Będąc młodą lekarką kontynuuję szeroki wachlarz nowych przeżyć zawodowych na rubieży. [Łup, łup do drzwi] Otóż i jedno z nich. – Dzień dobry pani doktór. – Dziędobry, na co się pan uskarża? – Cierpię, pani doktór, na imam. – Co proszę? – Na imam. – Czyżby pan pomylił nomenklaturę? Imam jest to kontrowersyjny przywódca mu.. mumuzłański. – Wobec tego cierpię na Oman. – Oman, jak udowodniła nam trafnie telewizja jest to małe państewko w basenie morza o ustroju wstecznym. – To może na otoman? – Otoman jest to samiec otomany, czyli leżanki, na której się pan zaraz rozciągnie. Przedtem jednak proszę samookreślić schorzenie. – A pies tańcował z jego nazwą! Chodzi o to, ze jak na coś patrzę, to widzę cuś innego. – Teraz rozumię. Jest to omam, od czasownika omamiać, omamienie, omamidło. Proszę zapodać, na co pan patrzy. – Otóż patrzę na przykład na okólnik przyniesiony mnie przez gońca i na dane statystyczne, albo na przewodniczącego, jak zagaja zebranie. – Bardzo dobrze. I co pan widzi? – Widzę, pani doktór, niezmiennie niejaką Zenobię Nowak, i to od pasa w dół. – Rozumiem. Prawdopodobnie posiada pan w mózgu gruczolak, który uciska. Proszę się położyć, a ja przejrzę panu czaszkę. – Już się kła[tup, bum]dę. Pacjent był na szczęście łysy. Nie miałam więc problemów z zaznaczeniem punktów wlotowych. Naniosłam je za pomocą flamastra. I przystąpiłam do rozwiercania. Gdy czaszka przypominała już naczynie durszlak, za pomocą wziernika o małej średnicy przeglądnęłam wnętrze. Zin.. zindentyfikowawszy czy guzki typu gruczolak usunęłam je zręcznym cięciem skalpela [chlast, chlast, chlast]. Następnie zacementowałam zaistniałe otwory i wprawnie obudziłam pacjenta [klap, klap, Uaaaa]. Już po wszystkiem. Jak się pan czuje? – Ogólnie nie najgorzej. – Proszę więc spojrzeć na wiszący nad mym biurkiem obraz pod tytułem „Młoda kadra w prosektorium”, nabyty na aukcji związku plastyków w ramach upowszechniania kultury. – Już patrzę. – I co pan widzi? – Zenobię Nowak, tym razem jednak od pasa w górę. – To już postęp. Omam będzie się z wolna przesuwał ku górze i w końcu zaniknie. Proszę przyjść za tydzień na kątrol. – Nie omieszkam i zrewanżuję się globalnie. Pacjent opuścił mą przychodnię, pozostawiając mnie sam na sam z fascynującym znakiem zapytania, który rozstrzygnie się w następnym odcinku.
Dzień dobry 🙂 Moja wina, tak mnie jakoś napadło po północy 🙂 Jeśli wszedłem Ci w paradę Mirelko, to zbuduj nowe piętro, zawsze chętnie pooglądam ptaszki 🙂 🙂
A tak w ogóle, to dzień dobry
Nie wiem jaka będzie sobota, bo piątek był deszczowy i wietrzny. Pochłodniało i już nie mam tych 27C Chyba naprawdę idzie jesień…
Ale to dobrze, bo to zawsze bliżej do wiosny
Moje pokłady wyobraźni są jednakowoż zbyt małe, czytając nie odczuwam takiej radości jak słuchając przed laty audycji w Jedynce… Choć nadal pamiętam te wstrząsające odgłosy młotków, wierteł i innych takich 😀
Dzień dobry
Misiaczku, a nie znalazłeś w pamiętniku, niewątpliwie, dobrze zapowiadającej się, młodej lekarki – operacji na kręgosłup??? Bo wiesz, my z Wiedźminką…. Może by nas skutecznie wyleczyła z upierdliwie powracającego bólu
Pamiętam ten przezabawny duet i dzięki za przypomnienie
Może ma ktoś p.Elizę i p. Sułka ??? Też wart przypomnienia… 😀
Kocham pana, panie…..
