Z moim synkiem żyłem kiedyś wygodniej,
Bo jak jeszcze był – o taka – ciupinka,
To się brało jakieś moje stare spodnie
I się szyło z nich nowe dla synka.
Z biegiem czasu zaszły pewne zmiany
I przemiany. Czyli mówiąc ogólnie
Obaj z synem coraz częściej używamy
Różne rzeczy nie gęsiego, lecz wspólnie:
Wspólne żyletki,
Wspólny pulower,
Wspólne skarpetki
I wspólny rower,
Radio na półce
Wspólne nam gra
I mamy w spółce
Wspólnego psa,
Wspólnie robimy
Obiad z trzech dań…
…ale dziewczyny
Ma własne, drań…
W przyszłości zaś będziemy żyć jeszcze radośniej,
Gdy z upływem biegnących lat oraz tygodni
Mój syn jeszcze dorodniej i piękniej wyrośnie
I powie:
– Zrób coś sobie, tato, z moich spodni!
Andrzej Waligórski
Dzień dobry
Witaj Mirelko ! – tu odpowiem : na kamieniach w Grzybnicy nie było znaków, natomiast były jakieś niezwykłe porosty 🙂
Rozumiem, Wiedźminko. W niezwykłym miejscu, nie mogą rosnąć takie zwykłe roślinki
Chociaż muszę przyznać, że wydłubane w kamieniu znaki są jeszcze bardziej ekscytujące 
Dzień dobry raz jeszcze ! 🙂 Waligórski jest niezawodny Bożenko !
O tak, jest niezawodny

Chyba nie ma jego kiepskich utworów, co jeden to lepszy
W ten radosny i uśmiechnięty nastrój, chcę dorzucić trochę smutku… W poniedziałek zmarł Robin Williams. Popełnił samobójstwo… To przykre, bo był świetnym aktorem i to nie tylko komediowym. Depresja dopada nawet tych znanych i lubianych

Szkoda człowieka
Tak, tę wiadomość podano i u nas. To okrope, że człowiek tak bardzo sobie nie radzi z rzeczywistością, że woli odejść….. Robin był uzależniony od narkotyków i alkoholu; tak u nas pisano.
Był uzależniony. To się ze sobą w pewnym stopniu wiąże. Depresja i uzależnienia. I nie wiem co było pierwsze… Czy brał narkotyki, bo był w depresji, czy też był w depresji bo brał…
Ale jak sobie przypomnę kilka jego filmów… „Good morning Wietnam”, „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”, czy „Hook”, „Jumanji”,
„Patch Adams”… Na niektórych płakałam jak dziecko… na innych też płakałam, ale ze śmiechu…
Witaj w deszczowe popołudnie

Tatuńcio wieszał wzrok na sikorkach ??
A tak ogólnie, to kiedyś przeróbki były normą, a obecnie?? No chyba, że jakiś ciuszek deczko zwęzić lub poszerzyć 😀
Tylko nie poszerzać, protestuję, na szwach już nie ma zapasu.
I stopki od tego poszerzania bolą :))
A nie, nie psze Pani 😀 Pociecha – mirabelki już dojrzały 😀
Właśnie przeczytałam o kiszonych cytrynach.. Tego specyfiku nie znałam.
Ceny cytryn u nas powodują zawrót głowy, od 9,80 do 10,50 zeta.
A Robka żal…
Cóż…
Waligórski jest dobry na wszystko 🙂
Nie wiem, czy jest coś z życia wziętego, czego by nie sportretował?
Waligórski jest genialny, ma kosmiczną fantazję połączoną z poczuciem humoru, równemu Monty Pythonowi, nawet czytając 10 raz jego wisty rżę jak głupi, mistrz totalny 🙂 🙂
No to dobranoc się z Państwem…
Ja się grzecznie pytam: Dzie Kopciuszek

Dzień dobry ! Pogoda u mnie – przyzwoita bardzo: słoneczko i temperatury dla białych ludzi
Zdaje mi się, że Wyspa cokolwiek wyludniona… ale to tylko chwilowo !
Oddali prund!! Jak to mawiał Senator 😀
I mają szczęście, bo pralka znów hula!!
Idę skończyć, to co wczoraj zaczęłam, czyli plewić, wróć!!! Oplewić, moje przyjaciółki – róże.. 😀
Papa (?) i do Jasminkowego
PS Lordzie W.!!!???
Dzień dobry
Już prawie łykend 
Dzień dobry
Jestem Skowronku,jak zawsze,gdzieś w pobliżu
Hi,hi.. Panie Lordzie
milczeć to ja również lubię, ale bez przesadyzmu 

