Tytuł jest oczywiście mylący, bo raz, że poza przylotem i wylotem nie spędziłem w Egipcie ani chwili w powietrzu, na przykład lecąc balonem (czego mi nie proponowano, ale nic lepszego nie wymyślę), chyba że liczyć ułamki sekund podczas wskakiwania do basenu, a dwa, że ptaki, o których, jak się już pewnie domyśliliście, będzie ten wpis, też fotografowałem głównie w spoczynku (z niewielkimi wyjątkami). No więc tak, chodzi o ptaszki 🙂
Przy omawianiu takiego tematu niewiele można dopisać poza podpisami pod zdjęcia, ale spróbuję. Przede wszystkim istotne jest miejsce i pora: większe, drapieżne i polujące ptaki miały swoje tereny, zwykle na granicy hotelu i morza, i czas, kiedy się pojawiały – rybołowy w ciągu dnia, pustułki raczej po popołudniu i pod wieczór, czapla zielonawa – w czasie odpływu, w ciągu dnia, a czaple złotawe – wyłącznie rano, na trawniku przed hotelem. Z kolei wszystkie mniejsze ptaszki, wróble, pierwiosnki, synogarlice i jeden – jestem prawie pewien! – podróżniczek, którego nie zdołałem sfotografować, ale miał b. charakterystyczny niebiesko-czerwony śliniaczek – niedaleko budynków hotelu, na trawnikach i w krzaczkach, najwyżej na palmach. Natomiast, co ciekawe, na brzegu morza naprzeciwko hoteli nie było żadnych, ale to żadnych mew ani rybitw, podobnie zresztą jak w samym Port Ghalib (port!) i gdyby nie wycieczka do Al-Kusajr, nie miałbym w ogóle ich zdjęć.
I to w zasadzie chyba tyle, no chyba że sobie coś jeszcze przypomnę, albo zostanę zapytany, to wtedy w komentarzach. A teraz już zdjęcia.
Dobry wieczór na nowym pięterku, zapraszam!
Zdjęcie paszportowe pustułki wymiata! 🙂
Doczekałam:)
Egipt z powietrza stoi pięknymi szarościami i jeszcze piękniejszymi brązami:)
Napisałeś, Quacku, że synogarlica wyglądała jak miedziana kula, mi od razu przyszła na myśl „ziemia pozzuoli” – odcień brązu, który uwielbiam:)
Bardzo podobał mi się też ten ołowiowy granat, na tle którego pozuje przecinkowata czapla zielonkawa; wg mnie – idealna kompozycja kolorystyczna, myślę, że bez czapli tło by tak nie wybrzmiało:)
Bruwelki urocze, identyczne jak nasze, kąpiące się w piaskowych kałużach, a parkę ślubną wzięłam w pierwszej chwili za podziwiającego swoje odbicie w lustrze pierzastego dandysa:)
Nie wiem, czy pustułka wszędobylska nie jest przypadkiem na etacie i nie pobiera gaży za umilanie pobytu fotografującym pierzaste hotelowym gościom:)
Pierwiosnek – śliczna plamka szarości wśród magentowych płatków:)
A czaple złotawe zostawiłam sobie na deser:) Są tak uroczo nieforemne, że nie można się nie uśmiechać, patrząc na zdjęcia:) Ze zwierząt chyba tylko jeszcze koty mogą tak bezkarnie wykręcać swoje ciała i nie robić sobie krzywdy:)
Gratuluję pięknych zdjęć, a dowcipne komentarze pod nimi sprawiły mi tyle samo frajdy co podziwianie kolorków:)
*przypomniałam sobie, że zacietrzewiony cietrzew też robi bardzo „bolesne” pozy:)
Co do miedzi: tak! To trochę taki kolor, jaki można zobaczyć na renesansowych(?) włoskich obrazach, aczkolwiek w tej chwili nie kojarzę konkretnie na jakich.
Czapla pozuje na tle morza, przelewającego się tuż nad rafą w czasie odpływu, a morze – jak wiadomo – potrafi być bardzo różne, ołowiano-granatowe, mimo że nominalnie Czerwone
Czaple złotawe faktycznie potrafiły się wykręcać iście ekwilibrystycznie.
A cietrzewia chętnie bym ufotopolował w naturze, ech!
A teraz się już pożegnam:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej!
Pobieżnie obejrzałam, bo oczy same mi się zamykają.
Ptaszkowe dobranoc.
Spokojnej. Zmykam również.
Dzień dobry

