W sobotę, 16 sierpnia zadzwoniła córeczka z zapytaniem, czy gdzieś się w niedzielę wybieramy, bo chciałaby z nami pogadać. Wybieraliśmy się, ale przecież mamy komórki… I to był powód, że to małżonek usiadł za kierownicą. Od niedawna wprowadzili w naszym stanie prawo zakazujące rozmowy podczas jazdy. Chyba że ktoś ma słuchawkę w uchu. Ja nie mam.
Gdy wyjeżdżaliśmy, ciężkie chmury pokrywały całe niebo. Trochę się niepokoiłam, bo co to za wycieczka w deszczu. Małżonek mnie pocieszył, że gdy zjedziemy z I-294 na I-55, słoneczko wylezie… Wylazło 😀
Oczywiście najpierw pojechaliśmy nad Heidecke Lake. Droga prowadzi do przystani dla motorówek. Oczywiście każdy musi mieć swoją… Przy okazji małżonek doczytał na tablicy informacyjnej, że ta przystań jest tylko dla jednostek zmotoryzowanych i to tylko dla wędkarzy. Rekreacyjnie pływać nie można. Nie wiem co to za dyskryminacja!!! A planowałam popływać naszym kajakiem i może jakieś nowe ptaszki „ustrzelić”…
Oczywiście od razu pobiegłam nad wodę, na przystań. Zobaczyłam czaplę, która czyściła sobie piórka. Obcykana… Przy brzegu biegały dwie sieweczki krzykliwe. Obcykane (a przynajmniej jedna). Uciekły dość szybko…
Postanowiłam trochę obejść ten teren, bo do tej pory tylko jeden pomost żeśmy obejrzeli, a właściwie widok z niego. A jest ich tam kilka. Poszliśmy na drugą stronę zatoki. Czapla, która chodziła po zatoce, przyleciała za nami. Zaczęło się polowanie. Nawet nie wiedziałam, że czapla może aż tak wykrzywiać swoją szyję!!! Przy okazji zobaczyliśmy (chociaż najpierw usłyszeliśmy) kolejne sieweczki. Biegały po tej stronie zatoki i się darły. Na kamieniu siedział żółw. Drugi próbował się też tam wdrapać, ale co się podsunął do góry, to ten siedzący spychał go nogą z powrotem do wody. Widocznie i u żółwi jest konkurencja o lepsze miejsca…
Nie mogłam małżonka oderwać od tej polującej czapli. Bardzo mu się podobała… Postanowiłam przejść się trochę, bo po drugiej stronie zatoki zobaczyłam coś w rodzaju stanowiska wędkarskiego, z małym pomostem… Jakoś ktoś tam dochodzi, skoro ten pomost jest!!!
Nie doszliśmy tam. Trzeba by było się przedzierać przez chaszcze, a jak dokładnie się nie wie dokąd właściwie trzeba iść, to można tam kluczyć dwa dni… Doszliśmy do nasypu z głazów. Tworzą one jakby zamknięcie zatoki, z przesmykiem dla motorówek. Co prawda spory kawałek przed tym nasypem stała tabliczka zakazująca wstępu, ale pisało na niej, że nie wolno polować. Nic nie pisało o fotografowaniu 😉
Wróciliśmy na parking. Zainteresowało mnie, że jaskółki dymówki jakoś dziwnie często podlatują pod dach małego budyneczku, stojącego na parkingu. Oczywiście musiałam to sprawdzić. Przeczucie mnie nie myliło!!! Gniazdo!!! A w nim czwórka uroczych maluchów 😀
Obcykawszy maluchy i ich rodziców pojechaliśmy na Goose Lake. Mieliśmy nadzieję na piękne motyle… Nic z tego. Owszem było kilka… ale tylko kilka. Małżonek wpadł w popłoch, gdy za nami pojawiła się rodzinka z wrzaskunami (dziećmi). Nie mogę się do tego przyzwyczaić. Czemu ci rodzice nie rozumieją, że jak ich pociechy będą tak się darły, to niczego nie zobaczą, bo wszystko co żyje ucieknie!!! Całe szczęście nie poszli za nami, a skręcili w inną alejkę…
Wracaliśmy do domu, gdy zaproponowałam, żebyśmy w Morris zajrzeli do „Illinois and Michigan Canal”. Przecież to po drodze!!! Nie bardzo wiedzieliśmy jak tam dojechać… małżonek skręcił „gdziebądź”… Przed nami jechał jakiś samochód… to my za nim. Skręcił w prawo, my zanim… Przejeżdżając przez mostek mało na serce nie zeszłam. Niby miało toto metalową konstrukcję, ale deski, po których jechaliśmy się RUSZAŁY!!! Wylądowaliśmy na parkingu William G. Stratton State Park. Małżonek stwierdził, że on z samochodu nie wysiada, a ja jak sobie chcę. Wysiadłam. Nie tylko dlatego, że chciałam się przejść i zobaczyć jak ten park wygląda, to dodatkowo chciałam znaleźć inną drogę, żeby stąd wyjechać… bo jak pomyślałam o tym mostku…
Kanał był zarośnięty rzęsą do niemożliwości. Na powierzchni gruby kożuch. Nie wiem po co jest ten kanał, ale jeszcze trochę, a całkowicie zarośnie… Może powinien? Nie wiem. Na Illinois River, po raz pierwszy w życiu zobaczyłam faceta w wodzie na „deskorolce”. A przynajmniej tak to wyglądało. Dosłownie fruwał nad wodą. Jak to określił mój kumpel „na Jezusa chodził” 😀
Oczywiście znalazłam inną drogę i nie musieliśmy po raz drugi przejeżdżać przez ten mostek. Zadzwoniła córeczka i mogłam sobie z nią spokojnie porozmawiać…
Małżonek zatrzymał się na skrzyżowaniu i … zobaczyłam coś ogromnego jadącego z naprzeciwka…
To nie był jeden taki traktor, a kilka. Ciężko było robić im zdjęcia, ale zawsze coś tam widać…
Zapraszam na wycieczkę

