« Przeznaczenie ? To też Jan Sztaudynger »

Trochę prywaty…

Kochani, mam prośbę. Grupa miłych mi studentów rozważa koncepcję firmy usługowej, wspomagającej ludzi w opiece nad starymi a oddalonymi bliskimi.
Jeżeli ktoś z was potrafi wyobrazić sobie siebie w roli klienta takiej firmy, albo zna kogoś, kto mógłby być zainteresowany, proszę o zajrzenie pod adres http:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/www.ankietka.pl/ankieta/196859/senior-concierge-services-uslugi-dla-seniorow.html i anonimowe wypełnienie ankiety – to zaledwie parędziesiąt kliknięć. Przekazanie adresu dalej mile widziane!
Wszystkim, którzy zechcą pomóc, bardzo dziękuję! Poklon

139 komentarzy

  1. Tetryk56 pisze:

    Mam nadzieję, że nie pogniewacie się za wstawienie tej prośby…

    • Wiedźma pisze:

      Prześlę ten link dalej, ale mam uwagę: czy nie byłoby dobrze zrobić taką ankietę adresowaną do seniorów i to ich zapytać czego potrzebują ? Wielu z nich, jak sądzę, chciałoby w miarę możliwości zachować pewną samodzielność bez angażowania potomków czy też krewnych.

      Nie ma mowy o obrazie, to jest temat ważny i będzie coraz ważniejszy.

  2. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Otóż dwie sprawy: po pierwsze, ciocia wyszła na prostą, i to do tego stopnia, że jutro wychodzi ze szpitala. Prawdopodobnie jej stan z piątku i soboty był efektem nadużycia przez szpital leków uspokajających. Po drugie, jesteśmy poza domem, stąd moja nieobecność na Wyspie. We środę wracamy, do wieczora powinienem się zjawić. Dobranoc

  3. korab1 pisze:

    DzieńDobry :)) W nocy potężnie lało, rano było już sucho, tylko gdzieniegdzie małe kałuże. Liście opadają jak w pod koniec października.
    Ps. Oddaleni bliscy, jakie to smutne….

  4. miral59 pisze:

    Dzień dobry. Chociaż nie wiem, czy taki dobry. Krótko, bo muszę jechać do warsztatu. Wczoraj, gdy wracałam z pracy samochód rozkraczył mi się na autostradzie. Nie dam rady nim nigdzie jechać. Całe szczęście do warsztatu blisko… Na dokładkę, gdy już mąż pomógł mi dojechać do naszego parkingu, zobaczyliśmy samochód synka… stuknięty. Syn przysnął na autostradzie i przywalił w inny samochód… Jak tak porównałam godziny, to mniej więcej w tym samym czasie, co mój się rozkraczył. Małżonek załamany… a i mnie do szczęścia daleko. Takie życie…

  5. Jo. pisze:

    Kochani – idę sobie, bo z nerwów mi się paluszki plączą po klawiaturze i generalnie strasznie bredzę.
    Jak przeżyję to wrócę, ale może być, że dopiero pojutrze.
    Okropna ze mnie histeryczka, obawiam się.
    Buziaczki

  6. miral59 pisze:

    Dzięki Kochani!!! Buziaczki
    Nieszczęścia chodzą parami (chociaż w Polsce już raczej pojedynczo Wink ), ale u mnie to cały tabun takich drobnostek…
    W warsztacie odsiedziałam prawie 1,5 godziny i w końcu dowiedziałam się, że to wysiadł nawiew i dlatego płyn w chłodnicy się gotował Amazed Wymiana będzie trwała trzy godziny (mniej więcej) i będzie kosztowała prawie osiem stów Weary Facet zapytał, czy chcę poczekać, czy wrócić do domu… od siedzenia i czekania mam już odciski na tyłku, więc wyraziłam chęć powrotu do domu Pleasure Odwieźli mnie, a ja już pod domem przypomniałam sobie, że razem z kluczykami od samochodu mam klucze od domu… Amazed Palcem raczej drzwi nie otworzę… Zadzwoniłam do małżonka, żeby go poinformować o diagnozie i kosztach, a przy okazji wspomniałam, że zostawiłam klucze. Powiedział mi, że powinnam zadzwonić do warsztatu, to mi te klucze przywiozą, albo on przyjedzie i mi przywiezie… Odmówiłam kategorycznie. Będę stała w tym słońcu i czekała? NIE!!! Powiedziałam, że wlazę przez okno w kuchni. Co prawda jest zakłapnięte, ale nie zabezpieczone i na pewno jakoś otworzę Wink Małżonek się wystraszył. Starał się mnie przekonać, że mogę się zwalić i coś sobie zrobić. Zapytałam tylko jak długo mnie zna… w odpowiedzi usłyszałam tylko ciężkie westchnienie. Do okien parteru nie jest aż tak strasznie wysoko… do parapetu jakieś dwa metry. To nie czwarte piętro!!! Wink Podstawiłam stół ogrodowy pod samo okno, na to ustawiłam pieniek do rąbania drzewa i weszłam jak po drabinie Happy-Grin Zadzwoniłam do małżonka, żeby się nie niepokoił, bo już jestem w środku Overjoy Teraz siedzę i czekam, kiedy przyjadą po mnie z warsztatu, żebym odebrała gotowy samochód Pleasure

