Kochani, mam prośbę. Grupa miłych mi studentów rozważa koncepcję firmy usługowej, wspomagającej ludzi w opiece nad starymi a oddalonymi bliskimi.
Jeżeli ktoś z was potrafi wyobrazić sobie siebie w roli klienta takiej firmy, albo zna kogoś, kto mógłby być zainteresowany, proszę o zajrzenie pod adres http:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/www.ankietka.pl/ankieta/196859/senior-concierge-services-uslugi-dla-seniorow.html i anonimowe wypełnienie ankiety – to zaledwie parędziesiąt kliknięć. Przekazanie adresu dalej mile widziane!
Wszystkim, którzy zechcą pomóc, bardzo dziękuję!
« Przeznaczenie ? | To też Jan Sztaudynger » |
10
sie 2015
Mam nadzieję, że nie pogniewacie się za wstawienie tej prośby…
Prześlę ten link dalej, ale mam uwagę: czy nie byłoby dobrze zrobić taką ankietę adresowaną do seniorów i to ich zapytać czego potrzebują ? Wielu z nich, jak sądzę, chciałoby w miarę możliwości zachować pewną samodzielność bez angażowania potomków czy też krewnych.
Nie ma mowy o obrazie, to jest temat ważny i będzie coraz ważniejszy.
Prawda. Można zebrać informacje od obu stron.
Mogę się tylko podpisać pod wypowiedziami moich przedmówczyń. I nie ma mowy o obrażaniu się, czy gniewaniu.
Dobry wieczór. Otóż dwie sprawy: po pierwsze, ciocia wyszła na prostą, i to do tego stopnia, że jutro wychodzi ze szpitala. Prawdopodobnie jej stan z piątku i soboty był efektem nadużycia przez szpital leków uspokajających. Po drugie, jesteśmy poza domem, stąd moja nieobecność na Wyspie. We środę wracamy, do wieczora powinienem się zjawić. Dobranoc
Dobranoc Kwaku, cieszę się, że Twoja Ciocia zdrowieje! O jedno wielkie zmartwienie mniej.
DzieńDobry :)) W nocy potężnie lało, rano było już sucho, tylko gdzieniegdzie małe kałuże. Liście opadają jak w pod koniec października.
Ps. Oddaleni bliscy, jakie to smutne….
Dzień dobry. Chociaż nie wiem, czy taki dobry. Krótko, bo muszę jechać do warsztatu. Wczoraj, gdy wracałam z pracy samochód rozkraczył mi się na autostradzie. Nie dam rady nim nigdzie jechać. Całe szczęście do warsztatu blisko… Na dokładkę, gdy już mąż pomógł mi dojechać do naszego parkingu, zobaczyliśmy samochód synka… stuknięty. Syn przysnął na autostradzie i przywalił w inny samochód… Jak tak porównałam godziny, to mniej więcej w tym samym czasie, co mój się rozkraczył. Małżonek załamany… a i mnie do szczęścia daleko. Takie życie…
Nieszczęścia kroczą parami. My w Polsce świetnie o tym wiemy :))
Całe szczęście, że to przyśnięcie skończyło się tylko stuknięciem!
Kochani – idę sobie, bo z nerwów mi się paluszki plączą po klawiaturze i generalnie strasznie bredzę.

