« Greenbelt Forest Preserve Szczęście »

Yellowstone Lake State Park.

W Yellowstone State Park w Wisconsin “zaklepałam” miejsce już w listopadzie. Co prawda chciałam gdzie indziej, ale tam już miejsc nie było… W tym parku byliśmy chyba z 10 lat temu i mieliśmy stamtąd niezbyt miłe wspomnienia. Chciałam je zatrzeć…
Wyjechaliśmy w piątek. Po drodze się rozpadało… Nie napawało to nas optymizmem.
Na miejscu okazało się, że zajęłam bardzo dobre miejsce. Prawie po kostki w błocie. Jak w tej brei rozstawiać namiot? W rejestracji powiedzieli nam, że mają jeszcze jedno wolne miejsce. Dużo dalej od łazienek, ale w miarę suche. Zdecydowaliśmy się na zamianę. Z tym że ktoś zarezerwował to miejsce od niedzieli. Mieliśmy wybór. Albo wracać do domu, albo zostać i próbować rozstawić się w błocie, albo zaryzykować i mieć nadzieję, że w niedzielę zwolni się jakieś inne miejsce i tam się przenieść. Wybraliśmy ostatnią opcję.
Trawa po deszczu była mokra, więc rozstawiliśmy tylko naszą wiatę nad stołem i pojechaliśmy się rozejrzeć. Wróciliśmy pod wieczór… I zaczęły się kolejne problemy… Przed wyjazdem małżonek kupił inwerter, czy jak się to tam nazywa. Takie cóś, że wtyka się w samochodzie do tego czegoś od zapalniczki i w kontakcie (w tym czymś) ma się normalny prąd. Nasz materac ma wbudowaną pompkę i inaczej nie da się go napompować… nie działało. Ten inwerter był za słaby. Coś w tej pompce tylko popiskiwało i burczało (znak że działa), ale powietrze nie szło… Jak spać? Na ziemi? Miałam ze sobą drugi materac. Znacznie niższy i mniej wygodny. Zapomniałam zabrać pompkę. Nawet nie podejrzewałam, że będzie potrzebna. Rad niewola dmuchaliśmy w ten materac na zmianę. Mąż się śmiał, że żadne drinki nie będą nam potrzebne, bo i tak we łbach się kręci. Nadmuchaliśmy…
W sumie fajnie było. Trochę pojeździliśmy, połaziliśmy po chaszczach i bardzo mi się podobało. W sobotę wieczorem popatrzyłam na niebo i stwierdziłam, że coś się chmurzy… Małżonkowi udało się złapać zasięg… sprawdził pogodę. Od godziny 20 miała zacząć się burza i z niewielkimi przerwami miała trwać do niedzielnego południa. A my powinniśmy opuścić to miejsce do 15.
Małżonek się wściekł. Zadecydował, że zwijamy manele i wracamy do domu. Jak nam przez całą noc będzie lało, to wszystko będzie ciekło i jak będziemy się pakować? Nawet nie zaprotestowałam. W pół godziny zwinęliśmy obozowisko i zapakowaliśmy wszystko do samochodu. W biurze parku odmeldowaliśmy się i wio do domu. Jeszcze nie zdążyliśmy wyjechać z tego parku, gdy zaczął padać deszcz…
W domu byliśmy ok. 22. Trzeba było to wszystko rozpakować, bo nasze jedzonko w lodówkach i kontenerkach leżało na samym spodzie. Utuptaliśmy się dokładnie… Trochę żal, bo miejsce jest fajne. Pełne uroczych zakątków, a nawet nie zdążyliśmy obejrzeć większości… Samo jezioro też jest spore…
Na wrzesień mam zaklepane miejsce… ciekawe czy uda nam się przełamać złą passę? Mówi się że do trzech razy sztuka…
Wybrałam trochę zdjęć, żeby to opowiadanie o naszym wypadzie nie wyglądało tak „łyso”…
Jedna część z okolic tamy… Woda przelewa się przez nią i tworzy rzeczkę. To tam kacyki budują sobie gniazdko (chociaż dokładnie nie wiem gdzie)…

A druga część, to nasze jeżdżenie i chodzenie po okolicy…

167 komentarzy

  1. miral59 pisze:

    Pisane trochę na kolanie, ale to z prędkości Happy-Grin
    Serdecznie zapapraszam na spacer po Yellowstone Lake State park Delighted

  2. Tetryk56 pisze:

    Pechowo, ale i tak mogło być gorzej…
    A fotka z czterema berniklami mogłaby służyć za pomoc naukową na Ptasim Uniwersytecie Latania: wszystkie fazy ruchu skrzydeł na jednym zdjęciu!

