« Formatowanie tekstu (ręczne) Grzybobranie, pisane "na kolanie" »

Życie i literatura

Motto:
Krzyś zauważył od razu, jakie tu kryją się niebezpieczeństwa.
- W tym miejscu - wyjaśnił - może być Zasadzka.
- Posadzka? - szepnął Puchatek do ucha Prosiaczka.
- Drogi Puchatku - rzekła Sowa tonem wyższości - czyżbyś nie wiedział, co to jest Zasadzka?
- Sowo - rzekł Prosiaczek, patrząc na nią surowo - szepnięcie Puchatka było Najzupełniej prywatnym szepnięciem i nie ma żadnego powodu...
- Zasadzka - rzekła Sowa - jest to coś w rodzaju przykrej niespodzianki.
- Tak samo bywa czasami z Posadzką - rzekł Puchatek.
- Zasadzka, jak to właśnie tłumaczyłem Puchatkowi - rzekł Prosiaczek - jest to rodzaj przykrej niespodzianki.
- Jeśli ktoś nagle wyskoczy na ciebie - rzekła Sowa - to jest właśnie Zasadzka.
- To jest właśnie Zasadzka, Puchatku, jeśli ktoś nagle wyskoczy na ciebie - wyjaśnił Prosiaczek.
Puchatek, który teraz wiedział już, czym jest Zasadzka, powiedział, że kiedyś, kiedy spadł z krzesełka, posadzka nagle wyskoczyła na niego i potem przez całe sześć dni miał pełno siniaków.
- Nikt tutaj nie mówi o posadzkach - rzekła Sowa trochę obrażona.
- Ale ja mówię – rzekł Puchatek.
(A.A. Milne - „Kubuś Puchatek”)

Czasem literatura opisuje życie. Czasem snuje się obok. Niekiedy jednak zdarza się, że je wyprzedza – i niektórzy twierdzą, że jest to wyróżnik Wielkiej Literatury.

W piękne słoneczne popołudnie powolutku dobijaliśmy do nabrzeża portu w Mikołajkach, i ani przez myśl mi nie przeszło, że owo nabrzeże szykuje na mnie Zasadzkę w Puchatkowym rozumieniu tego słowa. Cóż, gdyby strażak przewidzieć mógł pożar, trzy dni wcześniej sprawdziłby sikawkę!

Łódka powolutku zbliżała się do brzegu, w dodatku nie na wprost, lecz pod pewnym kątem, zatem zamierzałem wyskoczyć z burty zamiast z dziobu – nim jednak wybrałem miejsce i przekroczyłem reling, zadziałała Kubusiowa przepowiednia. Prawa noga poślizgnęła się i zamiast się wybić do skoku, poleciałem na betonową płytę – czy też ona na mnie? – dość, że w następnym momencie leżałem na plecach na chropowatym betonie, po drodze obiwszy drugą nogę o reling, przez który nie zdążyłem jej przełożyć, i przy okazji lekko wykręcając kostkę.

Trzeba jednakże pamiętać, że „Kubuś Puchatek” jest książką dla dzieci, opisującą świat łagodny i przyjazny. Widzowie, spodziewający się fontanny krwi i fruwających odłamków kości musieli obejść się smakiem – poza solidnym obiciem łydki nic mi się nie stało, ani najmniejszego zadrapania skóry czy rozdarcia koszuli chociaż! I tak żałuję, że nikogo z jaką bądź kamerką przy tym nie było – musicie poprzestać na suchym opisie, a obrazek zapewne uzyskałby w sieci efektowną liczbę wejść!

