Mazepa – postać barwna, romantyczna, opisana tragicznie przez naszego Słowackiego. Na salony literackie Europy postać kochliwego Kozaka wprowadził jednak wcześniej sam lord Byron. W 1818 roku napisał poemat “Mazeppa, a tale of the russian Ukraine” i opublikował to w następnym roku . Romantyczna historia zainspirowała wielu artystów: m.in. Wiktora Hugo i A. Puszkina. Delacroix, Vernet sławni malarze – malują obrazy, a sam Franciszek Liszt komponuje poemat symfoniczny; Czajkowski – pisze operę. Pięknie i romantycznie. Ach, ta miłość !
A tymczasem nasz Jan Chryzostom Pasek, który Mazepę znał osobiście i w dodatku miał z nim zatarg, pisze w 1662 roku co następuje :
“Przyszedłem tedy dobrze podpity i mówię do owego Mazepy ‘Czołem panie assawuła!’ On też zaraz, jako to była sztuka naparzysta, odpowie:’ Czołem panie kapral!”z tej racyjej, że mię to Niemcy wartowali w Grodnie. A ja, niewiele myśląc, jak go wytnę pięścią w gębę, a potym odskoczę zaraz. Porwie się on za rękojeść, ja też, także; skoczyli’ Stój, stój! Król to tu za drzwiami’ Żaden dworski przy nim się nie oponował, bo go też nie bardzo nawidzili, że to był trochę szalbierz, a do tego Kozak niedawno nobilitowany. Moję też widzieli słuszną do niego urazę i respektowali mię, bom się był już z niemi pokumał i nie kurczyłem się też dla nich w kożdym posiedzeniu. Uczynił się tedy rozruch. Wszedł tedy jeden do pokoju i mówi :’ Mości królu, pan Pasek dał w gębę Mazepie – A król go zaraz w gębę: ‘Nie praw lada czego, kiedy cię nie pytają’.
To, co najważniejsze stać się miało jednak dopiero w następnym roku, po czym – co z satysfakcją stwierdza pamiętnikarz- ‘Mazepa z konfuzją wyszedł z Polski’.
Ów zdradzany szlachcic był sąsiadem Paska na Wołyniu i zwał się Falibowski. ‘ Tak ci nacudował się nad nim, namęczył, rozebrawszy go do naga przywiązał go na jego własnym koniu, zdąwszy kulbakę, gębą do ogona, a do głowy tyłem, ręce opak związana, nogi pod brzuch koniowi podwiązano, potężnie baschmata dosyć z przyrodzenia bystrego zhukano, kańczugami osieczono, a jeszcze nadgłowek mu zerwawszy z głowy, kilka razy nad nim strzelono. Tak tedy jako szalony bachmat skoczył ku domowi.’ Po dr0odze Mazepa mocno się poranił, tak że stróż poznał głos,, otwiera, a obaczywszy straszydło, znowu zamknął i uciekł. Wywołał wszystkich ze dworu. Zaglądają drzwiami, żegnają się; on się zwierza, że jest ich pan prawdziwy: nie wierzą. Tak ci ledwie, skoro już też mało rzec mógł, i zbity i zziębły, puścili-ć go.
Do żony zaś pojechawszy Falibowski, już wiedział wszystkie sposoby, zakołatał w to okno, którędy Mazepa wchodził; otworzono, przyjęto jako wdzięcznego gościa.
Ale też co ucierpiano, tych okoliczności opisać się nie godzi, osobliwie jednak od ostróg, na to przygotowanych i umyślnie tu gdzieś koło kolan przywiązanych. Sufficit, ze był to znaczny i sławny przykład na ukaranie i upamiętanie ludziom swawolnym. Mazepa zaś ledwie nie zdechł i wysmarowawszy się, z całego wstydu pojechał z Polski.”
Za Krzysztofem Masłoniem : Jan Kołodyński, z miejsca urodzenia zwany Mazepa, żył w latach 1639-1709. Nikt go nie zamurował, jak chciał nasz wieszcz Julo
Dzień dobry !
Może zdążę na kawę o godzinie 7:55!
Gdybym jednak zaspała, to zostawiam w prezencie troszkę staropolskiego pisania i troszkę odczarowywania legendy 
Przyznam, ze tekst mi się spodobał !
… aczkolwiek wolę sobie nie wyobrażać co musiała znieść niewierna małżonka pana F.
aha – assawuła to tytuł oficera kozackiego ! No cóż – Sienkiewicz nie był łaskaw tego ” zapodać „. Dopiero pan Masłoń objaśnił, ze tak to brzmiało.
Dzień dobry
Sprawdziłem w wikipedii – faktycznie assawuła, to inaczej esauł – tytuł wojskowy w jednostkach kozackich.
Przy okazji, w tekście „wiki”, znalazłem taki fragment: „Majątek Mazepińce, będący pod zarządem synowca Mazepy, Andrzeja Wojnarowskiego został skonfiskowany, a Andrzej zesłany do Jakucka.”
Wychodzi na to, że Mazepa narozrabiał, a synowca zesłali… Zresztą (nie tylko zdradą i amorami z mężatką narozrabiał, ale (głównie) kumaniem się ze Szwedami przeciw Rosji
Pewnie zesłali tego, co był pod ręką. Wygodne, bo nie trzeba się rozglądać za tym właściwym.
Hmm.. z „esaułem” się zetknąłem, ale nijak assawuły z nim nie skojarzyłem. Przynajmniej dziś, choć Paska czytałem wcześniej.
Trzeba tu dodać, że rękoczyny na pokojach królewskich były w owym czasie przestępstwem srodze karanym, i gdyby atak dotyczył kogoś o lepszej pozycji naraziłby się imć Pasek na srogie niebezpieczeństwo; sam poważnie rozważał czy się natychmiast ucieczką nie salwować. Ale gdy usłyszał o reakcji króla na doniesienie, pozostał. Władca uznał, że tematu nie było, zatem go nie było…
Matko święta… Dzień dobry


