Nie wszyscy mają tak dobrze jak Zoe – wieś, akwen i hawajskie klimaty. Ja mieszkam w mieście – no, może mieścinie, w betonowym bloku. Gdzie mi tam do wiejskich posiadłości… Patrzę przez okno od zachodu – bloki, samochody…
Patrzę przez drugie okno od południa – daleko ciągną się rzędy betonowych bloków. Miasto to miasto.
Ptaków nie widać, choć słychać je zewsząd. Żeby zobaczyć, trzeba porzucić wygodną lożę własnego mieszkania i ruszyć w miasto, a tam:
jak pisał nieoceniony Jan Sztaudynger:
Gołębiami brukowany Kraków
gówno ma z tych ptaków!
Ostatnie zdjęcie dedykuję Ptasiej Pani!
Dziękuję za dedykację
Normalnie betonowa pustynia 


Jak widać na zdjęciach, faktycznie masz sam beton dokoła
Aaaa, zapomniałam o tym sznurze samochodów
Cudo!!!
Dobry wieczór! Otóż może i gdzieś tam w tle rzędy, ale na pierwszym planie jednak zieleń, prawda? A za miedzą na północ – park, o ile dobrze pamiętam, z cmentarzem chyba, ale zieleni mnóstwo.
Stary, zadrzewiony cmentarz jest po wschodniej stronie i rzeczywiście było to swego czasu najlepsze miejsce na spacery z wózkiem!
Inwalidzkim?
dziecięcym…
NO ŻARTOWAŁAM PRZECIEŻ.
No przecież wiem…
W zupełnie innym mieście, powiedzmy, że zawsze licznych nekropolii trzystu trzech mostów obecnie (sprawdziłam, nie wiedziałam), ja właśnie na jeden z cmentarzy byłam wyprowadzana na spacery z wózkiem, czy raczej w wózku, wtedy – dawno, dawno temu – rzecz jasna dziecięcym, i chociaż to niemożliwe,
kilka scen twierdzę, że pamiętam, w każdym razie
szczegóły dały się zweryfikować pozytywnie, i och,
jak tam było zielono i pięknie, i chyba tak
zostałam tafofilką, chociaż cmentarność akurat miasta
W., odkąd potem zyskałam na jej temat niejaką wiedzę,
raczej mnie nie pociąga.
(Tekst komentarza nie zatrzymuje się na granicy ramek
życzliwego bratka, możliwe więc, że połamałam go
nie tak jak chciałam).
No właśnie. I zgubiłam „&” między „nekropolii” a „trzystu trzech”.
A bo stare cmentarze to naprawdę fajne miejsce dla spacerów z wózeczkiem 🙂
Ach, wschodniej. Faktycznie, pochrzaniło mi się.
Rany… To ja wam nie pokażę widoków z moich okien. Umarlibyście z nudów…
Samo zielone… Póki co.
I cóż ja na to poradzę?
Ano nic 🙁
Ale to dobrze Jo! Zielone uspokaja i oczy od tego odpoczywają
Także dawaj to swoje „nudne” zielone
Nie wiem jak kto, ale ja chętnie popatrzę 
No to ja dobranockę też piętro niżej wrzuciłem.
Dzień dobry, czy właściwie dobry wieczór
Wszędzie płoty. Od północnej strony, taki na trzy metry wysoki. Trzeba by wejść na drabinę, żeby zajrzeć sąsiadom do ogrodu… a właściwie na trawnik, bo jak widać z piętra, to mają wszędzie posianą trawę i jest to prawie wielkości boiska do piłki nożnej. Żadnych grządek, żadnych kwiatków… Raz w tygodniu przyjeżdża ekipa Meksyków i ten trawnik koszą.
Płoty od zachodniej i południowej strony są trochę niższe, ale i tak sąsiedzi do nas nie zajrzą 
Drzewa mam tylko przy betonowym chodniku prowadzącym na parking. Także za bardzo to i nie ma czego pokazywać 

Nie mam jak się pochwalić swoimi widokami z okien
Od zachodniej strony mam wyłożone betonowymi płytkami „patio” z grillem i wielkim piknikowym stołem (zbudowanym przez męża).
Od południa – ogródek. Tak wielki, że widelcem można go skopać i człowiek nawet się nie zasapie
Od wschodniej strony mam mur – ściana do sąsiadów. Jak to w szeregówkach bywa
Co prawda mam na środku ogródka budkę z wróbelkami, ale i tak dość dokładnie się chowają i nie jest łatwo zobaczyć jak wlatują czy wylatują ze swojego domku.
Jedynie z domu, zza okna, gdy one nas nie widzą…
A tak w ogóle, to dziś pół dnia byłam odcięta od internetu. Brak prądu. Ten wietrzysko co u nas wieje, zerwał jakieś przewody i trochę majstrom zajęło podłączenie ich na nowo. Chciałam gotować obiad, a tu nie ma prądu. Nie umiem podpalić piekarnika ręcznie. Palniki na kuchence, bez problemu. A miałam piec skrzydełka. Trochę poczekałam z nadzieją, że włączą, a potem rozpaliłam grilla


