Cantigny, jako piękny park z mnóstwem kwiatów i ptaków poleciła mi do zwiedzania znajoma Amerykanka jeszcze zimą. Wspomniała również o muzeum… Jakoś mnie te militaria nie pociągały. Ale jak na wiosnę jeszcze jedna osoba wspomniała o takim pięknym parku, pomyślałam, że może warto się tam wybrać.
Pojechaliśmy tam z małżonkiem, że tak powiem, po drodze. Wracaliśmy bowiem z innego parku – Blackwell. Było już po południu i w zasadzie wszyscy wyjeżdżali z parku. Nie bardzo wiedzieliśmy w którą stronę jechać, więc pojechałam prosto. Trafiłam na Visitors Center. To w każdym parku bardzo ważne miejsce, szczególnie jak się jest pierwszy raz. Zwykle są tam mapki terenu z zaznaczeniem ciekawszych miejsc.
Samo Visitors Center było ciekawie zrobione. Po wejściu do dużej sali w oczy rzucało się ogromne malowidło w ramach. Podpisane było COLONEL ROBERT R. McCORMICK. Nie znałam gościa, ale to nazwisko było mi znane. Już kilka razy spotkałam je na terenie Chicago. Jak później sprawdziłam u wujka Google, to jedna z bogatszych rodzin w Chicago, która miała swoje udziały w wielu biznesach…
Prawie całą podłogę w tym pomieszczeniu zajmowała makieta terenu parku. Można było nad tym chodzić po szklanych, przezroczystych taflach i przejść park w 5 minut… Nie udało nam się zrobić zdjęcia tego miejsca, bo cała ściana z ogromnych okien odbijała się w tej podłodze i nic nie było na zdjęciu widać…
Poszliśmy najpierw do ogrodów. Jakoś nie zauważyłam dużej ilości ptaków, ale kwiaty usatysfakcjonowały mnie w zupełności. Szczególnie spodobało mi się rosarium. Całe rabaty róż. I to różnych, różnistych. Niektóre, wcześniejsze gatunki już przekwitały, ale tych które kwitły i tak były krocie…
Potem poszliśmy w stronę muzeum. Dokoła sporego budynku stało wiele czołgów, armat i jakichś samochodów opancerzonych (czy jakoś tak). Nie znam się na tym i nie umiem tego ocenić. Zrobiliśmy kilka zdjęć. Ot tak, jako ciekawostkę. Do budynku muzeum nie wchodziliśmy, bo doszliśmy do wniosku, że czas wracać do domu…
Dopiero po interwencji Senatora i Quackiego wybraliśmy się tam ponownie. Nie miałam za bardzo ochoty na wędrówkę po muzeum, które tematycznie mnie nie interesuje. Ale obiecałam. Nawet mówiłam małżonkowi, że zażądam zwrotu kasy za bilety 🙂 Nie żądam. Płaci się tylko za wjazd na teren parku, a muzeum jest bezpłatne. Poza tym, to było ciekawe…
Ale najpierw otoczenie budynku muzeum. Te czołgi cieszą się dużą popularnością i ciężko było złapać moment, w którym nikogo przy nich nie ma. Dzieciarnia wdrapuje się i łazi po nich, a i dorośli potrafią to robić, chociaż oglądając się trochę na boki. Widocznie im nie do końca wypada to robić…
Nie wpisuję ani nazw czołgów, ani tych armat. Nie robiłam zdjęć tablic informacyjnych i nie mam pojęcia jakie typy tam są. Jedynie pierwszy amerykański czołg potrafię określić, bo jest na nim napisane, że to pierwszy 🙂 Wierzę jednak, że nasi „wojenni eksperci” będą wiedzieli i objaśnią nam to dokładnie.
Weszliśmy do budynku muzeum do wielkiej sali i nie bardzo wiedzieliśmy w którą stronę powinniśmy pójść. W prawo, czy lewo?… Postanowiłam najpierw „opstrykać” tych żołnierzy, którzy stali na podwyższeniach. No i gabloty z różnymi „broniami”.