    • miral59 pisze:

      Ja wcale nie mówię, że było aż tak źle. Takie wyjazdy z przygodami dłużej się pamięta Wink Przynajmniej nie było nudno Happy-Grin
      A co do bernikli… fakt. Każda leciała swoim tempem i wszystkie fazy lotu są na jednym zdjęciu Pleasure

  3. Quackie pisze:

    Dobry wieczór na nowym pięterku!

    Zaczyna się jak na Kaszubach – ta zieleń i tamy (jest nawet taki szlak turystyczny elektrowni wodnych). I te zamglone zdjęcia takoż, a to tylko dowód, że piękne widoki wszędzie można wypatrzyć.

    Siatka może być dobrym punktem obserwacyjnym, żeby namierzyć jakieś latające albo pełzające jedzenie (owady?). A znów sarenka wygląda jak z drugiego końca świata – te nozdrza ma tak wysoko, że jest podobna do misia koala 😉 o berniklach już Mistrz Tetryk mnie uprzedził.

    Czy kacyk-samiczka to nie powinna być kacyczka? Happy-Grin

    Sępniki wyglądają jak łysi panowie w ciemnych garniturach, trochę jak te kukiełki z loży szyderców w Muppet Show (Waldorf i Statler). I podejrzewam, że spodziewały się, że jak się zatrzymaliście, to w następnej kolejności im sprzątniecie to żarełko.

    Budki lęgowe wyglądają na pierwszy rzut oka jak reflektory na maszcie oświetleniowym. O ile dobrze pamiętam, gdzieś w Poznaniu są lampy uliczne z przewidzianym miejscem na gniazda dla ptaków.

    Żurawie w locie odcieniem skojarzyły mi się w pierwszej chwili z flamingami.

    A ryby – rewelacja! Szkoda, że nie można tak po płetwach ich rozpoznać.

    Stwór pływający wygląda mi na piżmaka – łeb ma za ostry na bobra albo wydrę.

    No i trzeba powiedzieć, że jak na tak NIEudany pobyt, to zdjęcia rewelacyjne, zwłaszcza tych ptaków w locie, bernikli, ale i niezidentyfikowanego ptaszka, co wyleciał na małżonka.

    • miral59 pisze:

