« Zenek i chwila refleksji Wielkopolska ptakami stoi »

O Wandzie co nie chciała Niemca, czyli krakowskie mosty.

Legendę o Wandzie znają chyba wszyscy, nie tylko krakusy?

Oto jedna z wersji:

Księżniczka Wanda (często podaje się, że była córką samego Kraka, założyciela Krakowa) słynęła z mądrych i sprawiedliwych rządów oraz wyjątkowej urody. Spodobała się księciu Rydygierowi, który ogłosił, że jeżeli Wanda nie przyjmie jego ręki, on napadnie na Kraków. Księżniczka odrzuciła jego „zaloty” i wybrała śmierć w falach Wisły. Chcąc uczcić bohaterstwo księżniczki, naród usypał kurhan w miejscu, gdzie rzeka wyrzuciła na brzeg jej ciało. Ta mogiła – kopiec Wandy – przetrwała setki lat i zobaczyć ją można do dziś.

Wanda ma w Krakowie nie tylko kopiec, ale i most.

Jest nim most przez Wisłę łączący ulicę Półłanki w Podgórzu z ulicą Klasztorną w Nowej Hucie.

Długość mostu – całkowita 350 m, w tym cztery główne przęsła po 60 m.

Ciekawostką jest, że do budowy mostu wykorzystano zmagazynowane w wojskowej składnicy elementy składanych mostów kolejowych L36.

Elementy te poddano dokładnej renowacji w hali dawnych zakładów Zieleniewskiego (później Sadkowskiego) przy ulicy Grzegórzeckiej, na zapleczu dzisiejszego Teatru Variete. Była to ostatnia praca wykonana w tej zasłużonej dla historii krakowskiego przemysłu hali.

Wyremontowane elementy przęseł połączono w sposób trwały z nowymi fragmentami nadpodporowymi konstrukcji, dając im nowe życie w nowym, dużym moście.

Gdy budowano Most Wandy, starzy mieszkańcy Mogiły z obawą przypominali, że w tym miejscu już dwa razy wybudowano mosty: w 1912 r. Austriacy otwarli most w ciągu fortecznej drogi rokadowej. Most ten musieli rozebrać jesienią 1914 w obliczu ofensywy rosyjskiej, która na szczęście krakowskiego pierścienia fortów nie przełamała.

W roku 1938 kolejny most zbudowało Wojsko Polskie i ten most też wojny nie przetrwał.

Na szczęście Most Wandy służy nam dobrze od 2003 roku i raczej posłuży jeszcze wiele lat.

Gdy budowano most malkontenci, których w Krakowie nigdy nie brakuje, krzywili się, po co most w polach.

Teraz miasto tak się rozrosło, że nikt nie ma wątpliwości, że w tym miejscu potrzebna jest przeprawa przez Wisłę.

 Poniżej trzy zdjęcia wykonane przez autora projektu architektonicznego i konstrukcyjnego- Tadeusza Wojciechowskiego (podesłane mi w mailu i za jego zgodą oczywiście).

Most Wandy pokazałam, bo jest przykładem na most solidny, użyteczny i z pewną „historią”.

Teraz Kładka Ojca Bernatka, która nie jest aż tak użyteczna jak most Wandy, ale jest bardzo „fotogeniczna” i stanowi atrakcję turystyczną.

Jest to kładka jednoprzęsłowa, bez podpór pośrednich w korycie rzeki, o rozpiętości równej odległości istniejących przyczółków dawnego XIX wiecznego mostu – 143.00 m.

Autorem formy architektonicznej kładki jest  architekt i rzeźbiarz profesor Andrzej Getter z krakowskiej ASP. Jego pomysł polegał na zastosowaniu formy liścia rzuconego na rzekę i swoją prostotą i elegancją ujął komisję konkursową, SARP, która w 2006 r. przyznała projektowi I nagrodę.

Autorem projektu konstrukcyjnego jest Tadeusz Wojciechowski.

Podwieszenie pomostów pieszego i rowerowego na jednym łuku o bardzo dużej rozpiętości, rekordowej dla kładek dla pieszych, stwarzało dość poważne problemy techniczne, które jednak udało się rozwiązać, między innymi dzięki pomocy profesora Andrzeja Flagi, szefa Laboratorium Wiatrowego Politechniki Krakowskiej, który przeprowadził badania tunelowe modelu kładki.