Mam nadzieję, że się spodoba. Starałam się to skrócić na maksa, żeby się łatwiej czytało
Muszę lecieć do pracy… Do popotem
Ha, zdjęcia jak zwykle znakomite! Jak już kiedyś pisałem, można by z tych fotek z czaplą ułożyć cały film o polowaniu na ryby. Natomiast na ostatniej fotce z wypchanym wolem przypomina mi Kermita z Muppet Show. Jaskółki w locie – przepyszne w sensie wizualnym. Owad podobny do osy to pewnie jakiś podgatunek osy albo osówki, a jakiej była wielkości, bo nie mam porównania? Na zdjęciu wygląda na wielką jak szerszeń, ale wtedy pewnie byście nie podchodzili swobodnie, żeby fotografować.
W drugim zestawie zdjęcie motyli (jakichś paziów zapewne) siedzących na oście jest tak symetryczne, że aż robi wrażenie podkręconego fotoszopem (to oczywiście tylko wrażenie, nie sądzę, żebyście aż tak ingerowali). Czapla zielona i te manewry przypominają mi nasze kajakowanie po Krutyni (opisywałem je chyba kiedyś na Wyspie) – płynęliśmy meandrami, a czapla uciekała górą, skracając sobie zakręty i lądując za następnym, po czym wielce była zdziwiona, kiedy po dłuższej chwili wywiosłowywaliśmy pracowicie zza zakrętu. Może myślała, że ją prześladujemy? W każdym razie nie dało się podpłynąć bliżej niż kilkadzieścia metrów. Aż w końcu, za którymś razem, wylądowała wśród stada kaczek. Oczywiście po chwili nadpłynęliśmy, a kaczki, przyzwyczajone do dokarmiania przez kajakarzy i prawdę mówiąc rozpaskudzone, nie zareagowały na nas jak na zagrożenie, tylko siedziały dalej leniwie na łasze nad wodą lub pływały mimo. Podpływaliśmy, a czapla zerkała na nas, na kaczki, na nas, na kaczki i niemal było widać, jak jej się kręcą trybiki: „Dlaczego te kaczki nie uciekają?!?”. Zastanawiała się, zastanawiała, aż podpłynęliśmy dosłownie na kilka metrów, wtedy zdecydowała, że kaczki jak sobie chcą, ale ona ucieka – i odfrunęła. Nigdy nie widziałem dzikiego ptaka z tak bliska.
Nad „rozmawiającymi” jaskółkami niemal można sobie wyobrazić komiksowe dymki z napisami 😀
Zarośnięty kanał wygląda w ogóle bardziej jak jakaś dziwna droga, kryta zielonkawym asfaltem. Podejrzewam, że gdyby ktoś jechał albo szedł nabzdryngolony, to mógłby się na swoje nieszczęście pomylić.
Taka deska zasilana wodą przez rurę z zewnętrznej pompy nazywa się flyboard (z lenistwa nie guglałem, tylko zapytałem Najjuniora), kosztuje bez mała 6000 dolarów, chyba że ktoś chce wypożyczyć – wtedy od ok. 150 dolarów za pół godziny lub 250 za godzinę.
Traktory zaiste ogromne – ich wielkość daje pojęcie o skali rolnictwa w USA (na małe pola takie potwory byłyby po prostu nieopłacalne!).
Po Twojej recenzji już nic nie mam do dodania, Kwaku !
Czasem się rozpiszę… 😉
To miłe, że zdjęcia się podobają