      Uważam, że pięknie jest wszędzie. Wystarczy się tylko rozejrzeć Pleasure I nigdy nie twierdziłam, że tu jest piękniej niż w Polsce. Może w niektórych miejscach inaczej, ale nie oznacza, że ładniej…
      Ta siatka otacza jakieś urządzenia, zawory wielkości kół młyńskich i jest tam na ziemi woda. Może tym ptakom wygodniej jest pić taką stojącą wodę, gdzie trudno się utopić Happy-Grin Ale chyba masz rację, że ta siatka może być dobrym punktem obserwacyjnym. Tym bardziej, że jest na górze, obok tamy.
      Te amerykańskie sarenki mają swoją nazwę i już ktoś mi kiedyś zwracał uwagę, że te na zdjęciach sarenkami nie są. Mają zupełnie inny kształt uszu, kolor sierści, a także, jak to zauważyłeś, inny rozstaw nozdrzy. Dla mnie to wszystko są sarenki… Wink Delighted
      Może być kacyczka Overjoy
      Też mam wrażenie, że sępniki głównie bały się, żebyśmy nie zabrali tej padliny… i kto by to jadł? Crazy
      Tak. Te budki wyglądają trochę dziwnie. A przynajmniej zupełnie inaczej, niż te standardowe. Ale podoba mi się, że mają odpowiedni zawory i po okresie lęgowym, gdy już jaskółczaki odlecą na południe, można je wyczyścić i odkazić (oczyiście budki, a nie jaskółczaki).
      Tobie żurawie skojarzyły się z flamingami, a my zawsze patrzymy czy to żuaw, czy czapla. Szczególnie z dużej odległości. A rozpoznajemy głównie po szyi. Czapla leci ze złożoną szyją… w kształcie literki „s”. Żuraw w locie ma prostą Pleasure
      Podejrzewam, że nasz Senator by wiedział… On się świetnie znał na rybach… Sad
      Co do piżmaka, mogę się zgodzić bez protestu Wink Nie mam nawet bladego pojęcia co to było, więc piżmak jest do przyjęcia i zaakceptowania Happy-Grin
      Zdjęcia rewelacyjne nie są, bo w dużej mierze robione były we mgle i z dużych odległości. No i przez to znacznie straciły na ostrości i jakości… Sad
      A wyjazd wbrew pozorom wcale aż taki nieudany nie był. Tyle że krótki… Tym bardziej, że sama sobie jestem winna, małżonek po części też. Mogłam poszperać i sprawdzić, które miejsca są zawsze mokre i nie brać tego. A małżonek jak kupił ten inwerter, to mógł w domu sprawdzić, czy będzie toto działało jak trzeba. Zawsze przecież można wymienić na coś innego. Dziś odniósł do sklepu z powrotem, bo takie urządzenie, które z niczym nie współpracuje, nie jest nam do niczego potrzebne. Ma kupić coś innego. Coś co działa… Pleasure

      • Quackie pisze:

        Tak z opisu tych zaworów za siatką to albo ujęcie wody, albo ustrojstwa do sterowania jakimiś elementami tamy (daleko to od samej tamy?).

        Doskonały pomysł z budkami, żeby je czyścić po sezonie lęgowym. Czego jak czego, ale praktycznego podejścia Amerykanom trudno odmówić, najczęściej.

        Co do inwertera, to miałem podobnie z transformatorem z kolei (żeby zasilać jakiś tam sprzęt kupiony w Stanach właśnie), ale pan w sklepie elektrycznym od razu powiedział, że taki prosty i mały to daje za małą moc, i jeżeli chcę zasilać coś, co bierze więcej niż 50-60 watów, to muszę kupić większy, cięższy i mniej wygodny. Może gdyby mąż określił w sklepie, co chce podłączyć do inwertera, to by mu sprzedali odpowiedni – albo poradzili coś innego?

        • miral59 pisze:

          Nie, nie daleko. Te ustrojstwa stoją parę metrów od tamy i na pewno służą do jakieś regulacji. Nie wiem do jakiej, ale to już jest mniej ważne.
          Pomysł z budkami na pewno jest rewelacyjny. Tylko duża część Amerykanów (których znam), nigdy swoich budek nie czyści. Zarastają starymi gniazdami, bo ptaki co roku dokładają nowe elementy. I jak zauważyłam, w niektórych budkach już się nie mieszczą. W parkach to co innego, bo są ludzie z obsługi takiego parku i oni mają obowiązek po lęgach to czyścić. Wiem o tym na 100%, bo Jeff, jeden z moich znajomych w parku pracuje. Kiedyś w takiej budce znalazł późny lęg sów. Takich malutkich. I nawet pokazywał mi ich zdjęcie. Wsadził maluchy do kieszeni, wyczyścił, nałożył czegoś nowego i włożył z powrotem. Sówki były bardzo niezadowolone, bo w kieszeni było im ciepło, mięciutko i wygodnie Happy-Grin Wcale nie chciały do budki wracać…
          Co do inwertera. Wszystkie parametry tego urządzenia niby pasowały. Według danych technicznych, to powinno działać. Nie wiem, może to jakiś uszkodzony egzemplarz? Ja się na tym nie znam i dlatego to nie ja pojechałam, żeby to kupić. Mąż i syn się znają. Czyli wszystko się zgadzało, tylko nie chciało działać. Mąż mówił, że kupi innej firmy. Może będzie lepszy. Pleasure

          • miral59 pisze:

