Podaliśmy już przykłady zajazdów, które można by nazwać rolniczymi ( zajeżdżanemu wykasza się zboże z pól i wywozi je w całości), przytoczymy teraz takie, którym by można dać nazwę pogrzebowych.
Na śmierć chorego czekali w pogotowiu krewni; jeden czujniejszy od drugiego, każdy przemyśliwający wcześniej nad tym, jaby uprzedzić innych członków rodziny i mieć za sobą jus primum occupantis. Leżały jeszcze nie pogrzebione zwłoki spadkodawcy, a już wykonywano zajazd zbrojną siłą, aby zająć majątek i nie dopuścić współzawodnika roszczącego sobie również prawo do schedy. Działo się to niekiedy pod pozorem uczczenia zmarłego, wzięcia udziału w pogrzebie z licznym honorowym orszakiem.
Tak zrobili zięciowie Strusiowej, wdowy po słynnym żołnierzu Mikołaju, kasztelanie kamienieckim, tak zrobił książę Władysła Ostrogski po śmierci swego teścia kasztelana Ligęzy w Rzeszowie; tak postąpił sobie książę Janusz Zasławski współnie z Janem Herburtem po śmierci Stanisława Herburta w Dobromilu, o czym znajdzie czytelnik bliższe szczegóły w ustępie poświęconym stosunkom rodzinnym owych czasów.
Z innych przykładów dość przytoczyć zajazd na Załoźce, urządzony przez księcia Michała Jeremiego Wiśniowieckiego pod pretekstem nawiedzenia ciała zmarłego ks. Jerzego Wiśniowieckiego, przy czym wygnano zaraz wdowę Eufrozynę z Tarnowskich i złupiono zamek z kosztowności i gotówki, która wynosić miała, według zeznań srodze pokrzywdzonej wdowy, 58.000 zł
Rafał Grochowski, podkoniuszy krółewski, zajeżdża tak samo praesente cadavere dobra Mikulińce po śmierci Aleksandra Zborowskiego, teścia swego, i wypędza z zamku syna nieboszczykowskiego Adama, jezuitę, który jednakże nie dbając o sukienkę zakonną, zbiera zaraz szlachtę i przyjaciół, a znalazłszy nadto sukurs w dawnych żołnierzach spod chprągwi zmarłego ojca, wraca i wypędza nawzajem Grochowskiego.
Jan Strzeszowski dopuszcza się haniebnego barbarzyństwa przy podobnej okazji, bo zajechawszy po śmierci rotmistrza Władysława Łaszcza wieś krółewską Tuczapy, do której rości sobie pretensję, nie tylko wygania na mróz rodzinę, ale wyrzuca z dworu contumeliose nie pogrzebione jeszcze zwłoki zmarłego.
Trzej bracia Pełczyccy na wieść o śmierci Wiktoryna Łodzińskiego, który był ożeniony z ich owdowiałą matką, zjeżdżają tłumnie przed samym pogrzebem nieboszczyka do Czaszyna, wypędzają rodzinę ojczyma i fortyfikuja się w dworze, ale Łodzińscy, zwerbowawszy sobie naprędce zbrojna kupę, uderzają na nich szturmem i oto stacza się krwawa potyczka, w której dwór i całe obejście czaszyńskie idzie z dymem, a jeden z Pełczyckich ginie od kuli. Z spalonego domostwa wynoszą dwie trumny i podwójny odbywa się pogrzeb.
Władysław Łoziński
Dzień dobry 🙂 Dzieło, którego fragment przytaczam zwie się ” Prawem i lewem. Obyczaje na Czerwonej Rusi w pierwszej połowie XVII w. „. Urocze te obyczaje, prawda?
W zachwyt też wprawiają mnie te zdania wielokrotnie zlożone…. gdyby nie przecinki… jak nic możba by zadyszki dostać:)
Bo pan Władysław jednym tchem.. pisał, znaczy ciurkiem
Szkoda, że Senatora nie ma. Pewnie by nam niejedną ciekawostkę dopisał 😀
Upraszam o nieburczenie na mnie… toć to tylko nasza wspaniała historia!
… dzieło jest obszerne i mogę, na życzenie, rzecz jasna – jeszcze inne fragmenty prezentować:)
Dzień dobry 😀 Hi,hi.. w dzisiejszych czasach zbrojnie co prawda nie najeżdżają, ale… 😀
Dzień dobry. W pierwszej chwili myślałem, że to z „Opisania obyczajów polskich…” Kitowicza. Oczywiście nic nie szkodzi, że inne źródło. Trochę się chyba czasy zmieniły, bo teraz nieważne, kto pierwszy, czy kto ma hałastrę zbrojnych, ważne, kto ma lepsze plecy. Chciałbym napisać – „kto ma realnie prawo do spadku”, ale zdaje się, że niestety tak nie jest :/
Zmykam pracować.
Witaj Kwaku ! za czasów saskich wcale nie było lepiej, jeśli nie gorzej… „prawem” nikt się nie przejmował, ” lewem” robiło sie co chciało 🙁
Proceder ” wchodzeniaw prawa spadkowe” był na tyle powszechny, że, jak pisze Łoziński… były zbrojne grupy do wynajęcia, przeprowadzające takie zajazdy. Najsławniejszymi dowodzili byli lisowczycy…. Mieli dobrą szkołę …
Bożenko dziś specjalnie dla ciebie najserdeczniejsze życzenia zdrowia, zadowolenia, i zawsze więcej górek niż dołków!
:Flowers-for-you:
I proszę, o chlebie i wodzie Kardynałowie długo nie wytrzymali 😀
A ty byś długo wytrzymała?
W zamknięciu?? Aaa w życiu 😀
Mistrzu Q., zajrzyj na test albumu 🙂
Nie może, po wczorajszym święcie Pani Q 😀
Co to? wszyscy zachłystnęli się białym dymem???
Modlą się, wraz z Franciszkiem. Chyba 😀
Dobrej nocy i snów, każdemu według życzenia 🙂
Ajajaj, praca, potem wywiadówka u Najjuniora (z tarczą), potem praca i zezowanie jednym okiem na konklawe… za dużo, za dużo, za dużo!
Panie mają pierwszeństwo, zatem Bożenko – późno, ale jeszcze nie koniec dnia, więc życzę Ci pomyślności i słońca, a ponieważ dzisiaj za oknem przechodził mi cały pochód Krystyn – rzeszy fanów licznych jak ten pochód! 😀
Tetryku, Maestro – wygląda, że wszystko jest już cacy, w takim razie przygotuję album z filmami spod wody, żeby wszyscy Wyspiarze mogli sobie zerknąć, który fajniejszy, a który świadczy o jeszcze niedostatecznych umiejętnościach autora. Potem jeszcze potrzebowałbym tylko instrukcji obsługi, jak to przełożyć z picasowego na malgaski 😉
Dobranoc wszystkim, snów, hmm, może pontyfikalnych dzisiaj? 😉
Nowy papież wybrał imię Franciszek…. ładnie 🙂 ciekawe czy lubi zwierzęta …
Kończy sie dzień Krystynowo- Bożenowy…. troszkę mi zaszumiało z tej racji w łepetynce:)
Kto zna małą Krysię ? a to było takie popularne imię….