Tak, bez dwóch zdań – warto wiedzieć, jaką literaturę cenić! Strach pomyśleć, czym by się rzecz skończyła, gdybym w dzieciństwie czytywał wyłącznie „Moby Dicka” albo nie daj Boże, „Czterech pancernych”…

212 komentarzy

  1. Tetryk56 pisze:

    Taki drobny incydent, a budzi ciekawość, skojarzenia, a i wspomnienia w przyszłości 😉

  2. Quackie pisze:

    Oo, jakie ładne motto. I długie. Wniosek z tego taki, że im bardziej płasko i gładko i teoretycznie niewinnie, tym bardziej trzeba uważac, bim bom (na bom również, jak przelatuje z jednej strony na drugą!)

  3. Jasmine pisze:

    Jeśli myślisz Tetryku, że tym tekstem wyłgasz się przed relacją z mazurskiej wyprawy, to informuję Cię, ze się bardzo mylisz. Happy-Grin

    Posadzki czyhają w Zasadzkach na nas wszystkich. Ci, którzy mają Szczęście unikają ich. Nie mają pojęcia o ich istnieniu. 🙂 W Twoim przypadku, moim zdaniem, to było raczej Szczęście w Nieszczęściu. Na Szczęście zakończyło się Szczęśliwie. Delighted

    • Tetryk56 pisze:

      Senator się dopytywał, a ja tego incydentu w fotoreportaż wplatać nie będę – choćby z powodów jak w tekście. Będę miał zdjęcia, będzie relacja…

      • Jasmine pisze:

        Tylko żartowałam. Gdy się wie jak to się skończyło, to już można.

      • Incitatus pisze:

        Ciekaw bylem jak to było!: )
        Widać nie tylko ja guzy do domu oberemkiem znoszę!

        • Wiedźma pisze:

          Co to jest ” oberemek”, Senatorze ? Happy

          • Incitatus pisze:

            Oberemek, Wiedźmineczko, to gwarowo coś jak naręcze, tyle że według słownika naręcze to w obu rękach – ile się zmieści, a mój oberemek to na jednej i też ile wlezie!: ) Określenie to używane było niegdyś we wschodnich (mocno!) regionach. Dziś chyba nikt go już nie zna. Najczęściej na oberemek brało się polana porąbanego drewna, gałęzie, słomę. Układało się to w rosnący stos na zgiętym przedramieniu, wygięta do wewnątrz dłoń i docisk brodą utrzymywały je w stabilnej pozycji. Na oberemek można było wziąć więcej niż innym sposobem. Taszczenie drewek nie męczyło zbytnio bo ramię od barku do łokcia oparte było o część brzucha i klatkę piersiową. No i rozładunek był prosty – wystarczyło wyprostować zgiętą w łokciu rękę i cały ładunek spadał pod nogi!: )
            Nosiłaś coś kiedy w ten sposób?
            Naręcze mnie osobiście kojarzy się raczej z czymś przewieszonym przez przedramię. Jakimiś tkaninami, odzieżą… Z czymś wiotkim.

  4. Incitatus pisze:

    Dobranoc: )))

  5. Wiedźma pisze:

    Bardzo ładne motto i wszystko wyjaśnia Tetryku ! Delighted
    Zasadzka to posadzka albo posadzka to zasadzka i tylko wybrańcom losu szczęście sprzyja 🙂 Wink

  6. bexa lemon pisze:

    Heart-Chocolate-Gift
    Dzień dobry!

    Zrozumienie tego, co ludzie piszą, czasem przychodzi mi z trudem, ale tym razem naprawdę nie ma się co dziwić, skoro tyle w jednym: wymienienie, zaproszenie, przylinkowanie, dedykacja, a jeszcze muzyczna…
    Za wszystko dziękuję, Crying i Ashamed.
    I wszystko niby już ogarnęłam, ale jednak stwierdzam, że problemy z kontenerowaniem (podobno tak to się nazywa, od angielskiego contain), czyli, żeby w sobie pomieścić, mam nadal. Wolny garnek wolnym jest nie bez przyczyny i działa – podobnie co i rusz jak dokładająca doń Cytrynowa – na zasadzie „na pewno langsam, a sicher… Cóż, jak kiedy”.
    Zaproszenie do stołu przyjmuję z radością, postaram się nie rozsiadać.
    THANK-YOU

  7. bexa lemon pisze:

    Teraz ja główczę. Przecież nie zapytam, czy biorą.
    Dobrze, że te zaazulki, to mogę zakwitnąć różą Rose .
    Do/U stóp ścielę się wzajemnie Poklon .