Alla przez Twoje smaki to dziś robię”golonki w kapuście”- przypadłości miewam podobne a p.Sułka słuchać mogę zawsze (szczególnie leży mi opis o robakach -jak wybierał się na ryby :().Niczego do jedzenia przez dobę nie tknęłam -tak sugestywnie opowiadał i instruował 🙂
Można znaleźć bez trudu na YT i pana Sułka i młodą lekarkę, ale w wersji pisemnej to problem, solidnie się nakopałem w necie, żeby znaleźć marnych kilka odcinków 🙂
Golonkę w kapuście miałam wczoraj, a dziś się zastanawiam co by tu ugotować. Najlepiej coś takiego, żeby ugotowało się samo przy jak najmniejszym moim udziale
Leniuch jestem i nie lubię gotować…
Dzień dobry
Gabinety omijam szerokim łukiem, chociaż dzisiaj przydałaby się jakaś „kątrol”. Mięśnie brzucha bolą, szczęka również a oczy wciąż mam uśmiechnięte
Misiaczku ! Dziękuję pięknie …
Mam w bonusie kątrol 🙂 🙂
Będąc młodą lekarką,
wysuniętą głęboko w teren, muszę jak sejf… s…sejsmogram reagować na szeroki wachlarz zjawisk i nawet na najbardziej niebezpiecznym odcinku zachować umysłową przytomność. Jako przykład zapodam tę oto wizytę, która odbyła się w ubiegły wtorek o godzinie dziewiątej czterdzieści pięć czasu grenwich.
– Dzień dobry pani dóktór !
– Dzię dobry. Co panu dolega ?
– Jestem, pani doktór, w aagoni !
– Proszę więc rozpiąć paltot, powiedzieć „a-a-a” i zgiąć stawy skokowe.
– Ale stan mój jest nieodwracalny i grozi mię zejściem !
– Proszę zatem opuścić moją przychodnię, gdyż przewidziana jest dla chorych ambulatoryjnie, a nie zejściowych.
– A gdybym zapłacił dobrą honorarium?
– Nie godzi mię się tego słuchać. Jestem wszak lekarką uspołecznioną.
– A gdybym zapłacił w zielonych?
Pacjent stał z twarzą podchwytliwą…
– No?
… Mię zaś podejrzenie jak strzała przeszyło pierś, którego jednak nie dałam rozpoznać po sobie.
– Nie rozumię aluzji. Proszę zapodać objawy chorobowe.
– No to ja już nie będę dalej ukrywał w bawełnę i powiem wprost, że jestem z województwa i przyjechałem na kątrol. Hyhy.
– Och.
– Jak dotąd wypadliście pozytywnie.
– Witajcie więc i rozpłaszczcie się.
– Hyhyhy.
– Zrobiłabym kawę, ale jest to skromna placówka oddalona od mętropolii. Może poczęstujecie się wodą źródlaną ze studni?
– Dziękuję. Pokażcie mię raczej sprawodawczość.
– Proszę.
– Ho, ho, jakże przejrzysta i czytelna!
– Od wczesnych lat cechowała mię kaligrafia.
– To się chwali. A jaka jest uzdrawialność w skali półrocza?
– Dziewięćdziesiąt osiem przecinek dziewięć procęt. Osobiście na nią rzutuję.
– A zgony kwartalne?
– Zerowe.
– Oczom nie wierzę, uszom nie słyszę! Ani jednego zgonu?
– Owszem, dwa, ale juz za progiem przychodni, więc nie wciągnęłam.
– Bardzo słusznie. A natomiast zużycie waty i gazików rocznie?
– Zero pięć.
– Tony?
– Skądże znowu, ha, ha, ha. Nie podpuszczajcie mię. Kila!
– Sczykawkę jednorazową posiadacie na stanie?
