– No dobra ludziska – Dziadek był wyraźnie sponiewierany – co dalej ?
Wszyscy spojrzeli po sobie, widok towarzyszy niedoli, nie był zbyt budujący .
– Może – nieśmiało powiedział Max – wrócimy do Kneziowiska, po pomoc, bo wiecie, te nasze baby, mają moc…
– Zwariowałeś ? – Rumak uciął wypowiedź Maxa, niczym brzytwą – wolę być zabity, niż narazić się na śmieszność ! – powiedział pompatycznie – no jazda, dupy w troki, szable w dłoń, a łuki w juki !
– A gdzie hajda na koń ? – spytał Misiek.
– Jak se wystrugasz, to możesz na nim hasać do woli – odrzekł Rumak
– Panowie, musimy mieć plan – zaczął Dziadek .
– A bujaj się z tym swoim planowaniem, idziemy na żywioł, kto na drodze tego w ryj – bojowo zapowiedział Rumak .
Misiek puścił w obieg bukłaczek i każdy pociągnął tęgiego łyka dla kurażu.
– Naprzód zakomenderował Rumak – Misiek zdjął łuk z ramienia, Max wyciągnął miecze, a Dziadek zamłynkował kosturem . Poszli tyralierą i wkrótce ich oczom ukazała się chatka na kurzej łapie .
– To są chyba jakieś jaja – zamruczał Misiek .
Chata była zbudowana z piernika, szyby w oknach były z cukru, na dachu, sprawiając wrażenie śniegu, leżał grubą warstwą lukier, który tworzył sople pod okapem, a ściany
Pokrywała warstwa czekolady, płotek okalający chatę był zbudowany z lizaków i lasek lukrecji, a na środku podwórka, stała fontanna z oranżadą .
– Jedno wejście, dwa okna – Dziadek skinął na Rumaka, który wywalił kopytami drzwi, ekipa hurmem wpadła do środka . W półmroku zobaczyli dwie zaskoczone kobiety, Harpię i człowieka, Harpia w mgnieniu oka dosiadła miotły i wybijając plecami ono wystartowała jak rakieta, ale nie dość szybko, Max błyskawicznym cięciem miecza, pozbawił miotłę ogona, Harpia wpadła w korkociąg i z hukiem rozpłaszczyła się na drzewie, Max ruszył jej śladem, tymczasem kobieta wyciągnęła różdżkę i skierowała ja w stronę Miśka, Dziadek celnym ciosem kostura w łokieć wytrącił jej broń, a Misiek niemal pieszczotliwie, huknął ją pięścią w głowę, pannie oczy zaszły mgłą i obsunęła się na ziemię . Tymczasem Max dogonił Harpię, która skręcona leżała pod drzewem bez życia, zachowując ostrożność szturchnął ją mieczem, Harpia nie zareagowała, więc Max złapał ją za ramię, usiłując obrócić na plecy, popełnił fatalny błąd, bo Harpia wyprostowała się jak sprężyna i sycząc złapała Maxa za kubrak i portki, uniosła nad głową i wyrżnęła nim o ziemię z takim impetem, że ziemia się zatrzęsła, po czym pomknęła przez las na czterech łapach jak wilk. Rumak, który widział całe zdarzenie z oddali, bez namysłu pomknął jej śladem jak wicher, Harpia sadziła susami, przesadzając przeszkody w locie, ale Rumak dosłownie deptał jej po piętach w gonitwie wypadli na polankę, gdzie przywiązany do drzewa w najlepsze chrapał smoczek o którym wszyscy zapomnieli, na niewidocznego wśród traw gada, wpadła Harpia i zakotłowało się, smoczek gwałtownie obudzony i przerażony do granic, zadziałał odruchowo i zionął ogniem, niczym miotacz płomieni, w jednej chwili Harpia zamieniła się w pochodnię, a Rumak dopadł ją jednym skokiem i kopytami zmiażdżył jak robaka.
– Żyjesz – Rumak spojrzał na wprasowanego w glebę Maxa .
–Precz mi, precz, Laplasjany z wieczora do ranka I wersory wektorów z ranka do wieczora! Bliżej, przeciwobrazy! Bliżej, bo już pora Zredukować kochankę do objęć kochanka! – wybełkotał Max .