Podszedł do nas taki starszy pan i zapytał, czy już tu byliśmy kiedyś. Przyznaliśmy, że jesteśmy po raz pierwszy. Dał nam plan muzeum, żebyśmy wiedzieli od czego zaczynać i w którą stronę się udać. Jednak w prawo…
Przeszliśmy przez duże metalowe drzwi do szerokiego korytarzyka. Jak w każdym muzeum, w ścianach gabloty z różnymi eksponatami. Za załomem korytarza stanęłam zdumiona… niebieska ciemność i ruiny… Co chwilę słychać odgłosy wybuchów, strzałów i pikujących bombowców… Coraz w innym miejscu rozbłyskiwały pękające granaty… Muszę przyznać, że wrażenie było niesamowite. Kolejny załom i nowe ruiny z napisem „Cantigny”… Na piętrze co jakiś czas wybuchał granat i świecił jaskrawym światłem. Nad okopem, wyłożonym po bokach workami z piaskiem (pomacałam, to był zastygły cement, a nie piasek) stał jakiś wóz pancerny. „Ścieżka” prowadziła pod nim. Trochę dziwnie się szło przez ten okop. Nad głowami mieliśmy zasieki z drutu kolczastego, a w jednym miejscu manekin żołnierza celował z karabinu prosto w zwiedzających…
Oni chyba specjalnie zrobili tą drogę po muzeum jak labirynt. Ciemną i krętą. Wchodziliśmy do kolejnego pomieszczenia, ciemny korytarzyk i kolejne pomieszczenie… To co mi się podobało, to te interaktywne zabawki. W ścianie ekran, na którym pisze, żeby go dotknąć. Dotknęłam. Zapytało co mnie najbardziej interesuje (wyświetliło listę). Dotknęłam czegoś (pierwsze lepsze z brzegu) i zapytało czyjej relacji chciałabym posłuchać (kolejna lista). Znowu dotknęłam coś na chybił – trafił i na ekranie pojawił się facet, który zaczął coś tam opowiadać. Jeśli mam być szczera, nie interesowało mnie to w najmniejszym stopniu. Po prostu chciałam zobaczyć jak to działa. Działa. Do opowieści faceta zostały włączone archiwalne nagrania, fragment filmu… Dla osób, które się tym interesują może to być niezwykle ciekawe. Te relacje można obejrzeć indywidualnie, albo grupowo. Jest tam nawet specjalna salka do projekcji. Też ciekawie zrobiona… Za tą salką zobaczyłam kolejną i wyświetlony napis, że za dwie minuty zacznie się kolejny seans filmowy. Nie wiem ile to miało trwać, ale nie chciałam tego oglądać. Zgarnęłam Małżonka za fraki i przepchałam prawie na siłę na drugą stronę otwartej śluzy. Biedak zdążył tylko cyknąć żołnierza wspinającego się po sznurowej siatce po ścianie salki. Jeszcze nie zdążyliśmy na dobre przejść do kolejnego pomieszczenia, gdy wielkie metalowe drzwi zaczęły się osuwać na dół. Za moment była to lita, metalowa ściana…
Plaża była usiana zasiekami i jakimiś przedmiotami. Rozpoznałam skrzynkę z książkami. W oddali bunkier oświetlony od środka…
Za kolejnym „winklem” czołg z żołnierzami, a z boku gabloty z bronią. Nie wiem czy nie powtórzyłam jakiegoś pistoletu, ale wszystkie są dla mnie takie same :)… Kolejny załom i radiotelegrafista. Tak jak i poprzedni nawijał równo. Całe szczęście tylko wtedy, gdy ktoś nacisnął odpowiedni przycisk…
Wietkong. Czyli wojna w Wietnamie. Przy postaciach amerykańskiego żołnierza, schylającego się do pułapki i żołnierza Wietkongu, spotkałam skośnooką parę. Nie wiem, czy to byli Wietnamczycy, Chińczycy czy Japończycy, bo ich nie rozróżniam, ale dyskutowali dość intensywnie. Oczywiście po ichniemu 🙂 Popatrzyli na mnie i poszli dalej. W sumie nie dziwię się im. Amerykanie nie walczyli u nich jako obrońcy swego kraju, ale jako agresorzy… A to nie jest to samo…
Do kolejnego pomieszczenia prowadziła droga przez ciemne zarośla. Jak to się u nas mówiło, było ciemno, że choć w pysk daj… Miało to obrazować w jakich warunkach biedni amerykańscy żołnierze musieli walczyć… Przed kolejnymi wielkimi metalowymi drzwiami stał manekin żołnierza z karabinem. Sporo czasu musieliśmy poczekać, żeby zrobić mu zdjęcie. Jakaś rodzinka okupowała go dość długo, a mały szkrab próbował z tego karabinu strzelać 🙂 Dobrze, że nie udało mu się wyrwać go żołnierzowi z rąk. Musieli dobrze ten karabin „przyspawać” przewidując takie ewentualności 🙂
Przeszliśmy na lewą stronę holu. To już było regularne muzeum. Eksponaty w gablotach, zdjęcia i objaśnienia. Oczywiście moją uwagę zwróciło polskie nazwisko. Tych żołnierzy zasłużonych dla I Dywizji było trochę, ale Polak był tylko jeden… Przy wystawie z eksponatami kościelnymi, zastanowiło mnie jedno. Przecież Amerykanie napadli ten kraj, zabijali ludzi… jak to się ma do tych mszy odprawianych w różnych miejscach… Jak można z czystym sumieniem iść do komunii, skoro się zabijało… I czy na pewno w słusznej sprawie? A z resztą, czy w przykazaniach nie stoi – „nie zabijaj” i nie ma wyszczególnionego kogo…
Rozśmieszył mnie fragment muru berlińskiego. To było mniejsze niż pudełko zapałek. Sądziłam, że Amerykanie ze swoim zamiłowaniem do rzeczy wielkich powinni mieć kawał muru co najmniej na trzy cegły 🙂
W sumie jestem z wycieczki zadowolona, chociaż nie chciało mi się na nią jechać 🙂 Nowe doświadczenia i nowe przeżycia…
Mam nadzieję, że Wam też ta wędrówka po muzeum i parku się spodobała. Mam też nadzieję, że Senator wybaczy mi brak odpowiedniej ilości zdjęć z muzeum w Galenie. Tu ma prawie same „bronie”…
Zapraszam do zwiedzania

Chyba trochę za długie mi wyszło
Mam nadzieję, że Senatorowi poprawi się zdrówko na widok tych czołgów i innych paskudztw
Czołgi to dla Quackie, armaty też!