– Posiadam sztuk jedną. Jest zamknięta w tej oto skrytce, kluczyk od której przechowuję na piersiach.
– Lekami, mniemam, nie szastacie.
– Skądże znowu! Zamiast deficytow – yyyy… szkodliwych dla zdrowia preparatów chemicznych postawiłam na skalpel, sondę i wziernik. Nie boję się albowiem trudu rąk własnych dla dobra nas wszystkich.
– Gratuluję! Globalnie macie piękne osiągi. A wasze dane liczbowe są bez zarzutu. Trochę ję może zawyżymy, a gdzie trzeba zaniżymy.
– A czemuż to? Wyraziliście się przed chwilą, że nie mają zarzutu.
– Ale one idą do zwierzchności, więc wymagalna jest mała kosmetyka. Strzeżonego przewodniczący komisji strzeże! Haha, hahaha!
– Hahaha !
– Resumując, sprawdziliście się na swym posterunku. A, jakby to powiedzieć, nie macie jak to w terenię trochę jajek czy może kuraka?
– Coś tam jest w sterelizatorze. Dysponujcie do woli.
– Hehe. Dziękuję i żegnam.
Po wyjściu kątrolera przeszła mię ciarka, że mogłam go nie rozpoznać i nawet coś mu obcesowo wyciąć, rujnując tym mój dalszy rozwój naukowo-badawczy. Na szczęście instynkt młodej lekarki jeszcze raz się samopotwierdził. Do usłyszenia.
To tak jak w tym kawale o blondynce, gdzie lekarz robiąc trepanację czaszki zobaczył w środku pustkę i tylko cieniutki sznureczek idący w poprzek głowy. Z zaciekawieniem przeciął go delikatnie i … uszy odpadły
Czy o taką pustkę (tunel) Ci chodziło Misiaczku?
DzięDobry Wyspiarzom, omijajcie młode lekarki, dojrzałe zresztą również. Człowiek jest zdrowy do czasu, gdy odda się nierozważnie w łapy łapiduchów :)))
Po wspaniałej porcji śmiechu czas uciekać do pracy
Niestety muszę zasadzić 160 drzewek
Nie wiem jak to zrobię, ale muszę … to już ostatni dzwonek …
Pięknego dnia życzę
Dzień dobry słonecznie Mam ” papierowe” wydanie pana Sułka i Elizy, ale uczciwie przyznam, że to nie to samo…. Nie da się tego czytać,bo brakuje słodkiej Marty Lipińskiej i gburowatego Kowalewskiego 🙂
Pełna zgoda Wiedźminko, trzeba wysłuchać po prostu, barwa głosu i intonacja, a u „młodej lekarki” dodatkowo efekty dźwiękowe, tego nie da się przełożyć na papier 🙂
Dzień dobry! Zaspałem sobie radośnie i całkiem beztrosko, rzekłbym nawet: planowo. Tymczasem słońce wyszło na bezchmurne niebo, świeci, być może nawet grzeje…
Dzień dobry
Latam od samego rana Z tą pogodą to można czegoś dostać W poniedziałek mieliśmy 27C, a na dzisiaj zapowiadają deszcz ze śniegiem Według termometru jest 3C, ale jak piszą, odczuwalna to -2C. Czyli lokalne przymrozki A moje domowe kwiatki jeszcze na podwórku. Oczywiście musiałam je wszystkie sama przytargać. Małżonek pojechał po długą drabinę (znowu zrobiły się nam zacieki na suficie na górze), bo musi uszczelnić dach, a synek jeszcze śpi
Witam serdecznie -jeszcze posiedzę trochę a radyjko na Trójeczkę przestawię ,lubię wracać do dobrych tekstów,książek i wszystkiego co mnie bawi i pozytywnie do życia nastawia…Życie jest jakie jest ale dobrze widzieć te dobre i barwne strony życia bo zgorzkniałość niesie smutek,choroby i bywa przykra dla otoczenia.
