« Siedem dni na Krecie Sierpniowy dzień »

Jej rodzina

Cóż, że dziewczyna
Jest jak z kina
Że ze trzy lata byś wytrzymał
Ale rodzina, jej rodzina,
Jaka rodzinę ma?

Czy mama się nie wtrąca
I szczęścia nie zamąca
Jej tata czy nie trąca
Gdy w złość na zięcia wpadł
Czy wujek z czci odarty
Nie oszukuje w karty
Czy chęcią żartów party
Nie nadoskwiera brat

Takich pytań sto
Bardzo dużo to
Ale nie spoczniemy my
Aż sprawdzimy, czy

Gdy dziadzio przyjdzie w gości
Nie nudzi do nudności
A gdy spożywa tościk
Na dywan roni dżem
A szwagier który tyra
Aż w piersi dech zapira
Czy nie wymusza żyra
Pod groźbą szczucia psem

Takich pytań sto
Bardzo dużo to
Ale nie spoczniemy my
Aż sprawdzimy, czy

Babunia nie wyżera
Przysmaków z fryżydera
Czy ciocia nie wybiera
Z półmiska lepszych sztuk
Czy przewracając stolik
Stryjaszek alkoholik
Nie stłucze znów majolik
Choć sporo on już stłukł

Takich pytań sto
Bardzo dużo to
Ale nie spoczniemy my
Aż sprawdzimy, czy

Czy kuzyn somnambulik
Bladziutki jak śledź ulik
Nie wejdzie śpiąc w koszuli
Przestraszyć nas we śnie
Czy siostra naszej pani
Nie sprawi, że my, zanim
Się spostrzeżemy sami
W siostrzyczce zakochani

A moja dziewczyna jest jak z kina ze cztery lata z nią wytrzymam
Bo jej rodzina, jej rodzina! Jaką rodzinę ma!

Mamunia się nie wtrąca
I szczęścia nie zamąca
A w złości nie trąca
Tatunia król bon ton
Wujaszek chłop otwarty
Przegrywa ze mną w karty
Braciszek jego żarty
W najlepszym guście są
Tacy krewni to sama radość, bo
Oni zaufają i dogadzają mi
A szwagier który tyra
Że w piersi dech zapiera
Pożyczki mi i żyra bez długich daje mów
Stryjaszek też nie ciężar pieniężnie nie zawęża
A mąż jej — dla jej męża po prostu brak mi słów

Jeremi Przybora

https:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/youtu.be/fIaym0y4hg4

Muzyka: Jerzy Wasowski

247 komentarzy

  1. Tetryk56 pisze:

    Nie sposób nie zgodzić się z Patronem: rodzina to niewątpliwie ważny element otoczenia! Overjoy

  2. Quackie pisze:

    Tę piosenkę ktoś mógł mi puścić w 1994 albo na początku 1995. Ale nie puścił Weary

  3. Makówka pisze:

    Wróciłam z ….Whats Appa, albo inaczej zza Oceanu.
    A tu nowe pięterko.
    I skecz w komentarzu.

    I teraz nie wiem, do czego się odnosić -do rodzinki czy do zdrady?
    Czy do ogrzewania podłogowego?
    Chwila rozmowy z siostrami i tyle tematów naraz, że …

  4. Lena Sadowska pisze:

    Na mnie już pora, więc jeszcze raz:
    miłej nocki, Wyspo:)

  5. Quackie pisze:

    Dzień – mam nadzieję – dobry. Kolejna porcja pracki i innych takich rzeczy do zrobienia.

  6. Makówka pisze:

    Witam Państwa!

  7. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Kolega jest na urlopie i wirki się kumulują… Worry

  8. Makówka pisze:

    Cisza na Wyspie, dzień jakiś taki senny mimo ładnej pogody…

    Umykam, będę wieczorem…

  9. Quackie pisze:

    A ja właśnie skończyłem prackę i inne takie. Generalnie do przodu, czego i Państwu życzę.

    A teraz na przerwę.

  10. Tetryk56 pisze:

    Już w domu — na kolejnym zebraniu na zoomie…

  11. Makówka pisze:

    Ja też już w domu.
    Po knuciu na statku pod Wawelem.