  7. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    Co powiecie na filiżankę aromatycznej kawy? expresso
    Aromatyczna kawa z rana – pyyychota Delicious

  8. Jo. pisze:

    Uprzejmie donoszę, że żyję. Fajnie się spało, ale krótko.

  9. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin

  10. Wiedźma pisze:

    Cieszy, że Jo wyspana, Kwak w domu , a i Alla po urlopie niebawem zajrzy. Ja – jeszcze dwa dni i znów będę mniej zaabsorbowana 🙂 Happy

  11. Quackie pisze:

    Dzień dobry z kawusią w dłoni. Za chwilę wybywam, dzień biegający, jednakowoż po południu powinienem być. Co do burzy, to wczorajszy wieczór był dzięki uprzedniemu intensywnemu deszczowi bardzo miły (20 stopni!), ale dzisiaj od rana i śladu nie ma po nim, żar się leje z nieba.

  12. Jo. pisze:

    Heloł heloł. Nudzi mi się. Z musu korzystam z praw rekonwalescenta i nudzi mi się koszmarnie.

  13. Quackie pisze:

    No i otóż jestem, samochód przeglądnięty, sprawy poboczne pozałatwiane w większości, praca czeka, zaraz się za nią biorę, nie wychodząc jednak z Wyspy.

    @Jo – przeczytałem ostatnie obszerne szkice, mam pewne przemyślenia, jeno trudno mi znaleźć czas, żeby przelać je przez klawiaturę tędy lub owędy, za co b. przepraszam. Nie chciałbym jednak, żeby Ci się wydawało, że to idzie w próżnię.

  14. Eliza F. pisze:

    Mistrzu Q i za to Cię lubię 🙂

  15. Eliza F. pisze:

    No nie tylko za to ale między innymi…. Wink -pozdrawiam z nadzieją że we wtorek upał nam wreszcie odpuści Happy-Grin Worry

    • Quackie pisze:

      We wtorek mam zamiar być na Kaszubach, więc niech odpuszcza powoli i w miarę, nie żeby od razu jakiś październik.

  16. Wiedźma pisze:

    Obejrzałam nowy western pt. „Eskorta”. Nie ma nic wspólnego z klasycznymi westernami, jest realistyczny i trudny, ale zrobiony znakomicie i równie znakomicie zagrany. Tyle, ze bez happy endu.

  17. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Zapraszam wszystkich na kawę 😉
    expresso

  18. Quackie pisze:

    Dzień dobry, dosiadam się z kawą, ale nie na długo, koło 9:00 znów się zacznie bieganie, a zaraz potem pracka.

