Jesień idzie, nie ma rady na to…
Wrzesień mamy wprawdzie rekordowo ciepły, ale poranki są już typowo jesienne. Coraz później wstające słońce ospale podnosi poranne mgły. Poranne widoki tracą ostrość – nawet wtedy, gdy już uda się przemyć ślepka chłodną wodą – i mniej jeszcze chce się wstawać, by w pośpiechu zanurzyć się w tę dominującą lokalność. Szczęśliwie na razie stan taki mija względnie szybko, sandałki i krótkie rękawki nadal są właściwym strojem – wiemy, wiemy, ale refleksyjność narasta z każdym dniem.
Dziś rano przywitały mnie takie widoki za oknami:
No dobra, są też weselsze piosenki:
Jeszcze będzie weselej i mądrzej…
« Gość, który wisiał | Opowieść o tym jak dzięki psu napiłem się wreszcie dobrej kawy w domu:-) » |
08
wrz 2016
Trochę wysokie zrobiło się poprzednie pięterko, a Renia nie spieszy się z pokazaniem tego, co nam obiecywała!
O, faktycznie się zaczyna jesiennie robić. Podobnie jest przy drogach i autostradach, bo tydzień temu jechaliśmy w pewnym miejscu akurat w momencie przełomu, kiedy natura decyduje się opuścić zieloną flagę i wciąga na maszt inny kolor – żółto-rudo-czerwony. Jeszcze wszędzie zielono, ale już widać pierwsze wyraźne sygnały.
Rozumiem, że na zdjęciach jest mgła, a nie osławiony smog (pod)wawelski?
Smogu ostatnio coraz mniej, na szczęście…
To ja tylko zaznaczę, że moja tabliczka parkingowa TU też obowiązuje.
Jestem wykończona. Idę spać, ale bez jakiejś specjalnie optymistycznej nadziei na lepsze jutro.
Spokojnej.
…ale dobranockę wrzucę jeszcze piętro niżej.
Dzień dobry na nowym piętrze. Jadąc dzisiaj do rano do pracy również zachwycałem się porannymi mgłami. Żałowałem, że nie mam aparatu jednocześnie zdając sobie sprawę, że i tak nie zatrzymałbym samochodu na środku drogi aby cyknąć fotkę..
O toto!!! Najgorzej, gdy widzimy coś interesującego i nie ma jak cyknąć zdjęcia, bo człowiek siedzi za kierownicą, a zatrzymać się nie ma jak. Dziś mnie kokietowały różne „drapole” i aż mnie skręcało, żeby je obcykać. Niestety, na autostradzie roboty drogowe i nie ma pasa „policyjnego”, czyli takiego, gdzie można się zatrzymać i nie blokować przejazdu innym samochodom.
Jeden pierzasty przeleciał mi niemal przed maską, drugi siedział nisko na drutach, tuż przy autostradzie. Trzeci leciał równolegle do autostrady i zapolował na coś w krzakach. Czwarty siedział na drzewie. To już nie było na autostradzie. Niby stałam na skrzyżowaniu, na czerwonym, ale ten „myszak” był za daleko na dobre zdjęcie. Rzadko mi się zdarza spotkać ich aż tyle po drodze… aż żal… 
U nas na autostradach też widuje się drapieżniki, w zasadzie za każdym razem, i też nie ma jak zrobić zdjęcia. Z tego, co mi wiadomo, liczą na posiłek m.in. w postaci zwierząt zabitych przez samochody.
Natomiast widać ciekawą prawidłowość – widuje się je (w locie albo na płocie) w regularnych odstępach. Zdaje się, że każdy z nich ma swój rewir, terytorium łowieckie, i wszystkie ptaszydła tego skrupulatnie przestrzegają.
