« Polaków rozmowy LOTA LOTA.... »

Dyptyk marketingowy: Market Polo

Działo się to na Dalekim Wschodzie, dawno temu – za panowania cesarza Xiao Pu, zwanego Kuzynem Niebios, syna cesarzowej Miao Fu, znanej także jako Nefrytowa Kotka, i wnuka cesarza Lu – Księżyca Nad Rzeką Kiang.

Pewnego słonecznego poranka, okraszonego jednakże delikatnym, jedwabistym wiatrem, który wiał dzięki wstawiennictwu Smoka P’hao, udobruchanego modłami poprzedniego wieczoru, na dwór Kuzyna Niebios – niech okaże się godny swoich Znakomitych i Szanownych Cesarskich Przodków – zawitało dwóch cudzoziemców. Byli to długonosi, wysocy ludzie, niezawodnie pochodzący z Zachodnich Prowincji; ich suknie i buty nosiły znaki dalekiej podróży, dlatego szambelan Sun Pan, zanim jeszcze wysłuchał ich prośby o audiencję u Kuzyna Niebios – niech w jego ogrodach zawsze kwitną wonne różane krzewy – klasnął trzykrotnie w dłonie.

Na ten znak do biura szambelana wpadli służący, porwali zdumionych cudzoziemców i na nosowy rozkaz dworzanina ponieśli do dworskich łaźni. Tamże z uszanowaniem zdjęli z nich odzież, wymyli do czysta i namaścili wonnym olejkiem pośledniej jakości, którego jednakże cesarska tłocznia dostarczała bez dodatkowych kosztów. Zatrzymali się z zakłopotaniem przy zadziwiająco krótkich fryzurach przybyszów – wszak szambelan wyraźnie nakazał utrefić ich warkocze, a tych… nie było. Zaś krótkie włosy oznaczały ludzi z gminu, których przecież tak doświadczony dworski praktyk jak Sun Pan nie dopuściłby przed oblicze Kuzyna Niebios – niech jego warkocz sięga zawsze jego kostek.

Kiedy wszystko to się już dokonało, a cudzoziemcy, poniekąd oszołomieni tempem i jakością usług, jak również jedwabnymi zwojami, w liczbie dwudziestu jeden, które musieli wypełnić równymi rządkami pisma Ai, by uzyskać audiencję – doszli do siebie, Sun Pan wskazał im dwornym gestem lektyki, które też zaraz po zajęciu miejsc bosonodzy kulisi ponieśli ku Zalecanemu Miastu. Lektyki dostarczyły gości i szambelana tylko przed Siódmą Bramę – dalej musieli iść pieszo. Szli zatem, mijając cesarskie ogrody i stawy, z których tresowane karpie Ku zawodziły tęskne melodie, sale biesiadne i kuchnie, haremy i biblioteki, urzędy i stajnie, zbrojownie i place ćwiczeń, na których wojownicy w błyszczących zbrojach wznosili okrzyki ku chwale Kuzyna Niebios, Xiao Pu – niech jego wrogowie uciekną ze wstydem i nie noszą swych nędznych głów na karkach po tej stronie Wielkiego Muru.

Wojownicy ci, ich uzbrojenie i sprawność, byli widomym znakiem, że niczego się tu nie ukrywa przed gośćmi, którzy i to mieli wiedzieć, że ani Cesarz, ani jego Generałowie nie traktują ich jak szpiegów, a gdyby nawet, to czymże byli oni i ich małe, skłócone kraiki w Zachodnich Prowincjach wobec potęgi Państwa Celu? Zaufanie, gościnność i lekceważenie zarazem – to mieli odczuć goście, i takie posłanie z wizyty zanieść do swych domów i władców, jeżeli przeżyją podróż powrotną.