Nazwa kładki upamiętnia Ojca Bernatka, założyciela pobliskiego Szpitala Bonifratrów.

Poniżej parę zdjęć różnych autorów podeslane mi przez tego co był autorem projektu konstrukcyjnego.

Są tu zdjęcia wykonane przez różnych jego znajomych, wśród nich znalazły się dwa z mojego aparatu robione z użyciem pożyczonego statywu (łatwo poznacie które).

Na koniec jeszcze jeden most, który wybrałam dlatego, że odkąd go wybudowano mam ułatwiony dojazd na Bagry, gdyż tu wysiadam z tramwaju i potem już spacerkiem idę nad jezioro.

W ramach przedsięwzięcia„Rozbudowa linii tramwajowej Krakowskiego Tramwaju Szybkiego na odcinku: ul. Lipska – ul. Wielicka w Krakowie” zrealizowano dwa obiekty mostowe mające na celu przeprowadzenie dwutorowej linii kolejowej nad jezdnią ulicy Lipskiej i terenem Stacji Kraków – Płaszów .

Pierwszym od strony północnej i ciekawszym pod względem technicznym i architektonicznym jest dwuprzęsłowy wiadukt tramwajowy o długości 150m

Z uwagi na skomplikowane warunki geometryczne węzła drogowo – tramwajowego zaprojektowano wiadukt tramwajowy w łuku poziomym R = 150 o rozpiętościach teoretycznych przęseł 2 x 70.00 m. Tak znaczne rozpiętości przęseł, w stosunku do promienia łuku oraz konieczność zapewnienia jak najmniejszej wysokości konstrukcyjnej ustroju nośnego zdeterminowały wybór typu konstrukcji – wiadukt podwieszony z centralnym pylonem ramowym.

Znaczna siła odśrodkowa działająca na obiekt przy przejeździe tramwaju, oraz  nierównomierne obciążenie wynikające z obrysu pomostu w łuku spowodowały nietypowe ukształtowanie filara w formie nachylonego pylonu, co dało interesujący efekt.

O mostach moglabym długo…miałam problem jak dokonać wyboru, aby z pięterka o mostach nie zrobił się wieżowiec.Dlatego ograniczyłam się tylko do mostów krakowskich (i to też nie wszystkich).

Mogłabym długo, bo „wsiąkłam” towarzysko w środowisko krakowskich mostowców.

Trochę się osłuchałam, napatrzyłam, gdyż uczestniczyłąm (biernie) nieraz w różnych naradach mostowych, gdy po naradzie planowana była impreza. Narada się przeciągała , a jak już przyszłam na imprezkę to i siedziałam i słuchałam i oglądałam sobie te projekty.

Jednak nie umiałabym oczywiście napisać tego co wyżej o mostach bez pomocy zaprzyjaźnionego projektanta, którego poprosiłam o przygotowanie paru zdań o wybranych przeze mnie mostach.

Jak zechcecie chętnie opowiem o mostach w San Francisco  ale to już na innym pięterku.

Teraz zapraszam wszystkich do współtworzenia.
Zdjęcia, piosenki, wierszyki mile widziane.

Obrazek wyróżniający -zdjęcie lotnicze- kładka Bernatka i most Piłsudskiego.

265 komentarzy

  1. Makówka pisze:

    Odpowiadając na zainteresowanie Wyspiarzy zapraszam na pięterko o mostach.

    Odpoczniecie sobie od moich pstryczków.

    Po zdaniu „Są tu zdjęcia wykonane przez różnych jego znajomych, wśród nich znalazły się dwa z mojego aparatu robione z użyciem pożyczonego statywu (łatwo poznacie które)” powinna się znajdować galeria pt.”Kładka Bernatka”.

    Uprawnienia do robienia galerii Tetryk już mi dał, galerię udało mi się utworzyć i tu poległam.

    Chlip

    Zamiast mojej galerii zaczęły się ukazywać różne inne zdjęcia.

    Trudno, śmiejcie się ze mnie, a ja wtedy …pójdę się rzucić z jakiegoś mostu, ale najpierw może pójdę spać?

