Dziwny sen miałem z wieczora,
Trwał jakby przez wieczność całą –
Tyś była falą jeziora,
Ja byłem nadbrzeżną skałą.
Nie żałowałem tej zmiany,
Żem skałą, a nie człowiekiem;
Marzyłem, żem jest kochany…
A wiek przemijał za wiekiem –
Nie żałowałem, że głuchy
Głaz nic powiedzieć nie może…
Mówiły ze sobą duchy,
Jam niebo widział w jeziorze.
Tyś zawsze padała drżąca
Na moje piersi z granitu,
Złączona wśród lat tysiąca
Węzłami wspólnego bytu.
Kruszyłaś kamienne łono,
A jam się cieszył z zniszczenia,
Bo przeczuwałem spełnioną
Dolę zimnego kamienia.
Wiedziałem, że gdy do końca
Zamiary przywiedziesz zdradne –
Żegnając gwiazdy i słońca,
W objęcia twoje upadnę.
Adam Asnyk
Dzień dobry
Ten tydzień mam zarąbany do imentu
Jak zwykle 
Zaraz lecę do pracy
Dobry! Ja mam raczej pokawałkowany na fragmenciki, z których nie dość, że każdym się trzeba zająć z osobna, to jeszcze wszystkie je jakoś pokoordynować, żeby wszystkie się udało zrobić na czas i rzetelnie.
Asnyk to pewny sukces! 🙂 Nawet w dziwnych snach 😉
Sugerujesz, że evergreen?
Wiele można by mu tak zaliczyć…
A. Marianowicz a’propos starczej renty: (RÓŻNICA)
W dalekiej Polinezji
Jest taki zwyczaj, że się
Co roku każe starcom
Na drzewa włazić w lesie.
A potem tęgie chłopy
Drzewami trzęsą długo –
Jeżeli starzec spadnie,
Dobity jest maczugą.
Lecz do najbliższych trzęsień
Spokojne całkiem dni ma
I żyje sobie fajnie
– Jeżeli się utrzyma…
Na szczęście nikt by u nas
Nie sprzyjał dzikim harcom
I nikt nie każe w Polsce
Na drzewa włazić starcom.
Bo tam, gdzie kwitnie postęp
I cywilizacyja,
Tam przecież nikt nikogo
Maczugą nie dobija.
Więc każdy z naszych starców
Spokojną resztę dni ma
I żyje sobie z renty
– Jeżeli się utrzyma…
Och. Kojarzyło mi się przez cały czas, że kabaret Długi kiedyś wyprodukował coś podobnego, nt. trzymania się strząsanych na palmie i trzymania się stołków przez decydentów, ale może mi się to właśnie z Marianowiczem pomyliło???
Się pożegnam. Oby do jutra.

Spokojnej x 2
Może trochę zburzę sielankowy nastrój, ale jestem wściekła
Trafił idealnie w środek klapy…mam trochę wgnieciony przedni zderzak, naruszoną (wgniecioną) maskę i klapa poszła mi w stronę przedniej szyby
Między tą klapę i reflektory mogę włożyć trzy palce (na sztorc), tak jest zniekształcona
Od 14 lat tam jeżdżę i parkuję w tym samym miejscu i nikt nigdy nawet mi nie zarysował samochodu!!! Holly od razu zadzwoniła na policję. Przyjechał taki jeden, wziął moje prawo jazdy, kartę ubezpieczenia i poszedł do swojego samochodu. Po może pół godzinie przyniósł mi to wszystko z powrotem plus jeszcze jakiś wydruk i czysty blankiet. Powiedział, że to jest raport i mam go sobie wypełnić. To policja tego nie robi?!!! Przy okazji poinformował mnie, że już dzwonił do mojego ubezpieczenia… Kurdenamol!!! Nowe wydatki 
I nawet nie widziałam jak to się stało (za każdym razem) 

W czasie, gdy byłam w pracy, ktoś przywalił w mój samochód
Ja chyba mam wybitnego pecha, bo to już czwarty raz, gdy mój samochód ma wypadek beze mnie
Chyba tak jak Jo sobie zaklnę siarczyście!!!!
Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiipipiiiiiiiiiiiiiiiippiiiiiiiiii
pipip
Może ulży
Jednak lepiej, że bez ciebie w środku…
Wkurzające cholernie, ale Tetryk ma rację: lepiej że bez ciebie w środku!