Duża część ptaków (nie tylko drapieżniki) jest terytorialna. „Obejmują” jakiś teren w posiadanie i przeganiają inne ptaki z niego. Co najśmieszniejsze, robią to tylko w okresie lęgowym. Poza nim zbierają się w stada i migrują. Nawet malutkie koliberki potrafią być bardzo bojowe. Sama widziałam jak samiczka przegoniła kardynała, bo był za blisko karmnika. A przecież kardynał jest kilka razy większy od tego malucha
Jak widać, tyranowi północnemu to absolutnie nie przeszkadza. Napada i broni swego terytorium…


Najbardziej chyba „bojowym” ptakiem jest tyran północny. Zawsze dziwiłam się, skąd u tak niedużego i pięknego ptaszka, taka nazwa. Ale nie tak dawno obejrzałam film w TV na ich temat. Taki tyran (20-23cm „wzrostu”) napadł na myszołowa (48-63cm), bo myszak wleciał na jego terytorium. Mała spryciula siadła na grzbiecie myszołowa i usiłowała dziobnąć go w oko. Biedny drapol nie miał szans. Wiał ile sił w skrzydłach. Ten sam tyran napadł też na czaplę modrą. A ta ma ponad metr „wzrostu”. Czyli jest jeszcze większa niż myszak
A z tym czatowaniem na zabite zwierzaki, to masz rację. Jest to łatwe pożywienie, które nie ucieknie i spokojnie zaczeka aż taki drapol sobie poje. U nas dodatkowo latają sępniki różowogłowe. Z tym, że one czasami polują stadnie. Właściwie żerują stadnie, bo rzadko kiedy zapolują, najczęściej zjadają padlinę…
Chyba za bardzo się rozpisałam
Ale o ptakach to ja mogę godzinami
Tak to jest, jak ktoś ma świra na jakimś punkcie
A Renia miała kłopoty techniczne jak zwykle. A chciałam Wam te skarpetki.. U mnie jeszcze mgieł nie ma, tzn, jeszcze nie widziałam. A skarpetki można obejrzeć u mnie na blogu bo tam mi się udało. Z tabletu.
Był taki upał dzisiaj,że jakoś się nie wybrałam nigdzie. Leń mnie ogarnął.
A teraz się pożegnam. Jutro zabieram się za życie
Dzień dobry


U mnie też jesień… liście na drzewach nabierają jesiennych kolorków, ale temperatura ciągle letnia
Bożenka wspominała, że u niej w nocy ciepło, bo aż 15C… u mnie na razie (prawie 22) trochę cieplej, bo 25C. Dopiero na weekend ma się ochłodzić i będzie jak jesienią
To już piątek????????? No nie. Co dopiero było poniedziałkowe dzień dobry. No cóż, no to dzień dobry w piątek. Słoneczne dzień dobry.
Witajcie!
Ano piątek. Przed nami gorący weekend. Miłego opalania!
Dzień dobry.

Dzień dobry, no to mi się wyjaśniło – weekend znów będzie wyjeżdżany, i to już dzisiaj. Ale piątek będzie pracowity podobnie jak wczoraj.
Znakiem tego kawa, widzę, że dzisiaj przynajmniej dwie panie serwują, więc pewnie ze dwie kawy wypiję.
A teraz, ponieważ nadeszła godzina, nie wspominam, która, robię to, co zwykle, ale nie powiem, co, żeby nie wyjść na wiadomo kogo.
Dzień dobry
Co prawda jeszcze na dziś, piąteczek, zapowiadają 28C, ale w sobotę już tylko 24C. Niby różnica nie taka duża…

Czy to nie dziwne? Wy się cieszycie, że będzie ciepło, a ja się cieszę, że będzie chłodniej
A, bo człowiek to by w lecie chciał chłodniej, w zimie cieplej, a jak faktycznie latem trafi się chłodniejszy dzień, a zimą – cieplejszy, to też zaczyna kwękać, że „kiedyś to były zimy” albo „kiedyś to były lata!”.
Słowem, jesteśmy wiecznie niezadowoleni.
To stare jak świat
Ludziom ciężko jest dogodzić z pogodą. Mogę jedynie dodać, że jak nie ma deszczu, to narzekamy na suszę, a jak spadnie, to jęczymy, że leje
Jak zimą nie ma śniegu, to mówimy, że kiedyś to były zimy! Takie ze śniegiem po pas… ale jak śnieg spadnie, to narzekamy na zasypane drogi, nieprzejezdne odcinki ulic i chodniki nie do przejścia… 
A ziemia? Panie, przed wojną to była ziemia… Nie to co teraz!
Jeszcze mam chwilę do wyjazdu, nie wiem, jak długą, więc najlepiej spędzić ją na Wyspie.
