Tych książek nie zobaczycie nigdzie indziej. Schowane w przepastnych szafach, w miejscu, gdzie chyba były od zawsze, mają po kilkaset lat.
Nie widziałam ich zbyt wiele, może kilkanaście. Te które zobaczyłam są niezwykle cenne i piękne. Ilekroć w czasie pracy napotykam coś tak fascynującego zaraz chwytam za obiektyw i chwilo trwaj – zamykam piękno.
Oprawne w skórę tłoczoną a czasem złoconą. Oprawne w czasem złocony pergamin. Zapinane ozdobnymi klamrami. Delikatnie, niemal z czułością, dotykam pożółkłych kart, są zupełnie inne niż dzisiejsze, stary papier, barwione i złocone brzegi, i ten zapach tajemnicy.
Kilkaset lat temu ktoś, tak jak ja teraz, przewracał te kartki. Czego szukał w tej mądrej księdze ? wskazówek jak żyć ? dokąd iść ? jakich dokonać wyborów
Co myślał biorąc do ręki Biblię? jak spotkać człowieka ? jak spotkać Boga ?jak rozczytać, co jest między dobrem a złem ? Ta biblia pochodzi z roku 1749, wyraźna data widnieje na samym dole strony tytułowej. Jednak złocona, pergaminowa okładka może być dużo wcześniejsza, nawet szesnastowieczna.
Co głosi napis skreślony inkaustem na karcie, ponad trzysta lat temu ? to pytanie dla mnie bez odpowiedzi … ale czy odpowiedź jest tu najważniejsza.
A to już inna księga – kancjonał. Inna księga, w zupełnie innym miejscu. Cudnie oprawna, przechowywana jak skarb najcenniejszy.
Jest bardzo stara. O wiele starsza od poprzedniej. Może nawet pochodzić z czternastego albo piętnastego wieku.
Wiele miesięcy, a może i lat, mnisi pochylali się nad kartami tej księgi. Z benedyktyńską cierpliwością wypisywali ręcznie łacińskie słowa, rysowali pięciolinie, a właściwie czterolinie i nuty, zdobili miniaturami i misternym ornamentem. Ten roślinny ornament wokół tekstu to tak zwana bordiura. Tutaj wyjątkowo piękna. Na chwałę Boga Najwyższego.
Oj, ręka zadrży, gdy można to cacko dotknąć. Właściwie to dzisiaj już nie można, bo trafiło do muzeum. Precyzja iluminacji tej starej księgi wprawia w zachwyt ! Popatrzcie na miniaturę – w tle widoczne są nawet miniaturowe owce i wilk.
Wprawdzie ślepawa jestem nieco ale na tej pięknej, roślinnej bordiurze wypatrzyłam zielonego ptaka. Ciekawe, jakiego ptaka mnich narysował ?
Minęły wieki. Teraz my słowa w księgach odczytujemy z miłością. Czerpiemy z nich prawdy i wiedzę i wiarę. Ot, choćby z biblijnej „Księgi Mądrości” :
Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca:
ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują,
i ci ją znajdą, którzy jej szukają,
uprzedza bowiem tych, co jej pragną,
wpierw dając się im poznać.
Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi,
znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich.
O niej rozmyślać to szczyt roztropności,
a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie:
sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni,
objawia się im łaskawie na drogach
i popiera wszystkie ich zamysły
Tyle cytatu.
Od dzieciństwa kochałam książki, pochłaniałam książki, wydeptałam kilometry do biblioteki bo książek na wyciągnięcie ręki wtedy nie było. U mnie w domu nie tylko czytało się książki, u nas rozmawiało się o książkach, na co dzień. O bohaterach, o postawach, o historii. Pewnie dlatego w mojej pracy, w której spotykam ciągle przedmioty sprzed wieków, szczególne miejsce zajmują księgi. Takie jak te, ukryte dla ludzkiego oka.
*
Halo Malinko ! Pierwszy komentarz należy do Ciebie…. o czym niesmiało przypominam 🙂
No to byłam niecierpliwa, a mój niepotrzebny komentarz nie daje sie usunąć ! Jakaś nowość, Tetryku ?