i raczej poszłabym pod wodę niż nad.
Udało mi się złapać te jaskółki, tylko dlatego, że przy gnieździe hamowały. Jak lecą pełnym gazem, ok. 90 km/godz., to nie wiem jak szybki trzeba mieć aparat i jaką wprawę, żeby je obcykać
Ta osa była spora, tak między 2,5 – 3cm. I jeśli mam być szczera, to nie bardzo wiem jak szerszeń wygląda i raczej bym się starała go cyknąć, niż uciekała
Masz też rację, nie moderowaliśmy tych motyli fotoszopem. Nawet bym nie umiała…
Tu do czapli też za blisko nie podejdziesz, bo zaraz ucieka. Na jednym ze zdjęć widać jak daleko stoi (ta biała). Co prawda ta polująca, była trochę bliżej. Ale też dość daleko…
Nie wiem czemu ten kanał jest aż tak zarośnięty. Też skojarzył mi się z drogą. Tylko taką piaszczystą i nieużywaną, dlatego częściowo zarośniętą. Rzęsa jest w dużej mierze żółta i stąd skojarzenie z piaseczkiem.
Nie interesowałam się tymi deskami, bo nie sądzę, że byłabym w stanie się na tym utrzymać
A co do traktorów, to nie wiem czy są one przeznaczone na pola… chociaż… może…
A tak w ogóle, to Wiedźminka ma rację. Twój komentarz jest tak obszerny…
Wiki podaje, że szerszenie europejskie mają do 3,5 cm (królowa), a zazwyczaj 23-25 mm – wydaje mi się, że na działce u znajomych były większe. Albo strach ma wielkie oczy, albo były nie-europejskie. W każdym razie my, jak widzimy takiego żądłonia, to z czystego rozsądku cofamy się o parę kroków.
Co do komentarza, to czasem mam coś do powiedzenia/napisania, i wtedy jest obszernie 🙂
Nie wiem jakiej wielkości są amerykańskie szerszenie. Tu wszystko jest albo dużo większe niż w Europie, albo duuużo mniejsze
Pszczoły, które tutaj widziałam są ogromne. Dużo większe niż te, które widziałam w Polsce. Za to zajączki, czy króliczki (takie z krótkimi uszami) są o połowę mniejsze niż nasze
Kiedyś myślałam, że to młodziutkie i dlatego takie małe, a to normalny ich rozmiar i większe nie rosną…
Co do komentarza… bardzo mnie cieszy, że się wypowiedziałeś tak obszernie. Wiem, że nie zawsze masz czas na dłuższe pisanie i dlatego tym bardziej sprawił mi radość
A Twoja przygoda z czaplą jest fantastyczna
Też tak czasami mamy, że jakiś ptak nam zapyla pod nosem, a i tak nie udaje się do niego za blisko podejść…
No to sobie połaziliśmy, pooddychaliśmy a może nawet trochę poopędzali