            Dodam jeszcze, że mąż sprawdzał na pompce od materaca jaki ma pobór i jakiej mocy zasilacz jest do tego potrzebny.
            Próbowałam też doładować swoje baterie do aparatu. Ładowarka ciągnie jeszcze mniej niż materac, a nie chciało ładować. Mąż myślał nawet, że ładowarka jest zepsuta i nie ma styku. Ale w domu podłączyłam do kontaktu i działało bez zarzutu. Czyli to wina tego świństwa.
            Już go nie mamy, także nie ma o czym mówić. Trzeba po prostu kupić inny…

  4. Quackie pisze:

    Dobranocka jeszcze piętro niżej!

  5. Wiedźma pisze:

    Wracam na poprzednie pieterko, by zapalić lampkę. Wycieczka fajna, dużo wody i deszcz. Od razu mi lepiej… Delighted

  6. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Zaczął się mocno zwariowany tydzień, jak dla mnie. Niech chociaż na Wyspie będzie on spokojny! Delighted

  7. Zoe pisze:

    Dzień dobry poweekendowo. No tak można żyć – 18 stopni za oknem, słonecznie. Jest dobrze.
    Oglądam tę galerię [oczywiście bardzo dobre zdjęcia tego co lata] i tak sobie myślę, że te widoczki, plenery to wyglądają zupełnie jak polskie. Ameryka to kojarzy się z przestrzeniami, jakąś drogą w prerii widoczną aż po horyzont.. Śmiem twierdzić, że na tych zdjęciach to nie Ameryka, która na filmach zupełnie inaczej wygląda… Happy-Grin

    • miral59 pisze:

      Dzień dobry Delighted
      Na filmach wszystko inaczej wygląda Happy-Grin Kiedyś preria kojarzyła mi się z równiną porosłą niską trawą… a w Goose Lake Prairie ta preria wygląda inaczej. Trawy, krzaki, badyle… i to wszystko na wysokość może 2 metrów. Jeszcze na koniu, to człowieka byłoby widać, ale na piechtę, to łatwo się zgubić. Nic nie widać, tylko ściana roślin Pleasure

  8. Jo. pisze:

    Dzień dobry.
    Ej, a dzie Gienia?
    Gieniusia, do roboty! Weekend się skończył! Zapraszamy!
    Koffie

    • Zoe pisze:

      Dzień dobry, standardowo herbaciany poranek.

      • Jo. pisze:

        Ja też zaraz po herbatę.
        I do ciężkich robót wykopalniczych.

        • Tetryk56 pisze:

          Jo, czy tych robót nie da się wykonać jednym palcem?

          • Jo. pisze:

            Niestety. Siła robocza pojechała do fabryki. A poza tym wczoraj się śmiertelnie obraziłam, więc zamierzam udowodnić, że nikt nie jest niezastąpiony (oprócz mnie rzecz jasna) i poradzę sobie sama. Bez pomocy.

            Siła robocza ma potem ogromne wyrzuty sumienia. Ja jestem wykończona. ALE: po pierwsze mam energy enchancer, które zaraz sobie nakleję. A jakby co, to potem mam przeciwbólowe, co to działają nawet na zakwasy. No i jestem moralnie wygrana, bo nikt mnie nie będzie opieprzać, że zahaczyłam wężem ogrodowym o rower i ten rower się przewrócił, skoro prosiłam „przygotuj mi węża do podlewania”. Albo się nauczy (ta siła robocza) dokładnego wypełniania poleceń, albo ma focha w rewanżu.

            A podobno dyrektor od realizacji kontraktów… Może powinnam prośbę o rozwinięcie węża przedłożyć mailem? Tak bardziej formalnie?
            Overjoy

  9. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Do Gieni po kawę na rozruch i do roboty.

    A za oknem tak, że chyba lada moment lunie. Oby, oby. Raz na jakiś czas powinno się trochę odświeżyć w powietrzu.