Acha ! – Rumak bez ceregieli zarzucił sobie Maxa na grzbiet, odpiął Paskudę od drzewa i żwawo ruszył w kierunku chaty . Zrzucił Maxa na środku podwórka i wszedł do środka .
Oczom jego przedstawił się osobliwy widok, na podłodze leżała skrępowana jak wielkanocna szynka dziewoja, Misiek siedział na stole z ogromnym donutem nadziewanym galaretką w łapie, którego pochłaniał, mrucząc z ukontentowania, a Dziadek badawczo przyglądał się niemiłosiernie spasionemu bachorowi, który siedział w klatce zwieszonej z sufitu .
– Co jest – Rumak zwrócił się do Dziadka .
– Sam nie wiem – nie mogę się z nim porozumieć w żadnym języku .
– Pozwól mi – Rumak podszedł do klatki i krytycznie przyjrzał się zawartości. W środku siedział chłopiec, może 10 letni, gruby jak beczka, który pochłaniał ciastka z kremem z ogromnej tacy ustawionej w rogu klatki. – To na pewno nie Amerykanin ? – Rumak spytał Dziadka – całkiem pasuje gabarytami.
– Próbowałem, ale angielskiego nie rozumie .
– A amerykańskiego próbowałeś ?
Dziadek tylko prychnął i odszedł od klatki .
– Jak masz na imię ? – Rumak spytał chłopca . Chłopiec odwrócił w jego stronę umazaną kremem twarz i obrzucił go spojrzeniem pustych oczu.
– Imię – comprende osoba ? Zero reakcji .
– Trzeba bardziej radykalnych metod – stwierdził Rumak i jednym ruchem wywalił tacę z kremówkami przez pręty klatki . Dzieciak spojrzał na Rumaka z wyrzutem i na czworakach zaczął zlizywać krem z prętów .
– Czy mógłbyś strzelić gówniarza w papę ? – Rumak spojrzał na Dziadka .
– Stanowczo odmawiam stosowania tak barbarzyńskich metod, dzieci należy wychowywać w duchu miłości i bezstresowo – Dziadek zakipiał z wściekłości .
– Trudno – zrobię to sam, ale nie gwarantuję, że smarkowi nie odpadnie łeb przy tym .
W tym momencie Max, który niepostrzeżenie wszedł do izby, nie bez trudu wyciągnął spaślaka z klatki i huknął go z liścia w ucho .
– Nazwisko ! – grubas rozciągnął wargi w podkówkę, ale zanim zdążył się rozryczeć, Max huknął go w drugie ucho .
– Nazwisko !!!
– Maaaaaałgoooooosia
– Nazwisko !!! – ponowny strzał w ucho sprawił, że bachor spojrzał przytomniej .
– Małgosia, panie !
– Imię !!!
– Jaś !
– To bezsensu – wtrącił się Dziadek, jak można się nazywać Jaś Małgosia.
– A Marek Jurek ? A Jan Maria Władysław Rakieta, to szysz ? Nazwiska się nie wybiera, powiedział sentencjonalnie Rumak.
– Powiedz Jasiu – gdzie mieszkasz ?
– W Psikutach panie – grubas był wyraźnie skołowany .
– Dobra pakujemy pomocnicę Harpii i dzieciaka i wracamy do Kneziowiska, dziewkę trzeba wziąć na spytki, a bachorowi odnaleźć dom – przetrząsnąć skarbczyk i puścić z dymem to miejsce, dawać smoczka – zarządził Dziadek .
W pół godziny ruszyli, zostawiając za sobą ciężką, czarną chmurę dymu o zapachu przypalonego ciasta, po długich przepychankach i obietnicy sowitej części łupu, znalezionego w skrytce domku Harpii, Rumak zgodził się wieźć na grzbiecie harpią pomocnicę, ale za nic na świecie nie pozwolił sobie załadować Jasia dwojga imion, skutkiem czego dzieciak spowalniał podróż powrotną, co raz potykając się na prostej drodze i ciągle domagając jedzenia, w końcu, nawet Dziadek stracił cierpliwość i skinął na Maxa. Max serdecznie objął ramieniem Jasia i coś mu długo szeptał do ucha, skutek był natychmiastowy, grubas pruł na czele pochodu, niczym torpeda, trwożnie oglądając się za siebie. Dziadek zrównał się z Maxem, który znowu szarpał się ze smoczkiem .
