Witam… 🙂 Na Wyspie Dnia Poprzedniego było tradycją zapalenie świeczki dla Tych – jak w tytule. Tę niepisaną tradycję zapoczątkował Senator… I niech tak zostanie ku Jego PAMIĘCI…
Dopóki ten blog istnieje, a my mamy chęć ze sobą przebywać, rozmawiać, śmiać się i czasem łezkę uronić… 🙂
Nie mów tak, Skowronku!
Senator sam już nie napisze, ale pamięć trwa – i będą kolejne wspomnienia, dla których będzie inspiracją… jak i dzisiejszy…
Czcijmy zmarłych, szanujmy żywych – niech pamięć trwa!
„Czasem odchodzą nasze anioły,
I nagle w miejscu staje czas,
A z nimi cząstka nas odchodzi
I wielki smutek marszczy twarz.
Czasem na chwilę gaśnie słońce,
Duszę wypełnia gęsty mrok,
Nikną nadzieje i marzenia
I w pustce ginie tęskny wzrok.
Czasem odchodzą dobrzy ludzie,
Co nam pomogli w życiu wiele
I próżno wtedy pytać Boga,
Czemu odchodzą przyjaciele.
Lecz oni ciągle przecież żywi,
Nadal wytrwale są wśród nas,
Ich dusze przy nas pozostały,
Tylko ich ciała zabrał czas.”
Cieplutko pozdrawiam w tym szczególnym dniu pełnym zadumy i refleksji …
Szczeciński CC jest jak park – chodziliśmy tam wieczorem, zapalając znicze na opuszczonych mogiłach…gromadka przyjaciół, przyznać trzeba – beztroskich – . do czasu, gdy pojawiły się mogiły naszych bliskich…..
Dzień dobry. Nie pójdę dziś na cmentarz, bo nie mam tu nikogo. Świeczki swoim bliskim zapalam w domu. Na cmentarzach i tak nie wolno tego robić. Szkoda…
Coś podobnego! Nie wolno? Wiem, że amerykańskie cmentarze wyglądają inaczej niż w Polsce, nie ma dużych grobów, tylko małe tabliczki, a najwyżej pionowe płyty, ale wiesz może, dlaczego nie wolno?
Nie wiem jak jest w innych miastach, ale na terenie Chicago nie wolno. Po wielkim pożarze w 1871 roku, tutejsi włodarze mają hopla na punkcie zabezpieczeń. Boją się oni nowego wielkiego pożaru. Dlatego też przepisy zapobiegające są dość restrykcyjne. Jakbym chciała spalić liście i badylki ze swojego ogródka, mogłabym zapłacić solidny mandat (taki od $500 do nie wiadomo ilu). Może dziś polskie organizacje będą w stanie uzyskać pozwolenie na palenie świeczek, ale w każdym roku jest o to wojna, zwykle przez Polaków przegrana. We wtorek wybory… więc może żeby uzyskać poparcie Polonii pozwolą 😉 Im dalej od Downtown, tym działki dokoła domów są większe… przy Downtown (ta niższa zabudowa), dosłownie dom na domu. Gdyby się tam zapalił jeden, to cała okolica poszłaby z dymem. Może w końcu wybiorę się do śródmieścia na zdjęcia, to postaram się pokazać jak te domy blisko siebie stoją. Można robić sąsiedzką imprezę – każdy w swoim domu, a polewać jeden drugiemu przez okno 😀 Nawet nie trzeba by było się zbytnio wychylać. Przerwy mają może 20-30 cm.
Dla władz takie palenie świeczek, to zagrożenie. Mogą od nich zapalić się liście i ogień mógłby się przenieść na domy. Moim zdaniem zagrożenie jest minimalne, ale ja jestem Polka…
A poza tym są stare cmentarze, gdzie jeszcze stoją pomniki… Co prawda inaczej to wygląda niż w Polsce, ale i nie są to tylko tabliczki z nazwiskami.
