We wtorek lało od rana. Dzień smutny i senny. Ja wiem, że deszcz jest potrzebny, ale nie mogłoby tak padać w nocy, a w dzień żeby słoneczko przyświecało? W ten dzień byłam w Elgin… u Holly i Johna.
Holly ma spory ogród, którym zajmuje się „napadowo”. To znaczy dosadza różne kwiatki, ale o podlewaniu, czy pieleniu, to już nie ma mowy. Jak sama mówi, lubi ogrody dzikie i jakby zaniedbane. Z tym, że ja bym to „jakby” pominęła 🙂 Nie da się jednak ukryć, że ma u siebie całą masę kwiatów, które kwitną w różnym czasie i w ogródku zawsze coś kwitnie
Dzień zupełnie nie nadawał się do robienia zdjęć, ale pomyślałam sobie, że spróbuję. Za kilka dni większość kwiatów się osypie i niczego nie obcykam…
Nie znam za wielu nazw kwiatów i roślinek, ale wcale nie przeszkadza mi to w podziwianiu…
Chociaż raz nie o ptakach (głównie) a o czymś innym 😀
Zapraszam do ogródka (nie mojego). Chociaż padało, ale Wy nie zmokniecie
Można to wszystko obejrzeć na sucho 
Bardzo ładny ten ogródek.
Kwiatki z tego ogródka też bardzo mi się podobały, ale tylko ja wiem, ile trudu kosztowało, żeby pokazać kwiatki bez chwastów

Dzień dobry na nowym pięterku.
Moim zdaniem nie masz co narzekać na deszcz, dzięki niemu krople wody na kwiatkach dają taki efekt świeżości, że zdjęcia niemal wychodzą z ekranu, a wyobraźnia podsuwa zapachy.
Wiewiórka to pewnie wyrażała swoją opinię na temat deszczu, z mokrym futrem jakoś nie tak się skika po drzewie. A dzięciur świetny. Może on jakoś znaczy teren, ocierając łebek o drzewo? Co prawda w necie nic na ten temat nie znalazłem, ale może?
Ja ogólnie na deszcz nie narzekam. Jest potrzebny. Trochę mam obawy o nowy aparat, bo niby byle deszczyk mu nie powinien zaszkodzić, to nigdy nic nie wiadomo.

Widocznie łapą nie dał rady sięgnąć, to tarł się o drzewo 
Krople zawsze wyglądają uroczo i to nie tylko na kwiatkach
Wiewiórka drze się tak jak ta ze zdjęcia, tylko w chwilach zagrożenia. Widocznie coś musiało ją wystraszyć…
Dzięciur chyba ma pasożyty. Jakieś pchły, czy coś takiego. One nie zaznaczają terenu
No proszę, i wszystko wyjaśnione ze zwierzakami, może gdzieś siedział kocur albo insze zagrożenie, co wiewiór widział, a Wy niekoniecznie? A pasożyty mi nie przyszły do głowy (i w sumie bardzo dobrze), a masz rację, że ptaki raczej nie znaczą terenu zapachem, tylko śpiewem, jeżeli już.
W ogóle jak się czyta o tych dzięciurach i innych ich krewniakach, to mnogość wydawanych odgłosów jest oszałamiająca, ale i ich określenia, w dużej mierze onomatopeiczne, ale nie tylko – z angielskiego „bębnienie”, „klepanie”, „stukanie” i jeszcze inne. Przy okazji znalazłem też informacje, że te stukające ptaki wykorzystują do komunikacji z partnerami wytwory człowieka – metalowe dachy, rynny, a nawet skrzynki transformatorowe (chociaż to może już być, moim zdaniem, nieco niebezpieczne).
Kocurów w tym domu dostatek (12 sztuk) i zawsze jakieś latają po ogródku. Mają nawet specjalne obroże, żeby poza teren nie wyłaziły. Taki niewidzialny, elektryczny pastuch
Najbardziej chyba zadziwiają mnie koliberki. Malutkie, a takie zadziorne, że nawet kardynała potrafią pogonić. Co sama kiedyś zaobserwowałam. Między sobą tłuką się o „swoje” terytorium, że tylko powietrze świszcze i trudno jest za nimi nadążyć wzrokiem 