To chyba wszyscy tak lubią wracać do miłych wspomnień. Także tych tekstowych, książkowych czy muzycznych. Wraca młodość i ożywają dawne radości… czasami aż się łezka kręci w oku. I oby się nam tylko takie łezki kręciły
A ja skończyłam pierwszą część swojego fotoreportażu
Małżonek się wściekł, bo miał naprawić dach. Nawet na niego wylazł i znalazł co tam jest nie tak. Nie zdążył jednak nic zrobić, bo znowu zaczął padać deszcz. Co prawda nie ulewa, ale jak uszczelnić tym specjalnym mazidłem, skoro wszystko jest mokre. Wściekły pojechał oddać koledze samochód i zabrać swój. Wracając ma dokonać jeszcze jednej wymiany, czyli zostawić pod pracą syna swój, a zabrać mój samochód Co prawda moglibyśmy jechać jego autkiem, ale wtedy sam by musiał prowadzić, a tego za bardzo nie lubi. Kiedyś jeździłam tą Toyotą Corollą, ale od czasu jak się przesiadłam do Toyoty Sienny (ponad 9 lat temu), wydaje mi się strasznie mała i niska. Mam wrażenie, że ciągnę zadkiem po asfalcie Także jeszcze trochę i pojedziemy na zakupy Ale jak wrócę, to może pokażę gdzie się szwendaliśmy w ostatnich dniach sierpnia i pierwszego września
Niejako w nawiązaniu do wpisu Czarodziejki, pozwoliłem sobie na zmianę wycieraczki 🙂 🙂
Wycieraczka fajna, tylko zapomniałeś zaprosić na to pięterko

Wlazłam bez zaproszenia
Ja też zaglądałam.. i ździwko mnie chapło, że nikt się rankiem nie przywitał. Mimo, że online 4 osoby. Dopiero kuknięcie w prawo mnie oświeciło 😀
Dzień dobry 🙂 Moja wina, tak mnie jakoś napadło po północy 🙂 Jeśli wszedłem Ci w paradę Mirelko, to zbuduj nowe piętro, zawsze chętnie pooglądam ptaszki 🙂 🙂
Absolutnie nie wlazłeś mi w paradę Misiaczku 😀 Moje pięterko jeszcze w lesie i nie wiem kiedy je skończę. Ciągle brakuje mi czasu…
Witaj Misiaczku !
🙂 Cudnie się tego słuchało i zabawa była przednia…. 🙂
Rozmarzyłam się nad tym duetem Szumańska -Kaczmarek ,kto jeszcze dziś ICH pamięta ? Miśkupancerny -dzięki
Ja pamiętam
To były niezapomniane dialogi, boki bolały jak się ich słuchało 
To było tak dawno…
Witaj Elizo ! Nooo… nie bądź taka, jeszcze ten stary Szwab się o nas nie upomina
A tak w ogóle, to dzień dobry
Chyba naprawdę idzie jesień…
Nie wiem jaka będzie sobota, bo piątek był deszczowy i wietrzny. Pochłodniało i już nie mam tych 27C
Ale to dobrze, bo to zawsze bliżej do wiosny
Moje pokłady wyobraźni są jednakowoż zbyt małe, czytając nie odczuwam takiej radości jak słuchając przed laty audycji w Jedynce… Choć nadal pamiętam te wstrząsające odgłosy młotków, wierteł i innych takich 😀
Dzień dobry Bezetko – mnie też tych dźwięków brakuje …. a wyobraźnia mi zaśniedziała 🙁
Witaj Bożeno i wiem ,że gdybyś znała lekarkę to sama byś chętnie zgłosiła się na ”kątrol” 🙂
Dzień dobry



Misiaczku, a nie znalazłeś w pamiętniku, niewątpliwie, dobrze zapowiadającej się, młodej lekarki – operacji na kręgosłup??? Bo wiesz, my z Wiedźminką…. Może by nas skutecznie wyleczyła z upierdliwie powracającego bólu
Pamiętam ten przezabawny duet i dzięki za przypomnienie
Może ma ktoś p.Elizę i p. Sułka ??? Też wart przypomnienia… 😀
Kocham pana, panie…..