Tak – w nowej wersji skryptu, aby usunąć komentarz, należy wejść w edycję i użyć linku „Przenieś do kosza”
Mniej zazwyczaj nieużywanych linków – to chyba lepiej?
Tak robiłam, ale sie nie udało…. 🙂 może coś pokręciłam.
O, już można.
Pamiętam na pierwszym roku przedmiot „nauki pomocnicze i bibliotekoznawstwo” i wycieczkę do Kórnika, tam były właśnie takie księgi, inkunabuły i starodruki, ale także stosunkowo nowsze (np. rękopisy Mickiewicza – Wieszcz potwornie bazgrolił, w sensie skreślał i poprawiał wiersze wiele razy, więc myślę, że doceniłby współczesne edytory tekstu). Bardzo mi się tam podobało, jedyny minus, że te księgi to raj dla roztoczy, na które jestem uczulony.
Dostałam filmik z pięknymi, zabytkowymi bibliotekami ….. książki niemal giną w tych złoceniach i marmurach..choć nie wszędzie. „Benedyktyńska praca” z przepisywania ksiąg się wzięła… Chwała Gutenbergowi za jego wynalazek !
Dzień dobry :)Piękne są stare księgi 🙂
„… Takie jak te, ukryte dla ludzkiego oka…”
Jak trupy. Ukryte dla ludzkiego oka by nikt nigdy nie naruszył ich spokoju. Nie lepiej i praktyczniej zalać je jakimś niezniszczalnym tworzywem by nikt nigdy nie przewrócił ich kart, nie przeczytał ni słowa? Przetrwają kolejne tysiąclecia nikomu niepotrzebne, bo nieznane, światu wystarczą przecież kopie!!.
Książka na półce jest martwa tak długo jak długo nie weźmie jej dłoń ludzka a ludzkie oko nie spojrzy na jej karty! Dostępna wybranym… Przez kogo, kto wybrańca wskazał i namaścił? I w imię czyje…
Jest w nich zaklęte stare piękno, ale dla kogo, dla kolekcjonera, który jak Harpagon będzie sam w samotności zabezpieczonego skarbca napawał się dumą jej posiadania? – „Mam ja i nikt inny oprócz mnie, to moje, moje, moje…!!”
W tysiącach muzeów świata spoczywają tysiące dzieł mistrzów otoczonych tysiącami tabliczek:” Nie dotykać eksponatów”… A one się starzeją… starzeją…. starzeją… aż proch i pył z nich zostanie…. To o to chodzi? Tego chciał trudzący się nieraz długimi latami kopista, iluminator, autor oprawy… Introligatorem go nie nazwę. Przez szacunek!
Senatorze, jak ja Cię rozumiem! Książka żyje, kiedy ją czytają, tak, dokładnie! Ale też i od czytania się zużywa, w naturalny sposób, aż się rozleci i umrze, więc może – ta najbardziej cenne i szacowne – jednak niech spoczywają w spokoju?
Inna sprawa, że ilu pasjonatów potrafiłoby je obecnie przeczytać? Ilu zrozumie (średniowieczną lub renesansową) łacinę? A ilu rozszyfruje czcionkę w starodrukach lub charakter pisma w rękopisach?
Już nie wspominam o ich wartości, już to jako niezastąpionego źródła świadectw o tamtych czasach i ludziach, już to koszcie ich wytworzenia (zwłaszcza w porównaniu do współczesnych książek), już to domniemanej cenie rynkowej.
Obaj wiemy, że to wszystko wiesz – i wiesz, że ja wiem. Ale – nie wiem, jak Ty – ja w stosunku do książek też mam w sobie coś z Harpagona, inni wolą, kiedy książki krążą z rąk do rąk, poprzez antykwariaty, Allegro czy inne giełdy i formy wymiany, we mnie budzą się najgorsze instynkty, kiedy małżonka proponuje mi „No to pozbądź się tych książek, których już nie czytasz!” Tym bardziej, że już dobre 150 tytułów mam tylko w wersji elektronicznej, na komputerze lub czytniku. Ale pozbyć się? KSIĄŻEK??? To jak kosmiczny imperator, który oddawałby bez walki posiadane światy!
