« Gwiazda nad Tobą Pamiętniki Adama i Ewy »

Koniec świata

W miarę zbliżania się granicznej daty 21 grudnia nadchodzący koniec świata stawał się coraz bardziej dominującym tematem rozmów w biurze Zenka. Przeważała tonacja drwiąca, ale sama częstość poruszania tematu wskazywała, że jednak nurtował on kolegów, a zwłaszcza koleżanki. Wszyscy zgłaszali pretensje do Zenobiego Maja, obwiniając go o nadchodzący kryzys. Z kolei inny referent, nazwiskiem Grudzień, dowodził, że wg Grudniów koniec świata nastąpi w maju, nie precyzując zresztą roku.

Zenek zazwyczaj ignorował biurowe pogaduszki. Razem z nim w pokoju siedziało kilka kobiet, których tematy były dla niego przeważnie obce i nudne. Za to na naprawdę ciekawe tematy, takie jak najnowsze osiągnięcia motoryzacji czy wydarzenia polityczne w kraju i na świecie nie dało się z nimi porozmawiać. Nieustanne ględzenie o Majach powodowało więc tylko narastanie w Zenku rozdrażnienia, z początku nawet nieuświadamianego. Gdy jednak nadszedł przepowiadany piątek i koleżanki znów zaczęły beztrosko trajkotać, że za chwilę wszystko szlag trafi, rozdrażnienie Zenka wykrystalizowało się w nagłą myśl:

– A żeby was wszystkie trafił!

Wstrząśnięty własną myślą Zenek doznał nagłego poczucia realności końca świata. Bo, oczywiście, nic nie wskazywało na to, by był on możliwy – ale też nie było dowodów na niemożliwość jego nadejścia. I pomyślawszy o zakładzie Pascala, Zenek jął się zastanawiać nad pobieżnym choćby bilansem swojego życia – jak to mają w zwyczaju ludzie stojący u kresu drogi. I wyszło mu, że wprawdzie kredytu nie spłaci – pal diabli kredyt w takiej sytuacji! – ale jest coś, co mógłby być może jeszcze jako tako poprawić. Kryśka często go denerwowała, czasem stawiała jakieś dziwne wymagania, czasem truła jak najęta, ale w sumie żyło mu się z nią lepiej niż zwykł to był przedstawiać w codziennych domowych rozmowach. A jeżeli to naprawdę ostatni dzień?

Zenek szybko wyszedł z biura, darował sobie tradycyjne piątkowe piwo (koledzy też pognali zresztą do domów, jak to przed Wigilią). Kryśki nie było. Po namyśle wyniósł śmieci, po następnym pozmywał naczynia. Pomyślał jeszcze chwilę i wyciągnął odkurzacz…

Kryśka, przyzwyczajona do późniejszych powrotów męża w piątki, zrobiwszy niezbędne drobne zakupy oddała się normalnym damskim przyjemnościom, kompletnie ignorując Majów i ich kalendarz. Najpierw z pół godziny spędziła oglądając buty w markowym sklepie w pobliżu supermarketu; podobną przyjemność dało jej poprzeglądanie drogich kosmetyków w sklepie obok. Dopiero potem powoli skierowała się w stronę domu.

Gdy weszła do mieszkania, Zenek właśnie kończył odkurzać przedpokój. Szybki rzut oka do kuchni pozwolił jej dostrzec pusty zlew i widoczne przez niedomknięte drzwiczki puste wiadro na śmieci. I do tego małżonek z rurą w ręku, który na jej widok zaczął się nieskładnie motać:

– Widzisz… bo ja tak pomyślałem… żebyś ty wiedziała eehm… że ja zawsze doceniałem i doceniam to co ty … ehmm… co ty robisz w domu ! I żebyś wiedziała… że ja… Że ja cię…

– Koniec świata! – wykrzyknęła zdumiona Kryśka.