  12. Lena Sadowska pisze:

    Jużpospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

  13. Tetryk56 pisze:

    No i po spotkaniu. Jeszcze chwilę będę przytomny Wink

  14. Lena Sadowska pisze:

    Właśnie zauważyłam, że od niemal pół godziny monologuję…
    Hop! Hop! Jest tu kto?

    🙂

    • Quackie pisze:

      Chciałem powiedzieć, że mój ostatni komentarz jest z 22.47, czyli sprzed 19 minut.

      A tam u góry trochę ciasno się zrobiło.

      • Lena Sadowska pisze:

        Na szczęście użyłam słówka „niemal”;)
        Dopiero po wołaniu na puszczy zauważyłam Twoją odpowiedź, Quacku, wybacz:)

    • Quackie pisze:

      No więc generalnie, tak, kabaret, który chce mieć branie vel oglądalność, musi dotrzeć do mas, a do mas się nie dociera wyrafinowanymi aluzjami, tylko humorem, no, masowym.

      Jak to już dawno temu ustalił jeden z tuzów polskiego kabaretu, nie pamiętam, Stanisław Tym czy Jacek Fedorowicz (a może ktoś zupełnie inny), pradowcip brzmi tak: „Szedł jeden gruby i się obalił”.

      • Tetryk56 pisze:

        Warto też wspomnieć o humorystach z Biłgoraja Konstantego Ildefonsa.

      • Lena Sadowska pisze:

        Nie będę już powtarzała tego, co ścieśniłam wyżej:)
        Zawsze tak było: igrce dla gawiedzi i facecje dla dworzan:)
        Tylko teraz bazarowi trefnisie wepchnęli się na salony i do znudzenia prezentują to samo, raz wyuczone widowisko:)

        • Quackie pisze:

          A, co do stand-upów, to trochę mi trudno strawić ten format. Chyba zależy od osoby vel osobowości.

          Włączyłem z ciekawości ten film z Ewą Błachnio, jej solo stand-up, i wyłączyłem przy pierwszym „zajebiście”. Nie dlatego, że sam nie używam, czy żeby mnie miało jakoś specjalnie razić – nie zrymowało mi się słowo z osobą. Aczkolwiek fragmenty stand-upu Abelarda Gizy trochę bardziej mi się podobały.

          Być może to seksizm z mojej strony, ale agresywny styl w ogóle mi się nie rymuje z dziewczynami. Monolog, tak, ale ten ruch sceniczny typu „najlepszy kumpel przy barze” – dlaczego, po co? Nie można trochę oszczędniej, a NIECO bardziej wyrafinowanie? To pewnie kwestia mojego gustu, ale tak mam. Zresztą z panami też. Marcina Dańca nigdy nie trawiłem, a Cezarego Pazurę – ledwo ledwo.

          • Lena Sadowska pisze:

            Dużo wątków:)

            Nie wiem, czy zetknąłeś się z panią Ewą wcześniej, bo ja polubiłam ją już w Limie:)
            Uważam, że dobry stand-up to też kreacja aktorska i niewiele w gruncie rzeczy różni się od monologu satyrycznego, więc trudno mieć pretensje do artysty (bez względu na płeć), że wciela się w kreowaną postać.
            Moim zdaniem, pani Błachnio „zagrała” stendaperkę i to, że Cię od niej odrzuciło, bo stand-up nie jest Twoją bajką, świadczy, że zrobiła to dobrze:) A co najważniejsze – miała coś istotnego do przekazania. Ja akurat jestem w stanie przymknąć oko na sposób podania, jeśli tekst broni się treścią, choć przy oglądaniu pani Ewy nie „cierpiałam” ani trochę:)
            (Podobną zasadę stosuję, zresztą, do tekstów blogowych – o czym już chyba pisałam – odpuszczam formę, jeśli post niesie istotne z mojego punktu widzenia treści:))

            M. Daniec i G. Halama to, moim zdaniem, prekursorzy stand-upu w Polsce.
            Niektóre monologi pana Dańca mnie bawiły, mimo jego vis comika:), ale wszelkie wcielenia pana Halamy – irytowały.