– Co mu powiedziałeś ?
– Ja ? – Max skrócił łańcuch smoczkowi – nic takiego .
– Ciekawe, że tak się zestrachał, nawet o jedzeniu zapomniał, co mu zrobiłeś ?
– Eeetam. Powiedziałem tylko, że jak nie zamknie dzioba, to po powrocie, do domu przez rok będzie jadł tylko rzeżuchę, na śniadanie, obiad i kolację, no co, dobrze mu życzę, inaczej nie dożyje trzydziestki.
PS Jak na Śląsku kobieta wyciąga z knajpy nawalonego jak ruska menażka męża, to zwykła doń pieszczotliwie mówić: – Pódź do dom, ty pieruński łozyroku!: )))
Dzień dobry. Trwało to trochę, ale w końcu-m w zasięgu sieci.
Wracamy już powoli w domowe pielesze, syci chwały, ale z pogody nie za bardzo kontenci (bo deszczowo).
Zerknąłem jeszcze pod Senatorowy Grunwald, ale gdzie mnie tam mieszczańskiemu synkowi po mieczu i kądzieli na tematy tak nieprzystojne mojemu stanowi dyskutować!
A ciągnie się, ciągnie, potem w niedzielę lecimy na Kretę, na co – przepraszam, że może to zabrzmi jak narzekania na zbytni dobrobyt – kompletnie nie mam ochoty. Na tydzień.
Potem w sierpniu jeszcze na weekend tam i na parę dni ówdzie, żeby w przedostatni weekend tegoż sierpnia wylądować na weselu bratanicy małżonki.
Mam nadzieję, że zdążę dokończyć pracę (do końca sierpnia termin!) i bez szkody dla Wyspy takoż.
Dobry wieczór ! Kwak – podróżnik, chyba tylko Bożenka jest równie ruchliwa ? Za to ja… ciągle czymś zaabsorbowana. Aby do końca tygodnia, potem powinno być z górki:)
W ramach rozrywek oglądałam filmik, na którym Rosjanie wiozą kilku polskich turystów na wielkie łyżce koparki! Nie, nie do dołu, pod hotel u podnóża Elbrusa….. za darmo, z życzliwości. Dość niezwykła podróż, prawda ? 🙂
Dzień dobry 😀 Podróży miłych życzę Tym co to lubią się przemieszczać, tylko proszę nie jechać na zaciągniętym hamulcu ręcznym!! Bo mnie się to często zdarza
Dzień dobry. Lekko chłodniej i chmurniej, ale na drogę (nieco później) w sumie lepiej niż pełne słońce. Tymczasem spróbuję popracować, a po południu pewnie już z domku się odezwę. Serdeczności!
Dzień dobry z domu. Droga bez sensacji i bardzo dobrze, bo już wczoraj limit drogowych uprzyjemniaczy wyczerpaliśmy. Home, sweet home, wypada mieć nadzieję, że nie za bardzo kaloryczny. Tera na dwa ekrany jade, na laptopie robota, a tu (na stacjonarnym) Wyspa z przyległościami.
Dzień dobry, Stateczku: )))
Nie, żebym za Spartanami nie przepadał, ale może by Ty tak prędzy Ateńczyka Demostenesa ponaśladował? Demades też może być. Ewentualnie!!
Dobry wieczór ! odzyskałam swobodę; moja gadatliwa wnusia z psotnym braciszkiem powędrowali do rodziców…. ufff… jeszcze tylko 3 dni, a pojadą nad morze….. beze mnie
A ja już myślałem, że one są atrakcją dla Ciebie! Jak to się człowiek może pomylić!
Nie przejmuj się, nauczysz się wędkować i wyprawy z Tobą będą dla nich atrakcją!
Wiem. Te moje myślisz, że inne? Jeden uważa, że już prawie dorósł, a ten drobiazg to rozłazi się wszędzie jak karaluchy! Złapiesz jednego ,drugiego szukaj! Do kitu z fuchą dziadka!: ((
Miłego wieczoru 🙂 Spróbuję jeszcze wpaść, jak odprawię gości :):)
A jednak trzymasz formę!