Jak przeżyję to wrócę, ale może być, że dopiero pojutrze.
Okropna ze mnie histeryczka, obawiam się.
Jo, trzymam kciuki i ślę Ci tą z najbardziej pozytywnych energii
Dzięki Kochani!!!
), ale u mnie to cały tabun takich drobnostek…
Wymiana będzie trwała trzy godziny (mniej więcej) i będzie kosztowała prawie osiem stów
Facet zapytał, czy chcę poczekać, czy wrócić do domu… od siedzenia i czekania mam już odciski na tyłku, więc wyraziłam chęć powrotu do domu
Odwieźli mnie, a ja już pod domem przypomniałam sobie, że razem z kluczykami od samochodu mam klucze od domu…
Palcem raczej drzwi nie otworzę… Zadzwoniłam do małżonka, żeby go poinformować o diagnozie i kosztach, a przy okazji wspomniałam, że zostawiłam klucze. Powiedział mi, że powinnam zadzwonić do warsztatu, to mi te klucze przywiozą, albo on przyjedzie i mi przywiezie… Odmówiłam kategorycznie. Będę stała w tym słońcu i czekała? NIE!!! Powiedziałam, że wlazę przez okno w kuchni. Co prawda jest zakłapnięte, ale nie zabezpieczone i na pewno jakoś otworzę
Małżonek się wystraszył. Starał się mnie przekonać, że mogę się zwalić i coś sobie zrobić. Zapytałam tylko jak długo mnie zna… w odpowiedzi usłyszałam tylko ciężkie westchnienie. Do okien parteru nie jest aż tak strasznie wysoko… do parapetu jakieś dwa metry. To nie czwarte piętro!!!
Podstawiłam stół ogrodowy pod samo okno, na to ustawiłam pieniek do rąbania drzewa i weszłam jak po drabinie
Zadzwoniłam do małżonka, żeby się nie niepokoił, bo już jestem w środku
Teraz siedzę i czekam, kiedy przyjadą po mnie z warsztatu, żebym odebrała gotowy samochód 
Nieszczęścia chodzą parami (chociaż w Polsce już raczej pojedynczo
W warsztacie odsiedziałam prawie 1,5 godziny i w końcu dowiedziałam się, że to wysiadł nawiew i dlatego płyn w chłodnicy się gotował
Dzień dobry
Co powiecie na filiżankę aromatycznej kawy?

Aromatyczna kawa z rana – pyyychota
Uprzejmie donoszę, że żyję. Fajnie się spało, ale krótko.
Czy to znaczy, Jo, że już po wszystkim?!!! Jeśli tak, to bardzo się cieszę

Dzień dobry
Cieszy, że Jo wyspana, Kwak w domu , a i Alla po urlopie niebawem zajrzy. Ja – jeszcze dwa dni i znów będę mniej zaabsorbowana 🙂
Dzień dobry z kawusią w dłoni. Za chwilę wybywam, dzień biegający, jednakowoż po południu powinienem być. Co do burzy, to wczorajszy wieczór był dzięki uprzedniemu intensywnemu deszczowi bardzo miły (20 stopni!), ale dzisiaj od rana i śladu nie ma po nim, żar się leje z nieba.
Heloł heloł. Nudzi mi się. Z musu korzystam z praw rekonwalescenta i nudzi mi się koszmarnie.
Witam :)) Ja kiedy mi się nudzi, rozbieram się, siadam i pilnuję ubrania. Czasem pomaga, zwłaszcza gdy ma się do dyspozycji ciekawą książkę. :)))
No i w złej chwili powiedziałam…
Nie ma się czym martwić, złe chwile trwają tylko chwilę. Te piękne również, o czym przekonał się Goethe, próbując ją zatrzymać :)) :))
No i otóż jestem, samochód przeglądnięty, sprawy poboczne pozałatwiane w większości, praca czeka, zaraz się za nią biorę, nie wychodząc jednak z Wyspy.
@Jo – przeczytałem ostatnie obszerne szkice, mam pewne przemyślenia, jeno trudno mi znaleźć czas, żeby przelać je przez klawiaturę tędy lub owędy, za co b. przepraszam. Nie chciałbym jednak, żeby Ci się wydawało, że to idzie w próżnię.
Idzie, gdzie ma iść. Niezbadanymi drogami chadza.
Oj, bo mi się przypomniał mój Ojciec, wzdychający „Chłop strzela, Pan Bóg kule nosi”. Jakieś 7-8 miesięcy później na świecie pojawił się mój najmłodszy brat…
Mistrzu Q i za to Cię lubię 🙂
No nie tylko za to ale między innymi….
-pozdrawiam z nadzieją że we wtorek upał nam wreszcie odpuści

We wtorek mam zamiar być na Kaszubach, więc niech odpuszcza powoli i w miarę, nie żeby od razu jakiś październik.
Obejrzałam nowy western pt. „Eskorta”. Nie ma nic wspólnego z klasycznymi westernami, jest realistyczny i trudny, ale zrobiony znakomicie i równie znakomicie zagrany. Tyle, ze bez happy endu.
Zapraszam wszystkich na kawę 😉