Pisałam wczoraj, że mieliśmy pojechać dziś do warsztatu. Byliśmy i trochę się wściekłam. Zostawiliśmy samochód i pojechaliśmy do sklepu na zakupy. Zadzwonili do małżonka gdy wracaliśmy już do domu. Mechanik powiedział, że trzeba wymienić świece i przewody do nich. Małżonek zaczął tłumaczyć, że może trzy – cztery tygodnie temu wymieniał to wszystko!!! To jak to znowu trzeba wymieniać?!!! A gościo go spokojnie zapytał, czy rozumie co się do niego mówi – trzeba wymienić i już. Małżonek się zgodził, ale cały czas mi coś tam mruczał pod nosem. Gdy zadzwonili, że można już samochód odebrać, pojechaliśmy. Po drodze zapytałam męża jak jest po angielsku „świece”, bo na pewno nie tak samo jak te, które pali się w lichtarzach (te wiem jak się nazywają) Małżonek mi powiedział i powtórzyłam to kilka razy, żeby zapamiętać. Gdy zajechaliśmy, poprosiłam tego mechanika, żeby mi wytłumaczył jak to jest możliwe, że małżonek na jednych świecach jeździł wiele lat, a teraz tylko 3-4 tygodnie. No i zaczął mi tłumaczyć… Powiedział, że gdy miesza się rodzaje świec, a w tym samochodzie były dwie takiej firmy, a dwie innej (nawet je wymieniał, ale i tak nie zapamiętałam), a poza tym czegoś tam się nie dokręci, to to nie pracuje jak powinno i olej dostaje się do przewodów i coś tam jeszcze. Robiłam mądrą minę, chociaż nie wiem czy mi to dobrze wychodziło, bo kompletnie nie wiedziałam o czym facet mówi. Ale się starałam Zdziwiłam się tylko, bo wydawało mi się, że małżonek kupił wszystkie cztery świece takie same, a nie różnych firm… Małżonek potwierdził Wybrał te lepsze (czyli droższe), żeby na dłużej starczyły… Jak widać nie na długo… Tamten mechanik wymienił dwie na jakieś badziewie i na dokładkę nie zamontował przewodów do nich jak trzeba. Dzięki temu zapłaciliśmy trochę ponad siedem stówek jak za zboże (u tamtego 4,5 stówki). Czyż nie można się wściec? Małżonek wywalił tyle kasy zupełnie bez sensu. Miał szczęście, że wracaliśmy na dwa samochody, bo pewnie po drodze, we wzburzeniu usłyszałby trochę… Zanim dojechałam do domu, wyżołądkowałam się trochę i właściwie zrobiło mi się małżonka szkoda. Myślał, że tak będzie lepiej… ale prawda jest taka, że tanie mięso psy jedzą, a chytry dwa razy traci. Obiecał mi, że już do tamtego warsztatu nigdy więcej nie pójdzie. Tym bardziej, że ten mechanik w Firestone, z którym rozmawiałam, zna nas bo tylko u niego zmieniamy olej. Jak zajeżdżam, to nie pyta mnie o nazwisko, czy numer rejestracyjny. Wchodzę i mówię, że chciałam wymienić olej, a on mnie tylko pyta czy na kartę stałego klienta, którą ma małżonek. Oczywiście zgadzam się od razu, bo korzystając z tej karty płacę $10 mniej Niby to niedużo, ale zawsze…
I właśnie ten „znajomy” powiedział nam, że lepiej jest przyjeżdżać do nich, bo oni dają gwarancję na wszystkie swoje naprawy i takie rzeczy jak w tym wypadku im się nie zdarzają. Fakt. Nigdy nie miałam zastrzeżeń do tego co robili w moim samochodzie. Ale co się powkurzałam, to moje Mam też nadzieję, że małżonek dostał dobrą nauczkę i raz nareszcie zapamięta, że czasami lepiej jest zapłacić więcej, ale raz i mieć wszystko zrobione jak trzeba.
