Tydzień temu z okładem wybraliśmy się na bliski spacer, na gdyński Skwer Kościuszki i stanowiące jego przedłużenie Molo Południowe. Zimno było, bo zima jeszcze całkiem trzymała (zauważcie jeszcze łaty śniegu na palach łamacza fal na pierwszym zdjęciu z mewami), ręce nieco grabiały, a jeszcze do tego chmury wisiały na niebie i zasłaniały słońce, ale trochę ptaków się udało pofocić, w tym moje ulubione lodówki. Na gągoły pewnie musiałbym się wybrać bardziej w kierunku Sopotu, o ile by w ogóle zaszczyciły.
W drodze powrotnej w marinie okazało się, że jakieś morsy biorą ślub. Znaczy nie te duże foki z kłami, tylko ludzie preferujący lodowate kąpiele. Nie robiłem im zdjęć, bo raz, że nie interesują mnie ludzie, nawet o tak osobliwych gustach jak włażenie do wody o tej porze roku, dwa, że wstęp na widownię był biletowany, a trzy, że woda w marinie to nie jest najczystsza woda w Bałtyku, również o tej porze roku, więc atrakcyjność całej imprezy stała – jeśli chodzi o moją skromną osobę – pod dużym znakiem zapytania. Wszystko to odbywało się w ramach Gdynia Winter Swimming Cup, relacja tutaj (niedziela to był drugi dzień zawodów i śnieg już nie padał).
Ale dla mnie i tak najważniejsze były ptaszki. Jak zwykle opisy pod zdjęciami!
No to jest nowe, ptaszkowe pięterko (i troszeczkę morsowe), a ja oddalam się na przerwę! 🙂
Piękne ptaszki, podziwiam Twoją pasję i kunszt fotograficzny.
Oglądanie przyrody (w każdej postaci) działa uspokajająco, optymistycznie… Mnie jednak zrobiło się smutno, bo pomyślałam o Miralce. Przepraszam. Tak już mam ostatnio:)
Za dużo tych odejść. Więc? -może tym bardziej cieszmy się każdą chwilą!
Jutro Walentynki… Może, zamiast złościć się na „amerykańskość” tego święta potraktujmy je jako dzień życzliwości i uśmiechu dla każdego co coś znaczy w naszym życiu? Więc dla Wyspiarzy również!
Czy to musi być tylko święto zakochanych? A zaprzyjaźnionych nie może być?
Nie wiem, jak i dlaczego tak powędrowały moje myśli?
Ptaszki- Miralka -przyjaźń…
Uwaga! Nic nie piłam (oprócz herbaty), cały dzień siedzę w domu.
A dziękuję.
I tak, oczywiście też zawsze myślę o Miralce. To trochę tak, jakbym liczył, że też ogląda te zdjęcia, gdzieś z góry 🙂 a w każdym razie, że dopóki się o kimś pamięta, to ta osoba jeszcze ciągle trochę żyje?
Z zakochaniem to jest tak, że (do czego dochodzę po latach) żeby zakochanie się (wzajemne) miało szansę długoletniego powodzenia, to dobrze jest być z tą drugą osobą w przyjaźni.
To jest ideał pt. „i żyli długo i szczęśliwie” -przyjaźń, wzajemne zrozumienie, szacunek, dobrze, gdy są wspólne (albo bodaj podobne) zainteresowania, ulubione formy spędzania wolnego czasu.
(Ba! Ideał, w który kiedyś wierzyłam.)
I tu znów myślę o Miralkach i ich wspólnej pasji fotografowania ptaszków.
Prawdziwe zakochanie (nie mylić z chwilowym zauroczeniem) koniecznie powinno być oparte na przyjaźni.
Często miłość mija, a zostaje przyjaźń i miłe wspomnienia.
I dla tych chwil i tych wspomnień warto żyć.
Za miłość! Za przyjaźń! Pod te Walentynki!
Makówko! Miało być o ptaszkach!
Dobranocka jeszcze piętro niżej, a ja zmykam na rower.
Fotografie doprawdy znakomite, mimo słabego światła ostre i bardzo plastyczne.
Lodówka z 12, zdjęcia pozuje na długouchego psa z kreskówek Disney’a
A wiesz, że do głowy by mi nie przyszło?