  8. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Słońce prosto w oczy, na odmianę od wiatru, a robota się pali, lecę gasić!

  9. bexa lemon pisze:

    Festina lente, podpowiadają z garnka.
    No chyba, że konwalie najpiękniej.
    Ileż tu kwiecia od rana!
    Wiła wianki i rzucała je do falującej wody…
    Ja z kolei pędzę trochę powić.

  10. Wiedźma pisze:

    No i dzis kolejne babciogodziny….. układam puzzle, ćwiczę gry planszowe i aplikowanie leków. Jakoś przeżyjemy, i Jasna Panienka i ja Delighted

  11. Jasmine pisze:

    Dzień piękny. Hi

    Za okno wróciło upalne lato. +18 to po ostatnich okołozerowych temperaturach gorąc okrutny. 😆

    Się dołączam do powitań Lemonkowej Damy. Delighted
    To nie moja wina, że nie nadanżam ze wszystkimi. Stanowczo zbyt wcześnie wstajecie. Happy-Grin

    Po rozświergoleniu Onej radosnym widzę, że wyprawa Skowroneczkowa udana, co cieszy. In Love

    Wszystkim Buziaczki i spadam na szczaw. Bye

  12. Tetryk56 pisze:

    Udało się dotrzeć do domu i nawet poczytać dyskusję.
    Witam wszystkich!
    Cieszę się, że slow garnek się spodobał wraz z jego uroczą kuchmistrzynią 😉

  13. Wiedźma pisze:

    Tetryku ? dlaczego nicki występują w dwóch kolorach : czarnym i zielonym ? Amazed

    • bexa lemon pisze:

      To ja odpowiem, doczytawszy jeszcze. Kolor czarny oznacza, że kto nań kliknie, wraz z nim – czy za ukrytym w nim linkiem – powędruje dalej.

      • Jasmine pisze:

        Również dziękuję za odpowiedź. Delicious Przez chwilę gdy zobaczyłam ten czarny kolor to zaświtało mi nawet pytanie dlaczego tak, ale natychmiast umkło i go nie zadałam. Teraz już wiem i umrę mądrzejsza. Chyba. Happy-Grin

      • Wiedźma pisze:

        Dziękuję Cytrynko Happy ! Powędrowałam do Sabatówki i już wiem skąd ta nazwa. Historia opisana bardzo interesująco ! I tam będę zaglądała. 🙂

  14. Jasmine pisze:

    Ponownie. Hi
    Serdecznie witam Wszystkich którzy już się i jeszcze się pojawią na naszej Wyspie. Delighted

    Poza tym, nie mam zamiaru NIKOGO denerwować, ale chcę podzielić się wiadomością, że jutro na grzyby. To jedyna okazja gdy nie denerwuje mnie informacja, że wyjeżdżamy o 6-ej. Happy-Grin

  15. Alla pisze:

    Wpadłam i wypadam. I tak już do końca tygodnia 😀
    Dobranoc Państwu 😀

    • Jasmine pisze:

      Człowiek a nawet i Kobieta, nie ma szansy nawet na życzenie dobranocowania, tak śmigasz. Cry-Out
      Teraz to już musztarda po kisielu, ale… Dobranoc Skowroneczku. Delighted

  16. Incitatus pisze:

    Melduję, że żyję!
    Marnie bo marnie, skrzywdzony bo skrzywdzony, nieszczęśliwy bo nieszczęśliwy, ale mam nowy cel w życiu – wykończę, na strzępy rozerwę, zjem i strawię moją dentystkę!!
    Będzie babie nędzny koniec!! Howgh!!!