A tak się krygowałeś!
I to mnie zarzuca jeszcze, bestia bezczelna, że to ja zawyżam poziom!!: (
Co to za ludzie teraz, co to się porobiło!!!
Bo tak, Ty piszesz rozprawy filozoficzne, a ja bajędy dla trochę starszych dzieci, to z czym do ludzi 🙂
Misiu, rany boskie, ja i filozofia!!??
Chuchnij natychmiast!!!
Dobry wieczór.
Smakowity ten ciąg dalszy nastąpił. Chociaż… Jak pomyślałam o Jasiu Małgosi to mi się odechciało słodkości na ciemną noc.
Krygował się nasz Misiek a tu masz ci babo placebo. I straszno, i smieszno w jednym. Proporcjonalnie w sam raz.
PS: Dziękuję Tetryku za info, bo czekałabym na Miśka & Harpie do jutra zapewne.
Super odcinek Miśku ! 🙂
Max jest dziś bohaterem z ciężką rączką…. ciekawe jak dużą ma dłoń? …bo lico Jasia Małgosi było zapewne okazałe:)
Dzięki za dobre słowo i dobrej nocy 🙂
Dzień dobry: )))
Fajne, a jakie słodkie!!
Dzień postanowiłem zacząć od śledzia!!
Witaj Senatorze
! 🙂 klasyczne śniadanko dla seniora, to ponoć śledź i setuchna…:) jedno, bo zdrowe, drugie, bo poprawia krążenie. 
Witaj, Wiedźmineczko!! : ))))
Wiedziałem żem coś przepomniał, wiedziałem!! Setuchna przecie! Lecę nadrobić nieuwagę!!
Uważaj Pan i patrzaj pod nogi 😀
Pod nogi? A, to potem!
Dzień dobry 😀 Maxio dietetykiem.. Całkiem na czasie
Czemuż to cdn.. na końcu nie ma, Panie Misiaczku??!!
Witaj Skowronku !
jedna Harpia poległa w bitwie…. jest nadzieja na następne; nie odpuścimy Miśkowi!
Jasne, cześć Wiedźminko

Balowałaś??? Tort piętrowy był??
PS A skąd ta urocza panna miała Twój atrybut??
Balowałam
A ten atrybut ? jakaś marna podróbka, dała sobie ogon obciąć 
Dałabym se rękę odciąć, że Tobie niełatwo byłoby wytrącić
Dzień dobry 🙂 Cdn. Nastąpi Skowronku, jak mnie znowu ktoś kijem poszturcha przez pręty klatki, aby z umiarem 🙂 🙂
Witaj Miśki ! 🙂 mogę trzonkiem miotły ?
Śmiało, tylko nie wtedy, kiedy jem 🙂 🙂
Witam wszystkich po przebalowanym weekendzie, Niechaj Dobry Bóg wynagrodzi wynalazcom piwa i przebaczy im wszelkie grzechy ! Zasługują na to :))))
Witaj Stateczku: ))) Co to, łożyrok z Ciebie??
Trafiłeś mnie Senatorze w najbardziej bolesny punkt :)))
Nigdy bym nie przypuszczał!: )))
A co to jest „łożyrok” ?
To je tyn co żere!!
PS Jak na Śląsku kobieta wyciąga z knajpy nawalonego jak ruska menażka męża, to zwykła doń pieszczotliwie mówić: – Pódź do dom, ty pieruński łozyroku!: )))
A co ty tak na hajbaju poprzestajesz, aaa?
Dzień dobry. Trwało to trochę, ale w końcu-m w zasięgu sieci.
Wracamy już powoli w domowe pielesze, syci chwały, ale z pogody nie za bardzo kontenci (bo deszczowo).
Zerknąłem jeszcze pod Senatorowy Grunwald, ale gdzie mnie tam mieszczańskiemu synkowi po mieczu i kądzieli na tematy tak nieprzystojne mojemu stanowi dyskutować!
Myślę, że z przerwami do niedzieli będę.
