Ostatni poniedziałek maja, to w USA Memorial Day, czyli Dzień Pamięci. I jest to długi weekend. Miejsce na campingu w Kettle Moraine „zaklepałam” już w styczniu… Na tydzień przed wyjazdem małżonek oświadczył, że nie wiadomo czy pojedziemy, bo ma być zimno, a nawet mogą wystąpić przymrozki. Nie chciałam się z tym pogodzić, bo ostatecznie mamy tyle śpiworów i koców, że na pułk by starczyło. A w chłodnej temperaturze lepiej się śpi…
W piątek, 22 maja zapakowaliśmy nasz sprzęt obozowy i w drogę!!! I to wcale nie taką długą, bo co to jest te dwie godziny w samochodzie…
Dotarliśmy… Rozłożenie biwaku zajęło nie aż tak dużo czasu, więc pojechaliśmy się rozejrzeć po okolicy. Robiło się coraz ciemniej i coraz chłodniej. Małżonek zauważył, że coś nam stuka w oponie. Sprawdziliśmy… gwóźdź!!! Postanowiliśmy rano pojechać i to naprawić, bo gdyby ten gwóźdź wypadł nam na trasie, to dopiero mielibyśmy problem.
Chłodniało… dałam mężowi moją bluzę (wzięłam ze sobą trzy, tak na wszelki wypadek), bo oczywiście swojej nie chciał z domu brać, a w bluzeczce z krótkim rękawkiem nawet jemu było za chłodno. Do śpiwora właziłam dygocząc… Jak się później dowiedziałam, było tylko 5C…
Ale przynajmniej dobrze się spało.
W sobotę wstaliśmy przed 5. Oczywiście od razu polecieliśmy nad jezioro. Miałam nadzieję na piękny wschód słońca i mgiełki… nic z tych rzeczy… niestety. Na GPS małżonek znalazł najbliższy warsztat Firestone, czyli tam gdzie kupowaliśmy opony. Ogromna sieć tych warsztatów jest nie tylko w Illinois, ale też w Wisconsin…
Zajechaliśmy pod ten warsztat (w miejscowości Waukesha) Jeszcze pusto było… Taki młody zajął się nami. Wziął kluczyki, coś tam poklikał w komputerze i powiedział, że za reperację należą się dwie dych i coś tam. Mąż popatrzył na niego i zapytał, czy zasady Firestone-u w Wisconsin nie działają? Bo jeśli kupuje się u nich opony, to wszelkie dziury łatają za darmo… Gościo się trochę zmieszał i powiedział, że system w komputerze za wolno się otwierał i on tego nie zauważył… Uhm, nie zauważył… System mu się otworzył akurat wtedy, gdy mąż wspomniał o tej uldze.
Musieliśmy chwilę poczekać, więc wybraliśmy się na przechadzkę. Przecież nie będę siedziała!!! Za warsztatem był ogromny parking otoczony jak wianuszkiem różnymi sklepami. Ale tylko jeden był otwarty. Za wcześnie…
Wróciliśmy na camping nie bardzo wiedząc co dalej. Co prawda byliśmy w tej okolicy jakieś 10 lat temu, ale na innym campingu i już prawie zapomnieliśmy co tu jest. Zaszliśmy do rejestracji i zapytaliśmy gdzie tu jest coś ciekawego do obejrzenia. Kobitka podpowiedziała kilka takich miejsc. Jedno z nich znajdowało się tuż za rejestracją. Oczywiście poszliśmy…
Piękny las z wytyczoną ścieżką, często z kładkami nad bagniskiem. Ptasi raj!!! Najwięcej było epoletników krasnoskrzydłych i drozdów wędrownych. Ale tych wszędzie jest pełno. Spotkaliśmy też żurawie. Taka para krążyła nad lasem i się darła. Żałowałam, że nie jesteśmy na łące, bo wtedy łatwiej by było zrobić zdjęcia. Ale nie wszystko się ma…
Nie wiem ile mil przeszliśmy, ale było cudownie!!! Zrobiło się ciepło i słonecznie.
Wróciliśmy na nasz camping, a tam niespodzianka. Gdy rozbijaliśmy obozowisko, widziałam dokoła norki jakiegoś zwierzaka. Myślałam, że to pręgowce sobie zbudowały mieszkanko. Ale po powrocie z wycieczki zobaczyłam jednego. To nie był pręgowiec!!! Znacznie dłuższy i inaczej ubarwiony. Obcykaliśmy go dokładnie. Dopiero po powrocie do domu znalazłam co to jest – suseł lamparci!!! Podsypałam trochę ziarna (zawsze mam w samochodzie zapasik dla ptaszków) i z radością patrzyliśmy jak wcinają.
Zaczynało się robić ciemno i chłodno. Nie tak jak w piątek. Było znacznie cieplej. Postanowiliśmy zobaczyć zachód słońca nad jeziorem. Był cudny!!!
W nocy zaczął padać deszcz…
CDN
Ps. Max podesłał mi kilka zdjęć i dołożę je do swojego wpisu.
Dziękuję Maksiu za wsparcie i śliczne zdjęcia. Czekam też na odpowiedź na temat tego jednego, którego tu nie pokazałam…
Może nie wszystko w tych opisach jest dopracowane, ale mam nadzieję – wybaczycie
Zapraszam na wycieczkę po Kettle Moraine i nie tylko
Taka wycieczka jest dobra, bo przynajmniej nogi nie zabolą 
A ja idę spać