Pana trza rozkręcić!
Kto się podejmie tak precyzyjnego zadania?? Ręka w górę! Są ochotnicy??
Dobry wieczór …
Moje KOCHANE „klubowiczki” ściskam mocno i przesyłam
Przecież wiecie, że bardzo Was …
Niestety – STARE, dobre jest jedynie … wino, a mój laptuś ostatnio to potwierdza. Znajomy informatyk urlopuje, zatem trza czekać
W związku z powyższym nadrabiam zaległości z mojej biblioteczki, jako że dziwnie już spogląda ks. Jan, KIG oczkiem mruga i p. Agnieszka niecierpliwie czeka …
PS. Zauważyłam, że moja kiecka ostatnio miała wzięcie … i Misiaczek i Kneź … No pogratulować SzPanom figurki, że się w roz. 36 zmieścili
Bo to takie mizeroty

Hej, Księżniczko!! Witaj zaginiona
Jajak wciągnę brzuch, to mnie prawie nie ma 🙂 Dobry wieczór i odmeldowuję się do wtorku 🙂

Hmm, a ile kilo tego brzucha musisz wciągnąć????
Spokojnego wypoczynku 😀
A dziękuje za uznanie – Kneziowi bardzo twarzowo jest w sukience, tak przynajmniej twierdzi Małżonka Nasza – szczególnie nogi z uwzględnieniem ponętnej łydki bardzo dobrze się suknia komponują!
Te drobne 120 kg wagi żywej są bez znaczenia dla prawdziwej gracji!
Ekhem!

Touche! Trafiony-zatopiony Kopciuszku 🙂

Kneziu, mam mówić do Ciebie „kopciuchu” czy „misiaczku”? 😀
Spadaj małolacie!