W piątej partii fotografii jest super ciekawostka! Na piątej fotce jest między innymi niemiecki Sturmgewehr 44, pierwowzór najsłynniejszego karabinka świata – Kałasznikowa (AK wz. 47)! Jako ósme z kolei jest zdjęcie Walthera P-38. Taki sam ja mam! Dziewiąte i dziesiąte to Luger Parabellum p-08, jedenaste wygląda na którąś z wersji colta konstrukcji Johna Browninga. Nie mogę porównać z fotografią wz 1905, bo jej w Wiki nie ma. Wz. 1911, najbardziej popularny to to nie jest. Dwunasty to jakiś FN. To, co wg Ciebie to: „jakiś karabin maszynowy”, jest w gruncie rzeczy pistoletem maszynowym firmy Snow Wolf, zwanym Grease-gun. „Smarownica” czy też „olejarka”, jeśli się nie mylę!:))
„Kolejny karabin” to niemiecki pistolet maszynowy MP 40 konstrukcji Heinricha Vollmera, zwany schmeisserem od nazwiska znanego niemieckiego konstruktora broni. Vollmer zaprojektował broń, a nazwę wzięła od innego konstruktora. Prawdopodobnie dlatego, że Hugo Schmeisser skonstruował MP 38, a na nim oparł swą konstrukcję Vollmer.
„Specjalnie dla chłopców” to amerykański M 16.
W szóstej partii foto dwudziesta fotografia przedstawia radziecki pistolet TT (Tulskij Tokariew), zwany popularnie tetenką lub tetetką. Ten na zdjęciu to wersja TT produkowana już po wojnie, a zatem zmodernizowany TT wz. 33.
PS Jak się cafłem i jeszcze raz fotki przejrzałem to znalazłem colta wz. 1911, (najpopularniejsza wersja). To osiemnaste foto w czwartej grupie!
Zadałeś mi mnóstwo roboty….. zestawić Twój imponujący opis z fotkami…. I wiesz co jest najgorsze ? I tak tego nie zapamiętam, a odpuścić nie mogę
Po co pamiętać…To tylko broń!
Nic tylko podziwiać, Senatorze
Jak zwykle,powaliłeś na kolana swoją wiedzą 
Jest tego trochę więcej niż z Galeny 
Mam nadzieję, że podoba Ci się taka kolekcja
Mireczko, w życiu nie za długie ❗ Twoja relacja wciągnęła mnie po same uszy. DZIĘKUJĘ, PODZIWIAM i wiwogóle.
Trochę mnie przytkło. 
Na szczęście są zazulki.
Wieczorem pooglądam raz jeszcze kwiatki, bo mnie jest trochę szkoda lata. Się ocieplę i odszarzę.
Dziękuję Jasminko
Tak sobie pomyślałam, że nasze panie nie będą zachwycone wędrówką po czołgach i dla nas kwiatki są o niebo ciekawsze 
To ja Ci dziękuję Mireczko.
Twojej Drugiej Połowie też. 
Dzięki Wam wiem, że muzeum nie musi być przeraźliwie nudne. I tu, po ochłonięciu, wdarła się w moje serce odrobina zazdrości. 
Bronie również BARDZO.
Nie miej tej zazdrości nawet odrobiny
Z tego co słyszałam, w Polsce też się w muzeach zmienia i są organizowane w ciekawy sposób. Nudne gabloty pomału odchodzą do lamusa. Coraz częściej wchodzi do muzeów technika i uatrakcyjnia zwiedzanie
Nie tylko tutaj…
Aha…. D-Day na tej plaży pokazali… a u nas możliwość połażenia po czyściutkich i estetycznych kanałach…. brud, krew, smród okopów, strach i wszystkie starannie omijane okropieństwa wojny…. trzeba sobie ” dorysować „.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam w polskim muzeum, także trudno mi się wypowiadać. Napisałam to o czym od kogoś z Polski słyszałam. O interaktywnych „zabawkach” w co poniektórych polskich muzeach. W sumie tu też brudu, krwi i smrodu nie było
Jedynie realistyczne przedstawienie sytuacji. I prawdę mówiąc, nie jestem pewna, czy chciałabym włazić do muzeum, gdzie bym się mogła upaćkać i nasiąknąć smrodem 
Chociaż muszę też przyznać, że takie czyściutkie kanały faktycznie nie oddają grozy sytuacji…
Muszę uciekać do pracy
Miłego popołudnia Wam życzę 
Winda się zepsuła i wszyscy utknęli między piętrami

Pusto, to i ja zmykam.
OOOO, mnóstwo do oglądania,
Mirelko…. a ja … obejrzałam kwiatki i przeczytałam tekst. Te militaria obejrzę później…. i tak się na tym nie znam 🙂
To tak jak ja
Kwiatki lubię prawie tak samo jak ptaszki
I dużo ładniej pachną niż ptaszki
Ja Was kiedy zanudzę tymi swoimi zdjęciami 
Witaj Mirelko….. nic nie wskazuje na to ” zanudzenie”.. teraz i później . Twoim zdjęciom towarzyszą Twoje równie fajne komentarze:)
Te ” płomykowe” kwiaty to chyba szarłat i jego odmiany 🙂 Rozpoznałam jeszcze sundaville ( te różowe), a odmiany malw mnie zachwyciły ! To żółte, to pewnie odmiana rudbekii 🙂
A róże ? prześliczne. ! Gdyby mozna było przesłać internetem ich zapach ! 🙂
Koniec mojej wiedzy ogrodniczej….