Ale tak, oczywiście, Plutodówka, jak nic
Dzień dobry. Zaspałem, jakieś pół godziny, na szczęście zostałem obudzony.
Piękna pogoda, w sam raz na Walentynki 😉
A żeby było już całkiem miło, poprosimy:
Tu pochmurnie.
Czy Gienia ma jakichś specjalny zestaw walentynkowy?
Witajcie miłośnie!
Witajcie!

Dzień dobry nieco później 🙂
Dzień dobry, Quacku:)
Niespodzianka zdjęciowa rzeczywiście bardzo udana.
Największe wrażenie zrobili na mnie wyfraczeni państwo lodówkowie – co za szyk! co za wdzięk!
Pan perkoz pełen dostojeństwa w swojej zimowej szacie, a łyska niczym dziewczyna z sąsiedztwa – taka swojska i miła:)
Gratuluję kolejnych udanych łowów:)
Dziękuję pięknie! Wyfraczeni, przepiękne słowo, zawsze myślałem, że pasuje do pingwinów, ale do lodówek także, jak najbardziej!
I dalej pochmurno i jeszcze korek
A ja idę knuć – do wieczora 🙂
Dobrze się pracowało, ale jednak maraton to był.
Idę na przerwę.
Po bardzo miłym spotkaniu, po biurowym knuciu, teraz jeszcze knucie wirtualne.
A ja nie knuję, ale po dzisiejszym kręceniu kręci mi się w głowie, nie wiem, dlaczego. Wcale nie było bardziej pod górę niż zwykle
Kręciłeś głową, zamiast nogami?
No właśnie żeby chociaż.
Chyba muszę lepiej przewietrzać pokój, w którym kręcę
No i po knuciu…
Zawsze jak mowa na Wyspie o knuciu, to przypomina mi się piosenka z Kabaretu Starszych Panów (w wykonaniu Ireny Kwiatkowskiej i Zdzisława Leśniaka), „Luciu wróć”. Tam też jest pełno tych „uć”
Nie wiem, od czego się zaczęło, że zaczęliśmy pisać na Wyspie, że idziemy knuć, ale to chyba było w czasach kiedy pewne tematy były hm…źle widziane na Wyspie.
Rycerzy trzech:
Kmicic, Wołodyjowski, Zagloba
A Gnębi nas pech,
wszystkim nam się Lucynka podoba, ach, podoba
Zwalczmy tę chuć, inny cel nam historia wytycza
Musimy knuć, musimy knuć – jak się pozbyć Pierogowicza
No oczywiście!
Eh, kiedy to było…
Bardzo przelotne dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór, piękny wieczór – lekko mroźny, niebo przejrzyście-granatowe, rozgwieżdżone, jakby to był sierpień, a nie luty:)
Dobry wieczór, tu jednak pochmurnie
🙂
Ponoć gwiazdy pędzą w stronę morza;)
To chyba w Międzyzdrojach, żeby odcisnąć łapki w betonie
Też się już pożegnam i wrócę tam, skąd przyszłam:)
Dobrych snów, Wyspo:)
Spokojnej!
To i ja żegnam Was walentynkowo.
Jutro też możemy (ba, powinniśmy!) się lubić, prawda?
Jak zawsze
nie tylko od święta.
I tych, co zaglądają rzadziej.
I tych, co zaglądają bez słowa.
Dobranoc wszystkim!
Śpijcie dobrze!
Witajcie!
Czekamy na wiosnę? 🙂
Dzień dobry, na to by wychodziło.
Ciekawa sprawa, jak tylko robi się cieplej, błyskawicznie spada tempo opróżniania karmnika przez ptaszki. No i teraz właśnie spadło. Może to jest wskaźnik wiosenności?
Słonecznie witam!
Pozdrawiam z Mogilan.
Wiosna!
Wracaj do dom, bo się ściemnia! 🙂
Melduję, że jestem w domu. Po obiedzie. Teraz ciasteczko i herbata.
Po pracy i niedużych zakupach i jeszcze pracy i załatwianiu tego i owego przez komputer i telefon. Udany dzień.
I na przerwę się udaję.
I siup z powrotem na Wyspę.
Witam!
Dzień dobry.
