1 listopada cmentarze były zamknięte.Uznaliśmy, że lepiej wśrod przyrody wspominać bliskich zmarłych niż siedzieć samemu w domu i poddawać się podwójnemu smutkowi w tym szczególnym dla większości Polaków dniu.
Na początku wędrujemy we mgle.



Dochodzimy do Słonecznej Polany, gdzie z mgły wyłania się Radar „Zapałka.”. To radar lotniczy w Zabierzowie, który służy przede wszystkim lotnisku w Balicach, ale zapasowo także portowi w Pyrzowicach.

Wędrujemy dalej, mgły opadły.

Przez chwilę widać było nawet trochę błękitnego nieba.


Dochodzimy do Doliny Brzoskwinki. To dolina o długości ok. 4 km na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej w mezoregionie geograficznym zwanym Garbem Tenczyńskim.
W Dolince -chałupka, kot, konie, kwiaty na balkonie, kolorowe drzewa -dla każdego coś miłego.





Przechodzimy pod Dąb Pomnik Przyrody.


Idziemy wąwozem Zbrza i schodzimy do Aleksandrowic.

Obrazek wyróżniający -cmentarz Podgórski, zdjęcie zrobiłam 21 października 2020 po pogrzebie koleżanki z turystycznych szlaków. Gdyby żyła pewnie byłaby z nami na wyżej opisanej wycieczce.
Na tym cmentarzu pochowani są moi rodzice…
Zapraszam na wycieczkę, która była w dniu, w którym w normalnych czasach większość z nas odwiedzała groby swoich bliskich.
1.11.2020 był inny. Bo i czasy są inne.
Święto Zmarłych zamiast na cmentarzu na wycieczce. Jedna wycieczka zamiast listopadowe spacerki.
Tak jakoś zamiast się zrobiło…
Jeśli mam być szczera, to nie lubię tego typu świąt. O bliskich zmarłych i tak się pamięta… za każdym swoim pobytem w Polsce, zawsze odwiedzałam swoich bliskich na cmentarzach.
Nigdy nie lubiłam tłoku, a 1 listopada jest on zawsze… zapchane autobusy, brak miejsc do parkowania, tłumy ludzi przewalające się w te i nazad. Czy jest czas na refleksję, zadumę, czy modlitwę za zmarłych?
Już lepiej się wybrać na wycieczkę… w ciszy i spokoju powspominać zmarłych… zobaczyć ich w kocie, konisiach, czy w chatce
To prawda. Ale gdyby nie covid w TYM ROKU, w tym, w którym zmarła moja mama zapalenie lampki na jej grobie byłoby oczywiste.
Byłoby…
Nie mogłam jej odwiedzać wiedząc, że umiera, nie mogłam być na cmentarzu w tym symbolicznym dniu.
Pogrzeb też był inny, bo z zaostrzeniami początku epidemii.
Dlatego zaraz po pogrzebie pojechaliśmy z synem zawieźć zdjęcie z pogrzebu do chatki.
Dlatego 1 listopada w grupie turystów z koła PTTK poszliśmy na wycieczkę.
A Świąt też nie lubię. Żadnych!
Nie byłam przy mamie w chwili jej śmierci, nie byłam nawet na pogrzebie… chociaż brat mi powiedział, że zaczekają na mnie z pochówkiem. I nie było wtedy pandemii… do tej pory nie odwiedziłam grobu… nie byłam w Polsce.
Co jakiś czas zapalę świeczkę – specjalnie dla niej i ojca, żeby wspomnieć… drugą teściom, trzecią wszystkim ciotkom i wujkom, czwartą przyjaciołom i znajomym, którzy odeszli. Pamiętam o wszystkich… jednych wspominam z rozrzewnieniem, innych mniej.
Rodzice zawsze są dziecku najbliżsi, nawet jak dziecko jest już trochę podstarzałe
I muszę Ci powiedzieć, że nie mam ani wyrzutów sumienia, ani nie czuję niesmaku, że nie byłam, nie odwiedziłam, nie… moi bliscy mają swój pomnik w moim sercu i żaden zakaz, czy nakaż ich stamtąd nie usunie. Mogę zajrzeć tam w każdej chwili, bez względu na wirusa, czy cokolwiek… to jest dla mnie najważniejsze…
Zapalenie lampki na grobie jest pewnego rodzaju zwyczajem wprowadzonym przez KK. Nie wszyscy to kultywują…
Nasi praprzodkowie 2 listopada nosili na cmentarze obiatę (żertwę, czy w niektórych rejonach – trzebę), czyli jedzonko dla zmarłych… same ich ulubione frykasy. To kościół nauczył nas, że trzeba zapalić świeczkę…
Przyznaję, że wieczorem, po zapadnięciu zmroku, taki cmentarz spowity dymem ze zniczy, rozświetlony (szczególnie gdy się go ogląda z góry), wygląda cudnie.
Mimo wszystko w ten dzień wolę wybrać się na wycieczkę, niż gnieść się w tłumie ludzi odwiedzających cmentarze…
A wycieczkę (spacerek) miałaś cudny