Miłego dnia życzę
Witam słonecznie i ciepło z Darłówka, za wyjątkiem mew, rybitw, wróbli i szpaków nie zauważyłem żadnych żywiołków :)))
Witaj, Stateczku

A bałwany?????
Nie ma to jak trochę przyrody na dzień dobry!

Witaj, Jo
Mam kilka filmików na aparacie. Takich ze śpiewającymi ptaszkami. Ale po pierwsze nie umiem tego zgrać, a po drugie nie wiem jak się toto zamieszcza gdziekolwiek
Myślę, że taki piękny ptasi świergot byłby wspaniałym „dzień dobry” 
Zgrywasz tak samo, jak zdjęcia. Jeśli dasz radę, umieść je w bibliotece mediów Wyspy; jeżeli nie, przyślij mailem a ja je jakoś zamieszczę 🙂
Nie chciałabym zawalać wyspowej biblioteki. Jak syn będzie miał trochę wolnego, to go poproszę, żeby wstawił to albo na FB, albo na YT. Będę po prostu mogła to udostępnić na Wyspie nie zajmując miejsca.

Ale dziękuję za propozycję
Miejsca na Wyspie mamy jeszcze dużo. Ale na YT też będzie dobrze 🙂
Dzień dobry

Połaziłam za Mirellką, no i zimno mi nie było
Ech… te piękne, nad wodą, zachody słońca.. aż chciałoby się tam być.
Do mnie codziennie przylatuje sójka i nawet dzioba nie drze, ale od czasu do czasu słyszę ją wśród drzew, za potokiem, szumnie zwanym rzeką! Rzeka czy potok, mało ważne, ale pokazała w 2010, jakiego bałagany potrafi, niewiniątko, narobić.
Mam od lat dzikiego lokatora – nietoperza 😀 Już ładnych parę lat nocuje gdzieś pod dachem, zasypując taras nawozem 😀
Poza tym jacyś bracia mniejsi próbują uwić gniazdko, które nie bardzo się udaje, bo ciągle mam, na w/w, kępy mchu, traw i drobnych gałązek! Ogólnie, to jest bardzo przyjemnie mieć małe i mało kłopotliwe towarzystwo.
Jerzyki zasuwają dość nisko, będzie deszcz??
Ja bardzo lubię zachody w wschody słońca nad wodą. Są piękne i malownicze
Duża część ptaków, budując gniazdka wyrzuca to co jest niepotrzebne. To znaczy… samiczka buduje, a samczyk donosi materiał. I nie wszystko co przyniósł jej się podoba, więc po prostu wywala, a jego goni po nowe
I to może być powód, że masz tyle różnych śmieci na tarasie…
A takie towarzystwo braci mniejszych jest bardzo miłe, nawet jeśli nabrudzą
Maxiu bezkrwawe polowania, też, urządza

Proszę Szan.Pana, Maxa, również o więcej zdjęć, bez krępacji
Witam Szanownych Państwa 🙂 Wczoraj wieczorem strzelił piorun w drzewo rosnące przy bloku w którym mieszkam . Jest to już drugi taki przypadek dla tego klonu . A może to ktoś z mieszkańców ciska gromy do jasnego nieba ? Zdjęcia podesłane Miralce , były uzupełnieniem fotografii Kurki w gnieżdzie wodnych lilii . Siedziała i wysiedziała , co widać na zdjęciu . Miralka jest dokładna i drobiazgowa , a ja jestem trochę chachmęciarz ,zawsze brakuje mi czasu i stąd wiele spraw mam niedokończonych .
Witaj Maksiu
Dopiero później zaczął padać deszcz. Zbieraliśmy się z powrotem do domu, gdy kolejny piorun uderzył w to samo drzewo i zgasił to co zapalił pierwszy. 