Witam: )))
Dziękuje Mistrzu Quackie za przeczytanie mego gadulenia: )
Coś Ci się ten tydzień w dwa wyciąga..
A ciągnie się, ciągnie, potem w niedzielę lecimy na Kretę, na co – przepraszam, że może to zabrzmi jak narzekania na zbytni dobrobyt – kompletnie nie mam ochoty. Na tydzień.
Potem w sierpniu jeszcze na weekend tam i na parę dni ówdzie, żeby w przedostatni weekend tegoż sierpnia wylądować na weselu bratanicy małżonki.
Mam nadzieję, że zdążę dokończyć pracę (do końca sierpnia termin!) i bez szkody dla Wyspy takoż.
No to pozazdrościć czynnego wypoczynku! Ja po takim odpocznieniu niechybnie nogi bym wyciągnął!
Właśnie mam wątpliwości, jak to na mnie wpłynie…
Dobrze wpłynie Kwaku… nowe spostrzeżenia, miłość do własnego domku… wszystko przed Tobą 🙂
To chyba tylko te spostrzeżenia zostają, a za nimi może i jakieś źródełko natchnionka?
Witam i dzisiaj wszystkich pod Misiowym pobojowiskiem
Śpicie??? Bo ja się właśnie obudziłam 😀 Kurcze, nawet słoneczko oświetla czubki drzew, znaczy będzie pogodnie – jutro… Chyba 😀
Idziemy właśnie spać!
Z kim??? 😀
PS Nie chrap..
Nie będę!!
Eee, jeszcze nie 😉
Witaj!
Witaj 😀 Przed północą rzadko się kładziesz?
Zdecydowanie rzadko! 🙂
Dobranoc: )))
I ja Państwu spokojnego, zdrowego snu życzę.. Dobranoc 🙂
PS Mistrzu Q!! Masz zaległości, wieeeesz?? 😀
A ja uszy po sobie i udaję, że mnie nie ma…
Dobry wieczór ! Kwak – podróżnik, chyba tylko Bożenka jest równie ruchliwa ? Za to ja… ciągle czymś zaabsorbowana. Aby do końca tygodnia, potem powinno być z górki:)
… bardzo na to liczę !
Witaj!
Zanim zacznie być z górki, warto sprawdzić hamulce!
Witaj Tetryku !
hihi…. mam sprawdzone:) tylko nie wiem czy wytrzymają
W ramach rozrywek oglądałam filmik, na którym Rosjanie wiozą kilku polskich turystów na wielkie łyżce koparki! Nie, nie do dołu, pod hotel u podnóża Elbrusa….. za darmo, z życzliwości. Dość niezwykła podróż, prawda ? 🙂
Dzień dobry 😀 Podróży miłych życzę Tym co to lubią się przemieszczać, tylko proszę nie jechać na zaciągniętym hamulcu ręcznym!! Bo mnie się to często zdarza
Dzień dobry Skowronku ….
i skąd masz te zahamowania ?
Głupi zwyczaj kładzenia torebki właśnie na ręcznym… Wczoraj dwa km pod górkę przejechałam 🙁 Aaa przecie blondynką naturalną nie jestem, co nie??
Nie jesteś i autko Cię słucha… mimo tego ręcznego !
A torebkę trzeba mieć pod ręką przecież ! 🙂
Dzień dobry 🙂 Jeszcze tylko ten tydzień się przemęczę i biorę tydzień wolnego, czas leci szybko, mam nadzieję, że trochę zwolni w przyszłym tygodniu 🙂
Dzień dobry Pracowity Misiu…. jakie masz plany na tak rozległe wakacje ?
Morze, bo blisko, jak czytam opis wyprawy Quackiego, to mi się odechciewa wojaży, godzinka i na miejscu, godzinka i z powrotem 🙂
Misiaczkowi spokojnej pracy, przed urlopowej. Coby wena mu dopisała na maxa 😉 iii powstał kolejny odcinek 😀
Niech Ci Bozia w tłustych dzieciach wynagrodzi, za dobre słowo 🙂

Wrrrrrr
Skowronku!

Nie lubisz dzieci? Czy nie lubisz tłustych dzieci?