Pogoda taka sobie, zaraz lecę po pączki. Gienia pewnie ma świeże, ale domowników nimi nie poczęstuję 😉
Witajcie!
Smakowitości życzę!
Po spacerku już w domu i teraz czas na robienie obiadu i inne te nudne czynności domowe
Trzeba było ugotować coś ekscytującego…
Na coś ekscytującego w pięknej scenerii to ja bym wolała być zaproszona. Palmy, szum morza i te klimaty…
A jeszcze lepiej – kanapka i herbata z termosu, ale, ale z „walentynkowym księciem”…
No bo książę i palmy to już byłaby przesada. Nawet w marzeniach trzeba być realistą.
Ile pączków już zjedliście?
Ja „póki co” jednego!
Właśnie w ramach dyspensy od diety zjadłem drugiego i ostatniego dzisiaj.
Koniec pracy, ale mam dzisiaj spotkanie branżowe, więc zjawię się, jak się będzie dało.
Na razie!
Też zjadłem dwa, trzeci czeka do kawy na jutro 🙂
Zjadłam jednego, z całkiem niezłej cukierenki:)
Zazwyczaj smażę swoje, ale tym razem odpuściłam, bo jak bym zaczęła po powrocie (po siedemnastej) to pewnie skończyłabym jutro, a co to za przyjemność jeść pączki w nietłusty piątek;)
Witaj, Makówko:)
Witaj Leno!
Jużdomowe i pókicointernetowe dobry wieczór, Wyspo:)
Póki co witaj w domu! 🙂
Witaj, Tetryku:)
Skoro wszyscy odpowiedzieli na pytanie o pączki odpowiadam i ja.
Jednego zjadłam na ławce nad rzeczką popijając herbatą z termosu.
Palm i szumu morza nie było, ale jak już pisałam jestem realistką.
Drugiego i pół zjadłam po obiedzie.
Potem odbyłam kurs po sklepach (pokrowiec na buty narciarskie i kask równocześnie, okulary, getry, jedzenie na teraz i na drogę itd.)
Teraz kolacja i jeszcze 1 1/2 pączka.
Ale o 8.30 już biegłam na autobus, w domu byłam chwilę robiąc obiad i dopiero teraz zaległam dając kaloriom odkładać się na d…
Późno bo późno, ale jestem. Spotkanie odbyte, norma wykręcona.
Też jestem. Jeszcze.
A, te wszystkie utensylia narciarskie to dzisiaj wykorzystałaś?
Nie mam dopiero zamiar jak dobrze pójdzie i nic się złego nie wydarzy.
No to nie pytam.
Z reszty komentarza wynika, że dzielnie spalałaś kalorie, więc zapewne na pączki mogłaś sobie pozwolić
Spalałam co nieco i teraz już umykam.
Dobranoc!
Spokojnej. Też umykam, żeby się przygotować na piąteczek 🙂
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry.
To dość wymagający tydzień, cieszę się, że dobiega końca.
Póki co, poprosimy panią Gienię.
Witajcie!
Brak mi pomysłu na powitanie dnia. Jakieś propozycje?
Tanecznie witam!
Dziś DZIEŃ KOTA!
Pozdrawiam wszystkich miłośników kotów!
Tak jest, odpozdrawiam wszystkich kociarzy! (I całą resztę
)
Bardzo przedwiośniane dzień dobry, Wyspo:)
„Zaledwo zimy minęła pogróżka,
W łagodnym, miękkim i tkliwym powiewie
W sad nagi wchodzi wiosna, nowicjuszka
Skromna, co jeszcze o swych czarach nie wie.
(…)
Sad w ascetycznej zadumie śni cichy,
Nagi jak z cierni wieniec Męki Pańskiej,
Którą ćwierkaniem głoszą wiosny mnichy,
Wróble, w szarości swojej franciszkańskiej.”
(„Sad o przedwiośniu” – L. Staff)
Cieszę się na wiosnę, ale teraz wolałabym trochę zimy i śniegu.
Witaj Leno!
Ne wiem zatem, czy ucieszy Cię informacja, że u nas od pół godziny sypie:)
Witaj, Makówko:)
Tu pada, ale deszcz.
Plus 8 stopni.