Orszak, do którego dołączali coraz to nowi dworzanie, damy dworu i równie ciekawi gości eunuchowie, minął już wszystkie kręgi Zalecanego Miasta i zdążał w kierunku Średniej Sali Audiencji. Szambelan Sun Pan zatrzymał ich władczym gestem przed wartownikami z cesarskiej gwardii, zwanej od koloru zdobień przy zbrojach Jadeitowymi Tygrysami, rozwinął dwa pierwsze zwoje i wysokim, przenikliwym tonem odczytał ich treść. Rozstąpili się wojownicy i orszak wpłynął do sali, gdzie na dziewięciu marmurowych stopniach podwyższenia, symbolizujących dziewięć Krain Państwa Celu stał rzeźbiony w szlachetnym drzewie Ping tron, na którym zasiadał, oparłszy dłonie na głowach drewnianych żółwi, Cesarz Xiao Pu, Kuzyn Niebios – niech jego panowanie będzie długie i owocne.

Wystąpił tedy starszy i bardziej doświadczony z gości, klęknął przed cesarskim tronem, złożył przewidzianą protokołem ilość ukłonów i jął mówić. Zanim jednak wypowiedział pierwsze zdanie do końca, zbliżył się doń mistrz ceremonii, sędziwy Ja Cie i uderzył go delikatnie mahoniową laską ze złotymi okuciami na znak, że to jego ustami będzie przemawiał gość do uszu Kuzyna Niebios – niech zawsze słyszy on głos swoich pokornych poddanych, sławiących władzę Cesarza. Ku mistrzowi zatem skierował wzrok i głos starszy z gości, a Ja Cie wiernie tłumaczył jego słowa. Brzmiały one następująco:

– Cesarzowi Xiao Pu, Kuzynowi Niebios, dziedzicowi dynastii Ulung, czołobitne pozdrowienie śle Mistrz Wilhelm Durlach z Neupolsheim pod Getyngą, właściciel i naczelny dyrektor firmy Durlach i Synowie. Doszło do uszu Mistrza Wilhelma, że Państwo Celu liczy sobie tysiąc tysięcy tysięcy mieszkańców, a wszyscy oni ze swojej codziennej miseczki ryżu nabierają posiłek do ust za pomocą drewnianych pałeczek. Mistrz Wilhelm wzywa Cię, o Panie i Władco, byś ukrócił ten proceder i w Swej mądrości wskazał Swoim poddanym właściwą drogę. A tą jest, jak wiadomo, spożywanie posiłku za pomocą łyżki, widelca i noża, zwanych zbiorczo sztućcami.

– Te właśnie najwyższej jakości sztućce (tu gość przyciągnął przyniesiony przez kulisów okuty podróżny kufer, otworzył go i przekazał z ukłonem na ręce zdumionego ochmistrza Ba Donga grawerowane pudełko, w którym na safianowej podkładce leżały srebrne: łyżka, nóż i widelec) przesyła Ci w darze Mistrz Wilhelm, zwracając się z pokorną prośbą, byś zakupił dla całego swego dworu niezbędną ilość kompletów. Do prośby tej dołącza Mistrz Wilhelm jeszcze jedną, a to taką, byś w Swej łaskawości zezwolił, Panie i Władco, na sprzedaż sztućców dla swych poddanych. Rzekłem, a teraz cierpliwie oczekiwać będę na pełną rozwagi odpowiedź Krynicy Mądrości.

Cesarz ruchem brwi nakazał ochmistrzowi, by ten zbliżył się i podał mu pudło. Wyjął z niego sztućce i przez chwilę bawił się nimi, sycąc oczy egzotycznymi kształtami. Zanim wszakże powiedział cokolwiek, czy to aprobująco, czy też z dezaprobatą, zza szeregu dworzan wyłoniła się postać w prostej, żółtej szacie. Był to mędrzec Laj Kou Ning, od lat już służący Cesarzowi radą i posiadający ten przywilej, by działać i mówić w obecności Majestatu Kuzyna Niebios – niech posłuszne mu będą wszystkie żywioły, Ziemia, Niebo, Woda i Ogień. Laj Kou Ning bez słowa skłonił się przed Cesarzem, wyciągnął dłoń i chwycił pałeczki z kości słoniowej, którymi Cesarz zaledwie dwie su wcześniej raczył spożywać śniadanie. Wstrzymali oddech dworzanie na takie świętokradztwo, ale Cesarz przyzwalająco poruszył małym palcem lewej dłoni, więc nikt nie śmiał pisnąć ani słowa.

