Kiedy we wrześniu nie było mnie na Wyspie, najpierw pojechałem nad Zatokę Pucką, do Pucka właśnie, a potem do Rzucewa, natomiast ostatnie kilka dni (niedziela-wtorek) spędziłem w Żywcu, nadrabiając zaległości rodzinne, ale i nie zapominając wybrać się z aparatem na ptaszki.
Najpierw Puck. Wyjechaliśmy tam w sobotę rano, z myślą, żeby zwiedzić miasto i okolice…
Tydzień później, skończywszy parę rzeczy równolegle (mam nadzieję, że taki tydzień szybko się nie powtórzy), udałem się nocnym autobusem do Żywca. Nocnym, żeby nie tracić całego dnia na dojazd (podobnie było z powrotem).
I tak to wyglądało od strony wizjera. Reszta pewnie wypłynie w komentarzach.
Dobry wieczór na nowym, ekspresowym pięterku!
Łoł! wykrzyknęła Makówka w niemym zachwycie.
Cudne te ptaszki, kotki, ciekawe spojrzenie na hutę szkła i ech te żaglówki i zawodnik w ślizgu.
Brawa to za mało panie Q!
Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia, że taka (niewielka) huta szkła tam w ogóle jest. A na windsurferów natknęliśmy się przypadkiem.
Reszty się mniej więcej spodziewałem.
W czasach studenckich zwiedzałam Hutę Szkła w Krośnie, ale wtedy patrzyłam na to oczami przyszłego inżyniera, a Ty pokazałeś fascynujące spojrzenie okiem fotografa.
W Krośnie to chyba zakład przemysłowy? A tu – manufaktura.
Bardzo zacne pięterko.
Zawodnik unoszący się z deską ponad wodą ma zanurzone w wodzie „skrzydła”, które unoszą go z całą konstrukcją – takie, jakich używają wodoloty. Nie jest to więc ślizg w klasycznym tego słowa znaczeniu.
Psychodeliczne zdjęcie znakomite!
Aj, właśnie ja też tak myślałem z tymi skrzydłami, ale potem te deski wyciągali na brzeg i żadnych takich skrzydeł nie widziałem? (zdjęć oczywiście nie mam)
Przejrzałem teraz sieć i faktycznie, są takie, no to teraz szkoda, że nie wypatrzyłem takiego na brzegu albo w zwrocie.
Dobranocka i lampka były jeszcze „U Tetryka”, ale ja już „U Quackiego” powiem DOBRANOC.
Dobranoc, i ja będę zmykał.
Dzień dobry
Brawo Mistrzu Q 
Super relacja
Ślicznie dziękuję.
Wizyta rodzinna w Żywcu też jak widać obfitowała w ciekawe fotki. Oczywiście głównie komentuję ptaki, bo to mój konik
Nie widzę dokładnie jej dzioba… samce mają dziób żółty (czasami z domieszką pomarańczowego) z czarną końcówką, samice bardziej pomarańczowe z ciemnymi plamami na całym dziobie… A może to „sołtys”, czyli mieszanka krzyżówki z innym gatunkiem?
W każdym bądź razie świetnie udało Ci się to uchwycić 
Chyba za bardzo jestem zmęczona…
Ale nie. Układ czarnych plam na głowie jest trochę inny… Bardzo lubię koty i psy
Miło jest zobaczyć takiego futrzaka na zdjęciu 