Jakoś strasznie długie to wyszło A przecież te dni to czas zadumy i wspomnień…
Przepraszam, ale tak mnie to wkurzyło, że musiałam się trochę rozładować
Nie znoszę kanciarzy i takich wyrwigroszów Jak się ciężko pracuje, żeby jako tako żyć na jakimś (średnim) poziomie, a taki dupek wyciąga ile się da z naiwniaków, no to człowiek musi się wściekać.
Mam tylko nadzieję, że zrozumiecie i wybaczycie
Mireczko, nie ma czego wybaczać! Człowiek musi się wyfukać od czasu do czasu, i po to się ma przyjaciół (między innymi po to! 😉 )
Niestety, pseudofachowców nie brak ani tu, ani u was – we własnym dobrze pojętym interesie musimy być ostrożni.
Otóż Najjunior rozwalił sobie wczoraj monitor, w paroksyźmie wściekłości, wywołanym niepowodzeniami w jakiejś tam grze, więc dzisiaj poszliśmy nabyć nowy (za jego pieniążki, na szczęście). Ma teraz elegancki panoramiczny monitor z funkcją TV, zobaczymy, czy go rozwali…
Jeszcze trochę ma, a ponieważ niedługo urodziny, umówiliśmy się, że mu do smartfona dołożymy… Ponieważ poprzedni… zgadnij, co się stało z poprzednim (i z pozapoprzednim… i jeszcze z jednym przed tym…)
I tylko ja, jako ten wredny, złośliwy ojciec, mam z tego ubaw.
A może dałoby się z tego temperamentu młodego wyciągnąć jakieś korzyści? Ostatnio słyszałem, że Poniedzielski został zatrudniony do testowania pendolino – właśnie ze względu na swój znany temperament. Andrus powiadał…
Kiedyś myślałem, żeby zaprzęgać do kieratu albo wpuszczać do tzw. koła deptakowego (jak mają chomiki czasem w klatkach, tylko większego) i prąd produkować, ale to jednak mało opłacalne.
W jednym przypadku by się to sprawdziło – gdyby mógł używać komputera zasilanego prądem wyłącznie z takiego kieratu lub koła.
Witam… 🙂 Na Wyspie Dnia Poprzedniego było tradycją zapalenie świeczki dla Tych – jak w tytule. Tę niepisaną tradycję zapoczątkował Senator… I niech tak zostanie ku Jego PAMIĘCI…
Dopóki ten blog istnieje, a my mamy chęć ze sobą przebywać, rozmawiać, śmiać się i czasem łezkę uronić… 🙂
Rok temu /jak to zleciało 🙁 / napisał piękny tekst PŁOMYK PAMIĘCI… Żal, że już kolejnych nie będzie…
Nie mów tak, Skowronku!
Senator sam już nie napisze, ale pamięć trwa – i będą kolejne wspomnienia, dla których będzie inspiracją… jak i dzisiejszy…
Czcijmy zmarłych, szanujmy żywych – niech pamięć trwa!
Nie napisze cdn… i tylko to miałam na myśli Tetryku 🙂
A teraz zbieram się w drogę do Tych co już do mnie nie przyjadą.
Spokojnego dnia 🙂
I do Jasminkowego 😀
Jedź uważnie! 🙂
Ponoć prułam, ale bezpiecznie! Tak stwierdził mój szwagier 😀
Dzięki 😀
P.: Szyje, pruje, i z tego się utrzymuje! Kto to jest?
O.: Krawcowa!
„Czasem odchodzą nasze anioły,
I nagle w miejscu staje czas,
A z nimi cząstka nas odchodzi
I wielki smutek marszczy twarz.
Czasem na chwilę gaśnie słońce,
Duszę wypełnia gęsty mrok,
Nikną nadzieje i marzenia
I w pustce ginie tęskny wzrok.