A dokładna i drobiazgowa bywam tylko czasami. Często nie chce mi się tego czy tamtego i też mam wiele spraw niedokończonych

Kiedyś, gdy byliśmy na wsi u mojej cioci i pojechaliśmy na pole, piorun walnął w drzewo. Wrażenie było niesamowite
Także rozumiem o czym piszesz
A kurka wodna przypomina mi łyskę amerykańską. Też jest taka czarna z białą plamą na czole. W sumie to ta sama rodzina chruścieli
Korzystając z okazji przyznaję , że zaniedbałem historię miłosną Mandarynki z kaczorem z gatunku Krzyżówek .Skarpa , gdzie kaczka miała gniazdo , tak zarosła , że nie było szans na podglądanie . W parku są cztery stawy ,połączone przepustami i jest trochę zakamarków , gdzie te wyklute maluchy mogą się schować . Mam nadzieję , że za miesiąc jak podrosną , to się ujawnią . Czekam na to .
Maksiu, a może te małe kaczuszki na brzegu w trzcinach, to właśnie TE małe? I krzyżówki, i mandarynki, i karolinki mają pisklaki bardzo do siebie podobne, różniące się tylko szczególikami. To mogą być Te, chociaż równie dobrze mogą to być krzyżówki
A jak ciężko monitorować jakiegoś ptaszka, jego gniazdo i pisklaki, wiem doskonale. Trzeba by zamontować kamerkę przy gnieździe, chociaż ona i tak niewiele by dała jeśli chodzi o kaczki. To zagniazdowniki i w gnieździe nie siedzą. Zaraz po wykluciu opuszczają rodzinne pielesze i szukaj wiatru w polu
Poczekamy razem z Tobą, aż podrosną i będą lepiej widoczne. Musimy uzbroić się w cierpliwość 

Poza tym kaczki pasą się na trawnikach i nawet jakby tych przepustów nie było, to i tak mogły sobie gdzieś pomaszerować.
Mirelka słodko (!!), mam nadzieję, śpi, a ja lecę do sobotnich obowiązków. W przerwie hyc na taras

Księżniczko!!! Kajś Ty???
Witajcie!

Miralko, jak ja lubię te twoje fotoreportaże!
Przyznam, ze z tej kolekcji najbardziej podobał mi się susełek.
Ja lubię wszystko co chodzi po tej ziemi, także i susełka
I fakt, że jest śliczny 