            Cezary Pazura to aktor, więc powinien tak wcielić się w graną (nawet najbardziej idiotyczną) rolę, by stać się wiarygodną dla widza postacią:) Jeśli postać jest irytująca – ma wzbudzić w odbiorcy irytację, jeśli jest żałosna, ma wzbudzić politowanie, i tak dalej.

            Nie namawiam Cię, oczywiście, do zajmowania się czymś, co nie sprawia Ci przyjemności. Ani – tym bardziej – nie posądzam o seksizm. Czasami nie wiadomo, czemu pała się sympatią do jednego wykonawcy, a nie lubi innego:) Też mam kilku takich, których „nie trawię” bez specjalnego powodu, mimo że ich warsztatowi trudno cokolwiek zarzucić:)

            • Tetryk56 pisze:

              Niestety, abym wytrzymał ponad 10 minut stand-up’u, musi to wyć wyjątkowy standupper lub wyjątkowo interesujący mnie temat; a najlepiej i jedno, i drugie. Solowe kariery byłych członków niezłych zespołów bywają rozwojem, ale bywają też katastrofą. Zdecydowanie najgorszym przykładem „satyryk”, który występował w kabarecie „OT-TO” (IMHO całkiem niezłym w swoim stylu), a późniejsze jego produkowanie się w ramach projektu „Ale Ya-ya” (czy jakoś tak) w kurwizji to była żenada najwyższego rzędu 🙁 (nazwiska celowo nie przywołuję)
              Innym przykładem jest p. Katarzyna Pakosińska, urocza dostarczycielka zaraźliwego śmiechu w KMN, której niezależne przedsięwzięcia świadczą, delikatnie mówiąc, o płytkości jej przemyśleń.

              • Lena Sadowska pisze:

                Widzę, że preferujesz ryczytale, Tetryku;)

                Zaznaczę na wstępie, że nie jest to próba przekonywania Cię, byś zajmował się czymś, czym zajmować się nie masz ochoty:)
                To po prostu moje indywidualne podejście do szeroko rozumianego pojęcia twórczości:)
                Jestem otwarta na wszelkie nowości i nie wypowiadam się, póki nie przeczytam/obejrzę/wysłucham danej rzeczy od początku do końca:) Nie stawiam ołtarzyków twórcom, skupiam się na konkretnych utworach i nie zwykłam skreślać autora tylko dlatego, że któreś z jego dzieł nie przypadło mi do gustu. Oczywiście mówię tu o kręgu moich głównych zainteresowań, choć nie odżegnuję się od poszerzania go:) Jak też pewnie zauważyłeś – zawsze szukam pozytywów, nie skupiając się na negatywach, co nie znaczy, że ich nie dostrzegam:)
                I prawie zawsze dopuszczam możliwość zmiany zdania na temat dokonań danego twórcy.

                Wspomnianych OTTO-wych yay nie kojarzę – niestety, a rozłam w KMN źle odbił się na całej grupie:(

                Dobry wieczór, Tetryku:)

                • Tetryk56 pisze:

                  Rzeczone yaya są zdecydowanie po- i pozaOTTOwe…
                  Oczywiście, że też szukam pozytywów, tylko czasem trudno mi je znaleźć…
                  Wink
                  Może to już …człowiek lekko był zgorzkniały…?

                • Lena Sadowska pisze:

                  A kto kładł nacisk na „gonienie króliczka”;)?

                  „Kanapka z człowiekiem” a propos wspomnianego ryczytalu? Bo ja się do zabawnej literówki odniosłam:)

                • Tetryk56 pisze:

                  Nie, to à propos mojego stosunku do niektórych form i artystów…
                  PS. a literówkę dopiero teraz zauważyłem 😉

            • Quackie pisze:

              Dzięki, zapewne masz rację z formułą. Ale z drugiej strony, jak napisałem, są pojedyncze osoby, które wg mnie się w niej odnajdują.