Mąż wrócił z pracy, gdy je zdejmowałam już upieczone. Czyli zdążyłam
Jak to człowiek przyzwyczajony do tej techniki! Małżonek chciał włączyć telewizor… rozmawialiśmy o zbiorze wiśni (bo to już tuż) i podeszłam do kompa, żeby sprawdzić stronę tego sadu… i tak co chwilę łapaliśmy się na tym, że jednak coś za dużo tego wszystkiego używamy
A wieczorkiem, gdy na ulicach się już przerzedziło, pojechaliśmy do sklepu. Wykoncepiłam, że od północnej strony chcę półki na kwiatki. To te domowe, które nie znoszą ostrego, południowego słońca. Na razie stoją na szklanym stole, ale to zajmuje za dużo miejsca i stoją tak gęsto, że o siebie zawadzają. Pojechaliśmy do sklepu, żeby zobaczyć jakie możemy kupić materiały i oczywiście za ile. Mąż już się pocił, bo to oczywiście nowa robota dla niego. Dopasowanie, przycięcie i zbicie do kupy wydaje się proste, ale nie dla takiego pedanta. On każdą deseczkę musi przymierzyć ze dwadzieścia razy zanim utnie. Potem kolejne dwadzieścia zanim przybije. Bo wszystko musi pasować co do milimetra
Ma przybić tylko trzy listwy do zewnętrznej ściany (od strony kuchni), a resztę zrobię sama. Do tych listw są specjalne zaczepy i na nich można położyć półki (też mają specjalne zaczepy). Na zimę można to zdemontować i nie będzie bałaganu. I to mi się podoba
Pół godziny roboty (chociaż znając małżonka może mu to zająć trochę dłużej 😉 ) i po sprawie 
W sklepie zmieniłam koncepcję
Popisałam sobie i idę spać


Miłej środy Wam życzę
Mówią, że środa minie, tydzień zginie… do weekendu tuż tuż
Dzień dobry. A latają po twoim niebie samoloty? Bo po moim latają – te co lecą na lotnisko do i z Krakowa:-).
Ps. Na drugiej fotce widać, że jesteście chyba zelektryfikowani na tych blokowiskach:-)
Samoloty też, nie tylko gołębie 😉 Jak wieje (najczęstszy) wiatr z zachodu, to nad moim osiedlem ustawiają się „na ścieżkę”, już dość nisko.
Ad Ps: popatrz, jak łatwo można zasymulować tryumf nowoczesności! A to tylko sznurki do bielizny na moim balkonie
A jakiś miejscowy architekt nie zabrania wam suszenia prania na balkonie? Pytam bo akurat kolega kupował jakieś nowe mieszkanie i ma zakaz wystawienia anteny na balkonie i elewacji. Chyba nawet notarialny jest ten zakaz
Na głowę upadli.
Problem byłby z wystawianiem na zewnątrz, sznurki są w loggii – natomiast przemalowanie na inny kolor wymagałoby zgody (lub pobłażliwości).
Witajcie!
Lato się zaczęło, można jeździć do pracy na rowerku.
Z początku zadek trochę boli…
No właśnie. Lato. Od teraz dni coraz krótsze, aż do wigilii…
Dzień dobry. Kawa jest musowa, proszę Państwa.
„A do kawy – jajecznicę
A jak ju-u-uż podeżre zdrowo
Too przynoszą mu w lektyce
Bardzo fajną cysorzową”
…bry
Ja dziś ledwo żyję. I nie wiem, dlaczego. Ale żyję, to chyba się liczy?
Dzień dobry