Ja tak mogę godzinami o tych ptakach…
A przecież nie wszystkich to interesuje…
Zwierzęta znaczą teren odchodami. Ptaki po prostu napadają na tych, którzy włażą im na ich teren. Chociaż nie wszystkie są terytorialne. Niektóre żyją w koloniach i sąsiedzi tego samego gatunku im nie przeszkadzają
Z tym wydawaniem odgłosów… faktycznie mnogość i różnorodność może oszołomić. Część ptaków poznaję już po głosie, ale niektóre jeszcze mi się mylą. Sikora jasnoskrzydła ma bardzo charakterystyczne wołanie i ją rozpoznać nie jest trudno. Podobnie kowalik karoliński, czy wróble. Dzięciur (ten ze zdjęcia) też jest charakterystyczny. Ale już modrosójka ma kilka różnych zawołań i nie zawsze ją rozpoznam. Najłatwiej, gdy drze się na alarm. Robi to tak głośno i (że tak powiem) dramatycznie, że nie da się jej pomylić z żadnym innym ptakiem
Ups. Chyba dosiadłam swego konika
No coś Ty, rewelacyjnie się to czyta! Poza tym zauważ, że Twoje pasje inspirują także i mnie (pamiętasz opowiadanko o atomowej kukułce? 😉 ).
A spotkałaś się z jakimś ptakiem, który dla zmylenia naśladował głos innego? Kiedyś słyszałem, że to nie musi być od razu papuga albo gwarek, zupełnie „zwykłe” ptaki tak też ponoś potrafią, czy to nie była mowa o sójkach właśnie?
Oczywiście że pamiętam Twoje opowiadanko
Było rewelacyjne!!!
Kilka razy słuchałam jego „występów” i aż szczęka mi opadała. Szkoda, że żeby go spotkać, trzeba jechać do Australii. Nigdzie więcej nie występuje. No, chyba że w ZOO.
Chociaż ten wrzask często oznacza jakiegoś drapieżnika na ziemi i po niebie nic nie lata

Modrosójka i sójka należą do tej samej rodziny – krukowatych. I pewnie dlatego mają podobne zachowania. Z tego co wiem, potrafią naśladować różne odgłosy. Jak i przedrzeźniacze. Chociaż niezaprzeczalnym mistrzem naśladowania jest lirogon. Ten to dopiero magnetofon w czystej postaci
A odpowiadając na Twoje pytanie… Chyba tylko przedrzeźniacz ciemny. Potrafi on naśladować nie tylko inne ptaki, ale i na ten przykład miauczenie kota, czy płacz dziecka. Sójki też bywają w tym niezłe. I chyba dlatego tak ciężko jest mi je rozpoznać po głosie. Jedynie ten wrzask na alarm jest charakterystyczny. Zwykle jak go słyszę, to rozglądam się po niebie, bo na pewno coś po nim lata. Czasami jest to jakiś drapol, a czasami tylko mewa.
PS. Dzisiaj trochę będę biegał, a na Wyspie z doskoku, więc jak w piosence – pojawiam się i znikam…
Witajcie!
Rewelacyjne zdjęcia odeszczonych kwiatów! Warto było zainwestować w nowy aparat!
Dzięki Ukratku
Faktycznie, jak na razie cieszy mnie ten nowy aparat. Jak już pisałam, niby parametry ma takie same, ale zdjęcia wychodzą lepsze. Córka mi powiedziała, że widocznie do produkcji obiektywu użyli lepszego szkła i dali lepszą matrycę, która chociaż ma taką samą ilość pikseli, to lepiej przetwarza dane. Może… nie znam się na tym
Grunt, że zdjęcia dobrze wychodzą

