… W przedziale dla niepalących siedział profesor Gordon i jego asystent Orwicz. Byli sami.
Przeglądali pilnie zapiski z ostatnich seansów z Blanką, ponieważ profesor nagle przypomniał sobie pewien ważny szczegół, który obecnie mógł odegrać decydującą rolę w dalszych doświadczeniach.
– Panie profesorze – zapewnił go asystent – każde słowo stenografowałem! Wszystko! Do przesady wszystko!
Gordon spojrzał na niego surowo i ostro go upomniał:
– W naszej pracy nie można mówić nigdy o żadnej przesadzie! Drobiazgowa ścisłość to żadna przesada! Pracujemy na odcinku wiedzy pogardzanym aż do obrzydzenia. Nasi potentaci umysłowi nie chcą myśleć o takich podrzędnych sprawach, że się urodzili i że umierają. Oni są okrutnie poważni. Dla nich szkiełko powiększające i retorta w pracowni chemicznej to alfa i omega wiedzy. Prawda, plus matematyka!
Orwicz zaśmia się.
– Ale jak się to stało – dowodził dalej Gordon – że urodzili się z taką mózgownicą, która chce wgryźć się w tajemnice wszechświata, albo jak to się stało, że oprócz chuci szympansów mają jeszcze chuć intelektualną, która ich sadza przy szkiełku powiększającym i przy retorcie, to ich nic a nic nie obchodzi. Skąd bierze się chuć intelektualna (wyrażam się brutalnie, bo mnie diabli biorą), skąd bierze się to coś, co im każe ślęczyć całe dnie i noce, nieraz o głodzie i chłodzie, dla nich to jest nonsensowne pytanie! Zbyteczne! Humorystyczne! Niegodne szanującego się uczonego! Po co się nad takimi zagadkami zastanawiać? To przecież tatusie i mamusie złożyli się na ich geniusz, bo się mocno kochali lub jeszcze mocniej nienawidzili, a chuć szympansów dokonała reszty. Hahahaa! Bałwany! Bałwany!
Orwicz obserwował niespokojnie profesora. Widywał go nieraz mocno podnieconego, lecz ton, jakim wypowiadał obecnie swoje jadowite uwagi, był szczególnie zgryźliwy i namiętny.
– Panie profesorze – przekładał mu ściszonym głosem – szkoda pańskich nerwów! Nie zmienimy świata. Będzie tak samo kręcił się dokoła słońca jak dotychczas, nie zwracając uwagi na familię i rodowód naszych obskurantów naukowych!
– A tak, a tak – wykrzykiwał uczony – będzie się dalej kręcił, ale on się kręci dokoła słońca dopiero od czasów Kopernika. Przedtem nasi obskuranci stali – słyszy pan? – stali razem z ziemią w centrum świata! Rozpierali się na globie, a słońce musiało się dokoła nich kręcić. Dopiero Kopernik wybił im to z głowy. Teraz nasze uczone bałwany raczą stać w centrum naszego duchowego systemu słonecznego i gotowi twierdzić, że to słonce intelektu obraca się dokoła ich głupich retort i szkiełek powiększających. A nie dokoła nadbytowego ogniska wszechintelektu!
– Cudownie! Cudownie, mistrzu! – piał Orwicz, podniecony słowami Gordona.
Uczony odrzucił w tył grzywę siwych włosów i kontynuował swój wywód:
– A ja chcę właśnie im dowieść, że jest wprost odwrotnie. Że ich tatusie i mamusie byli tylko narzędziami fizjologicznymi, potrzebnymi do wytworzenia ich powłoki cielesnej, lecz że tchnienie genialne wstępuje w ich mózgownice z innych sfer, które by ich wyklęły do dziesiątego pokolenia, gdyby mogły przewidzieć…
Nastało chwilowe milczenie. Pociąg piął się teraz powoli w górę po szeroko rozpostartym wyżu. Przez okno wpadał huk lokomotywy. Żelazny smok sapał ciężko…(…)
T.Konczyński
Dzień dobry 😀
Ostatnio przeczytana przeze mnie książka. Książka jak książka… z serii fantastycznych, które nie są moimi ulubionymi pozycjami 😀
Czyta się ją lekko i nawet upał nie przeszkadza 😉
Kilka razy roześmiałam się głośno z dialogu jaki prowadził profesor Gordon ze swoimi asystentem Jackiem Orwiczem. Małym fragmencikiem się z Sz.Państwem podzielę, licząc na wyrozumiałość 😀
Tak sobie myślę, że obskurantów nadal jest pod dostatkiem… Niekoniecznie ze szkiełkiem i retort(erem?).
Nazwisko autora tej książki nic mi oczywiście nie mówi. Muszę powęszyć w necie 😀
Witaj, Skowronku!
Dialog rzeczywiście zabawny, można mieć nadzieję że autor na dalszych stronach utrzymał lekki dystans do opisywanych bohaterów – wszak sam nie jest asystentem profesora…
Co do spraw badanych przez w/wym., jestem trzeźwym sceptykiem i za każdym razem, gdy najdzie mnie chęć drwiny stawiam się w myśli w pozycji członka dzikiego plemienia Hujgów (jeszcze nie odkryte i nikt o nim nic nie wie), posadzonego znienacka przed telewizorem bądź smartfonem…
Udanego seansu spirytystycznego nie przeżyłem, ale przydarzyło mi się kiedyś telepatyczne przekazanie obrazu 🙂
Może go opowiesz??? Nie daj się prosić
Nie ma problemu. Opowiem 🙂
O godz. 15:00 zjawi się u mnie Kopciuszek! Nie, nieee pantofelka nie będzie gubił
Ależ tu dzisiaj tłoczno