Nawet trudno mi powiedzieć, który ptak jest najpiękniejszy 
Co prawda padam na dziób, ale takiego pięterka nie przepuszczę
Cudne
Wróbelki są niemal wszędzie i na pewno te są jaśniejsze, ale może to być związane z szatą spoczynkową. Normalnie wróble – samczyki, czarne partie mają dużo jaśniejsze zimą… ciemnieją wiosną, gdy rozpoczynają swe gody… może to jest z tym związane?
Nie wiem…
Dzień dobry. Mam nieodparte wrażenie, że im bardziej na południe, tym wróble jaśniejsze, jestem przekonany, że we Włoszech też tak było.
To możliwe, bo czytałam, że jest kilka podgatunków wróbli, w zależności gdzie żyją. Widocznie na południu Europy podgatunek jest jaśniejszy
Rybołów jest cudny
I nie jest ważne co upolował, ważne, że udało Ci się to obcykać 
W ogóle była ich para, tak jak pustułek, ale nie udało mi się złapać obu w kadr, latały daleko od siebie. Może gdyby usiadły – obok siebie?
Zauważyłam też, że pustułki z Twoich zdjęć znacznie różnią się od tych, które tu spotykamy. Z tego co wiem na ich temat, taki gołąb jest za duży dla samca, samica, która jest większa, może się pokusić o upolowanie, ale głównie łapią mniejsze ptaki. Wróble, mazurki, szpaki, sikory i drozdy… chociaż polują też na drobne ssaki (głównie gryzonie), a także na owady. Twoje zdjęcie „paszportowe” jest świetne. Moje szczere gratulacje

No właśnie widziałem, że jedna z nich, chyba samica? była bardzo zaaferowana tym, co na trawniczku na punkcie widokowym, ale nie podejrzewam gryzoni, raczej owady.
Zdjęcia się tak udały, bo pozwoliła podejść względnie blisko. Chyba się przyzwyczaiła, że ludzie jej nie robią krzywdy.
Jeśli te pustułki mieszkają w pobliżu hotelu, to na pewno są obeznane z ludźmi i dlatego nie są aż tak płochliwe. Pewnie są swojego rodzaju bezpłatną atrakcją turystyczną
No właśnie tak nieliczne osoby poza mną zwracały w ogóle na nie uwagę (i na rybołowy zresztą też), że ta atrakcja to chyba dla jakiegoś promila
ale bardzo dobrze, „więcej” zostało dla mnie! 
Czapla zielona jest prawie taka sama jak tutaj. Normalnie płochliwa i trudno ją złapać w kadr, ale gdy zajęta jest polowaniem, można podejść do niej całkiem blisko

Same chleba nie jedzą, ale gdy znajdą kawałek, potrafią wrzucić go do wody i czatować na odpowiedni rozmiar ryby
Łapią co im pasuje… czaple (bez względu na gatunek) nie mają zębów (ani ostrego dzioba) do rozdrabniania pokarmu, tak więc ryba nie może być za duża, bo muszą ją połknąć w całości…
A tu, jak widać była bardzo zajęta
Tak w ogóle, to ten gatunek czapli jest bardzo chytry i przebiegły. Potrafią łapać ryby „z przynętą”
Coś podobnego! Ta tutaj to ponoć nie zielona, lecz zielonawa, jeszcze inny gatunek, ale chyba nie wrzucała do wody nic na przynętę. Natomiast owszem, czatowała przycupnięta, z „wciągniętą” szyją, gdybym nie miał zdjęć, jak ma ją wyciągniętą, w życiu bym nie przypuszczał, że to taki duży ptak. W sensie, pomyślałbym, że nie ma karku w ogóle
Czaplowate często chowają szyję. Zobacz jak wygląda czapla siwa w locie… one mają stosunkowo słabe mięśnie szyjne, więc najczęściej „składają” szyję, żeby nie nadwyrężać słabych mięśni
Tak. Zauważyłam, że to nie taka sama jak czapla zielona. Sprawdziłam dokładniej i dowiedziałam się, że one na stałe mieszkają w Ameryce Południowej, w Afryce, w Australii i w południowej części Azji.
O, widzisz. Codziennie się czegoś człowiek dowiaduje! W takim razie czaple siwe i białe, które widywałem w Polsce (ale poza tą w Toruniu zdjęcia nie zrobiłem), muszą mieć mocniejsze te mięśnie, bo zwykle widziałem je z wyprostowanymi szyjami. No ale większy ptak, to może mięśnie mocniejsze.
Czaple siwe i białe też nie mają mocnych tych mięśni. Zobacz, że lecąc „składają” swoje szyje w literę „S”. Żuraw, który nie jest z czaplowatych, leci z szyją wyprostowaną… dla niego utrzymanie głowy nie stanowi takiego problemu, jak dla czapli.
A wyprostowana sylwetka tych dwóch gatunków czapli, może mieć związek z długością nóg. Te czaple mogą chodzić po głębszej wodzie i łapać ryby nie tylko tuż pod powierzchnią. Wyprostowana sylwetka zwiększa pole widzenia, ale gdy te czaple odpoczywają, nie są już takie „wyprostowane”
Czapla złotawa – cudna