  10. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie jak na razie temperaturowo w normie. No, ale jest w pół do szóstej… Wink

  11. miral59 pisze:

    Dochodzi 7 rano i czas się gdzieś zbierać. Tradycyjnie nie wiem dokąd, ale to się wymyśli Wink Delighted

    • MAX pisze:

      Tradycyjnie nie wiesz dokąd masz się zbierać ? Tradycyjnie, to do kościółka Miralko , tak jak przez wieki robili Twoi przodkowie ( a może wyznajesz prawosławie ?) Wczoraj widziałem obrazki telewizyjne z Warszawy , gdzie po pryncypialnych ulicach , w specjalnych rycerskich strojach paradowała tzw . krucjata różańcowa . Z różańcami , transparentami , klękali w modłach na twardym chodniku i nawet coś śpiewali …( że im się śpiewać chciało) W tym samym czasie , głowa naszego Państwa, odbyła pielgrzymkę do Piekar Śląskich i też modliła się i śpiewała . Masz zatem doskonałe przykłady co trzeba robić z wolnym czasem , kiedy już wszystkie obowiązki są wykonane …. Na zakończenie tej lekcji jeszcze ludowe przysłowie : Módl się i pracuj , a garb sam ci wyrośnie …. ( żartowałem) Ps. Na płaczącej wierzbie wykluły się tylko dwie małe kaczuszki . Disapproval

      • miral59 pisze:

        No cóż, Maksiu… dziś jest poniedziałek, to dlaczego bym miała iść do kościółka? A, no tak… dziś jest Memorial Day, czyli coś w rodzaju polskiego Święta Zmarłych (a dokładniej – Dzień Pamięci).
        Do żadnych krucjat nie należę i na żadne takie… trudno mi to nazwać, żeby nie obrazić… no, w każdym bądź razie, na takie… to nawet wołami byś mnie nie wyciągną Delighted Modlitwa ma być cichą rozmową z Bogiem, a nie wrzaskiem (często z przekleństwami) robionym na pokaz. Walczą z ludźmi inaczej myślącymi, a powinni zwalczać swoje wady i błędy… tym się bardziej zasłużą. Każdy odpowiada za siebie, tylko oni tego nie rozumieją. Zmuszanie innych do własnego sposobu myślenia jest bez sensu. A szczególnie do wiary. Albo się wierzy, albo nie… na siłę się nie da.
        Jeśli mi jakiś film, czy sztuka nie odpowiada, to po prostu tego nie oglądam. Nie ma w prawie nakazu Wink A co mnie obchodzi co inni chcą oglądać? Niech oglądają Happy-Grin
        Popisy władz w kościele i z kamerą od lat działają mi na nerwy. To sprawa prywatna i osobista. Do kościoła prezydent powinien chodzić z żoną, a nie z całą ekipą telewizyjną. Jaka to modlitwa?!! To cyrk na kółkach… Worry
        Jedyna przyjemna i ważna wiadomość, to te kaczuszki na wierzbie Delighted Trochę ich mało, ale to lepsze niż nic Pleasure
        Niech się chowają zdrowo!!! Happy

        • Quackie pisze:

          „Modlitwa ma być cichą rozmową z Bogiem, a nie wrzaskiem (często z przekleństwami) robionym na pokaz.”

          Kwintesencja.

  12. Quackie pisze:

    Dobry wieczór już chyba, chociaż całkiem jasno. Chłodno tu, ale jednak dusznawo, przydałoby się, żeby trochę popadało i powiało.

    Fajrant. Dopiero teraz. Idę się przewrócić na chwilę.

  13. Jo. pisze:

    Idę sobie. Chyba odpocząć, bo pewności nie mam.

  14. miral59 pisze:

    Nie pojechaliśmy daleko. Tylko do Busse Wood. I nie do bielików Wink Muszę przejrzeć zdjęcia, bo małżonek obcykał jakiegoś małego czerwonego ptaszka, który był bardzo daleko. Ciekawa jestem czy da się rozpoznać co to jest…

    • miral59 pisze:

      Rozpoznałam, ale zdjęcie jest takiej jakości, że nie nadaje się do pokazania nikomu Wink Ten ptak to piranga szkarłatna (samczyk) i jeszcze takiego nie mamy w kolekcji. Szkoda, że to zdjęcie tak kiepsko wyszło Sad