A nie ma tam w pobliżu jakiegoś monitoringu, kamer z nagrywaniem, żeby zobaczyć z taśmy albo komputera, kto Ci taką siurpryzę machnął?
Może i lepiej, że mnie w środku nie było, bo jakby ten drań co mnie walną próbował uciekać, to jakbym go dorwała!!!
W tym raporcie, który mam napisać jest takie pytanie „Ile osób było zabitych, a ile rannych?” Holly strasznie się śmiała, gdy powiedziałam, że nikt, bo nie widziałam gnoja. 
Szlag mnie trafia może nie tyle, że ktoś mi zepsuł samochód, ile że uciekł jak świnia. Ja rozumiem, że czasami można się zagapić… różnie to bywa. Co prawda mnie się jeszcze nie zdarzyło kogoś walnąć, ale uważam, że nie jest to niemożliwe. Wypadki chodzą po ludziach. Kiedyś małżonek zarysował komuś samochód. Stał na samym zakręcie i małżonek zobaczył go w ostatniej chwili. Wykręcił, ale trochę zaczepił. Nie wiedział gdzie szukać właściciela, to za wycieraczkę włożył karteczkę ze swoim numerem telefonu, imieniem i nazwiskiem. I tak być powinno.
Nie ma tam żadnego monitoringu i praktycznie sprawca jest nie do wykrycia
John mówi, że to na pewno Meksyk, bo oni często nie mają ubezpieczenia (chociaż jest to obowiązkowe), a także nie mają prawa jazdy. Wtedy lepiej się nie przyznawać do spowodowania wypadku, bo można mieć poważne problemy. A to, że ja mam teraz problem, to już mało ważne…
Witajcie!
Wróciła chłodna wiosna, zdaje się 🙂
Dzień dobry. Kawa lepsza.
Już spieszę!

Och, bardzo dziękuję. Od samego pośpiechu już mi lepiej, a jak jeszcze wypiję…
Dzień dobry
Może dlatego, że w nocy była burza i pioruny waliły prawie do północy
I to jakie!!!
Niby się wyspałam, ale tak nie do końca… jakaś zmęczona jestem
Dziś znowu mam trudny dzień… nie pierwszy i nie ostatni… jakoś przeżyję
Czas się zbierać do pracy