Mylisz się sądząc, że jest mała jak na czaplę. Chyba większość czapli jest tego rozmiaru… może biała i siwa (modra) są większe, ale pozostałe nie odbiegają rozmiarem od tej złotawej
Tutaj mogę spotkać tylko rybitwę rzeczną (przelotem) i wielkodziobą (na północy Illinois osiadła). Są niemal identyczne, a rozpoznaję je głównie po nogach
Wielkodzioba ma je czarne, a rzeczna – czerwone. Wszystko inne jest prawie takie same 
Jak już wspomniałam – padam na dziób
Chyba pójdę już spać 
Dziś był ciężki dzień… dobrze, że nie jest za często
Ale zanim pójdę spać, chciałam naszym panom złożyć najserdeczniejsze życzenia
Bez względu na to jak szczęśliwym jest małżonkiem, czy kawalerem 


10 marca to według kościoła dzień 40 męczenników, a wiadomo, że każdy z panów jest takowym
Także moi panowie… wszystkiego najlepszego
Wasze zdrowie
Dzień dobry ogólne, pogoda przepiękna, chociaż ziimno.
Słonecznie witam!
Panowie Wasze zdrowie!
Och, praca, ale wieczorkiem wzniosę i łyknę
Witajcie!
No i znów się nie przywitałem należycie i w porę…
Dziękuję za życzenia, choć męczennikiem każde z nas jest zazwyczaj na własne życzenie
Dzisiaj wyrobiłem – według tradycyjnej miary – jakieś 300% normy, ale jak zwykle diabeł kryje się w szczegółach, sporo stron, niewiele tekstu, trochę ilustracji, no i tak wyszło
W każdym razie jestem sporo do przodu z pracą. Zasadniczo jeszcze jakieś, hmm, 2-3 tygodnie, może miesiąc, a potem wsiadam na wysokiego konia.
Tylko dobrze trzymaj się grzywy!
No. Strzemiona trzeba będzie wyrychtować.
Aha, jeszcze jedna sprawa – jutro po południu wyjeżdżam, nie do teściowej, gdzie indziej, i będę z powrotem w niedzielę późnym popołudniem/wieczorem, w międzyczasie bez dostępu do komputera, więc jakby ktoś chciał jeszcze podrążyć kwestię ptaków
, to raczej dzisiaj.
Mroźne dobry wieczór, Wyspo:)
Na zewnątrz sześć na minusie i niebo rozgwieżdżone, kryształowo czyste:)
Witaj, Leno!
Tej czystości kryształowej to ci zazdraszczam…
W rzeczy samej, bardzo to przyjemne: wysiąść z samochodu, odetchnąć mroźnym, świerkowym powietrzem, spojrzeć w niebo i zobaczyć trzy gwiazdy Pasa Oriona:)
Witaj, Tetryku:)
Dobry wieczór, tutaj jeszcze na plusie (minimalnie), ale ponieważ po pedałowaniu biorę prysznic i wskakuję w piżamę, zupełnie nie wiem, jak jest na zewnątrz
Witaj, Quacku:)
U nas już minus dziewięć:)
Ja też przeważnie po spacerku wskakuję do wanny i w piżamę (nie – odwrotnie;)), ale dziś nieco zabałamuciłam, bo bardzo mi się zachciało uszyć nową kieszonkę do obrusu:)
I szyłaś ją na zewnątrz przy minus dziewięciu?!?
Jeden : zero dla Ciebie:)
Szyłam ją po spacerku w kuchennym ciepełku, bo w kuchni mam super światło i porządny stół:)
*muszę już być zmęczona, skoro wydaje mi się, że coś napisałam, a nie tylko – pomyślałam:)
Dzień dobry