Zaś Laj Kou Ning, nadal milcząc, uchwycił czarkę z herbatą i za pomocą pałeczek ułożył na jej dnie herbaciane listki w inicjały cesarskie.

Za czym strząsnął herbaciane krople z pałeczek, skoczył zadziwiająco żwawo ku jednemu z Jadeitowych Tygrysów i pałeczkami rozbroił go z miecza, sztyletu i wszystkich strzał, nie czyniąc mu zasię żadnej krzywdy.

Za czym tymi-ż pałeczkami wydepilował wnętrze nosa ochmistrza Ba Donga, który aż spuścił głowę ze wstydu, że śmiał pozwolić sobie na taką abnegację w obliczu Cesarza.

Za czym podbiegł ku szalejącemu na złotym łańcuchu cesarskiemu gepardowi i pałeczkami wyciągnął mu z łapy cierń, którego już od tygodnia nie mogli znaleźć najznamienitsi cesarscy opiekunowie dzikich stworzeń.

Za czym zmierzył pałeczkami wszystkie wymiary Cesarza i na ich podstawie sporządził, również za pomocą pałeczek, model nowego letniego pałacu, który kształtami odzwierciedlał proporcje swojego Dostojnego Lokatora, a który cesarscy architekci natychmiast rozpoczęli budować.

Za czym zanurzył końce pałeczek w kałamarzu cesarskiego skryby i na jego przybranych w jedwab plecach napisał epigramat Jue-ju, opiewający wielkość Cesarza tak zgrabnie, że pierwszy spośród dworzan, który obrócił wzrok na dzieło, zemdlał z wrażenia.

Za czym, oczyściwszy pałeczki z wszystkiego, co się podczas tej prezentacji na nich zebrało, Laj Kou Ning bez słowa położył je z powrotem przy cesarskim nakryciu, skłonił się jeszcze raz i wycofał na swoje miejsce z tyłu sali.

Zaś Cesarz Xiao Pu, Kuzyn Niebios – niech strzeże nas przed długonosymi najeźdźcami – przywołał na Swoje Dostojne Oblicze uśmiech i klasnął z zadowoleniem w dłonie, nie żeby wydać polecenie, ale by wyrazić pochwałę dla Laj Kou Ninga. Klaśnięcie to i wyrażona nim pochwała zostały natychmiast zanotowane przez skrybę w Księdze Cesarskich Faworów. A sam Cesarz obrócił się ku gościom i przez usta szanownego Ja Cie dał im odpowiedź:

– Wasze „sztućce” są piękne, ale ich piękno niesie ze sobą jedną wadę: zbytnią specjalizację. Czy widzieliście, co jeden człowiek, prawda, że jeden z najmędrszych, potrafi zdziałać naszymi pałeczkami? Zanieście swojemu panu, Mistrzowi Wilhelmowi, moje pozdrowienia i przekażcie mu, by wymyślił coś prostszego i zarazem bardziej uniwersalnego, co dorównuje prostotą i mnogością zastosowań naszym pałeczkom. A kiedy to wymyśli, wróćcie tu i zadziwcie mnie tak, jak zadziwił mnie Laj Kou Ning.