Udanego wyjazdu życzę
U mnie dziś termometr pokazuje 32-33 stopnie…
Ale niech by tak było najlepiej do listopada, albo chociaż jeszcze tydzień niechby było tak ładnie, ale wiadomo
…Może zrobić się chłodno już jutro
Lub pojutrze, a może za tydzień
Trzeba będzie wyjąć z kufra futro…
Udanego weekendu Wszystkim życzę;)
Coś na ochłodę, na weekend w sam raz:
Byle zimne!
Kochani, zaraz wybywamy. Do niedzieli – chyba że będzie się dało wcześniej…
ok to ja też weekendowo już idę na kufelek
No może jednak na winko bo jakoś panie dziejku z piwem mi nie po drodze. Dobrze schłodzone białe winko. Hmm i znowu grill… Chyba jednak dziś się nie pokaże już więcej na Wyspie.. I nie mam nowych zdjęć. Pracowicie co prawda ćwiczę holenderski do południa i mam coraz więcej zajęć. Jak ja to ogarnę…i w w ogóle to awansowałam na asystentkę nauczycielki i gast vrouw. I mam coraz egzotyczniejsze koleżanki. I coraz więcej zajęć ..w czynie społecznym. 24.09. jest ogólnoholenderskie święto sąsiada. Postanowiłam upiec ciasto ze śliwkami. Na nasz kramik dla sąsiadów. Ja przecież nie piekę!! Już całkiem mi odbija… 
Pozytywnie zakręcona!
Ja też poranną kawkę. O pierwszej wyjeżdżam do znajomej gdzieś poza Roermond. Przyjedzie po mnie samochodem. Zawsze zapomnę gdzie ona to mieszka. Tym razem zapiszę. Kurczę cały adres. I nr. skype, bo przecież utraciłam kontakty. Może mi się uda zrobić zdjęcia holenderskiej wsi. ?? CHciałabym, żeby się udało.ale teraz kawa
Dzień dobry. Dojechaliśmy bezpiecznie i bardzo dobrze, że wczoraj, bo dzisiaj niezła mgła nad doliną Wisły (i Bydgoszczą). Prawie jak u Autora wpisu.
Witajcie. Ja też po porannych zakupach i skwapliwej konsumpcji zakupionych świeżynek.
Mało mnie będzie dzisiaj, urodzinniam się…
Dzień dobry
Nie był u nas od lat i cieszę się z tej wizyty 
Ja też nie wiem na ile czas mi pozwoli być na Wyspie. Mało, że przyjeżdża Sarah, to jeszcze na wieczór mamy gościa
Wróciłem z jubileuszu w połudnowych klimatach (wł. Klimaty Południa). Oooch, jaki jestem objedzony…
Dzień dobry;-)
Witajcie!
O rany, jak wcześnie! W niedzielę???
Moje dzieci jeszcze nie potrafią czytać godziny na zegarku, teraz już wiem że to poważny błąd wychowawczy;) zamiast uczyć mówić, chodzić, trzeba było od zegarka zacząć….
Niedzielne dzień dobry. I już mnie nie ma.
Dzień dobry
Jest godzina 12, i 22 minuty , zatem pora odprawiania mszy zwanej zwykle sumą , z kazaniem , nauką i wskazówkami leninowskimi : Co robić ? A tu , na sztandarowej wyspie Madagaskar tylko odfajkowanie , że jest niedziela …. Skąd bierze się ten pospiech ? Ach , muszę wpaść na Wyspę , odbić kartę obecności , żeby nie było , że mnie nie było i fru do ….no właśnie dokąd się tak śpieszymy ? ” Niedzielne dzień dobry . I już mnie nie ma „. A gdzie jesteś ? Jakaś tajemnica ? Przepraszam , nie mam uprawnień i zamiaru wprowadzać obowiązku formatowania wpisów , ale miło jest , kiedy czyta się trochę więcej tekstu, poza dzień dobry, lub dobranoc … Miłej niedzieli Wszystkim , którzy zakotwiczą na Madagaskarze …. 
Niestety, dopadł mnie nawet w niedzielę pośpiech… Niekoniecznie związany z pracą. Pozdrowienia słoneczne dla wszystkich.
Maksiu, smutne to, ale widocznie tak wygląda życie – raz można posiedzieć przed komputerem, raz trzeba popracować, raz jechać na większe zakupy, raz spędzić dwie godziny w urzędzie (mnąc w ustach wyrazy powszechnie uznawane za obelżywe), a czasem – odmóżdżyć się przez telewizorem, bo na nic więcej nie ma się siły ani ochoty.
