Gdy czerwone słońce spoglądało przez wysokie, gładkie pnie palm kokosowych na spokojne morze, jak czerwony na twarzy opój spogląda przez pręty miejskiego aresztu, zszedłem na dół i stanąłem nad samą krawędzią wody, na płaskiej skale, na której stał kapitan Cook, gdy mu zadano śmiertelny cios, i usiłowałem wywołać w wyobraźni obraz człowieka walczącego wśród kroci doprowadzonych do rozpaczy dzikusów, żeglarzy stłoczonych przy burcie statku i patrzących z przerażeniem na brzeg. Nie…. moja wyobraźnia okazała się bezsilna !
Mrok zgęstniał, zaczął padać deszcz, widzieliśmy w oddali nasz statek stojący bezradnie w ciszy na morzu, poszedłem więc do małego, posępnego składu towarów obok i usiadłem, żeby wypalić fajkę i podumać w spokoju: bardzo pragnąłem, żeby statek mógł przybić wreszcie do lądu, bo od dziesięciu godzin prawie nic nie mieliśmy w ustach i byliśmy przeraźliwie głodni.
Proste, nie upiększone fakty historyczne odzierają śmierć kapitana Cooka z całego romantyzmu i każą wydac wyrok uprawiedliwionego zabójstwa. Gdziekolwiek pojawił się na wyspach, wszędzie krajowcy witali go przyjaźnie i zaopatrywali jego statki w obfitość wszelakiego jadła. Za serdeczność płacił obelgami i okrucieństwem. Zorientowawszy się, że kanakowie biorą go za dawno straconego i opłakiwanego boga Lono, podtrzymywał złudzenie, gdyż dawało mu to nieograniczoną władzę.
Ale podczas słynnego buntu nad zatoką, gdy piętnastotysięczna rzesza doprowadzonych do szaleństwa dzikich otoczyła Cooka i garstkę jego towarzyszy, kapitan zraniony, jękiem zdradził swe ziemskie pochodzenie. Wydał w ten sposób wyrok śmierci na siebie. Natychmiast rozległ się ryk: ” Jęczy…jęczy ! Nie jest Bogiem ” – Rzucili się więc na niego i prędko wyprawili go na tamten świat.
Obrali jego ciało z kości i spalili ( z wyjątkiem dziewięciu funtów, które posłali na statek). Serce kapitana Cooka powiesili w jednej z chat, gdzie znalazła je i zjadła trójka dzieci – w przekonaniu, że jest to serce psa. Jedno z tych dzieci doczekało się bardzo późnego wieku i zmarło w Honolulu przed kilku zaledwie laty. Oficerowie statku znaleźli część kości i wyprawili im żeglarski pogrzeb.
Nie można winić krajowców za zabicie Cooka. Traktowali go dobrze. Cook odwzajemniał im się obelgami. On i jego załoga dręczyli ich, zadawali im rany i zabili co najmniej trzech, zanim kanakowie pomyśleli o zemście.
Niedaleko brzegu stoi ” pomnik” Cooka – kikut palmy kokosowej, wysoki może na cztery stopy, o średnicy może około stopy. U podstawy obłożono go bryłami lawy, cały zaś od góry do dołu jest obity nierównymi, odbarwionymi kawałkami blachy miedzianej, jaką wykłada się wnętrza statków.Większość tych napisów upamiętniła tylko datę i nazwiska brytyjskicj kapitanów floty pielgrzymujących do tego miejsca, na jednym zaś był napis
NIEDAELKO STĄD PADŁ
KAPITAN JAMES COOK
SŁYNNY ŻEGLARZ, KTÓRY A.D. 1778
ODKRYŁ TE WYSPY.
Gdy Cook padł, jego pierwszy oficer otworzył ze statku ogień do tłumów dzikich, jedna kula armatnia ścięła czub palmy kokosowej, po której został ten kikut. Posępne wydało nam się to miejsce i smutne w rozdeszczonym mroku.Ale jest to jedyny pomnik kapitana Cooka na wyspach.