Alla przez Twoje smaki to dziś robię”golonki w kapuście”- przypadłości miewam podobne a p.Sułka słuchać mogę zawsze (szczególnie leży mi opis o robakach -jak wybierał się na ryby :().Niczego do jedzenia przez dobę nie tknęłam -tak sugestywnie opowiadał i instruował 🙂
Można znaleźć bez trudu na YT i pana Sułka i młodą lekarkę, ale w wersji pisemnej to problem, solidnie się nakopałem w necie, żeby znaleźć marnych kilka odcinków 🙂
Dobra, odcinek o robakach omijamy, bo z moją wyobraźnią jest podobnie 😀
Golonkę w kapuście miałam wczoraj, a dziś się zastanawiam co by tu ugotować. Najlepiej coś takiego, żeby ugotowało się samo przy jak najmniejszym moim udziale
Leniuch jestem i nie lubię gotować…
Dzień dobry


Gabinety omijam szerokim łukiem, chociaż dzisiaj przydałaby się jakaś „kątrol”. Mięśnie brzucha bolą, szczęka również a oczy wciąż mam uśmiechnięte
Misiaczku ! Dziękuję pięknie …
Witaj dawno nie widziana /czytana/ – Księżniczko
Witaj Skowroneczku
(wariatkowo, że tak powiem i prywatnie i zawodowo, stąd ta uboga frekwencja)
Oprócz sprawozdań – zastój. Brak funduszy.. Ale się u nas narobiło. Ktoś zawalił na całej linii, a tera winnego, jak zwykle, brak

… jeszcze się nie wyklarowało ?? Jejku nieciekawie
Mam w bonusie kątrol 🙂 🙂
Będąc młodą lekarką,
wysuniętą głęboko w teren, muszę jak sejf… s…sejsmogram reagować na szeroki wachlarz zjawisk i nawet na najbardziej niebezpiecznym odcinku zachować umysłową przytomność. Jako przykład zapodam tę oto wizytę, która odbyła się w ubiegły wtorek o godzinie dziewiątej czterdzieści pięć czasu grenwich.
– Dzień dobry pani dóktór !
– Dzię dobry. Co panu dolega ?
– Jestem, pani doktór, w aagoni !
– Proszę więc rozpiąć paltot, powiedzieć „a-a-a” i zgiąć stawy skokowe.
– Ale stan mój jest nieodwracalny i grozi mię zejściem !
– Proszę zatem opuścić moją przychodnię, gdyż przewidziana jest dla chorych ambulatoryjnie, a nie zejściowych.
– A gdybym zapłacił dobrą honorarium?
– Nie godzi mię się tego słuchać. Jestem wszak lekarką uspołecznioną.
– A gdybym zapłacił w zielonych?
Pacjent stał z twarzą podchwytliwą…
– No?
… Mię zaś podejrzenie jak strzała przeszyło pierś, którego jednak nie dałam rozpoznać po sobie.
– Nie rozumię aluzji. Proszę zapodać objawy chorobowe.
– No to ja już nie będę dalej ukrywał w bawełnę i powiem wprost, że jestem z województwa i przyjechałem na kątrol. Hyhy.
– Och.
– Jak dotąd wypadliście pozytywnie.
– Witajcie więc i rozpłaszczcie się.
– Hyhyhy.
– Zrobiłabym kawę, ale jest to skromna placówka oddalona od mętropolii. Może poczęstujecie się wodą źródlaną ze studni?
– Dziękuję. Pokażcie mię raczej sprawodawczość.
– Proszę.
– Ho, ho, jakże przejrzysta i czytelna!
– Od wczesnych lat cechowała mię kaligrafia.
– To się chwali. A jaka jest uzdrawialność w skali półrocza?
– Dziewięćdziesiąt osiem przecinek dziewięć procęt. Osobiście na nią rzutuję.
– A zgony kwartalne?
– Zerowe.
