11.lipca 2011
Szamotanina ze zdrowiem, szamotanina z czasem, szamotanina z pisaniem – szamotanina ze wszystkim. Umyślnie unikam słowa „życie”, nie jestem pewien jego trafności. Szamotanina z życiem? Ono szamoce się z nami, z nim Bóg, z Bogiem nieskończona miłość, jaką do nas żywi. Swoją drogą nie ja jeden bym wolał, by uczuciowość Pańska była nieco mniej nieskończona, ergo mniej odczuwalna. Nie domagamy się cudu uzdrowienia, starczyłoby nam – Panie Boże – gdybyśmy nie chorowali.
Co to jest życie? Tysiąc, a może miliard odpowiedzi. Jedna z oczywistszych: jest to forma obecności na powierzchni planety. Nie jestem pewien własnej obecności. Nie żebym był pewien nieobecności, ale pomieszało się wszystko: obecność świadoma z wegetatywnością, świadomość z bólem, godziny pracy z godzinami relaksu, biologia z myślą, kogel z moglem, brat z siostrą, apetyt z głodem, zwierzęcość (wilcza) z polszczyzną (Kochanowskiego).
Wbrew oczekiwaniom sen z jawą, przynajmniej na razie, się nie miesza, ale to marna, a może nawet żadna pociecha. Może lżej by było przynajmniej od czasu do czasu nie wiedzieć, po której się jest stronie? A już z pewnością lepiej by było nie przechodzić koszmarów (heraklitejskich), jakie przychodzą po przebudzeniu.
Na wszelki wypadek zaznaczam, że nie idzie mi o żadną facecję typu:niepodobna dwukrotnie wstąpić do tego samego koszmaru czy coś jeszcze głupszego. Po pierwsze „wstąpić podobna”, i to nie tylko dwakroć, ale wielo-, a nawet tysiąckroć, po drugie idzie o inne, mniej znane, zdanie tego filozofa. Jak powszechnie wiadomo, pozostał po tym klasyku zbiór pięknych w ich fragmentaryczności i porywających w ich niejasności zdań. Miałem z tymi frazami przygodę typową dla mało rozgarniętego grafomana, zdawało mi się mianowicie, że jedna jest mojego autorstwa – niestety, znów mnie ktoś (i o jaki szmat czasu) wyprzedził.
O tym jednak potem,na razie poprzestaję na melancholii przewróconego, powoli przewracającego się życia. Tak bowiem czy tak, wszystko w jeden wielki chaos się przeistoczyło, tym większy, że dla człowieka o usposobieniu pedantycznym każde naruszenie porządku jest nie tyle początkiem chaosu, ile – a jakże! – bajzlem samym w sobie.
(Jerzy Pilch – Dziennik)
Przeczytałem świeżo „Dzienniki 2009-2011” Jerzego Pilcha. Lektura fascynująca, choć nie wszystkie fascynacje autora podzielam. Serdecznie zachęcam do lektury – zwłaszcza, że okres wspomnień jest świeżutki i łatwo konfrontować własne przeżycia.
Na wabia wybrałem notatkę z jednego dnia – o trudzie życia autora. Jak by nie patrzeć, nasze pokolenie…
Witaj Tetryku: )) I cóż to Cię napadło, mój Boże!!
Jednak informatycy są zupełnie dla mnie niezrozumiałą formą człowieka! Racjonalni, niebiańsko spokojni, dokładni i pedantyczni – jak mam podstawy przypuszczać…..A tu nagle Pilch? Chęć odreagowania racjonalności liczb, zasad i dogmatów? Ponoć naczelnym dogmatem w informatyce jest ten – jeden nigdy nie równa się zero!
A ja jestem gotów udowodnić, że dwa plus jeden równa się jeden, nie trzy, jak to się zwykło uznawać!: )
Senatorze… a że tak nieśmiało zapytam : ten dowód przeprowadziłbyś na trzeźwo czy czy po pijaku :)*
… bo ja, wstawiona, usłyszałam kiedyś, że jednak ogórek śpiewa 🙂
Śpiewa, niejeden alkoholik świadkiem!: )
Jak odpowiednio ścisnąć to i kamień zaśpiewa 🙂
No, tam niżej, z kłopotami bo z kłopotami, udowodniłem, że Archimedes razem z Talesem to dla mnie neptki!!:)))
Czytałem ,czapki z głów :]
Napisałem te rachunki drugi raz i drugi raz mi to wyświetliło!
Co jest, do starego diabła??