  19. Jo. pisze:

    Internet mi padł. Podglądam w telefonie, ale to nie to samo 🙁

  20. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie chmurzy się, ale temperatura rośnie Sad Znowu za oknem będzie zupa… Okazuje się, że do tej pory było chłodno… zapowiadają jeszcze większe ciepełko TooHot!
    Chyba całkiem się rozpuszczę…

  21. miral59 pisze:

    Znowu walczę z tymi cudnymi zwierzątkami, zwanymi „wiewiórki” Angry Nadgryzają mi pomidory i kopią dziury w skrzynkach z truskawkami. Już kilka krzaczków mi zmarnowały Angry Wykopały, gdy byłam w pracy, a że skrzynki stoją w pełnym słońcu, to korzonki wyschły i nie wiem czy te truskawki mi odżyją. Chyba muszę kupić sobie jakąś spluwę Angry
    Gdybym miała jak, to podłączyłabym te truskawki i pomidory do prądu, niechby trochę popieścił te wiewióry Angry Może wtedy odczepiłyby się od mojego ogródka. A tak w ogóle, to wiosną muszę pamiętać o spryskaniu wszystkich płotów i ścian odstraszaczem na wiewióry. W te lata, kiedy pryskaliśmy, nie mieliśmy takich wizyt. Ale jak ma się sklerozę…

    • Quackie pisze:

      Wiewiórki „squirrels” czy „chipmunks”? W sumie może odstraszacz naokoło by wystarczył, spluwa to już ostateczność, nawet wiatrówka…

      • miral59 pisze:

        Chipmunk, to pręgowiec amerykański i całe szczęście nie ma ich w naszej okolicy. Chociaż… może i są, ale ja ich nigdy tu nie widziałam. A to co u nas jest w nadmiarze, to squirrels, czyli wiewiórka szara. Jak dla mnie szczurowata i wcale nie tak śliczna jak ruda Disapproval

        • Quackie pisze:

          Z tego, co widzę, jedynym w miarę skutecznym środkiem jest obudować grządkę klatką ze wszystkich stron (no, może nie od spodu).

          Chyba że dałoby się np. puszczać co parę minut głos jakiegoś drapieżnika, skrzydlatego albo czworonożnego. Ciekawe, czy to by zadziałało? Na ptaki generalnie działa.

          • miral59 pisze:

            Puszczanie głosu drapieżnika nie działa. Mamy takie odstraszacze… na ptaki działało przez jeden dzień, a potem też przywykły Happy-Grin
            Ten odstraszacz, o którym pisałam wcześniej, to płyn na bazie moczu lisa. Wiewióry czując ten zapach boją się i nie włażą do ogródka. Nie wiem dlaczego, ale działa tylko gdy się opryska wszystko wiosną. Pryskanie latem jakoś nie działa. Może jest to związane z jedzeniem? Wiewióry wiedzą, że w ogródku jest jedzenie dla nich i pokonują strach, żeby się najeść. Wiosną ogródek jest pusty, nie ma więc motywacji żeby się tam pchać. A potem to już nawyk – omijać szerokim łukiem zagrożone miejsce. I chyba tak to działa… ale nie jestem pewna.

            • Quackie pisze:

              No tak, to by trzeba puszczać głos, a potem, jak się przyzwyczają, zaprosić na jeden-dwa dni prawdziwego drapieżnika.

  22. Jo. pisze:

    Wyjaśnienia wrzucone do szkiców. Ja idę spać, o ile mi się uda, bo ostatnio to tak nie bardzo.
    Do jutra.

  23. Tetryk56 pisze:

    W szale przepakowywania, miedzy jednym wyjazdem a drugim, pozdrawiam serdecznie Wyspiarzy!
    Cieszą te problemy, które się rozwiązały, a za rozwiązanie kolejnych trzymam kciuki!

  24. Wiedźma pisze:

    Pani Lianne zielono-złota, a ja wyprawiłam moja Jasną Panienkę w góry i w domu błogosławiona cisza. Nikt nie zadaje miliona pytań, nie domaga się ( skutecznie) rockowej Barbie w klimatyzowanym na szczęście kinie… Chyba pójdę spać zgodnie z sugestią Kwaka Delighted

  25. Quackie pisze:

    Dzień dobry, aczkolwiek hałaśliwy – za oknem mam XXI Maraton Solidarności, trąbki, klaksony, doping… Na obudzenie zamiast kawy. No dobrze, oprócz. Wink1

  26. Jo. pisze:

    Dzień dobry. U mnie samoloty prują niebo. Wszak dziś pokazy zapowiadają.