Dzień dobry, Leno! 🙂
Witaj, Tetryku:)
Pada, wieje…brr, nie lubię:)
Uff. No więc tak, to jest drugi tydzień pracy na 120% normy, regularnie, codziennie. To się nie sprawdza, jest piątek i po całym dniu boli mnie głowa. Od przyszłego tygodnia muszę wrócić do normy. Albo może stopniowo, np. 110% i zobaczymy, jak to się sprawdza.
A teraz na przerwę.
Lepiej stopniowo, jeszcze byś doznał szoku! 😉
Pospacerkowo ześnieżnięte dobry wieczór, Wyspo:)
U nas wieje, ciepleje i topnieje.
Bardzo przyjemnie wraca się do domu z gościny u Nadwornej Paciai:)
Nawet jeśli zapomina się kupić żarówki i uskutecznia kąpiel w warunkach świecowych:)
Ee, kąpiel przy świecach to samromantyzm. Chyba że gorący wosk kapnie na kąpiącą/ kąpiącego. To gorzej.
Nie mówię, że – nie:)
Nawet sobie pozwoliłam na lampkę wina, skoro już taka niezamierzona nastrojowość mi się trafiła. I muz sobie puściłam cichutki, plumkający:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Kwintesencja Wyspy, rzekłbym
Jedni się plumkają, a inni…dumają co zabrać, a co zostawić, choć pewnie bardzo by się przydało.
Hmmmm. No obawiam się, że na odległość nie pomogę.
Obawiam, że na miejscu też byś nie doradził.
Ogranicza mnie fakt, że muszę jakoś dać radę się przemieszczać z nartami, butami narciarskimi, kaskiem i walizką, więc walizka musi być mała i lekka.
No i jeszcze rzeczy na basen i jedzenie.
Czy Wy, panowie Wyspiarze, aby nie za często się tą odległością zasłaniacie? 😉
Przy takich wiatrach jak dzisiaj to nawet na mietle się nie doleci
Nb. właśnie będzie próbował lądować w Gdańsku KLM z Amsterdamu.
A to nie zależy od kierunku wiatru?
Bo jeśli byłby popychający… 😉
Prawdę mówiąc nie znam się na aerodynamice miotły.
Ale wszystkie samoloty raczej wolą startować i lądować POD wiatr. Wtedy siła nośna jest większa i szybciej zaczyna unosić samolot (przy lądowaniu).
Nb. KLM właśnie spróbował lądowania i odszedł na drugą próbę.
O jedną literkę kopii kruszyć nie zamierzam: niech będzie poDpychający;)
A w miotłach, mówiła mi znajoma czarownica, wszystko zależy od tego, którą stroną jest się obróconą do naczupurzenia;)
To może ułóż stertkę, przewiąż oczy szalikiem i zdaj się na (nomen omen) ślepy los: co wyciągniesz lewą ręką – do plecaka, co prawą – do szafy;)
Witaj, Maczku:)
Witaj!
Trochę ryzykowny pomysł.
Czemu – ryzykowny, skoro musisz wybierać z samych bardzo przydatnych?
Głupio by było, gdybyś wzięła tylko jedną nartę…
Tak, narty koniecznie zepnij razem!
Ale z kolei wybrać na ślepo narty, a nie wziąć butów, to też mało skuteczne
Tetryku, Quacku, czemu wszystko musi być do pary? To jakiś przesąd? 😉
Albo np. zostawię kask, albo wezmę czepek a wyrzucę kostium kąpielowy?
Czemu wydaje mi się, że mam dziś wieczór czemania?
Czemu nie? 🙂
Poczemać sobie jeszcze? 🙂
Widzę, że słabo pomogłam…
To już nie wiem, jak Ci doradzać, Maczku. Może weź kostium kąpielowy do tego kasku, bo czepka pod kaskiem i tak nie będzie widać… No chyba, żeby na kask… Nie – naprawdę nie wiem…
😉
Wyspa zwana Wanną;)
Tymczasem z Gdańska w związku z wiatrem cofają samoloty, poza jednym Ryanairem z Londynu (Stansted), który zdołał wylądować.
Właśnie podchodzi następny Ryanair z Lublina.
Lublin podchodzi po raz drugi.
U nas też ostrzegają przed silnym wiatrem.