Błąd 404: Nie znalazłem strony
Strona, której szukasz, nie istnieje lub została usunięta. Użyj menu lub funkcji wyszukiwania aby trafić tam, gdzie chciałeś
Trzecia próba: 2 atomy wodoru + jeden atom tlenu dają jedną cząsteczkę wody.
Dwa plus jeden równa się jeden!
Może tak, zamiast cyframi??
Niesporne ! 🙂
I co mi tu jakiś Heron z Aleksandrii. Nauki u mnie mógłby, lebiega, pobierać!: )
Do bani z cieniasem 🙂
Czytałem Pilcha na trzeźwo i po pijaku i nie kupuję Go ,dla mnie Jego pisanina to galopująca mentalna i słowna sraczka ,facet gada jak nakręcony ,ale niewiele ma do powiedzenia ,dla mnie to przeintelektualizowany bełkot i nic więcej .
Cześć: ))) Pełna zgoda! Ja, na tę okoliczność, stawiam! Czego polać??: )
Niech się jeszcze pomrozi Senatorze ,zaraz dam sobie fajrant 🙂
Dobra, spirt nie powinien zamarznąć!!
PS A tak a propos czekającej nas uczty:
Wpada śledź do żołądka, rozgląda się, kładzie w
kącie i zasypia!
Wpada ogórek do żołądka, rozgląda się, kładzie w kąciei też zasypia.
Wpada wódka do żołądka,rozgląda się i krzyczy:
– Chłopaki! Na górze balanga!….. Wracamy!!!
Wychodzi pijany facet z baru i zatrzymuje taksówkę. Wsiada i mówi:
– Do domu proszę!
-Dobrze do domu ale gdzie? -odpowiada taksówkarz
-Do domu proszę!!! -krzyczy pasażer
-Dobrze do domu ,ale konkretnie gdzie? -pyta wkurzony kierowca
-Konkretnie do dużego pokoju!!!
Ostro się zapowiada
Ano, tylko spójrz:
Ostro. Oto jaki wpływ ma temperatura na zachowanie różnych narodów
+ 20°C Grecy zakładają swetry
+ 15°C Jamajczycy włączają ogrzewanie
+ 10°C Amerykanie zaczynają się trząść z zimna. Rosjanie na daczach sadzą ogórki.
+ 5°C Można zobaczyć swój oddech. Włoskie samochody odmawiają posłuszeństwa. Norwegowie idą się kąpać do jeziora.
0°C W Ameryce zamarza woda. W Rosji woda gęstnieje.
– 5°C Francuskie samochody odmawiają posłuszeństwa
– 15°C Kot upiera się, że będzie spał z tobą w łóżku. Norwegowie zakładają swetry.
– 17.9°C W Oslo właściciele domów włączają ogrzewanie. Rosjanie ostatni raz w sezonie wyjeżdżają na dacze.
– 20°C Amerykańskie samochody nie zapalają.
– 25°C Niemieckie samochody nie zapalają. Wyginęli Jamajczycy.
– 30°C Władze podejmują temat bezdomnych. Kot śpi w twojej piżamie
– 35°C Zbyt zimno, żeby myśleć. Nie zapalają japońskie samochody.
– 40°C Planujesz przez dwa tygodnie nie wychodzić z gorącej kąpieli. Szwedzkie samochody odmawiają posłuszeństwa.
– 42°C W Europie nie funkcjonuje transport. Rosjanie jedzą lody na ulicy.
– 45°C Wyginęli Grecy. Władze rzeczywiście zaczynają robić coś dla bezdomnych.
– 50°C Powieki zamarzają w trakcie mrugania. Na Alasce zamykają lufcik podczas kąpieli.
– 60°C Białe niedźwiedzie ruszyły na południe.
– 70°C Zamarzło piekło.
– 73°C Fińskie służby specjalne ewakuują świętego Mikołaja z Laponii. Rosjanie zakładają uszanki.
– 80°C Rosjanie nie zdejmują rękawic nawet przy nalewaniu wódki.
– 114°C Zamarza spirytus etylowy. Rosjanie robią się wkurzeni.
a co się dzieje, gdy Rosjanie zrobią sie wkurzeni ? Rozpalają w piecu ?:)
Wtykają butelczynę za pazuchę ,żeby odtajała 🙂
Czasami: ))
A „wyginionymi” Jamajczykami nikt z Was się nie przejął, każdy drży tylko o spirytus!!: ))
Grekami też nie, Senatorze! bo co oni tacy nieporadni ?:(
Nieporadni?? Ale porządnych długów narobić potrafili!