Nawet ta mgła była urocza… jak mleko
Spowijała wszystko dokładnie…
Koty lubię, konisie uwielbiam, widoki podziwiam…
Z symboliczną lampką byłam u rodziców 29 października. W tym roku z powodu covida i tak nie planowałam iść w tłok 1 listopada.
Jednak ta decyzja o zamknięciu cmentarzy podjęta w ostatnim momencie bardzo mnie oburzyła.
Tak na marginesie dodam, że życzę Mistrzowi Q udanego wyjazdu
Z tego co pamiętam, wyjeżdża w sobotę rano…
Ja się dołączam do życzeń i mówię:
Dzięki!
Dzień dobry, jeszcze zdążyłem przelotem przed wyjazdem. W skrócie – mgła nieco złowroga (kto wie, co się za nią czai), skały i kot b. mi się podobają, kolorowe drzewa i bielunie za płotkiem przepiękne, zdziwiła mnie tylko jedna rzecz – że radar wygląda na tak dostępny. On nie jest za żadnym ogrodzeniem? O ochronie już nie mówiąc?
Witaj Q!
Dziękuję, że już „w biegu” znalazłeś chwilę, aby zajrzeć i merytorycznie skomentować.
Radar jest oczywiście ogrodzony; zdjęcie zrobiłam wsadzając aparat w „oczko” siatki.
SZEROKIEJ DROGI PANIE Q!
Witajcie!
Bardzo mi się podoba takie świętowanie
Nam też się podobało, mimo że błękitne niebo było tylko przez krótką chwilę.
Znikam na chwilę pod Smoka.
Spacerować knując albo knuć spacerując.
Paaa
Wróciłam z ulicznego knucia.
Jesteście ciekawi jak było?
Wam opowiem!
Nie?
I tak
Ale jak coś zjem no i teraz oglądam w TVN jak wygląda protest w Łodzi.
Nie byłem, wiec chętnie posłucham 🙂
Q nie ma to zapanowała całkowita cisza na Wyspie.
Nawet Dobranocki nie ma. Jutro mogę dokończyć jak dziś było, bo mam parę śmiesznych haseł. Jednak gdy pod Ratuszem Policja wzywała do rozejścia się to już było trochę mniej śmiesznie.
Jeśli oczywiście jutro kogoś to JESZCZE będzie interesować, gdyż rzeczywistość tak przyśpiesza, że to, co dzieje się dziś jutro już jest nieaktualne.
W niedzielę w Krakowie planowane są trzy manifestacje: w sprawie pedofilii w Kościele, ustawy antyaborcyjnej i członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Protesty odbędą się także w regionie.
W dniu jutrzejszym wybrałam jednak wycieczkę.
Witam!
Wyjeżdżamy z Krakowa…
Witajcie!
Wyspany, wySPAny, pośniadany – niedziela ma swoje dobre strony!
Dzień dobry