96 komentarzy

  1. Tetryk56 pisze:

    Mały ruch dzisiaj, bo wszyscy zajęci przygotowaniami do tego, co jednak będzie. Czas refleksji nad możliwym końcem świata już minął…

    • Jasmine pisze:

      W końce świata wierzę. Już wcześniej o tym mówiłam, że przeżyłam ich już kilka osobistych. A i ogólnoludzkich było dużo więcej. Nie chce mi się liczyć. 🙂 Najbardziej znany, chociaż w tym przypadku absolutnie wymyślony, był chyba ten w 1000 roku. Realne były mniej zauważalne. Czasem tylko ktoś powie, kiedyś to były czasy, były, oznacza, że się skończyły. Koniec świata! wołał dozorca Popiołek. Ciekawe czy ktoś tak wołał gdy padały wielkie imperia. Nasz świat też się skończy. Dla wielu osób już to się stało. Nie potrafią się odnaleźć w tym, który nadchodzi.

      Nie wiem w jakim miejscu Zenek pracuje, że nie może porozmawiać na interesujące go tematy. Ze mną i wieloma moimi koleżankami by mógł. O Wyspiarkach nawet nie wspominam, bo z Nimi porozmawiać można o wszystkim.

      Żal mi Kryśki. Nie dość, że WSZYSTKO musi robić sama to i na buty, kosmetyki może tylko popatrzeć. Nie wierzę, ze to sprawia jej przyjemność. Przyjemność sprawiają ZAKUPY, nie oglądanie i żałowanie, ze mnie na coś nie stać. 😆

      • Wiedźma pisze:

        Jaśminko…. pisałam, że chciałam kupić buty. Wybrałam się w tym celu do markowych (a jakże) sklepów. W pierwszym sklepie buty w moim rozmiarze miały pięknie wyprawioną skórę i tę właściwość, że, na podbiciu nie dało rady ich zapiąć. Hmmm.. stopy tancerki nie mam przecież.. No i dobrze, bo cena była….wyższa niż moje podbicie. W następnym sklepie … albo 12 cm (buty na zimę !) albo ganz płaskie… Ma się te wymagania, jakiś obcasik się marzy? Miękka skóra? Za przyzwoitą cenę ?…. w innym sklepie. W trzecim sklepie była wyprzedaż, więc butów w moim rozmiarze nie ma…Takie na 12 cm by się znalazły, bo celebrytki w takich się pokazują, więc się takie sprowadza. Że nie do chodzenia ? A co to szkodzi …. Po co mi takie małe stopy, nie lepiej mieć jakieś 38 czy 39?
        Oglądałam te różne buty na wystawie i byłam pełna optymizmu zanim nie przymierzyłam. Może Kryśka też tak ma ?
        ROTFL

        • Wiedźma pisze:

          ps…. mam koleżanki, które uwielbiają łazić po sklepach i oglądć co dają… niekoniecznie z zamiarem zakupu . I to jest dopiero dla mnie niepojęte Delighted

        • Jasmine pisze:

          O butach Wiedźminko to wolę nie rozmawiać. W sam raz kupić to cud. W środku zimy kupię sandały, latem kozaki, nawet nad fasonem marudziła nie będę. Numer 35,5, jak dla dzieci. Totalna załamka. ROTFL
          Łazić bez celu lubię. Po lesie, nad morzem, zwiedzając. Po sklepach chodzić nie, podobnie jak Ty. Delighted

          • Max pisze:

            Kupiłem Ci ja sobie na Świeta eleganckie pantofle,trochę przyciasne,ale jak powiedział sprzedawca:rozchodzą się.Wybrałem się w podróż do Rodziców,i nie mogłem nastepnego dnia włożyć na nogi.Mama zaniosła do znajomego szewca,”rozbił” te pantofle,dotarłem do Warszawy i biegnąc przy dworcu do tramwaju,eleganckie pantofle spadły mi z nog.Jeszcze tego samego dnia wrzuciłem to cacko do śmietnika .Spokojnych,w roddzinnej atmosferze Swiąt,życzę Wyspiarzom i Boże broń ciasnych butów Happy-Grin