Istotna jest także szybkość przetwarzania, a co za tym idzie – ostrzenia i doboru innych parametrów. I to z każdym nowym modelem tej samej klasy jest coraz lepsze!
Całe szczęście, że wraz z rozwojem techniki i polepszania jakości, nie idzie wzrost ceny
Bo ten nowszy i lepszy kosztował mniej więcej tak samo jak ten starszy 
Nawet jest takie prawo w informatyce, dotyczące co prawda pojemności twardych dysków, ale pewnie i innych części elektronicznych też dotyczy w jakimś stopniu – że pojemność dysku dostępna za tę samą cenę rośnie dwukrotnie co pół roku.
Pewnie masz rację. Oni cały czas ulepszają każdy sprzęt elektroniczny. I chyba to działa na tej zasadzie, że najpierw wykorzystują takie czy inne ulepszenia do tych droższych, a potem montują do wszystkich jak leci.
Dzień dobry
Jakoś strasznie mokra wiosna w tym roku… ciągle pada…
Za oknem szaro i buro
To ja, proszę Państwa, idę pokręcić.
To nic innego, tylko życzyć jak najmniej męczących podjazdów
Ha, dziękuję, sprawdziło się, dzisiaj podjazdy były, hmm, mniej męczące. Ale cała trasa – trochę krótsza niż wczoraj, 22,5 km – swoje zrobiła. Widzę, że teraz Google Maps podają również przy opcji „rower” mniej więcej profil trasy, no i okazuje się, że różnica poziomów wynosiła nawet 63 m. Oczywiście na całej trasie, ale jeden solidny podjazd też jest – na 1,2 km droga wznosi się o 54 m (ulicą Bosmańską).
No to cieszy
Życzenia, szczególnie te dobre, czasami się spełniają
A może to ten bezpośredni telefon, o którym Misiek pisał?
Wygląda na to, że czasami działa

Dzień dobry 🙂 Zdjęcia cudne, że zacytuję Ewę Bem: „Żyj kolorowo marzenia najbarwniejsze miej. Do przodu żyj…:) 🙂
A nie kojarzy Ci się, Miśku, raczej „Deszcz w Cisnej”?
W Cisnej na krzyżówce przysiadł ptak, co się lekko ociera o pornografię, a tu widzę wiewióra całkiem suchego, a i dzięciur [chyba Miralka sama te nazwy ptaków wymyśla?] czochra się całkiem suchy, więc doszedłem do wniosku Mistrzu, że padało punktowo zaś w tym tam ogrodzie 🙂

Taki naturalny, proszę Pana, zraszacz, o!
O to to! Zamówiony-dostarczony, takie rzeczy tylko w USA 🙂 🙂
No ale żeby pogodę dostarczali i to tak precyzyjnie? O tych tam różnych HAARPach to słyszałem, ale tak punktowo?
Dziewczyna ma bezpośrednią linię z Panem B. Dzwoni w poniedziałek i zamawia deszcz w Elgin na wtorek w ogródku Holly [imię nieprzypadkowe bynajmniej] z uwzględnieniem rabatek kwiatowych za, sam sobie zapłać. Mówi i ma 🙂 🙂
Cała sztuka w tej bezpośredniej linii, z pominięciem personelu naziemnego.
Personel naziemny całkowicie wykluczyłam. Wiecie jak to jest „przez posły wilk nie tyje”
Co się będę bawić w głuchy telefon 
Misiaczku drogi, gdybym ja te nazwy sama wymyślała, to byłyby bardziej z sensem
A tak? Co to za nazwa „dzięciur”?!!! Skoro i tak z rodziny dzięciołów 
A poza tym, z tym punktowym padaniem to też nie do końca, bo wiewiór był w ogródku

Wiewiór suchy nie był, wystarczy popatrzeć na ogon. Reszta była schowana pod drzewem, to i w miarę sucha
Po wywodach Miśka zrozumiałem , dla czego w Ameryce Polacy są szczęśliwi … Tam zamiast kościołów , każdy ma bezpośrednią linię telefoniczną z Panem Bogiem i może się dogadać we wszystkich sprawach . Nawet deszczu . Podoba mi się to bardzo ….
Muszę Cię zmartwić Maksiu. Kościołów ci u nas jak w Moskwie rakiet, a nawet więcej
Też fakt, że tych katolickich jest stosunkowo mniej, bo w USA najwięcej jest protestantów. Ale te katolickie najlepiej widać, bo są wielkie i bogato zdobione. Inne są znacznie skromniejsze. 
Polak ma to do siebie, że zawsze niezadowolony…
Wystarczy wejść na polskie fora internetowe… a tutaj pójść do polskiego sklepu. Szczególnie w niedzielę, po mszy… Zamiast polskiego tylko łacinę słychać (kuchenną, rzecz jasna)
I chyba nie wszyscy mają linię telefoniczną z Panem B, bo duża część używa tego „personelu naziemnego”. To po co im taka bezpośrednia linia?