  15. Wiedźma pisze:

    Dobranoc i ja rzeknę. Najbliższe dwa tygodnie mam raczej absorbujące, ale postaram sie zapalać magiczną lampkę 🙂

  16. Jo. pisze:

    Dzień dobry. Dziś Gienia oprócz kawy w różnych wariantach i herbaty ma napoje chłodzące. Zapraszam.
    Koffie

  17. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Przesympatyczny poranek, z lekką nutą obawy przed popołudniowym wrzątkiem Wink

  18. Quackie pisze:

    Dzień dobry! A tu całkiem znośnie, w sensie temperatury. Zachmurzenie jak wczoraj, ale już nie tak duszno, w każdym razie takie mam wrażenie.

    Idę do Gieni po kawę.

  19. Alla pisze:

    Dzień dobry, wszyscy zdrowi? Zdrowi! I dobrze Delighted
    Cudny jest ten pirang. Zapraszam go do swego ogródka.
    Strzyżyk lata nad mym tarasem, ale już po nim nie drepcze, jak zeszłego roku Conceited
    Koty, niestety koty, które się wszystkiego boją /oprócz much/, ale on o tym nie wie Wink

  20. Alla pisze:

    Czy Panowie będą łaskawi pokazać nagą pierś??? Noo nie żebym była aż tak ciekawa, ale skoro sami deklarują… Hmm…
    Happy-Grin

  21. Alla pisze:

    A tera do pracy, Rodacy! Bye

  22. Jo. pisze:

    O! U mnie rudziki od kilku dni rezydują.
    Sukces. Z nazwą. Bo to nie gołębie, sroki ani bociany. A tylko te rozpoznaję. Może jeszcze sikorki, bażanty i dudki. Reszta mi się myli i w życiu nie rozróżniłam wróbla od mazurka albo kruka od wrony.

    • Alla pisze:

      Ja, jakieś tam odróżniam, na przykład jerzyki, które wczoraj fruwały niemal nad moją głową Happy-Grin

    • Tetryk56 pisze:

      Teściowa na Mazurach rozróżniała dwa gatunki: łabądź i cobądź…

    • miral59 pisze:

      Rozróżniam ok. 80 gatunków bez pudła, resztę muszę sprawdzać, bo nie pamiętam dokładnie Happy-Grin To i tak niedużo, biorąc pod uwagę, że to mój konik. Ale skleroza mnie czasami łapie i zapominam… Wink albo mi się myli… Sad
      Oczywiście tych, które poznaję od pierwszego spojrzenia, wymieniać nie będę… trochę za długa lista Wink Delighted

      • miral59 pisze:

        Przypomniało mi się, jak jeden z naszych znajomych widząc tu po raz pierwszy żurawia, zastanawiał się, skąd w USA wzięły się strusie. Czyżby to była jakaś ich amerykańska odmiana? Overjoy
        Dopiero później wydedukował, że to musi być żuraw Happy-Grin

  23. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Dziś już do pracy Sad
    A tak fajnie się leniuchowało Approve

  24. Zoe pisze:

    No, wreszcie normalne temperatury – 33 stopnie w cieniu. Super.

  25. Jo. pisze:

    Psze Państwa – świętujemy!
    Patio ukończone. Biopsja OK. Parmigiana w piekarniku. A Martini w lodówce!
    Cheers Lezak

  26. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Fajrant. Przerwa.

  27. Jo. pisze:

    Chyba się już położę. Szpital nie jest miejscem, które dodaje mi energii. Nawet jeśli spędzam tam godzinę.

    Życzę wszystkim dobrej nocy.
    kordelka

  28. Wiedźma pisze:

    Dzionek był urozmaicony, od 14: coś gdzieś grzmiało i czasem lało albo siąpiło. I przez to sympatyczne 20 stopni na długi jutrzejszy dzień ! To lubię ! Delicious

    • Quackie pisze:

      Właśnie skończyło pogrzmiewać, jakąś godzinkę temu, nieprawdaż?

      • Wiedźma pisze:

        Prawdaż Kwaku roztomiły ! Specjalnie mi nie dokuczyły, bo chodziły głównie bokami. Ale dość długo to trwało.