Wczoraj padłam jak kawka
Zakupy u rzeźnika zrobiliśmy jak para wariatów… kupując, nawet nie pomyślałam, że przecież to wszystko muszę przygotować do zamrażarki… no i te 8 kg. flaków, które małżonek zakupił…
Od rzeźnika wróciliśmy przed 8 rano… przed 21 powiedziałam dość i poszłam spać. Fakt, że zrobiłam wszystko, ale nogi to mi wrosły… aż pod pachy
Dzień dobry, jesteśmy już, muszę się ogarnąć i zaraz zapewne jestem z powrotem!
Chyba się trochę wściekłam
Jak ta paczka będzie szła w takim tempie, to nie wiem czy na Boże Narodzenie dojdzie 

Tydzień (z hakiem) temu wysłałam do córki paczkę. Jako że ważyła ponad 10 lb, musiała iść jako „priority mail” i powinna dojść w dwa dni. Bez problemu zgodziłam się, żeby doszła w poniedziałek (16 listopada). Dostałam też „tracking number”, żebym mogła sprawdzić gdzie się teraz ta paczka znajduje…
Od wysłania minął tydzień… sprawdzam co kilka godzin gdzie ta paczka jest. Dziś zobaczyłam, że nawet nie opuściła Illinois!!! Jest w Elk Grove, a to od nas rzut beretem
To jeszcze dobrze, że nie ma tam rzeczy, które mogą się zepsuć
Dodam jeszcze, że zapłaciłam jak za zboże za wysłanie tej paczki. Wysłałam tym ekspresem, bo nie było innej możliwości…
Jak mnie coś w końcu nie trafi, to znaczy, że mam wybitnie odporny organizm
O, a jest możliwość reklamacji?
Reklamuj, Mireczko, ale nie przejmuj się aż tak bardzo. Lekarz na ogół bierze więcej niż różnica między paczką zwykłą a priorytetową…
Córka ma być we wtorek, więc chyba wybierzemy się na pocztę i spróbujemy reklamować. Gdybym wiedziała, że córka przyjeżdża, nie wysyłałabym tej pierońskiej paczki.



Dodam też, że najgorzej jak polityka plącze się z życiem… Kilka miesięcy temu, Trump zmienił szefa poczty. Nowemu zaznaczył, że wszystko ma przebiegać znacznie wolniej niż normalnie (stary szef nie chciał na to iść). Głównie chodziło oczywiście o wybory pocztą, ale przecież nie można było tak oficjalnie… zwolniono kupę ludzi, część wytłukł wirus… wybory i tak przegrane, a poczta nadal zwolniona „na maksa”
Nie przejmuję się aż tak bardzo, tylko coś mnie trafia, że się niektóre sprawy wloką jak smród po majtkach
A lekarz kosztuje znacznie więcej niż całość, którą zapłaciłam za paczkę, a nie tylko różnica międzycenowa paczek
O ile dobrze pamiętam, Trumpowi nie spodobało się, że Amerykanie zamawiają (tańsze) rzeczy w Chinach i chciał im to utrudnić, z czego wynikł pomysł wypowiedzenia przez USA międzynarodowego traktatu pocztowego (wtedy USA musiałyby zawrzeć odrębne porozumienia z każdym ze 191 państw, co by trwało przeraźliwie długo i namieszałoby potwornie).
Trumpowi wiele rzeczy się nie podoba

Nie pomogło zwolnienie pracy poczty. Formularze wyborcze rozsyłali od połowy września, żeby tylko ludzie zdążyli zagłosować. Tam gdzie jest większość republikanów czekali (na polecenie Trumpa) z liczeniem głosów do zamknięcia lokali wyborczych. W części stanów, zaczęli liczyć głosy po wcześniejszym głosowaniu…
Raz, że nie lubię tłoku, a dwa, zawsze jest kolejka co mnie denerwuje. Można wziąć formularz i przy specjalnych stolikach wypełniać, albo wziąć takie małe cóś i usiąść z tym do komputera. Ten tłum za plecami mnie rozprasza i zawsze mam wrażenie, że mnie popędza. A w domu mam czas do namysłu i czas do sprawdzenia jakie kto ma plany na swoją kadencję… mogę wypełniać nawet kilka dni. Abym zdążyła wysłać na czas 