Witaj Misiu ! I to był chyba błąd: może lepiej byłoby czytać Plicha na kacu, co wyraźnie sugeruje Senator 🙂
Kiedy u Misia z kacem ciężko! Nie nadąża mieć!: ))))
Jeśli przestrzegasz reguły nie mieszania trunków ,to kaca nie ma ,
inaczej budzisz się w jamce kole basenu 🙂 🙂
Ale jeśli nie dopuścisz do zaniku alkoholu we krwi to kaca nie uświadczysz! Trzeba jedynie pilnować by broń Boże nie przestać na ani jeden dzień z uzupełnianiem poziomu!: )
Można i tak :]
Metoda górali z Podbeskidzia!!
Zanim dołączę z mojego rana to pewnie będzie tu mnóstwo różnym wypowiedzi.
Czytałam Pilcha tylko Miasto utrapienia.
Zacytuję wypowiedź z którą większość Wyspiarzy zapewne się zgodzi. 🙂
Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi
To może jeszcze, miałam wrażenie, że ta fraza jest mojego autorstwa. 😉
Przyjaźń polega na tym, także na tym, że nie dostarcza się przyjaciołom zbytecznych zgryzot.
Jak najmilszego dnia Kochani i do popotem .:)
PS: Mam w domu mysz. Przed chwilą ją zobaczyłam. Mała jeszcze, żal mi jej, ale cóż zrobić..:(
Dzień dobry: ))) Zabij dopóki mała i krótko ją znasz! Jak się przywiążesz do niej uczuciowo to będziesz musiała wynająć zawodowego mordercę by Cię w tej czynności zastąpił!
A co Wam jedna mała myszka szkodzi ? 🙂
Mi!!!???
Każesz ją zabić zaraz, teraz… 🙂
Przepraszam, ale niczego nie każę, ostrzegam jedynie przed następstwami darowania życia!
– Odciąłeś mnie pan ze sznura – powiada niedoszły wisielec do swego zbawcy – to mnie teraz karm!!!
Potrafi narobić szkód ,w dodatku mała myszka ma zazwyczaj spore grono podrośniętych kuzynów ,a całą ekipa potrafią dać popalić .
Witam: )))
Na całe szczęście Tetryk podał autora tych wypocin, bo w połowie czytanego z coraz większym zdumieniem tekstu zacząłem, go (Tetryka) podejrzewać o galopem postępujące fiksum dyrdum co nań spadło nagle i niespodzianie!! Podobnie jak Miś uważam Pilcha za chodzącą butelkę skrzyżowaną z myślącą dżdżownicą i ni czorta nie pojmuje czemu znaczna część ludzi „szturchniętych w ……, a niech będzie – szturchniętych w bezpośrednie połączenie mózgu z odbytnicą uważa tego literackiego hochsztaplera za jakoweś literacko-felietonowo-filozoficzne objawienie,
Bełkot tego Pana zda mi się dwakroć głupszy od mego własnego bełkotu gdym to pijaniutki w dym do szczotki do butów przemawiał innych słuchaczy nie mając!
Witaj Senatorze 🙂 podoba mi sie Twoja recenzja, pazur w niej widać :)*
Cholera, fakt, paznokcie trzeba obciąć, a ja się już trzy tygodnie zastanawiam czemu jakoś tak głupio w klawiaturę mi się stuka!: ((
i nie brzmią jak kastaniety ?:)
Raczej pozgrzytują!: )))
PS Jako że każdy ma prawo do własnego zdania, swego – Boże broń – nikomu nie staram się narzucić pozostając jednie w nieodmiennym od lat zadziwieniu – co też ta wódka potrafi zrobić z człowieka!! Chlał Żeleński, za kołnierz nie wylewał Wyspiański, ale im to jakoś służyło!
Pilchowi daje jedynie kaca!!: ((
Nieustannego, permanentnego i brutalnego w swej stałości zjawiska!!
I niech go, cholera, bezustannie suszy, czego dopilnuj (bardzo Cię proszę!) Boże Ojcze na niebiesiech!
Amen!!!
Aha, to z czasów obu panów, Boya i Wyspiańskiego, pochodzi zawołanie :” Chopin, gdyby żył, też by pił ! „…..
A widzisz, klasyka!: )))
Tzw.”bohema” zawsze była mocno trunkowa ,ale jakie oni biedaki cierpieli katusze duchowe i egzystencjalne rozterki ,no jak tu nie pić ,jak jest się artystą 🙂
Już najbardziej niezdecydowany książę świata pytał retorycznie: „Pić albo nie pić, oto jest pytanie”!