Przywitam się tylko, poczytam później, bo… mnie czas goni. Bezeszczelny
Kawę piję. Pracując
Dzień dobry. Kawka stoi w pełnej gotowości
Śmiem przypuszczać, że panapaskowy „assawuła” to u Sienkiewicza „esauł”.
Dzień dobry
Melduję się na (tradycyjnej) kawie. Kawusia przygotowana, wrzątkiem zalana, teraz można zasiąść przed ekranem i przywitać miłych współtowarzyszy
Dzień dobry

Dzisiaj o czasie …kawa już gotowa, poczytam później, niestety już petenci czekają
Aha, ale jutro prawdopodobnie mnie nie będzie na kawce – muszę rano pojechać coś załatwkić z Najjuniorem.
E tam, zaspał! Już zdążyłem jeden pożar ugasić, i dopiero teraz siadłem do komputera. Służba nie drużba, o 6-tej pobudka!
Tak więc, dyskretnie niuchając resztki aromatów, witam się z Państwem
Heeej ! Prawie zdążyłam ! Ale zapach

Dodam jeszcze, że wg Wańkowicza tytuł ” ataman”, kozacki przecie – pochodzi od całkiem prozaicznego „Hauptmanna”. Hmmm…. całkiem przekonujące ta hipoteza
Trzeba by imć Wachmistrza poprosić o wykład
Etymologia warta zastanowienia, ale czy takie wpływy sięgały na Sicz z pominięciem Polski? Bo przecież nasz „kapitan” to chyba jakoś z włoskiego przyszedł, być może za Boną?
Witaj Kwaku ! Ten ” assawuła” jakoś turecko mi pobrzmiewa
Jeszcze na chwilkę wskoczyłem, bo zdaje się, że masz rację – angielska Wiki podaje: „Yesaul, or Osaul ( Russian: есау́л [jɪsɐˈul]), Ukrainian: осавул (from Turkic yasaul – chief)” [„z tureckiego yasaul – dowódca”], a stosowny link do rosyjskiej encyklopedii: „ЕСАУ́Л (от тюрк. „ясаул” — начальник)”.
A tak przy okazji. Po wczorajszym artykule o kawie (plantacje „arabiki” zaatakowała zaraza) chyba trzeba będzie zrobić zapasy na ciężkie czasy.
Robusta wprawdzie trzyma się dobrze (chyba), ale wolę Arabicę…
Ja korzystam z gotowych kapsułek, ciekawe, czy zdrożeją, czy też zmienią skład wkładu?
Witaj Krzysztofie !
Nie pierwszy to raz piszą o kawie…. A robusta jest lekko kwaśnawa, stąd jakby gorsza od arabiki .
Dlatego pijam tylko arabikę. Niestety 90% kaw dostępnych na rynku to mieszanki (90% robusty i +/-10% arabiki).
)
Podobno arabica jest też zdrowsza od robusty (ale ta informacja może być tylko czarnym PiArem producentów w/w kawy
No i proszę, jak się tu dziwić, że Senator nie znosił Romantyków . Toć to grabarze byli ! Słowacki Mazepę kazał zamurować, choć amant całkiem żywy z romansowej przygody uciekł był i żył sobie jeszcze długo, a Adaśko Mićkiewicz nieszczęsnego Ordona uśmiercił bezlitośnie i naraził go na szereg nieprzyjemności. Samobójcza śmierć bohatera „Reduty…..” nie była bez związku z rolą, jaką przypisał mu nasz wieszcz polsko-litewski…. To sie nazywa potęga słowa ?
Oj tam, oj tam…