Wredota! Ale rozumiem, też mnie pewnie kiedyś dopadnie tęsknota za utraconą bezpowrotnie młodością:-(((
Leje i leje i leje… Matusiu, ślimory mnie zjedzą
lordzie W. to jest nastrojowe, pełne wyrazu a radość ? może być cicha i zamyślona również ….
Choć tutaj jest raczej rozpacz i silne emocje, niż zamyślona cicha radość….
Rozpaczy mówimy stanowcze NIE Wiedźminko,snów nastrojowych życzę
Dzień dobry
Spotkałam Irlandkę, girlfriend Hansa. W sumie nie wiem jak to napisać po polsku. Słowo „dziewczyna” jakoś mi do niej nie pasuje (ma 46 lat), „narzeczona” też jakoś nie bardzo, bo nie wiadomo czy mają zamiar brać ten ślub, czy nie… Może przyjaciółka? Ale czy przyjaciele sypiają razem?
Ma już wnuki… Uśmiałam się, bo Hans chciałby, żeby ona się tu przeprowadziła na stałe. Ona też by chciała… Tylko do USA nie można ot tak sobie się przeprowadzić
Dziś mi opowiadała ile różnych formularzy musiała wypełnić i zdać i ile za każdy musiała zapłacić
Powiedziałam, że jeszcze dodatkowo czeka ją płatna wizyta u lekarza – już była. Nie chciałam jej mówić, że i tak będzie musiała przed samym przyjazdem pójść jeszcze raz. Przecież mogła na coś zachorować w międzyczasie 
Że on się bardzo chętnie z Joanną ożeni, ale nie na takich warunkach, że musi… Może będzie musiał…
Chociaż z drugiej strony… gdyby to była Polka, to nie wiem czy na takich zasadach załatwiliby ten pobyt stały, ale Irlandce może się udać 
A u mnie czas zakończyć pracowity dzień. Dziś pół dnia w pracy przegadałam, co chyba jest mało dziwne, bo straszna gaduła ze mnie
Na imię ma Joanna, czyli prawie jak po polsku, tylko czyta się to inaczej
Sprawa byłaby łatwiejsza, gdyby wzięli ślub… ale Hans mi powiedział, że amerykański rząd nie będzie mu mówił co ma robić
Trochę jej opowiedziałam nasze załatwianie i wizyty po różnych urzędach przed przyjazdem tutaj. Tylko za głowę się brała (czeka ją to samo, a przynajmniej podobnie). Powiedziałam jej też, że przyjechałam tu nie znając języka zupełnie. Praktycznie ani słowa. No, może „dzień dobry”, „dziękuję” i „do widzenia”. I jeszcze kilka słów z różnych filmów, których w kulturalnym towarzystwie się nie używa
Była zdziwiona i powiedziała, że podziwia, że się tak dobrze nauczyłam
Jakie dobrze?!!! Akcent mam polski i czasami brakuje mi słów… i to ma być dobrze?!!! Inna sprawa, że ten jej irlandzki akcent jest zabójczy. Nawet matka Hansa mi powiedziała, że nie zawsze ją rozumie 
Starały się mówić głośno i wyraźnie, jakby to coś miało zmienić
Potem zauważyłam, że to samo miała moja mama. Gdy rozmawiała z Ro, to też mówiła głośno i wyraźnie, a przecież Ro po polsku nie zna ani słowa
Ale dyskutowały zawzięcie, nie korzystając z mojego tłumaczenia. Potem obydwie były z siebie niezwykle zadowolone
Mama powiedziała mi wtedy, że jaka ta Ro inteligentna, bo wszystko zrozumiała i tak ładnie opowiedziała mamie o swoich planach. Kwiczałam dokładnie, bo rozumiałam obydwie. Ro pokazywała mamie poidełko dla ptaków i mówiła, że naleje tu wody (była wiosna) i ptaszki w upalne dni będą miały nie tylko picie, ale i ochłodę. Mama zrozumiała, że w tej kamiennej misce Ro zamierza posadzić kwiatki i będą pięknie rosły przez całe lato… Obydwie się śmiały, gdy im przetłumaczyłam ich dialog… Rozmowa głuchego ze ślepym o kolorach
Ale od tamtego czasu żądały, żeby ich rozmowy tłumaczyć…
I przypomniało mi się, jak zaraz po przyjeździe poszłam do pracy w serwisie. Na domkach klientki mówiły coś do mnie, a ja za groma ich nie rozumiałam. Tylko rozkładałam ręce, bo nawet nie wiedziałam jak powiedzieć, że nie rozumiem
Rozmowa z Joanną obudziła moje wspomnienia z początków pobytu w USA. Chodziłam do Kathryn, matki Ro (Rosemary) i oczywiście nie umiałam niczego powiedzieć. Kathryn urodziła się w Niemczech i tam się wychowała. Przyjechała tu jako młoda dziewczyna… Ale trochę pamiętała swój ojczysty język… Ja w szkole średniej uczyłam się niemieckiego i też trochę jeszcze pamiętałam. Rozmawiałyśmy trochę po niemiecku, a trochę na migi i śmiało mogę powiedzieć, że po dyskusji ręce nas bolały
Bardzo się ucieszyła, gdy poszłam tu do szkoły. Pomału zaczynałyśmy się dogadywać po angielsku… Po jakimś czasie zrezygnowałam z pracy w serwisie, bo Ro i Kathryn zatrudniły mnie jako osobę do towarzystwa. Szlifowałam swój angielski i uczyłam się bardzo szybko. W sumie, to nudziłam się jak mops. Kathryn po śniadaniu ucinała sobie trzygodzinną drzemkę. Nie miałam co robić, to brałam ze sobą książki i odrabiałam lekcje. Jeśli nauczyciel zadał nam napisać na jakiś temat trzy zdania, to ja pisałam co najmniej sześć
Jak Kathryn się już obudziła, to mi to sprawdzała…
Tym bardziej, jeśli ma się chorobę „niespokojnych nóg”…
Nie pozwalała mi gotować, bo mówiła, że to są jej ćwiczenia ruchowe i nie może z nich zrezygnować. Najwyżej, jeśli gotowała ziemniaki, to je odlewałam… Z jednej strony, dobrze jeśli płacą ci za nic… ale z drugiej strony, z nudów można się wściec
W sumie, to i Ro i Kathryn były bardzo zadowolone ze mnie. Nie umiem przesiedzieć całego dnia na tyłku. To chyba jakaś wada
Co dwa tygodnie myłam im okna w całym domu, a dodatkowo (z czego były szczególnie zadowolone), pomyłam im wszystkie rynny
Jak mi powiedziała Ro, gdy były jeszcze na chodzie, to te rynny były myte dwa razy do roku… i temu były takie bielutkie
a to już rok minął i nie było komu tego zrobić
Prawdę mówiąc, to nie słyszałam w Polsce, żeby ktoś mył rynny… Owszem, czyściło się je i udrażniało, ale żeby myć z zewnątrz do białości? 
Znowu się rozgadałam jak kto głupi
Ale tak to już jest, że czasami rozmowa z kimś pobudzi nasze wspomnienia… a mam ich trochę…

Idę spać, czyli tradycyjnie spadam na górę
Miłego dnia Wam życząc
Witam ciepło i słonecznie :)))
Bardzo proszę o ciepełko
Witaj Stateczku 😀
Dzień dobry

Wysłuchawszy wszystkich dobranocek, począwszy od Czajkowskiego do Chopina w Arabii, donoszę, że jeszcze nie pada, ale wieje, jak w ….. No wiadomo gdzie 😀
Niestety muszę się oddalić i między zapowiadanymi opadami skosić trawę. Może się uda… Tej deszcz nie przeszkadza, rośnie jak ta głupia.
Zatem papa i do Jaśminkowego… 😀
PS Lord W. jest baaardzo odporny, albo oporny, albo….
Skowroneczku, to tak się urlopuje
przy koszeniu trawy?? 