– Oczom nie wierzę, uszom nie słyszę! Ani jednego zgonu?
– Owszem, dwa, ale juz za progiem przychodni, więc nie wciągnęłam.
– Bardzo słusznie. A natomiast zużycie waty i gazików rocznie?
– Zero pięć.
– Tony?
– Skądże znowu, ha, ha, ha. Nie podpuszczajcie mię. Kila!
– Sczykawkę jednorazową posiadacie na stanie?
– Posiadam sztuk jedną. Jest zamknięta w tej oto skrytce, kluczyk od której przechowuję na piersiach.
– Lekami, mniemam, nie szastacie.
– Skądże znowu! Zamiast deficytow – yyyy… szkodliwych dla zdrowia preparatów chemicznych postawiłam na skalpel, sondę i wziernik. Nie boję się albowiem trudu rąk własnych dla dobra nas wszystkich.
– Gratuluję! Globalnie macie piękne osiągi. A wasze dane liczbowe są bez zarzutu. Trochę ję może zawyżymy, a gdzie trzeba zaniżymy.
– A czemuż to? Wyraziliście się przed chwilą, że nie mają zarzutu.
– Ale one idą do zwierzchności, więc wymagalna jest mała kosmetyka. Strzeżonego przewodniczący komisji strzeże! Haha, hahaha!
– Hahaha !
– Resumując, sprawdziliście się na swym posterunku. A, jakby to powiedzieć, nie macie jak to w terenię trochę jajek czy może kuraka?
– Coś tam jest w sterelizatorze. Dysponujcie do woli.
– Hehe. Dziękuję i żegnam.
Po wyjściu kątrolera przeszła mię ciarka, że mogłam go nie rozpoznać i nawet coś mu obcesowo wyciąć, rujnując tym mój dalszy rozwój naukowo-badawczy. Na szczęście instynkt młodej lekarki jeszcze raz się samopotwierdził. Do usłyszenia.
Do usług Kopciuszku 🙂

A tak ogólnie to: młoda doktórka przydałaby się na naszych sejmowych osłów i nie tylko… Ci to mają omamy
O! to, to ! Jako, że z nich są nieźli zwiadowcy…wróć, zawiadowcy…wróć, „zwidowcy”… znaczy się jakieś dziwne wizje mają
Tylko jak im zrobić durszlak z głów, skoro i tak już mają tunel powietrzny miedzy uszami? 🙂 🙂
A niech Cię Misiaczku
To tak jak w tym kawale o blondynce, gdzie lekarz robiąc trepanację czaszki zobaczył w środku pustkę i tylko cieniutki sznureczek idący w poprzek głowy. Z zaciekawieniem przeciął go delikatnie i … uszy odpadły
Czy o taką pustkę (tunel) Ci chodziło Misiaczku?
Dokładnie 🙂 🙂 🙂
DzięDobry Wyspiarzom, omijajcie młode lekarki, dojrzałe zresztą również. Człowiek jest zdrowy do czasu, gdy odda się nierozważnie w łapy łapiduchów :)))
Witaj Stateczku
Ale tylko czasem…. 