Miłej niedzieli również i Tobie.
Na pewno masz rację , ale jesteś Wyspiarzem , który w różnej formie i treści dostarcza materiał do dyskusji . Przyznasz , że zdawkowe i często urywane zdania zasługują na uchylenie kapelusza , ale nie do zagoszczenia na Wyspie w większym wymiarze czasowym . Przepraszam , być może nie mam racji
Pewnie masz rację, ale przecież cała Wyspa funkcjonuje na zasadzie całkowitej dobrowolności, zamieszczamy teksty i zdjęcia, bo wiemy, że będą one cenne dla pozostałych Wyspiarzy, a jeżeli nie otrzymujemy, hmm, satysfakcjonującego odzewu (rzadko, ale pewno się zdarza), to już trudno. Urlopy, goście, praca, wiesz, że można wymieniać długo – rzeczywistość idzie o lepsze z Wyspą i resztą świata wirtualnego. A jeszcze jak druga połowa zaczyna dudrać nad uchem, że ile można przy tym komputerze siedzieć…
Wybacz, Maksiu – wczoraj dość hucznie obchodziliśmy pięciolecie ślubu dzieci, a dziś jeszcze podejmuję siostrę, której dawno nie widziałem choć mieszka niezbyt daleko. Dlatego tylko jestem z dala od komputera.
Dzień dobry Maksiu
I to dotyczy nie tylko Wyspy, ale ogólnie internetu… przykre, ale prawdziwe…
Niestety, pośpiech to znamię naszych czasów. Szczególnie dla ludzi pracujących. W tygodniu praca i różnego rodzaju obowiązki (nie zawsze przyjemne), a niedziela to odrobienie różnego rodzaju zaległości z całego tygodnia. A z dnia na dzień robimy się coraz starsi i to co kiedyś zajmowało nam pół godziny, zajmuje znacznie więcej czasu… dzień ucieka za dniem… godzina za godziną… a my stwierdzamy, że za dużo nam zostało do zrobienia. Śpieszymy się, chociaż wcale nie robimy szybciej…
Może u innych jest inaczej, ale u mnie właśnie tak. Zajęta realem, często nie mam czasu żeby się przywitać, a co dopiero mówić o dłuższym wpisie, czy dyskusji.
Miłej niedzieli Tobie i pozostałym Wyspiarzom życzę
Kochani , ja doskonale rozumiem ( tak mi się wydaje ) realia dzisiejszego świata , w tym świata internetowego i nie mam do nikogo pretensji o objętość wpisów . Poruszył mnie trochę Zoe odfajkowaniem niedzieli i informacją , że go już niema . Wokół nas dzieją się codziennie wydarzenia , które nie sposób skwitować informacją z kalendarza Dobrze jest , jeśli w tym informacyjnym zgiełku , możemy skorzystać z okazji i porównać nasze zdanie , z opinią zaprzyjażnionych osób . Takie jest moje zdanie i nie muszę mieć racji
Jestem przekonany, że sporo racji masz, w sensie, że Wyspa się zmieniła. Jak widać, każdy w tym przypadku wybiera własne wyjście i czasem jest to wyjście z Wyspy (czego Ci absolutnie nie sugeruję!).
Dziękuję Quackie
A tak między Bogiem , a prawdą , to do każdej dyskusji musi być temat . Dzień dobry , czy dobranoc jest gestem , który trudno skomentować ….. 
Prawda to!
A teraz ja znikam na dłuższą chwilę.
Dzień dobry, a ja jestem i pobędę, jak tylko trochę poogarniam bieżących spraw.
Dzień dobry



Ranek wstał u nas chłodny i przyjemny. Nareszcie poniżej 20C
Jeszcze nie wiem co dziś będziemy robili… małżonek wspominał o wycieczce, ale nie wiem… za dużo mam zajęć, którymi muszę się zająć
Z drugiej strony jak pomyślę, że niektóre ptaki zbierają się do odlotu i na pewno w Zion można będzie spotkać te lecące z północy na południe… i na dokładkę po chłodnej nocy na pewno węże będą się na ścieżkach wygrzewały… to aż mnie ssie, żeby się wybrać i pojechać
Dzień dobry! Przedwczoraj widziałem nad autostradą ptaki w kluczu, chyba jakieś kaczki albo gęsi, były za wysoko, żeby rozpoznać. Tutaj też odlatują na południe.