Dzień dobry, dosiadam się z kawą, ale nie na długo, koło 9:00 znów się zacznie bieganie, a zaraz potem pracka.
Internet mi padł. Podglądam w telefonie, ale to nie to samo 🙁
No, wiem coś o tym. Miejmy nadzieję, że Ci wróci.
Dzień dobry
Znowu za oknem będzie zupa… Okazuje się, że do tej pory było chłodno… zapowiadają jeszcze większe ciepełko 
U mnie chmurzy się, ale temperatura rośnie
Chyba całkiem się rozpuszczę…
Znowu walczę z tymi cudnymi zwierzątkami, zwanymi „wiewiórki”
Nadgryzają mi pomidory i kopią dziury w skrzynkach z truskawkami. Już kilka krzaczków mi zmarnowały
Wykopały, gdy byłam w pracy, a że skrzynki stoją w pełnym słońcu, to korzonki wyschły i nie wiem czy te truskawki mi odżyją. Chyba muszę kupić sobie jakąś spluwę 
Może wtedy odczepiłyby się od mojego ogródka. A tak w ogóle, to wiosną muszę pamiętać o spryskaniu wszystkich płotów i ścian odstraszaczem na wiewióry. W te lata, kiedy pryskaliśmy, nie mieliśmy takich wizyt. Ale jak ma się sklerozę…
Gdybym miała jak, to podłączyłabym te truskawki i pomidory do prądu, niechby trochę popieścił te wiewióry
Wiewiórki „squirrels” czy „chipmunks”? W sumie może odstraszacz naokoło by wystarczył, spluwa to już ostateczność, nawet wiatrówka…
Chipmunk, to pręgowiec amerykański i całe szczęście nie ma ich w naszej okolicy. Chociaż… może i są, ale ja ich nigdy tu nie widziałam. A to co u nas jest w nadmiarze, to squirrels, czyli wiewiórka szara. Jak dla mnie szczurowata i wcale nie tak śliczna jak ruda
Z tego, co widzę, jedynym w miarę skutecznym środkiem jest obudować grządkę klatką ze wszystkich stron (no, może nie od spodu).
Chyba że dałoby się np. puszczać co parę minut głos jakiegoś drapieżnika, skrzydlatego albo czworonożnego. Ciekawe, czy to by zadziałało? Na ptaki generalnie działa.
Puszczanie głosu drapieżnika nie działa. Mamy takie odstraszacze… na ptaki działało przez jeden dzień, a potem też przywykły
Ten odstraszacz, o którym pisałam wcześniej, to płyn na bazie moczu lisa. Wiewióry czując ten zapach boją się i nie włażą do ogródka. Nie wiem dlaczego, ale działa tylko gdy się opryska wszystko wiosną. Pryskanie latem jakoś nie działa. Może jest to związane z jedzeniem? Wiewióry wiedzą, że w ogródku jest jedzenie dla nich i pokonują strach, żeby się najeść. Wiosną ogródek jest pusty, nie ma więc motywacji żeby się tam pchać. A potem to już nawyk – omijać szerokim łukiem zagrożone miejsce. I chyba tak to działa… ale nie jestem pewna.
No tak, to by trzeba puszczać głos, a potem, jak się przyzwyczają, zaprosić na jeden-dwa dni prawdziwego drapieżnika.
Wyjaśnienia wrzucone do szkiców. Ja idę spać, o ile mi się uda, bo ostatnio to tak nie bardzo.
Do jutra.
Przeczytane. W tych medycznych sprawach zaiste sytuacja potrafi się bardzo szybko zmienić o 180 stopni.
Odkręcającej (kręcenie w głowie) nocy!
Przeczytałam Twoje wyjaśnienia, Jo…
W szale przepakowywania, miedzy jednym wyjazdem a drugim, pozdrawiam serdecznie Wyspiarzy!
Cieszą te problemy, które się rozwiązały, a za rozwiązanie kolejnych trzymam kciuki!
Pani Lianne zielono-złota, a ja wyprawiłam moja Jasną Panienkę w góry i w domu błogosławiona cisza. Nikt nie zadaje miliona pytań, nie domaga się ( skutecznie) rockowej Barbie w klimatyzowanym na szczęście kinie… Chyba pójdę spać zgodnie z sugestią Kwaka
Dzień dobry, aczkolwiek hałaśliwy – za oknem mam XXI Maraton Solidarności, trąbki, klaksony, doping… Na obudzenie zamiast kawy. No dobrze, oprócz.
Dzień dobry. U mnie samoloty prują niebo. Wszak dziś pokazy zapowiadają.
W Gdyni dzisiaj i jutro Red Bull Race.
Dzień dobry