Czy nie sądzisz, że te kaczki krzyżówki mają dziwne upierzenie? Jeszcze samczyk (ten w tle) jest ok., ale samiczka (ta bliższa) tak nie do końca. Normalnie samiczki krzyżówek są brązowe z białym wzorem na piórach. A ta wygląda jak samczyk
Kowalik zwyczajny jest bardzo podobny do tutejszego kowalika czarnogłowego. Przylatuje do nas tylko na zimę i w tym tygodniu go widziałam, a przecież dopiero jesień się zaczęła… czyżby przewidywał wczesną zimę?
Wydaje mi się, że nurogęś brała kąpiel… każdy się kąpie jak umie
Nie wiem dlaczego, ale tutejsze mewy też lubią siadać na progach rzecznych. Nawet jak nurt jest bardzo silny… Czy znajdują tak łatwiej pożywienie?
Przez moment zastanawiałam się co to za ciemny pasek na ogonie pani kopciuszkowej? Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to cień przewodu
Pani kosowa jakaś taka łysa… Czyżby się przepierzała? Wiem, że niektóre ptaki tak mają…
Kot z ostatniego jest bardzo podobny do kota z trzeciego zdjęcia. W pierwszej chwili pomyślałam, że to ten sam
Cieszę się, że zajęty wizytą u rodziny znalazłeś czas na obcykanie i pokazanie nam takich fajnych zdjęć
Dzięki
Wiesz, że nie przyglądałem się tym kaczkom? Tzn. zrobiłem zdjęcie na samym cyplu u ujścia Koszarawy do Soły, a kaczki niejako dokumentacyjnie, ale coś jest w tym, co piszesz. Może tak być, jak piszesz, że to sołtys. Próbuję teraz znaleźć tę kaczkę na innych zdjęciach, ale tam było ich kilka na cyplu i trudno mi dojść, która jest która.
Z nurogęsiami to było tak, że jedna (ta „młodsza”?) wpłynęła potem pod most, wyglądając na dość osowiałą, podczas gdy druga („mamusia”?) spłynęła poniżej progu i tam się dalej pindrzyła (ostatnie zdjęcie). Czyżby tak wyglądało usamodzielnianie się młodych nurogęsi?
Z tymi mewami ciekawa sprawa, może chodzi o to, że na tych progach woda jest płytka (chociaż właściwiej byłoby powiedzieć „cienka”, w sensie warstwy spływającej po progu) i łatwiej w niej wypatrzyć potencjalne jedzonko?
Z tym paskiem na kopciuszkowym ogonie wzbudziłem sensację na grupie na Facebooku, dłuższą chwilę trwało, zanim ktoś przytomnie zauważył, że to cień, a przedtem była sensacja (nowy podgatunek?!?)
Z tym przepierzaniem to nie wiem, kosy w Żywcu bardzo płochliwe, latają niemal bezszelestnie (czyżby to koty je tak wyregulowały?) więc i tak się cieszę, że mi się udało zdjąć te kilka razy. Możliwe, że się jakoś przepierzają na jesień?
Koty w sumie w okolicy kręcą się cztery, albo nawet pięć czy sześć – jeden wyjątkowo spasiony kocur, biały z burym, kotka-trikolorka i jeszcze jeden rudzielec. Spasionego mam na kiepskim zdjęciu za siatką, trikolorkę widziałem, ale akurat nie miałem aparatu pod ręką, a o rudzielcu opowiadali rodzice.
Z tym paskiem na kopciuszkowym ogonie… to znaczy, że nie tylko mnie zastanowił
Czyżby Twoi znajomi z FB też byli zmęczeni? 
Oczywiście misie łapią duże ryby, tak duże, że mewa nie byłaby w stanie ich unieść, ale te mniejsze… kto wie?
Co do mew, jak już pisałam, nie mam zielonego pojęcia dlaczego lubią siadać na skraju progu. Niedźwiedzie z Alaski stają w wodzie i właśnie na takich progach łapią skaczące ryby. Może tu jest podobnie?
Witajcie!
Wciąż nie wiem o jaki problem chodzi. Proponuję profilaktycznie oczyścić bufory przeglądarek.
W Internet Explorerze:
w Panelu sterowania wybrać Opcje internetowe; na zakładce Ogólne wcisnąć przycisk „Usuń”; w kolejnym oknie zaznaczyć „Tymczasowe pliki internetowe…” oraz „Pliki cookie…” i wcisnąć „Usuń”
W Firefoxie:
z menu (trzy kreseczki) w prawym górnym rogu wybieramy „Opcje”, następnie po prawej stronie „Prywatność i bezpieczeństwo”. Wyszukujemy blok „Ciasteczka i dane stron” i wciskamy „Wyczyść dane”; następnie zaznaczamy obie opcje i wciskamy „Wyczyść”
w Chrome:
z menu (trzy kropeczki) w prawym górnym rogu wybieramy „Opcje”, następnie po prawej stronie „Prywatność i bezpieczeństwo”. Klikamy w „Wyświetl wszystkie pliki cookie i dane witryn” a następnie klawisz „Usuń wszystko” (lub po kolei z poszczególnych adresów – nie zalecam).
UWAGA: operacja może wyczyścić zapamiętane w przeglądarce hasła (zwłaszcza w IE).
Spróbuję tak zrobić, trochę później, po południu. Jak się nie uda będę wołać:
„Tetryku ratuj!”
Zrobiłam wg.instrukcji (w moim mniemaniu) i …przemilczę skutki.
Witam!
I znikam szukać jesieni lub resztek lata…
Kochani, fajrant i przerwa – do niedzieli po południu.
Szerokiej drogi, sympatycznych wrażeń i dużo nowych zdjęć na pięterko!
Szerokości – i duuużo relaksu!
Udanego wyjazdu, Mistrzu Q
Jak ten świat się zmienia …Kiedyś pakowałem do samochody namiot , materace , kuchenkę gazową z butlą , krzesełka , parasole , zapasową odzież i podstawowe artykuły spożywcze . Jak wystartowałem z Krynicy , to dotarłem do Świnoujścia . Zajęło to trochę czasu , bo na każdym postoju trzeba było urządzać się na krótkie , ale przetrwanie . Czy był czas na podglądanie ptaszków ? Nie pamiętam . Chociaż zawsze miałem aparat fotograficzny i trochę pamiątkowych zdjęć zostało , ale nic z przyrody . Najciekawsze to zdjęcie z NRD na obszernym , ogrodzonym obozowisku na rżysku po skoszonym zbożu . Prawdziwa niemiecka oszczędność turystyczna . Teraz nadrabiam czas i z przyjemnością oglądam wszystkie materiały foto dotyczące naszego otoczenia w którym żyjemy . Dziękuję Mistrzu Q za przedstawione dowody Twojego zaangażowania w utrwalaniu ciekawych pamiątek przyrodniczych .
Maksiu śliczna ta Twoja bratanica!
Świat się zmienia, ale uroda młodych kobiet jednakowo zachwyca mimo innych fryzur, ciuchów itd.
Bo ciuchy kryją urodę młodych kobiet!
Natomiast starszym paniom maskują jej brak, tak?
Nic takiego nie napisałem…
Taż przecież nie zawsze pisze się WSZYSTKO, co się pomyślało!
To i tak miałeś dobrze, Maksiu
Dodatkowym obciążeniem była gitara… ale jak się wybrać pod namiot bez niej… 
Stare dzieje, ale zawsze miło wspominane 