Też bym chciała uwiecznić i zachować na dłużej ten zapach
Ale niestety się nie da
Róże przekwitną, zapach przeminie i tylko wspomnienie po tym zostanie. Szkoda, że nie pachnące…
No, róże szlag trafi, a karabiny dalej dobre!!: )))
Nie jestem tego taka pewna
Karabiny też może szlag trafić i na ten przykład wrąbie je rdza 
Witajcie!
Mirelko, piękną wycieczkę nam zafundowałaś! Mocno się zdziwię, jeżeli Senatora ten arsenał nie podniesie natychmiast z łoża boleści! Owegoż rychłego podniesienia mu zresztą serdecznie życzę 🙂
Kwiatki na zdjęciu 32 przypominają mi floksy, których sporo kwitło w ogródku mojej babci. Lubiliśmy odrywać pojedyncze kwiatki i wysysać słodki sok o zapachu miodu, ale odwrotnie niż pszczółki od dołu kielicha i niestety ze stratą dla kwiatostanu 🙂
Sarny też je lubią. Ku mojej rozpaczy… Witaj Tetryku 😀
Ciesz się, że ja tam nie grasuję!
PS Też spijałam nektar. Niczym pszczółka 😀
– Dzień dobry! Rejestracja? Chciałbym dowiedzieć się o stan zdrowia Senatora. Leży w sali 302. Poprawiło mu się choć trochę, czy wciąż jest kiepsko?
– Chwileczkę, połączę z dyżurką pielęgniarek.
Po dłuższym oczekiwaniu:
– Słucham, pielęgniarka dyżurna.
– Chciałbym się dowiedzieć o stan Senatora z 302.
– Chwileczkę, połączę pana z lekarzem dyżurnym.
Po jeszcze dłuższym oczekiwaniu:
– Tak, słucham.
– Dzień dobry doktorze. Chciałbym się dowiedzieć, w jakim stanie jest Senator, który od trzech dni leży w sali 302.
– Chwileczkę, zajrzę do karty pacjenta.
Po jeszcze chwili oczekiwania:
– Hmmm, a więc tak: Miał dziś apetyt, ciśnienie tętnicze i puls są stabilne, dobrze reaguje na wprowadzone leczenie, katar prawie przeszedł. Jutro planujemy odstawić mu leki. Jeśli nic się nie wydarzy w ciągu kolejnych 24 godzin, jego lekarz prowadzący wypisze go jeszcze przed weekendem.
– Ach, to wspaniałe wiadomości! Ogromnie się cieszę. Dziękuję, doktorze.
– Sądząc z Pańskiego tonu zapewne jest Pan bardzo bliskim krewnym pacjenta, czy tak?
– Ależ nie! Mówi Senator we własnej osobie. Dzwonię z sali 302! Lekarze i pielęgniarki tylko wchodzą i wychodzą, ale nikt o niczym mi nie mówi… A ja chciałem się tylko dowiedzieć, co ze mną! Dziękuję za informację! 🙂 🙂 🙂
Też mi się spodobał ten dowcip 🙂

BRAWO!!!!!!!

Dziękuję!: ))
Już się tam wyżej lekko zaangażowałem w broń strzelecką! Troszki pomarudziłem „na temat{: ))
Witaj Senatorze…. wygląda na to, że Miśkowy dowcip poprawił nastrój nie tylko mnie 🙂
I mnie!!
Wyśmienity!!: )))
My, jako dzieci też wysysaliśmy nektar z kwiatów, ale chyba z innych, nie z floksów… to chyba była koniczyna…
Też mu życzę wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim zdrówka 
A Senatora chyba podniosło, skoro tyle napisał
Dziękuję!: ))
Witam Niewitanych 😀 Rózie, różyczki!! Piękne! I nikt ich nie objada….

Militaria też oglądnęłam, mimo że fanką żadnej broni nie jestem 😀 i to na telefonie. Całkiem dobrze mi poszło… 😀
A teraz czekam na komentarze Panów zainteresowanych bronią krótką i długą 😀
Ufff…. Ale się zmęczyłam
Gorzej z pisaniem 🙁
lubię śpiewać, lubię tańczyć, lubię zapach pomarańczy…
też lubię 😀
Woźniak
A ten miał być pod Wiedźminką i dzie wylądował, dzie?? 😀
Zawsze jestem pod wrażeniem niezwykłej szczegółowości opisów, Twoich wycieczek, to nawet nie jest przewodnik, bo tych widziałem już wiele i są zazwyczaj jałowe, to jest osobista relacja, kogoś, kto jest naprawdę zainteresowany tym co widzi, te relacje są bezcenne, bo pozwalają się wczuć w klimat miejsca, jak dla mnie bomba 🙂

Cześć Misiaczku 😀 Bo Mirelka, to bombowa DZIEWCZYNA… Nioooo

Nioooo, a nawet fiu fiu 🙂 🙂
Pisząc „bombowa” masz na myśli moje kształty, Skowroneczku?