A „prosto do nieba czwórkami szli, żołnierze z Westerplatte” to nie była wyobraźnia autora? Na szczęście tych „czwórek” to z jakieś cztery by się zebrały (co akurat uważam za dowód mądrości dowodzących placówką)
Pozdrawiam
No tak …. i ” na śmierć idą po kolei, jak kamienie przez boga rzucane na szaniec”…. Westerplatte też stało się legendą…
Ale pierwszy był jednak Horacy ze swoim sławnym ” dulce et decora est pro patria mori”…
Ci, którzy przeżyli nie narażając się, zawsze mieli skłonność do wychwalania tych, którzy ochoczo polegli
Kochani, mój czas się zbliża ku końcowi, zmykam do pracy.
Ja też właśnie skończyłem swoją poranną kawę.
Dziękuję za miłe towarzystwo i do usłyszenia
Poranna kawka znowu okazała się sympatyczna wielce !
Witam Wyspiarzy :)) Widać, że poza składnią nic się w Koronie nie zmienia :)))
Dzień dobry
Po forum szaleje Twój klon Korabiu, możesz go oskarżyć o naruszenie praw autorskich do awatara, te awatary powstały na specjalne zamówienie i byle kto nie może go sobie kopiować, pierwowzory są na Przyjaciołach

Witaj Stateczku !
taki duch narodowy ? 
To były czasy, można było w pysk draba wyciąć i szablą poprawić i nikt policji nie wołał

Dziędobre popołudnie. Niestety dzisiaj po RObocie i ROwerowaniu czeka mnie wieczorne wyjście, na które nie mam specjalnej ochoty, ale noblesse obliż, więc na Wyspie wyląduję zapewne wieczorem… bliżej nieokreślonym.
Matuśku najmilejsza, jednak ktoś żyje! Już myślałem, że mój ostatni wpis, będzie ostatnim na wieki wieków, a Wyspiarze zapadli w oczerety jak ten kozak z tatarzynem

Panowie pilnują okien. Swych lubych
Misiu Pysiu , Tobie to dobrze ,masz solidne futerko i żadnej pogody się nie boisz ,a ja chudy pachołek szczękam zębami w swoim M ,bo mam temperaturę trochę tylko wyzszą niż za oknem . Nie pomagają wycieczki do barku ,bo ile można , no ile ? Firma rozbabrała roboty z ciepłą wodą i końca nie widać . Zatem , nie mogę myśleć , bo czekam na ocieplenie …..
Będzie Ci cieplej
Prawdziwych Przyjaciół poznaje się w biedzie . Serdeczne dzięki …
Nie myśl Max ino się okryj, może być zgrzebnie i chudopacholsko np. workiem po kartoflach, grunt coby okryć gnaty, a jak masz pierzynę babciną, to pod nią wskakuj

Babcinej pierzyny nie mam , ale zapytam sąsiadkę z tego samego piętra ,może ona coś znajdzie ciepłego ?
Może sama jest ciepła
Dzień dobry 
Ciiiii
Trzecie piętro daje gwarancję cnotliwości dla obojga płci , chociaż pewności stuprocentowej nie mam
chyba, że balkony blisko…
Maksiu… a co ma piętro do cnotliwości ? Trzecie to niewysoko i zadyszki raczej się nie dostanie?
A co? Na trzecim drzwi zamurowane? Koniecznie trzeba przez okno?
Okno , służy kochankowi głównie do bezpiecznej ewakuacji . Trzecie piętro , na którym mieszkam ,trochę komplikuje sytuację , chociaż wszystko jest możliwe ……
A… jeśli pod oknem rosną dzikie róże????