Quackie, Ty doskonale wiesz, że mnie chodzi o to, gdzie te książki się znajdują, kto nimi włada i jaki użytek z nich czyni! Równie dobrze wiesz jaka drogą najczęściej wszedł w ich posiadanie i jak przez wieki utrwala mit jedynowładzwta nad nimi!!
Wiem, że dłużej klasztora niż przeora i że kiedyś zamknięte dla wielu wrota się otworzą, a choć Pan Sienkiewicz nigdy mi wzorem ścisłości historycznej nie był zacytuję go sobie, a czemu nie:”…Matka Boska talarów w przeorskiej skrzyni nie potrzebuje..”, że hrabią Wrzeszczowiczem pojadę!
Tak i te manuskrypty i inkunabuły gdzie indziej swe miejsce mają niż tam, gdzie Szanowna Autorka zwykle się na nie natyka.
Chyba, że w kurpiowskich je znajduje chatach… tedy cofam com powiedział!
Napisałem komentarz dwa razy dłuższy od poprzedniego i mi go jakieś niebaczne wciśnięcie klawisza bezpowrotnie zeżarło.
Krócej zatem – nie skojarzyłem, że o TO Ci chodzi, zapewne zasugerowany własnymi doświadczeniami z Kórnika.
Jaką drogą najczęściej klasztory czy kościoły wchodziły w posiadanie? A kopiowania własnoręcznego przy pulpitach. Pewnie dlatego mnisi tak zazdrośnie strzegli ksiąg – bo to owoce ich pracy były, przynajmniej do czasów Mistrza Gutenberga, któremu skądinąd chwała.
Gdzie się znajdują księgi? A tam, gdzie przetrwały – w zamczystych skarbcach, obecnie tak kościelnych, jak i świeckich, chociaż przyznasz, że mniej więcej do oświecenia i początków rozwoju instytucji publicznych w takie zamczyste skarbce, osobliwie na dobra kultury, wyposażone były klasztory i kościoły, rzadziej zamki i pałace. Księga, jeśli jakimś cudem zawędrowała do kurpiowskiej chaty, to albo ją pleśń i szczury zeżarły, albo w czasie wojen w pożarze ginęła, już nie mówiąc o tym, że i mogła być uniesiona jako trofeum (ale i na przybitki do ładunków prochowych!)
Kto nimi włada? A niech władają ci w sutannach i habitach i ci w kitlach i garniturach, byle książki przetrwały jak najdłużej.
Jaki użytek z nich czyni? No właśnie nie bardzo rozumiem, o co tu chodzi. Jaki niegodziwy użytek w ciągu, powiedzmy, ostatniego wieku, ktoś uczynił? Zwłaszcza ze strony kościelnej? Czy księgi takie posłużyły do wsparcia zbrodniczej ideologii? Inkwizycja wydawała wyroki na heretyków i czarownice i bez ksiąg, chyba że to heretycy, co upierali się, żeby samemu Pismo czytać, a nie polegać na jedynie słusznej interpretacji – ale i tu samo przechowywanie ksiąg niczemu nie zaszkodziło, tylko przeświadczenie ówczesnych przechowujących.
Ty długo, ja krótko!
– Tedyśmy pogadali jak przysłowiowa gęś z prosięciem!
Mnich-kopista pracował na obstalunek, nie ku chwale bożej, a dla brzęczących talarów, którymi jego zwierzchnikowi płacono i nie miłość do księgi nim kierowała a przyziemna rzeczywistość. Nie dla chwały bożej Michał Anioł tworzył swe dzieła a dla mamony. Chyba, że chcesz mi powiedzieć, że pracował za darmo. Nie chce mi się szukać danych o jego apanażach, kto uparty ten znajdzie.