Dziś do pracy i wcale mi się nie chce
A komu by się chciało?
Padam na pysk tak zwany. Tu nowe leki, tam koniec roku szkolnego, a jeszcze dzisiaj Kuba miał spotkanie z sądowym orzecznikiem… Ile można?
No i co na tym spotkaniu? Bo rozumiem, że decyzja po spotkaniu nie od ręki?
Pani biegła sądowa po trzech minutach stwierdziła, że może jednak Piter by dołączył.
Nie ma wątpliwości co do „samodzielności życiowej” Kuby. Pominęła dyplomatycznym milczeniem komentarz Pitera. Czyli jednym słowem: powtórka z ZUSu. I z orzecznictwa ds. edukacji. I z diagnozowania autyzmu. Wszyscy, cholera, są zgodni, tylko specjaliści od orzekania o stopniu niepełnosprawności uważają, że usiłujemy orżnąć naszą kochaną ojczyznę wmawiając, że syn wymaga stałej opieki.
Czekaj, niech uporządkuję: po trzech minutach okazało się, że kontakt pani orzecznik z Kubą WYMAGA obecności ojca jako wsparcia/ pośrednika/ tłumacza. W związku Kuba bez żadnych wątpliwości na podstawie tej rozmowy został uznany za NIESAMODZIELNEGO życiowo. Dobrze rozumiem?
Najwyraźniej Kuba nie mieści się wystarczająco wyraźnie w żadnej szufladce wymyślonej przez urzędników/ orzeczników 🙁
Nooo
Problem jest chyba w tym, że orzecznik dostał prikaz z góry, żeby odwalać ile się da. Bo może większość ludzi, jak dostanie odmowę, to zrezygnuje. A ci, co się upierają (i w ogóle wiedzą, że można się odwołać do sądu) to jakieś promile. Bo sąd powołuje biegłego, który na ogół orzeka zgodnie ze stanem faktycznym. I zasadniczo tylko o to nam chodzi – żeby Kuba dostał orzeczenie o niepełnosprawności stwierdzające, że jest osobą wymagającą stałej opieki. Reszta, w tym potencjalnie mój zasiłek, to skutki uboczne. Ale wyobraźmy sobie, że dla niektórych rodzin stanowiące o byc lub nie być finansowym!!!
Z nim jest jeszcze taki problem, że nie ma żadnych chorób/niesprawności sprzężonych. Żadnej padaczki, upośledzenia, chorób dodatkowych. Tylko autyzm. I normę intelektualną. Zdrowy fizycznie i somatycznie. Poza autyzmem. Tyle, że totalnie niesamodzielny życiowo. On np. pyta, czy może zamknąć okno, kiedy mu zimno, bo sam nie umie podjąć decyzji. I od ponad 10 lat to jest niewyuczalne.
Błagam… nie poruszajmy tematu, jak wyglądałoby jego życie, z jego IQ, gdyby nie autyzm. Bo to jest jedna z tych kwestii, które zafundowały mi tocznia.
Nie będę poruszał. A toczeń niech sss… sobie idzie daleko i w podskokach.
Chyba z tego wszystkiego spać pójdę.

Na przykład śnić o hipsterskich knajpach, czy co…
Spokojnej i ewentualnie hipsterskiej 🙂
Witajcie!
Jest tak gorąco, że dziś zostawiłem rower i przyjechałem do pracy samochodem…
Dzień dobry. Jutro ma być cieplej

Potrafisz pocieszyć!
A pojutrze jeszcze cieplej. I to nie jest dowcip. To lato.
Dzień dobry! Jak zimno, mokro i nieprzyjemnie, to źle. A dzisiaj zapowiada się ciepło, sucho i rozkosznie! Biorę koc, napoje gazowane, okulary przeciwsłoneczne i krem do opalania i idę na cały dzień na plażę, co Wy na to?
No nie, żartowałem. Będę siedział w domku i pracował. Jedno z tych pobocznych zleceń.
I nie ma żadnych meczów dzisiaj…
Uff. Już się wystraszyliśmy, że pójdziesz na tę plażę..
No pewnie, że to straszne. Bo jak z tej plaży wchodziłbym na Wyspę?
To wskakuję w bikini i zmykam na pla… Znaczy popracować. Będę wchodził na Wyspę wszakże.
Quacku! Mamy XXI wiek! Odważ się na topless!!!
Jak jest gorąco, ZAWSZE zdejmuję górę!
A w ogóle dzień dobry.
O ile tak można powiedzieć.
Możesz dodać: Pozdrawiam gorąco!
I WAKACYJNIE szlag by to…
Już? A nie za dwa dni?
U mnie już dziś siedzą w domu. Jutro tylko po świadectwa jedziemy. Od tygodnia nie ma żadnych lekcji… wczoraj BB trzy godziny siedział i czytał książkę.
To pozytywnie w sumie, że czytał, a nie grał albo surfował po sieci.
Tak… On jest dobrze wytrenowany 🙂 Do konsoli przysiadł w domu, bo miał jakąś niedokończoną rozgrywkę.
Dzień dobry

U mnie też cieplutko. Wczoraj jakieś tornada latały, ale nas to ominęło, czyli nie jest tak źle
Nie żebym Cię/ Was wystawiał na niebezpieczeństwo, ale… masz jakieś zdjęcia takich trąb powietrznych? Chociażby z daleka?
Nie widziałam jeszcze takiej trąby (widziałam, ale nie powietrzne) także własnych zdjęć nie posiadam. Muszę też przyznać, że do żadnego tornada nie tęsknię. Są zbyt niebezpieczne. Chociaż… może gdybym spotkała, to bym obcykała