              • Lena Sadowska pisze:

                Jasne:)

                Pocieszające jest, że stand-up odchodzi powoli od „brukowanych” słów:)

                Dobry wieczór, Quacku:)

                • Quackie pisze:

                  Może rynek(?) musiał się nasycić tym najbardziej agresywnym stand-upem, a teraz, powoli się to zmienia?

                • Quackie pisze:

                  Och, zjawiska roastu w ogóle nie rozumiem, tego zorganizowanego, jak na filmie, ani tego oddolnego w sieci, z hasłem #roastme. Nie wiem, jaka rozrywka w czytaniu/ słuchaniu złośliwych komentarzy na swój temat, tym bardziej, że tam chyba niewiele jest hamulców. Edit: bo nie uwierzę, że tylu masochistów jest na świecie. No chyba że to taka moda, znieść jak największe upokorzenie, tak jak kiedyś np. znieść jak najmocniejszy cios w twarz?

                  A Wiesława Dymnego znam i uwielbiam, mimo że zmarł tuż przed moimi szóstymi urodzinami – to, co zostało, jest po prostu wielkie. Byłby lepszy niż Jan Czeczot (bo bardziej wszechstronny – grał jako aktor, śpiewał(?), recytował, improwizował, rysował, pisał…)

                • Lena Sadowska pisze:

                  Tak, W. Dymny to niekwestionowany mistrz.
                  Satyra piętnowaniem różnych postaw stoi, czyli – w gruncie rzeczy pewnego rodzaju obrażaniem;)
                  A o roastach więcej może jakiś psycholog miałby do powiedzenia…
                  Mnie bardziej odpowiada forma słownego „pojedynku”, bo – nie czarujmy się – różnice zdań jakoś przepracować trzeba:)

                • Quackie pisze:

                  Pojedynki są niezłe, a jeszcze bardziej podoba mi się formuła „improv” – gdzie przejmuje się pałeczkę od partnera/partnerki i trzeba kreatywnie rozwinąć to, co on(a) wymyśli.

                  Oraz całkiem niezłe były zawody zespołowe kabaret kontra kabaret, swego czasu w telewizji, gdzie była taka konkurencja, żeby przeprowadzić jak najkrótszy ciąg celnych skojarzeń od jednego zadanego słowa do drugiego (na zasadzie „grunt to ziemia, ziemia to matka, matka to anioł, anioł to stróż, stróż to gospodarz…”

              • Lena Sadowska pisze:

                Pamiętam te zabawy, Quacku. Też lubię pooglądać sobie takie „gry w skojarzenia”. Bywają naprawdę zabawne:)

    • Tetryk56 pisze:

      Jeszcze jestem, ale już jakby mnie nie było… Czuję, że jak pójdę spać, z desperacji i osamotnienia znów zaczniesz robić jakieś benedyktyńskie cudo 😉

  15. Quackie pisze:

    To ja też zmykam. Dobranoc wszem wobec!

  16. Lena Sadowska pisze:

    Dobranoc, Wyspo:)

  17. Quackie pisze:

    Dzień dobry, rolety zaciągnięte, okna uchylone (na przestrzał), (Naj)Junior covidopozytywny (ale wszystko pod kontrolą).

  18. Makówka pisze:

    Witam Państwa!

    Słońce!

  19. Makówka pisze:

    Skoro słońce to czas pobagrowac.
    Dawno nie byłam.

  20. Tetryk56 pisze:

    Duszno… do domu dojechałem ledwo żywy…

  21. Tetryk56 pisze:

    I jeszcze rodzinna wizyta…

  22. Quackie pisze:

    Uff, po robocie, wszystko w normie.

    I na przerwę.

  23. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Dziś lepiej się prackowało, bez nagłych spotkań face to klawiatura:)

  24. Makówka pisze:

    Melduję,że wracam z Imienin do domu.

  25. Tetryk56 pisze:

    Trochę się zasiedziałem z kuzynem, więc niewiele mnie tu dzisiaj. 🙁

  26. Makówka pisze:

    Jestem w domu!

  27. Lena Sadowska pisze:

    Po godzinach klecę opowiadanko, więc powiem już grzecznie:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  28. Makówka pisze:

    Dobranoc!
    lulu

  29. Quackie pisze:

    Dźbry. Miałem spory kłopot ze wstaniem dzisiaj, nie wiem, dlaczego. Być może wieczorem będę się musiał wcześniej położyć?

