Ten tytuł może być trochę mylący; to był już czwarty wyjazd w to samo miejsce – hotel nad zatoką Coraya w egipskim Marsa Alam i rybołowy były atrakcją każdego z tych wyjazdów, ale tym razem to już przesadziły 🙂 siadały na pergolach nad hotelowymi balkonami, na poręczach tych balkonów, no wszędzie, po prostu pchały się pod obiektyw. A jak się jeszcze okazało, że są również na wycieczce na wyspy koralowe… Ale od początku.
Tym razem lecieliśmy z Bydgoszczy; wszystko odbyło się sprawnie, lotnisko jest nieduże, ale przez to wszystko musi być załatwiane szybko, toteż wylot nastąpił z niedużym tylko opóźnieniem. Gorzej z powrotem, kiedy okazało się, że jest tam tylko jedna karuzela z bagażami, a chwilkę przed nami lądował rejsowy lot LOTu z Warszawy…
Na miejscu byliśmy punktualnie, transfer do hotelu nastąpił szybko, więc tutaj w zasadzie nie ma o czym opowiadać. Jedyny chyba minus to to, że w zeszłych latach nie było najmniejszego problemu z kąpaniem się w basenach okolicznych hoteli, bo wszystkie należą do jednej korpogrupy, a w tym roku ktoś postanowił inaczej i z basenu hotelu obok nas wyproszono, a szkoda, bo woda w nim była dużo cieplejsza niż w naszym, również podgrzewanym. Cała reszta chyba na zdjęciach, gdzie liczne ptaki, ale także skorupiaki!
I tak to właśnie wyglądało. W drodze powrotnej pracowałem na laptopie i nawet o mało co udało mi się zostawić ładowarkę na lotnisku w Marsa Alam (cofnąłem się po nią z autobusu stojącego na płycie lotniska), ale poza tym wszystko przebiegło OK.
Nie wiem, czy w przyszłym roku też tam wrócimy; znamy to miejsce, wiemy, na czym polegają jego plusy (oraz nieliczne minusy), ale być może, być może będziemy chcieli lecieć gdzieś indziej i z kim innym. Mam nadzieję, że ciąg dalszy tych wojaży nastąpi!
Dobry wieczór na nowym pięterku. Zdjęcia spod wody przeskoczyły jakoś tak na koniec zestawu, ale to dlatego, że były robione innym aparatem i mają inną numerację.
Świetny reportaż, Quacku!
Najbardziej w tej serii zachwyciły mnie portrety myszołowa i pustułki z początku drugiej serii. Natomiast zaintrygowało mnie pierwsze ze zdjęć podwodnych: bajecznie barwny, turkusowy świat widoczny w dolnej jego części przykrywa od góry coś budzącego bardzo nieapetyczne skojarzenia. Co to jest, ten okropny sufit?
Zapewne powierzchnia morza, tak jak ją widzą mieszkańcy rafy. Aż się boję zgadywać, jak postrzegają te różne stwory, co im po tym suficie łażą!
Pierwszym skojarzeniem po obejrzeniu było – sto twarzy morza. Ten kalejdoskop barw na powierzchni i pod nią:)
Kraby rewelacja – jak misternie wykonane brosze, w których osadzono szlachetne kamienie.
Spośród całego dosytu rybołowów najbardziej chyba spodobały mi się trzy kumoszki z Windsoru.
Wprawdzie trochę nie zrozumiałam – pliszka siwa czy – podjadka, ale za to wreszcie dowiedziałam się, gdzie podziewają się pierwiosnki, zanim zakwitną u nas:)
Można też chyba powiedzieć, że Podróżnik z aparatem sfotografował podróżniczka z gorsem;)
Ślad po samolotowych rajdach mógłby stać się czołowym kadrem filmu: X-Man Aerowolucja😉
A jeśli chodzi o zdjęcie nr dziewięć, to – kurka wodna – też nie wiem:)
A na deser zostawiłam sobie nieco inną odsłonę jednego z fotografowanych ptaków:
Pluskała się w wodzie
złocista dziewczyna
i woda się skrzyła.
Traw, alg i sitowia
trwożyły ją cienie,
a słowik pieśń kląskał
powabnej dziewczynie.
Przybiegła noc lekka
osrebrzona gniewem,
srogich gór owiana
bursztynowym wiewem.
Drżało dziewczę mokre,
blaskiem uperlone,
wód bielą wabione.