Gdy my wyjeżdżaliśmy gdziekolwiek, pakowało się do plecaka trochę ciuchów, jedzonko. Na plecak kładło się namiot, a pod namiotem zrolowane koce. Upychało się też materace i kuchenkę (na denaturat, bo butla gazowa była za ciężka). Wsiadało się do pociągu/autobusu, a potem od stacji, czy przystanku dygowało pieszo z całym majdanem na plecach
Gdy nasza córka skończyła roczek, też jeździliśmy z nią pod namiot
Aparat fotograficzny też czasami zbieraliśmy, ale kto miał czas na pstrykanie. Tym bardziej, że nie było wtedy „cyfrówek” i można było obejrzeć zdjęcia dopiero po wywołaniu kliszy.
Ale przyrodę lubiłam zawsze i zawsze starałam się ją podglądać. Co prawda nie znałam zbyt wielu nazw ptaszków, czy roślin, ale ciekawiły mnie… a teraz im jestem starsza, tym ciekawią bardziej
Też gotowałam na maszynce na denaturat i sypiałam pod kocem, bo wtedy śpiwory to był luksus dla Himalaistów.
Do plecaka był przytroczony zrolowany koc, a garnuszki wisiały na zewnątrz, aby nie zajmować miejsca w plecaku.
Na cały miesiąc obozu wystarczał mały, wojskowy plecak.
To był jedyny samochód przed blokiem ( Moskwicz) obiekt zazdrości sąsiadów . Rano zawsze był obsypany śmieciami . Sprzątająca czekała z miotłą i waliła mnie po nogach , aż kiedyś wyrwałem jej miotłę i przywaliłem po pupie . Następnego dnia zastałem auto z wgniecioną maską obsypane górą śmieci . A byłem jedynym bezpartyjnym mieszkańcem tego bloku . Następne auto ,to piękny VW limuzyna i kolejny Ford dla równowagi politycznej . Takie to były czasy , nie wolno było się wyróżniać . Wszyscy powinni byli być obdartusami i na lekkim partyjnym gazie . Pozdrowionka Rodaczko 🙂
Gdy byłam mała moi rodzice mieli skuter. Pamiętam, że był bordowy i budził duże zainteresowanie. Wozili mnie czasem w środku, aż urosłam za bardzo na takie wożenie na trzeciego.
Potem był Trabant.
Moi rodzice nigdy nie byli partyjni, ale mieszkaliśmy w przedwojennej kamienicy (kwaterunek) i raczej nikt nie zwracał uwagi kto jest partyjny, kto nie, albo ja nie pamiętam.
Zresztą oni mieli zasadę, że żyją dobrze z wszystkimi sąsiadami.
Dobra zasada, którą ja też stosuję i w Stróży i tu w Krakowie.
W Krakowie na dystans, bez wzajemnych wizyt, ale poprawnie.
Niestety, Maksiu, ta zasada równości majątkowej pokutuje do dziś
Zawiść tych, którzy mają mniej jest przeogromna. Widzę to wyraźnie… Próba szkodzenia tym, którzy mają więcej jest popularna. I to szkodzenia nie dlatego, żeby samemu mieć więcej, ale żeby ten „bogaty” miał mniej. Głupie, ale prawdziwe… 