  17. Incitatus pisze:

    Idę tulić moje perełki do poduszki: )
    Dobranoc: )))
    Miśku, jak tam Harpie??

  18. Jasmine pisze:

    Utknęłam w Sabatówce i pewnie czas jakiś tam jeszcze zabawię. Delighted Tu zatem się pożegnam. Dobranoc Kochani i do jutra. Bye

  19. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin

  20. miral59 pisze:

    Rozmawiałam dziś z zaprzyjaźnioną polską rodziną, z którą zwykle wyjeżdżaliśmy na Labor Day. W tym roku pojechaliśmy oddzielnie. Zadzwoniłam zapytać jak się im udał wyjazd i dowiedziałam się, że zostali w domu. Oni zawsze wyjeżdżają w soboty(my w piątki), a w sobotę lał deszcz od samego rana. Wystraszyli się i nie pojechali Sad Wybierali się do Yellowstone Lake State Park w Wisconsin(to parę kilometrów od miejsca, gdzie myśmy byli) i jakoś nie przyszło im do głowy, że to trzy godziny jazdy z Schaumburga, gdzie mieszkają. Czyli pogoda może być diametralnie różna Delighted W niedzielę wieczorem znowu nad Chicagoland przeszła burza i byli zadowoleni, że zostali w domu. Czyli niechcący popsułam humor mówiąc, że w Wisconsin była piękna pogoda Delighted
    Nic nie chcę mówić, ale w takich parkach stanowych miejsca na biwakach rezerwuje się w styczniu (na wrzesień) i wiadomo, że nie jesteś w stanie przewidzieć jaka będzie pogoda. Nie chciałabym rezygnować z wyjazdu tylko dlatego, że u nas pada. To kawał drogi (ok. 300 km), a z prognozami wszędzie jest jednakowo – nie zawsze się sprawdzają Delighted

    • Incitatus pisze:

      Miejsca rezerwuje się z półrocznym wyprzedzeniem?? To tam muszą obok siebie koczować całe dzikie tłumy!! No, jak ja mam czuć się w parku przyrodniczym – choćby i najpiękniejszym – jak baran z centralnej Polski na Krupówkach albo w kilkugodzinnej kolejce do Morskiego Oka, to ja sobie taką wątpliwą przyjemność daruję!

      • miral59 pisze:

        Nawet więcej niż z półrocznym wyprzedzeniem Happy-Grin I to nie jest tak jak w Polsce. Tu namiot nie stoi na namiocie, a każde miejsce jest oznaczone. Nie ma tak, że sobie rozstawię namiot „gdziebądź” Wink Każde miejsce ma swój własny parking, metalową obręcz na ognisko i dużą ławkę z siedzeniami. Nie ma i nie może być tłoku, skoro wszystko jest policzone i przewidziane. A jeśli na wyjazd wybiera się większa grupa, to mają specjalne miejsca na biwak. Te grupowe są większe, mają też większy parking, na więcej samochodów. Amerykanie lubią wygody i nawet pod namiotem muszą je mieć Delighted Część miejsc biwakowych jest zelektryfikowana. Głównie na potrzeby przyczep campingowych, ale jakbym chciała z namiotem się tam „wkleić”, to też nie ma problemu. Tyle że takie zelektryfikowane miejsce jest droższe niż niezelektryfikowane Happy
        Można się też wybrać do tak zwanych „cabins”, czyli domków. Tam to masz luksus Happy Własną łazienkę, własną kuchnię, własny telewizor i podłączenie do internetu Delighted Tylko taka „cabina” kosztuje za dobę więcej, niż miejsce na campingu na trzy dni Delighted Ale zawsze masz wybór…

        • Incitatus pisze:

          Miral, w Polsce jest już do diabla i ciut ciut takich zadbanych miejsc. Standard niektórych znacznie przekracza europejską średnią. Fakt, nie ma ich jeszcze tak dużo jak człowiek by chciał, ale jeśli baza turystyczna rozwijać się będzie w takim jak dotychczas tempie, to za parę lat będzie zupełnie przyzwoicie. Nie da się ukryć, że i dziadostwa nie brakuje, ale powoli jest ono zastępowane zupełnie przyzwoitymi obiektami.

