DobryWieczór:)) Jak mawiają Starożytni Czukcze, wino pite w miarę, nie szkodzi w największych ilościach. Na marginesie, „grappa” to znacznie zdrowszy napój od wina, nawet takiego z „organic grapes” :)))
Młoda para po chilijskim Rowerze przysiadła w parku na ławeczce . Dziewczyna wtuliła się w ramiona partnera i z rozjaśnionego umysłu wyszeptała : O czym myślisz teraz kochany ? O tym , co i ty słoneczko ! Och, ty bezczelna świnio ! Jak możesz ! Jesteś po prostu świrem ! Już nie szeptem , wyrzuciła z siebie dziewczyna , szarpnęła za torebkę i zniknęła bez śladu…..
Bez szaleństw, rzekłbym. Nie wiem, dlaczego z dwóch celujących z niemieckiego wychodzi na semestr bdb, natomiast wiem, czemu historia i WOS słabiutko (2-3) – bo cała klasa mat-fiz-inf tak ma, pani od historii i WOSu ma takie (de)motywujące metody i trzeba ją przejść, tak jak odrę albo ospę wietrzną.
A żeby nie było, że się (czy też Najjuniora) chwalę pod kątem tego niemieckiego, to regułą jest raczej db – bdb, a nie cel.
W sumie nic, do czego można by się czepić. Bardziej mnie cieszy, że na zajęciach z rysunku, na które chodzi prywatnie i poza szkołą, twierdzą, że ma już teraz wystarczające umiejętności, żeby zdawać na uczelnie (może nie ASP, ale parę nieco niższych), które wymagają portfolio. Bo można przypuszczać, że za 2 lata będzie lepiej, a wtedy kto wie?
Dobry! U nas jeszcze nie przylazł, więc nie ma co złazić. Może zresztą i dobrze? W sensie warunków drogowych i braku konieczności odśnieżania na podwórku?
A tak w ogóle, to mój synek, w swojej pracy, powiedział to „po ptokach”, tylko po angielsku. Zupełnie bez sensu, ale śmiali się i nawet się przyjęło Teraz z byle powodu mówią „after birds”…
Nie pamiętam wszystkich tych naszych powiedzonek, ale część jest zabawna. Pamiętam jeszcze „czuję do ciebie pociąg” – „I feel train to you” Po angielsku jest to zupełnie bez sensu, ale w polskim „pociąg” ma różne znaczenia. Nie tylko ten na szynach
Po polsku:
„Wzdłuż torów biegnie nieizolowany przewód elektryczny”
na angielski:
„Nacked conductor is running along the railway”
Z powrotem na polski:
„Goły konduktor biegnie wzdłuż pociągu”…
Muszę te Wasze podpowiedzi dać synkowi U niego większość współpracowników jest dwujęzyczna (polski i angielski). Tym większa będzie zabawa, bo nie trzeba im niczego tłumaczyć A każdy żart przestaje być śmieszny, gdy go trzeba tłumaczyć… lepiej powiedzieć „without little garden”
Fakt, w takim wypadku ortografia wydaje się mniej ważna Z tym że stwierdzenie „wieżę ci” i po polsku nie miałoby sensu
Ps. Oczywiście fonetycznie nie ma to znaczenia 😀
No… gdyby mi mąż coś takiego zaanonsował, to bym chyba go udusiła Wieże widokowe mamy za darmo i nie muszę ich kupować, a mamy całą masę innych, ważniejszych wydatków
Ja wiem… wyłazi ze mnie materialistka… za grosz romantyzmu
Ten rower przyjechał aż z Chile!
Chilijskie rowery są całkiem, całkiem
Dobry na nowym. No wiesz co, na kogo ja teraz wychodzę z moim niemal cowieczornym kręceniem!
Na mistrza albowiem „Trening czyni mistrza”

Żeby jeszcze tak można było używać tego wina i od tego chudnąć!
Ooo… jeśli ktoś wymyśli ODCHUDZAJĄCE wino to wpadnę w alkoholizm!
Podobnoż im bliższe octu, tym lepiej działa odchudzająco – a tym dalej od groźby wpadnięcia…
Wystarczy skorzystać z doświadczenia dobrego wojaka Szwejka i skorzystać z wina bezalkoholowego :))
Wpadniemy razem, acz w oddali.
DobryWieczór:)) Jak mawiają Starożytni Czukcze, wino pite w miarę, nie szkodzi w największych ilościach. Na marginesie, „grappa” to znacznie zdrowszy napój od wina, nawet takiego z „organic grapes” :)))
ha! Czasem zastanawiałem się, dlaczego od dzieciństwa lubię rower!
Od 5 godzin odrabiamy z BB prace domowe.