Świt rozbłysnął nagle
ają Al-Bakary,
brylantowych girland
zmrożony sznurami.
Lśniła twarz dziewczyny
w łzach słońcem spłonionych,
zapłakał i słowik
o skrzydłach spalonych.
A dziewczę płomienne
czaplą białą było,
co woda ją ozłociła.
(Kasyda o złocistej dziewczynie – F.G. Lorca)
Jak widzisz, oglądanie zdjęć i tym razem dało mi mnóstwo przyjemności:)
Dobry wieczór i tutaj, Quacku:)
Tylko poeta mógł zrobić dziewczynę w czaplę! 😉
Kiedy czapla złotawa naprawdę ma coś z krygującej się z wdziękiem dziewczyny:)
Dobry wieczór. Z tego wniosek płynie jeden, że mimo innych atrakcji najwięcej zainteresowania wzbudza przyroda. Bo przecież mógłbym fotografować dajmy na to dania w bufecie, doprawdy atrakcyjnie zaaranżowane. Albo panie nad basenem, z takim teleobiektywem nie byłoby problemu, żeby robić to dyskretnie 😉 albo nawet łodzie w zasięgu aparatu.
Przez chwilę zrozumiałem, że (być może u Was, regionalnie) na pliszkę mówi się podjadka, ale szybko mnie oświeciło
No tak, ten brodzący ptaszor to mógł być jeden z 3 czy 4 gatunków najmarniej. Spróbuję napisać do znajomego, bardziej obeznanego.
Bardzo się cieszę, że tak się spodobało!
Jeśli o mnie chodzi, to pewnie że przyroda:)
Nadbasenowe ciała to też przyroda, więc jeśli byłaby równowaga płciowa – nie wnosiłabym sprzeciwu 😉
Ciekawe potrawy mogą być fajne, ale (zupełnie jak w realu) najzdrowsze w małych dawkach:)
Napisałeś, że brodzący ptaszor był wielkości kury, więc co innego mogłam sobie pomyśleć, jak nie – kurka wodna;)
O, kurka! 😀
A, zapomniałbym – w tym roku nie zaobserwowałem natomiast czapli zielonawej, tej, co ją mam w awatarze.
Ale za to raz był – chyba – zimorodek, oczywiście jak nie miałem przy sobie aparatu, bo wracałem ze snurkowania. Czyli jednak jest jeszcze jeden powód, żeby tam wrócić 🙂
Ten dzień obfitował w dość nieoczekiwane zwroty akcji, więc zemknę, by się nieco zregenerować:)
Miłej nocki, Wyspo:)
Spokojnej!
Wróciłam z kolorowego knucia (6 panów i ja jedna!), potem obejrzałam monodram „POGO”, a potem gadałam długo przez telefon i zrobiła się północ.
Szybko zanurzyłam się w podwodny świat, zachwyciłam i chyba będę musiała umykać. Najpierw do kuchni (naczynia w zlewie mnie wołają), a potem do łóżka.
Eh, te zdjęcia podwodne…
Dobranoc!
Spokojnej, również będę umykał!
Te podwodne zdjęcia to…budzą we mnie leciutką, minimalną zazdrość.
Eh…cudne to musi być w realu…
Dobranoc!
No to już rozumiesz, dlaczego mnie interesowało, czy w ZEA były rafy 🙂
OCZYWIŚCIE!
Na marginesie: sprawdziłem Oman i nie widzę na razie w Polsce sensownych cenowo ofert (z wylotem z lotniska powyżej linii Poznań-Warszawa) z pobytem w hotelach, z których byłby dostęp do rafy.
Natomiast zupełnie inaczej (lepiej) wygląda Zanzibar. Ale jeszcze się z tym nie spieszmy 🙂
Nie nurkuję, nie mam takiego sprzętu, ale wiem , że by mi się to bardzo podobało. Tym bardziej rozumiem, że wybierasz miejsca, gdzie są rafy.
To tak jakbym gdybym miała pojechać gdzieś w zimie w tereny górzyste i zimowe pytałabym, czy jest tam wyciąg narciarski.
Byłam w ZEA , bo tam mi zaproponowano wyjazd. Zrobiłam to dla towarzystwa, gdybym sama wybierała miejsce to wybrałabym inne. No ale sama nie pojadę no i …część towarzystwa była mi szczególnie miła.