  21. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )))
    Wyprzedziłem Bożenkę!!: )))
    Nic innego tylko się w nocną koszulę na amen zaplątała! Overjoy

    • miral59 pisze:

      Dzień dobry, Senatorze Happy-Grin
      Może nie tyle zaplątała się w koszule nocną, ile Mania jej nie obudziła Happy-Grin A może to wynik wczorajszego „gościowania”?

  22. miral59 pisze:

    Miłego dnia życzę Buziaczki
    I spadam na górę do łóżeczka Spanko

  23. Incitatus pisze:

    No, zaraz idę z reklamacją!: ((

  24. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Ten chór to mógłby jeszcze zaśpiewać piosenkę z innego filmu o Bondzie – „From Russia with love”.

  25. misiekpancerny pisze:

    Dzień dobry 🙂 To żółte wróciło i zapowiada się gorączka 🙁

  26. Wiedźma pisze:

    Dzien dobry ! Hi To żółte już wczoraj miało świecić, ale nie chciało … 23 stopnie to niezła temperatura… 🙂

  27. Wiedźma pisze:

    Babciogodzin ciąg dalszy…. dziecię w coraz lepszej formie :)… jutro już będzie zdrowe?

  28. Jasmine pisze:

    Dzień dobry. Hi
    Nawet lubię Adele, ale nie miałam pojęcia, do dziś, że ona jest chórem. Wink

    Dobrą wiadomość dla Senatora posiadam. Delighted
    Grzybów zebraliśmy, we dwoje, pół koszyka. Wszyscy spotkani po drodze grzybiarze twierdzą, ci miejscowi też, że nie ma, bo za sucho. Sama to wcześniej zdążyłam zauważyć.
    Połaziłam, ponapawałam się, widziałam pięknego dzięcioła, umęczyłam się, spałam może z godzinę i wróciliśmy. Grzyby mama ususzy, oszczędzając prąd, bo mokre to one nie są.

    A teraz wypiję piwo(o tej porze Amazed ) i pewnie padnę, albo i nie. Happy-Grin Bye

    • Jasmine pisze:

      PS: Maślaków, których też nie ma, nie zbieramy od lat. Ale zawszeć to milej pomyśleć, że nie przywieźliśmy, bo przecież nie zbieramy a nie, że nie ma Delighted

      • Jasmine pisze:

        PS2: Jeśli nie ma chętnych to zmieniłabym wycieraczkę. Jest malutki problem, bo nie pamiętam czy na Wyspie był mój tekst o grzybobraniu, z tamże.

    • Alla pisze:

      Aha, znaczy będziesz się chmielić, aby być podchmieloną Wink
      Podgrzybki były??? Witaj Pachnąca 😀

      • Jasmine pisze:

        Witaj Skowroneczku. Delighted
        Podgrzybki też grzybki. Rosły stadami, teraz jak kolejarza broda. Jeden co stacja. Jest nadzieja, że JEŚLI, ciepło ma być, popada, to grzyby jeszcze będą. Sezon na nie wszak się dopiero zaczął. 🙂

        A poza tym to mnie straszliwie Wyspa zawiesza.

  29. Alla pisze:

    Ogólne dzień dobry bardzo, bo słoneczne i w miarę ciepły dzionek. Bo wiadomo, nie od dziś, że skowronki ciepłolubne som! 😀

  30. Alla pisze:

    Przywitałam się?? Przywitałam! No to w chruśniak… sruu..
    Bye

  31. Incitatus pisze:

    Ale pierun łazi, ale łazi!: (((

  32. Jasmine pisze:

    Zapraszam na nowe pięterko. 🙂

Skomentuj Jasmine Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)