Czasem odchodzą dobrzy ludzie,
Co nam pomogli w życiu wiele
I próżno wtedy pytać Boga,
Czemu odchodzą przyjaciele.
Lecz oni ciągle przecież żywi,
Nadal wytrwale są wśród nas,
Ich dusze przy nas pozostały,
Tylko ich ciała zabrał czas.”
Cieplutko pozdrawiam w tym szczególnym dniu pełnym zadumy i refleksji …
Świetny wiersz Kopciuszku, autor nazywa się Rynkowski imienia nie pamiętam, ale to nie Ryszard ten piosenkarz 🙂
Henryk…. Misiaczku
lubię bardzo…wiersz oczywiście…
Henryk, dzięki 🙂

Oleńka się odnalazła, jak miło
Witam. Dzisiaj, siłą rzeczy, będę w kratkę, ale na razie jestem. I też pamiętam.
Szczeciński CC jest jak park – chodziliśmy tam wieczorem, zapalając znicze na opuszczonych mogiłach…gromadka przyjaciół, przyznać trzeba – beztroskich – . do czasu, gdy pojawiły się mogiły naszych bliskich…..
Dzień dobry. Nie pójdę dziś na cmentarz, bo nie mam tu nikogo. Świeczki swoim bliskim zapalam w domu. Na cmentarzach i tak nie wolno tego robić. Szkoda…
Dzień dobry.
Coś podobnego! Nie wolno? Wiem, że amerykańskie cmentarze wyglądają inaczej niż w Polsce, nie ma dużych grobów, tylko małe tabliczki, a najwyżej pionowe płyty, ale wiesz może, dlaczego nie wolno?
Nie wiem jak jest w innych miastach, ale na terenie Chicago nie wolno. Po wielkim pożarze w 1871 roku, tutejsi włodarze mają hopla na punkcie zabezpieczeń. Boją się oni nowego wielkiego pożaru. Dlatego też przepisy zapobiegające są dość restrykcyjne. Jakbym chciała spalić liście i badylki ze swojego ogródka, mogłabym zapłacić solidny mandat (taki od $500 do nie wiadomo ilu). Może dziś polskie organizacje będą w stanie uzyskać pozwolenie na palenie świeczek, ale w każdym roku jest o to wojna, zwykle przez Polaków przegrana. We wtorek wybory… więc może żeby uzyskać poparcie Polonii pozwolą 😉 Im dalej od Downtown, tym działki dokoła domów są większe… przy Downtown (ta niższa zabudowa), dosłownie dom na domu. Gdyby się tam zapalił jeden, to cała okolica poszłaby z dymem. Może w końcu wybiorę się do śródmieścia na zdjęcia, to postaram się pokazać jak te domy blisko siebie stoją. Można robić sąsiedzką imprezę – każdy w swoim domu, a polewać jeden drugiemu przez okno 😀 Nawet nie trzeba by było się zbytnio wychylać. Przerwy mają może 20-30 cm.
Dla władz takie palenie świeczek, to zagrożenie. Mogą od nich zapalić się liście i ogień mógłby się przenieść na domy. Moim zdaniem zagrożenie jest minimalne, ale ja jestem Polka…
A poza tym są stare cmentarze, gdzie jeszcze stoją pomniki… Co prawda inaczej to wygląda niż w Polsce, ale i nie są to tylko tabliczki z nazwiskami.
Witam:)) Dopóty żyją, dopóki trwa pamięć o Nich :))
Dzień dobry. Za tych, którzy odeszli [*][*][*]
Dzień dobry panu. Byliśmy na cmentarzu jeszcze za jasnego, postawiliśmy świeczki rodzinie, sąsiadom i znajomemu.
