„Zima, zima, zima, pada, pada śnieg…”
Tak było u mnie w środę rano!!! Nawet nie szkoda było tego odśnieżania samochodu…
Drogi odśnieżać nie było potrzeby 😀
« Rower rozjaśnia umysł! | Basiu nasza ukochana!!! » |
„Zima, zima, zima, pada, pada śnieg…”
Tak było u mnie w środę rano!!! Nawet nie szkoda było tego odśnieżania samochodu…
Drogi odśnieżać nie było potrzeby 😀
Takie małe co nieco, żeby nie trzeba było latać po pięterku
DobryWieczór:)) Internacjonalizm to nie tylko jak widzę cecha ideologii, lecz również dendrologii. Prawie identyczne drzewa rosną niedaleko mojego miejsca zamieszkania :)))
Dobry wieczór, Stateczku
Jeśli mam być szczera, to zawsze na wycieczkach widzę jakieś fragmenty krajobrazu, które idealnie pasują do polskich pejzaży
I też różnice są niewielkie
Myślałam, że to tęsknota tak mnie mami, a okazuje się, że nie tylko
Cieszę się, że nie tylko mnie się to wszystko takie podobne wydaje 
Trochę żałuję, że autostrada I-90 jest w remoncie i nie miałam gdzie się zatrzymać, a tam gdzie już mogłam, nie było takiego efektu
Ależ cudnie to wyglądało 
Lasy przy Fox River całe przykryte białą kołderką… nad nimi czarna chmura, a tuż nad lasem cieniutki pas prawie błękitnego nieba
Dobry na nowym. Ja akurat wybywam na chwilę, ale powiem tylko, że przydałoby mi się trochę tego. Akurat na tyle, żeby kawałek zjechać, zza siebie na szufelkę, przed siebie podsypać, kawałek zjechać i da capo al fine.
Nic, tylko życzyć Ci, żebyś nie musiał z tą szufelką jechać
Wygodniej by Ci było, gdyby tego śniegu wystarczyło na cały, nieprzerwany zjazd 
A tak w ogóle, to dzisiaj siedzę w domu. Mam kwadratową głowę (chociaż może bardziej przypomina ogromną dynię) i ledwo dycham
Chyba jakieś choróbsko się „wrzuca”… ale dam radę i jak się uprę, to wyzdrowieję
Problem w tym, że ja bym już chciała być zdrowa a nie na ten przykład – jutro

Sto gram czystej, dwie łyżki miodu, pół szklanki wrzącego mleka, wypić w miarę szybko i pod kołderkę, rano jesteś jak nowa :)))
Ps. Tylko bardzo mokra :))
Dzięki Stateczku za podpowiedź
Ja zastosowałam syrop. Składa się z trzech równych części – sok z aloesu, miód i spirytus. I nawet wcale nie jest taki mocny, jak na spirytus przystało
Może tylko daweczka jest za mała – łyżka stołowa dwa razy dziennie
Z drugiej strony… mam się kurować, a nie chlać

Zdrówka zatem!
I może faktycznie radę poniżej wprowadzić w życie?
Dzięki, Jo
Nic mi nie będzie. Zamiast pod kołderkę (pod którą i tak nie wyleżę) wzięłam się do roboty, aż walą siódme poty
Wypocę się porządnie, to i ból głowy i wszelakie dolegliwości przejdą 

Chyba już wspominałam, że jestem twarda jak stonka
Aby do wiosny!!!
No Ty nadgorliwa jesteś! A nadgorliwość gorsza od faszyzmu!
Ja wiem, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, tylko u mnie to nie nadgorliwość, a najnormalniejsza w świecie kalkulacja

Staram się co jakiś czas odpoczywać, żeby z kolei się nie przerobić i dlatego co jakiś czas naglądam na Wyspę. W ramach relaksu 

Idą święta i chociaż nie spodziewam się gości, to chciałabym „dolizać” całą chatę, a przed świętami mam dużo więcej roboty (w pracy) niż normalnie. Wiadomo, że będę padała na dziób…
A poza tym, leżenie w łóżku tak mnie wkurza, że chyba bym się jeszcze bardziej rozchorowała
Nie moja wina, że za długo na tyłku nie posiedzę…
Chyba się za coś wezmę, bo od tego siedzenia przy komputerze, to zaczynam dostawać odcisków na zadku i nogi same zaczynają się przestawiać
To ten pieroński syndrom… 

Ale na Wyspę naglądać będę
raaatuuunkuuu
BlueBlue chemię odrabia…
znaczy NIBY odbrabia
ja zwariuję
Obawiam się, że w kwestii chemii jestem mocno niekompetentny.
Ale jeżeli tylko nie używa do tego odrabiania konsoli albo komputera z grami… to chyba w miarę OK?
Nie używa, ale czyta trzeci raz rozdział i nie jest w stanie odpowiedzieć na dwa proste pytania pod spodem.