Zepsuły się. Rad niewola musiałam jechać do sklepu 
Chyba dziś (to znaczy w czwartek) miałam pecha
Zaczęłam gotować kompot do obiadu, gdy zauważyłam, że nie ma jabłek. Postanowiłam, że ugotuję z samych wiśni… też dobry
Potem zaczęłam robić sałatkę. Ścięłam trochę szczypioru, ugotowałam i obrałam jajka, pokroiłam to wszystko… otworzyłam słoik z marynowanymi pieczarkami… smród się rozszedł po całej kuchni
Bo tak jak kompot może się obejść bez jabłek, tak sałatka bez pieczarek nie jest sałatką… może gdybym tego wszystkiego nie pociapała…
Och, w życiu nie jadłem sałatki z pieczarkami, w dodatku MARYNOWANYMI
Bardzo prosta i łatwa do zrobienia… nie wiem jak komu, ale mnie smakuje

Składniki podałam – tylko jajka (ugotowane na twardo), szczypior i marynowane pieczarki. To wszystko się kroi (nie za drobno), soli, pieprzy do smaku i miesza się z majonezem. I sałatka gotowa
Och, proszę, tylko nie o tej porze!
A szczypior mam (i to sporo), bo u Margaret zaczęła rosnąć cebula. Kiedyś taką cebulę posadziłam u niej… pięknie rosła. Margaret ją wyrzuciła, bo jak mi powiedziała, brzydziła się ten szczypior jeść… jasne, ze sklepu jest lepszy

Także jak teraz u niej cebula puszcza zielone pędy, zabieram ją do domu i sadzę u siebie. My nie brzydzimy się tego szczypioru jeść
Czekaj, kobieta się brzydziła z własnej grządki jeść tego, co kupowała w sklepie? Coś tu się dziwnego zadziało z umysłem
Nawet nie z grządki, bo jeszcze było zimno, więc posadziłam to u niej w domu w doniczce. Z Amerykańcami tak bywa… oni są dziwni. Cebulę by zjadła, ale szczypior wyrósł z cebuli, więc do jedzenia się nie nadawała, szczypior też się nie nadawał do jedzenia, bo przecież to obrzydliwe… tak wyrósł…
Och, ale to nie to pokolenie, co uważa, że mleko prosto od krowy jest obrzydliwe, bo przecież wiadomo, że mleko bierze się z kartonika, a ten – ze sklepu?
W Ameryce wszystko jest możliwe
Nie wiem jak by to miało wyglądać (to wyciskanie os), ale dla mnie wydaje się to obrzydliwe 
Powiedział, że on chce to mleko ze sklepu… oszukaliśmy go, bo ciotka wzięła od sąsiadki butelkę po mleku, nalała tego, które świeżo wydoiła i daliśmy to synkowi do picia. Był zadowolony, że postawił na swoim 
Niektórzy są pewni, że miód powstaje po wyciśnięciu os i dlatego wolą ten sztuczny
A mój syn, gdy miał może ze dwa latka i byliśmy na wsi u mojej ciotki, widział jak doiła krowę… był szczerze zdziwiony i pytał, że jak to? to krowa daje mleko piersiami?. Potem tego mleka nie chciał pić, bo się brzydził
WYCISKANIE OS! Wygrywasz internety na dzisiaj, jak mawia nieco starsza młodzież!
To nie ja, to Amerykanie. Już nie pamiętam dokładnie co tam jeszcze było, ale coś równie głupiego
Dobry wieczór, Miralko:)
W temacie brzydzenia, zdarzyło mi się kiedyś coś przeciwnego:
Byłam u koleżanki w Niemczech. Jej teściowa babcia (staruszeczka) lubiła się wygrzewać na słoneczku przed domem i któregoś razu przyuważyłam, że coś sobie pojada. Na pytanie, co takiego, pokazała mi mizerniutki, taki suchy i zakurzony, że aż matowy – mlecz:), a potem położyła palec na ustach i spojrzała w kierunku domu:) Pomyślałam sobie, że co jej będę mlecza żałować i nikomu nic nie powiedziałam:)
Witaj Leno


