Topnieje wszystko prócz serca i przylaszczek co przy-
padły do pni….
Rowy są jak wezbrane Dunaje, łąki posrebrzyły się od
zalewu,
od Warty aż po Dźwinę , od Wisły do Teterewu
ruszyły kry, zakwitły bazie, wydłużyły się słońcem
przygrzane dni,
jak sople lodu nad oknem, o których pisać muszę,
Ze są od wody ciekącej coraz to dłuższe i dłuższe.
U was – co ? Słońce chodzi po zimnych i ciemnych
podwórzach
i potyka się na spiczastych brukowcach, i ślizga się po
czarnych kałużach
i chce wywołać na ulicę dziecko dozorcy co Różyczka
miało na imię,
które umarło dawno, jeszcze w zimie,
i wyniesione było w dzień ciemny z podwórka,
opłakiwane gorzko przez Stasia, Marysię i Hankę
i Jurka.
Czy w szkle szyby umyte, żeby na stoły słońce lepiej
padało w kwadratach ?
Czy od mokrych butów lśnią ślady na ciemnych
deskach i ceratach?
Czy tęsknota ciągnie was precz z klasy i w dół, w dół
po schodach,
żeby szukać, co się od wczoraj zmienić mogło w parkach
i ogrodach?
czy cała – zaśnieżona ongi Hebe i czy zlodowaciała odkryła Pomona
wciąż dźwiga obfitości ciężar, co łamie jej kamienne
ramiona?
U nas, gdy piszę to, słychać tupot kropli po szybach,
gdzie zepsuta rynna….
I jest mi wszystko jedno – kto Katon, kto Cynna
I co Cycero wygłosił przeciwko Katylinie,
bo wiem, że jeszcze chwila , a pierwszy motyl ze skorupy
się wywinie
i z nim w zawody, falą unoszeni krótką,
popłyniemy z Grzegorzem po zalewach łódką.
Kazimiera Iłłakowiczówna
Dzień dobry i słoneczny 🙂
Wyciągnęłam nieczęsto przeglądany zbiorek wierszy pani Iłły…. ciekawa to była postać, a i wiersze warte uwagi.:)
Dzień dobry 🙂 Znam równie radosny wierszyk o wiośnie 🙂
W ubogiej izbie gość zjawił się błogi:
Słoneczny promień wiosenny, majowy!
Wszedł przez okienko z szybami drobnemi
I jasnym snopem rzucił się po ziemi,
Jak złota strzała padł na stół sosnowy,
Na deski starej, spaczonej podłogi,
Na tapczan nędzny, zasłany barłogiem,
Na komin pusty, zimny, bez ogniska,
Na obraz, który jaskrawie wybłyska
Złocistą glorią w poddaszu nędzarza,
Tak, jakby mógł Ten, co biednych jest Bogiem
I miłosierdziem, i smutnych odwagą,
Gromadzić skarby u swego ołtarza
I stać w purpury blaskach i kamieni,
Gdy ludzie głodni, nędzni, opuszczeni,
Korząc się przed nim, biją w pierś swą – nagą!
Był to niedzielny poranek wiośniany.
W izbie wyrobnik siedział z zgasłą twarzą
U pociemniałej i wilgotnej ściany,
Po której zamróz kroplami ociekał…
Aż z dum swych ciepłym zbudzony promieniem,
Posłyszał wróble, co na dachu gwarzą;
Spojrzał po izbie okiem smętnem, mgławem,
Potem na jasność tę ożywczą słońca
I szepnął z cichym, stłumionym westchnieniem:
„Jaś nie doczekał!”
I otarł grubej koszuli rękawem
Łzę, co po twarzy toczyła się, drżąca
I taka mętna, i ciężka, i wielka,
Jakby to wody nie była kropelka,
Lecz kamień, który, wyrzucony z duszy,
Padnie w głębiny i ziemię poruszy.