Większość dzieł czy to średniowiecza, czy Renesansu – o czasach nam bliższych już nie wspomnę – powstawała na zamówienie i za zapłatę. Co z nimi robili ich późniejsi właściciele? Ano, wszystko co chcieli. Zatrzymywali dla siebie, darowali innym, sprzedawali… Ta drogą i cenne księgi trafiały gdzie trafiały. Dziwnym jest tylko, że choć wojny prowadzi się by gwałcić i rabować – po to one są, te wojny – jakimś dziwnym trafem walczące ze sobą strony rzadko rabowały przybytki wiary przeciwnika. Choćby i za odszczepieńca uchodził. Wyjątkiem jedynie chyba husyci i Szwedzi, podczas gdy dóbr prywatnych nie szczędzono. Opieka boska?? Może i tak…. Choć trudne to do uwierzenia….
Senatorze drogi, mam wrażenie, że Ty o przyczynach, a ja de facto o skutkach. Księgi przetrwały w skarbcach i bibliotekach książąt (kościoła i świata tego, a w obu gatunkach zdarzała się przeróżna proweniencja i reputacja – tu zgoda), ponieważ tylko tam miały szansę przetrwać, a nie w kurpiowskiej chacie.
Niegodziwości i bez nich miały miejsce, a okrutni byli i krzyżowcy, i husyci, i inkwizytorzy, i protestanccy Szwedzi (swoją drogą zupełnie z innej lufy – przeciekawe, że takie święto św. Łucji jakoś ten protestantyzm przetrwało).
Ciut złośliwie ( na marginesie tej dyskusji) przypomnę, że inkunabuły kosztowały czasem i tyle co wieś, więc od leśnych Kurpiów ksiąg oczekiwać trudno 🙂
A zamówienia na dzieła… dla chwały Bożej,a najczęściej własnej składano. I dobrze, że jednak ocalały…. nie wszystkie.
A to też prawda, ale gdyby zbiegiem okoliczności zawędrowały do chaty, załóżmy w 100 lat po napisaniu/ stworzeniu, to jestem przekonany, że szansę przeżycia miały nader nikłą w porównaniu do tych, co leżały w ufortyfikowanym klasztorze.
Zamknięte w kufrze mogłyby przeżyć :)ale to tylko gdybanie…. 🙂
Chyba kogoś Senatorze pominąłeś w tej wyliczance ? Bo w różnych co prawda okresach, ale dobra kościelne rabowali i Czesi i Niemcy i Kozacy….że o pogańskich plemionach nie wspomnę.My tez mamy tu swój udział … 🙁
Stare księgi, bogato iluminowane budzą szacunek swą dostojnością i urodą. I nic to, że pergamin bywał czasem dwukrotnie używany, po usunięciu pierwotnych zapisów …. Ciekawe czy współczesna technika odgrzebałaby te stare zapisy ? 🙂
Bodajże prześwietlają takie karty promieniami Roentgena, tworząc trójwymiarową „mapę”, coś jak dokładna na mikrometry tomografia, i na tej podstawie są w stanie czasem odcyfrować to, co było na pergaminie (albo innej wołowej skórze) zapisane.
O ile pamiętam, to palimsesty powstawały głównie w Średniowieczu…. na tekstach znacznie starszych .
To prawda – tak się przekładała technologia (produkcji papieru/ tworzywa, na którym pisano) na kulturę. Dopóki tworzywo było drogie, bardziej się opłacało wymazać/ wydrapać tekst i wpisać nowy, dla piszących najwyraźniej ważniejszy od poprzedniego.
Kochani, jest pilna wiadomość na Prywatnym.
Czytałem!
No i trudno nawet „Dzień dobry” powiedzieć…
Los obszedł się z Jasminą bardzo brutalnie. Doświadczył Ją srodze. Mimo, że niczym nie zasłużyła.
Piętno śmierci i cierpienia widać było w jej tekstach. Rozpaczliwie smutnych i jednocześnie magnetycznych, pozostawiających jakąś zadrę nie do usunięcia. Zostanie ze mną na zawsze.