U mnie dochodzi 9 i tak myślę, że najlepiej będzie gdy pójdę popracować w ogródku. Potem znowu zrobi się gorąco i nici z mojej pracy. A znowu mi zarósł
Żeby wszystko tak rosło jak te chwasty 
Jakby ci dzieci tak rosły, to byś musiała sufit podnosić…
I tak te dzieci mi wyrosły. Sama nie wiem kiedy
Tylko co były małe, a już jestem najmniejsza w rodzinie 
Sufitu nie ma potrzeby podnosić…
Witam lekko pochmurnie i deszczowo :)) Chwasty rosną najszybciej ponieważ wiedzą, iż będą je niszczone. Dlatego są bezczelne, nie mają szacunku dla starszych i dobrze ukorzenionych. Z czasem jednak stają się same starszymi i dobrze ukorzenionymi. Historia kołem się toczy :)))
Wykład nam Stateczek zrobił 😀
Witaj Stateczku
Dziękuję za uczony wykład, chociaż też o tym myślałam. Dobrze gdy ktoś potwierdzi nasze przypuszczenia 
Mało, że same się rozsiewają, to jeszcze rosną na potęgę
Chociaż w tym roku mam ich zdecydowanie mniej niż w ubiegłym roku. Jak się zagapię i nie poobrywam odrostów, to potem obrywam takie większe. A że szkoda mi ich wyrzucić, to wsadzam w ziemię i mam nowe krzaki. Zwykle jesienią rozdaję pomidory na lewo i prawo, bo nie mam co z nimi robić. A to wszystko przez moje miękkie serce
Bo po groma mi tyle krzaków!!!
Nie wiem jak u kogo, ale u mnie pomidory też są jak chwasty
Kopciuszek dziękuje serdecznie za pozdrowienia i uściski!! Starałam się być delikatną. Bardzo

Przesympatyczni oboje. Oboje, bo była z Mężem 😀 Szkoda, że tak króciutko byli
Dobry wieczór, nawet bardzooo dobry





Dzisiejszy dzień był dla mnie jednym z wyjątkowych. A dlaczego??? To już wiecie
Trudno odziać w słowa radość jaka mi towarzyszy, radość że mogłam spotkać się z Naszym Cudownym, Kochanym Skowroneczkiem
Za uściski kochani dziękuję pięknie
PS. Dycham, nawet gdybym ledwo … to warto, bo dzień i spotkanie zostanie na dłuuuuugo w pamięci
Dzięki Księżniczko, że zechciałaś zaszczycić swoją obecnością moje skromne progi.. Zawsze do usług…
PS Jeszcze raz dziękuję i pozdrowienia dla Sz. Małżonka 😀
Dobrej nocy życzę Państwu 😀
Dobry wieczór. Nie mam nic gotowego, a relację z południa Polski będę dopiero pisał, więc proszę się nie krępować 🙂 Dzisiaj cały dzień spędzony pod Żninem, nad jeziorem.
W końcu usiadłam trochę odpocząć
Trochę dzisiaj polatałam po ogródku… Poprosiłam syna, żeby wyciągnął mi naszą „power wash”. To taka maszyna, którą podłącza się i do prundu i do wody, a potem wystarczy nakierować dyszę w odpowiednie miejsce, nacisnąć rączkę i woda wali pod ogromnym ciśnieniem. Wyprałam tym swoje sandały, umyłam poidełko dla ptaszków (strasznie już zarosło), wymyłam śmietnik, żeby zmniejszyć populację much, bo nie znoszę gdy całe ich tabuny latają dokoła i co jakiś czas ktoś „wjedzie” na jakiejś do domu
Doszłam też do wniosku, że skoro tak często palę na schodkach, to musi tam być dużo popiołu, więc i schodki umyłam, przy okazji cały betonowy chodnik do ogródka. Tak się rozszalałam z tym „power wash”, że przy okazji przejechałam okna z zewnątrz (byłam zdziwiona, że tak ładnie się umyły), kawałek płotu (bo chciałam zobaczyć jak będzie wyglądał umyty), przejechałam też po ścieżkach między grządkami (wyłożone są płytkami). Zaczęło grzmieć i to pohamowało moje „pałerłoszowe” szaleństwo
Kto wie, co by mi jeszcze wpadło do głowy… Prawdę mówiąc… ten umyty kawałek tego drewnianego płotu bardzo mi się podoba… i miałam ochotę umyć cały
Jakby wysechł, można by było pomalować go jakimś impregnatem, żeby to zielone na nim nie rosło 