Kolejny gorący i pracowity dzień
Pomidory mi dojrzewają jak szalone, szczególnie te „czarne”. To chyba wcześniejsza odmiana, niż te czerwone. Ale to dobrze, bo dłużej będę miała swoje. Całe szczęście wszyscy lubimy pomidory i możemy jeść je na śniadanie obiad i kolację
Czarne pomidory? To sos pomidorowy z takich wygląda jak kaszanka???
Nie robiłam z nich sosu, ale nie sądzę, żeby wyglądał jak kaszanka
Może zrobię zdjęcie takiego pomidorka i pokażę?
Pewnie, poprosimy!
Chyba zrobię to wieczorem, bo już mi małżonek tupie nad głową, że trzeba się brać za coś
Idę spać i życzę Państwu miłego świętowania. Ja się jednak nie nadaję na rekonwalescentkę. Brak mi cierpliwości.

Współczuję Jo
i rozumiem… mnie też na rekonwalescencję brak cierpliwości
A potem żałuję, że tak się rwałam do roboty, bo jeszcze mogłam poodpoczywać 
Ja to nawet gdybym chciała się nie wyrwę do roboty! Bo jak się podnoszę z łoża boleści, to mi bateryjki siadają i ciemność zapada. Tylko od tego odpoczywania dupa mnie (za wielkim przeproszeniem) boli i odciski sobie na niej wyprodukowałam. Ale dzisiaj odmówiłam spożywania pokarmów na leżąco i zwlokłam się na dół, ku przerażeniu męża. Bądź co bądź od jutra będę tu sama z Jakubem, więc muszę być na chodzie jakim takim. No i pies też się sam nie wyprowadzi trzy razy dziennie, więc zasadniczo moja laba się dziś kończy.
Dobry wieczór ! Jo nie nadaje się na rekonwalescentkę, ja – na te upały i duchotę.
Burza poszła znów bokiem, trawa wyschnięta, pełno liści pod drzewami. Niefajnie i już.!
Podobno od wtorku mają być chłodniejsze dni. Chyba dożyję i na szczęście jeszcze nikogo nie pogryzłam, pewnie dlatego, że uciekam od ludzi
Dożyjesz, Wiedźminko

A przynajmniej mam taką nadzieję
U mnie też sucho
A deszcze nie niosą ulgi, tylko powiększają wilgotność w powietrzu i robi się jeszcze gorzej… Współczuję takiej pogody, bo chociaż u mnie nie lepsza, ale mam klimatyzację i zawsze mogę się ochłodzić. W Polsce nie jest to popularne, a z resztą jak twierdzi mój małżonek, w blokach nie byłoby nawet miejsca, żeby te urządzenia zamontować. A wie co mówi, bo pracuje przy tym od 17 lat… Wiatraki pomagają, ale mimo wszystko nie chłodzą… Także serdecznie współczuję i życzę ochłodzenia
Nie to, żeby od razu było zimno, ale takie 22-24 C to byłoby w sam raz jak na lato 
Nauka latania czyli – kto mi dał skrzydła ? Zaraz, zaraz – to przecież tytuł książki pani Porazińskiej! Ikar miał więcej piór 🙂
Dzień dobry.
Dzisiaj wybywamy na Kaszuby – zobaczymy, jak będzie wyglądać łączność z siecią tamże. Ale to koło południa, przedtem trochę biegania, trochę siedzenia…
Kochani, idę pakować samochód. Do zobaczenia… najpóźniej w sobotę wieczorem, a może i wcześniej?
Miłego wypoczynku Mistrzu Q!!!
Dzień dobry
Ani od wtorku, ani w ciągu najbliższych 10 dni (bo na tyle mam prognozę pogody). Wszystko w granicach 30C (33-28). Ale taki mamy klimat… że pozwolę sobie zacytować

U mnie na wypoczynek od upałów nie ma szans
A tak w ogóle, to wczoraj nie zdążyłam za dużo zrobić, bo małżonek doszedł do wniosku, że powinniśmy się udać na „Festival of the horse & drum” (można to przetłumaczyć jako „festiwal konia i bębna”). No to się udaliśmy
Konisie były piękne, szkoda tylko, że większość w zagrodach, a przez te pręty ciężko było zrobić porządne zdjęcia
Jak uporządkuję je wszystkie, to opowiem o tym festiwalu dokładniej 