Na tym zakończyła się audiencja. Goście z nosami na kwintę opuścili cesarski pałac, stolicę, a po dłuższej podróży również i Państwo Celu – i już więcej się w nim nie pojawili. Zaś po ich wyjściu szambelan Sun Pan, który był świadkiem tego wszystkiego, został ponownie wezwany przed Cesarskie Oblicze. Cesarz, Kuzyn Niebios – niech jego mądrość sławna będzie na całym świecie, od skorupy olbrzymiego żółwia, podtrzymującego cztery słonie, aż po zwieńczenie firmamentu – przemówił do niego bezpośrednio, jako do zaufanego dworzanina:

– Dobrze się sprawiłeś, Sun Pan. Wykonałeś wszystkie moje polecenia. Aliści spójrz na Laj Kou Ninga – on nie otrzymał żadnych poleceń, nie wypowiedział ani jednego słowa, a zrobił to, czego od niego oczekiwałem. Jako mój wierny sługa, otrzymujesz awans, a twoje pobory wynosić będą od dziś o dwanaście juanów więcej. Ale następnym razem naucz się od Laj Kou Ninga, jak skutecznie spławiać takich domokrążców!

_____________

Tekst chroniony prawem autorskim. Opublikowany w witrynie www.kontrowersje.net i na blogu www.madagaskar08.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.

174 komentarze

  1. Quackie pisze:

    Dzień dobry na nowym pięterku, chociaż nie ze wszystkim ono takie nowe – jak zauważyłem piętro niżej, tekst pojawił się już na onetowej Wyspie. Poza tym wbrew tytułowi nie służy reklamie sieci supermarketów, natomiast dzięki pojawiającemu się w tekście mędrcowi stanowi żartobliwe nawiązanie do bardziej znanego cyklu.

  2. Quackie pisze:

    I znów Wyspa pojawia się i znika, jakby jakiś trójkąt bermudzki się nasunął na nią. To ja na jakiś czas tyż znikam.

  3. Tetryk56 pisze:

    Obawiam się, że gdzieś na drodze dostępu naszego dostawcy do sieci przytkało się jakieś wąskie gardło – inne strony działają normalnie, a również ich strona firmowa otwiera się kiepsko. Mam nadzieję, że uporają się z tym wkrótce…
    Senatorze, nie każdy problem oznacza, że Tetryk coś kombinuje. Ja mógłbym całkowicie odłączyć stronę na chwilę, bądź wygenerować błąd skryptu; tymczasem tutaj nie wyrabia jakiś pośrednik i nie sądzę, aby problemem było obciążenie z naszej strony.

    • Wiedźma pisze:

      Rzeczywiście był problem… teraz jakoś łatwiej mi się wdrapało na Wyspę 🙂

    • Incitatus pisze:

      : ) Wybacz Tetryku mało precyzyjne określenie „kombinuje”! Należało użyć chyba dłuższego:” Tetryk, znudzony nieporadnością dostawcy, własnoręcznie udoskonala nasz blog”: ))

  4. Tetryk56 pisze:

    Mistrzu Q., oby twa łatwość pisania zawsze zawstydzała wszelką konkurencję, a mewy zawsze latały z dala od twej czcigodnej głowy – nieodmiennie podoba mi się twoje wczuwanie się w styl odpowiadający tematowi opowiadania. Brawo!

    • Wiedźma pisze:

      Święte Twoje słówa Tetryku ! Klimat opowiastki jest wielce wschodni , a odniesienia zabawne ! Bardzo mi się podoba „market polo”…. Barwy jak w tęczy Rainbow

      • Quackie pisze:

        Pod względem stylu to inspiracją do tego opowiadania była „Wędrówka na Zachód”, opowieść o podróży po święte teksty buddyjskiego mnicha wraz z towarzyszami, królem małp, człekokształtnym wieprzkiem i piaskowym mnichem.