Całe szczęście jego kadencja dobiega końca…
Na całkowitą normalność i tak nie ma szans, ale zawsze jednego wariata u steru będzie mniej
Nie mógł sam rozwiązać międzypaństwowych umów, to chociaż nałożył cło „zaporowe” na towary z Azji.
Szefa poczty wymienił gdy zapadła decyzja, żeby większość wyborów przeprowadzić pocztą. Tak jest bezpieczniej, a procent zachorowań jest znacznie większy w USA niż w Polsce. Trump liczył, że większość demokratów zostanie w domach i będzie miał szansę wygrać. Przeliczył się
Bo w USA można głosować na 3 sposoby. Pierwszy, to lokalu wyborczym, tak jak i w Polsce. Drugi – to głosowanie wcześniejsze. Nie wiem dokładnie na ile wcześniejsze, ale chyba z tydzień. I trzeci sposób, to głosowanie przez pocztę. Mój ulubiony
I tak głosuję już od dawna
Przede wszystkim dlatego, że nie lubię głosować „na nazwisko”, czy też dlatego, że moim znajomym się podoba. Polityką się nie interesuję, ale przy wyborach wolę kierować się faktami i podejmować przemyślane decyzje…
Gdyby tak wszyscy (nie tylko w USA!) podejmowali PRZEMYŚLANE DECYZJE.
Tak w ogóle, nie tylko przy głosowaniu.
A gdyby tak jeszcze działali tak politycy w pewnym kraju nad Wisłą:)
To są, jak się mówi, marzenia ściętej głowy, Makóweczko. I to nie tylko w Polsce ludzie podejmują decyzje, bo mają taką fantazję, słuchają innych czy z jakiejkolwiek przyczyny. Tak jest chyba wszędzie… niestety
No to widzisz Krajanko , że masz podobnie jak nad Narwią . Pakuj walizki i wracaj . W Kraju pielęgniarek jak na lekarstwo , Niektóre pracują bez oddechu odpoczynku . Jeszcze tak nie było . W pospiechu na wcześniejsze emerytury wypchnięto co się dało i teraz mamy klops . Są łóżka , są respiratory , są nieliczni lekarze , a pielęgniarek jak na lekarstwo . Wiem co piszę , bo z Plemienia pielęgniarka Emerytka została ściągnięta do ostatniej pracy z terminem :natychmiast Pozdrowionka ze Stolicy
Widzisz Maksiu… może bym i wróciła, ale powiedz do czego mam wracać? Nasi rodzice nie żyją, rodzeństwo męża w całości jest tutaj, moja siostra i brat mają swoje życie. Oni i ich rodziny mieszkają w Polsce.

Wirusa w USA mam wystarczająco i też ciągle są ogłoszenia, że szukają pracowników do szpitali, bo im się personel wykrusza… także to żadna atrakcja dla mnie
Nasze dzieci są tutaj i z tego co wiem, nie mają zamiaru wracać do Polski. Czy sądzisz, że mieszkając w kraju stać nas będzie na wizyty w USA? Nie sądzę…
No i na koniec… bajzel, który jest w Polsce, jest podobny do tego tutaj… czy mam zamienić jeden na drugi? Nie wiedzę sensu…
Pozdrawiam cieplutko
Rozumiem Cie doskonale i pozwoliłem sobie na drobny żart za co przepraszam . W obiegu publicznym są apele o wszelką pomoc dla naszej zrujnowanej służby zdrowia i pozwoliłem sobie na udział w tym apelu . Ponadto , kuzynka pielęgniarka w czerwcu przeszła na wcześniejszą emeryturę i znów na prośbę Szpitala w którym pracowała ,wróciła do pomocy chorym covidowcom .
Za żarty się nie przeprasza, Maksiu