Dzień dobry. Lekko chłodniej i chmurniej, ale na drogę (nieco później) w sumie lepiej niż pełne słońce. Tymczasem spróbuję popracować, a po południu pewnie już z domku się odezwę. Serdeczności!
Szerokiej drogi do domku, Kwaku 🙂 Długo nie pomieszkasz, skoro gorąca Kreta na Ciebie czeka 🙂
Szerokiej, bezpiecznej i do zobaczenia
Oooo, Szef nam zaazulki dołożył
Aaa.. Senator netu nie ma.. Wzięli i mu podprowadzili
Bóg zapłać za wieści przekazanie!: ))
Dzień dobry z domu. Droga bez sensacji i bardzo dobrze, bo już wczoraj limit drogowych uprzyjemniaczy wyczerpaliśmy. Home, sweet home, wypada mieć nadzieję, że nie za bardzo kaloryczny. Tera na dwa ekrany jade, na laptopie robota, a tu (na stacjonarnym) Wyspa z przyległościami.
Ogólnopolskie słoneczne DzieńDobry :)))
Wszystko się zgadza, dzień dobry!
Dzień dobry, Stateczku: )))
Nie, żebym za Spartanami nie przepadał, ale może by Ty tak prędzy Ateńczyka Demostenesa ponaśladował? Demades też może być. Ewentualnie!!
Witajcie!
Goście, goście…
Zapraszasz, czy zjechali??
Dobry wieczór ! odzyskałam swobodę; moja gadatliwa wnusia z psotnym braciszkiem powędrowali do rodziców…. ufff… jeszcze tylko 3 dni, a pojadą nad morze….. beze mnie
Niemożliwe!! Dzieci same zostawisz!!??
No tak! Zemsta jest słodka!!: )))
A mówiłem – trza wiązać!!??
łacniej zakneblować ?
I w….tentego…zadek, no nie!?
… jakoś nie. Co prawda był klaps, ale Jaśko solennie go sobie zarobił wykonując zamach na mnie… 🙂
Hmmm….czemu nie kilka??
…. aaaa, kilka, powiadasz? już ten jeden wywołał okrzyk:” boli, babciu”… na co usłyszał, że mnie też bolało.
Debiut klapsowy wypadł nieźle…. 🙂
… a Jaśko perfekcyjnie opanował przepraszanie
No….. jakiś argument to jest!: )))
O wyrozumiałość Wyspiarzy proszę…. raczej nie jestem zdolna do zmiany wycieraczki…
Ależ co tam, grunt, że owoc synowskich uniesień zadowolon wielce!
O tak….dokumentnie obcałowanam na pożegnanie…..
… tyle mojego… za jakiś czas niekoniecznie będę atrakcją dla wnucząt :)..
A ja już myślałem, że one są atrakcją dla Ciebie! Jak to się człowiek może pomylić!
Nie przejmuj się, nauczysz się wędkować i wyprawy z Tobą będą dla nich atrakcją!
a są, ….dosyć męczącą atrakcją, Senatorze 🙂
Wiem. Te moje myślisz, że inne? Jeden uważa, że już prawie dorósł, a ten drobiazg to rozłazi się wszędzie jak karaluchy! Złapiesz jednego ,drugiego szukaj! Do kitu z fuchą dziadka!: ((
W pogoń za Jaśkiem wysyłam Basię…. ona daje radę 🙂
Moje trzymają sztamę przeciw mnie!! I w kogo to się wdało?
hmmmm….. ja z kolei mam problem, bo Basia skarżypyci…..też niefajnie 🙁
Skarżypyci….A komu na kogo, bo może to da się wykorzystać?
Bym się bronił!!
gładkie te pysia mają, nie podrapią mnie zarostem
Gładkie, gładkie! To ich najstraszniejsza broń!!
Jeśli nikt nie ma pomysłu na wycieraczkę, to ja mogę zmienić po capstrzyku 🙂
Miśku, jesteś kochany ! 🙂
oczywiście, że zmień wycieraczkę, jeśli masz ochotę !
Jasne! Tylko bez tych szarpidrutów i łomotu bombardowanego blaszanego bunkra, dobra??: )
Powinna Ci się spodobać 🙂
Ciekawe coś Ty wykombinował!