        • Wiedźma pisze:

          Kwaku….. ile czasu minęło od przeczytania tej „Wędrówki na Zachód”… do napisania tej opowiastki ? Pewnie dużo…. nie dość, ze jesteś oczytany, to jeszcze pamięć masz rewelacyjną…. Approve

          • Wiedźma pisze:

            … ale i Prattchet się tu zabłąkał 🙂

            • Quackie pisze:

              Ajj, gdzie i skąd Pratchett? Tzn. tak się składa, że Pratchetta przeczytałem dopiero w tym roku (w zimie), ale za to od razu całość, więc chodzi o to, że raczej trudno byłoby mi nawiązywać? Być może, że coś przypadkiem się trafiło podobnego, tylko ciekawym, o co Ci konkretnie chodzi?

          • Quackie pisze:

            Duuużo czasu minęło, czytałem to zdaje się najpóźniej w okolicach liceum, a bardziej prawdopodobne, że pod koniec podstawówki, ponieważ pożyczałem to od znajomych jeszcze w Kielcach, nikt inny tego nie miał. Zapamiętałem bardziej styl i klimat całości niż jakieś konkrety, chociaż bitność króla małp i łapczywość wieprzka Czu Pa Tsie to pamiętam.

        • Incitatus pisze:

          Oglądałem ten film!: )

  5. Jasmine pisze:

    Czytane po raz trzeci podoba się równie bardzo, Mistrzu Quackie. Delighted Brawo!

  6. Quackie pisze:

    No już jestem. Dziękuję za uznanie, jeżeli po raz trzeci podoba się równie bardzo, to znaczy, że może coś w tym jest, tzn. coś wartościowego. Powiem tylko, że mnie też się podoba, a nie o wszystkich tekstach mogę to powiedzieć.

  7. Tetryk56 pisze:

    Przypomniała mi się dykteryjka o starszej pani, która nie mogąc sobie przypomnieć nazwiska Jaroszewicza, mówiła: – ten od herbaty.
    Pytana, dlaczego od herbaty? tłumaczyła, ze na jego widok mamusi zawsze się wyrywało: – a kaz to sie taki ulung?

  8. Wiedźma pisze:

    Drugie czytanie jest równie satysfakcjonujące jak pierwsze. Kwaku ! Brawo! Brawo! Brawo!

  9. Alla pisze:

    MISTRZ-u, nie pamiętam jaka była moja reakcja na starej wysepce, ale jestem pewna, że … Chylę czoła – raz drugi 😀

    Jaaa cie… już kiedyś powiedziałam /znaczy napisałam/, że winieneś pisać i wydawać w formie papierowej. No.. taak!! 😀

    A kto lubi domokrążców???? Hi,hi…

  10. Alla pisze:

    I niech mnie Mistrz Tetryk wspomni jednym, jedynym słówkiem o pisaniu własnych tekstów na blogu, to jak mi… Cesarz, Kuzyn Niebios – niech jego mądrość sławna będzie na całym świecie ;)… złapię pałeczki i… iiii… Wink

    Z czym, noooo z czymmm ja Cry-Out

    • Quackie pisze:

      Grrr, jak ja tego nie lubię. Jak to z czym? Każdy z tym, co ma najlepszego i to tak, żeby – wg słów Mistrza Tetryka – synergia była, znaczy wzajemne wzmacnianie i inspirowanie, a nie porównywanie i załamywanie!

    • Jasmine pisze:

      Nie bucz Skowroneczku. Misio Tak jak jest, jest godnie i sprawiedliwie. Delighted Jedni pięknie piszą, drudzy czytają. Czytamy wcale nie gorzej niż piszący piszą i niech tak zostanie. Amen ❗ Happy-Grin

    • Tetryk56 pisze:

      Już sam fakt, że doceniasz smaczki dowodzi, że fantazji ci nie brakuje. Nie o to chodzi, by naśladować Quacka czy kogokolwiek innego – bądź sobą, a będzie dobrze!
      Moje pierwsze wpisy na Wyspie to było opowiadanie znanych publicznie historyjek – wszak Zenek wychynął z jednej z nich na skutek protestu Izis – ja wtedy nie miałem pojęcia, ze wyjdzie z tego jakikolwiek cykl 🙂
      A teraz – chwytam pałeczkę w sposób obronny… i czekam…