Albo taki kliniczny przykład porannego kaca po wyjściu z baru 🙂
Chcesz już iść? Jeszcze ranek nie tak bliski,
Słowik to, a nie skowronek się zrywa
I śpiewem przeszył trwożne ucho twoje.
Hihi…. różne stopnie upojenia Misiu 🙂
Co Szekspir to Szekspir! Ciekawe jak ten mordę moczył!: ))
Na dykcją mu to chyba nie wpływało, bo czasem i grywał w swoich sztukach 🙂
Dzień dobry.. Nie czytałam żadnej książki tego pana.. jedynie gdzieś, kiedyś artykuły w Polityce, Przekroju.. Wiem, że zmaga się z chorobą Parkinsona. „Nie domagamy się cudu uzdrowienia, starczyłoby nam – Panie Boże – gdybyśmy nie chorowali.”
Tak nam dopomóż..
Dzień dobry!:))
Chyba tego Parkinsona gorzałą leczył, bo pił, paskuda, wszystko jak leci wody brzozowej nie wyłączając!:(
Ja rozumiem, że w dorosłym życiu niejeden basen olimpijski akwawity człek wytrąbił – godne to i sprawiedliwe – ale ten Pan wychlał połowę jeziora Śniardwy i jeszcze mu było mało! Wenę pisarską nieodparcie na tym dopingu czuł!
Początkowo pisał nawet z jakimś sensem, ale później cosik w nim wzięło i zdechło a nowe dziwaczne wyrosło, wielkość wewnętrzna albo jarzeniówka ani chybi i począł tworzyć arcydzieła!
Stało się z nim coś na wzór Herberta, tego od Diuny! O ile pierwsza część nie najgorsza była, to w dalszej części cyklu autor tak się w pseudofilozofię zagłębił, że już w końcu sam nie wiedział gdzie jest!
Pewnikiem razem z Pilchem te Śniardwy na spółkę osuszali!:((
Witaj Skowroneczku roztomiły, 🙂
No właśnie ten cytat sprawił, że wybrałem tę właśnie notatkę jako przykład 🙂
Witaj: )) Nie da się ukryć, Tetryku, że pomysł był wyśmienity i dyskusja niechybnie interesująca się rozwinie!
Dzien dobry ! 🙂 Próbowałam przeczytać jedną z książek Plicha, chyba to było „Misto utrapienia”… i nie przeczytałam. A niewiele jest książek, które odłożyłam, bo jestem mól książkowy i czytam nałogowo.
Wzorem Skowronka życzę panu Plichowi dużo zdrowia. …..i wszystkim nam tez 🙂
Dzień dobry: ))) Ja już bym wolał Trędowatą od tego Pilcha!
O, kochany Senatorze… „Trędowatej” zawdzięczam piękne szkolne chwile…z wybranych cytatów pamiętam już tylko takie perełki:
„Waldemarowi żądze wypełzły na usta” i „Wera wisiała półciałem szepcząc :’ mój ty lwie '…Reszta zaginęła w mrokach niepamięci… niestety 🙁
No i to mi się podoba, szczególnie to zwisanie Wery! Z czego ona zwisała, jeśli można zapytać, nie ze sztachety aby??: ))
Nie pamiętam niestety ! Miałyśmy jeden egzemplarz „Trędowatej” i trzeba było szybko czytać, a obowiązkiem było wynalezienie takich smaczków …im piękniejszy, tym lepiej… 🙂
Niemniej może zrobię przymiarkę do „Dzienników” ze względu na Tetryka, który zachęca, a to już poważna rekomendacja 🙂
To już może lepiej Dzienniki gwiazdowe?? I tytuł dłuższy i nazwisko autora krótsze!
Owszem, propozycja godna, teraz jednak czytam fantastykę pani Mai Lidii Kossakowskiej..” Siewca wiatru” i po nim „Zbieracz burz”. To też o aniołach, jak w Zaświatach Lukrecji, tylko inaczej 🙂
A to co???
Błąd 404: Nie znalazłem strony
Strona, której szukasz, nie istnieje lub została usunięta. Użyj menu lub funkcji wyszukiwania aby trafić tam, gdzie chciałeś
A jakiej strony szukałeś?
Żadnej, pisałem Wiedźmince odpowiedź na Jej pytanie jakim to cudem wg mnie dwa dodać jeden równa się jeden. Bo że się to zgadza już tam wyżej udowodniłem!: ))
Witajcie!