  2. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, nareszcie się dorwałem do komputera i sieci. Jeszcze to, jeszcze tamto, zakupy w pobliżu i brązowy cocker-spaniel, zostawiony na mrozie przed supermarketem (po 45 minutach, jak wychodziliśmy, nadal tam był; ochrona sklepu uprzejmie się wypięła; straż miejska, wydzwoniona, bez pytania podała rasę psa i powiedziała, że było już zgłoszenie, patrol sprawę wyjaśnił, i że właściciel – niech mu ziemia ciężką będzie – jest na zakupach). Jechaliśmy do Bydgoszczy po suchym, a od popołudnia pada i jest biało. Jeżeli dalej tak pójdzie, jutro będziemy jechać dalej na płozach 😛

    • Wiedźma pisze:

      Witaj Kwaku ! U mnie też biało, a jutro ma być plus 7 stopni. Wodery by się przydały. A pana właściciela zdałoby się tez przywiązać na mrozie przed sklepem. Miałby spacer, ze hoho .! I po co taki kupuje psa? Crazy

      • Quackie pisze:

        Też właśnie nie wiem. Jak się bierze psa, to zakupy symboliczne, i odwrotnie, jak zakupy dłuższe, to bez psa, to nawet ja wiem, nie posiadając psa.

        Z tą odwilżą niech szlag trafi, przecież jak z wierzchu zacznie topnieć, a ziemia zmrożona, to gołoledź gwarantowana, a jutro mamy jeżdżenia trochę, włącznie z docelową jazdą na Wigilię.

    • starsza_pani pisze:

      To i tak dobrze. Trzy dni temu byłam w przychodni z moją kitką Julką. A tam piękny husky. Ares mu było na imię. Miał czipa. Znaleźli go dobrzy ludzie przypiętego pod sklepem. Czekał i czekał na mrozie. I się nie doczekał. Na właściciela. Dobrzy ludzie odnaleźli właściciela, który oświadczył, że mu się pies znudził i go nie chce. Niech go szlag trafi. Tego właściciela.
      A kolacja wigilijna niech mu kością w gardle stanie!
      Ares znalazł nowy dom, dzięki przyzwoitym i dobrym ludziom.
      Sama bym go wzięła, gdyby cierpiał koty. Ale to był pies na nie.
      Mówienie o zezwierzęceniu ludzi jest obrazą dla zwierząt.

      Wesołych i szczęśliwych Świąt Madagaskarczykom życzę:)

  3. Tetryk56 pisze:

    Marylin Monroe przypisuje się następujące powiedzenie:
    – Pieniądze szczęścia nie dają! Dopiero ZAKUPY!!!

  4. Jasmine pisze:

    Uprzejmie informuję, że za oknem mam śnieg z deszczem. W ciągu dnia było -15. Uważajcie na siebie na drogach i chodnikach ❗ Please

  5. Jasmine pisze:

    Rano trzeba wstać, czas się pożegnać zatem. Jutro jeszcze zajrzę, dziś dobranoc Kochani. 🙂

  6. lukrecja pisze:

    Wszystkiego wszystkim życzy złożona anginą. Wigilia i Święta odwołane, przyjedzie synek, na kiju mi podam prezenty.

    A co do państwa Zenkostwa, to kiedy następna taka okazja, że Pan Zenek zda sobie sprawę, jak bardzo swoją Kryśkę kocha…..???