Na „mojej wyspie” nie ma już czapli białych. Młode dorosły i cała kolonia się rozpierzchła. Wiele gatunków ptaków pomału zbiera się w stada i szykuje do odlotu. U nas jeszcze trochę pobędzie ciepło, więc i ptaki się za bardzo nie śpieszą. Przed niektórymi bardzo długa droga, bo lecą aż do Ameryki Południowej…
Z jednej strony przykro się z nimi żegnać, ale jak sobie pomyślę jaka będzie radość z powitania wiosną, to jakoś mi lżej
Jedną pojedynczą czaplę widzieliśmy w locie nad Wisłą, tzn. wracając z Warszawy i jadąc mostem nad Wisłą przez A1.
Wspominałam, że wczoraj był u nas dawno niewidziany gość. Były sąsiad, którego zawsze lubiliśmy. Nie był u nas kilka lat, wiecznie zajęty i zapracowany. Trzy miesiące temu zmarła jego przyjaciółka… ponad rok walczyła z rakiem i niestety walkę przegrała. Trochę głupio to wyszło, bo zapytałam co u Elżbiety słychać… nie wiedziałam, że zmarła. Gdybym wiedziała, nie ruszałabym tematu, skoro sam nie mówił nic na jej temat. Za świeże i za bardzo boli…
Musi czuć się bardzo samotny… Tym bardziej cieszę się z jego wizyty. 
Ale ogólnie było miło. Zwykle jak do nas wpadał, to na godzinkę, góra dwie. A wczoraj siedział ponad 5 godzin
Jak ja bym Wam opowiedziała o mojej niedzieli… jak nic zaczęlibyście społeczną zbiórkę na terapię.
Tylko nie mam pewności dla kogo. I czy mieści się w tym skrzynka Martini Brut.
Zaryzykuj. A przy okazji będzie temat do sensownej dyskusji…
O ile dobrze widzę, opisy podobnych dni są na Szkicach. Oczywiście dyskutować można i tutaj.
A co do krzynki Martini od czasu do czasu, to nie widzę przeciwwskazań. Jeden serdeczny znajomy na studiach też czasem zapraszał na krzynkę piwa, a kończyło się… no, może nie na skrzynce, ale blisko.
Raz jeszcze powtórzę: skrzynka zdecydowanie TAK. Chociaż nieprawdą jest w tym przypadku, że od nadmiaru głowa nie boli. Natomiast co do wpisów i szkiców – ja sobie TAM narzekam na własne konto, wychodząc z założenia, że jak ktoś czytać nie chce, to nie zagląda. A jak zagląda, wiedząc że narzekam, to niech się potem nie czepia. Natomiast na Wyspie bym nie śmiała pchać się z buciorami na świeżo zapastowaną trawę, bo to nie kurturarnie.
OMG, a kto tu na Wyspie trawę pastuje??? Zawsze miałem wrażenie, że sama rośnie, raz lepiej, raz gorzej, czasem zielona, czasem żółtawa, jak posucha, ale żeby pastowana?
A bo to wiadomo?
Lepiej zapobiegać, niż leczyć…
No risk, no fun?
Głowa mnie boli. Idę spać. Dobranoc. Powiedzcie mi rano jak się skończył mecz tenisistów..:-)
To ja się przyszłam wytłumaczyć z tego niedzielnego pospiechu, mimo wieczornej pory i pewnie już bezludnej Wyspy, że rano tylko dzień dobry i w nogi.
W weekendy niezmiernie rzadko w ogóle włączam komputer, bo staramy się w każdy weekend gdzieś wybyć, coś zobaczyć, czasem jest to podróż na drugi koniec kraju, a czasem zwiedzamy swoje okolice, bo jeszcze jesteśmy tu nowi a jest tyle do obejrzenia, więc w sobotę czy niedziele rano tylko śniadanie i w drogę, dopóki nam się chce i mamy siłę i dopóki dzieci lubią z nami jeździć to choć jeden z dwóch wolnych dni staramy się spędzać „w pośpiechu”;)
Dziś właśnie jedna z takich wycieczek: śniadanie bardzo szybkie i w drogę, obiad w zamku, dzieci zachwycone (czuję się jak księżniczka!) później spacer po plaży, moczenie nóg w wielkiej rzece, zbieranie muszelek, ulubiona ryba, zabawa na całkiem fajnym placyku zabaw, wsiadamy do auta córka mówi, że dzisiejsza wycieczka super, bardzo jej się podobała, jest nawet zmęczona(!). Po około godzinie jazdy do domu kiedy trochę odpoczęła i zauważyła, że lada chwila zmrok zapadnie zapytała z wyrzutem: mamo, czy wy nie możecie nam gdzieś bliżej tych wycieczek organizować? Przecież chciałam się jeszcze pohuśtać, a już nie zdążę!