    • miral59 pisze:

      Popatrzyłam, Makóweczko, co masz za problem z galerią… to samo co z Mistrzem Q Delighted
      Nie mam problemu z „usadowieniem” galerii, gdy po prostu wpisuję w tekście, w odpowiednim miejscu… [nggallery id=661] (te 661 to numer Twojej galerii)… i już będziesz miała to co zaplanowałaś.
      A chociaż śmiech to zdrowie, lepiej śmiać się z kimś, niż z kogoś Wink
      A dużo lepiej po prostu pomóc… Happy-Grin

      • Makówka pisze:

        A czemu ukazywały się różne inne zdjęcia?
        Z komórki teraz tak tylko kuknęłam i kordelka wracam. Może jednak uda się zasnąć?

        • miral59 pisze:

          To pytanie, to chyba raczej do Ukratka, bo ja się nie znam Overjoy
          Ja po prostu wiem, jak to robię, bo tak mnie nauczył Ukratek. Nie wiem jak to działa, ale wiem, że działa Overjoy

          • Makówka pisze:

            Gdybym nie robiła tego wpisu o 2 w nocy to też Ukratek albo ktoś inny by mi pomógł. Byłam już śpiąca, zerknęłam na podglądzie, że są JAKIEŚ zdjęcia, dałam publikuj, a jak zobaczyłam inne zdjęcia to jedynie udało mi się skasować tę galerię co się pododawała.
            ODPUBLIKUJ nie bardzo wiedziałam jak, a szkoda mi było skasować całkiem cały wpis.

            No i z tej złości na siebie spać nie mogłam!

            • miral59 pisze:

              Gdybym nie była tak zajęta w dzień, na pewno bym Ci pomogła… przynajmniej w takim zakresie, w jakim mogę Pleasure
              Z samego rana pojechaliśmy na wycieczkę. Byliśmy w parku już o 7 rano, bo później nie byłoby czym oddychać TooHot!
              W południe odwiedził nas syn. Tydzień temu byli z Sarą (jego dziewczyną) na wycieczce trzydniowej, w Michigan . Przy okazji kupił mi prezent Happy-Grin
              Puzzle na których są ptaki z Michigan Delighted Mąż się śmiał, że znowu straci żonę na kilka dni (zanim ich nie ułożę) Overjoy
              Potem dzwoniła córeczka… no i trochę pogadałyśmy… Wink
              I tak dzień zszedł do wieczora…

  2. miral59 pisze:

    Mosty bywają piękne… Approve
    Mam całą masę zdjęć mostów z naszych wycieczek. Zwykle chodzimy tam, gdzie woda… a jak woda to i mosty Happy-Grin Tylko nie ma wśród nich tak malowniczych, jak pokazane przez Ciebie, Makóweczko…

    • Makówka pisze:

      Mogłabyś jakichś dodać na tym pięterku, proszę.
      Please

      • miral59 pisze:

        Dużo tego i nie wiem który wybrać… Thinking
        Tym bardziej, że nie potrafię dodać do nich tak pięknych legend, ani szczegółów technicznych Sad

        • Makówka pisze:

          Miralko!

          Na pięterko wybrałam te mosty, o których coś można dodać, a szczegóły techniczne to akurat miałam łatwo- wykonać jeden telefon.
          Wybierz te, które są najbardziej malownicze i które Ci się podobają najbardziej.
          O mostach San Francisco i innych w USA (jak pisałam) mogę zrobić kiedyś wpis, gdyż opowiadałam o nich na slajdowisku w „Kontynentach” parę lat temu.

          Muszę tylko znaleźć pstryczki i przypomnieć sobie co wtedy mówiłam.

  3. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Niewątpliwie mosty to efektowne budowle i cieszą się zasadnym powodzeniem wśród estetów. Są też wymagające konstrukcyjnie, tak więc łączą wiedzę i sztukę…

    • Makówka pisze:

      Dokonując wyboru, o których mostach napisać starałam się wybrać mosty „bliskie sercu Makówki”, a w opisach zwrócić uwagę właśnie na to łączenie wiedzy i sztuki. Miałam natomiast ułatwione zadanie, gdyż nie musiałam szukać w Internecie; wystarczył „telefon do przyjaciela”.