Dziękuję
Dzień dobry

Niby ma być ciepło, ale deszczowo…szkoda, bo się na żadną wycieczkę nie wybierzemy
Popisałam i czas się zbierać, bo już małżonek tupie z niecierpliwości. Niedługo będzie 8, czyli czas najwyższy jechać na zakupy… później w sklepach będzie tłok…
Miłego popołudnia
Wróciliśmy, załatwiliśmy wszystko co trzeba i małżonek doszedł do wniosku, że możemy jechać do parku zobaczyć czy lipy już kwitną. Od lat marzy mu się prawdziwa lipowa herbatka. Kwitną czy nie, ja do parku zawsze chętna
Zawsze można przy okazji jakiegoś ptaszka „ustrzelić”
A lipa nie zając, nie ucieknie…
Gorąco.
Duszno.
Nie lubię 🙁
Po porannym wyjściu na zakupy i powrocie od dzieci resztę dnia spędziłem w domu, w cieniu, w niezbędnym minimum stroju.
Jak minęło święto?
Święto się jeszcze nie wyczerpało, chociaż ja – owszem. Szczegóły będę chyba w poniedziałek, o ile przeżyję jutrzejszy spęd rodzinny. Znaczy zjazd.
Jestem wykończona, bo chyba jednak coś mi wyłącza bateryjki i obawiam się nienajlepszego – nadal te cholery nie chcą mi wydać wyników.
Ale Jakub szczęśliwy i to najważniejsze.
ps
Znaczy nie szczęśliwy, że mu matka schodzi z tego świata, tylko tak w ogóle szczęśliwy swoją pełnoletnością 😀
Serdecznie współczuję wszystkim ledwie dychającym… i… zapraszam do mnie. W porywach było 27°C z przyjemnym wiaterkiem. Koło siedemnastej przeszła delikatna burza, co się wiąże, oczywiście, ze spadkiem temp. do 18°, a teraz jest jedynie dwanaście…
Spokojnej, dobranoc
Szczęściara…
Wróciliśmy z objazdu parków. Na lipę troszeczkę za wcześnie. Kwiaty są w pąkach… Ale co połaziliśmy i nacykaliśmy się, to nasze
Cały czas chodzą chmury… duchota taka, że można się ugotować na twardo. Gdy weszliśmy do domu miałam wrażenie, że jest w nim chłodno. Popatrzyłam na termometr… 25C!!! Czyli aż tak chłodno to nie jest
Dobrze, że wczoraj otwieraliśmy okna i chłodzili mieszkanie. Teraz mamy jak znalazł 
Może i tak, tylko to przecież nie przeszkadza w wyjściu z samochodu i posiedzeniu choćby w cieniu na ławeczce
Ale każdy jest inny i ci panowie żadnego przestępstwa nie popełniali. Obowiązku chodzenia po parku nie ma 
Pogoda okropna
W pierwszym parku, do którego zajechaliśmy spotkaliśmy dwóch facetów siedzących w samochodach. Okna co prawda mieli otwarte, ale i tak nie wiem jak mogli tam wysiedzieć. Jeden słuchał radia, a drugi czytał gazetę… Popatrzyliśmy na nich z politowaniem. Co to za moda? Jechać do parku i siedzieć w samochodzie. Małżonek doszedł w końcu do wniosku, że może panowie uciekli z domów przed żonami, żeby sobie odpocząć i poleniuchować
Tolerancyjna dzisiaj jesteś!
Może i tolerancyjna
Chociaż… staram się ćwiczyć opanowanie… miałam szczerą ochotę wziąć za fraki i powyciągać ich z tych samochodów
Opanowałam odruch i wytłumaczyłam sobie, że to nie jest moja sprawa. Jeśli chcą się dusić w samochodach, to niech to robią… I chociaż nie rozumiem takiego postępowania, nie chcę próbować naprawiać całego świata


Małżonek piecze pizzę na kolację, burze latają, deszcz leje, grzmi – same przyjemności
Nie będę brała do głowy czyjegoś dziwnego zachowania!!!
Pół nocy grzmotów. No chyba są jakieś granice???
Kawy… nie można 🙁 Megamigrena a dziś 16 osób na obiedzie 🙁
Trzymaj się Jo!!! Jakoś to przetrwasz…
Jak zawsze 😉
Bo ja generalnie jestem taki Przetrwalnik 😀
Jak się uda to jutro na blogu będzie relacja… Oj, działo się… Jak zwykle.
Jo. mam nadzieję, że będzie ciekawie. Tylko ta migre
na… brrrr
Jeden z moich znajomych mówi, że jest twardy jak stonka
i tak myślę, że tych „stonek” jest tu trochę więcej 
Dzień dobry !
Mirelko, rewelacja, a suseł lamparci na absolutny medal ! Co za przyjemność oglądać popijając kawę. Tylko mi wystygła, bo się
zagapiłam
Dzień dobry Wiedźminko

Mnie też ten suseł się podobał. Jak się do nas przyzwyczaił, to podchodziliśmy do niego na dwa kroki i nie uciekał. Lubię taki kontakt z naturą
Jedna z moich znajomych mówiła, że nie powinnam była karmić tego susła, bo wyrządzam mu krzywdę. Ale nie jestem przekonana… Ziarenka są zdrowe dla zwierzątek, to nie jakaś żywność przetworzona…
Dziś ciąg dalszy truskawek, tym razem , po koniturach i zamrażaniu – pierogi. Kto reflektuje ?
Marna byłą ta wczorajsza burza, dwa razy łupnęło, aż się szyby zatrzęsły i trochę popadało na biedną, wysuszoną trawę. Ale powietrze rześkie i da się miło żyć…
za to o trzeciej nad ranem Migotka urządziła awanturę małej kotce. Wrzask
obudził i Ami i mnie…. a koty się pochowały po kątach.
Czyli masz roboczą niedzielę, Wiedźminko… a jeszcze po nocnej awanturze… współczuję
Witajcie!
Kolejny gorący dzień…
” Pieją kury , pieją , bo nie ma koguta ! ” .Szanowna Wielkopolanko ! W Polsce już nie ma zapadłych wsi . Owszem , są ciche , urocze zakątki , ale i tam ( mam na to dowody ) są elementy wielkiego świata : Energia elektryczna , łącza telefoniczne i komputerowe i wreszcie cały galimatias satelitarny . Zatem nie narzekaj , a kup gdzieś po drodze koguta , bo bywa , ze na dzisiejszej wsi pieją , ale właśnie KURY !!!
Kur zapiał, Maxiu – toż ta wieś Bożenki jest głęboka, ale nie zapadłą!
Musiałem trochę podkoloryzować , bo przy pełnej zgodności – nie ma dyskusji . Ale masz rację , głęboka – to nie zapadła , chociaż gdy zapadlina jest głęboka , to jak będzie ??
Dzień dobry z mokrego Franklin Park