Nasza ANIELICA, solistka w Chórze, wspomnienie:
~Jasmine
20 października 2011 o 23:15 Odpowiedz
Z tego co dotychmiast przeczytałam to o mnie… – Pewnie, że mnie bardzo widać i tu ….. nie pasuję, ….. w ogóle nie powinnam tu stać. Jestem najlepsza, dla mnie są ….. partie solowe! Reszta zresztą też się zgadza bez reszty zresztą. Poniekąd.
~Lukrecja
20 października 2011 o 23:29 Odpowiedz
A takie „dossssyć” dyrygenta plus walenie batutą też pamiętasz? Bo ja tak!
• ~Jasmine
20 października 2011 o 23:38 Odpowiedz
Też.:))) Ale bardziej… Co z tego żeś solistka, masz robić za głos w chórze gdy nagrywa się! Że pierwszy gdy wolisz być drugi, bo ci łatwiej i bez wysiłku altem gdy żądają sopranu? W Piekle by się wściekli na takie:)))
Byłaś Pierwszym głosem
Witaj, Kreciu! Cieszę się, że cię widzę, choć przy tej okazji!
Witaj Kreciu..
Witaj Kreciu…. napisałam na Prywatnym, że jesteś z nami w tej trudnej chwili ……
Malinko – książki żyją tak samo jak ludzie. Mają swoje lepsze i gorsze dni. Może dlatego otacza je aura tajemniczości. Może ten zapach pociąga nas bo książki towarzyszą ludzkim losom. Sa naszym drugim cieniem :). A te stare księgi, pełne zdobień sprawiają, że zastanawiamy się o czym myślał ten,który decydował o wyborze ozdobników na stronach. Dziękuję za przepiekny teks i zdjęcia 🙂
Witaj, Bryzo na Wyspie!
Witaj :). Mam ochotę trochę pożeglować po Waszych wodach. Tym bardziej, że jest tu wiele interesujących „wysp i wysepek” 🙂
Serdecznie zapraszamy – miejsce dla żeglarzy niezwykle przyjazne. Gdybyś zechciała do nas dołączyć również jako autor, wystarczy krótkie oświadczenie woli i wysyłam ci zaproszenie do rejestracji 🙂
Oświadczam, że chcę. Oświadczam, że pragnę. Oświadczam, że będzie to dla mnie zaszczytem móc dołączyć do Was. Słowo harcerza i żeglarza 🙂
Kliknij zatem w odnośnik wysłany mailem – i czuj się jak u siebie!
Ślicznie dziękuję <3 Już lecę do maila 🙂
Witaj Bryzo: )))
Przepraszam, że nie powitałem Cię wczoraj jak należało, ale mamy dramat osobiście nas wszystkich bardzo mocno dotykający… a właściwie trzy jednocześnie i wszystkie trzy tego samego rodzaju. Przeszedł między nami czarny cień i zabrał nam naszą Jednoskrzydłą Przyjaciółkę, a naszym dwu serdecznym Przyjaciołom dwa najbliższe im istnienia….
Stąd i kir na Wyspie….
Dzień dobry! Na pewno pogodzi, Senatorze… Czasami dobrze jest schować urazy… Szkoda na to życia, jest zbyt krótkie…
Witaj Miral: )))
Na dodatek złapałem chyba jakiegoś wirusa bo normalnie na Wyspę wejść nie mogę. Wyświetla się komunikat „błąd w połączeniu z bazą danych”. Wlazłem teraz przez historię, ale nie wiem czy tak będzie mi się stale udawać. Synowie daleko „w Polsce”, sam nie potrafię nic zrobić no i klops!: ((
Trzeba będzie znowu fachmana angażować!
PS Teraz, dla post scriptum, wszedłem normalnie. No, prawie bo przez stary Madagaskar. Ciekawe com to za zarazę sobie zafundował, a może to były chwilowe kłopoty techniczne?
Spróbuję jeszcze inaczej.
PPS Przez kopiuj-wklej adresu teraz wszedłem. Może jakoś to będzie.