A co tak oficjalnie? Poczułem się gratem personalnym 🙂

Bo „misiu” to trochę zbyt pieszczotliwie 😉
Zawsze jeszcze pozostaje pancerny, pancerny brzmi poważnie Mistrzu:)

Panie Pancerny! I tak Pan będziesz Misiaczkiem 😉
Przytulam się życząc dobrej nocy 🙂
Pisałam wczoraj, że mieliśmy pojechać dziś do warsztatu. Byliśmy i trochę się wściekłam. Zostawiliśmy samochód i pojechaliśmy do sklepu na zakupy. Zadzwonili do małżonka gdy wracaliśmy już do domu. Mechanik powiedział, że trzeba wymienić świece i przewody do nich. Małżonek zaczął tłumaczyć, że może trzy – cztery tygodnie temu wymieniał to wszystko!!! To jak to znowu trzeba wymieniać?!!! A gościo go spokojnie zapytał, czy rozumie co się do niego mówi – trzeba wymienić i już. Małżonek się zgodził, ale cały czas mi coś tam mruczał pod nosem. Gdy zadzwonili, że można już samochód odebrać, pojechaliśmy. Po drodze zapytałam męża jak jest po angielsku „świece”, bo na pewno nie tak samo jak te, które pali się w lichtarzach (te wiem jak się nazywają)
Małżonek mi powiedział i powtórzyłam to kilka razy, żeby zapamiętać. Gdy zajechaliśmy, poprosiłam tego mechanika, żeby mi wytłumaczył jak to jest możliwe, że małżonek na jednych świecach jeździł wiele lat, a teraz tylko 3-4 tygodnie. No i zaczął mi tłumaczyć… Powiedział, że gdy miesza się rodzaje świec, a w tym samochodzie były dwie takiej firmy, a dwie innej (nawet je wymieniał, ale i tak nie zapamiętałam), a poza tym czegoś tam się nie dokręci, to to nie pracuje jak powinno i olej dostaje się do przewodów i coś tam jeszcze. Robiłam mądrą minę, chociaż nie wiem czy mi to dobrze wychodziło, bo kompletnie nie wiedziałam o czym facet mówi. Ale się starałam
Zdziwiłam się tylko, bo wydawało mi się, że małżonek kupił wszystkie cztery świece takie same, a nie różnych firm… Małżonek potwierdził
Wybrał te lepsze (czyli droższe), żeby na dłużej starczyły… Jak widać nie na długo… Tamten mechanik wymienił dwie na jakieś badziewie i na dokładkę nie zamontował przewodów do nich jak trzeba. Dzięki temu zapłaciliśmy trochę ponad siedem stówek jak za zboże (u tamtego 4,5 stówki). Czyż nie można się wściec?
Małżonek wywalił tyle kasy zupełnie bez sensu. Miał szczęście, że wracaliśmy na dwa samochody, bo pewnie po drodze, we wzburzeniu usłyszałby trochę… Zanim dojechałam do domu, wyżołądkowałam się trochę i właściwie zrobiło mi się małżonka szkoda. Myślał, że tak będzie lepiej… ale prawda jest taka, że tanie mięso psy jedzą, a chytry dwa razy traci. Obiecał mi, że już do tamtego warsztatu nigdy więcej nie pójdzie. Tym bardziej, że ten mechanik w Firestone, z którym rozmawiałam, zna nas bo tylko u niego zmieniamy olej. Jak zajeżdżam, to nie pyta mnie o nazwisko, czy numer rejestracyjny. Wchodzę i mówię, że chciałam wymienić olej, a on mnie tylko pyta czy na kartę stałego klienta, którą ma małżonek. Oczywiście zgadzam się od razu, bo korzystając z tej karty płacę $10 mniej
Niby to niedużo, ale zawsze…
Mam też nadzieję, że małżonek dostał dobrą nauczkę i raz nareszcie zapamięta, że czasami lepiej jest zapłacić więcej, ale raz i mieć wszystko zrobione jak trzeba. 