Faktycznie, to jest obrzydliwe. Nie mlecz, bo wiem, że z młodych pędów mlecza sałatka jest pyszna, ale to, że to było takie brudne
No cóż… są ludzie, którym muzyka w tańcu nie przeszkadza, więc czemu komuś brud miałby przeszkadzać
Co racja, to racja:)
Chociaż… gdy byłam dzieckiem, wyjadaliśmy z ogródka rzodkiewkę, czy potem marchew i nikt nie biegł, żeby to umyć, czy oskrobać… otrzepywało się ziemię o spodnie i jadło

A jak moja mama, gdy to przyuważyła, była oburzona, bo jednak powinniśmy to umyć, to dziadek ją uspokajał i mówił „a wiadomo gdzie te witaminy?”. Może ta kobieta doszła do tego samego wniosku
Dobry wieczór, Miralko:)
Ja byłam zdumiona, że ona daje radę pogryźć takie suchocie:)
A kurz… Nie takie rzeczy uchodzą w wielkim świecie za smakołyki;)
Dobranoc!
Spokojnej. Powolutku też się będę zbierał…
Dobranoc, Makówko:)
Dobranoc!
Jutro kolejny dworkowy dzień, więc dobrej nocki, Wyspo:)
Wszyscy już poszli spać… to i ja się pożegnam

Mąż dzwonił, że będzie później, więc i obiad będzie później… chyba pójdę układać puzzle
Witajcie!
Mroźno, słonecznie – i praca…
Dzień dobry, dzisiaj będzie ciekawy dzień.
Słonecznie witam!
Tu też słoneczko. Z bezchmurnego nieba.
Kochani, zaraz wybywam, więc do zobaczenia w niedzielę!
Szerokości!
Przyłączam się do tych życzeń Tetryka!
Do niedzieli Quacku!
Udanego wyjazdu i powrotu, Quacku:)
Piękne słońce, choć chłodnawo.
A ja dziś domowo-zakupowo-osiedlowa.
6 przystanków, 2,5 km — ponad pół godziny jazdy autobusem…
Ja dziś na szczęście tylko dwa przystanki na trasie Wola Duchacka-Kurdwanów, więc obyło się bez korka.
Domowa jednak sporo nabiegana po okolicy; teraz poczułam się jakaś padnięta i śpiąca.
Już domowe dobry wieczór, Wyspo:)
Jutro laba, więc pora zaszaleć i zająć się jakimś przyjemniusim drobiażdżkiem, żeby odreagować bieganinki, drabinki i …błe… pajęczynki:)
Pokazałabyś kiedyś parę drobiażdżków, które wytwarzasz — wyobraźnia nie zawsze nadąża 😉
🙂
OK. Coś wymyślę.
Ale już nie dzisiaj, Tetryku, bo ledwo na oczy paczę – wybatrz;)
Miłej nocki, Wyspo:)
Słonecznie, ciepło witam!
Już w drodze jestem.
Miłej soboty!
Witajcie!
Zakupy i śniadanie odhaczone. Jeszcze parę rodzinnych potrzeb do załatwienia…
Wróciłam.
Bardzo zmarznięta, bardzo głodna, trochę zmęczona, bardzo niedospana, miło „zadzidziowana” i oczywiście napita.
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Witaj, miłośniczko wieczornych spacerków!
Witaj, Tetryku:)
Próbuję dodać ten obiecany obrazek.
Na razie rozszyfrowałam z Twojego wykładu, że mam wejść w „moje witryny”:)
W takim tempie może na Wigilię coś pokażę;)
Raczej Madagaskar09|Kokpit|Media|Biblioteka…
Niech żywi nie tracą nadziei!
A nie Madagaskar 08? Hm?
Oczywiście 08, literówka. Późno już…
Ale przecież nie byłabym sobą gdybym nie skorzystała z okazji,aby…
Dobrej nocki, Wyspo:)
Witam!
Witajcie!
Poszliśmy spać ukołysani Snami, najwytrwalsi zauroczeni rękodziełem Leny, wszyscy — oczekując kolejnego dnia pięknej pogody, zwłaszcza dla upartej turystki. Spełniło się!
Znaczy, w jedności siła. 😉
Dzień dobry