To prawda, ze wyżej na stoku przejeżdżaliśmy mimo obszernej zagrody przypominającej sporą zagrodę dla świń, a zbudowanej z bloków lawy, gdzie obierano z kości i palono ciało kapitana.Ale trudno nazwać to miejsce pomnikiem, skoro wybudowali je krajowcy nie tyle dla uczczenia pamięci wielkiego żeglarza, ile dla wygody w przygotowaniu z niego pieczeni.Zawieszono tam na wysokim słupie coś w rodzaju tablicy informacyjnej , ale dawno już temu wiatr i słońce zatarły litery i napis jest nieczytelny.
Mark Twain
Dzień dobry ! Urocza ta opowiastka pochodzi z książki ” Pod gołym niebem” polegonej mi kiedyś przez Krecię ! I tu Ją pozdrawiam, choć zniknęła z Wyspy, jak sen jaki złoty…. 🙂
miłego poczytania 🙂
Zapraszam…. czy ktoś może umieścić tu muzyczną wersję Wysockiego ? 🙂
Kapitan Cook czy cook…. nie słychac różnicy….
Jestem. O którego Wysockiego się rozchodzi?
O Wołodię Wyskockiego, który miał własne zdanie nt cooka/Cooka ! 🙂
Widzę na YT tylko cover z takim sobie polskim tłumaczeniem w takim sobie wykonaniu… Szukam jeszcze.
Pominęłam to wykonanie:(
No i proszę … jakiż to artystycznie inspirujący temat !
„…Pustili w diejstwije tubinku iz bambuka:
Tiuk – priama w tiemia – i nietu Cooka..:)
… to po co jęczał ?
…
Dobrze mu tak, łotrowi jednemu! Każdy Anglik, który dolazł gdzieś na świecie do obcego kraju powinien długo jęczeć przed śmiercią! To nie Niemcy wymyślili „rasę panów”!: ((
Ba ! A Hiszpanie i Portugalczycy? Robili to samo, ale jakoś na zdrowie im to marnie wyszło …
… a my przed wojną mieliśmy Ligę Morską i Kolonialną 🙂
Kiedyś się zastanawiałem, dlaczego właściwie Hiszpania ani Portugalia nie są mocarstwami na miarę Wielkiej Brytanii (biorąc pod uwagę powierzchnię i bogactwa podbitych krajów) i wyszło mi, że prawdopodobnie przez brak ciągłej, nieprzerwanej i silnej władzy centralnej w państwie macierzystym. Brytyjczycy potrafili zarządzać koloniami i ciągnąć z nich zysk nieporównanie dłużej, poza tym dobrze się wstrzelili w okres odkryć naukowych i wykorzystali środki z kolonii na rozwój przemysłu, podczas kiedy państwa z Płw. Iberyjskiego pozostały w większej części rolnicze. No i Wlk. Brytanię ominęły w sensie terytorium wojny napoleońskie!
A potem zastanowiłem się jeszcze raz i wyszło mi, że ta dysproporcja w (braku) mocarstwowości nie jest taka olbrzymia, jak się weźmie pod uwagę, że Brytyjczycy na przełomie XVIII/ XIX w. stracili Stany Zjednoczone. Gdyby Hiszpanie i Portugalczycy pozostali przy swoim kolonialnym stanie posiadania (Ameryka Łacińska, Afryka, Azja), a Brytyjczycy przy swoim (wszystko, włącznie z terytorium obecnych USA), to wciąż ci ostatni byliby górą, tak mnie się wydaje.
Oczywiście cały powyższy akapit nie uwzględnia, że Floryda, Kalifornia i część terenów przy granicy z Meksykiem należały swego czasu właśnie do Hiszpanii… Ale to już całkiem inna historia.
Hiszpanie i Portugalczycy zużyli bogactwa kolonii na przepych królów i koscioła oraz dobrobyt ludności – bez naprawy gospodarki zrujnowanej po wypędzeniu Żydów i Maurów ( zwłaszcza Hiszpania)… Anglicy… zainwestowali. Ponadto… dystans, jaki dzielił Anglika od np. Hindusa był nie do przebycia, a Hiszpanie i Portugalczycy wchodzili w związki z tubylcami ( metysi )… Słusznie Senator pisze o ” rasie panów angielskich” naonczas….
w pewnym momencie władcy hiszpańscy wydali rycerstwu zakaz budowy zamków na terenie Kastylii …. tyle ich było.:)
Może tak w tej Ameryce Północnej jeszcze Rosjan uwzględnić i to nie tylko na Alasce?