        • Quackie pisze:

          A nas omijają te burze. A przydałoby się, żeby przyszła i oczyściła trochę powietrze, mimo że niby nie jest specjalnie gorąco, ale duszno za to.

          • Tetryk56 pisze:

            A mnie dzisiaj dolało dwa razy 😉
            Zaczęło, jak wychodziłem z domu na zebranie, potem trochę przestało i tuż przed powrotem lunęło ponownie. A ja na piechotę…
            Lubie taki ciepły deszcz Wink

            • Quackie pisze:

              Jak bywałem czasem w wakacje u Babci w Żywcu, to właśnie w taki ciepły, letni deszcz lubiliśmy wskakiwać w kąpielówki (bo czasem byłem tam z bratem, a czasem jeszcze z kuzynostwem) i ganiać po podwórku i ogrodzie. To były czasy!

  29. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    To znaczy u mnie „dobranoc” Spanko Wink

  30. Jo. pisze:

    …bry
    Dziś wrzucam na luz.
    Koffie

  31. miral59 pisze:

    Jestem trochę nie w sosie Weary
    Wydaje mi się, że rozjechałam wiewiórkę Sad Wracałam z St. Charles, a tam spory odcinek drogi prowadzi przez zadrzewioną aleję. Ograniczenie prędkości do 45 mil na godz. (72km)… Wyskoczyłam zza zakrętu, a ona starała się przebiec mi przed samochodem. Hamowałam ostro (z piskiem), ten za mną też… Wink Ale wydaje mi się, że nie zdążyłam zahamować i ją trochę trzasnęłam Sad Co prawda w lusterku wstecznym nie widziałam jej leżącej na drodze, ale tuż za mną jechał inny samochód…
    Nie miałam jak się całkowicie zatrzymać, bo tam właściwie nie ma pobocza, a ten za mną… nie wiem czy by zrozumiał… I teraz mnie męczy… rozjechałam ( Cry ) czy nie?

  32. Zoe pisze:

    Dzień dobry. Witam trochę mniej słonecznie.
    Z kronikarskiego obowiązku mamy dzisiaj m.in. Światowy Dzień bez Majtek. No nie mogę świętować codziennie (wczoraj świętowałem Dzień bez Stanika). Wobec tego odpuszczę sobie to święto dzisiaj Happy

  33. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Na zewnątrz pochmurno, wietrznie i dość chłodno (chwilowo 17 stopni). W środku zacisznie i miło. I kawa.

  34. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Słoneczko świeci, ptacy śpiewają, lekki wietrzyk wieje… tylko czemu ja siedzę w pracy?

  35. Jo. pisze:

    Chciałam tylko powiedzieć, że bakłażanową kurtkę mąż mi kupi Happy-Grin
    Zupełnie bez okazji.
    Chyba mu daruję ten wywalony rower.

  36. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Przez pół nocy wybierałam się na pociąg do Warszawy Wink I czuję się tym bardzo zmęczona Tired Nie wiem czemu do Warszawy? Ale na sny nie mamy dużego wpływu… Weary

    • Gimi**** pisze:

      nie wiedziałam, że od Ciebie są pociągi do Warszawy, ale to długa podróż musiałaby być, nie dziwie się ze samym wybieraniem się zmęczyłaś;)
      Dzień dobry i zmykam do pracy;-)

  37. Jo. pisze:

    160. Litości… Ktoś by nowe pięterko miłosiernie machnął?
    Może być jutro.
    kordelka

  38. Wiedźma pisze:

    Kochani moi S Ashamed tarsi Panowie Dwaj 🙂 sztuczkowe spodnie, żakiet i cylinder . Jakież to piękne i niedzisiejsze Sad

  39. miral59 pisze:

    Jakoś mnie też ten dzień znużył Tired
    Co prawda u mnie jeszcze dość wcześnie, ale chyba udam się do łóżeczka Spanko
    Miłego czwarteczku życzę Delighted

  40. Kopciuszek pisze:

    Dzień dobry 🙂 Zapraszam piętro wyżej 🙂

Skomentuj Jo. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)