Balet czapli, posłuchanie u jaskółek, leniwa konkurencja żółwi, żaby przewrotnie ukryte w rzęsie – jakbyśmy tam byli! A nogi wcale nie czuja zmęczenia!
Dzień dobry.
Czekamy zatem na słońce – wczoraj już prawie wyszło!
Dzień dobry. Tutaj słońce w całej okazałości. Praca już stoi za winklem, niecierpliwie tupiąc nogą, ale na Wyspie tak miło, że najpierw kawusia na tutejszej plaży 😉
Okropnie rozwydrzona ta Twoja praca. Zachowuje się bardzo niegrzecznie 😉
Witaj Mistrzu Q 😀
Taa, dokładnie. Ale cóż – „lecz kiedy jej ni ma” też źle
Dzień dobry
Barwnie, słonecznie, cieplutko. Pełnia lata… Na Wyspie. Oczywiście 😀
Wszystkie te „włochate” (brrr) to na pewno ćmy, a nie leciutkie, śliczne motyle!! Tak myślę 😉
DzieńDobry:))
Dzień Dobry Stateczku 😀 Cóż taki blady uśmiech??
Dzień dobry !
A ja już nawet po dwóch kawusiach
przytomna ( nawet) i już lekko zapracowana.. Mam nadzieję ,że przez te parę minut , które mam teraz wolne w oczekiwaniu – uda mi się nadrobić zaległości i pospacerować z Mirelką
Miłego dnia życzę

Dzień dobry !
🙂 po powrocie z sali gimnastycznej chyba jeszcze nie mam zakwasów 🙂 
Tak, tak, koniec laby….
Jeszcze letni, chociaż – jakby wziąć pod uwagę moją prywatną klasyfikację* – jednak jesienny.
____________
*) Prywatna klasyfikacja polega na tym, że lato uważam za zakończone, kiedy robi się dla mnie za zimno, żeby chodzić w sandałach na bose stopy. W niedzielę jeszcze tak chodziłem, ale potem już nie – i zobaczymy, czy będzie jeszcze choćby jedna okazja do takiego wyjścia.
Wczoraj włożyłem skarpetki… ale wciąż mam sandałki w pogotowiu 😉
O ! to ja nie miałam lata w ogóle wg Twojej klasyfikacji
Za szybka byłam i zjadło pół komentarza
No może miałam kilka dni lata, ale ze względu na „żylną” przypadłość prawie nie chodzę bez skarpet, niestety…..
🙁 no cóż, tutaj bywa różnie i każdy ma swoje lato…
Boso chodziłam… tj w japonkach 🙂
Chwilo trwaj 🙂
Dziwny dzień dzisiaj!
Pustki na Wyspie, ja mam zablokowane konto pocztowe na upc – diabli wiedzą czemu! Błeeee!
Z zablokowanym kontem nie mam nic wspólnego!
Się nie odzywam, bo robię różne inne rzeczy, utrudniające odzywanie się 🙁
eee, kochani, to była skarga a nie oskarżanie! No komu się mam poskarżyć?
No przecież, że Wyspiarzom 🙂
No właśnie, tylko Wyspiarzom

A swoją drogą, to jestem zdziwiona, że Ty, Ukratku czegoś nie wiesz na temat komputera
To nie mój komputer zablokował, tylko firma-dostawca…
Nawet najlepszy kierowca musi się zatrzymać przed policjantem lub robotami drogowymi
Dobranoc…
PS A gdzie lato?? Aha, u mojej siostry na Morawach, tak mówiła 😀
Na tych czeskich Morawach?
Tak Mistrzu Q, na czeskich 😀 Mój szwagier nie przyjmuje do wiadomości, że jest Czechem. On jest Morawiakiem, tak zawsze o sobie mówi. Przy tym stwierdza, iż Czesi są wredni 😀
A to zdaje się jest uczucie odwzajemnione. Jożin z Bażin w piosence nieprzypadkowo mieszka na Morawach…
U mnie też lato
Komu zimno, zapraszam do siebie na ogrzanie 
Biegiem, zasuwam już dziś
Serdecznie zapraszam
Wesolutko się ta muzyka zaczyna 🙂 no, ale skoro ma ilustrować komedię ?
Z koafiurami mogło być trudniej…. piętrowe, ozdobne, z treskami i nie tylko ! A puder to co? :). Pudermantel po nim pozostał 🙂
Padnięta po pracy udaję się na spoczynek