Ci, którzy wybrali to miejsce w tamtym roku byli na jakichś 8 wyjazdach zagranicznych, więc planowali jechać tam, gdzie jeszcze nie byli, a takich miejsc jest mało.
Ciekawe było zobaczyć Dubaj, ale raz wystarczy.
Myślę, że snurkować byś mogła bez żadnego przeszkolenia, tu wystarczy maska, taka z rurką albo na całą twarz, z wbudowaną rurką. Ja pływam w płetwach, ale to już niekonieczne, po prostu szybciej się wtedy przemieszczasz. Byle było gdzie (nad rafą, obok rafy albo po prostu tam, gdzie ryby).
Myślę, że gdybym miała taką maskę to nie miałabym problemu. Tym bardziej że ja pływam krytą żabką, więc nie jest dla mnie problemem zanurzanie głowy. Jako dziecko miałam taką maskę z rurką i pływałam tak w Jugosławii, no ale nie było tam aż takich widoków jak nad rafą.
Tylko taki „drobiazg” -wyjazd gdzieś gdzie jest rafa koralowa.
No ten Egipt to jest od Krakowa albo Katowic jeszcze chyba z godzinę bliżej niż z północy Polski. Tylko wybrać hotel i termin (w zimie lubi powiać, wtedy morze się wzburza i z rafy nici, chyba że w osłoniętym miejscu, takim jak zatoka Coraya).
Witajcie!
Z podwodnego Egiptu ze smutkiem człowiek się budzi do krakowskiego poranka. Ale i tu wstaje słońce! 🙂
Dzień dobry, nowy dzień, cały czas ten sam ja. Ale kawa musi być świeża.
Pani Gieniu, poprosimy!
Słonecznie witam!
Po pracy i załatwieniu paru drobiazgów, udany dzień pracowo!
I na przerwę.
Ja zaś przed kolacją i za jakiś czas zazoomowanie…
To coś jak ja!
Zaraz zjadam kolację i umykam na Zoom. Czyżbyśmy znów mieli się spotkać na TYM SAMYM Zoomie?
Dziś dzionek słoneczny, więc miło się maszerowało międzyprackowo.
A na spacerek wychodziłyśmy we względnej ciszy i ciepełku, które po paru minutach zwabiły Wietrzysko-Świszczysko:)
Wracałyśmy więc, próbując pokonać jego opór, co nam się w końcu, choć z niejakim trudem, udało. Teraz siedzimy sobie w ciepełku, słuchając jego zaokiennych pomstowań:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór. Tutaj jakieś wietrzysko chwilami przeszkadzało spać poprzedniej nocy, ciekawe, czy to samo?
I bardzo dobrze, że w ciepełku, niech sobie wieje do woli – za oknem.
Możliwe:) Bo wczoraj u nas wiało we dnie. Mocno. Parę razy omal mnie nie przewróciło na otwartej przestrzeni.
Dobry wieczór, Quacku:)
Uf, dobrze, że obyło się bez przewrócenia. To by już była napaść!
I po Zoomie. Czas ugotować makaron na jutro i spakować plecak.
Padam, padam, padam – jak to śpiewała demoniczna Edith, więc będę umykać:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej!
Dobranoc!
Spokojnej wszystkim, dobranoc!
Dzień dobry, biegusiem po kawę teraz, bo dzień się budzi 🙂
Pani Gieniu, poprosimy!
PS. Kochani, a propos wyjazdów jeszcze – w czwartek wybywam na targi książki do Poznania, nie będzie mnie do niedzieli.
Dobrze, że do Poznania – gdybyś był nie do poznania wyjechał, mogliby nie chcieć cię wpuścić…
Do Krakowa wpuścili i ugościli, a wyjechałem wtedy nie do Poznania 😉
Witam wszystkich już z autobusu.
Piękna pogoda.
To będzie miejska wycieczka z przewodnikiem.
Będzie coś W dla Ciebie -fort
Już sobie ostrzę zęby!
Witajcie!
Środek tygodnia. Gienia z kawą to plus – zobaczymy, co dalej.
Ale pogoda!
Tak w ogóle a propos fortów: jakieś 70 km na północ od hotelu znajduje się większe miasto El Quseir, które można zwiedzić w ramach dodatkowej wycieczki, a w nim m.in. osmańska twierdza, już nie pamiętam z którego wieku, ponoć w kiepskim stanie, ale to akurat najchętniej bym sam stwierdził, tymczasem jak byliśmy na wycieczce, to zaparkowaliśmy dosłownie tuż obok bastionu, po czym… pognano nas do sklepu naprzeciwko, gdzie przez, hm, półtorej godziny prezentowano nam perfumy i herbaty, specjalna okazja, majfrend. Twierdzy nie zobaczyliśmy, chyba tyle, co z zewnątrz.