Omijam. Ale czasem trzeba
Witaj Stateczku

Słuszna racja! Z takiej jedynie recepty korzystam
Zwijam się, z Jasminkowym do popotem

Zostawiam dla łakomczuszków
Po wspaniałej porcji śmiechu czas uciekać do pracy


Niestety muszę zasadzić 160 drzewek
Nie wiem jak to zrobię, ale muszę … to już ostatni dzwonek …
Pięknego dnia życzę
Miło z Wami ale też wybywam na kilka godzin
Witajcie, część obowiązków już załatwiłem (zakupy), a za chwilę tez w plener…
Nb. słuchając „młodej lekarki” nigdy nie wyobrażałem sobie, że Ewa Szumańska jest osobą tak wiekową…
Zmarła w wieku 90 lat, słuszny wiek 🙂
Witaj Ukratku 🙂 a poczucie humoru miała całkiem młode i szalone:)
Dzień dobry słonecznie
Mam ” papierowe” wydanie pana Sułka i Elizy, ale uczciwie przyznam, że to nie to samo…. Nie da się tego czytać,bo brakuje słodkiej Marty Lipińskiej i gburowatego Kowalewskiego 🙂
Pełna zgoda Wiedźminko, trzeba wysłuchać po prostu, barwa głosu i intonacja, a u „młodej lekarki” dodatkowo efekty dźwiękowe, tego nie da się przełożyć na papier 🙂
Przyznaję Wam rację. Wersja dźwiękowa jest o niebo lepsza. Właśnie sobie posłuchałam kilku odcinków
Sama nie wiem który jest najlepszy…
Dzień dobry! Zaspałem sobie radośnie i całkiem beztrosko, rzekłbym nawet: planowo. Tymczasem słońce wyszło na bezchmurne niebo, świeci, być może nawet grzeje…
A grzeje… gdzieś tak 18 stopni 🙂 jeszcze nie babie lato…..
Raptem 14
Dzień dobry
Z tą pogodą to można czegoś dostać
W poniedziałek mieliśmy 27C, a na dzisiaj zapowiadają deszcz ze śniegiem
Według termometru jest 3C, ale jak piszą, odczuwalna to -2C. Czyli lokalne przymrozki
A moje domowe kwiatki jeszcze na podwórku. Oczywiście musiałam je wszystkie sama przytargać. Małżonek pojechał po długą drabinę (znowu zrobiły się nam zacieki na suficie na górze), bo musi uszczelnić dach, a synek jeszcze śpi 
Latam od samego rana
Pogoda typowo chicagowska, to miasto jest bardzo specyficzne pod tym względem 🙂
Witajcie po spacerku 🙂
Odcinki „Pana Sułka” wciąż jeszcze chadzają w Trójce w ramach Powtórek z Rozrywki.
U mnie Zetka króluje 😀
Dobrej nocy… 😀
Dobrej nocy Skowronku 🙂 🙂
Witam serdecznie -jeszcze posiedzę trochę a radyjko na Trójeczkę przestawię ,lubię wracać do dobrych tekstów,książek i wszystkiego co mnie bawi i pozytywnie do życia nastawia…Życie jest jakie jest ale dobrze widzieć te dobre i barwne strony życia bo zgorzkniałość niesie smutek,choroby i bywa przykra dla otoczenia.
Śmiech jest ponoć najlepszym lekarstwem, a z pewnością najlepszą profilaktyką
To chyba wszyscy tak lubią wracać do miłych wspomnień. Także tych tekstowych, książkowych czy muzycznych. Wraca młodość i ożywają dawne radości… czasami aż się łezka kręci w oku. I oby się nam tylko takie łezki kręciły
To i ja się Dobranoc! z SzanPaństwem…
A ja skończyłam pierwszą część swojego fotoreportażu
Co prawda moglibyśmy jechać jego autkiem, ale wtedy sam by musiał prowadzić, a tego za bardzo nie lubi. Kiedyś jeździłam tą Toyotą Corollą, ale od czasu jak się przesiadłam do Toyoty Sienny (ponad 9 lat temu), wydaje mi się strasznie mała i niska. Mam wrażenie, że ciągnę zadkiem po asfalcie
Także jeszcze trochę i pojedziemy na zakupy
Ale jak wrócę, to może pokażę gdzie się szwendaliśmy w ostatnich dniach sierpnia i pierwszego września 
Małżonek się wściekł, bo miał naprawić dach. Nawet na niego wylazł i znalazł co tam jest nie tak. Nie zdążył jednak nic zrobić, bo znowu zaczął padać deszcz. Co prawda nie ulewa, ale jak uszczelnić tym specjalnym mazidłem, skoro wszystko jest mokre. Wściekły pojechał oddać koledze samochód i zabrać swój. Wracając ma dokonać jeszcze jednej wymiany, czyli zostawić pod pracą syna swój, a zabrać mój samochód
Zapraszam na spacer pięterko wyżej