Jutro powtórka z rozrywki, czyli następny pracowity dzień
Ale weekend już blisko…
Miłego czwartku Wyspiarze!!!
Witajcie! Już czwartek… w robocie dni jakoś tak szybko przechodzą jeden w drugi…
Witam ciepło i słonecznie :))
Dzień dobry
Dzionek piękny i babciogodziny od rana 🙂 Samo szkolne życie 🙂
Dzień dobry. Praca jak zwykle pogania, a tymczasem wiele wskazuje na to, że Junior sprzedał nam tę gardłową zarazę, co ją był przywlókł z Murzasichla. Mam nadzieję, że nie, ale…
Serdeczne… i oby nie…
Nareszcie mogę się przywitać, co niniejszym czynię..


Dzień dobry
Włączyłam Quackiego dobranockę, a moja współtowarzyszka dziwnie na mnie popatruje
Młode to to.. Gdybym teraz wybyła na dłuższą chwilę, zara by przełączyła na radio Eska. A niech se uszka pomęczy, biedactwo
Wiem, na pewno woli Purcella, którego współcześni melomani cenią bardziej niż Paisible’a/ Peasable’a, chociaż w czasach, kiedy obaj panowie żyli i tworzyli, ich recepcja była zgoła odmienna (znaczy na korzyść Peasable’a).
Dzień dobry
U mnie już prawie północ, a dopiero teraz mogłam usiąść do komputera, a i to padam na nos 
Z tą naszą pogodą można kręćka dostać
Rano było super, tak ok. 20-23C, czyli perfekt
Potem popadało i jak po deszczu zaczęło prażyć, to można było uświerknąć
Ponad trzydzieści!!!
Ale nadal była w ciepłych, długich spodniach
Nie wiem, ale ja bym się zagotowała w tym sweterku już przy 22C, że o wyższej temperaturze nie wspomnę
W ponad 30C w ciepłych długich spodniach miałabym odparzone wszystko co pod nimi… od nóg zaczynając…
Według mnie, to ona nie jest chyba normalna… a może to ze mną jest coś nie tak? 
Zawsze mnie zdumiewa Holly. Takiego zmarźlucha, to jeszcze nie widziałam!!! Ciepły, wełniany sweterek zdjęła, gdy temperatura dochodziła do „trzydziestki”
Idę spać, czyli spadam na górę


Miłego piątku życzę wszystkim Wyspiarzom
A może ktoś zmieniłby wycieraczkę? Ta jest już strasznie długa
Witajcie!
Jeżeli ten szkic to dowcip, to nie mój…
Żaden dowcip. Coś sprawdzałam, w zeszłym tygodniu. Przecież wiesz, że oboje znaliśmy hasło.
Dzień dobry. Przywitam się tylko i zaraz lecę dalej, bo dzień się zapowiada pracowity… Ale na Wyspie – jak zwykle, będę się starał być. Jeżeli nie przez cały czas, to co jakiś.
Dzień dobry…
Wybaczcie całe zamieszanie. Nie wiedziałam, że się pojawi w szkicach z datą odświeżoną.
No tak…. emocje towarzyszące temu szkicowi to całkiem osobny temat …
Dzień dobry…