  11. Alla pisze:

    Idę się letko posilić, coby mieć siłę… Tetryka rozbroić 😀
    Cool

  12. Alla pisze:

    Dobranoc 😀
    PS Kto lubi poniedziałki ??? 😀

  13. Alla pisze:

    Nawróciłam się, bo faktury nie zapłaciłam. To i zaglądnęłam raz jeszcze 😀
    No to do jutrzejszego ranka 😀

  14. Tetryk56 pisze:

    Dziewczyny, nie chciałbym abyście czuły się przymuszane do pisania własnych tekstów – zachęcam tylko, bo to frajda…
    Naprawdę warto czasem puścić wodze fantazji – ubarwić swój ulubiony dowcip, zaprezentować powiedzonko etc. Nie ma potrzeby od razu pisać „Pana Tadeusza”.
    A kompleksy – przez okno! Nie żywić!
    Buziak1

    • Alla pisze:

      Tralalalala.. ja ani przez moment nie czułam się przymuszana Panie T 😀
      Zacytuję powiedzonko Stateczka /oczywiście nie dosłownie, Stateczek wybaczy/, że teraz jest więcej piszących niż czytających.. Spokojnie pozostanę w grupie drugiej 😀
      Cię Miśkowym Buziak

  15. Jasmine pisze:

    Przemknęło mi dziś przed oczami, że mają usunąć z lektur szkolnych Pana Tadeusza. Może już czas napisać kolejnego Thinking Wink

  16. Jasmine pisze:

    Się zagapiłam i nie zauważyłam, że już lampka płonie. Zatem Ssshh Bye

  17. Kneź pisze:

    Cytrynowa Płaczka poczęła zapach różany rozsiewać, więc przygnałem po śladzie, niczym posokowiec – oj miała rację, warto było! Poklon Poklon Poklon Overjoy Overjoy Overjoy

  18. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )))
    Thorze, gwiżdżę na ciebie!!

  19. Alla pisze:

    Dzień dobry.. Zimno mi!! A ten gówniarz nie chce włączyć ogrzewania 🙁 Nie ma warunków do pracy i se pójdę do domu, o! A co! Nie mogę?? 😀

    • Incitatus pisze:

      Dzień dobry: )))
      Nie ma tam pod ręką jakiegoś dorosłego mężczyzny, który walnąłby gówniarza raz a solidnie w dziób aż by mu zęby równym krokiem czwórkami do zadka pomaszerowały??

      • Alla pisze:

        Nie. On jest jedynym, który się ostał, w tej instytucji. Jeszcze. Bo starszy odszedł. Miał do wyboru: za porozumieniem lub dyscyplinarkę. Wybrał to drugie 😀
        Spokój przynajmniej, a i na tego przyjdzie kryska, bo umowę ma do końca przyszłego roku… Hi, hi..
        PS Właśnie odpowietrza kaloryfery Happy-Grin

  20. Alla pisze:

    A Maxiu oberwie parasolką (!) Słyszał?? Wink

  21. Alla pisze:

    Do roboty, do roboty.. Była kiedyś taka pieśń?? Coś mnie świta 😀
    Pa! Wink

  22. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Ale u nas deszczowy – chętnie bym się z Senatorem na pogodę zamienił.

    I za momencik – do całkiem nowej roboty się zabieram.