Napisałam „dzień dobry”, ale czy będzie on dobry? Chyba nie tak do końca…
Witajcie…
Witaj…..
Witajcie…
Witaj Tetryku…
Witajcie Kochani…..
Obecny. Witajcie.
Miśku gdzie?
Nie wiem… wysłałam wczoraj maila, nie ma zwrotu ale i odpowiedzi…
Ja też wysłałem i też bez skutku.
Kochani, sprawy z kwiatami dla Jasminki już zostały formalnie załatwione. Każdy jest proszony o wejście na prywatny wątek, ten gdzie wczoraj rozmawialiśmy. Tam znajdziecie ciąg dalszy tego komunikatu, który ze względów raczej ogólnie zrozumiałych nie może być w tym miejscu kontynuowany!
Kurde!!! Znowu dowaliło mi śniegu. Będę musiała wcześniej wyjść, bo zanim odkopię swój samochód… No i jeszcze kawałek za samochodem, żebym się nie zakopała. Czy ten śnieg musi cały być u mnie?!!! Nie może iść do takiej Afryki? Tam by momentalnie stopniał i przynajmniej mieliby wodę. Miejscami sięga mi do pół łydki, a miejscami ponad kolana… Całą noc sypało, to i nasypało…
Chętnie przyjmę Mirelko – u mnie dziś prawie wiosna !
Gdybym mogła, to ten co jeszcze sypie, przekierunkowałabym w inne miejsce. Do pracy mam na 10, ale chyba ok. 8, czyli zaraz, będę musiała zacząć to odśnieżanie. Nie wiem ile mi to zajmie… a śnieg cały czas sypie i sypie…
Wylogował mnie dziadyga!: (((
Mnie też co chwilę wylogowuje. I nie wiem czemu. Jakoś nie miałam tego problemu bardzo długo. Od niedawna zdarza mi się coraz częściej, a są dni, że muszę się logować przy prawie każdym wpisie. Co jest niezwykle wkurzające…
Urwał się ogromny sopel z dachu i rozwalił mi termometr. Dobrze, że mnie akurat tam nie było, bo jakby mi to spadło na głowę…
W komputerze piszą, że jest -4C, ale odczuwalna temp. to -12C… i do tego lodowate wietrzysko, które wyje za oknem… Brrrrrrr aż się nie chce z domu wychodzić. Ale jak mus, to mus. Lecę odśnieżać…
Chucham ciepełkiem w Twoją stronę, Mirelko 🙂 a te sople to można postrącać ?
Te sople są na piętrze i nie mam takiej możliwości (bez długiej drabiny) żeby się do nich dostać. Zaczęłam odśnieżać… Musiałam wrócić i obudzić syna, bo sama nie dam rady. Wieje i tworzy zaspy. I to takie prawie do pasa. Nie mam siły się przez to przedrzeć. Jak zobaczyłam co się dzieje na ulicy… Nie wiem jak do tej pracy dojadę… Przy takich opadach służby nie nadążają z uprzątaniem. Na dokładkę ściągając śnieg z ulicy, nawalili tego od metra przy wyjeździe z parkingu. To też trzeba przekopać. Jak się wkurzę, to nie pojadę do pracy…
brrr…. całkiem jak rok temu u nas… 🙁
Nie mam dobrych wieści o naszych faworytnych blogach… kulki nadal trzy, pozycje dalsze. No, ale kto wygra z wędkarzami ? 🙁
To nie jest miła wiadomość 🙁 Cały czas powtarzam, że ten cały konkurs jest do kitu. Eliminuje z gry tych, którzy mając internet, a nie mają możliwości wysłania SMS-a. A przecież z takich blogów korzystają internauci, a nie „komórkarze”!!! I jak ktoś ma wielu znajomych z kilkoma komórkami, to może wygrać, chociaż wcale jego blog nie jest najlepszy. Paranoja…
Gdybyśmy chcieli naprawdę oceniać ten konkurs, wystarczy popatrzeć na pierwszą pozycję w kategorii w której startuje Miss – gość, który tak się przedstawia ma znaczącą przewagę nad pozostałymi, już dawno 4 kulki…
Smutne….. bo Miss pragnie pomagać ludziom a ” pierwsze miejsce” z opluwania uczyniło sobie sposób na życie… 🙁
Z wędkarzami nikt nie ma szans!! I tak być powinno!