A Polacy są szczęśliwi… chyba nie wszyscy
Jeden z pierwszych tekstów, jaki popełniłem sami-wiecie-gdzie, dotyczył kościołów w USA ze szczególnym uwzględnieniem rzymskokatolickiego (na Wyspę chyba nie transferowałem tego tekstu, i nawet nie chcę próbować, bo on był mocno osadzony w czasie). Nie będę linkował, ale hipoteza była taka, że podejście księży KRK do wiernych w USA różni się diametralnie od analogicznego podejścia w Polsce, ponieważ w USA jest dużo, dużo większa konkurencja na tym polu, więc o wiernych, jak o klientów, trzeba dbać.
Tu chodzi nie tylko o konkurencję z innymi wyznaniami, ale też i między katolickimi kościołami również. Tu nie ma parafii „terytorialnej” jak w Polsce. To ode mnie zależy do jakiego kościoła chcę należeć. Mogę mieszkać pod kościołem, a parafię mieć 20 km dalej. A państwo nie dopłaca do żadnego wyznania… Kościół utrzymuje się z datków wiernych. Z tacy i przez sponsorów. Także mało dziwne, że tak dbają o parafian
No i jeszcze prawo USA, które nie pozwala wyznaniom wtrącania się w politykę. Z tego co słyszałam jeśli jakiś kościół zaczyna politykować, to diecezja traci przywilej niepłacenia podatków. A to całkiem nieźle wali po kieszenie. I chyba dlatego kazania są o Ewangelii, a o polityce się nie wspomina
Przed wyborami ksiądz namawia, żeby iść głosować, ale nie mówi na kogo, a jedynie radzi, żeby głosować zgodnie z sumieniem. 
No i jeszcze jedna rzecz. Jeśli dana parafia nie ma wystarczającej liczby wiernych i nie ma bogatych sponsorów, przestaje być rentowna i po prostu księży przenosi się gdzie indziej, a budynek sprzedaje. Teraz trwa wojna o kościół św. Wojciecha. Za mało ma wiernych, a budynek wymaga remontu. Biskup postanowił sprzedać. Ale syn (czy wnuk, bo już nie pamiętam) fundatora walczy, żeby tego nie robić i zbiera fundusze na remont i utrzymanie. Jak to się zakończy, nie wiem. To zależy ile osób i ile funduszy się zgromadzi.
Ha, widziałem jeden kościół (ale nie pamiętam, czy katolicki, czy protestancki) w czy też pod Waszyngtonem, który tym sposobem – poprzez sprzedaż – trafił do wspólnoty islamskiej i został zamieniony na meczet.
Różnie to bywa… jak muszą sprzedać, to chodzi o dobrą cenę i nie jest ważne komu. To przecież tylko budynki…
Chyba tylko w Polsce podchodzi się do takich budowli jak do świętości…
No wiesz, to zazwyczaj jest jeszcze kwestia ludzi, którzy przez iks lat przyzwyczaili się, że w danym miejscu był kościół, do którego chodzili. Tacy ludzie, zwłaszcza starsi, mogą mieć problem z zaakceptowaniem zmiany, nawet jeżeli odbędzie się lege artis, z dekonsekracją etc.
Rozumiem, ale tacy starsi ludzie nie są w stanie sami utrzymać kościoła. To są duże pieniądze. Oświetlenie, ogrzanie i takie inne… no i cała obsługa. Bo przecież nie tylko księża w takim kościele urzędują…
Ależ oczywiście racja, chodziło mi tylko o kwestie ich odczuć, a nie pieniędzy.
Wiem, że chodziło Ci o ich odczucia. Tylko wydaje mi się, że tutaj ludzie nie tak się przywiązują do jednego kościoła jak w Polsce. Amerykanie (przynajmniej ci, których znam) mają zupełnie inne podejście do religii i kościoła. Co prawda wiem, że można tu spotkać fanatyków podobnych jak w Polsce, ale nie ma ich aż tak dużo. Tylko tyle, że są dość głośni
Świętowanie jest wyczerpujące…