A tych to nie znam
ale nie sądzę, że bombkę przypominasz 😀 Raczej smukłą super dziewczyną!! I nie zaprzeczaj, bardzo proszę! Tak jest i ma zostać..!! 
To jest to, Miśku….. przewodniki zazwyczaj są nudne, a relacje Mirelki NIGDY ! 🙂
Twoje zdegustowanie, Mirelko, tymi militariami jest zachwycająco pokazane:)
Mnie się udzieliło…… tyle starań i wydatków żeby pokazać i utrwalić wojaczkę; żeby nikomu sie nie zdawało….. ? 🙁
Czasami, Wiedźminko, mam wrażenie, że jestem pacyfistką. Nie pochwalam żadnej wojny. Niepotrzebnie giną ludzie i to nie tylko ci w mundurach. Nie rozumiem tych, którzy zabijają innych. Nie wiem jak z czymś takim można potem żyć.
Chociaż najgorszą odmianą są dla mnie terroryści. Tchórze, którzy zabijają cywilów, żeby sobie coś tam udowodnić. Tych bym wysłała w kosmos. Może na coś by się przydali… Żołnierze mają przynajmniej mundury i wiadomo kto jest kto. A taki terrorysta podkłada bombę i cieszy się im więcej ludzi uda mu się natłuc. To jakieś zwyrodnienie, bo nie uwierzę, że ktoś normalny może się cieszyć ze śmierci. Pamiętam jak w 2001 roku, po ataku na te dwie wieże w NY, pokazywali w telewizji reakcję Arabów. Śmiali się, klaskali w ręce, normalnie byli w euforii. Nie wiem czy którykolwiek z nich pomyślał… czy cieszyłby się tak samo, gdyby tam był ktoś z ich bliskich… A zginęły tam matki dzieciom, ojcowie, córki i synowie… Każda z tych osób zostawiła kogoś bliskiego… Czy to jest powód do radości?!!! Nie znałam nikogo z tych, którzy zginęli. Ale i tak mi żal…
Jesteście niezwykle łaskawi
Tym bardziej, że nie wszystkim to samo się podoba. Nawet tutaj… Niektórzy zachwycają się kwiatkami, a inni bronią…
Lubię jeździć i zwiedzać, a każde miejsce wywołuje jakieś emocje. I to chyba nie tylko u mnie. Mistrz Quackie też opisywał swoje wycieczki i też zawarł w nich swoje emocje. Wydaje mi się to normalne. Przewodnik musi być napisany w taki „suchy” sposób. Bo to jest tylko informacja o miejscach do zwiedzania. Emocje każdy dołoży sobie sam
Maszyna do pisania nie tak całkiem wiekowa 😀 Nasi policjanci na starszych pracowali i to nie tak dawno 😀

PS Mirelko, a Małżonek ma całkiem zgrabne nogi!
Nie wiem, na ile wiekowa jest ta maszyna do pisania, ale skoro jest w muzeum…
W pewnym stopniu przypomina mi Quackiego
Co jakiś czas maca się po żebrach i mówi, że za dużo przytył
No i oczywiście dieta i różne inne cuda, żeby to zrzucić
Mój szwagier się takimi głupstwami nie przejmuje
Jak go ostatni raz widziałam kilka lat temu, to brzuch mu sięgał prawie do kolan(jak siedział), a biust to miał większy niż ja
Nie wiem jak teraz są liczone rozmiary w Polsce, ale na dawniejsze, to miał chyba C lub D. Czyli zdrowe biuścisko
Niejedna kobietka by się chętnie z nim zamieniła 
A małżonek ma zgrabne nogi i nie tylko
Dobranoc 😀
PS Snu zdrowego życzę, coby rankiem Wszyscy rześcy i zdrowi byli.
Jak zwykle się spóźniłam…..
Zanim powiem dobranoc, dodam że wybywam na czas jakiś i pojawię się zapewne w niedzielę.
No to dobrej nocy!
Szerokiej drogi Tetryku i niech Ci sie uda ten planowany weekend! 🙂
Czyli miłego weekendu, Tetryku
No, czas intensywnie chorować!: ))
Dobranoc!: )
Dobranoc Senatorze!
intensywnie i KRÓTKO ! 🙂
… na ucho Ci powiem, że samodzielne chorowanie też nie jest przyjemne
Dzień dobry: )))
Tak Wiedźmineczko, nie jest i ja to doskonale rozumiem!: ((
Witaj wieczorny Kwaku ! 🙂 Co jest z Wami, chłopcami, że broń Was tak podnieca ?