Na razie moje super-okna milczą, czyli nie jest tak źle:)
A w kominie nie słychać?
Tymczasem Lublin po raz drugi nie wylądował (ale w międzyczasie wylądował Ryanair z Oslo).
Wieje ukośnie do moich okien, i to – słychać.
A w kominie bardziej czuć. A raczej z kratek wentylacyjnych. Jakimiś nieoponami palą, czyco:(?
Eee, nieopony to wszystko poza tym? (śmieci, plastiki, lakierowane drewno…)
Dokładnie, Quacku:)
Jak dobrze, że nie lecę jutro samolotem.
No, zobaczymy, jutro do małżonki przylatuje grupa Włochów na wymianę. Uczniów i nauczycielek.
Kochani, wykończył mnie dzisiejszy dzień. Dobranoc!
Dobrej nocki, Quacku:)
I – nie, nie zapytam „czemu?” Nie zapytam! 😉
czemu nie zapytasz?
A czemu mam pytać? 😉
To i ja …dobranoc
Przy akompaniamencie wietrznej kołysanki Lena udaje się z miłą lekturką do óżeczka:)
Dobrych snów, Wyspo:)
Ruszamy.
Pobudka o 4.30 to nie coś co lubię
A więc zdążyłaś. Brawo!
Wstawać śniadanie!
Dzień dobry. Pospałbym jeszcze, ale siła wyższa zbudziła, nawet niekoniecznie intencjonalnie. Makówko, dziękuję za zawołanie tej pani powyżej, przyda się jej obecność.
Witajcie!
Padł mi dostawca netu, a za godzinę wybywam na knucie zdalne, więc pewnie odezwę się dopiero późnym wieczorem.
Jasne. Ja na zakupy za chwilę jeszcze…
Z powrotem. Zakupy zrobione, karmnik uzupełniony.
Z Austrii pozdrawiam.
Jedziemy dalej.
Bezpiecznej drogi
(Zazdroszczę!
)
Włochy już, wkrótce Sappada
To błyskawicznie! (I b. dobrze)
Umykam pokręcić!
Powrócon do domu, witam się ponownie.
Zebranie poszło sprawnie, droga też była bez niespodzianek.
I już w pokoju
To za 20 minut zameldujesz się na stoku?
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Roztańczyły się dziś Panny Wiejanny. Rozdokazywały:)
Ale to dobrze, bo przepędziły chmurzyska i pozwoliły niebu usiać się gwiazdami.
Zimno było i pięknie, więc postanowiłam uczcić tę podwójną okoliczność kubikiem herbaty z rumem. Idę ją parzyć:)
A nie nalżałoby jej uczcić podwójnym rumem?
Zazwyczaj daję pięćdziesiątkę rumu na dwieście mililitrów herbaty. Mówisz, żeby wlać setkę herbaty do czterystu mililitrów rumu? 😉
Dobry wieczór, Tetryku:)
Wyczuwam w tym sympatię do Tewje mleczarza ze „Skrzypka na dachu”, który często powtarzał:
– Ale patrząc na to z drugiej strony…
🙂
Myślę, że po takiej dawce już bym raczej z żadnej strony wiele nie widziała. Po takiej dawce herbaty – oczywiście;)
Ach, ta teina!
🙂
Uważaj, żeby siebie nie zaparzyć przy okazji!
Swoją drogą, pyszna rzecz. Ćwierć wieku temu pijana na stoku w Czechach.
Na razie się na to nie zanosi, bo na horyzoncie nawet konturu tego drugiego z pary:)
I tu baaardzo schlebiłeś moim gustom, bo uważam, że nie ma lepszego rumu nad ten czeski z żagielkiem:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Ba, żagielka już nie pamiętam. Smak owszem.
No i Becherovkę, bo od tamtych czasów parę razy miałem przyjemność (wg niektórych – wątpliwą).
A wstawiałam na Wyspie obrazek przy okazji rozmowy o urządzeniach grzewczych:)
Beherowka może być, choć osobiście wolę gin. Z dużą ilością lodu, limonką i świeżym listkiem pigwy albo kilkoma płatkami dzikiej róży:)
Lubiłem gin, do momentu, kiedy mój żołądek zaczął protestować
Obiadokolacja,rozpakowywanie itd,winko…
Dobranoc Państwu!