No tooo… Jakby tak kiedyś Z DALEKA…
Jak kiedyś z daleka, czy z bliższej odległości, to nie omieszkam obcykać i pokazać

Nie lubię, jak lata. Nawet sam wiatr, bez tornada.
Tutaj musiałabyś się przyzwyczaić, bo cichych dni, takich bezwietrznych, to w Chicagoland praktycznie nie ma. Jest różnica tylko w sile wiatru… czasami dmucha, a czasami łeb z płucami urywa

Dzień dobry
Trafiłam na coś pod tytułem Studio Ya Yo. Nie sądziłam, że taka tandeta i bezguście może być publikowane.
Opinie znajomych na FB są zgodne: osiągnięto nowy rekord żenady w polskiej telewizji. A ja staram się omijać wszelkie filmiki w sieci, bo, jak to mówią, kalkując z angielskiego: „Rzeczy raz zobaczone nie mogą być od-zobaczone”.
A sądziłaś kiedyś, że zob. np. posłankę KP w dzienniku telewizyjnym?
Maryśka! Nie przy obiedzie!
Gorąco jak latem ! Przyzywyczajamy się ?
Tak, jasne. Okna otwarte na przestrzał, zasłony lub wertikale zasłonięte i jakoś idzie wytrzymać…
W sumie to już lato
Nawet klimatyzacja pada w takim upale…
Czyli temperatury adekwatne do pory roku. Ja już prawie nie narzekam na upały. Do 30C da się wytrzymać, powyżej już trochę gorzej. Szczególnie jak nawet w nocy temperatura nie spada poniżej 28C. W telewizorni podawali, że w Kalifornii było prawie 50C. I to dopiero jest upał
No więc skończyłem pracę na dziś (nie żebym nie robił sobie przerw na to i owo, zwłaszcza owo), i wreszcie mogę się wybrać topless na pla…
A nie. Za kwadrans mamy gości, najstarszą z chrzestnych córek małżonki. Owa chrześnica wpadnie z koleżanką, bo studiuje niedaleko.
No tak. To by mogło zostać odebrane, jako prowokacja…
I demonstracja.
Racja!
Nie wiem, jak u was, ale tu u mnie jest dziś KOSZMARNIE.
Dobranoc.
Dziś sobótka. Chociaż czwartek.
Chciałabym kiedyś sobótkę na wsi spędzić. Przy ognisku własnym.
Własnej wsi. No chociaż kawałka.
Spokojnej! I może w takim razie snów o własnym ognisku.
Dzień dobry, Bożenko
Nie wiem jak komu, ale mnie jeszcze nie minęła
Dopiero mija… i właśnie udaję się na spoczynek
Miłego dnia życzę 
Witajcie!
Noc Kupały minęła (K)upalnie… szkoda tylko, że te nawiasy praktycznie początkowe K wyeliminowały… 🙁
Dzień dobry

A (K)upałowaliście?
Bo bez szukania nocą (we dwoje) kwiatu paproci noc Kupały się nie liczy!
No i właśnie skończyło się na upalnej… 🙁
Dzień dobry. Nie będziemy pisać, że gorący:-)
Dzień dobry

Czy mówił ktoś, że mocna kawa jest dobra na upały?
Nie mówił?
To JA powiem!
Zapraszam na mocną, aromatyczną kawę po której żaden upał nie będzie straszny
Mrożoną!
Dwa razy, proszę!
Dla mnie herbatkę proszę.
Dzień dobry! Nie inaczej tutaj (z upałem). Kawa, nawet niekoniecznie mrożona, na biurku (mimo bałaganu ZAWSZE znajdzie się te 100 cm. kwadratowych, żeby filiżankę postawić).
Dużą masz tę filiżankę…
Właśnie nie. Przecież to ledwie kwadracik 10 x 10 cm, wielkości, bo ja wiem, płyty CD?
No to dużą
Ale u mnie pije się esspresso, więc wiesz 
Zmykam popracować
Ikskjuzemła może ktoś wyłączyć to ogrzewanie???

Tutaj naturalna klima, wspomniana wcześniej, powoli przestaje wystarczać. O ile Państwo pozwolą, skoczę na mały kwadransik do lodówki, o ile Misiek się posunie…
A na burzę, względnie deszcz, nie ma szans. Chyba że ktoś jest akurat w Tatrach, tam wydaje się nieźle nawalać.
Na webcamach widać, że leje aż miło!
Aaaa, właśnie. Dobranoc.
Dobrej tam na dole mapy!
Pamiętam ten utwór! i chciałby deszczu bez grzmotów.