Dobrze, ze w naszym klimacie nie rosną kaktusy
Dobranoc i do… piątku
Dobry wieczór.



Dzisiaj od rana na mobilnym kulawiliśmy, a tu taki tekst!
Ta podpucha z oknem i ostrogi nie wyglądały miło. Coś mi to pachnie przemocą domową.
A swoja drogą, to jakieś dziwne te legendy założycielskie i mity narodowe – Chmielnicki z Czaplińskim też o babę wywołali powstanie i to też za słowem króla, który pono rzekł: A co, szabli u boku nie macie?
A jak się okazuje i nasi narodowi bohaterowie jak Piłsudski i Dmowski też się o babę powadzili.
Z tego przejęcia to się napowtarzałem jakbym jakąś psychozę natręctw miał.

Bosz, jakieś anioły to być musiały reumatyczne na piedestale, większość dopłaciłaby kochasiowi coby tylko nadobną niewiastę chciał w jasyr wziąć, a oglądając naprawdę wiele portretów pięknych [khe khe!]pań z epoki i mając na uwadze, że malarze psiejuchy solidnie koloryzowali rzeczywistość, doszedłem do wniosku, że złota bym nie poszkapił, gdyby mnie onegdaj Bóg pokarał, tzn. uszczęśliwił takim cudem

Po prawdzie to i sama nadobna królowa Marysieńka takim znów cudem nie była, a dwóch mężów miała z niezłą kasą i wpływami. I nie bez powodu jej sama Gryzia Wiśniowiecka bramy Zamościa przed nosem zamknąć kazała. A w tym samym czasie Jaśnie Wielmożny Pan Hetman z wojskami swojemi w dobrach śp. Jaśnie Oświeconego Pana Jana Zamojskiego dokazywał, na leże stając. Co te białogłowy w owe czasy miały w sobie, że paskudne jak noc, a mężowie się o nie zabijali, nie mówiąc o plądrowaniu dóbr?