Spokojnej.
Znawcy tematu powiadają , że największy mętlik w głowie spowodowany jest piciem małymi kieliszkami , a nie alkoholem . Chodzi o te częste przechyły naszej uroczej główki . Najlepiej pić z kufla , lub podobnego naczynka
Kto to mówił, że picie umiarkowane nie szkodzi nawet w największych ilościach ?
Wesoły i kolorowy ten pokaz. Nie ośmielę się napisać
” ogródek” zważywszy ile trudu zadała sobie Mirelka, byśmy widzieli tylko kwiaty !
Trud nie był aż tak wielki, Wiedźminko
Wystarczyło pstrykać same główki kwiatów, a jak je jakiś chwast zasłaniał, to zawsze można go było wyrwać 
Witaj ! Pół ogródka wypieliłaś przy okazji ?
Witaj! Pół to nieee
Trochę za duży ten ogródek…
Jej zdaniem, jak będzie dużo malowała, to dojdzie do mistrzostwa. Moim zdaniem, do tego trzeba mieć talent… inaczej będzie rzemieślnikiem, a nie artystą
Ale co jej będę tłumaczyła, skoro ona wie najlepiej 
A poza tym, to aż tak wyrywna nie jestem. Holly całymi dniami siedzi w domu i albo gada przez telefon (godzinami), albo siedzi na internecie, albo maluje. Ma czas, to niech się za to pielenie weźmie.
A w sumie, to ona się uważa za artystkę. Tylko jeszcze musi wprawy nabrać w tym malowaniu
Przysłowie mówi, że trening czyni vicemistrza. Ale nie odbieraj Holly nadziei!
Nie odbieram nadziei
Nawet czasami pochwalę
Niech się cieszy…Przy większości obrazków milczę, bo jak coś wygląda jak malowane przez pierwszoklasistę, czy nawet przedszkolaka, to pochwały mi nie przechodzą przez gardło. Przykro mi
Tym bardziej, że ona kopiuje obrazki z internetu. Drukuje, potem przez kalkę przenosi na papier i dopiero wtedy maluje. Często te obrysy widać… nie na tym malowanie polega… A przynajmniej tak mi się wydaje, bo oczywiście specjalistką w tej dziedzinie nie jestem 
Kończy się mój nader pracowity tydzień i oby następny był bardziej luzacki !
I tego Ci życzę, Wiedźminko
Może i tym razem bezpośrednia linia zadziała? Mam taką nadzieję 
Oby….
A teraz do spanka ! Na jutro obiecują chłód i deszcz, to pewnie wnuczęta mnie nawiedzą. Ale może nie od bladego świtu.
Trochę mnie ten wolny dzień zmęczył
Znalazłam w domu tyle rzeczy do zrobienia…
Ja to chyba jestem nienormalna. Po co wyszukuję sobie zajęcie, skoro mogłam odpocząć
Ale przynajmniej mam satysfakcję, bo wszystko lśni i błyszczy 
Za dwa tygodnie o tej porze będę w Wisconsin
Prognozy pogody nie nastrajają zbyt optymistycznie. Ma padać przez ten cały długi weekend
Zobaczymy…
Jutro chyba będzie „zakupowy dzień”
A tak w ogóle, to u nas prawdziwie „zimna Zośka”. Temperatura w nocy ma spaść do 3C, a to raczej ciepło nie jest. Małżonek dziś pracował w Gurnee (to na północ od nas) i mówił, że padał tam śnieg. Śnieg w maju?!!!
A Gurnee to tylko trochę ponad 50km od nas… czyli jak na amerykańskie warunki całkiem blisko. Ładny wyjazd się nam szykuje…
Chociaż… z drugiej strony… w tamtym roku też w nocy za ciepło nie było, bo te 10C, to raczej nie upały
A źle nie było
Trzeba być dobrej myśli 
U nas też trzej ogrodnicy. W nocy był ok.5 stopni, ale bez śniegu, za to duło. …
To chyba to „ocieplenie globalne” tak działa
Bo pamiętam, że sadziłam wszystko już w kwietniu (oczywiście tutaj, nie w Polsce). I to na początku kwietnia. A teraz nie wiem, czy i za tydzień to nie będzie za wcześnie. Pomidorki stoją w doniczkach na oknie i czekają… Ale jak w nocy jest tylko 3C, to wszystko by mi pomarzło 
Bardzo rzadko bywają bezwietrzne dni. A bardzo często jak jadę autostradą, to od tego wiatru samochód mi tańczy i trzeba dobrze kontrować, żeby nie wypaść z trasy. No, ale Chicago zwane jest „wietrznym miastem” 
A z tym duciem, to u nas na okrągło
DzieńDobry:)) Grypa mnie zmogła, w kościach drze, w głowie szumi, na szczęście powoli już odchodzi:))
Dzien dobry Stateczku ! Herbata z rumem? Pamięt
ny Twój przepis na grypę !
Nie daj się Stateczku