Miłego dnia Wyspiarze
Co się stało???
Policzę do miliona i opowiem.
Z góry uprzedzam, że moja wypowiedź będzie łamać wszelkie zasady dobrego wychowania obowiązujące na Wyspie. Zatem osoby małoletnie bądź wrażliwe proszę o odejście od komputera. Bywają jednak w życiu człowieka takie chwile, że chociaż się pragnie powściągać i inwektywą żywą nie chce chlustać, to sami wiecie co dalej.
Mieszkamy tu drugi rok, od września 2014. Nadal budowany jest następny etap osiedla, więc istniejącym administruje póki co deweloper, który życzy sobie pośredniczyć między generalnym wykonawcą a mieszkańcami, znaczy tymi, co kupili domy pierwszego etapu.
Przez obie zimy z kratki wentylacyjnej w kuchni wiało lodowate powietrze, przez co nie dało się nic robić na blacie poniżej, a w szafce zamarzała nutella i oliwa.
W oknie tarasowym poluzował się nawiewnik i za moment spadnie komuś na łeb. Dokładnie taką samą sytuację mieliśmy rok temu w kuchni, więc tym razem zgłosiliśmy usterkę ZANIM ktoś oberwał (poprzednio miałam farta zmywać naczynia dokładnie pod oknem, z którego spadł kawał plastiku).
W mojej łazience leci letnia woda, zwłaszcza w umywalce, zwłaszcza kiedy ktoś korzysta z wody gdzie indziej. Na przykład w kuchni, łazience chłopaków, albo w pralni.
Na dole jest delikatnie mówiąc chłodno, za to w sypialniach zlewamy się potem w środku nocy i zastanawiamy nad otwieraniem okna przy dowolnym mrozie.
Od kilku miesięcy wysyłamy raz w tygodniu maila zgłaszającego te niedogodności. Zero odpowiedzi. Przez kilka miesięcy!!! Dziś przyszła:
Nawiewnik – usterka mechaniczna, nie podlegająca gwarancji. (Że niby co? Strzelaliśmy do niego i dlatego odpadł???)
Kratka wentylacyjna – wszystko OK, tylko my nieprawidłowo użytkujemy dom. Potem wykład nt wyrównywania czegoś tam i na koniec, że mamy cały czas pozamykane nawiewniki w oknach i to dlatego. (KURWA MAĆ! Jak raz nawiewniki są non stop pootwierane, bo w poprzednim domu mieszkaliśmy z grzybem i ja jestem wyjątkowo uwrażliwiona na wentylację i dopływ powietrza!!! Ten ciul cholerny nigdy nie zapytał jednym słowem o nawiewniki i pisze mi w odpowiedzi na reklamację, że mam je pozamykane?!?!)
Ogrzewanie jest zgodnie z projektem i możemy spadać na bambus.
Woda w mojej łazience wynika z… tak! zgadliście! Nieprawidłowego przerobienia instalacji przez użytkownika!!! I zasadniczo możemy im skoczyć tak, gdzie ten pan mógł pana majstra w dupę pocałować (uwaga! dupę! nie pana prezydenta! żeby mi tu wątpliwości nie było żadnych, co miałam na myśli!)
A w ogóle jak nam się nie podoba, to nasz problem.
A, instalacja w łazience jest oryginalnie zaprojektowana i wykonana przez wykonawcę. Generalnego. Zatrudnionego przez dewelopera. ZANIM weszliśmy w posiadanie domu.
Nie wolno odpuścić! Ale, co się nerwów najecie, to wasze!
Nie zamierzamy. Ja – podobno – nie powinnam się denerwować… Chwała Bogu Piter nie ma nerwów w ogóle. A potem… potem ja sobie pójdę na zebranie z zarządem… Bo dotychczas im oszczędziłam swojej obecności… I niech się modlą, żeby na dniach otwartych nikt z potencjalnie zainteresowanych zakupem domu mnie nie zaczepił z pytaniem „Jak się tu mieszka?”… A coś przeczucie mi mówi, że będę akurat pracować w ogrodzie, jak będą te dni otwarte… Jedynym urządzonym ogrodzie… Takim, co to się niemal nie rzuca w oczy…
No szlag mnie zaraz trafi!!!
Zbieraj, akumuluj, a potem jak się nie odwiniesz!
Czak Noris to mię-czak.
Nie zamierzam im tego odpuścić. Bo co innego nie uwzględnić reklamacji, a co innego takie chamstwo.
Współczuję Ci, Jo
Czasami jak człowiek zderzy się z murem chamstwa i ignorancji, to mało go apopleksja nie trafi
Wiem coś o tym… Wiem też, że na pewno się z tym uporacie. Wierzę w to!!!
Szkoda tylko Waszych nerwów