Śnieżnostocznych snów! 🙂
Spokojnej, włoskiej!
Baw się dobrze, Maczku, a śpij jeszcze lepiej:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Cofło więc – jeszcze lepszej nocki i miłego poranka, Wyspo:)
Witam,zaraz wyjeżdżamy na stok
Szaro,buro,ale jedziemy
No i widzisz, jak się okazało, szaroburo, a ponad chmurami zgoła inaczej! 🙂
A na marginesie, gdzie jeździcie? Bo jeżeli pisałaś, to przegapiłem.
Rany, ale wysokie to piętro…
Dzień dobry. Wpadam na chwilę, bo zaraz jedzieny oglądać malarstwo skandynawskie.
Szkoda, że Zoe odpłynął – pił rano herbatę, nie kawę. No ale może coś tam Gienia znajdzie?
Gienia ma wszystko. A i ja zaraz siadam do herbaty 🙂
Słusznie.
Dzień dobry! Ponieważ dzisiaj urodziny Junii, to będę wpadał chwilami, dopiero po południu chyba będzie dłuższa chwila.
Najlepszego dla Jubilatki!
Sto lat, sto lat!
A dziękuję, przekażę! 🙂
I ode mnie samych Najlepszości:)
Dzień dobry, Quacku:)
Witajcie!
Tu też szaroburo. Ale co gorsza, nie ma ani śniegu, ani stoku 😉
Wczoraj pierwszy śnieg na polach widziałem dopiero kawał za Myślenicami…
A tu dzisiaj słońce, pogoda idealna. Ale śniegu nie ma w ogóle. Powoli takie przedwiośnie.
Umykam na dłuższą chwilę.
Za niecałą godzinę ciąg dalszy przerw, tym razem związany z obchodami.
Po nartach i biegiem na basen.
Narty, bieg i basen… To rodzaj triathlonu?
Jestem z powrotem, u nas też słonecznie, wietrznie, ale nie uciążliwie.
Po basenie i na obiadokolację
Hej, przypomnij proszę, gdzie to jesteście? Tzn. w jakim mieście/ okolicy/ resorcie narciarskim?
A, już widzę. Nieduża ta Sappada, ale wygląda na przyjemną.
I fajnie połączone te stoki po południowej stronie doliny!
Jeździcie (albo: będziecie jeździć) jeszcze gdzieś w pobliżu, w innych resortach?
Opowiem jak wrócę.
Jak zechcecie mogę jakieś pięterko…
Ja bardzo chętnie! Na razie tylko poczytać, ale może kiedyś jeszcze…
I na przerwę.
Po debacie na FB — i na kolację 🙂
Kwila, kwilunia: TETRYK NA FB??? Czek… czy ja się obudziłam???
Wydarzenie publiczne, podgląd możliwy…
Pospacerkowo zmarznięte dobry wieczór, Wyspo:)
„Lecąc zwartym szykiem
wsparte o siebie jasnymi ramionami –
wiatry północnego Marca –
porywają korę z drzew
ziemię z pól
włosy z ramion
dziewcząt, koszule z grzbietów
mężczyzn, dachy z
domów, krzyże znad
kościoła, chmury z nieba
sierść z pysków
dzikich zwierząt, strupy
z zaropiałych oczu, łuski
z umysłu i mężów z objęć żon.”
(„Wiatry” – W.C Williams;
tł.: J. Hartwig)
O, ależ to piękne! Wręcz plastyczne, widzę taki osiemnastowieczny miedzioryt(?) z postaciami lecących ramię w ramię, personifikowanych wiatrów… Tylko puenta już mi się nie mieści na tym obrazku
🙂
Nie znam oryginału, tylko tłumaczenie pani Julii:) Nie wiem też, które wersy uznałeś za pointę – te o łuskach i mężach?
Myślę, że chodziło o przejście od szczegółu do ogółu: od spraw konkretnych do ideowych niemal. Końcowe wolność i szczęście podpowiadają, że taka rola (siła) wiatru, by czynić świat wolnym (świadomym) i szczęśliwym. Ładnie też zamykają klamrą te środkowe konkrety: dwa nieokiełznane wiatry z Marca jak bezgraniczne wolność i szczęście. A może nawet są to dwa ramię w ramię idące wiatry o imionach Wolność i Szczęście:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Tak, oczywiście, że chodziło o łuski i mężów!