A to, że służb medycznych ciągle brakuje, nie nowina… szczególnie w obliczu epidemii. Chorych przybywa, a personelu ubywa – to nie jest dobry rachunek…
Wróciłam do domu. Trochę połaziliśmy między Beskidem Żywieckim a Średnim.
Kałuże zamarznięte, chłodno, ale i słoneczko trochę przygrzewało.
Teraz wskakuję do wanny, potem spróbuję zrobić coś z niczego, czyli coś na kształt obiado-kolacji.
Jak zjem wracam na Wyspę. Jak nie zasnę…
Cudnie. Z tej strony Polski pogoda paskudna, deszcz przelotny, ale w gruncie rzeczy dość intensywny. Po drodze z Bydgoszczy do Gdyni może jedna chwila przejaśnienia z niebem i słońcem.
Umykam również, coś mnie kłuje, mam nadzieję, że nie wyrostek robaczkowy
Odpukaj trzy razy w niemalowane i spluń przez lewe ramię!
Śpij spokojnie i bez kłucia!
Ja za chwilę chyba też umknę. Mało spałam, wcześnie wstałam i jednak te ok. 17 km się nałaziłam bynajmniej nie po płaskim. A w dół też łatwo nie było, bo było ślisko.
Witaj, Makówko:)
Dopiero teraz znalazłam chwilkę, by przemknąć po Twoim pięterku.
Piękna ta chałupka. Tyle można sobie dowyobrażać, patrząc na wspomnienie po oknie czy dachu:)
Jutro rozejrzę się dokładniej, a „pókico” – dobrej nocki:)
Witaj Leno!
W następnych wpisach ze spacerków obiecuję (specjalnie dla Ciebie!) znajdą się chałupki.
Dobry wieczór, Makówko:)
Dziękuję.
Sprawisz mi tym ogromną przyjemność.
Pozdrawiam:)
Leno!
Mogłabym teraz tu dać parę fotek chałupek, tak jak kiedyś dałam dla Ciebie w komentarzu okna, ale myślę, że jednak lepiej będzie jak kiedyś chronologicznie opowiem o moich spacerkach.
A wtedy będą i chałupki i kapliczki i forty i zawsze coś tam co napotkałam po drodze.
Decyzję zostawiam Tobie, Makówko:)
Witajcie!
Nowy tydzień, nowe chmurki, nowe nadzieje…
Dzień dobry, noc minęła spokojnie. Tyle że znowu leje (za oknem!)
Dzień dobry

Dziś ma padać, czyli pogoda jak w Polsce… jak na razie za oknem ciemno (jest trochę po 4) i nawet jak są chmury, to ich nie widać
A „cytrynkę” robię sobie sama

Przecież gdy robią sok, nikt tych owoców nie obiera, wyciskają jak leci…
Wyciskam sok z cytryny, dodaję miodu i już mam
Nie wiem dlaczego, ale na napoje cytrusowe mam alergię. Tylko na te kupowane w sklepach. Wystarczy mi wypić kilka łyków i od razu mam „pryszcze” na migdałkach. A co najśmieszniejsze, owoce cytrusowe mogę jeść niemal w ilościach przemysłowych i nic się nie dzieje. Dlatego tak sobie myślę, że ten alergen jest w skórce
Mam tak samo! (To znaczy wyciskam sobie, nie stosuję gotowców)
Alergię też masz? Czy tylko wolisz sam sobie zrobić te soki?
Deszcz pada. Jednak musiałam wyjść, bynajmniej nie na spacer.
Na dodatek zapomniałam maski/przyłbicy; nie było czasu się wracać.
Owijałam się szalikiem. Gdy wbiegłam do autobusu dostałam ataku kaszlu.
Gdy tak sapałam i kaszlałam w autobusie to…
Teraz już raczej nie wychodzę, chyba że znów coś wyniknie.
Dobrze, że cię nie zlinczowali…
Może bali się zbliżać?
PS. Znów „się dzieje” w Warszawie!(przed MEN).
Fajrant i przerwa.
I po przerwie. To prawda, się dzieje.
Ale nie aż tak, żeby nie zaglądać
Właśnie skończyłem zdalne posiedzenie Rady…
Rady Starszych Indian Małopolski i Okolic.
Tetryku teraz już wiem czemu nosisz opaskę!
Moje dziecko pojechało do Stróży spuścić wodę (mają być mrozy) i do furtki podeszło stado dzików.
Stały tuż obok (kran do zamykania wody jest przy samym lesie) groźnie mruczały i machały ogonkami.
Druga furtka była otwarta.
Miejmy nadzieję, że nie będą na niego czekać przy aucie!
Jak nie zażądają papierosów, portfela i komórki, to jeszcze nienajgorzej…
Może on i jest ciacho, ale raczej nie dla lochy! 😉
Panowie wykazujecie zero zrozumienia !
I to mają być koledzy!
Chrum, chrum!
Już mnie nie przestraszysz panie Q, bo syn właśnie zadzwonił z zakopianki, że już jedzie.
Nie wspominał, żeby jakieś dziki zabrały się razem z nim do miasta?
W tym momencie wszedł na chwilę do mnie. Dość wymarzł w chatce, więc zaproponowałam mu trochę zupy na kolację.
Do mnie przyszedł bez dzików, ale może zaczaiły się w bagażniku i zechcą zamieszkać z nim?
U mnie jednak jest kot, więc wystarczy!
Umykam!
DOBRANOC WYSPO!
Witajcie!
Oby był dobry!
Dzień dobry, bez kawy rozruch trwa trochę dłużej
Słonecznie witam!
(Zazdroszczę Wam tej codziennej kawy).
Dzień dobry