O matusiu
Zabić to mało.
No mało.
Piter też się wkurzył. A on jest dyrektor od realizacji kontraktów. Bardzo skrupulatny w analizie zgodności z umowami… I taki… upierdliwy w tej dokładności…
Wstałam, to mogę iść spać.
Dobranoc
Podziwu godna konsekwencja!
Pewnie bym w ogóle nie wstała, żeby mnie sąsiadka nie obudziła dzwonkiem do drzwi
Spokojnej razy trzy od razu!
Witajcie!
Jakoś tak niespokojnie się robi, gdy Wiedźminka nie daje znaku życia…
Wiedźminka ma zapalenie oskrzeli. Przedwczoraj do Niej dzwoniłam, ale nie pogadałyśmy bo ją kaszel dusił
Kawę skończyłam, czas na inny system się przestawić

Miłego
Dzień dobry! Dobrze, że są wieści od Wiedźmy.
A te krokusy tak – same z siebie wstają i rosną? Nikt ich, dajmy na to, kawą nie musi podlewać? Zadziwiające!
PS. Dzisiaj mam wychodne, za parę minut wybywam, będę… wczesnym lub trochę późniejszym popołudniem.
Dzień dobry

U mnie wiosenka też puka
Właśnie wszedłem. Słońce, hulanki, swawola – niemalże.
No i sponsorem dzisiejszego dnia jest święty Patryk, więc albo piwo, albo na zielono. Albo oba.
Obzieleniamy się przy piwie?
O to to!
Mam moralny dylemat… Odwalać nadal galerniczą pracę edukatora, wyręczając w tym szkołę, czy wypiąć się, zgodnie z zasadą, że to szkoła jest placówką edukacyjną i narazić dziecko na stres?
Jeśli dalej będziemy przerabiać w domu cały materiał szkolny, to za moment zwariujemy, bo już teraz życie toczy się wokół Jaśka prac domowych, a szkoła rżnie głupa, że jakie problemy, skoro syn jest zawsze przygotowany. Jednocześnie kompletnie nie przykładając się do jego nauczania w trybie zindywidualizowanym.
Co robić?
Hm, a dałoby się to zrobić stopniowo? Stopniowo odchodzić od odwalania pracy za szkołę, tym samym stopniowo przerzucając ten słodki ciężar na nią? Odpowiadając na pierwsze sygnały „uwaga, dziecko obniża loty”, jakie zaczęłyby dochodzić ze szkoły, „Tak, wiemy, właśnie przestajemy zasuwać i oczekujemy, że szkoła zacznie robić to, co powinna”?
Nie bardzo. Robiłam kilka podejść. Ostatnie polegało na propozycji, żeby sprawdzić jak on sobie poradzi, dajmy na to przez dwa tygodnie, bez naszego udziału w odrabianiu lekcji. Nie zacytuję odpowiedzi wychowawcy.
No, jak nie zacytujesz, to znaczy, że rżnięcie głupa przez szkołę jest wyrazem sporej hipokryzji
Wyczerpało mnie dzisiaj życie. Idę pod kordełkę. Z termoforkiem i kubkiem herbatki z melisą i czymś tam jeszcze, co podobno pomaga zasnąć.

Spokojnej kordełki, termoforka, kubka i czego tam jeszcze…
Przed południem praca, obiad, potem knucie, kolacja, film – dzień minął…
Knułeś?
„Hej, szable w dłoń!„
Dzień dobry. Chociaż niby nie chwal dnia przed zachodem.
Witajcie!
Słońce jeszcze jest, i wcale nie sprawia wrażenie kończącego się…
Dzień dobry! Słońce ma jeszcze parę miliardów lat, zdaje się, zanim zacznie się kończyć. Sporo. I na dzisiaj na pewno wystarczy.
Ze słońcem , to jest jakaś dziwna sprawa …. Podobno Słońce , to rodzaj nijaki , a mówią , że ” zaszło ” Dziwne …
Więcej! Niby codziennie się mówi, że zaszło, a wcale się nie rozmnaża!
Pierwsza część obiecanych szkiców w szkicach. Bo tego jest tak dużo, że musiałam na dwie części rozbić. Druga za chwilę.
Nie wrzucam TU, żeby zanadto nie zaśmiecać.
Dzień dobry
Pożyjemy zobaczymy… 
Nie wiem czy u mnie będzie słoneczko, to znaczy czy wylezie zza chmur, bo jeszcze jest ciemno (6 rano), ale zapowiadają tylko częściowe zachmurzenie
WEEKEND!
Niesamowite! Niebywałe!
Tutaj też!!!
No patrz Pan!
Oj długi ten piątek. Dłuuugaśnyyy.