A gdzie jeszcze dotarli, bo nie pomnę?
Lecę Wiki, bo tak szybciej:”.. kolonizacja północno-zachodnich terytoriów Ameryki Północnej przez Imperium Rosyjskie w drugiej połowie XVIII i w XIX wieku. Kolonizacja ta objęła swym zasięgiem: Alaskę, Aleuty, Archipelag Aleksandra oraz wybrzeża dzisiejszych stanów i prowincji: Kolumbii Brytyjskiej, Waszyngtonu, Oregonu i Kalifornii. Najdalej na południe wysuniętą stanicą rosyjską był Fort Ross w środkowej Kalifornii…”
PS „.. Rosjanie podjęli także próbę kolonizacji Hawajów w 1818 r. za pośrednictwem dr. Schaeffera, który wynegocjował traktat o ochronie z królową Hawajów Kaumualaii, jednakże car Aleksander I odmówił ratyfikacji traktatu.”
No no! I jeszcze może mielibyśmy Gawajską SSR po stu latach! Swoją drogą, iluż rzeczy człowiek nie wie. Fort Ross w Kalifornii, no proszę.
Popatrz, te Ruskie wszędzie byli!: )
I co się dziwić, że do wielu miejsc na świecie ich ciągnie….: )
I nie Zorro miotałby się po Kalifornii a kozak Liszka!: ))))
Kozak Liszka!!! Brawo! Senatorze, nie wiem, czy wiesz, ale powstał swego czasu komiks „Superman: Red Son”, opowiadający alternatywną historię przy założeniu, że Superman jako dziecko uratowane z eksplozji Kryptona wylądował nie w USA, tylko w ZSRR. Twoja myśl wydaje mi się znakomitym uzupełnieniem tamtej w świecie (super)bohaterów. Co więcej, w przeciwieństwie do uniwersum Supermana, taka koncepcja ma o wiele lepsze umocowanie w naszym świecie – wystarczyłoby „tylko”, żeby Rosjanie nie wynieśli się z Ameryki. Taką rzecz mógłby stworzyć (w sensie napisania i/lub narysowania) jakiś zdolny Ukrainiec lub Rosjanin, tworzący komiksy! Z kim mógłby walczyć Kozak Liszka? Z nieuczciwymi carskimi czynownikami? Z okrutnym bojarem Kalifornii?
Z oprycznikami! Maluta Skuratow, ich dowódca, byłby uosobieniem zła, a gdzieś tam z daleka dobrotliwy car nie miałby czasu i możliwości powstrzymać swego okrutnego sługi!: )
Nie sądziłam, że az tak daleko zawędrowali…. zdawało mi sie, że byli tylko na pólnocy ! Dzięki Senatorze … 😉
Jeśli o ten naród chodzi – zawsze do usług!: ))
No proszę, okazuje się, że najpierw trzeba czytać wszystko co jest, a później pisać. Z Madagaskarem się spóźniłem, ale poprawiać nie będę!
A ten prawdziwy i tak dzięki carycy nam się trafił!: )
Senatorze… żywiłam przekonanie, że ten Madagaskar mieliśmy mieć dzięki Francuzom, a Ty piszesz o carze rosyjskim? Czy to w związku z Maurycym Beniowskim ?
Naturalnie! Gdyby Beniowski rozkazem Katarzyny nie został miłośnie przytulony do ośnieżonego łona Syberii nigdy nie wybrałby się na Madagaskar!: )))
Wielu carów miało liczne zasługi dla Polski w tym rodzaju!