A na Wyspie też objechali…
No nie dogodzisz…
Miłego wieczoru, spokojnych snów;)
Pozazdrościć energii i wycieczek! Dzieciaki zarażone za młodu pasją zwiedzania będą wam długo wdzięcznymi współtowarzyszami!
Dzień dobry
Węży nie spotkaliśmy. Chyba na ich wygrzewanie się w słońcu trochę za wcześnie… Spotkaliśmy za to wygrzewające się w słońcu żółwie. Pouciekały momentalnie, gdy tylko zbliżyliśmy się do stawu, w którym były. Postaliśmy trochę… te małe zaczęły z powrotem wyłazić na leżące w wodzie drzewa. Duże tylko powystawiały głowy z wody. Poszłam dalej, bo nie mogę za długo stać. Mąż został. On czasami bywa uparty jak osioł, a żółwie lubi i chciał się doczekać, aż te większe wylazą. Przeszłam się trochę… zobaczyłam parkę idącą z psem. Zaszli nad staw, przy którym czatował małżonek. Za chwilę i on się pojawił… wściekły
Powiedział mi, że te duże żółwie zaczęły wyłazić z wody, ale znikły momentalnie, gdy tylko ci ludzie z psem się pojawili. Doszedł do wniosku, że nie ma co tu dłużej sterczeć.
Obcykaliśmy ją (samiczkę) dokładnie. Latała przy drzewach zawisając co chwilę w powietrzu. Nie wiedzieliśmy o co jej chodzi i czemu tak dziwnie lata. W domu, odpowiednio przybliżone zdjęcia powiedziały nam wszystko. Ta spryciula wyjadała z pajęczyn drobne muszki. Cały dziób miała w pajęczynach i dlatego co jakiś czas przysiadała na drzewie, żeby oczyścić to lepkie świństwo. 
Nie wiem po co ona to robiła. Mąż wysnuł hipotezę, że może chce ona sobie nimi wyłożyć ścieżkę w ogrodzie 


Bo chyba mogę tak powiedzieć, chociaż u mnie niedzielna noc…
Byliśmy na wycieczce, ale dopiero po południu. Oczywiście do Zion
Będąc w Kettle Moraine na biwaku, spotkaliśmy brodźca ciemnorzytnego. To taki nieduży ptaszek z rodziny bekasowatych. Nad tym małym stawem też go spotkaliśmy. Do tej pory nie miałam go w swojej kolekcji, a teraz mam ich trochę
Idąc drogą dokoła jeziorka (Sand Pond) spotkaliśmy koliberka. Samiczkę. Wydaje mi się, że to ten drugi gatunek kolibra – po polsku to rudaczek północny. Różni się on trochę od koliberka rubinobrodego. I też nie mam go w kolekcji. A czytałam, że bywa na naszych terenach
Przy plaży nad Lake Michigan spotkaliśmy kobietę niosącą dwie ciężkie reklamówki. Mąż stwierdził, że chyba się kąpała w jeziorze, bo ma trochę mokre ubranie. Mnie się wydawało, że w tych reklamówkach ma kamienie. Mąż się popukał w głowę i powiedział mi, że kto by targał kamienie taki kawał (z plaży na parking) i po co? Kobieta zostawiła reklamówki w samochodzie i poszła znowu na plażę. Z daleka widzieliśmy jak zbiera kamienie do reklamówki… I kto miał rację?
Robi się coraz później i czas mi do łóżeczka
Ale chociaż trochę opisałam dzisiejszy dzień…
Miłego poniedziałkowania Wyspiarze!!!
Czy ten brodziec ciemnorzytny faktycznie charakteryzuje się ciemną rzycią?