I jeszcze mi się przypomniał w tym kontekście KIG – „Gdy wieje wiatr historii/ Ludziom jak pięknym ptakom/ Rosną skrzydła, natomiast/ Trzęsą się portki pętakom.” Mimo że z tego, co pamiętam, „Ballada o trzęsących się portkach” była raczej ideologiczna wówczas. Ale moim skromnym zdaniem po 70 latach okazuje się ponadczasowa.
Tak. Też mam podobne zdanie – wiatr historii zrywa się od czasu do czasu, zdzierając wierzchnie okrycia i obnażając te skrzydła bądź zdygane łydki:)
A ja bardzo lubię „Trzy historyjki o wietrze” Lorci. Chyba nawet kiedyś jedną cytowałam na Wyspie, ale co szkodzi zrobić to jeszcze raz:):
„I
Poczerwieniał wiatr
nad pagórkami z płomieni,
a na rzece
zielono się zazielenił.
Wkrótce stanie się żółty,
przystroi się w fiolety…
Aż będzie ponad polami
napiętym łukiem tęczy.
II
Znieruchomiały wiatr,
w górze słońce.
W dole
jak drżące wodorosty
topole;
i moje serce
drżące.
Znieruchomiały wiatr;
popołudnie bez ptaków
o piątej.
III
Powiew
jest falisty
jak włosy
niektórych dziewcząt,
jak słoje
starego drewna.
Powiew
tryska jak woda.
Po rozpadlinach
balsamem płynnym i białym
się przelewa,
aż omdleje,
uderzywszy
w twarde skały.”
(tł.: I. Kuran Bogucka)
Ha. Trzy kompletnie różne obrazki, a nawet jeszcze inaczej, trzy kompletnie inne metody obrazowania. Metaforyka robi z każdego z tych wierszy zupełnie inne dzieło sztuki, odwołuje się do zupełnie innych zmysłów.
Nie znałem, a doskonałe.
Cieszę się, że Ci się spodobały, Quacku:)
Bo, jak już wspominałam, Lorca jest jednym z moich ulubionych poetów. Cenię go między innymi za tę świeżość i umiejętność zaskakiwania.
A te „historyjki”, mimo że różne, dzięki operowaniu barwą, prowadzą od tęczy widzianej do tęczy przeczutej:) I te kolistości-falistości, które, wydają się być tu motywem przewodnim:)
Tak. Do jakiego stopnia słowo może operować kształtem!
Strasznie sprawcze te wiatry! Potęga zwartego szyku…
„…wespół w zespół
By żądz moc móc zmóc…”
🙂
Dobranoc
Spokojnej!
Zbieraj siły na jutro! 🙂
Dobranoc, Maczku:)
Lenę też powoli będzie odwiewać w kierunku óżeczka:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej. Również umykam, jutro zapowiada się kolejny pracowity dzień. Ale już nie na 120% normy, na pewno.
Witam
Śniadanie?

Mmmbry. Nie wyspałem się. Junia miała potężnego doła w środku nocy.
Pani Gieniu, kawę poproszę, zdecydowanie.
Witajcie!
Też by się kawa przydała. Na razie ciśnienie podnoszą mi użytkownicy… Wolę kawę! 🙂
Nic mi nie mów. U mnie trwa akcja: „Nienawidzę zajęć domowych! Wypisz mnie z nich.”. Więc mamy Jakuba, asystentkę, z którą on się (eufemistycznie określając) mija, klub, do którego nie można wrócić i psychologa, który w zasadzie odpadł po kwadransie.
Ale ja znowu wrzucam prywatę na Wyspę… Sorry… Miało być tylko o podnoszeniu ciśnienia.
Pociesz się: ja też nie mogę wypisać niektórych użytkowników…
P.S. Żeby nie było wątpliwości: miałem na myśli użytkowników systemów w pracy!
Jo.

Wrzucaj prywatę,bo Wyspa od tego jest.
Pośnieżone dzień dobry, Wyspo:)
Śnieg, powiadasz? Niech ja sobie przypomnę… co to jest śnieg?