Znowu przestawialiśmy zegarki godzinę do przodu
Według polskiej gazety, którą mąż przyniósł z polskiego sklepu, może to ostatni już raz
Większość Amerykanów uważa jak ja, że to przestawianie zegarków, to głupota, przynosząca więcej strat niż zysków. W końcu zainteresował się tym amerykański Kongres i są debaty na ten temat. Już dawno by zmienili to przestawianie, ale nie mogą się zdecydować… letni czas, czy zimowy
Wiosenne dzień dobry, Wyspo:)
Wczesnowiosenne cześć! 😉
Dzień dobry! Jestem z powrotem, wyjazd bardzo się udał pod wieloma względami, wszystkie osoby, które w nim brały udział – zadowolone!
Ślicznie dziękuję za zastępstwo dobranockowe!
Świetnie, że już jesteś!
Dobry wieczór, Quacku:)
Przyjemnie czytać, że wszystko się powiodło:)
Quack wrócił,ja też wracam.Blekit nieba,biały śnieg,ognisko z widokiem na Tatry.
Teraz w autokarze,już by się chciało być w domu.
Tymczasem dzisiaj w pociągu panie konduktorki chodzą i sprawdzają bilety. Jedna z nich wchodzi do przedziału obok, sprawdza i wychodzi.
Dziecko z tego przedziału, przerażonym głosem:
– A skąd ta pani wiedziała że tu jesteśmy?!?
Wielki Brat czuwa!
No i to jest właśnie przerażające
My już po spacerku:)
Miło było spędzić trochę czasu na włóczędze i pooddychać wiośnianym powietrzem. Pod koniec wprawdzie nieco podmroziło (jest -4), ale futra i kurtki ochroniły nas przed zmarznięciem:)
A u nas dzisiaj kotka nocuje z synem i pojawia się w najmniej spodziewanych miejscach i chwilach.
Taki cat’s ghost może przyprawić o palpitacje serca:) To przez te puenty-cichochódki:)
A syn koci czy ludzki;)?
Syn nasz, ludzki, dorosły nawet. Zazwyczaj urzęduje piętro niżej, ale akurat dzisiaj tutaj.
Tyle dobrego, bo co cztery skradołapki, to nie osiem:)
I ogon, który zawsze wchodzi w paradę człowiekom. I trzeba uważać, żeby na niego nie nadepnąć.
Oj tam, oj tam…zaraz nadepnąć!
Trochę gorsze jest chodzenie po klawiaturze i powstające w ten sposób lekkie zamieszanie na laptopie.
Mam desktopa, więc klawiatura nie jest uważana za specjalnie atrakcyjną (bo pod nią nie ma ciepłego komputera), natomiast owszem, kot się bardzo chętnie przetwiera koło samego komputera właśnie, stojącego w biurku.
Och! Pisałam już chyba o kociczce, którą udomowiliśmy i zabraliśmy do miejskiego domu, a ona parę dni później obdarowała nas kociakami:)
Miałam wtedy wrażenie, że koty są wszędzie, a było ich tylko pięć:)
Dobry wieczór, Makówko:)
Chodzi po klawiaturze? Tylko? No to dobrze, że nie sika…
Jestem!
Już wykąpana, najedzona i bardzo śpiąca i zmęczona.
Ale widoki były przecudne!
Za czas jakiś pokażesz?
Jakoś o tym nie myślałam.
Na fb od dłuższego czasu w ogóle nie daję zdjęć. Wczoraj zadzwonił do mnie kolega ze SP z pytaniem, czy u mnie wszystko w porządku, czy jestem zdrowa i żywa, bo zaniepokoił go brak nowych zdjęć na fb.
Na Wyspie odzywam się, nawet Was informuję o moich wycieczkach, ale w ogóle mało pstrykam ostatnio.
Tych niepokazanych wycieczek uzbierało się sporo, ale to jednak przecież tylko najbliższe okolice Krakowa. A jeśli nawet trochę dalsze, to nadal jednodniowe wycieczki.
Dobranoc !
Miłej nocki, Makówko:)
I Tobie miłej.
Spokojnej. Też zmykam za chwilkę.
Jako się rzekło – jutro od świtu na nogach, więc dobrej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry, do roboty (się zabieram).
Witajcie!
Za oknem – blisko – niby optymistycznie…
Słonecznie witam Państwa!
Dzień dobry