Nie. Rzyć ma białą
Ale to nie ja dawałam nazwę temu ptakowi…

Pobudka!!!

Dziecko po szkoły pojechało, sąsiad grzeje motocykl pod oknami, że wszystkie domy grają, ma być znów 30 stopni, a przede mną prasowanie… No to chyba czas na ekspresik?
Dzień dobry. Dla tych co nie słyszeli jeszcze a są cokolwiek zainteresowani to Stan Wawrinka wygrał US Open z dotychczasowym można powiedzieć dominatorem męskiego tenisa – Novakiem (kto mu dał takie imię?;-) Djokoviciem. Chyba trochę wyeksploatowany jest tenże Novak.
Witajcie!
Nie mam tak interesujących opowieści z weekendu jak Miralka. Spędziłem go na pogaduszkach z rodziną.
Ale kawki się napijesz?
Hyy. Lecę podstawić filiżankę.
Jasne!
Dzień dobry! Noc miałem przerywaną, jeżeli można to tak określić. Najsampierw oglądałem finał, o którym pisze Zoe (Novak faktycznie potrzebuje chyba oddechu, bo grał jak nie on), ale pod koniec trzeciego seta odpadłem i ewakuowałem się sprzed TV, koło 4:30 Junior wybywał na studencki obóz adaptacyjny, potem 6:30 normalna pobudka śniadaniowotwórcza dla Najjuniora i o 8:00 – moja własna.
Dzień dobry,
Z kubeczkiem i ja się podstawiam, jeśli można.
Po wczorajszych wojażach dziś cała ferajna zaspała do pracy/przedszkola, miast o 7 wyjeżdżać, to my dopiero oczy otworzyli, ale się speeda wtedy dostaje;)
Mnie się kiedyś w takiej sytuacji tusz w długopisie zagotował, tak szybko pisałem usprawiedliwienia do szkoły Juniorom.
Ruchomy czas pracy ma swoje zalety…
Dzień dobry. I ja podstawiam kubeczek .
Muszę powiedzieć ,że mam lekko dość hulaszczego trynu życia,wszelkich grilli itp. A ten tydzień zapowiada się też intensywnie. Dzałalność społeczna ,lekcje tudzież słub znajomej. I pewnie znowu nic nie napiszę bo przecież muszę mieć i wenę i chwilę spokoju. Zdjęc żadnych nie porobiłam bo nie było specjalnie czego. Ta wieś mi się nie podobałą i dalej nie wiem jak się nazywa. Inna rzecz ,że spacerów po okolicy nie było za to stół zastawiony jak na małe wesele. Polskimi wędlinami rzecz jasna. No i węgożyk marzenie. Prosto z Turawy. Przynajmniej to. Wczoraj leżałam jak sznita wykończona włąściwie tym v balowaniem. Po południu tradycyjne spotkanie karciane – proszę nie pytać o wyniki. Dzisiaj mam znowu coś w planie – przede wszystkim prezent ślubny kupić..I spojrzeć w kalendarz co ja jeszcze mam w planie albo co mi zaplanowano….I kto powiedział,że życie na emeryturze jest nudne i mało wyczerpujące.
Moi Rodzice też tak myśleli, i wtedy się okazało, że jest sporo wnuków do bawienia, krewnych do odwiedzania, miejsc do zwiedzania, rzeczy do zrobienia w domu po Dziadkach…
W co gracie?
Dziewiąta sobie cichcem nadeszła, toteż opuszczam Państwa na czas jakiś.
Ty możesz pracować umysłowo po zarwanej nocy?
Co znaczy mogę? Muszę, jeżeli chcę wykonać plan.
Noc nie była aż zarwana, po prostu składała się z mniejszych kawałków, zamiast z jednego większego.
Ja obejrzałem cały ten mecz w nocy. I czuję zmęczenie teraz..
Gramy w remika.Ostatnio coraz bardziej zażarcie
Jak ja dawno nie grałem w remika. Ech.
A nie lepiej na pieniądze? Za żarcie to perwersja, która może się skończyć śmiercią głodową

Pięterko nie jest zbyt wysokie, ale wrzucam w szkice miniopowieść – do wykorzystania, jak mnie nie będzie. Na wypadek gdyby zrobiło się za wysoko, a nikt nie miał pomysłu na nową wycieraczkę.
Ha! Zapraszam na kawę na nowe piętro:-)