  30. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wstanie to pół biedy, gorzej z tym, aby chwilę potem nie spać znowu…

  31. Makówka pisze:

    Słoneczne dzień dobry!

  32. Quackie pisze:

    Dobry wieczór po pracy i zakupach w sumie w paru miejscach…

    Dlatego na przerwę teraz się udaję.

  33. Lena Sadowska pisze:

    Nieco zaganiane dzień dobry, Wyspo:)

  34. Makówka pisze:

    Wróciłam, jestem w domu i już będę.

  35. Tetryk56 pisze:

    Ja też wróciłem do domu i chyba chwilę pobędę… Wink

  36. Quackie pisze:

    Boziu, jak tu – mimo pory – gorąco! Prawie 28 stopni w domu, 27 od cieplejszej strony domu i ponad 25 od chłodniejszej!

  37. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Dziś jest Czwartek Przymusowej Dobroci, więc wszystko wokół pachnie kawą, wanilią i czekoladą:)

    • Quackie pisze:

      Czy mogłabyś wyjaśnić, skąd taka nazwa? Dlaczego PRZYMUSOWEJ?

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Nie znoszę tych wszystkich babskich zabiegów upiększających i hurtowo bym ich nie przeżyła, więc podzieliłam je na dni tygodnia i dawkuję rozsądnie i umiarkowanie:)
        W poniedziałki myję włosy, we wtorki się maseczkuję, we środy olejuję, a pełną godzinę czwartkowego wieczoru poświęcam (tak, to dobre słowo) na całą, znielubioną resztę:) Używam wtedy naturalnej kawy (fusów i naparu), pestek waniliowych i czekolady z kruszem z migdałów. W piątki maluję paznokcie, niejako „na deser”, bo to robić lubię:) Natomiast w sobotę i niedzielę odpoczywam i brzydnę, by mieć motywację na powtarzanie wszystkiego w kolejnym tygodniu:)

        • Quackie pisze:

          Dobra, to nie zapytam, do czego używasz. Jedyne, z czym mi się kojarzy taki zestaw, to jakiś peeling.

          W sobotę i niedzielę brzydniesz? To aż niemożliwe, żeby tak szybko. Nie wierzę.

        • Makówka pisze:

          Z tych wszystkich czynności jedyne co robię to myję włosy, ale nie mam na to określonego dnia.
          A co do brzydnięcia to robię to każdego dnia w ramach procesu starzenia.
          „Babskie zabiegi upiększające „…zawstydziłam się i sobie pomyślałam „może by tak zacząć?”. Ale skoro nigdy tego nie robiłam to czy teraz by to coś pomogło w moim wieku?

          • Lena Sadowska pisze:

            Dobry wieczór, Maczku:)

            Trochę prześmiewczo nazwałam je „upiększającymi”, bo tak naprawdę sprawiają, że jestem mniej narażona na zewnętrzne ataki pani A.
            Nie lubię tych czynności, ale nastrój poprawia mi świadomość, że się zmobilizowałam i nie odpuściłam:)
            Za to bardzo lubię robić swoje kosmetyki i jak najszybsze ich zużycie jest dodatkowym bodźcem do korzystania z nich:)
            Tak naprawdę wszystko zależy od Ciebie:) Jeśli nałożenie jakiejś maseczki sprawi Ci przyjemność, to – czemu nie:) Zwłaszcza jeśli nadmiar można skonsumować;) Moje można, bo – jako rzekłam – robię je sama:)
            Natomiast z włosami jest odrobinę trudniej, myślę, bo są dość długie.

            🙂

            • Makówka pisze:

              Walka z atakami pani A nie podlega dyskusji.
              Nie wiem, czy nałożenie maseczki sprawiłoby mi przyjemność, bo nigdy nie próbowałam.
              Podaj proszę jakiś prosty przepis. Może spróbuję. Ale zaznaczam -prosty.