Zima ta ciężka była. Śnieżne duchy
Pomiędzy ziemią latały a niebem,
Białymi skrzydły zakrywszy błękity,
A mroźne wichrów północnych podmuchy
Dreszczem wstrząsały ubogie te ściany,
Wśród których nędzarz tak rzadko jest syty
Twardym i czarnym niedoli swej chlebem;
Tak biedne nosi na grzbiecie łachmany,
Tak ciężko musi pracować na dzieci
Wśród skrzących mrozów i wietrznej zamieci!
Zima ta ciężka była. Na kominie
Ogień nie co dnia rozniecał się lichy,
Nie co dnia ciepłą gotowano strawę.
Ojciec przychodził wieczorem bez siły,
Nie mogąc dźwignąć siekiery ni piły,
I padał spocząć, jak martwy, na ławę…
A Jaś tymczasem, w nędznej koszulinie,
Coraz to bledszy, coraz bardziej cichy,
Na kształt mdlejącej lampy lub pochodni,
Zjadał kęs chleba – i siadał na ziemi,
Patrząc na ojca oczyma smutnemi.
Jak ci, co mówić nie śmią, że są głodni!
Wreszcie z tapczana nie podniósł się wcale,
Ojca witając z daleka – uśmiechem…
Przeląkł się nędzarz, chwycił go w ramiona,
W piersiach mu grały i łkania, i żale…
Noc całą dziecko zagrzewał oddechem,
Bo mu się zdało, że stygnie, że kona…
Modlił się, płakał, o ściany tłukł głowę,
A ściany skrzyły się jak diamentowe…
Bo zima na nie rzuciła płaszcz biały.
Łzy na nich marzły – i jak perły stały.
Rankiem wyrobnik zastawił swą piłę,
Porąbał stołek, rozpalił ognisko,
Przyzwał lekarza. Lekarz, człowiek młody,
Oświadczył, że tu jest powietrze zgniłe,
Że straszna wilgoć ma tutaj siedlisko,
Że dziecku trzeba dać lepsze wygody,
Izbę obszerną, jasną i ogrzaną,
Ciepłe okrycie, a przy tym co rano
Posiłek lekki; pożywny, gorący.
Zapewnił nadto, że jeśli chłopczyna
Wiosny doczeka, to wzmocni go słońce.
Wreszcie oświadczył, że mróz – trzaskający!
I wyszedł. – Ojciec stanął jak zmartwiały,
We drzwi wlepiwszy źrenice błyszczące…
A wiatr tymczasem rozmiatał z komina
Iskry i dymy i w szyby tak siekał,
Jakby brał szturmem tę izbę ubogą.
Blada twarz chłopca zrobiła się sina…
Do ojca sztywne wyciągnął rączęta,
Rzucił się… wargi drobne mu zadrgały…
A śmierć, srebrzystą szatą owinięta,
Wzięła go z sobą tajemniczą drogą…
Promienia słońca Jaś już nie doczekał!
W mogiłce leży i nigdy mu duszy
Żadne już światło nie zbudzi, nie wzruszy…
Nigdy nie wzniesie pogodnych swych powiek
Na wielkie cuda tworzącej przyrody
I nigdy zapał do wiedzy, swobody
Nie drgnie mu w piersi okrzykiem: Tyś człowiek!
Ach, ileż takich mogił jest na ziemi
I jakże smutne są takie mogiły!
Ludzkość żyć winna siłami wszystkiemi,
A nędza co dzień odbiera jej siły…
Ten szereg drobnych grobów wśród cmentarza,
Co myśliciela smętnego przeraża,
To siew bez plonu, rzucony na marno,
Kwiat bez owocu – i stracone ziarno.
Poprzez mogiły, gdzie śpią te dzieciny
W milczeniu śmierci przerażliwem, głuchem,
Ludzkość, uboższa ramieniem i duchem,
Idzie tak wolno, jakby cel się zwlekał!
O bracia, czy w nas wcale nie ma winy,
Że słonka Jaś nie doczekał?
