy przed popołudniowym wrzątkiem
Ja mam obawy, że ten wrzątek może się gwałtownie skończyć…
Dzień dobry! A tu całkiem znośnie, w sensie temperatury. Zachmurzenie jak wczoraj, ale już nie tak duszno, w każdym razie takie mam wrażenie.
Idę do Gieni po kawę.
Mrożoną, weź dla mnie po drodze! Jeśli oczywiście będziesz tak uprzejmy
Czyli frappe. Już się robi!
Dzień dobry, wszyscy zdrowi? Zdrowi! I dobrze


Cudny jest ten pirang. Zapraszam go do swego ogródka.
Strzyżyk lata nad mym tarasem, ale już po nim nie drepcze, jak zeszłego roku
Koty, niestety koty, które się wszystkiego boją /oprócz much/, ale on o tym nie wie
Czy Panowie będą łaskawi pokazać nagą pierś??? Noo nie żebym była aż tak ciekawa, ale skoro sami deklarują… Hmm…

Hm, ja wiem, czy pokazać? Po prostu nie nosić stanika…
Z wzajemnością?
A tera do pracy, Rodacy!
O! U mnie rudziki od kilku dni rezydują.
Sukces. Z nazwą. Bo to nie gołębie, sroki ani bociany. A tylko te rozpoznaję. Może jeszcze sikorki, bażanty i dudki. Reszta mi się myli i w życiu nie rozróżniłam wróbla od mazurka albo kruka od wrony.
Ja, jakieś tam odróżniam, na przykład jerzyki, które wczoraj fruwały niemal nad moją głową
Teściowa na Mazurach rozróżniała dwa gatunki: łabądź i cobądź…
Rozróżniam ok. 80 gatunków bez pudła, resztę muszę sprawdzać, bo nie pamiętam dokładnie
To i tak niedużo, biorąc pod uwagę, że to mój konik. Ale skleroza mnie czasami łapie i zapominam…
albo mi się myli… 

Oczywiście tych, które poznaję od pierwszego spojrzenia, wymieniać nie będę… trochę za długa lista
Przypomniało mi się, jak jeden z naszych znajomych widząc tu po raz pierwszy żurawia, zastanawiał się, skąd w USA wzięły się strusie. Czyżby to była jakaś ich amerykańska odmiana?

Dopiero później wydedukował, że to musi być żuraw
Dzień dobry


Dziś już do pracy
A tak fajnie się leniuchowało
No, wreszcie normalne temperatury – 33 stopnie w cieniu. Super.
Psze Państwa – świętujemy!

Patio ukończone. Biopsja OK. Parmigiana w piekarniku. A Martini w lodówce!
Dobry wieczór. Fajrant. Przerwa.
Chyba się już położę. Szpital nie jest miejscem, które dodaje mi energii. Nawet jeśli spędzam tam godzinę.
Życzę wszystkim dobrej nocy.

I nawzajem!
Spokojnej!
Dzionek był urozmaicony, od 14: coś gdzieś grzmiało i czasem lało albo siąpiło. I przez to sympatyczne 20 stopni na długi jutrzejszy dzień ! To lubię !
Właśnie skończyło pogrzmiewać, jakąś godzinkę temu, nieprawdaż?
Prawdaż Kwaku roztomiły ! Specjalnie mi nie dokuczyły, bo chodziły głównie bokami. Ale dość długo to trwało.
A nas omijają te burze. A przydałoby się, żeby przyszła i oczyściła trochę powietrze, mimo że niby nie jest specjalnie gorąco, ale duszno za to.
A mnie dzisiaj dolało dwa razy 😉
Zaczęło, jak wychodziłem z domu na zebranie, potem trochę przestało i tuż przed powrotem lunęło ponownie. A ja na piechotę…
Lubie taki ciepły deszcz
Jak bywałem czasem w wakacje u Babci w Żywcu, to właśnie w taki ciepły, letni deszcz lubiliśmy wskakiwać w kąpielówki (bo czasem byłem tam z bratem, a czasem jeszcze z kuzynostwem) i ganiać po podwórku i ogrodzie. To były czasy!
Dzień dobry