Bo ona, mimo wszystko, jest zwyczajnie ładna, ale i nie da się tak całkiem oddzielić jej użytkowych walorów od estetycznych. Zauważ, że każda jest stosunkowo prosta, nieprzeładowana zbędnymi drobiazgami i, za wyjątkiem pozostałych jeszcze resztek broni paradnej, pozbawiona wszelkich zupełnie zbędnych ozdóbek. Mowa oczywiście o broni wojskowej, bojowej. Jest w niej jakaś utajona posępna siła. Gdybyś Ty mogła porównać…. hmmm… ale niezbyt możesz…. Rzecz jest tego rodzaju: weźmy dwie jednostki broni, dwa identyczne egzemplarze – jeden sprawny w stu procentach, że tylko załadować i strzelać, i inny, ze zdemontowaną np. iglicą o czym początkowo nie wiesz.. Bierzesz do ręki jeden i drugi i wrażenie jest to samo – czai się w nich siła. I nagle informują cię, że ten pierwszy jest rozbrojony, że nie wystrzeli choćby świat się walił! Sprawdzasz, bo tak na wiarę to trudne… Ładujesz nabój, składasz się, pociągasz spust…Zamek leci do przodu, ale wystrzału nie ma. Teraz ładujesz drugi, strzelasz! Huk!! Odrzut szarpie ramieniem, lufa podskakuje, wyrzutnik wyrzuca łuskę i broń czeka na następny ładunek. Odkładasz, patrzysz na oba karabinki czy pistolety i zdajesz sobie w pewnym momencie sprawę z tego, że jeden jest żywy, a ten drugi martwy. Już nie służy do niczego, został mu tylko kształt, że pozbawiono go wszelkich funkcji jakie były mu przypisane… Jeden egzemplarz jest, ja wiem – o, impotentem, a drugi wprost przeciwnie!
I tu jest największa różnica!
Jeden już umarł! Mężczyzna przestał być mężczyzną! To kim jest??
Tak i z bronią!
Czasem nie mam nic do dodania do czyjejś wypowiedzi, mogę się tylko pod nią podpisać jak pod swoją, a w sumie lepiej – bym pewnie nie potrafił tak tego ująć jak Senator!
Dziękuję! Może to dlatego, że ja broń – jak mi się wydaje – rozumiem.
Dzień dobry!: )))
Mie lepiej!!
Przeca mówiłam, że dziś będzie lepiej(?) Mówiłam(!!!)
Co cieszy, Senatorze 😀
Dzień dobry 😀 i lecę się moczyć, no to narka 😀
Dzień dobry: )))
Moczyć? Nie ma sprawiedliwości, mnie kiedyś prądem kopali, a tu – moczyć!
Prądami to mnie wcześniej
pieścili. Całkiem przyjemne te ampery były 😀 Teraz się lasuję, wibruję i moczę 😀
Zapraszam. Wanna z hydro jest całkiem pojemna
A inni, dyć tu sami przyjaciele! I przyjaciółki!: )))
Witaj Senatorze….. sie wykręcasz od zaproszenia ?
Ja się nie wykręcam, ja tylko się, cholera, o tę iglicę boję!: )))
A to sie łodyżka przekształciła w iglicę?????
Patrzcie jak się chicholą! Łatwo Wam śmiać się!: (
Boś Pan taki bojaźliwy, a tu Ci przecie same przyjemności proponują 😀
Dobra, dobra, ja tam swoje wiem!!
Dzień dobry
To i całe szczęście, że lepiej 
Witam: )))
To pewnikiem od tych widoków!: ))
To jest ta dobra wiadomość, Senatorze ! 🙂
Ba!!!!
Dzień dobry 😀 Oooo, ale mam do poczytania 😀 ale to później, jak wrócę. Panowie nie zawiedli
My, prawdziwi mężczyźni (oj, jak nas mało!!) nie zawodzimy nigdy!
To jest aksjomat, wiesz!!??
Aksjomat, Pan powiadasz?? Hmmm… No może i masz Pan rację 😀
Się Pan zabezpieczyłeś jednym, jedynym słówkiem
Ubezpieczony spokojniej żyje!
Dzień dobry. Dziękuję za uznanie, ale, jak już wspomniałem, to wszystko (i więcej) jest na stronie muzeum, ja tylko przełożyłem, jednocześnie streszczając. Trochę kłopotu miałem ze Schneiderem, tym na okopach, ale znalazłem stronkę miłośników pierwszych czołgów i tam było bardzo obszernie i z wieloma zdjęciami, które potwierdziły podejrzenia (pasjami lubię takie „śledztwa”!).
Pogoda za oknem paskudna, chętnie bym się przejechał w słoneczku, np. do Cantigny właśnie – bym nie miał nic przeciwko. Ale zamiast tego idem do pracy.
Pracuj Pan, tylko uważaj na plecki 😀
Witaj Mistrzu Q 😀
Cześć Quackie: )))
Rzetelną pracę należy doceniać!
Witaj Pracku ! 🙂 rzetelna praca w środku nocy, a Ty już od rana …. do nowej 🙂
Od Ciebie Mistrzu do Cantigny to chyba rowerem wodnym
Wpisali by Cię przy okazji do Księgi Rekordów Guinnessa, bo kto słyszał o zapychaniu po oceanie na rowerze 
DzięDobry :))) Cała ta dyskusja przypomniała mi portugalską Rewolucję Goździków, kwiatki w lufach karabinów :))) To bardzo szkodliwy zwyczaj, niezwykle surowo tępiony przez sierżantów :)))
Witaj: ))
Pewnie! Nic tak nie psuje lufy jak nietypowa amunicja!: ))
Witaj Stateczku, Niezawodny
Dzień dobry ! 🙂 Uzbrojeni po zęby na piątek i to trzynastego 🙂
Witaj Wiedźminko 😀 Dasz radę atrybutem swym rozbroić nawet te największe – podwodne
Dzień dobry Skowronku ! 🙂 machnąć atrybutem i zepsuć Chłopcom zabawę ? Chyba nie jestem aż tak okrutna
Aż tak – nie

Iiiii tam, prawdu każe!: )))
Dzień dobry.