Konopnicka była pierwsza ! czy tu jest plagiat, ten wiersz Iłły ? 🙂
A wiesz nie zastanawiałem się nad tym, to była raczej taka maniera pisania poezji, jakbyśmy ją nazwali dzisiaj, społecznie zaangażowanej 🙂
A i owszem, zwłaszcza, że opis niewątpliwie realistyczny 🙁
Teraz mnie zaciekawiłaś, nie jestem pewien dat, ale obie panie zainspirowały się chyba „Dziewczynką z zapałkami” Andersena, to najbardziej realistyczne opowiadanie tego typu, napisane w tamtych czasach 🙂
Nie wiem tego. Miśku, wiem natomiast, ze nędzy nie brakowało. Cóż chcesz, to są okruchy pozytywizmu 🙂
Iłłakowiczówna była szczególną poetką : bardziej niż swoje wiersze, ceniła tytuł radcy w MSZ….wiersze pisała jak ptak, co spiewa 🙂 tak przynajmniej o niej pisała Samozwaniec…..
Zapraszam więc…. i mogę inne jeszcze wiersze pokazać 🙂
Bożenko.. po wojnie Iłłakowiczówna zamieszkała w Poznaniu…:) byłaś w jej muzeum ?
Nikto ne je doma, więc dla mojej uciechy …. jeszcze jeden wierszyk, co się „Oklepaniec” nazywa !
Już będą pisała rymem,
nie jak ziemia po niebie – dymem;
będą wiersze równe jak pasjanse.
To nie to, co te asonanse!
Witaj, stara, wygodna ” tęskonoto” !
Porzuciłam cię chyba po to,
aby wrócić z tym większą ochotą.
„Żal”, jak frędzla zawsze gotowa,
a tuż za nim „słowa” i „głowa” i …..
Mniejsza o to – jaka osnowa !
I wnet treść się znajoma splecie,
że w sadzie, że w polu, że w lecie,
że dziewczę – „jak kwiat” i ” jak dziecię”
A tu z bitwy „wojaki” i konie
i dzwonią; a serce w tym dzwonie
„pęknięte”… A jakże ! I po nie
ptak leci…. Wiadomo, ze ptaki
– to ” orły szumne”…. A jaki
ich żer? Krew „czerwona jak maki”
Teraz to serce ” w rozterce”
jak upiora kołem przewiercę,
przez grób, przez „murawy kobierce”
I spłynie „posoką” broń gładka,
a zapłacze aż „do ostatka”
jedyna tylko matka.
Tak o księżycu blada
sama do rymu sie składa
stara znajoma – ballada.
I o niej wieczorną porą
wodą spleśniałą i chorą
zaszumi „litewskie jezioro”
to jest wierszyk wpisany z myślą o Miśku… jako, że oczekiwałam jakiejś misiowej reakcji na to „Przedwiośnie”
Trafiłaś Wiedźminko, ten typ poezji przyprawia mnie o szczękościsk i nerwowe odruchy, ale i tak nie umywa się do Anielki, Jaśka Muzykanta i Naszej Szkapy, ta ostatnia nawet ze mnie łzy wyciska 🙂 🙂
Ja tam się nie chcę czepiać, ale co to po polsku jest „Teterewu”? Ja znam znaczenie tego słowa w innym języku, ale w nim tak całkowicie przyzwoite to ono nie jest!
W tym wierszu wszelakoż, Teterew jest prawym dopływem Dniepru, co sprawdziłam w nieocenionej Viki 🙂 A czepiaj się luby Senatorze do woli 🙂 Bardzo mi się to podoba
a jak brzmi ta nieprzyzwoitość po polsku ????
To jest cała historia. Kiedyś interesowałem się nieco rdzennymi ludami Syberii. Najliczniejsi byli swego czasu Nieńcy i wedle radzieckich paleontologów, którzy co i raz wykopywali w wiecznej zmarzlinie dobrze zachowane mamuty-nieboszczyki, w języku właśnie Nieńców słowo Teterewu znaczyło:” Ten, który krzemiennym nożem obcina żywemu mamutowi …..” No i zmuszony jestem wykropkować tę nieprzyzwoitość!: ))))
hihi…. rzadkie musiało być to imię 🙂 !