Spokojnej niemniej!
Dzień dobry….. No łyk może i end… pracowity!! No to na wysokości – marsz

Kto może niech się leni, ja nie mam prawa
Narka…
Dobry. Wczoraj w nocy padł jeden z głównych bezpieczników w całym domu, 63A, zabezpieczający jedną z faz. Trochę się nalatałem w tym celu po klatce i w bramie, kapkę po północy. Efekt jest taki, że może nie kaszlę, ale za to ślicznie boli mnie gardło. Oczywiście fakt, że takie rzeczy dzieją się w nocy z piątku na sobotę, jest symptomatyczny – złośliwość przedmiotów martwych.
Witajcie!
Oklaski dla pracowitości Skowronka, szklanka gorącego grogu na bolące gardło Quacka, życzenia najszybszego powrotu do zdrowia dla Wiedźminki – uśmiech dla wszystkich pozostałych!
Bardzo dziękuję, właśnie sobie robię gorące coś na to gardło.
Niemniej problemem nie jest to, że boli (mamy w końcu baterię leków), ale to, że na dzisiaj zaplanowaliśmy bieganie (jak to w przedświąteczny weekend) i nawet po starannym opatuleniu mam wszelkie szanse załatwić sobie gardło jeszcze gorzej. I nie, nie ma opcji, żeby zostać w domu, jakby się kto pytał.
Typowy Sarmata z Ciebie Quackie . Klin , klinem wybijaj , a boleć musi , bo w bólu uszlachetnia się Twoja dusza . Ale tak serio , to nie lekceważ , zwłaszcza niby głupiego bólu gardła , bo mogą być z głupiego bólu ,poważne komplikacje . Zawieś na kołku sprzęt i w ciepełku poweekenduj sobie do poniedziałku . Mszę niedzielną możesz przecież obejrzeć w TVP-1
Chcącemu nie dzieje się krzywda nie zwalnia od konsekwencji…
Dziękuję za słowa otuchy. Już jesteśmy z powrotem, zmian w stanie gardła nie czuć. Jeżeli poczuję, to pewnie wieczorem albo nawet jutro rano. Idę się dalej opatulać.

Oj niefajnie…
10x acerola, dwa razy dziennie. Szkopuł w tym, że amwayowska 🙁
???
Key ci przepisała? I dlaczego amwayowska?
Nie, broń Boże. To z innej bajki. Ale prawda taka, że działa.
A jakby tak spróbować nie-amwayowskiej? Tzn. widzę, że w aptekach (przynajmniej online, ale jak online, to pewnie i offline) jest, więc…
Tu chodzi o skład i technologię. Inna nie działa, co przyznaję przy całej mojej niechęci do firmy A.
” Dobra zmiana ” na zbity pysk wywaliła z Prokuratury Wojskowej mojego krewniaka Marcina Maksjana . A był taki grzeczny , dobrze wychowany ….Smutne Święta psiakość ….
Grzeczny, powiadasz, i w dodatku dobrze wychowany? Ewidentnie niedostosowany był! Nie pasował…
Nie pasował…
Kochani, Panowie… Taż mi nogi się skróciły o całe pół metra!! Za co te brawa??? Że 10 okien umyłam ?? W tym dwa tarasowe


Skojarzenia to przekleństwo
Mistrzu Q! Nie daj się
Brawo za przylot na Wyspę Skowronka , wszak pogoda była nielotna i wszystko mogło się zdarzyć .OK ??
Dobranoc
Zapraszam na pięterko!! Wiosnę należy przywitać