I właśnie ten „znajomy” powiedział nam, że lepiej jest przyjeżdżać do nich, bo oni dają gwarancję na wszystkie swoje naprawy i takie rzeczy jak w tym wypadku im się nie zdarzają. Fakt. Nigdy nie miałam zastrzeżeń do tego co robili w moim samochodzie. Ale co się powkurzałam, to moje
Jakoś strasznie długie to wyszło
A przecież te dni to czas zadumy i wspomnień…
Jak się ciężko pracuje, żeby jako tako żyć na jakimś (średnim) poziomie, a taki dupek wyciąga ile się da z naiwniaków, no to człowiek musi się wściekać.
Przepraszam, ale tak mnie to wkurzyło, że musiałam się trochę rozładować
Nie znoszę kanciarzy i takich wyrwigroszów
Mam tylko nadzieję, że zrozumiecie i wybaczycie
Mireczko, nie ma czego wybaczać! Człowiek musi się wyfukać od czasu do czasu, i po to się ma przyjaciół (między innymi po to! 😉 )
Niestety, pseudofachowców nie brak ani tu, ani u was – we własnym dobrze pojętym interesie musimy być ostrożni.
Dziękuję Ukratku
A tak w ogóle, to chciałam Wam życzyć spokojnej niedzieli i mimo smutnego święta, miłych wrażeń
Witajcie!
Pogodnie i wspominkowo też!
Dzień dobry. Jak na wolny dzień, ten jest wyjątkowo pracowity. Chwilowo jestem – aż mi znajdą następne zajęcie.
Witaj 😀
Bywa. Od jutro wszystko wróci na właściwe tory 😀 O ósmej już będzie błogi spokój, choćby pracowity 😉
No, dokładnie.
Dzień dobry
Wyjątkowo piękny dzień do spacerowania i wspominania.
No i zaraz mnie wywlekają dalej…
A jakbyś się tak zaparł?
To użyją kija, marchewki albo łachotek, żebym się przestał zapierać.
Łaskotnice piesze w akcji? Ech, ta wszechogarniająca literatura…
Piesze, konne, wodne i balonowe! 😀
Dzień dobry

Jeszcze nie wiem czy dobry, ale mam nadzieję
Zgubiłaś awatar ?
Dzień dobry ! A to mnie rodzinka urządziła… no, niech się tylko zjawią!
Cały dzień z głowy, bo coś im się poprzestawiało…
Hej! Wiedźminko! Policz do dziesięciu…
Otóż Najjunior rozwalił sobie wczoraj monitor, w paroksyźmie wściekłości, wywołanym niepowodzeniami w jakiejś tam grze, więc dzisiaj poszliśmy nabyć nowy (za jego pieniążki, na szczęście). Ma teraz elegancki panoramiczny monitor z funkcją TV, zobaczymy, czy go rozwali…
A dużo ma jeszcze pieniążków? 😉
No doskonałe pytanie! 😀
Jeszcze trochę ma, a ponieważ niedługo urodziny, umówiliśmy się, że mu do smartfona dołożymy… Ponieważ poprzedni… zgadnij, co się stało z poprzednim (i z pozapoprzednim… i jeszcze z jednym przed tym…)
I tylko ja, jako ten wredny, złośliwy ojciec, mam z tego ubaw.
A może dałoby się z tego temperamentu młodego wyciągnąć jakieś korzyści? Ostatnio słyszałem, że Poniedzielski został zatrudniony do testowania pendolino – właśnie ze względu na swój znany temperament. Andrus powiadał…
Kiedyś myślałem, żeby zaprzęgać do kieratu albo wpuszczać do tzw. koła deptakowego (jak mają chomiki czasem w klatkach, tylko większego) i prąd produkować, ale to jednak mało opłacalne.
W jednym przypadku by się to sprawdziło – gdyby mógł używać komputera zasilanego prądem wyłącznie z takiego kieratu lub koła.
Zanim zapalę lampkę – zapraszam na pięterko. 🙂