Miała nocować gdzieś w Iowa i rano ruszyć dalej. Nalegałam na to, żeby się gdzieś zatrzymała. 14 godzin dla jednego kierowcy to za długa jazda, tym bardziej, że jedzie sama, czyli ani do kogo gęby otworzyć, ani możliwości zmiany kierowcy… 
U mnie zapowiadają deszcz ze śniegiem… wielkimi krokami idzie zima…
A córka w drodze. Dzwoniła wczoraj, że jedzie. Przy okazji napędziła mi strachu
Zadzwoniła, powiedziała kilka zdań i rozłączyło. Zadzwoniłam do niej – nie zgłaszała się. Wiedziałam tylko, że jest gdzieś w Nebrasce…
Za jakiś czas zadzwoniłam znowu i tym razem odebrała… to mnie uspokoiło
Bardzo przelotne dobry wieczór, Wyspo:)
Może nocką uda mi się zawitać na dłużej.
Czyżby była szansa na nocną zmianę?
Witaj Leno, zajrzyj (bodaj przelotnie) w nocy:)
Zajrzałam zgodnie z obietnicą.
Poczytałam, pooglądałam, ale, że cisza nocna na Wyspie, to też się pożegnam. Wyskoczę z Psiułką na spacer. Może wydycham trochę kuchenne aromaty:)
Dobrej nocki:)
Wróciłam do domu i już nie będę wychodzić. Trochę się nałaziłam, trochę zmarzłam, trochę popstrykałam.
Nawet już wiem ile się nałaziłam -7292 kroki.
Byłam w miejscach opisywanych już na Wyspie -kamieniołom Liban, Kopiec Kraka.
Po wczorajszym deszczu, dzisiejszym błękitnym niebie i wietrze z Kopca był wyjątkowo ostry obraz. Widać było i Wawel, Ratusz, kościół Mariacki i klasztor na Bielanach i Bagry. Tylko góry słabiej.
Fajrant i przerwa.
Po raz trzeci próbuję zamieścić ten komentarz i po raz trzeci wyskakuje mi komunikat „Wykryto duplikat komentarza. Wygląda na to, że to już napisano.”
Często mi się to zdarza. Pomaga dopiero dopisanie jakiegoś zdania albo dodanie Zaazulki.
Dobry wieczór, i po przerwie.
Półpięterko zrobione na szybko zamiast relacji pt. „listopadowe wycieczki” ma już 197 komentarzy.
To miała być przeczekajka, więc nieśmiało zapytam- „czy nie czas na jakiś nowy wpis?”
Tak tylko spytałam…
Hm, czy ktoś miałby coś nowego? Bo jak nie, to sięgniemy po puszkowane…
I to jest dobry pomysł!
Moim skromnym zdaniem jeśli na pięterku trwa dyskusja dotycząca tematu wpisu to czasem warto, aby było ono dłużej.
W przeciwnym wypadku lepiej komentować nowy wpis, nowe tematy…
Ja niestety wczoraj marnie spałem i za chwilę pójdę już spać…
No to dobranocka i lampka jeszcze tutaj, a nowe-stare pięterko już stoi. Zapraszam wedle gustu i możliwości. (Chociaż mnie też się już oczy zamykają, niestety).
Już pędzę. Widzę panie Q, że moje postulaty nie trafiły w próżnię.