  23. misiekpancerny pisze:

    Dzień dobry 🙂 Co mogę powiedzieć, skoro wszystko już zostało powiedziane ? Świetne opowiadanie, jako miłośnik filmów kung-fu widziałem po wielokroć rozbrajanie przeciwników przy pomocy pałeczek, a nawet łapanie nimi much w locie, to też wierzę, że przy odpowiedniej wprawie i depilacja pałeczkami jest możliwa 🙂

  24. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry ! 🙂 U mnie siąpi…. stopni jest + 19, ale zimny wiatr skutecznie chłodzi:) A w prognozach…. od jutra przez kolejne tygodnie słoneczko i sucho. Nie tylko Senator, jak także narysuję sobie grzyby i będę miała ! Amazed

    • Jasmine pisze:

      Witaj Wiedźminko. Delighted
      W porównaniu to masz ciepło. U mnie dobiło do +13, po wczorajszym +24 da się odczuć różnicę, niestety.

      Na dodatek net mi się zaczął buntować. Mam nadzieję, że chwilowo. Ostatnio nie miałam powodu żeby narzekać.

  25. Jasmine pisze:

    Dzień dobry. Hi
    Tylko paskudny jakiś. Nocne lodowato ma bardzo zimno zamieniło. Jeszcze trochę i zmusi mnie do zakładania skarpetek. Latem to lekka przesada. Zapre sie i buczeć nie będę. Happy-Grin

    Senatorze Kochany bym Ci nieba przychyliła, ale tylko jedno skrzydełko posiadam, w dodatku nieco zakurzone. Może Wiedźminka coś zaradzi w temacie padania. Atrybut ma, z tego co mi wiadomo, sprawny. Delighted

    Wszystkim Buziaczki i spadam. Może być na szczaw. Bye

  26. Incitatus pisze:

    Chcecie miętusów??: )

  27. Incitatus pisze:

    Vox superpopuli!: ))

  28. Incitatus pisze:

    To efekt!!: 404 Error: Not found

    The page you trying to reach does not exist, or has been moved. Please use the menus or the search box to find what you are looking for

  29. Incitatus pisze:

    To trzecia próba!
    404 Error: Not found

    The page you trying to reach does not exist, or has been moved. Please use the menus or the search box to find what you are looking for

  30. Incitatus pisze:

    Pewnie gdzieś tam się coś zapisało!
    Pierniczę ten wynalazek, nie po to on istnieje żebym ja nerwy tracił.
    Przykro mi!

    • Wiedźma pisze:

      Nic nie ma ! Tetryk nam potrzebny ! Natychmiast albo jeszcze prędzej ! Shout

    • Wiedźma pisze:

      Nie tylko Tobie jest przykro….. apetyt na miętusa mamy wszyscy ! Tears

    • misiekpancerny pisze:

      Poczekamy, aż się uspokoi, blog oczywiście 🙂 Ja mam fajną zagadkę, kupiłem sobie do pracy router Huawei, fajna zabawka nie powiem, tylko mam zagwozdkę, chcę pobrać fakturę, zarejestrowałem się prawidłowo i dostawca wysłał mi smsa z kodem dostępu, ale jak na tym diabelstwie odczytać tego smsa, tego nie wiem, instrukcję obsługi można o kant potłuc, a lepszej na necie nie znalazłem, muszę się pofatygować do tych mądrali, ale z doświadczenia wiem, że dziewczę w punkcie wytrzeszczy ócz swoich błękity i mnie odeśle do centrali 🙁

  31. Quackie pisze:

    Szanowni, muszę się oddalić na czas bliżej nieokreślony, początek pracy, początek roku i jeszcze parę spraw wzywa.

  32. Tetryk56 pisze:

    Czołem!
    Pierwszy dzień w pracy jest niestety dość zwariowany – właśnie przejąłem obowiązki od koleżanki, która doczekawszy mnie poszła na urlop.
    Szkic „LOTA LOTA” jest kompletnie pusty – nie wiem na czym problem polega, ale spróbowałem tam dopisać dwa znaki i weszły…
    Spróbuj może wkleić tekst w trybie tekstowym, a nie wizualnym – o ewentualne kolory i formatowanie będzie można pomartwić się później 🙂

Skomentuj Incitatus Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)