No proszę, udało się i mnie wzbudzić jakieś kontrowersje!
Gusta literackie są równie rozstrzelone jak gusta muzyczne; nie będę bronił swoich ani atakował cudzych. Przeczytałem kilka książek autorstwa J. Pilcha, lubię jego dywagacyjną narrację, ale „Dziennik” ma walor szczególny – oto ktoś, kto dobrze włada językiem opisuje swój osobisty odbiór świata i zdarzeń, które ja – z oczywistym od autora dystansem – również obserwuję i przeżywam. Porównanie własnego odczuwania z cudzym – zwłaszcza porównanie tak dokładnie pozbawione elementu konfrontacji czy przekonywania, jakie zachodzi przy studiowaniu zapisanego dziennika – jest dla mnie zawsze interesujące.
Dodam tylko, że jest on także autorem scenariuszy do sztuk teatralnych i filmów, że wspomnę tylko „Żółty szalik”, „Narty Ojca Świętego” czy „Spis cudzołożnic”.
Z podobnym zainteresowaniem czytałem kiedyś „Dziennik 1954” Tyrmanda, choć był dla mnie mniej aktualny 😉
Gajos rewelacyjnie zagrał w „Żótym szaliku „… 🙂
Ja znakomicie gram w czerwonym. Na akordeonie!: )
PS Ten spis cudzołożnic to ja może poproszę. W skrócie. Wystarczą imiona, adresy i numery telefonów!
Wolałbyś szyfrem ten spis ?:)
Szyfrem, a klucz do niego poproszę na pocztę. Inaczej Misiek skopiuje i wykorzysta!: ))
Samolub ,wszystkie kwoczki ,pod skrzydełka chce zagarnąć 🙂
:)))) Pod skrzydełka jak pod skrzydełka! Tu masz rewolucyjny humor!
Czapajew, Pietka i Anka czołgają się do okopu ,,białych”.
– Ech, Anka, ty chyba w cywilu baletnicą byłaś, takie masz ładne nogi – mruczy Pietka z podziwem w kierunku pełznącej przed nim dziewczyny.
– A ty Pietka – szepce zamykający zwiad Czapajew – chyba byłeś w cywilu traktorem! Taką bruzdę zostawiasz.
Dooobre
Język ma rzeczywiście dobry, giętki i sprawny i nie da się ukryć, że posługuje się nim perfekcyjnie. Tylko, że mnie Pan Pilch…… A tam, co się będę narażał!
Egzystencjalne rozterki Pilcha aż tak na Ciebie działają? I to dlatego rozważnie nie skończyłeś wypowiedzi ? 🙂
Mniej więcej….Też!: )
I tu jest różnica pokoleniowa. Wprawdzie w 1954 miałam 6 lat, ale to wystarczyło, żeby to i owo rozumieć. Podobnie Warszawa z czasów „Złego”, linia kolejowa do Otwocka i te masywne perony w Michalinie czy Józefowie.
Dzień już dobry. 🙂
Się rozbujaliście rozmownie z samego rana aż miło. 🙂 Poczytać. 🙂
W pierwszych zdaniach mojego listu śródnocnego zdążyłam się „pochwalić”, że tegoż autora nie znam, wypowiadać się nie będę na temat bardzo chętnie.
Za to mogę na temat Co szkodzi mi jedna mała myszka. 😆
Raz na kilka lat jakaś się do nas wprowadza. Jesienią oczywiście z przyczyn wszystkim znanych, bo, że po żniwach, bo, że coraz zimniej. To wyjaśnienie dla mieszczuchów genetycznych, Wiedźminki w szczególności. 🙂 😉
Co nam jedna mała myszka ❓ Też byś nie była zadowolona wyrzucając żywność na śmietnik. Potrafi narobić wielkiego spustoszenia ten szkodnik. 🙁 Dziś jest mała, ale zapewniam Cię, że szybko rośnie, bo nie sposób wszystkiego trzymać w słoikach. Torebki przegryzie. A nawet gdyby dało się pochować wszystko, to skazałoby się małą myszkę na śmierć głodową. Przedtem jeszcze pocięłaby książki i gazety. 🙁
Dawno temu za nic nie chciała się złapać, rosła, tyła, wszędzie mysie bobki jako bonus. W domu było małe dziecko, kaszojad, jak to Senator wdzięcznie nazywa i dopiero na kaszkę bananową dała się skusić.