Cóż, robili dla nas co mogli. I co chcieli!: )
Trzeba powołać na temat śmierci Cooca I jego brata bliźniaka Cooli nadzwyczajną komisję, już na pierwszy rzut oka widać nieścisłości, wręcz przekłamania w opisie tej zdrady o świcie, po pierwsze strzał armatni nie mógł w żadnym razie ściąć czubka palmy, bowiem prof.Pitupitunienda w symulacji komputerowej udowodnił niezbicie iż palma jest giętka i z łatwością odbiłaby kulę armatnią na powrót w kierunku statku, poza tym, która palma ma wierzchołek na wysokości 4 stóp ? Jeśli do tego dodamy kłamliwy zarzut jakoby Cook lżył tambylców, o czym przecież nie mogli wiedzieć, nie znając języka angielskiego, rzucenie na niego przeważających sił i konsumpcja onego na przystawkę, bez dania racji, a nawet kompotu i do tego soute, jest oczywistym dowodem na to, że dzicy działali z poduszczenia wrogich sił, które należy ukazać i z całą surowością napiętnować. 🙂
Witaj Miśku ! Zamiast zadowolić się przekąską z Cooka…. zrobiłeś nam wykład z mniemanologii stosowanej ?:)
Byłeś kiedyś na głodzie ❓ Ja też nie. Ale załóżmy, że znamy ten ból. Nade wszystko pożądamy koki, dostawca się spóźnia, nas skręca, odwodzi od zmysłów. Jest :!:, przypływa ❗ Kto by tam w takim stanie zwracał uwagę na to, że to Cook a nie koka.
Wszystkie nieścisłości jakie wykazałeś w swoim komentarzu są nieistotne. Kolejnej Komisji pod wodzą nie będzie.
To problem dla psychiatry, naukowy. Sam Wysocki nazwał swą pieśń „Одна научная загадка”. Zostawmy to zatem naukowcom.
Z poważaniem, etcetera.
Według mnie nie powinni go pieczonego wtrajać a przerobić na suszi!: )
Jak suszi to
No właśnie. Na dłużej by starczyło i byłoby do piwa!
(Co mnie jest i tak obojętne, bo suszi nie jadam!)
A Cooki jadasz?
Cookies to się czyści, nie jada. Wszystkim zainteresowanym polecam Odkurzacz.

Owszem, ale wydzielane bo mam cukrzycę!: (
Ja rzadko, ale jadam. Wolę żabie udka.
To dlatego nie możesz przytyć, Jaśminko ! 🙂
Możliwe, Wiedźminko. Stawiam jednak na przemianę materii i stres. Stresogennena jestem.
PS: Multimedia się do mnie dobijają dzisiaj. Ofert dla mnie mają od… i ciut, ciut. Ciekawe dlaczego wcześniej oferowali mi tylko Brak możliwości technicznych.
I poszłaś do Orange?: )
Witam już dotarty (do domu 😉 )

Taka mi się refleksja nasuwa, że gdyby Cook choć raz zajęczał PRZED niesławnym powrotem, nimb boskości opadłby zeń wcześniej i do tragedii by nie doszło. Nie jest to chyba myśl oryginalna: dopływając do naszej Wyspy niektórzy z nas stosowali wszak tę taktykę…
Ciekawe do kogo Acan pijesz?: )
Przepić miło do każdego przyjaznego współbiesiadnika!
A ja znam wersję :” Do każdego, kto się ze mną trącić rad” ! 🙂
a bo to łatwo być bóstwem, gdy leją czym popadnie ? 🙂
Kamieniami rzucają!: (
Swoją drogą zawsze mnie frapował zwrot ” poniósł śmierć „…. dokąd ją poniósł i jak ?
Z „wydatkami” jest podobnie…
Dobranoc Państwu. Snów o Kozaku Liszce, który kompromituje oprycznika Griszę!
Jutro może Lovecraftiana? A może „Zew Cthulhu” czas by zacząć najpierw (w ucinkach), żeby Lovecraft lepiej wchodził?
Dobranoc Kwaku ! Na pewno wiesz co lepiej,ale może Twój tekst, żeby zachęcić …. 🙂
Dawaj co leci!: )
Dzień dobry: ))
Ja, wzorem starożytnych, chodzę spać o wieczornym, a wstaję o porannym udoju!: )
Wychodzi na to, że wszyscy inni Wyspiarze o porannym spać poszli!
Dzień dobry 🙂 Bardzo dziś pochmurno u mnie… Nie mogę iść do spanka o wieczornym udoju, bo mam dobrowolne obowiązki …
A ja przez całą dobę staram się nie dać się wydoić…
Witaj Tetryku…. dwuznacznie zabrzmiałeś 🙂
Dzień.
Dopiero po południu poczytam co Kwak nam sprezentuje…. 🙁 Taki dzień do biegania, niestety…
Dobry! W takim razie biorę się za pięterko.
Zapraszam przytomnych piętro wyżej.