A teraz już na przerwę.
Dobry wieczór!
Zdjęć jeszcze nie oglądałem. Ostatnie dwa dni dość późno wracałem i jak to niektórzy mówią „bez tylnych nóg”:) Postaram się nadrobić zaległości.
Och, zdjęcia poczekają, nigdzie ich nie zabieram 😉 na spokojnie, jak Ci się uspokoi. Tylko pamiętaj, że od jutra do niedzieli raczej nie będę mógł odpowiedzieć na pytania…
Wróciłem z Klubu Książkowego. Wg mnie, wcale udane spotkanie! 🙂
Tradycyjnie zapytam, o jakim dziele rozmawialiście?
Wycieczka (forty, jaskinia, Garlicki Lamus).
Wróciłam trochę zmęczona, ale zaraz musiałam iść na spotkanie mieszkańców Woli Duchackiej z Prezydentem. Chodziło o pozostawienie terenów zielonych, niezabudowywanie ich blokami.
Korzystając z okazji „dorwałam” pana radnego i pana Prezydenta, aby powalczyć, żeby pod moim balkonem nie powstał blok. Kiedyś się skarżyłam na Wyspie, że pod samym balkonem chcą coś wybudować.
Tak, budują co parę metrów, a potem sobie sąsiedzi do garnków przez okna zaglądają. Bardzo słusznie, oby się udało przelo(b)bować deweloperów!
Jestem padnięta, więc na dobry wieczór powiem:
spokojnej nocki, Wyspo:)
Albo mnie atakuje jakiś wirus, albo tylko jestem zmęczona, ale padam.
dobranoc
Spokojnej wszystkim Wyspiarkom i Wyspiarzom, dobranoc!
Zdjęcia są bardzo ładne. Szczególnie podobają mnie się rybołowy, nie wiedziałem, że w Egipcie jest ich aż tyle. Synagorlice są trochę inne niż te, które pamiętam z Polski. Jeśli chodzi o czaple, to raz nazywasz złotawa, a raz nadobna. To ten sam ptak, tylko różne nazwy? Czy tak, czy siak, prezentuje się bardzo uroczyście, jak zwykle czaple to czynią. I pustułka. Po prostu rewelacja. Jest piękna:)
Teraz o wodzie. Pamiętam dawno temu w Polsce, nie mogłem uwierzyć, jak zobaczyłem na filmie, że może być taka lazurowa, a nie tylko szara albo brunatna. Totalny odlot:) A kraby i rafy dopełniają całą kompozycję tego wodnego świata.
Dzień dobry, Wyspo, jeszcze przed wyjazdem (koło południa).
Tradycyjnie, poprosimy kawę i śniadanie, pani Gieniu!
Witajcie!
Poranek przepiękny, przywodzi na myśl starą żeglarską rymowankę:
Kiedy słońce krwawo wschodzi
w marynarzu bojaźń rodzi;
lecz gdy czerwień o zachodzie
wie marynarz o pogodzie
Sprawdziło się! 😀
Słonecznie witam!
Wiosna, wiosna, wiosna…
Umykam na spotkanie klasowe.
Dziewczyna z klasą! 😉
Dobry wieczór!
Dobry wieczór, Riverze! I dobranoc na zaś 😉
Cieplutko, gwiezdnie, szeptliwie:)
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór, Leno:)
Wino w gronie przyjaciół z jednej klasy LO jak bardzo poprawia nastrój!
To był dłuuuugi czwartek:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Dobranoc!
Dobranoc, Makówko!
Witajcie!
Po dłuuuugim czwartku piątek, piąteczek, piątunio!!!
Słoneczne dzień dobry!
Pogoda zachęca do spaceru, wycieczki, ale mnie jednak zaatakowały wirusy.
No dobrze, wybywam, czas rozwieźć te przyjemności:)
Witam, już wróciłem z rozdawnictwa:)
I na mnie już czas:)
Spokojnej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Witajcie!
Witajcie!
Myk,myk na Walne…
Witajcie!
Zapraszam na prokobiece pięterko 🙂