  7. Jasmine pisze:

    Witam serdecznie. 🙂
    Wszystkim Wyspiarzom i Przemiłym Gościom życzę Wesołych Świąt. :)Niech nikt nie będzie tego dnia samotny i smutny. :)Niech nastrój towarzyszący nam przy wigilijnym stole trwa przez cały rok. 🙂
    Łamiąc się opłatkiem i składając życzenia najbliższym będę o Was myślała. Też się do tego grona zaliczacie Kochani. 🙂

  8. misiekpancerny pisze:

    Z okazji Świą, wszelkiej pomyślności, szczęścia, dużo zdrówka i kufereczek stóweczek 🙂

  9. Dara/Starsza pisze:

    Spokojnych, rodzinnych świąt wszystkim Wyspiarzom życzą Starsza i Kneź alias Kneziostwo 🙂 :Love-Gift:

  10. Jasmine pisze:

    Dziękujemy i wzajemnie Przyjaciele. 🙂 All-I-See-is-Love

  11. pan pisze:

    Wszystkiego Dobrego Madagaskarczykom z tradycyjnej okazji życzę.

  12. miral59 pisze:

    Kochani!!! In Love Wszystkiego najlepszego ze świętami. Niech będą zdrowe i spokojne, spędzone w cudownej atmosferze Buziak
    A naszej kochanej solenizantce życzę szczęścia, powodzenia i marzeń spełnienia Rose Serducho

  13. miral59 pisze:

    Kurcze, nie umiem wstawiać filmików. Ale i tak można tego posłuchać. To jedna z moich ulubionych piosenek na Christmas Happy
    Mam nadzieję, że też ją lubicie Delighted

  14. miral59 pisze:

    Widzę, że wszyscy świętujecie Happy-Grin I prawidłowo, od tego są święta. Jako pewnego rodzaju rozrywkę, chciałbym Wam opisać co wczorajszej nocy zobaczyłam Delighted Byłam przekonana, że wszystkie zwierzątka, które zasypiają na zimę już smacznie śpią. Jakże się myliłam…
    Wczoraj, tuż przed północą usłyszeliśmy na podwórku jakieś jakby szczekanie, a właściwie ujadanie psów (mąż twierdzi, że to brzmiało jak walczące koty). Małżonek zaciekawiony otworzył drzwi frontowe i wyjrzał. Zawołał mnie okrzykiem, że takiego cyrku to jeszcze nie widziałam. Faktycznie, nie widziałam. Na dachu sąsiedniego budynku biły się szopy pracze. Jeden walczył z dwoma. Darły się przy tym niesamowicie. W pewnym momencie jeden z walczących zleciał z dachu. To znaczy zawisł przednimi łapami na rynnie. Dwa pozostałe zaczęły go gryźć po tych łapach. Biedak nie miał jak się bronić. Musiały go nieźle dziabać, bo w końcu puścił rynnę i zaczął spadać. Próbował złapać się okna, ale łapy mu tylko zjechały po szybie. Całkiem nieźle gruchnął o daszek nad drzwiami. Sturlał się z niego, spadł na metalową balustradkę przy schodach i spadł na ziemię. Nie poleżał długo. Wstał i trochę chwiejnym krokiem poszedł w stronę parkingu…Te dwa, które pozostały na dachu patrzyły za nim…
    Pewnie ten przegrany wlazł na teren tych dwóch, skoro go pogoniły. Żałowałam, że nie miałam kamery, żeby to wszystko nagrać.

    • miral59 pisze:

      Ale dzięki tym szopom doszłam do wniosku, że zima jest jeszcze od nas daleko. Muszą mieć wystarczające ilości pożywienia i nie czują jeszcze nadchodzących mrozów. Bo czy -3C można nazwać mrozem?

  15. miral59 pisze:

    Miłego świętowania życzę Delighted

  16. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )))
    Po tym wczorajszym świętowaniu jakiś głodny się czuję i chyba bym coś w końcu zjadł!