Cieszy, że Senatorowi już lepiej.
Ukłony dla Małżonki, Senatorze. Domniemywam, że Jej wkład w ozdrawianie jest co najmniej bardzo duży.
Miło Was poczytać z rana, takich rozświergolonych. zwłaszcza, że zaokiennie kolejny szaro-bury dzień, jeszcze nie pada, ale za chwilę pewnie zacznie.
Podziwiam, Quackie.
Wybacz, ale opisów czołgów nie przeczytałam, co nie przeszkadza mi w docenieniu Twojej śródnocnej pracy ofkoz.
Na japońskiej (chyba) wierzbie, za moim oknem osobistym, siedzi dzięcioł. Taki co to mnie się najbardziej podoba. Widuję je przydomowo tylko zimą. Czyżby Wielkanoc jeszcze bliżej niż myślałam ❓
Witaj Jasminko: )))
No, jeżeli mierzenie temperatury i wygrażanie paskudnym termometrem za leczenie uznać…: (
Witaj Jaśminko 🙂 pani Sentorowa winna być kanonizowana…. subito ! :)Nie jest aż tak szaro – buro, jeszcze trochę zieleni się uchowa
ło !
Witaj Wiedźminko. 🙂
Tylko całą dobę ciemno, na przemian siąpi i leje, w międzyczasie mgła. Gdybym się lepiej czuła byłabym dziś po grzybobraniu. Nic to, jeszcze zapewne będzie okazja. 
Strach się bać, mam wiać ❓
Szaro buro nie dotyczy topienia w żółci i czerwieni. U mnie na razie niepodzielnie rządzi kolor zielony.
Cześć Jasminko 😀 Na przypiecek zasuwaj!! Się wygrzać!
Nie ma grzybów! Tak dzisiaj oświadczyli etatowi grzybiarze 😀
Etatowi, bo głównie na handel zbierają 😀
Czyli nie masz czego żałować. Noo chyba, że łażenia po lesie, co też jest wielką przyjemnością 😀
Nie ma!! Ale za tydzień, dziesięć dni będą!!
A u mnie grzyby w niesmiałych ilościach już widać 🙂 W przyszły poniedziałek wyruszam na leśną wyprawę ….. jak przeżyję pana cykliniarza i ogólny demontaż moich włości:)
Bierz wielki kosz!!: )))
Kanonizowana?? A kandyzowana nie wystarczy?; )
Hmmm….. pyszne są kandyzowane owoce ! 🙂 Byle nie w nadmiarze:)
Niczym imbir??? Który uwielbiasz…
U mnie grzmi i błyska, szkoda że nie nad Warszawą :)))
Masz ochotę, Stateczku, Dudę pogonić gdzie pieprz rośnie?? Czy Jarosława, bo zdaje się, że coś tam kombinował przy grobie Popiełuszki 😀
Jasełka chłopcy odprawiają z nadzieją na waaaaadzę :(.
I kij im w ócz parę!!!
mniam , pyszności…. ostatnio trudno kupić 🙁
Fakt, nie widziałam, ale bliżej zimy na pewno się pokaże 😀
Gdybym znała Twój adres (ale nie e-mail), to bym Ci podesłała ile chcesz
U nas imbiru pod nazwą „ginger” jest w pip o każdej porze roku
Takie bulwiaste korzonki…
Tego hadziajstwa to nie!! To nie owoc, to tylko jakieś korzonki! : ((
Korzonki należy również spożywać. Dla zdrowotności 😀
Komu knedli ze śliwkami, komu?? 😀 Jest ktoś kto nie lubi?? Może?? Aha, na pewno Wiedźminka
… a jakie te knedle ? 🙂 drożdżowe, ” kluchy na łachu”?
Niee, ciasto jak na kopytka 😀
O, Stan lubił kopytka…
i Ciechana….. 🙂
Uprzejmie informuję, że też lubię kopytka i Ciechana.
I Stana, który zniknął… i nikt nie wie gdzie

Chyba nigdy nie piłam Ciechana. U nas nie ma, nawet w sklepie „Świat Alkoholi” 🙁 A może Ciechan, to nie alkohol???
Ciechan nawet na Górnym jest!!
Jak se pojadę do powiatu, to popatrzę za tym sławnym 😉 W mej mieścinie nie ma i już 😀
… to chyba wolałabym z mięskiem 🙂
Ja również :))) Na słodko to tylko wiśniówkę :)))
Cytrynówka lepsiejsza, Stateczku 😀
Pomarańczówka własnej roboty też jest dobra
Mam jedną flaszkę takiej kilkuletniej. Nawet przestała być słodka, wytrawiła się. To są dopiero delicje 
Krupnik, ten bez kaszy!: ))
Teraz dranie produkują krupnik czysty !!! Podobnie żubrówkę, żołądkową, obyczaje padają jak „muchi” :)))
A tak, takie świństwo to piesi nam zrobili, to ich pomysły!!!