Marysieńka była DOMYTA,
to pięknie panom pachniała. Z całą pewnością wielu naśladowczyń nie miała to i konkurencji tez nie 
Kneziu – pierwsi Piastowie dali początek tym awanturom o kobiety…. To Chrobry gwałt zadał księżniczce, siostrze Jarosława Mądrego, której mu odmówiono za żonę….
o kogóż to za łby się wzięli panowie Piłsudski z Dmowskim? Chyba nic o tym nie wiem….
No! Dotarlim dodom!
Uff, co za dzień!
W pracy siedziałem dłużej, bo się potrzeba trafiła, i pod sklep na osiedlu dotarłem dopiero ok. 18-tej. Miejsca na parkingu nie było, ale lodówka już pusta więc wcisnąłem się w wolne miejsce w uliczce obok. Szybkie zakupy – do domu! Chciałoby się – a tu akumulator mi umarł…
Po kilku nieudanych próbach samodzielnego odpalenia poszedłem do zięcia – na szczęście parę domów dalej – podjechał, dwa kabelki, odpalamy… nic. Akumulator totalnie zwarty.
Sklep motoryzacyjny w pobliżu – podjechaliśmy na kwadrans przed zamknięciem! no i po tych wszystkich perypetiach staruszek działa jak młodzik. Oby jak najdłużej!!!
Ależ samochodowe przygody. Wszystko dobre, co się dobrze kończy!
Moje poprzednie auto było jeszcze uprzejmiejsze! Kiedyś rozsypało mi się w niej sprzęgło akurat, gdy przejeżdżałem w drodze do pracy koło uliczki na końcu której był warsztat, w którym ją przeglądałem i naprawiałem…
To mi przypomniało, jak kilka lat temu pojechaliśmy z moją mamą do sklepu. Zadowoleni po zakupach wsiadamy do samochodu, przekręcam kluczyk i … nic. Auto nawet nie zaskomlało. Do domu spory kawał, syn nie miał jeszcze prawa jazdy, żeby nam podstawić drugie auto… Chociaż siądź i płacz…
Bo u dealera, jak widzą babę samą, to próbują jej wcisnąć różne rzeczy
W Polsce też?
Najpierw zatrzymaliśmy jadącego parkingiem policjanta. Powiedział nam, że chętnie by nam pomógł, ale przepisy mu zabraniają podłączenia swojego samochodu do innego. Bo gdyby nagle potrzebował gdzieś jechać… Powiedział nam, że najwyżej może wezwać pomoc drogową… podziękowaliśmy. W końcu podszedł do nas jakiś facet i zaproponował pomoc. Nie miał tych kabli do podłączenia, my też nie… Małżonek wrócił do sklepu i kupił. Facet poleciał z nim, bo chciał zrobić zakupy. Moment poczekaliśmy na niego… Moje autko zapaliło bez problemu. Rano następnego dnia, małżonek poleciał i kupił mi nowy akumulator.
W sumie to chyba ze dwa lata wcześniej, u dealera proponowali mi wymianę akumulatora. Stwierdziłam, że nie będę sama decydowała. Muszę najpierw porozmawiać z mężem. A mąż zadecydował, że skoro działa, to nie ma sensu wymieniać
Też może ze dwa lata temu, u tego samego dealera, powiedzieli mi, że mam wyciek. Dokładnie nie zrozumiałam skąd
Ja nie znam nawet po polsku tych wszystkich nazw części samochodowych, a co dopiero mówić po angielsku!!! Powiedziałam małżonkowi, że mam jakiś wyciek z układu sterowniczego (bo tyle zrozumiałam). Pozastanawiał się i doszedł do wniosku, że to musi być coś z układem wspomagania. Jak dla mnie czarna magia
Małżonek zabrał moje autko do znajomego mechanika. Ten obejrzał i powiedział, że żadnego wycieku nie widzi. Trochę czasu minęło i wymieniałam olej. W warsztacie mi powiedzieli, że mam wyciek. Kobitka tam pracująca powiedziała mi, że to bardzo niebezpieczne i może podczas jazdy zablokować mi kierownicę. Nawet pokazała mi to na obrazkach. Solidnie wystraszona pognałam do domu i powtórzyłam to małżonkowi. Tylko z politowaniem pokiwał głową. Wytłumaczył mi, że to wspomaganie niby jest ważne, ale to że będę miała zblokowaną kierownicę, to bujda na resorach. Najwyżej nie będę mogła nią kręcić jednym paluszkiem, a będę zmuszona użyć całej ręki (a może i dwóch). Już chyba rok minął i nadal jeżdżę bez wymiany układu kierowniczego… Jakoś nie widzę różnicy. Na pewno to wymienię, ale jak będę miała czyste konto na karcie z tego warsztatu.
To już wolę zapłacić więcej i wiedzieć, że samochód jest na 100% sprawny…
A swoją drogą, to powiedziałam małżonkowi, że do tego zaprzyjaźnionego warsztatu więcej swojego samochodu nie dam. Bo skoro facet nie widzi wycieku… Podobnie było z wymianą paska rozrządu (to chyba tak się nazywa), po angielsku to „timing belt”. Gościo wymienił, a po tej wymianie samochód zaczął mi piszczeć. Szczególnie gdy cofałam do tyłu. Małżonek zaprowadził samochód jeszcze raz i jeszcze raz… a w końcu dał spokój. A samochód piszczał… Dopiero gdy w innym warsztacie robili mi hamulce i zmieniali opony, okazało się, że coś tam było źle ustawione. Nie znam się na tym, ale z tego co zrozumiałam, jakoś dziwnie te hamulce się wyrobiły. Tylko z jednej strony. Po naprawie samochód przestał mi piszczeć
Coś w sobie ma klawesyn….
Pod Marysieńką w kąpieli
Dostrzeżone, obdziękowane

Dzień dobry
Szkoda, że dla mnie albo za późno, albo za wcześnie. Nie wiem co wybrać… ale chyba to pierwsze 