    • Max pisze:

      Dzień dobry Senatorze;-)) Głodny? Żadnej zgagi? Masz zdrowie.Ja wypiłem nad ranem litr maślanki i powoli zbieram się z „Szyja” na proszone śniadanie.Niby też w Warszawie,ale trzeba przejechać 22 km.Ze świątecznym pozdrowienie dla pozostałych Wyspiarzy,mówię pa-pa,do Jasminkowego popotem. Delicious

      • Incitatus pisze:

        Witaj, Maxiu: )))
        Się nie pija już żadnych trunków, niestety, a o jednym kieliszku wina to i mówić nie warto: (
        Jak tu zgagi się doczekać?: ((

  17. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry ! Bardzo lubię pierwszy dzień świąt, bo zwyczajowo jest odpoczynkowy…. żadnych gości, na obiad wigilijne pierożki i święty spokój. Jutro będzie towarzysko 🙂

  18. Jasmine pisze:

    Witam i o zdrowie pytam. 😆

  19. Tetryk56 pisze:

    Witajcie świątecznie!
    Pożegnałem gości i idę za dobrym wzorem – się lenię! Wink

  20. Incitatus pisze:

    Jakem się zdrzemnął koło pierwszej tak dopiero przed godziną wstałem!
    Radość niezwykłą odczuwam, bo tłumek co i rusz ponoć roztrząsał ciężki problem :” A może Ojciec chory”? Miła jest świadomość, że potomni na chorobę liczą: )))

  21. Max pisze:

    Mąż i żona. Co ci jest? Eee…jestem chora…Co mam zrobić? Eee…złap te kurę..Złapałem,co dalej ? Eee…ugotuj rosołu.Ugotowałem ! Daj dzieciom po łapce…Dałem. Skrzydełka daj babce…Dałem. A reszta? Eeee…a resztę daj mnie !!! A Ja ? No przecież masz jeszcze do cholery rosołu !!! Wróciłem z proszonego śniadanka i chyba zjem kolację. Amazed

    • Bożena pisze:

      Smacznego Overjoy

    • Tetryk56 pisze:

      He, he, Maxiu, dobrze sobie żartować jak człowiek jest najedzony, co nie?
      Smacznego!

      • Max pisze:

        Dziękuję,adresowałem te parę zdań do Szanownego Senatora,który wędził cały boży dzień różne specjały,a dzisiaj żałuje, że nie jest krową,bo jeszcze coś by przetrącił.Może rosołek ??? : Delicious

        • Incitatus pisze:

          Nie mam kury!: (((

          • Max pisze:

            Witaj:-)) Dzisiaj już nie dam rady,ale jutro mogę spróbować upolować dziką kaczkę,tylko nie wiem,czy z kaczki tez może być rosół ??? Wink1

            • Incitatus pisze:

              Może być, ale z dzikiej do kitu!: (
              A po za tym spóźniłeś się, sezon polowań na kaczki skończył się 21 grudnia. Przyjdzie do sierpnia na ten rosół czekać!: ))

              PS.Kłusol??: )))

              • Max pisze:

                Wracając z proszonego śniadanka wjechałem w stado kilkunastu kaczek które na jezdni popijały wodę z kałuż.Obok jest park Moczydło,a w nim duży staw,gdzie tego ptactwa trochę jest.Nie kłusuję,a dokarmiam w czasie mrozów.Wobec tego,że nie wiadomo,czy uda się rosół z kaczki,to poczekamy do targu w piątek i kupimy prawdziwą „wiejska” kurę,bo sa też kury „miejskie”,z których też nie mozna ugotować rosołu.Zgoda ??? Worry

  22. Jasmine pisze:

    Dobry wieczór. 🙂
    Pierwsza fala minęła, jutro druga, ale już bez siedzenia do rana i po Świętach. Po świeczkach na choince został smród spalonych kabelków. Na szczęście pożaru uniknęliśmy.
    Dobranoc Kochani i do jutra. 🙂

  23. Wiedźma pisze:

    Święta, święta… i po świętach. Czy ja je na pewno lubię ? Hmmmm….

Skomentuj Incitatus Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)