Podobno jedynie dwu ludzi je dostało. Obaj pośmiertnie!: ))
Chwalebnie zgoła :))
12 marca są imieniny Grzegorza, po których ” zima idzie do morza”…. gdybyś pytał kto zacz ów Grzegorz pływający 🙂
Mam syna!: )))
„.. idzie Grześ przez wieś” …. tak ma na drugie imię mój syn 🙂
Znowu ? Gratuluję Senatorze :)))
:Congratulations-Baby-Girl: chciałbyś wrobić Senatora ?:)
Popatrz, Wiedźmineczko, nam się nie pochwalił stadem Misiątek!: )
Myślisz o złośliwości przedmiotów martwych??: )))
ano tak … i nie tylko :))
Dobre popołudnie, przedwiośnie już całą gębą, w sobotę i niedzielę z pociągu oglądałem całkiem zielone już pola, mimo że gdzieniegdzie po dziurach i komyszach leśnych śnieg jeszcze się trzymał – pojedynczymi płatami. A jak jeszcze bruk w miastach podeschnie na słońcu, robi się całkiem miło! 🙂 jeszcze trochę pracki, ale już popołudniowo, czyli jedną nogą na Wyspie.
Witajcie – w Krakowie już jakby wiosna na całego; ciepło i niskie ostre słońce przeszkadza w prowadzeniu samochodu. Ale i tak mniej niż zamiecie 😉
Kolejna zima za nami?
Oj, chyba tak. Pewnie się jeszcze będzie ciskać, może nawet sypnie albo przymrozi, ale to już ostatnie tegoroczne podrygi. No chyba żeby w górach, u Skowronka? Przecież w Zieleńcu – według licznych znanych mi opinii – śnieg leży najdłużej ze wszystkich narciarskich miejsce w Polsce.
Skowronek dziś się nie pokazał…. a szkoda, bo do Zieleńca ma żabi skok:)
Dobry wieczór. 🙂

Uprzejmie informuję, że nie życzę sobie powrotu zimy.
Dziś po raz pierwszy zobaczyłam zieloną mgiełkę na gałązkach. Mróz, jeśli wróci, ją zetnie.
Witaj Jaśminko ! też bym nie chciała, ale obawiam się, że pani Zima tak łatwo nie odpuści 🙁 Nie zetnie tej mgiełki, ona się schowa 🙂
U mnie… jeszcze nie widać nic oprócz szarości… może trochę trawa pozieleniała…
U mnie, Wiedźminko, oznaki wiosny są od kilku dni coraz bardziej widoczne. Nabrzmiewają pączki, są nowe odrosty na krzewach, trawa dopomina się koszenia. 🙂
PS: Omal mnie nie trafił szlag! Władowała mi się reklama pizzy, nie lubię! W kilkunastu oknach! Na szczęście udało się zamknąć, obyło się bez restartu, ufff. 🙂
Kochani, nie odzywam się, bo real mi brutalnie wkracza we wszystko dzisiaj. Nic się na szczęście złego nie dzieje, ale to nie są warunki na Wyspę, bardzo mi przykro.
Dobranoc, z nadzieją na lepsze jutro (oby).
Dzień dobry: ))
Hehe he!!!
Dzień dobry. 🙂 Na niebie ani jednej chmurki i niech tak zostanie jak najdłużej. 🙂
Dzień dobry 🙂 Donoszę, że u mnie śniegu jeszcze mnóstwo, a w Zieleńcu drugie tyle.
Słoneczko już wysoko(!!) przypomniało sobie również o moim regionie 😀 Na szczęście..
Dzień dobry: ))
Hehe he!!
Dzień dobry 😀 hi,hi,hi… Hi!
Pisi, pisi.. 😀
Dzień dobry! Pięknie, jasno i nawet zaczyna być ciepło – w radiu słyszałem prognozę nawet do +8, a to już jest coś 🙂 przedwiośnie pełną gębą, mam nadzieję!
Zmykam pracować.
Dzień dobry. Słoneczko jasne i niech tak zostanie… przynajmniej do piątku 🙂
Niech, Wiedźminko.

Dlaczego tylko do piątku
Hehe he!!