To znaczy u mnie „dobranoc”
…bry

Dziś wrzucam na luz.
Dzień dobry



Jak widzę, ten Twój luz jest dość głośny
Ja za kawę (na razie) podziękuję i udaję się do łóżeczka
I życzę miłej środy
Może Gienia ma też herbatkę z melisą? Kto wie…
Dzień dobry. No to luz..:-)
Jestem trochę nie w sosie
Wracałam z St. Charles, a tam spory odcinek drogi prowadzi przez zadrzewioną aleję. Ograniczenie prędkości do 45 mil na godz. (72km)… Wyskoczyłam zza zakrętu, a ona starała się przebiec mi przed samochodem. Hamowałam ostro (z piskiem), ten za mną też…
Ale wydaje mi się, że nie zdążyłam zahamować i ją trochę trzasnęłam
Co prawda w lusterku wstecznym nie widziałam jej leżącej na drodze, ale tuż za mną jechał inny samochód…
) czy nie?
Wydaje mi się, że rozjechałam wiewiórkę
Nie miałam jak się całkowicie zatrzymać, bo tam właściwie nie ma pobocza, a ten za mną… nie wiem czy by zrozumiał… I teraz mnie męczy… rozjechałam (
Właściwa odpowiedź brzmi: NIE!
Dziękuję Wam za wsparcie

Staram się myśleć pozytywnie…
Dzień dobry. Witam trochę mniej słonecznie.
Z kronikarskiego obowiązku mamy dzisiaj m.in. Światowy Dzień bez Majtek. No nie mogę świętować codziennie (wczoraj świętowałem Dzień bez Stanika). Wobec tego odpuszczę sobie to święto dzisiaj
No więc ja przez chwilę poświętuję, póki jeszcze jestem w piżamie, ale symbolicznie…
Jakby co to mamy jeszcze Międzynarodowy Dzień Cytrynówki!
Ps. Nie pisałem o tym bo nie lubię cytrynówki:-)
Dzień dobry. Na zewnątrz pochmurno, wietrznie i dość chłodno (chwilowo 17 stopni). W środku zacisznie i miło. I kawa.
Witajcie!
Słoneczko świeci, ptacy śpiewają, lekki wietrzyk wieje… tylko czemu ja siedzę w pracy?
Człowieczy los…
Łączę się z Tobą w bólu siedząc w pracy…
Chciałam tylko powiedzieć, że bakłażanową kurtkę mąż mi kupi
Zupełnie bez okazji.
Chyba mu daruję ten wywalony rower.
Cokolwiek czynisz, czyń rozumnie i oczekuj końca, jakoś tak to szło.

Quidquid agis prudenter agas et respice finem.
Cyt z pamięci więc może być z błędem jakimś.
A co to jest bakłażanowa kurtka???
Taka w kolorze „gustowny fiolecik”.
Nie ma takiego koloru. Jest jasnofioletowy, fioletowy i ciemnofioletowy. A to już i tak za dużo;-)
Jak nie ma jak jest?
A pewnie , że jest !
Kupujesz 2 kilo bakłażanów, zdejmujesz z nich skórki i szyjesz z nich kurtkę…
No dokładnie! A środek można zjeść, byle nie na surowo.
Indianie Hopi mają bardzo oszczędne nazewnictwo kolorów. Na przykład kolor marara, to u nas chyba z dziesięć różnych. Żółty to mniej marara, brązowy to bardzo marara. Nie wiem jak definiują pomarańczowy i czerwony… marara 3/4?

Dzień dobry
I czuję się tym bardzo zmęczona
Nie wiem czemu do Warszawy? Ale na sny nie mamy dużego wpływu… 
Przez pół nocy wybierałam się na pociąg do Warszawy
nie wiedziałam, że od Ciebie są pociągi do Warszawy, ale to długa podróż musiałaby być, nie dziwie się ze samym wybieraniem się zmęczyłaś;)
Dzień dobry i zmykam do pracy;-)
160. Litości… Ktoś by nowe pięterko miłosiernie machnął?

Może być jutro.
Kochani moi S
tarsi Panowie Dwaj 🙂 sztuczkowe spodnie, żakiet i cylinder . Jakież to piękne i niedzisiejsze 
Jakoś mnie też ten dzień znużył


Co prawda u mnie jeszcze dość wcześnie, ale chyba udam się do łóżeczka
Miłego czwarteczku życzę
Dzień dobry 🙂 Zapraszam piętro wyżej 🙂