Pozdrawiam cieplutko
Znacie bajeczkę o złośliwej złotej rybce?
Pewnego dnia biedny rybak dostrzegł, że coś mu zalśniło na jednym ze sznurów. Wyciągnął i zdumiał się. Zupełnie jak Złota Rybka z bajki! On w bajki nie wierzył. Ale nagle rybka wychyliła się z cebrzyka na dnie łodzi i przemówiła:
– Tak, nie mylisz się, jestem Złotą Rybką i jeśli mnie wypuścisz, spełnię twoje trzy życzenia. Ale pamiętaj: o cokolwiek poprosisz, twój sąsiad otrzyma dwa razy więcej…
Zamyślił się rybak.
– Chciałbym mieć maszt i żagiel na mojej łodzi, bo wiosłowanie mnie już bardzo męczy…
I oto w łodzi pojawił się maszt i inne potrzebne drzewca, a na nich gotowy do postawienia żagiel
– Chciałbym mieć porządny dom, bo moja chałupina prawie się wali…
Popatrzył w głąb zatoki, gdzie stała jego chałupa. Z daleka było widać czerwony wysoki dach, duże okna odbijały słoneczne promienie. To się działo naprawdę!
Spojrzał kawałek dalej. Po drugiej stronie zatoki też wyrósł nowy dom, piętrowy, dobrze widoczny ponad niskimi nadbrzeżnymi drzewami. Spojrzał uważniej… Przy tamtym pomoście kołysały się maszty dwóch łodzi!
Ale miał jeszcze jedno życzenie.
– A teraz, Rybko – niech mi jedno jajko uschnie…
Właśnie o czymś takim pisałam… o zawiści, żeby ten drugi nie miał lepiej…
Dotyczy nie tylko podejścia do majątku materialnego, ale i zawiść, że ktoś czyta, uczy się, więcej wie, czyli „te elyty nie będą nam mówić co mamy myśleć, jakiej muzyki słuchać itd.”
Dzień dobry.
Znam to w wersji z Panem Bogiem, który chcąc nagrodzić swego wiernego sługę, za siłę wiary, dał mu jedno życzenie, pod warunkiem uzyskanie przez sąsiada „podwójnej zapłaty”. Wierny, wysłuchawszy głosu dochodzącego z nieba, zadumał się na chwilę, po czym rzekł : Panie Boże, zabierz mi oko…
Z jednej strony te różne kawały są śmieszne, ale z drugiej jakże tragiczne w swej wymowie…
To dlatego tak łatwo podzielić społeczeństwo – jeden drugiemu stale czegoś zazdrości… i ta nieprzeparta radość, gdy bliźniego spotka jakieś nieszczęście. To nasze – „a co ma mieć lepiej niż ja” stale pokutuje…
Zazdrość to uczucie, które najbardziej niszczy tego, który zazdrości innym. Towarzyszy temu frustracja i brak umiejętności cieszenia się z tego co się ma.
DOBRANOC!
Witajcie!
Po zakupach i śniadanku już prawie obudzony… Dzięki, Gieniu!
Witajcie pochmurno, deszczowo, jesiennie.
Dzień dobry

Nawet nie wysiadłam z samochodu. Mam stać tyle godzin?!!! Trudno, poczekam jeszcze trochę…
Wczoraj też postanowiłam pozałatwiać sprawy w różnych miejscach. Przede wszystkim odnowienie swojego prawa jazdy… ale zwątpiłam
Kolejka przed biurem kilometrowa. Stania (żeby wejść do środka) na 5-6 godzin
Tak na dobrą sprawę, to moje prawko straciłoby ważność 7 czerwca, czyli trochę czasu temu, ale w związku z wirusem, władze przedłużają ważność tych dokumentów, bo wiadomo, że w czasie pandemii wszystkie biura były zamknięte. Najpierw przedłużyli do końca września, potem października, a teraz do 1 lutego. Także chociaż normalnie prawo jazdy byłoby przeterminowane, nadal jest ważne
A druga sprawa… co jakiś czas dostajemy korespondencję jakiegoś faceta. Część od razu wyrzucamy do kosza, a część odnosimy na pocztę. Tym razem dostaliśmy wezwanie do sądu. Doszliśmy do wniosku, że głupio by było wyrzucać do kosza, no więc odniosłam na pocztę. Jak zwykle prosiłam pracownika poczty, żeby nam tego nie przesyłali. Ten adresat nigdy z nami nie mieszkał, nie znamy go i znać nie chcemy