Nie ma sprawy, Skowroneczku. Dobrze że się wyjaśniło
Sama przyznasz, że to trochę szokujące jak się nie wie o co chodzi
Też zwątpiłam i zabłysła mi iskierka nadziei…
Dzień dobry !
🙂 Muzyka pana Purcella jest istotnie pompatyczna, ale to jeszcze nie Wagner…. 
Dzień dobry, rzeczywiście, JESZCZE nie. Dlatego wspomniałem Haendla, jakby czasowo bliższego. Nieuchronnie przypomina mi się również „Kolacja na cztery ręce” i sceny, w których Bach zazdrości Haendlowi rozmachu, a znów Haendel Bachowi – wyrafinowania 🙂
Dzień dobry wszystkim!
Bardzo mi przykro,że tak jakoś nieregularnie się pojawiam, no ale taka praca.. Niby wszystko ok, ale potem coś wyskakuje i nie mam jak wejść.. Do tego krótki czas późnym wieczorem wykorzystuję na nasłuch i spotkania Z Córeczką na skypie , bowiem udali się całą rodziną do rodziców Zięcia , a to niestety za wielka wodą jest – Zięć mój pochodzi z Sao Paulo w Brazylii… A jak całą rodziną to i Śliczna Panienka z nimi, więc babcia się ciut zamartwia… To jest jednak 15 godzinna podróż, a z 1,5 rocznym dzieckiem na pewno nie łatwa..

Dzień dobry! Bardzom ciekaw, jak kto zniósł podróż w sensie zmiany stref czasowych, albowiem
a)mówi się, że dzieci przystosowują się do zmiany szybciej niż dorośli, a im ktoś starszy, tym gorzej z tzw. jetlagiem,
b)co nb. na własnej skórze odczułem, łatwiej się ponoć znosi zmianę przy podróży na zachód niż na wschód.
Dzień dobry Mistrzu Q
Jak wracam, to tak jakbym się kładła spać nad ranem i wstawała popołudniu
Też trochę dziwnie, ale łatwiej się przystosować…
To fakt. Jak lecę do Polski, trochę trudniej się przyzwyczaić do czasu. Idziesz spać o jakichś dziwnych porach i wstajesz w środku nocy
Mimo wszystko nie było mi aż tak trudno… Wiele lat pracowałam w szpitalu w zmianach… też kładłam się spać o różnych porach, kiedy normalni ludzie dopiero wstają
Mistrzu – z obserwacji Coreczki wynika,ze mowi sie prawde, widzialam ja na skypie ziewajaca, zaspana i malutka rozrabiajaca w najlepsze … Mowila Corka,ze mala juz praktycznie przestawiona, ziec oczywiscie czuje sie jak ryba w wodzie, a ona,ktora jest raczej nocnym Markiem zasypialaby najchetniej juz o 19 tamtego czasu
Dzień dobry Maniu
Niech Ci nie będzie przykro
Każde z nas zagląda na Wyspę kiedy ma czas. Czasami częściej, czasami rzadziej…
Moja koleżanka, gdy jej dzieci były jeszcze małe, wykoncepiła, że z przesiadką w Danii jest dużo taniej i poleciała. Klęła potem w żywy kamień i powiedziała – nigdy więcej
W Kopenhadze musieli czekać ponad 2 godziny na samolot do Polski, co z dwójką dzieci (wtedy 4 i 7 lat) było niesamowicie uciążliwe. Mam nadzieję, że Twoi polecieli bezpośrednio 
Twoje zamartwianie się rozumiem, chociaż… na pewno sobie poradzą. Dwoje dorosłych z jednym dzieckiem (nawet tak malutkim), to jest na pewno łatwiejsze niż jeden dorosły z dwójką małych dzieci
Niestety Mirelko nie ma bezporednich lot do Sao Paulo.. Przesiadka w Zurichu, Paryzu lub Lizbonie.. Lecieli przez Zurich i teoretycznie mieli ponad godzine czasu, tyle,ze ich samolot z Londynu sie spoznil,
a ziec ze spokojem, 
to jej…. Najwazniejsze,ze sie dobrze skonczylo.. 
i w praktyce mieli 5 minut. Corka cala w nerwach,
ze przeciez na nich zaczekaja.. Okazalo sie ze zaczekaliby, bo czekali na inna rodzine… Ale co sie Kajka nadenerwowala,
Dzień dobry
Cześć, Miralko!
Witaj Ukratku