Wracamy z nart,ale było pięknie!
Dwa autokary nie mogły się minąć przed chwilą
To musiała być naprawdę piękna scena! 😉
Trochę to trwało.
Od wczorajszego wieczora działo się (za) dużo i (za) intensywnie jak dla mnie. Praca z ledwością dociągnięta do finiszu (na dziś), poza tym jeszcze kilka spraw większych załatwiłem i całkiem sporo mniejszych.
I jeszcze wieczorem mnie czeka sesja z jednym tekstem (na szczęście nie moim, jestem w ramach głosu doradczego).
A na razie na przerwę.
Po pływaniu,teraz obiad
Ja już myślę o kolacji…
Bardzo rozwiane dobry wieczór, Wyspo:)
Cały dzień sypało, więc z niekłamaną przyjemnością chodziło nam się po białych, nietkniętych ludzką stopą połaciach. A wśród drzew jasno było, cicho było…
🙂
A teraz już winko.
Jestem, ale jakoby mnie nie było
jeszcze muszę chwilę poprackować nad jednym tekstem (z Junią).
Dobranoc

Dobrych snów!
Spokojnej!
Kurczę, dzisiaj jednak nie posiedzę, pracujemy całki czas i końca nie widać.
Oczy mi się kleją, więc:
dobrej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Jak widzę, wczorajszy wieczór był morzący jak Polska długa i szeroka! 🙂
Nic nie mów, w ogóle wczorajszy dzień był paskudny. Mnóstwo osób pisało albo mówiło, że ma kłopot, żeby funkcjonować normalnie, a co dopiero pracować.
Dzień dobry, jestem. W nocy znów wiało jak gupie i padało, teraz wieje, ale na szczęście nie pada (czyli suszy).
Edit: gdzie ja mam głowę? No gdzie?
Poprosimy, pani Gieniu
Poszukaj między uszami!
Witam Wyspę!
No cześć 🙂 Miłego szusowania!
Cześć, szczęściaro!
Jużpośnieżne dzień dobry, Wyspo:)
Ho, szybko poszło…
Chcę nieśmiało zapytać – czy ktoś? coś? – bo te pięterkowe wysokości przyprawiają już o lekki zawrót głowy:)
Teraz muszę jeszcze na trochę wybyć, ale po powrocie mogę pobaśniować, jeśli nie ma innych propozycji:)
Baśniuj, proszę — ja jestem w takim niedoczasie, że nie miałem śmiałości proponować…
Też mam aktywnie od poniedziałku, ale ja mogę sobie skraść trochę czasu na sen przeznaczonego bez większych konsekwencji:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Dzień dobry, po pracy i paru innych takich.
Chciałem tylko zaznaczyć, że nie mam żadnego świeżego pomysłu w głowie, jeżeli chodzi o pięterko.
I już umykam na przerwę.
Czyli pięćdziesiąt procent jest za nowym pięterkiem, a dwadzieścia pięć – za moim:)?
Zacznę budować, jak ktoś ma ochotę wyrobić się przede mną to – pobaśnię kiedy indziej:)
Dobry wieczór, Quacku:)
A co, ty jesteś przeciw? To dopiero bajka…
Nie, Tetryku:)
Kiedy pisałam ten komentarz, nie widziałam jeszcze Twojego, choć pojawił się minutę wcześniej niż mój:)
Podmrożone dobry wieczór, Wyspo:)
Naspacerkowo ośnieżyło nas, owiało, odeszczyło, a w drodze do domu pogołoledziło. Zmokłyśmy, zmarzłyśmy, więc dobrze, że już w domowym ciepełku:)
Po spokojnym dryfowaniu wśród nadmorsko-pierzastych atrakcji zaserwowanych przez Quacka zapraszam na nieco mniej spokojną wędrówkę po światach nie wiadomo czy – li-tylko – wymyślonych:)
Dobry wieczór jeszcze tutaj i zaraz idę piętro wyżej.
Chyba że Junia przyjdzie z ciągiem dalszym. Ale na razie jej nie widać, nie słychać…
(No i przyszła, ale już się ogarnęliśmy)
To i tu – wszystkim, których przestraszyłam tam – życzę przyjemnych snów:)