              • Lena Sadowska pisze:

                Proszę bardzo:):

                *Jedną brzoskwinię obrać ze skórki, usunąć pestkę, rozgnieść widelcem, dodać dwie łyżki naturalnego jogurtu, wymieszać. Nałożyć na twarz, szyję, dekolt. Zmyć ciepłą wodą po kwadransie. Nawilża.

                *Awokado rozgnieść, dodać żółtko, parę kropel soku z cytryny, wymieszać. Nałożyć na twarz, szyję i dekolt na kwadrans. Zmyć ciepłą wodą. Rozświetla i wygładza.

                *Garść malin rozgnieść, dodać łyżkę oliwy (może być z oliwek) i łyżeczkę miodu. Nałożyć na twarz, szyję i dekolt. Zmyć po kwadransie ciepłą wodą. Ujędrnia.

                Ja dodaję jeszcze glutek z siemienia, antyalergicznie właśnie, ale nie jest konieczny:)

                *Maczku, możesz jeszcze naparzyć zielonej herbaty i, po osuszeniu twarzy, użyć przestudzonej jak toniku:)

                Przyjemności:)

                • Tetryk56 pisze:

                  Teraz rozumiem, dlaczego te zabiegi przeprowadzasz w samotności. Gdyby był w pobliżu jakiś łasuch, mogłabyś zostać niepostrzeżenie schrupana…

                • Makówka pisze:

                  Dziękuję Leno!
                  Jak kiedyś zrobię pochwalę się.
                  Zupełnie serio myślę, że może powinnam się zmienić i stać się „kobietą zadbaną”?
                  Może by to poprawiło mój nastrój? Albo wręcz przeciwnie?
                  Jakoś nigdy nie umiałam zwracać uwagi na swój wygląd. Zakładałam kolorowe korale np. jakieś z włóczki zakładając, że to wystarczająco odwraca uwagę od reszty.

                • Lena Sadowska pisze:

                  🙂

                  To się instynkt samozachowawczy nazywa;)

                  Dobry wieczór, Tetryku:)

              • Lena Sadowska pisze:

                Jak to – kiedyś, Maczku?
                Korzystaj z sezonowych dobrodziejstw. Zamiast malin możesz użyć czereśni, truskawek, jeżyn, poziomek.
                Na kiedyś znajdę Ci coś fajniejszego:)

                Nie czuję, żebym była jakoś szczególnie zadbana. Raczej pragmatyczna:) Jeśli wiem, że krem na bazie kleiku ryżowego albo maseczka na glutku lnianym zmniejszą efekt wrednego działania krążących w powietrzu alergenów i nie będę musiała walczyć z pokrzywkami i obrzękami farmakologicznie, to je stosuję. Jeśli po pilingu kakaowo-cukrowym muszę umyć wannę, a po enzymatycznym łykać jakieś prochy, to wybieram jednak mycie wanny.
                A mój wygląd interesuje mnie o tyle, że ma ode mnie nie dawać potem i nic się nie gryźć ubraniowo, bo pierwsze mnie deprymuje, a drugie – rozprasza.
                Jedynymi moimi „słabościami wyglądowymi” są namalowane paznokcie i ciekawa biżuteria. I jedno i drugie bardzo poprawia mi nastrój:)

                Dobry wieczór:)

  38. Quackie pisze:

    Aha, zapomniałbym – od soboty do następnej niedzieli (czyli 6-14 sierpnia) wybywam na wieś, znaczy nad To Samo Co Zwykle Jezioro na Kaszubach. Postaram się przychodzić na dobranoc, ale praktycznie zobaczymy, jak to będzie.

    A potem znowu 16 i 17 nie ma mnie w ogóle.

    A potem to już raczej będę, chyba że mnie wciągnie wir wydarzeń branżowych podczas Literackiego Sopotu i festiwalu Miasto Słowa z okazji Nagrody Literackiej Gdynia.

    No i jest prawdopodobieństwo, że 27/28 w weekend jeszcze wybędę do teściowej.

  39. Makówka pisze:

    Pożegnam się już.

    Znów się gorzej czuję, a już myślałam, że idzie ku lepszemu.

    DOBRANOC!