Zdrówka życzę
Witajcie!
U mnie odwrotnie niż u Bożenki – po szarym poranku wyszło słońce. Ale wietrznie i chłodno jest…
No to ja mam tak pośrodku: trochę słońca, trochę chmur. A miało lać. Pewnie jeszcze zdąży.
Widzę, że próbujesz uprzedzić chmury!
Dzień dobry ogólnie się zapomniało ?
dla odświeżenia pamięci.
Dzień dobry. Właśnie dokładnie w TYM momencie pogoda przełącza się ze słonecznej na pochmurną.
A duje od wczoraj, oj, jak ja miejscami kląłem, jadąc na rowerze pod wiatr!
Mistrzu Tetryku, jeżeli pendrive wpadł mi do umywalki pełnej wody, to powinien chyba działać po wysuszeniu? Żaden prąd przecież w nim nie płynie, dopóki go nie podłączę do jakiegoś urządzenia?
Powinien działać, ale raczej najpierw starannie go wysusz, a dopiero potem włączaj do USB. W przyzwoitej konstrukcji nie ma prawa się nic nalać, poza zmoczeniem styków…
No oczywiście, właśnie suszę. Nawet tak myślę, żeby dla pewności przetrzymać do jutra bez podłączania.
Słuszna koncepcja! 🙂
Byłem na spacerze typu „przyjemne z pożytecznym”, tzn. byliśmy na cmentarzu u jednej Zofii. Deszczyk przelotny acz rzęsisty złapał dosłownie kilkadziesiąt metrów przed domem… Schnę, jak nie przymierzając pendrive.
Pamiętaj – najważniejsze jest wysuszenie styków…
Dzień dobry


U mnie na razie chłodno, ale słonecznie. Trochę chmurek lata po niebie, ale bardziej są to obłoczki, niż chmury
I już nie chwalę pogody, bo wiadomo, że tego się nie robi z rana
No, chyba koniec mojego siedzenia i pisania
Czas się zbierać… 
Wróciliśmy i lecimy zaraz dalej

Jak ja nie znoszę tych sklepów!!!
Pijesz – nie pisz.
Nie pijesz – WYPIJ!
Pewne prawdy są ponadczasowe i uniwersalne, dlatego po prostu powiem Państwu: dobranoc.
Spokojnej.
Miał to być miły, deszczowy dzień. I był, tyle, że bardzo gościowy. Goście sympatyczni i dawno nie widziani ( oprócz wnucząt widzianych całkiem niedawno).
No i pora spać.
Ale czy w czasie deszczu dzieci (wnuczęta) się przypadkiem nie nudziły?
Dzisiaj znowu ktoś strzelał na autostradzie
I znowu ktoś jest zabity. Czysty obłęd!!! Nie tak dawno taki 21 letni głupek strzelał do jadącego samochodu, bo go wkurzyły zaciemnione szyby. Zginęła kobieta. Jechała jako pasażer obok swego męża, a z tyłu jechała dwójka ich dzieci…