Co nie tak często mi się zdarza. Na ogół jak zasnę, to można mnie z łóżkiem wynieść, tak twardo śpię 

Poniedziałek, więc znowu do pracy
A jestem niewyspana… budziłam się w nocy co chwilę… ból mnie budził
Jakoś będę musiała się przemęczyć przez dzisiejszy dzień
W sobotę byliśmy nad Mallard Lake. Było zimno i pusto… ptaszki się gdzieś pochowały i widzieliśmy tylko kilka drozdów wędrownych. W niedzielę rano padał śnieg, więc na krótką wycieczkę wybraliśmy się popołudniu… zadecydowałam, że pojedziemy do Chevalier Woods, bo to blisko i nawet jak ptaszki nam nie dopiszą, to sarenki są tam zawsze

Za dużo ludzi wyprowadzało swe pieski, a sarenki obawiają się ich szczególnie… bardziej niż ludzi.
Zajechaliśmy nawet do sklepu, żeby kupić marchew i jabłka… no bo jak iść w gościnę z pustymi rękoma
Jak na złość sarenek też nie było
Gdy wracaliśmy, na parkingu spotkaliśmy młodą parę z ogromnym psem (chyba dogiem)… sarenki krążyły dokoła, ale bały się podejść. Nijak było wyprosić młodych z parkingu… ostatecznie to miejsce publiczne i każdy ma prawo tam przebywać
Nie mieliśmy czasu czekać, więc tylko rzuciłam sarenkom kilka przekrojonych jabłek (miałam ze sobą nóż) i kilka marchewek i pojechaliśmy do domu…
Ochchch tak, przy obserwowaniu przyrody nie ma to jak inni ludzie
W lecie na Kaszubach miałbym taaaakie zdjęcie sójki, ale akurat musiała jedna pani przechodzić tamtędy na spacer (i mam zdjęcie sójki, ale nie takie cacane, jakbym chciał).
No właśnie… inni ludzie. To między innymi dlatego wybieramy miejsca mało odwiedzane. Przynajmniej jest cicho i spokojnie… można się rozejrzeć, a i ptaszki nie spryszczają w takim tempie
Wiosna całą gębą! Zaczynam się zastanawiać nad przesiadką na rower…
Poniedziałek bywa ciężki, ale udało się wykonać plan. Powiedziałbym, że teraz będzie przerwa, ale właśnie nie będzie, będzie za to od – około – 20:30.
To ja na przerwę…
Melduję, że jestem i jem kolację.
Smacznego! Ja już po
Zmęczone dobry wieczór, Wyspo:)
Już po spacerku. Zimnawo było, ale miło, bo na zewnątrz:)
Kroi mi się intensywne dworkowanie do środy, dalsza część tygodnia owiana gęstą mgłą nicniewiedzenia…
Lepiej dworkować sobie z kimś niż dworować sobie z kogoś 🙂
Trudno zaprzeczyć, Tetryku:)
A ja jeszcze (a właściwie dopiero) popedałować.
Też dziś nie posiedzę:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
No to ja chyba też zemknę. Pa, do jutra!
Witajcie!
Nie smuć się, Bożenko – u nas jeszcze jest ładnie. Wiosna wróci i do Poznania!
Dzień dobry, przepiękne słońce tutaj i pewnie chłodno…
Witajcie!
Kraków w słońcu.
Dzień dobry 🙂 Co słychać w Stolicy ? Miałem drobną sprawę do załatwienia w Gminnym Urzędzie Dzielnicowym . Pojechałem rano na 8 00 i zastałem przed wejściem ogromny tłum interesantów ,oraz rozbity namiot , też z ludzmi . Udało mi się załatwić wstępną formalność i z 19 numerkiem ruszyłem do kasy . Zostałem jednak wyproszony na zewnątrz ,bo przy kasie nie mogło być tłumu . Wyszedłem ,i oparty o mur czekałem na swoją kolejkę ogłaszaną przez głośnik . Minęło trochę czasu na tym murze , kiedy odszukała mnie urzędniczka oczekująca na potwierdzenie opłaty . Zabrała mnie z tego muru i mimo protestów doprowadziła mnie po kasowe okienko , akurat obsługiwano 16 numerek . Przeczekałem przed kasą jeszcze 17 numerek i znów coś się zacięło , bo nie było 18 numerka . Podszedłem więc do okienka z prośbą o przyjęcie wpłaty , ale usłyszałem : proszę mnie nie pouczać i czekać na 18 numerek ! Czekałem z 5 minut i wreszcie kartą płatnicza śmignąłem należną wpłatę . Kiedy wychodziłem była już godzina 11 00 . a na podpieranym murze wisiały flagi Ukrainy . No cóż , wojna ma też swoje prawa .
Dzień dobry, po pracy, ale okazuje się, że w trybie pilnym musimy jechać na zakupy, zapewne wrócimy w okolicach przerwy… Jakby wcześniej, to się oczywiście odezwę.
Jestem i mam dwie wiadomości, dobrą i złą.
Dobra jest taka, że wróciliśmy bezpiecznie, załatwiwszy wszystko, co było do załatwienia.
Zła jest taka, że padam na dziób i dzisiaj chcę się wcześniej położyć spać, więc po dobranocce jeszcze pokręcę, wezmę prysznic, a potem już do spania.
Druga dobra: będzie dobranocka!
Już domowe dobry wieczór, Wyspo:)
Słoneczko i u nas dziś się spisało:)
Spacerek wprawdzie odbyłyśmy już po zachodzie, a nawet po wschodzie księżyca, ale ważne, że coś nam jednak przyświecało:)
Księżyc i niezłomna wola! 😉
🙂
Oraz (Platonowska) idea spaceru;)
I po knuciu (biurowym) i kolacji.
Milutkiej nocki, Wyspo:)
Dobrej i spokojnej!
Witajcie!
It was a hard night day czy jakoś tak śpiewali Beatlesi…
Dzień dobry, za oknem mgliście.
Na zewnątrz szaro. Podobnie jak Tetryk kiepsko spałam. I jeszcze boli mnie ucho, ale cóż…
DZIEŃ DOBRY!
…i oby taki był.
Dzień dobry