Facet na poczcie tylko się zaśmiał i powiedział, że widać władze usilnie starają się znaleźć delikwenta… no dobrze, ale co my mamy z tym wspólnego?!!! Z tego co pisało na kopercie, chodzi o alimenty… Widocznie gościo mieszkał tu przed nami z tą polską rodziną. Z tym, że my mieszkamy tu już 12 lat…
Kiedyś jakaś baba z sądu była u nas. Pytała o niego. Powiedziałam prawdę, że nie znamy, nie wiemy kto to jest, więc tym bardziej nie znamy jego obecnego adresu. Poprosiła mnie o ID, bo chciała spisać kto udzielił jej takich informacji. Dałam swoje prawo jazdy. Przez jakiś czas był spokój z korespondencją. Teraz zaczęło się od początku. Znowu ktoś do nas przyjdzie? Jak długo to jeszcze będzie trwało?
Popisałam i znikam do swoich zajęć

Miłego dnia Wam życzę
DOBRANOC WYSPO!
Pochmurno, szaro, buro, zimno (9 stopni) nie chciało mi się wstawać o 6 rano i jechać na wycieczkę.
Zasnęłam około 2 w nocy, uznałam, że lepiej pospać, a tymczasem spać nie mogę!
Poczekam więc na Gienię i może zacznę budować obiecane Lotofagi?
Jak już Q urośnie …to akurat będzie na przeczekanie do KIGa?
No i pasuje do Dnia Serca:)
Witajcie!

Mnie się udało dłużej pospać i nawet umyć głowę, i zaraz idę na śniadanko.
A ja ani się nie wyspałam, ani głowy nie umyłam, a śniadanie już dawno zjadłam.
I znów to galeria mnie pokonała, a nie ja -ją.
Zanim się nauczę to Q urośnie, przerośnie itd.-bodaj tyle.
Ależ nie ma co czekać na 300 komentarzy! Od wpisu minęło już kilka dni, co chcieliśmy na jego temat powiedzieć już zostało tu napisane.
Gdy ongiś przybyłem na Wyspę, pod wpisami bywało rzadko kiedy więcej niż 60 komentarzy…
No to buduję. Już bywały dwie Dobranocki to i mogą funkcjonować dwa pięterka równolegle, prawda?
Gdy ja przypłynęłam do Wyspy, było to samo, Ukratku

Niemal codziennie ktoś coś publikował i była jedyna zasada, że taki nowy wpis przestawał być „nowy” po 24 godzinach. Teraz jakoś jest mniej publikujących… czasy się zmieniły.
Zgadzam się, że nie ma co czekać na 300 komentarzy. Makóweczka spokojnie może budować i pokazywać nowe pięterko
Dzień dobry



Może chmury się rozejdą i gdzieś się wybierzemy 

Mimo długiego spania, czuję się jakaś taka zmęczona
Czyżby przesilenie jesienne?
Co prawda nie słyszałam o takim (tylko o wiosennym), ale może być chyba coś takiego
Bez zapału biorę się za swoją robotę
Miłego dnia Wam życzę
Miralko, nie dajmy się przesilić!
Czasem trzeba sobie pozwolić na chwilę oddechu, a czasem – jak ty zazwyczaj 😉 – ignorować zmęczenie…
U mnie to „przesilenie” spowodowało nietypową reakcję -brak snu.
No i jestem dziś taka śnięta.
U Ciebie Makóweczko, to jeszcze coś innego. Ty już od dawna źle sypiasz… masz kłopoty z zaśnięciem.
I budzę się w nocy. Normalnie najlepiej śpi mi się rano; w niedzielę było nietypowo.
No i zignorowałam zmęczenie…


Co prawda nie pojechaliśmy daleko, bo tylko na Mallard Lake, ale zawsze choć trochę połaziliśmy. Jestem teraz nie tylko zmęczona, ale wręcz ubita
Ale co tam! Grunt, że popatrzyliśmy na świeżą zieleń, piękne ptaszki (co prawda niewiele, ale zawsze). Szkoda tylko, że słońce nam nie za bardzo dopisało…
Zmęczenie ignorować warto, początków choroby -nie!
Zapraszam na nowe pięterko z bukietem
oraz sercem skoro dziś taki dzień.