Oprócz tego powyrywałam chwasty, podwiązałam pomidory, poobcinałam przekwitnięte kwiatki pelargonii. Słoneczko zaczęło przygrzewać coraz mocniej. Chciałam założyć kapelusz, żeby mi się „mozgi nie przegrzały” i przypomniałam sobie, że kapelusz jest w samochodzie, którym synek pojechał do pracy
W końcu doszłam do wniosku, że trzeba wracać do domu, bo robi się coraz później i małżonek gdy wróci z pracy nie będzie miał gotowego obiadu. Gdy pracuję, nie czuję się w obowiązku stawiać małżonkowi obiadku pod nos, ale jak mam wolne, to trudno, żeby siedział głodny, albo sam sobie coś tam pichcił po pracy…
Także obiadek się piecze, a ja mam chwileczkę na popisanie sobie
Co za robotna dziewczyna!
Może nie tyle robotna, co narobiła zaległości
Ktoś musi to zrobić i wiadomo, że będę to ja, bo małżonek do ogródka się nie dotyka. Jedynie trawnik czasami skosi… albo go opryska środkiem od chwastów, nie czytając etykiety
I wtedy dłuższy czas nie ma czego kosić 
Dobry sposób
Z innej planety?
Mogę jedynie dodać, że buty już mi wyschły, a deszcz jeszcze nie pada. Dobrze, że od nich zaczęłam
Zapomniałam napisać, że pod pomidory podsypałam trochę ziemi z krowimi plackami. Mają sporo owoców, ale jakoś nie chcą czerwienieć. Wiem z doświadczenia, że krowi nawóz pięknie ten proces przyśpiesza. Ogórków nie da się tak podsypać, bo potem śmierdzą tym nawozem i nie da się ich jeść
Nie wiem jak jest z papryką, ale boję się wypróbować, bo jakby miała tak jak ogórki… 
A skąd te krowie placki wzięłaś???
Dobranoc!
Bez muzyki??? Koniec świata!!
Quackie się nam zbiesił
Wyrywając, przycinając i porządkując, zauważyłam, że jeden kwiatek „gołej baby” zaczyna rosnąć
Bardzo się z tego ucieszyłam, bo kilka lat temu jakiś zwierzak wykopał wszystkie bulby i powygryzał korzonki. Posadziłam z powrotem, ale nie wiedziałam, czy będą rosły. Rosły, ale nie kwitły. A tu widzę patyczek z pąkiem 
Natentychmiast proszę fotkę!! Gołej baby!! Tej gołej baby
Dzień dobry
Na pewno podziękuje, bo to bardzo grzeczna osoba 
Dzień dobry Mirelko

Pewnie!! I na dodatek z niezłym atrybutem
Dzień dobry Skowroneczku

No właśnie
Dzień dobry

No to czekamy na przebudzenie się Ukratka
Ja to dopiero później sobie poczytam, bo czas mi już iść spać i raczej się nie doczekam
Tym bardziej, że nie wiadomo o której godzinie ten nowy wpis się pojawi
Czyli mówiąc inaczej, nie wiadomo kiedy Ukratek wstanie i to wstawi 
Przed południem. Na pewno
Jak ty mnie już dobrze znasz!
A tak wiwogle, to padam na dziób
Więc muszę każde takie wyrażenie sprawdzać w angielskim słowniku, który opisowo podaje o co chodzi. A to bardzo żmudna praca
Bo tam też nie wszystko rozumiem 


Posiedziałam trochę przy opisach swoich pierzastych i literki zaczynają mi skakać przed oczami. Próbuję usystematyzować swoje wiadomości na temat ptaków, które mam w kolekcji zdjęć. Na polskiej Wiki często nie ma zbyt wielu informacji, a na angielskojęzycznej strasznie dużo fachowych zwrotów. A wiadomo jak elektroniczny tłumacz tłumaczy
Ale dzięki temu coraz lepiej poznaję swoich ulubieńców i to jest najważniejsze
W „Zaciszu” kolej na ptaki na literki „n”, „o”, „p” i muszę się do tego solidnie przygotować
Miłego dnia Wam życząc

udaję się na zasłużony odpoczynek
Odpoczywaj.. i niech Ci pierzaste zanucą kołysankę do snu
Witajcie!
No dobra, przyznam się – już wstałem!
No to zapraszam na górkę – czyli prawie tam, gdzie słodko śpi Mirelka