Już czuję się dużo lepiej (co cieszy), jeszcze tylko trochę pokazuje się krwi, gdy odkasłuję, ale i to mam nadzieję przejdzie
W przeciwieństwie do Makóweczki i Ukratka, spałam bardzo dobrze i nawet się wyspałam
Jaka pogoda dziś będzie – na razie nie wiem, bo za oknem ciemno, co nie dziwi, jest 4:30, więc trudno powiedzieć… ale z tego co piszą, ma być ok. 20C, czyli ciepło
Na razie idę zbierać się do pracy…

Życzę Wam miłego dnia…
… i zdrówka tym, którzy się nie najlepiej czują…
My Tobie Miralko też miłego dnia i zdrowia!
Dziękuję
Wybywam do wieczora.
No to koniec pracy, a teraz przerwa.
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Ale miałam dziś dzień… Galopujący:)
Jestem.
Proza życia znów pokąsała.
Oprócz tego trochę załatwiania różnych spraw. Ucho dalej boli. Jestem zmęczona i skapcaniała.
Coś bierzesz na ucho? Załatwianie spraw pewnie stoi w sprzeczności z trzymaniem go w cieple i spokoju. Odpocznij? I odkapcaniej!
Uznałam, że jakoś to będzie i chyba to był błąd. I jeszcze porządek na grobie rodziców, spacer na Kopiec Kraka itd. I dopiero teraz poczułam, że czuję się aż tak źle.
Dobranoc!
Spokojnej, uzdrawiającej!
Zeszedłem na dziady, pardon, „Dziady” – ale już wróciłem 😉
Mogłeś jeszcze na psy, pardon, „Psy” (z tym że raczej do kina niż do teatru)
Jakie wrażenia? Ja mam bilet na jutro, mam nadzieję jednak się nie rozchorować.
Zmykam, proszę ja Was. Dobranoc!
Po wodzie i powietrzu zapraszam na kolejne lądowe pięterko:)
Dobranoc, Wyspo:)
Witajcie!
Wrażenia ze spektaklu opiszę wieczorem, żeby nie narzucać wrażeń Makówce. A na razie – nadal niewyspany – zanurzam się w wirku…
To nie byłoby narzucanie wrażeń, to mogłoby być zwrócenie uwagi na coś, co ułatwi mi wnikliwszą obserwację.