Dobra, synek obudzony i ubrany. Lecimy razem kopać w tym kopnym śniegu…
Skąd ja to znam?? Współczuję Mirelko. Jak dobrze, że mnie w tym roku oszczędza.
Geostat pokazuje, że dużo nas tutaj….. a cisza mnie nie dziwi…
Proszę wszystkich o przesyłanie swoich adresów mailowych (mam ich jedynie znikomą część) na mój, na moją pocztę.
Zamykamy niniejszym listę osób, które złożyły na mogile naszej Jednoskrzydłej kwiaty pamięci.
Na Wasze adresy zostanie przesłany adres rachunku bankowego. Tam proszę kierować kwotę, której rozliczenie znajduje się na prywatnym wątku!
Mój masz, jak sądzę.
Twój tak, ale wielu innych nie mam. Już leci do Ciebie pocztowy gołąb.
szkoda, że nie mogłam kwiatka dodać, nie znałam Waszej Przyjaciółki ale Wam jest smutno więc mnie też

Dziękuję serdecznie…. Ona była taką zwiewną, delikatną osobą i bardzo odczujemy Jej brak. I nie zapomnimy ….
Czasami Jej ociupinkę dokuczałem…:(
Ale i tak bardzo Cię lubiła…. jak już przestała sie Ciebie bać !
Bała się mnie!!?? MNIE!!!????
No sam powiedz czy to możliwe ? :)oj, możliwe, możliwe!…. zanim się Ciebie nie pozna chocby trochę…. jak tego Kmicica, coby najpierw rozdarł, a potem zszywał !
..ale myślę, że nie zawsze, przynajmniej na początku – rozumiałam Jaśminkę….
no to teraz ja się boję
Ależ z Ciebie ładna kokietka, Malinko 🙂
Malinko, portki nosisz!??
ja ?????
wczoraj, jak tu weszła bardzo dziwna historia mnie spotkała, nagle mnie wylogowało . Wyszłam stąd i już nie mogłam niczego otworzyć z przeglądarki google chrome, musiałam z firefoxem się przeprosić.
Malinko…. czasem nam figle płata, ale na ogól nasz Mistrz Tetryk dobrze opiekuje się Wyspą 🙂
Przesłałem wszystkim dane….
Wiecie, chyba coś jutro zamieszczę….Kołacze mi po głowie pewien nie pomysł może, nie epitafium, ale takie nienazwane, nie do nazwania coś……
Koniecznie Senatorze ! I myślę, że Ty zrobisz to najlepiej:)
Przypuszczam, że tak do południa powinienem zdążyć. To będzie wiele prób i wiele błędów….. Cóż, plan jakikolwiek tu na nic…. Trzeba będzie improwizować na 100%
Powinniśmy mówić….. bo jeśli się zamkniemy w sobie, to Wyspa straci sens. A tego Jaśmince nie możemy zrobić ! Sobie też !
Witajcie ponownie!
Pozwoliłem sobie wystawić niewielkie pięterko.
Senatorze, proszę – jak tylko będziesz gotowy ze swoim tekstem, nie zwlekaj z publikacją, nie musimy odczekiwać żadnych okresów!
Przyłączam się do Twojej prośby Tetryku, bo Senatora prosiliśmy, by powiedział za siebie i za nas….
Klękajcie narody, będę robił za wieszcza!!
Lepiej nie, Senatorze…. bo źle czułbyś się na pomniku !
I te gołębie!!!
Tedy dajecie mi nieco czasu….To dobrze, nie chciałbym się spieszyć!
co to znaczy – na pięterku ?

To znaczy „pod kolejnym wpisem” 🙂