Ale też fakt, że jeszcze mi w uszach dzwoni… 
Ależ Wam fajnie na tej kawusi
U mnie burza całą gębą. Gdy sobie zrobiłam przerwę w czytaniu i wyszłam na dymka, to jak gruchnęło gdzieś blisko, to aż dom mi się zatrząsł w posadach. Nawet czułam drżenie ziemi… A że wyszłam z domu na bosaka, to było mi łatwiej poczuć
Musiał piorun walnąć w wieże Paktivu (to taka firma po drugiej stronie ulicy), bo wystają one znacznie spośród tych wszystkich niskich budynków. Całe szczęście odgromniki mają dobre
Piątkowe dzień dobry bardzo

Nie ma to jak tematy męsko – damskie, choćby te z czasów politeizmu
Dzień dobry
Witam wszystkich słonecznie. W moich stronach piękne słońce, szykuje się ładny dzień (tfu, tfu, żeby nie zapeszyć
)
Właśnie wstawiam wodę na kawę
Dobry Panie Krzyś

Mgiełka opada, zatem Dolny będzie słoneczny
Humorek z rana dopisuje??
Kawa stygnie a tu akurat pilna sprawa w pracy!
Na szczęście zrobniłem (ekspresowo) co trzeba i mogę wrócić na dokończenie filiżanki
Kawa dopita…
Pora wracać do pracy
Dziękuję za miłe towarzystwo
Pozdrawiam wszystkich
Wszyscy pozdrawiamy Pana K.
Dzień dobry !
Spóźniona, ale obecna witam Wszystkich 
DzieńDobry Wyspiarzom :)) Jaka radosna poranna lektura :))
Noo
komplet się nie stawił, a Krzyś nam kawę przepyszną podał ! Ja, co prawda, wpadłam na moment, ale wrócę….. do popotem 
Takiezycie


Ja też zalałem kawę a tu ARMAGEDON w pracy
Na szczęście opanowałem sytuację i dokańczam picie (kawy) w miłym towarzystwie
A tak a’propos Mazepy
Kiedyś zetknąłem się z użyciem tego nazwiska jako synonimu osoby nieporadnej, zagubionej „to taka mazepa”
Nie wiem, czy rozmówca użył jakiegoś (nie znanego mi) idiomu czy też po prostu się przejęzyczył…
Dzień dobry. Spóźnione mocno, ale wstałem bladym świtem, pojechałem z Najjuniorem, gdzie trzeba, i jestem z powrotem dopiero teraz.
Słonecznie!
Dzień dobry!
Dziś odsypiałem wczoraj nadpracowane
To zdrowy objaw.
Peroo, pero-o-o
Bilans musi wyjść na zero!
Otóż to!
Wypogodzone niebo, dzionek caaaałkiem przyjemny! Tylko obiadek mi się marzy!! Goloneczka w kapuście, na ten przykład

Skromniutko, prawda??
Znany serwer dwa razy dzisiaj drgnął…
A ja ciągle… Jak zdarta płyta
a ja, jak zdarta płyta słucham poczty
Dzień dobry. Dzisiaj jakoś mniej materiału wyszło i już jestem po
No, dzisiaj równo godzina, mam nadzieję, że nic nie zrobiłem rowerowi, na tej trasie jest dość stromy zjazd, który kończy się b. wyboistym brukiem, a dzisiaj sobie nie żałowałem szybkości
A u mnie mgliście, ciemno i ponuro… Buuu…
Nie chcę dosypywać do pieca, ale u mnie dzisiaj było lato, niby oficjalnie 20 stopni, ale w porywach było nawet 24 w cieniu

Dobranoc



Znowu mnie kręgosłup napiernicza
PS Nadzieja, że jak go rozciągnę, to jutro będę prawie nówka
PS 2 Wykładam się… na dowolnie wybranym boku
PS 3 Rowerować się nie da… chlip…
Ad PS: byle śmigania przez noc uniknąć!
Witaj w klubie, Skowronku…. mnie nagrzewają, raz na czerwono i zaraz po tym na niebiesko, a i tak boli . błeeee…
Uprzejmie informuję, że za kilkanaście do kilkudziestu minut pojawi się dobranocka!