Wszystko wygląda jak woda. Umyjesz się porządne, zęby wyszorujesz, wsiądziesz za kółko…. i zaraz prawo jazdy szlag trafi!
Knedle ze śliwkami
Ja chętnie, ale pewnie już za późno
Taki już mój los…
A nie, Mireczko 😀 Zrobiłam sztuk 32 😀 Jeszcze możesz się spokojnie załapać.. Z bułeczką tartą sobie życzysz na ciepło?? Czy z bitą śmietaną na chłodno??
Ale była fajna burza!! Pieruny walili, błyskało jak trza, deszcz lał zgodnie z zasadami!!: )))
Następna będzie trzeciego grudnia. Zacznie się tuż przed południem i potrwa dwie godziny!!
Ależ precyzyjnie Panie Wizjonerze
Wiecie co, znalazłem blog Laudate44. Przez przypadek zresztą! Wpisy stare, sprzed trzech lat, ale jak wielu innych Laudate szczerze błogosławi MK!! I pomyśleć, że tak wielu psy na mnie wieszało gdym przed laty napisał ociupinkę prawdy o tym szubrawcu!
Wernyhora mi się zza chmurki ukłonił!: )
Aha, przejrzałem dokładnie wszystko co mam o pistolecie colt i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że moje wątpliwości się rozwiały. To JEST colt M1911A1!!!
Dobry wieczór 🙂 Zabieram się za czytanie 🙂
Witaj Miśku.


Zdążyłeś zanim urosło kolejne pięterko.
Dziś Harpie ❓ By się przydały w czas gdy z nieba wciąż lecą rumuńskie piniondze.
Dobry: )))
Dzie sie szwenda całymi dniami, hę?:
O cho, długo czyta. Znaczy nazwy sprawdza. Albo co innego 😀
Się Panowie postarali, prawda Misiaczku?? 😀
Witaj 😀
Jak tam Harpie się mają??
Się idę wyciągnąć. Wygodnie. O!

Zatem życzę Państwu dobrej nocy, a snów według życzenia 😀
PS Panie Q, żyjesz Pan??? Nie bądź Pan Pstrowskim 😉
Żartowała, jakby co
Jak zawsze z kurami spać idzie.

Dobranoc Skowroneczku.
Wyciągnęłam wygodnie, Jasminko 😀 Pobudka!!!
Dobranoc: )))
Pobudka!!!
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny i pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny…

Net mi się czołga, coby mu nieco ulżyć to i ja se pójdę. Nie chce mi się tu samej po ciemku siedzieć.
Dobranoc Kochani i oby do jutra.
Przyszłam zapalić lampkę … i zasłuchałam się 🙂
Melduję posłusznie, że przeczytałem 🙂
Ps. Harpii nie będzie, albowiem ponieważ, jestem poza domem i wracam w poniedziałek, co nie znaczy, że w między czasie nie dorwę się do czyjegoś kompa, o co to, to nie, nie ma takiej opcji, żebym siedział jak zadek wołowy na strzelnicy i nie wiedział o co kaman 🙂 🙂 🙂
Miłego weekendu 🙂 [w tym miejscu rozwijam Wam wirtualna tęczę, bo za diabła nie mogę jej znaleźć w emotach, ślepy cyco ?]
Czy o tą tęczę Ci Misiu chodziło?
Chyba nasz Misiaczek miał własną tęczę w oczach i dlatego zaazulkowej nie mógł znaleźć 😀 Cześć Mirelko 😀
Witaj Skowronku Poranny
Nie wiem co miał przed oczami, ale o tej porze mógł mieć wszystko 
Witaj Mirelko.
… lepiej, żeby to nie były świeczki w oczach Misia 🙂
Harpie Panie Misiaczku to się mają rozwijać. Nie tylko kiełkować, jak nasz ulubieniec w głowie Mistrza Q 😀
Odzywaj się jak najczęściej!!! 😀
Zatem, proszę nie pisać, że nie będzie. Tylko, że będą, ale w późniejszym terminie. Nno! 😀
PS Baw się dobrze i nie bądź zadkiem wołowym
Dzień dobry
Dzień dobry.. Informuję, że leje jak z cebra. Od wczoraj, zresztą 😀
U mnie sucho, ale zimno
W tej chwili, jak patrzyłam na termometr jest tylko 8C. Nikt mi nie powie, że to ciepło 
Jeszcze nie śpisz?? Czyli z Ciebie też Marek nocny 😀
Ano, ten typ tak ma
Ale już spadam na górę
U mnie zaraz północ
Miłego sobocenia 
Dzień dobry i dobranoc:)
śnij kolorowa Mirelko 🙂
Już się zbieram, na pieszczoty kręgosłupa. Tym razem
Papa i do później 😀
Dzień dobry mglisty i dość chłodny
DzieńDobry :)) U mnie podobnie :)) Babie lato przed nami ???
Zapraszam na pięterko 😀 i przepraszam, że nie zrobiłam tego wcześniej
Jestem dzisiaj mało tomna 😀
Dziękuję, to miłe, bo już sam nie wiedziałem gdzie polazłem!: )))