PS: Że sobie pójdzie jak się ją poprosi ❓ Na to nie ma najmniejszej szansy. 🙁
Oj, to nie tak Wiedźminko. :):*
Nie miałam najmniejszego zamiaru Ci dostawać. 🙂 Wiem, że to był żart i pół żartem, pół serio napisałam. To drugie pół w celu przekonania samej siebie, że jednak innego wyjścia nie ma. 🙁
Kota nie mamy, gdyby był to pewnie jak jego poprzednikom nie chciałoby się pogonić myszki. Jeden był tylko taki, że łapał, ale na dworze i przynosił w prezencie do domu. Podobno to dowód wielkiej kociej miłości. 🙂
Fakt, potwierdzam. Mnie swego czasu Balbinka myszy przynosiła i tuż pod nogami jeszcze półżywe kładła! Łobuz Belzebub myszy morduje, ale układa rządkiem na trawie już martwe!
A mój znajomy kot Kacper łowił myszy i podrzucał je psu do zjedzenia 🙂
Bratnia dusza! I jak tu nie kochać kotów?: ))
Phi, tyle rabanu z jedną myszą! Najwyżej sobie Jasminko po stołach poskikasz!: ))
Podejrzewasz mnie Senatorze o coś takiego ❓ A w życiu ❗ 😆
Nie bałam się, nie boję i bać się myszek nie zamierzam. 😆
Dawno temu Przyjaciel stwierdził i zapytał. Nie boisz się myszy, pająków, etcetera, to po co Ci facet ❓ 😆
W poniedziałek, w chmurny dzień
Rozmyślałem, idac lasem
Czemu tym jest zawsze ten
A ów owym tylko czasem.
A we wtorek myślę tak:
(było ciepło i słonecznie)
To na pewno tak, czy siak,
Ale tamto – niekoniecznie.
Znów we srodępadał deszcz,
Więc rozważam z niepokojem,
Wasi naszym mogą też,
Lecz nie mogą twoje moim.
W czwartek znów był mróz i szron,
Pomyślałem, coś tu będzie…
Bo choć tutaj dzisiaj on,
Ale oni zawsze, wszędzie
W piatek….
AA Milne, tłumaczenie I.Tuwim
Przyznam, że historie o Misiu O Bardzo Małym Rozumku to moje ulubione wspomnienia z dzieciństwa. A po latach, umiejętność spojrzenia na siebie jak na Kubusia Puchatka bywa bezcenna!
Niektóre z tych wierszyków (wyłącznie w tłumaczeniu I. Tuwim! Na pohybel Fredzi Phi-Phi!!!) do dziś recytuję z pamięci 😉
Zgadzam się Tetryku, Irena Tuwim zrobiła to genialnie i precz z Fredzią Phi Phi choć jest podobno dokładnym tłumaczeniem 🙂
Ja jestem zasadniczo przeciwna paleniu książek, ale „Fredzię Phi, Phi” wrzuciłam do pieca i nie mam wyrzutów smienia.
Dość długo leżałem na ziemi na brzuszku,
Udając, że drzemię wieczorem na łóżku.
Starałem się mruczeć mru-mru… po cichutku,
Starałem się nucić, lecz wszystko bez skutku.
Cokolwiek się zdrzemnąć jest rzeczą przyjemną,
Gdy fotel pod mną jest, nie zaś nade mną.
A tak się akurat złożyło niemiło,
Że właśnie tak było, bo tak się zdarzyło.
Mieć fotel na grzbiecie, to dobre jedynie
Dla skoczka, co w cyrku tańcuje po linie,
Natomiast dla Misia to nie żaden zaszczyt,
Gdy leży na ziemi i brzuch mu się płaszczy,
I łapki, i szyjka, i nos, i tak dalej,
Co też mu się wcale a wcale nie chwali.
Ja bardzo lubiłam mruczankę „Jak dobrze Chmurką być”… ale nie zacytuję, bo ” Kubusie ” wywędrowały z moim synem 🙂
Nie kończąca się piosenka 🙂
Ślicznie to Czechowicz, Panie, świeć nad jego duszą,śpiewał
Za darmo nie dostaniesz nic ładnego
zachód słońca jest za darmo
a więc nie jest piękny
ale żeby rzygać w klozecie lokalu prima sorta
trzeba zapłacić za wódkę
ergo
klozet w tancbudzie jest piękny
a zachód słońca nie
a ja wam powiem że bujda
widziałem zachód słońca
i wychodek w nocnym lokalu
nie znajduję specjalnej różnicy.