Pan cosik wykombinuje?? hihihi 😀
No i wiemy jaka pogoda u Wyspiarzy dzisiaj
Pogoda jest dla bogaczy.

Obyśmy długo nie zbiednieli.
DONOS!!!
Cyt: „Cześć Jerzy;-)) Zrobiłeś mi miłą niespodziankę w dniu czwartego marca.Serdeczne dzięki za styl i formę.Mój pobyt w „gabinecie odnowy”, nie był uciążliwy. Wieczorem o godz.21.30 dostawałem do żyły buteleczkę Amikinu i miałem wolne do następnego dnia.Korzystałem z okazji i wpadałem do domu, o czym jak widzę donosili agenci madagaskaru. Nie chciałem włączać się do dyskusji, ponieważ ogólnie czuję się jak zbity pies, bez perspektywy,że to już koniec z tą bakterią Znajoma osoba walczy z tą samą zołzą już pięć lat i zero sukcesów. Jutro szykuje mi się wyjazd i nie jestem pewien,czy wrócę w niedzielę,ale wszystko jest możliwe. Znalazłem w swoich zbiorach obrazki ciekawych drzew, które przesyłam do obejrzenia.Moim zdaniem warto.Pozdrowionka.Ps. Przyjmij w podzięce prawdziwy męski kwiat.Max.”
Koniec cytatu!
PS Coby nie było żem niedyskretny – uprzedziłem listownie nadawcę, że list (choć prywatny) na Wyspie zamieszczę. Nie wiem czy odpowiedź go doszła bo mi akurat net diabli brali gdym ją wysyłał, ale sumienie mam czyste. Jeśli co, to nawaliła technika, nie ja!: ))
PPS Sprawdziłem w wysyłanych. Jednak nie poszła!: (
Trudno, najwyżej Maxio da mi po pysku. A czy to pierwszy raz oberwę? Morda nie szklanka, nie stłucze się!
Można ją jeszcze raz wysłać, przecież 😀 I może tym razem obejdzie się bez obijania buźki
Maxiowi tym razem się upiekło 😀
Lepiej się nie bijcie, nie mogę patrzeć na krew

Szkoda, że się ten piękny dzień kończy. Byłam na uroczym spacerze brzegiem jeziora, usiadłam na ławeczkę i wystawiłam mój cyferblat do słońca. Grzało całkiem mocno…
Powitać!
Trzymajmy wszyscy (nadal!) kciuki za Maxa, żeby się pozbył agresora w perspektywie krótszej niż pięciolatka – wszak centralne planowanie już dawno się skompromitowało!
W Krakówku nadal ciepło i słonecznie – i dobrze mi z tym 🙂
Za Maxa cały czas ściskam kciuki. Mam nadzieję, że przy naszym wspólnym dopingu wygra ze swoim wrogiem.
Dobry wieczór! Jestem po pracy, ale za to lekko mnie łapie wiosenne przeziębionko, na razie nic poważnego, mam nadzieję. Zobaczymy, ile dzisiaj pobędę na Wyspie 🙂
O rany! Niedajże się!
Próbuję, nieustająco!
Zalecam serię dwunastu domięśniowych zastrzyków z pyralginy i witaminy B12!
PS Chyba, że zamiast tak sporej liczby wolisz jeden z delbety!
MAM NADZIEJĘ, że takiej potrzeby nie będzie. Że wystarczy aspiryna na noc i takie tam.
Okładów z ciepłej żony nie będę ci podpowiadał, bo sam na to wpadłeś już dawno 😉
Żałuj. Aspiryna to takie ….przyziemne. Delbetę wspominałbyś z rozrzewnieniem po kres żywota!: ))
Nie dawać się żadnym tam, tym… wirusom i bakteriom!! Zwalczać je witaminą C !! Może się uda 😀
Dobranoc 😀
PS Ja to mam spanie..
PS Wiedźminko????!!! Hmm…
Sama witamina to trochę maławo :/ ale w połączeniu z innymi środkami…
Dobranoc, zmykam się kurować…
Ależ się dzisiaj streszczamy!
Powiem krótko: też dobranoc