Obawiam się, że w kwestii chemii jestem tak samo kompetentna jak Mistrz Q
Raz, że nigdy orłem nie byłam, a dwa skończyłam szkołę (i naukę tego przedmiotu) tak dawno, że nawet to co umiałam wyleciało mi ze świstem z głowy 
A co do BB… może niech przeczyta ten rozdział na głos, zastanawiając się nad sensem co kilka zdań. Czasami pomaga… nie wiem jak jemu, bo jak pisałam wcześniej, nie mam pojęcia jak działa mózg i pamięć autysty.
Ja tego muszę słuchać…
Chyba lepiej posłuchać i się czegoś nauczyć/przypomnieć, niż wkurzać się bezproduktywnie
Te same nerwy, a mogą dać efekt… a przynajmniej mam taką nadzieję 
Muszę powiedzieć, że współczuję swoim pierzastym
Mało, że zimno, a one nie mają domków, to jeszcze wiewióry je straszą i nie dają jeść (pazerne takie), poluje na nie czarny kot któregoś z sąsiadów, a dziś widziałam krogulca czarnołbistego
Całe szczęście żadnego z „moich” nie złapał
Siedział na płocie zdziwiony, że toto wszystko mu uciekło
Oczywiście poleciałam po aparat, ale gdy wróciłam (a to przecież tylko kilka sekund) to zobaczyłam jego ogon… poleciał. Świnia nie krogulec, bo przecież mógł zaczekać aż go „obcykam”

A to paskudź ! Miałby portret jak się patrzy !
Prawda? A tak portretu ni ma


Ale śliczny był ten krogulec…
Dobry wieczór ! Lubię zimę ! Choć na narty już nie pojadę
Dobry! Mam nadzieję, że jak najdłużej będę w stanie jeździć, chociaż oczywiście różnie to może być.
Mnie się kiedyś wydawało, że będę tak latać aż do późnej starości… a tu niestety. Artretyzm czasami żyć nie daje i coraz trudniej mi się lata
O nartach, nawet gdybym lubiła jeździć, to mogłabym zapomnieć. Moje stawy nie wytrzymałyby takich przeciążeń 
O stawach to się nie mogę jeszcze wypowiadać, ale ponieważ 25 lat temu miałem zerwane ścięgna w prawym kolanie, to od pewnego czasu jeżdżę – w dużej mierze profilaktycznie, ale nie do końca – z neoprenowym stabilizatorem (aczkolwiek bez dodatkowych usztywnień). No i te przeciążenia też pewnie mi prędzej niż później zaczną przeszkadzać.
Pewnie tak. Obyś jak najdłużej mógł jeździć
Wiem, że takie, czy inne uszkodzenia zwykle się odzywają po latach. Gdy jesteśmy młodzi, to tego nie odczuwamy (przynajmniej nie aż tak bardzo), dopiero później to wszystko „wyłazi” 

Zostają wspomnienia tych różnych szaleństw… dobre i to
Taa, czasem zmianę pogody w kolanie czuję. Na szczęście nieczęsto.
I tak trzymać !
Ja też zimę lubię, gorzej z odśnieżaniem
Bo na łyżwy, to mogę cały rok. Na naszej dzielnicy jest całoroczne lodowisko pod dachem i można jeździć. Nawet łyżwy można wypożyczyć, jak ktoś nie ma 
A narty? I tak w zasadzie nie jeździłam, to już i się nie wybiorę… może na sanki? Jak będą duże i mocne
Sanki są całkiem przyjemne. Jak synowie byli jeszcze w wieku „sankowym”, pewnego popołudnia po nartach (we Francji) poszliśmy na sanki na stoczek koło domu, w którym mieszkaliśmy. Aliści zerwał się niezły wiatr (w sumie byśmy nie poszli, ale chłopaki się napierały), toteż kiedy małżonka w pewnej chwili ustawiła niesione sanki – w formie mniej więcej metrowego plastikowego talerza z uchwytami – pod niewłaściwym kątem do wiatru, jeden silny podmuch wyrwał jej go i poniósł nie wiadomo gdzie. Może nawet pod sam Mont Blanc?
To małżonka miała szczęście, że te sanki puściła, bo mogłaby polecieć razem z nimi
Chociaż… żony byś szukał… na sanki mogłeś machnąć ręką

Gorzej, że sam bym te 1600 km się do domu trajdał samochodem. No ale może jakoś by to poszło niemieckimi autostradami.
Istotnie – fragile 🙂 Bardzo wdzięczne.
Dzieńdoberek.
Przydało by się coś na wzmocnienie. Kolejny upojny dzień się zaczyna. I pomyśleć, że kilka miesięcy temu narzekałam na nudę
Witam piątkowo.
Witajcie!
Narzekanie na nudę jest gwałtem na własnej naturze!
Piękna zima zarejestrowana na pięknych fotografiach Miralko
U mnie w miasteczku na skwerze i przed budynkiem, w którym pracuję stoją już ślicznie wystrojone choinki 🙂 Przydałaby się taka pierzynka białego puchu dla poprawy klimatu świątecznego 🙂