  27. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Kolejny gorący i pracowity dzień Pleasure
    Pomidory mi dojrzewają jak szalone, szczególnie te „czarne”. To chyba wcześniejsza odmiana, niż te czerwone. Ale to dobrze, bo dłużej będę miała swoje. Całe szczęście wszyscy lubimy pomidory i możemy jeść je na śniadanie obiad i kolację Delicious

  28. miral59 pisze:

    Chyba zrobię to wieczorem, bo już mi małżonek tupie nad głową, że trzeba się brać za coś Disapproval

  29. Jo. pisze:

    Idę spać i życzę Państwu miłego świętowania. Ja się jednak nie nadaję na rekonwalescentkę. Brak mi cierpliwości.
    Cry

    • miral59 pisze:

      Współczuję Jo Misio i rozumiem… mnie też na rekonwalescencję brak cierpliwości Wink A potem żałuję, że tak się rwałam do roboty, bo jeszcze mogłam poodpoczywać Happy-Grin

      • Jo. pisze:

        Ja to nawet gdybym chciała się nie wyrwę do roboty! Bo jak się podnoszę z łoża boleści, to mi bateryjki siadają i ciemność zapada. Tylko od tego odpoczywania dupa mnie (za wielkim przeproszeniem) boli i odciski sobie na niej wyprodukowałam. Ale dzisiaj odmówiłam spożywania pokarmów na leżąco i zwlokłam się na dół, ku przerażeniu męża. Bądź co bądź od jutra będę tu sama z Jakubem, więc muszę być na chodzie jakim takim. No i pies też się sam nie wyprowadzi trzy razy dziennie, więc zasadniczo moja laba się dziś kończy.

  30. Wiedźma pisze:

    Dobry wieczór ! Jo nie nadaje się na rekonwalescentkę, ja – na te upały i duchotę. Shout Burza poszła znów bokiem, trawa wyschnięta, pełno liści pod drzewami. Niefajnie i już.!

    • Wiedźma pisze:

      Podobno od wtorku mają być chłodniejsze dni. Chyba dożyję i na szczęście jeszcze nikogo nie pogryzłam, pewnie dlatego, że uciekam od ludzi Sad

    • miral59 pisze:

      U mnie też sucho Sad A deszcze nie niosą ulgi, tylko powiększają wilgotność w powietrzu i robi się jeszcze gorzej… Współczuję takiej pogody, bo chociaż u mnie nie lepsza, ale mam klimatyzację i zawsze mogę się ochłodzić. W Polsce nie jest to popularne, a z resztą jak twierdzi mój małżonek, w blokach nie byłoby nawet miejsca, żeby te urządzenia zamontować. A wie co mówi, bo pracuje przy tym od 17 lat… Wiatraki pomagają, ale mimo wszystko nie chłodzą… Także serdecznie współczuję i życzę ochłodzenia Pleasure Nie to, żeby od razu było zimno, ale takie 22-24 C to byłoby w sam raz jak na lato Happy-Grin

  31. Wiedźma pisze:

    Nauka latania czyli – kto mi dał skrzydła ? Zaraz, zaraz – to przecież tytuł książki pani Porazińskiej! Ikar miał więcej piór 🙂

  32. Quackie pisze:

    Dzień dobry.

    Dzisiaj wybywamy na Kaszuby – zobaczymy, jak będzie wyglądać łączność z siecią tamże. Ale to koło południa, przedtem trochę biegania, trochę siedzenia…

  33. Quackie pisze:

    Kochani, idę pakować samochód. Do zobaczenia… najpóźniej w sobotę wieczorem, a może i wcześniej?

  34. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie na wypoczynek od upałów nie ma szans Sad Ani od wtorku, ani w ciągu najbliższych 10 dni (bo na tyle mam prognozę pogody). Wszystko w granicach 30C (33-28). Ale taki mamy klimat… że pozwolę sobie zacytować Wink Overjoy

  35. miral59 pisze:

    A tak w ogóle, to wczoraj nie zdążyłam za dużo zrobić, bo małżonek doszedł do wniosku, że powinniśmy się udać na „Festival of the horse & drum” (można to przetłumaczyć jako „festiwal konia i bębna”). No to się udaliśmy Wink Delighted Konisie były piękne, szkoda tylko, że większość w zagrodach, a przez te pręty ciężko było zrobić porządne zdjęcia Sad Jak uporządkuję je wszystkie, to opowiem o tym festiwalu dokładniej Pleasure

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)