Wczoraj lało i grzmiało, dziś tylko leje. Znowu pozalewa ludziom domy
W Tbilisi ( Gruzja ) po nocnej ulewie ,woda rozwaliła konstrukcje Ogrodu Zoologicznego i zwierzęta wydostały się do miasta .Telewizja pokazywała niedzwiedzia na balkonie jakiegoś domu , błąkającą się czarną panterę i inne zwierzęta w tym niektóre już nieżywe . Makabra i bezradność mieszkańców . Wsi spokojna , wsi wesoła ….
Dobry wieczór i… dobranoc…
PS Nie jestem pewna czy żyję… Do jutra przejdzie (?)
Ave Jove, cocta te salutant!
Idę spać
U mnie już północ, a rano do pracy
Trochę się zasiedziałam pisząc drugą część z naszego „miodowego weekendu”. Może tak na czwartek będzie gotowe 
O ile komuś poniedziałek może być miły 
Miłego poniedziałku życzę
Ooo – dla mnie poniedziałek to ratunek! Przynajmniej dopóki nie zaczną się szkolne wakacje.
Dzień doberek!
Witajcie!
Ależ w nocy hałasowali tam nad nami! Imprezę jakąś mieli, czy co?
A ja mam – z czystej ciekawości – pytanie: czy Kettle moraine to jest kocioł morenowy czy tylko mi się wszystko kojarzy?
Nawet nie starałam się „rozebrać” tej nazwy. Na tym terenie wiele miasteczek ma jakieś indiańskie nazwy, bo czasami można sobie na nich język połamać
Mnie najbardziej rzuciła się w oczy nazwa Oconomowoc, Chenequa, Nashotah i Pewaukee. Rozśmieszyła mnie nazwa jeziora w pobliżu – Nagawicka Lake
Pomyślałam, że to powinno być „Nagiwicek”, ale nie będę się czepiała szczegółów

I nazwa tej rzeczki, o której wspomiałaś – Scuppernong – też brzmi indiańsko.
Tam jest cała masa takich dziwnych nazw. Od razu widać, że to tereny na gęsto zasiedlone przez Indian. Kiedyś opracowywałam ten temat, czyli wyszukałam Indian, którzy zamieszkiwali Wisconsin i Illinois. Było to potrzebne Majeczce na wystawę jej zdjęć. Tu jest lista tych największych i najbardziej znanych. Ale chyba nie aż tak znanych w Polsce 😉


Menomini, Kickapoo (pl. Kikapowie),Lisy(„ludzie czerwonej ziemi”, ang. Fox),Odżibwejowie lub Czipewejowie (ang. Ojibwa, Ojibwe, Ojibway, Chippewa),Potawatomi, Saukowie, właściwie Osakiwugi (ang. Sac), Winebagowie. W Polsce szerzej znane są chyba tylko Lisy (Fox) i Saukowie.
Także chyba mało dziwne, że aż tyle nazw jest indiańskich
Mogę jeszcze dodać, że szczep Czipewów (czy Czipewajów?) mieszka w Wisconsin i ma swoje kasyna i jakieś inne biznesy. Czyli ma się całkiem dobrze:))))))))
Otóż w dzieciństwie czytałem pasjami książki o Indianach, nie tylko trylogię Szklarskich o Dakotach (Siuksach) z prerii, ale także trylogię Jana Longina Okonia o Tecumsehu i powstaniu konfederacji Indian znad Wielkich Jezior przeciwko Brytyjczykom. Jak wymieniłaś te nazwy plemion, to mi coś znajomo zadźwięczało – w powieściach JLO te nazwy się właśnie pojawiają!
Ba! Dzięki tym książkom potrafimy wymienić więcej nazw plemion indiańskich, niż zamieszkujących dawniej ziemie obecnej Polski…
Hm, a czy ktoś poza Kraszewskim (dla mnie trudno wkaszalny autor, sorry) pisał takie powieści o plemionach zamieszkujących dawniej ziemie obecnej Polski? Chyba nie trafiłem na takiego autora.
Może to jest nisza do wykorzystania?
Lecę do pracy