A.Bursa „Sylogizm prostacki”
Całe popołudnie przespałem i co widzą me rozmarzone snem oczęta – pod moją nieobecność jeno przekleństwo dzieciństwa dzieci wielu – Mis Puchatek!: ((( Błeeeee:((((
Wrrrrrrr !!!
I czego!!??? Ja tam od tego Kubusia wolę Sierotkę Marysię albo Bajkę o żelaznym wilku! De gustibus….I mie nie prowokować proszę bo dam w oko!!
No proszę, wymień imiona krasnali, oprócz Koszałka Opałka, rzecz jasna 🙂
Król Błystek, na przykład, Podziomek..
aha…. i już ?:)
Toż nie czytałem tego wczoraj! Ja nie sypiam całymi dniami i nocami z półką pełną Kubusia Puchatka i niech mi Szacowni nie wmawiają, że słowo w słowo tego miodożercę o każdej porze dnia i nocy mogą mi zasuwać, bo w takie bajędy to nawet Alicja nie uwierzy!@: (
no nie, ja nie pamiętam całych wierszycków 🙂 Ale masz rację, byłam namolna 🙁
Jakie tam błeee, Senatorze ! Moje dziecko uwielbiało, gdy czytałam mu kolejne rodziały, a rozdział o Tygrysku, który nie lubił żołędzi… szczególnie 🙂
Moją kubusiową miłością jest Kłapouchy ! 🙂
A moją jest wyraz „koniec”!
mamy coś współnego …. literkę „k”… 🙂
A miało wybór??
Miało ! Samo decydowało co mam czytać. I gdy chciał słuchać dosyć upiornej bajki „Zaczarowny młyn” nie oponowałam 🙂
… ja wolałam „Alicję w Krainie czarów”…. świetną w wersji muzycznej 🙂
Matko Boża!!
Z całej tej książki jeden uśmiech jest coś wart!
No tak, kłania się znowu całkowite nierozumienie anglosaskiej mentalności.
Jaś Fasola też mnie nie zachwyca, dziwne, prawda?! Nie dorastam widać do poziomów co to nad nie swego czasu wylatywać zalecano!
A Monthy Pyton Senatorze ?
Monty Python oczywiście 🙂
No, to inna bajka!: )
Przypomniałaś mi jak to mój wówczas dwuletni siostrzeniec zaraz po telewizyjnej dobranocce podchodził do półki i wybierał bajkę którą chciał wysłuchać przed snem. Najczęściej, oczywiście, jedna to była za mało. Zwłaszcza gdy dorwał ciocię, czyli mnie.
Pewnego wieczoru miałam już dość. Sama wybrałam ostatnią. Za poważną na Jego wiek, z trudnym słownictwem. Czytałam monotonnym głosem, sama zaczynałam przysypiać gdy nagle rozległo się głośno i wyraźnie pytanie. Ewo, co to jest kolczuga ❓
:)Mnie ciocia czytała do znudzenia „Plastusiowy pamiętnik”,a później inna ciocia „zaraziła” mnie Brzechwą w wieku 5 lat znalem na pamięć wszystkie niemal wierszyki Brzechwy i byłem dyżurnym deklamatorem oficjałek w mieście ,jak przyjeżdżała jakaś delegacja do przedszkola ,to mnie ciupasem odstawiali autem nawet na drugi koniec miasta i tam szurałem nóżką i jechałem „Proszę państwa oto miś…”,dostawałem parę garści cukierków i wracałem do swojego przedszkola 🙂
No to miałeś trudne dzieciństwo Miśku ! 🙂
A bogać tam Wiedźminko ,ja to uwielbiałem ,zawsze byłem próżny 🙂
Kubuś to także, a może przede wszystkim, skarbnica mądrości wszelakich. 🙂
Mamy mamy dziś dzień literacko-muzyczny.
Oto co Kubuś Puchatek miał do powiedzenia na temat tworzenia onych. 🙂
– Bo układanie Wierszy i Piosenek to nie są rzeczy, które się łapie w powietrzu. To one cię łapią i wszystko, co można zrobić, to pójść tam, gdzie one mogłyby cię znaleźć.
Do mądrości zawartych w tej, moim zdaniem, pozornie bajeczce wyłącznie dla dzieci trzeba dorosnąć, ale to nie takie proste, bo najpierw trzeba być dzieckiem. 🙂
… no i jeszcze coś z tego zachować 🙂
To jeszcze coś o najprawdziwszej z prawdziwych Przyjaźni, jakiej wszystkim nam życzę. 🙂
– Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:
– Puchatku!