  40. Lena Sadowska pisze:

    Też umykam:)

    Dobrych snów, Wyspo:)

  41. Quackie pisze:

    Dzień dobry, kapkę zaspałem, ale już jestem na nogach (chociaż de facto na siądźce przez komputerem).

  42. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Co do upałów, zdaje się że paru amerykańskich milionerów schroniło się swego czasu w ciekłym azocie, ale nie polecam tej metody! Wink

  43. Makówka pisze:

    Słonecznie witam!

    TooHot!

  44. Makówka pisze:

    Nie będzie mną Sr..a rządziła!
    Z węglem i sucharami w plecaku pojechałam na Bagry.
    To jedyne miejsce gdzie da się wytrzymać w ten upał.

  45. Quackie pisze:

    No to po robocie i jeszcze paru niezbędnych czynnościach. Generalnie jestem b. zadowolony, bo większość planu (i to tę najważniejszą) udało się zrealizować.

    A teraz na przerwę, z tym że czarna chmura nadciąga tu zza lasa, więc zobaczymy, co się będzie dziać.

  46. Tetryk56 pisze:

    Temperatura zrobiła się bardziej ludzka, to ja idę na lody…

  47. Makówka pisze:

    Melduję, że jestem w domu.

    Już byłam w Wanna

    Teraz spróbuję coś zjeść (sucharki mi się znudziły)i… Thinking

    • Quackie pisze:

      Dla odmiany kleik ryżowy? Wink1

      • Makówka pisze:

        Jednak sucharki. Ale z masłem i solą. I do tego zaryzykuję dwa jajka.
        A fuj!
        Ale zajrzałam do lodówki i nic mi się nie podoba, wszystko mnie odrzuca.

        Na szczęście pływało się super. Osłabienie czuję tylko „na lądzie”.

      • Lena Sadowska pisze:

        Quacku, żeby kleik ryżowy był pełnowartościowy, trzaa go cztery godziny warzyć na maleńkim ogniu w proporcji 1:6 (ryż:woda).
        W co Ty chcesz Maczka wpakować;)?

        Dobry wieczór:)

        • Quackie pisze:

          Yy, w jakiś kleik instant ze sklepu? Thinking

          • Lena Sadowska pisze:

            To takie rzeczy można kupić;)?

            Na to bym nie wpadła, bo nie myślę sklepowo:) Jeśli coś da się wyprodukować samemu i wiedzieć, co w tym jest, to robię sama…
            🙂

            • Quackie pisze:

              To jest piękna idea, kuzynka Quackie też jej hołduje, ma ogród warzywno-owocowy w permakulturze etc. Jednakże np. ryż ciężko by było wyhodować od podstaw.

              • Lena Sadowska pisze:

                Też korzystam z eko-upraw znajomków:)
                Nie jestem eko-nazistką, Quacku:) Jeśli w składzie nie ma alergenów – korzystam z półprodukktów, po prostu przygotowanie własnymi rękoma niweluje większość niespodzianek:)

                • Quackie pisze:

                  Hm, może to jest pomysł dla Jo? Ostatnio się okazało, że całkiem ponoć niealergizujący szampon zrobił jej kuku.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Wpadki z kosmetykami zdarzają się zawsze:( a test przegubu czy przedramienia bywa niemiarodajny. Na szczęście coraz więcej firm wymienia wszystko, co jest w składzie.

  48. Lena Sadowska pisze:

    Powymoczone milutko w ąziorku dobry wieczór, Wyspo:)

  49. Lena Sadowska pisze:

    Bodajże wczoraj deklarowałam nowe pięterko. Mogę zaraz wstawić, jeśli chcecie. Wspomniątko, bo do nobelonów nie mam głowy, wciąż tkwię w swoim obrazku:)

  50. Tetryk56 pisze:

    Wróciłem po lodach, ale żadnych sopli na wąsach ni brodzie nie przyniosłem…

  51. Lena Sadowska pisze:

    Po „Jej rodzinie” zapraszam na wspomnieniowe pięterko:)
    Odrobinę tematycznie, bo też rodzinnie:)

  52. Makówka pisze:

    To ja już nie odniosę się do kleiku i pływania w ązorku tylko kuknę wyżej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)