Miłego dnia Rodacy!!!
Zatem i ja – w ramach nie poddawania się (np. presji) idę spać.
Dobrych snów, Wyspo!
Padam na dziób
Także chyba też się udam w stronę łóżeczka 


Miłego wtorkowania
A praliny, żeby osłodzić dzień już od samego rana
Miałam iść spać, ale się nie da. Chicagowska drużyna hokejowa wygrała Puchar Stanleya i petardy huczą jak dzikie. Małżonek śmieje się, że dziś Chicago będzie pijane, a jutro wielu nie pójdzie do pracy, bo nie zdążą wytrzeźwieć
Znowu część ulic podtopionych, a nawet drobne tornada latały. U nas pojawiła się woda w piwnicy. Całe szczęście tylko szczątkowo. Mam wrażenie, że żaden z sąsiadów nie używa pompy i tylko u nas działa. A system odwadniający jest wspólny… Jak tak dalej pójdzie będziemy musieli kupić nową pompę, bo ta już nie wyrabia 
W telewizji na wszystkich programach jest tak zwane „breaking news”, czyli przerwane wszystkie wiadomości, bo wszyscy mówią tylko o tej wygranej. Jakoś trochę na bok zszedł dzisiejszy deszcz. Nawaliło tej wody!!!
Witajcie!
Szaleństwo hokejowe w Chicago niewiele się rożni od szczytowych szaleństw związanych z polską piłką nożną – gdy ta wygrywała…
Heloł

Kaaawyyy
Całą noc przychodziły mi powiadomienia o niedoręczonej wiadomości. W sumie od 3 dni chyba już setka. Nic nie pomaga – ani czyszczenie antywirusem, ani zmiana hasła do konta. Normalnie masakra…
A, oczywiście ja żadnej wiadomości nie wysyłałam…
Dzień dobry, kawa będzie ze wszech miar przydatna! Już się dosiadam z filiżanką.
Takie powiadomienia jak u Jo, to potrafi być ciężka zaraza. To plus SMS-y lub połączenia z nieznanego numeru… Nic, tylko blokować. Ale powiadomień o niedostarczonej wiadomości chyba nie idzie zablokować, bo to systemowe?
Na to wygląda. Cholery można dostać, bo one przychodzą co pół minuty. I nie wiadomo, jak to zablokować!
Załóż sobie na skrzynce filtr, który będzie te wiadomości automatycznie usuwał lub przenosił do folderu pt. „Spam”…
Ale jak?
Poczekam chyba aż małżonek wróci z roboty… Ja jestem bezsilna.
No dobra – skończyłam opis urodzinowych zmagań. Jakby kto chciał – to jest już na blogu. Tylko nie spodziewać się cudów! Ostatni weekend wyprał mnie z weny.
To ja zmykam do pracy na dłuższą chwilę. Będę wszakże zezował rozbieżnie na Wyspę…
Dzień dobry ! Jo ? A dlaczego nie ma opisu na Wyspie? My też składaliśmy Jubilatowi życzenia !
Dzień dobry

Przeczytałam, napisałam i się TAM nie umiałam zalogować, żeby opublikować
No to dalej zasuwam… do roboty

PS Aaa… nie można, również, opublikować na Wyspie???
Witaj Skowronku ! mamy ten sam pomysł
Popieram!
Iśmy w jednym czasie pisały
Witam Wyspiarzy ja też od kilku dni nie mogę się na tych ”Szkicach w Necie zalogować” – myślałam że to mój problem
a tu okazuje się ogólny
-trzymaj się JO 
Moment – Wy chyba nie chcecie, żeby ja to TUTAJ wrzuciła???
Co stoi na przeszkodzie?
Proszę uprzejmie – pięterko stoi.

Mam tylko takie pytanie: po cholerę ja ten nowy blog zakładałam?
Słuchaj starszych – mniej będzie zdziwień!
Jaaaasneee
A to chyba już wcześniej zostało wyjaśnione