Jacyś zwyrodnialcy znaleźli sobie nową „zabawę”. Strzelają do przejeżdżających samochodów. Czasami skończy się na strachu i panicznej ucieczce, gdy ktoś ma przestrzeloną karoserię, ale czasami ktoś ginie lub zostaje ranny. Dużej części tych bandytów policja nie jest w stanie złapać. Nawet nie wiedzą dokładnie ilu ich jest. A że bandyci przemieszczają się po różnych stanach i nie mają stałych stanowisk „strzeleckich” policja ma znacznie utrudnioną pracę. Aż strach jeździć autostradami
Tego jednego, o którym wspomniałam na wstępie, dorwali. On nawet nie wiedział, że kogoś zabił. Miał satysfakcję, że te zaciemnione szyby rozwalił… przynajmniej jedną, od strony pasażera… I kto takiemu idiocie dał broń?!!!
Witaj Miralko:)) U nas pewien idiota wybrany posłem, walczy o powszechny dostęp do broni palnej, twierdząc, że nie tylko obronimy się przed Rosja ale i zabezpieczymy sie przed bandytami. Wątpię tylko, że zdołamy się zabezpieczyć przed podobnymi jemu kretynami:))
Witaj Stateczku

Ma nawet szansę na wygranie… Nie tylko w Polsce ludzie głosują dziwnie. Tutaj też… 
W stanie Illinois nie ma aż tak powszechnego dostępu do broni. Trzeba mieć na nią pozwolenie. Czyli podobnie jak w Polsce. Tylko podziemie handlu bronią ma się dobrze. No i można sobie kupić co chcąc. I tego nie da się rejestrować. Bo tak normalnie, to po badaniach można określić z czego strzelano i „przetrzepać” właścicieli. Jakoś by się znalazło sprawcę. A tak jet to niemożliwe
A kretyni są wszędzie. Tutaj też i właśnie jeden z nich kandyduje na prezydenta
Idioci są wszędzie, w Polsce owszem, nie ma broni w powszechnym użyciu, ale co jakiś czas się słychuje, jak to nad jakąś szosą z wiaduktu figlarna młodzież rzucała cegłami albo kamieniami w przejeżdżające pod spodem auta – na podobnej zapewne zasadzie, co ci strzelcy koło Ciebie. Ja sam jechałem kiedyś pociągiem przez Śląsk i dzieciaczki w wieku podstawówkowym, na oko nie starsi niż 10-12 lat, rzucały właśnie kamieniami w pociąg. Taka rozrywka.
No właśnie… taka rozrywka
Bo jeden z drugim nie pomyśli nawet, że ktoś może przez niego stracić życie, albo zostać kaleką… bezmózgowie. 
A tak wiwogle, to miłego poniedziałku życzę

I z godnością (ale i wielką chętnością) udaję się na zasłużony odpoczynek
Ps. Bożenko, widziałam, że masz coś w szkicach. Może dasz to dzisiaj?

Trochę podługowato tak biegać…
Dzień dobry poweekendowo. Super fotki. Zwłaszcza ta ostatnia w komentarzach… Jak ja mam zrobić taką dobrą fotkę???
Ja bym Ci radziła Zoe… zrobić fotkę aparatem
Większość fotek tak się robi 
Witajcie!
Dzionek wcale ładny, malownicze chmurki przesuwają się po błękicie…
DzieńDobry:)) Wracam do formy, trochę tylko muszę się dopiec i będę gotowy:))
Coraz więcej malowniczych chmurek przesuwa się po moim błękicie. Chmurki robią się coraz mniej malownicze a coraz bardziej ołowiane. ….. … To były niecenzuralizmy:-)
Dzień dobry. Od rana deszczowo, ale nie beznadziejnie – to nie jest uporczywy, młodopolski deszcz spleenowy, tylko jednak wiosenne prysznicowanie.
To ja zmykam popracować. Dzisiaj może bez specjalnej napinki, ale jednak trzeba zacząć.
Zawsze mnie bawiło to, że nie da się skończyć zanim się zacznie:))
Eee, czasem i to się udaje. Ale rzadko spływa z tego jakaś chwała…
Dzień dobry

U mnie już słoneczko wylazło, ale jak długo pobędzie, to nie wiem…