Cierpliwości! Trzymamy z tobą!
Wróciłem z kręcenia, jedyna butelka, z jaką miałem do czynienia, to plastikowa z wodą!
Bardzo lubię Enyę, więc słucham w skupieniu.
Dbrnc.
Dobry.
Kaaawyyy
Dożylnie…
Siostroo! Transkawuzja! Na citto!
Witajcie!
Przed firmą po ulicy spaceruje Św. Mikołaj i rozdaje… zdrapki 😉
Witaj ! to prawie jak wędka, bo trzeba zdrapywać ?
Samo się nie chce ?
Dzień dobry. Kawa jest konieczna, zwłaszcza gdy się NIECO zaśpi, jak mi się przydarzyło.
Ooo. Merci!
Młoda para po chilijskim Rowerze przysiadła w parku na ławeczce . Dziewczyna wtuliła się w ramiona partnera i z rozjaśnionego umysłu wyszeptała : O czym myślisz teraz kochany ? O tym , co i ty słoneczko ! Och, ty bezczelna świnio ! Jak możesz ! Jesteś po prostu świrem ! Już nie szeptem , wyrzuciła z siebie dziewczyna , szarpnęła za torebkę i zniknęła bez śladu…..
Nie masz to jak telepatia ?
No i tak: pracowałem, pracowałem, pracowałem, aż przyszła pora na wywiadówkę Najjuniora. I dopiero wróciłem.
No i jak?
Bez szaleństw, rzekłbym. Nie wiem, dlaczego z dwóch celujących z niemieckiego wychodzi na semestr bdb, natomiast wiem, czemu historia i WOS słabiutko (2-3) – bo cała klasa mat-fiz-inf tak ma, pani od historii i WOSu ma takie (de)motywujące metody i trzeba ją przejść, tak jak odrę albo ospę wietrzną.
A żeby nie było, że się (czy też Najjuniora) chwalę pod kątem tego niemieckiego, to regułą jest raczej db – bdb, a nie cel.
W sumie nic, do czego można by się czepić. Bardziej mnie cieszy, że na zajęciach z rysunku, na które chodzi prywatnie i poza szkołą, twierdzą, że ma już teraz wystarczające umiejętności, żeby zdawać na uczelnie (może nie ASP, ale parę nieco niższych), które wymagają portfolio. Bo można przypuszczać, że za 2 lata będzie lepiej, a wtedy kto wie?
Brawo młody!
Dziękuję w imieniu, ale może zachowajmy brawa na jakąś okazję przez duże O?
Braw nigdy za dużo
Pochwała za postępy się należy ? Należy, więc nie ma co skąpić !
Ha, tylko że Najjunior się wkurza, jak się go ruga, natomiast jak się chwali, to się peszy, co go naturalnie wkurza. No nie ma dobrego wyjścia.
Mimo wkurzania się Najjuniora, też złożę gratulacje

Za dobre trzeba pochwalić
To ja już

BB siedzi z ojcem nad matmą…
Heloł i pozostałe dbry.
Hajo – dzisiaj tak się przywitam. Nie wiem czy istnieje takie słowo. Ale chyba jest.
Witojcie!
[możliwości powitania jest sporo, jak widać
]
Dzisiaj raczej będę niż nie będę, ale trochę też wybędę, zanim z powrotem przybędę…
klasyka: będę albo nie będę;-)
Czasem, jak wiem, że nigdzie nie wybywam, to mogę z czystym sumieniem napisać, że będę, ale dzisiaj może być różnie…
Witajcie!
Istnieje obawa, że metaforyczne „lepsze jutro” nastąpi nie wcześniej niż za 4 lata…
Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie.
Skumbrie w tomacie. Pstryk.
To ostatni zgasił światło.
Oj weź no… A pukanie spod dna?
A to już jesteśmy na dnie? Czy jeszcze parę metrów mułu do przebicia?
Trudno powiedzieć. Ryzykowałabym ten muł, ale to wiadomo, co dalej?
No, coś być musi, do cholery, za zakrętem.
No więc właśnie. Poczekamy, przeczekamy, dojedziemy – tak myślę.
Dzień dobry


Śnieg znowu złazi i znowu przestaje być bajkowo
Miłego popołudnia Wam
Dobry! U nas jeszcze nie przylazł, więc nie ma co złazić. Może zresztą i dobrze? W sensie warunków drogowych i braku konieczności odśnieżania na podwórku?
A tak w ogóle, to mój synek, w swojej pracy, powiedział to „po ptokach”, tylko po angielsku. Zupełnie bez sensu, ale śmiali się i nawet się przyjęło
Teraz z byle powodu mówią „after birds”… 
Ooo, cudne! Uwielbiam takie językowe transplantacje!
Nie pamiętam wszystkich tych naszych powiedzonek, ale część jest zabawna. Pamiętam jeszcze „czuję do ciebie pociąg” – „I feel train to you”
Po angielsku jest to zupełnie bez sensu, ale w polskim „pociąg” ma różne znaczenia. Nie tylko ten na szynach 
Ja kiedyś w takim mieszanym małżeństwie słyszałem „I tower you”.
Czyli „wierzę ci”
Po polsku:
„Wzdłuż torów biegnie nieizolowany przewód elektryczny”
na angielski:
„Nacked conductor is running along the railway”
Z powrotem na polski:
„Goły konduktor biegnie wzdłuż pociągu”…
Just say it without little garden…
Gdyby „tower” napisano przez „ż”, powiedzenie straciłoby sens, natomiast przez „rz” wszystko się zgadza :))
No właśnie, Stateczku… wszystko się zgadza
W tym przypadku w ogóle pomijam ortografię na rzecz fonetyki.
Fakt, w takim wypadku ortografia wydaje się mniej ważna
Z tym że stwierdzenie „wieżę ci” i po polsku nie miałoby sensu

Ps. Oczywiście fonetycznie nie ma to znaczenia 😀
Miało by sens Miralko przed świętami, gdyby mąż Ci zaanonsował „wieżę widokową Ci kochanie, kupiłem na jeziorem” :)))
No… gdyby mi mąż coś takiego zaanonsował, to bym chyba go udusiła
Wieże widokowe mamy za darmo i nie muszę ich kupować, a mamy całą masę innych, ważniejszych wydatków


Ja wiem… wyłazi ze mnie materialistka… za grosz romantyzmu
Zapraszam piętro wyżej
Tu już dostaję zadyszki, co w moim wieku jest normalne 