Ja dzisiaj co prawda w domu, ale na Wyspę będę tylko zaglądała. Wieczorem przylatuje dziewczyna syna (na prawie trzy tygodnie), a jutro odlatuje moja córa. Także zajęć mi nie zabraknie
Dobry wieczór
Może jutro będzie lepiej. Dobrej nocy wszystkim życzę 😀
Dzień dobry


Czy ktoś byłby tak dobry i zmienił wycieraczkę? Ta muli aż strach.
Chyba już dość się nałaziliśmy po wertepach
Jak co roku jest w Wisconsin ogromna indiańska impreza – Indian Summer Festival. Koniecznie chciałabym pojechać, bo w tym roku mają być indiańskie konie!!! A to jest to, co miralki lubią najbardziej
A małżonek się zaparł, że nie pojedzie
Bo musielibyśmy zabrać ze sobą syna i jego dziewczynę. I właśnie głównie o nią chodzi… Jakoś małżonek za nią nie przepada i nie bardzo wiem dlaczego
Jak tu była, to nawet nie starał się jej poznać i omijał szerokim łukiem. A to przecież miła osoba!!! Może trochę za głośno się śmieje (słychać ją chyba na kilometr), ale to nie jest nic paskudnego!!! Czasu mam coraz mniej, bo niedziela, czyli zakończenie tej imprezy, tuż tuż. Chyba jak go nie przekonam, to pojadę z młodymi sama. Mam nadzieję, że trafię
Byliśmy tam wiele razy, ale jeszcze nigdy nie było tam koni. To ma być taka nowinka i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba 

Zobaczymy… użyję wszystkich dostępnych mi sposobów, żeby jednak tego małżonka namówić na wyjazd
U mnie już po 1 w nocy, ale ciągle czekam na młodych. Dziewczyna syna miała być u nas o 22. Start samolotu z Philadelphia (po naszemu Filadelfia) był opóźniony o kilka godzin ze względu na pogodę. Ona mieszka w Portland (Maine) i leciała z przesiadką. Głównie dlatego, że z jej miejscowości nie ma lotów do Chicago. Ta zła pogoda to u nas
Jak widzieliśmy w telewizorni ta burza poczyniła paskudne spustoszenie. Są nawet śmiertelne ofiary i wielu rannych (część w stanie krytycznym). Głównie szła północną stroną i nas zaczepiła tylko małym rąbkiem (jak zwykle). Sporo popadało i trochę pogrzmiało… do tego gwałtowne porywy wiatru. Ten wiatr na północnych przedmieściach Chicago, powyrywał drzewa z korzeniami. Pouszkadzał linie energetyczne i domy. Jak popatrzyłam jakie drzewa padały, to oczy mi wyłaziły ze zdumienia
Ogromne kolosy!!! I wydawałoby się zupełnie zdrowe!!! Nie jakieś stare próchniaki…
No i pewnie kwitnie na tym lotnisku… Mam tylko nadzieję, że zaraz przyjadą 
Także nie wiem o której młodzi przyjadą z tego lotniska. Syn wyczytał na internecie, że już powinna dolecieć. Ale wyjechał przed północą i jeszcze ich nie ma… A mówiłam, żeby jeszcze trochę poczekał, bo nie ma sensu kwitnąć na lotnisku… Ale czy ktoś młodemu, czekającemu na swoją lubą, jest w stanie cokolwiek wytłumaczyć?
Dzień dobry. Planujemy wykorzystać ładną pogodę i gdzieś się wybrać, jeszcze nie wiemy, gdzie, ale wniosek z tego taki, że przez część dnia mnie w domu (i na Wyspie) nie będzie.
Dzień dobry!

Czy to już świt?
Dzień dobry ! Pogoda jak marzenie, świt jasny
Dzień dobry 🙂 Czapla biała, ważka, żółwie i ciągnik wymiatają 🙂
Zwłaszcza ciągnik marki John Deere, straszne monstrum u nas się takich nie spotyka, piękny 🙂 🙂
Dzień dobry
Ale młodzi przyjechali do domu po 2…
Po raz pierwszy od wielu lat wstałam tak późno