– Co, Prosiaczku?
– Nic rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za łapkę chciałem się tylko upewnić, czy jesteś.
– Jestem – powiedział Puchatek – i nigdy cię Prosiaczku nie opuszczę…!
Wiesz Jasminko, to ja do tych mądrości nigdy nie dorosnę i umrę nie doczekawszy się okrzyku „król jest nagi!!” Ale któregoś pięknego dnia jakiś dzieciak to zawoła i tłum dotychczas zachwyconych ze zgrozą, ale i ulgą stwierdzi, że ten szczeniak jednak ma rację!
Przecież do każdego zdania tej bajdy stale ktoś filozofię dorabia…Na zasadzie – skoro WSZYSCY widzą w tym arcydzieło to i ja muszę, inaczej wyjdę na głupka…..I tak to się toczy….
Pozdrów Krzysia!
Chyba trochę mnie nie lubisz Senatorze. 🙁
Powiem wprost. ZAWSZE miałam w dupie co mają na jakiś temat do powiedzenia WSZYSCY. Ale masz rację, jestem zwyczajna i z takimi osobami zazwyczaj mam do czynienia. Tylko Ty jeden jesteś wyjątkowy. Podziwiam i zazdroszczę. 🙂
Lubię Cię, ale nie znoszę m.in Alicji w Krainie Czarów, Kubusia Puchatka i Tajemniczego ogrodu. I mam odwagę o tym pisać. Lubię za to wiele innych książek, bajek, baśni, bajeczek….A tych akurat nie. I tak jak nie zachwyca mnie (prawdę powiedzieć Bułhakow) choć go czytałem, tak i Caroll wraz ze swoją Alicją może się wypchać sianem Kłapouchego Kubusia na wierzch dołożywszy. Ale to jest moje zdanie i nikt nie musi go podzielać. Korzystam jedynie z prawa wyrażenia go publicznie, słowy – jak mi się wydaje – wyważonymi.
Nie musisz lubić tego co ja, a ja nie muszę zachwycać się Misiem o Bardzo Małym Rozumku. I tak właśnie jest dobrze!
W#czoraj, albo przedwczoraj TV przypomniało film „Królowa” z H.Mirren w roli tytułowej. Tam byłm taki fragment: po śmierci ks. Diany tłum składsa kwiatki pod pałacem Buckingham. Tłum jest nieprzyjazny. Krókowa Elżbieta II spotyka się z nieprzyjaźnią. Wreszcie widzi małą dziewczynkę z kwiatkami.
Mam je tam połozyć? pyta
Nie, to dla ciebie – mówi dziecko
I po tym poddani przestają być nieprzyjaźni. Składają ukłony.
Wychodzi na to ,że będę musiał w prysiudach pomykać po tym blogu ,
tu królowa ,tam król ,a ja mam pancerny kręgosłup i nie lubię się nikomu kłaniać ,”każdy inny ,wszyscy równi” to moje motto .
Idę sobie zanim się wszyscy zalepicie miodkiem i mnie przy okazji ubabracie nim po uszy!
A cukier w kostkach może być?
Cukier w kostkach, wata w kolanach i woda w mózgu. Więcej nie pamiętam.
Wapno w żyłach i kamienie w nerkach! Może być jeszcze piasek w pęcherzu No widzisz – dołożyć parę desek i można daczę zacząć stawiać, materiały są: )
Może, czamu ni?: ))
Nic to… Widzę, że mamy powtórkę z rozrywki.
Dobranoc zatem Kochani i do jutra zapewne. 🙂
A to niby czemu powtórkę?? Jedn Bułhakow tu za Ruskiego lata ale mogę go na Lorcę przerobić: )
Zanim zapalę lampke, uprzejmie zapytam Misia o zdrowie Harpii…. 🙂
Żaluzju paniał 🙂 🙂 🙂
Harpia, jeśli idzie o zdrowie, to kwitnie I presume???????
Lukrecjo ,schodzę Ci z linii strzału ,jestem miły i grzeczny ,wycieram łapki i mówię proszę i dziękuję ,rozumiem ,że mnie nie lubisz ,to normalne ,mało kto mnie lubi ,ale czy nie mogłabyś w ramach dobroci dla niepełnowartościowych umysłowo ,po prostu mi odpuścić ? Czy też przekracza to Twoje zdolności percepcji mojej obecności na tym blogu ,powiedz wprost ,ja się nie obrażę ,mam pancerną skórę .
Ps.I po Harpii .