Ja przepraszam, a kiedy odpoczniesz ???
Urlopuje się czynnie, Księżniczko

A ja lubię kosić trawę 😀
Odpocznę, padnę, ale odpocznę
Dzień dobry 🙂

U mnie dzisiaj na przemian słonko … chmurki … i nawet grzmi
Przywitałam się i zmykam do saganków. Większa ilość ludków dzisiaj u mnie na obiedzie, więc …. wiadomo 😉
Dnia pięknego życzę …
Dziędobry Państwu
Już jestem i proszę na mnie nie pokrzykiwać bo się zlęknę,ukryję i nikt mnie nie znajdzie
Dzień dobry Lordzie W.
Wyrobiłam się!! A tera już ciemno jak w listopadzie i tradycyjnie – leje 😀 a nawet pohukuje…
Łaaaaj, zwiewam… bo się szaleństwo rozpętało
Dzień dobry
Czyli nie tylko panowie się mogą pod nią podszywać 


Chciałam się pięknie przywitać, a tu patrzę jakiś inny e-mail, patrzę jeszcze raz, a napisałabym w imieniu Kopciuszka
Wolę jednak wypowiadać się we własnym mieniu
Chyba że nie zauważę, to już nie mam wyboru
U mnie słońce całym niebem i nawet jest w miarę ciepło (23C). W nocy było zimno i nareszcie mogłam się przykryć kołdrą (do połowy)
Coś u nas to lato jakoś dziwnie zimne. Od dawna takie nie było. Ani razu nie było temperatur dochodzących do 40C. Taki to u nas zwykle bywa październik, czy listopad
To znaczy mnie to nie szkodzi, a nawet lepiej jak tak nie parzy na okrągło. W nocy temperatura spadała do 30C i okna nie można było otworzyć, żeby tej duchoty nie wpuścić. A teraz śpimy przy otwartym oknie, co bardzo lubię
Takie lato mogłoby być zawsze 
Te, Pani zza Wielkiej Wody, Pani to już normalnie przesadza.. Kto to widział, żeby mieć takie temperatury?

Aha, to dla nich wyjechała, a raczej wyleciała i tera nie wie czy ma się czuć jako ten hetman*, czy tuman*
Prawdę mówiąc, nie wiedziałam, że tutaj jest taki klimat. I nie zapomnę, jak 17 lat temu wysiadłam na O’Hare, przeszłam wszystkie kontrole i wyszłam przez wielkie oszklone drzwi na zewnątrz. Jakby mnie ktoś młotkiem zdzielił bez łeb. Normalnie nie mogłam złapać oddechu, taka była duchota. Różnica między klimatyzowanymi budynkami lotniska a „świeżym powietrzem” była ogromna
Zbierało się na burzę i miałam nadzieję, że po niej powietrze się oczyści i będzie miło i przyjemnie… Nic z tego. Po burzy wilgotność wzrosła i zrobiła się jeszcze gorsza sauna 

A z tym dylematem „hetman” czy „tuman”, w końcu sobie poradziłam. Mogę przecież być tumanowatym hetmanem
Spływam.. do jutra, oczywiście 😀
Dobrej nocy – bez burz i złych snów 😀
Spokojnych snów Skowroneczku 🙂
Zmęczona jestem dzisiejszym dniem … bardzo… a za niedługo znów dużo ludków na nocowanie przyjdzie 🙂
Zatem pożegnam się z Wami życząc pięknej i spokojnej nocki oczywiście
PS Bożenko miałaś rację, burza przyszła i okropnie trzaskało 🙁
Dobranoc…
Lordzie W. – a gdzie muzyka na dobranoc ?
… jeszcze poczekam…
Spędziłam cały dzień w znajomym ogrodzie; ścinałam przekwitające róże i w nagrodę zrobiłam sobie kąpiel w płatkach róż – cóż za niebywały luksus….i jaka szkoda, że taki rzadki 🙂
Dzień dobry i zapraszam na pięterko… Bo Lord W. się wymigał