  4. Makówka pisze:

    Witajcie!

    Pochmurnie jakoś tak. To jest środek lata?

  5. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Bardzo ładne pięterko! Przekrój przez czasy, style i technologie, w dodatku z fachowym komentarzem. Most Wandy najbardziej tradycyjny, kładka robi wrażenie z tym jednym łukiem łączącym brzegi, ale niesymetryczny, nachylony pylon to jak projekt surrealisty (mimo że uzasadniony technicznie).

    No i w ogóle w dowolnym mieście nad większą rzeką mosty to newralgiczny element miejskiej infrastruktury. (A taki np. Poznań nie dość, że ma Wartę, to jeszcze rozczapierzoną na 4 linię kolejową, i trzeba jeszcze czasem przejechać nad albo pod torami).

    • Makówka pisze:

      Dziękuję Buziak Q za miłe słowo, że ładne pięterko.

      Cieszę się, że udało mi się je zbudować gdy akurat jesteś w domu= na Wyspie.

      Fala

  6. ikroopka pisze:

    Pierwsze, co mi się kojarzy, to (oczywiście) – „na lewo most, na prawo most, a dołem Wisła płynie” 🙂 Lubię mosty, fajnie, że podjęłaś temat, a do tego tak merytorycznie, brawo 🙂 Z krakowskich, najbardziej chyba (poza fotogeniczna Kładką, którą też rzecz jasna obfociłam) lubię stary most Dębicki, przez który przejeżdżałam milion razy, natomiast z wrocławskich uzbierałoby się więcej, bo są wyjątkowo malownicze. Zresztą – mostów ci u mnie dostatek, też z całej Polski.

    • ikroopka pisze:

      Oj, Most Dębnicki, oczywiście, zgubiłam literkę 🙁

    • Makówka pisze:

      Dziękuję za brawa THANK-YOU ikroopko!

      Oczywiście, że lubię most Dębnicki (i Grunwaldzki), gdyż przejeżdżałam i nadal przejeżdżam nimi nawet nie milion a parę milionów razy.

      Do wpisu wybrałam jednak te mosty, które są całkowicie (most Wandy) lub częściowo (kładka i wiadukt blisko Bagrów) dziełem zaprzyjaźnionego projektanta.

      Zapraszam do współtworzenia;podeślij mailem jakieś zdjęcia, proszę Please

      Zgubiłaś literkę? Temat mosty wywołał się na wpisie o moim zgubieniu się, więc może na Wyspie gubienie i mosty ma ze sobą coś wspólnego?

  7. Quackie pisze:

    Fajrant i przerwa (i jeszcze po drodze posiedzenie zarządu stowarzyszenia, o którym ma się rozumieć całkowicie zapomniałem).

  8. Makówka pisze:

    Makówka dziś się wahała jak ten baca czy iść na poprawiny.

    Słońce! -idę na Bagry.
    Chmury -nie idę.
    Słońce -idę.itd i tak w kółko…)

    Aż w końcu o 17.30 wyruszyła. Popływała, w Hornie zjadła chłodnik i pizzę i teraz wróciła do domu.

    W pierwszej kolejności Wanna

    potem kordelka , ale nie celem spania.

    Wykąpana, w koszulce nocnej będę pełnić honory gospodyni pięterka i „się odnosić”.

  9. Makówka pisze:

    Czy Szanowny Pan Q mógłby pomyśleć, aby Dobranocka była tematyczna?

    Please

  10. Quackie pisze:

    Druga część wspomnień na temat mostów wiąże się z Poznaniem, ale trochę od innej strony niż Bożenka, bo też i od innej strony znam Poznań.

    Przyjeżdżałem na wakacje do poznańskiej Babci, która mieszkała w bezpośrednim pobliżu ulicy Roosevelta i (jak się później dowiedziałem) prawdziwego domu, gdzie mieszkali fikcyjni Borejkowie, bohaterowie powieści Małgorzaty Musierowicz.

    Mosty, które pamiętam najlepiej z tamtych czasów, to właściwie wiadukty, mosty nad (albo pod) linią kolejową. Pierwszym i najbliższym był zespół mostów u zbiegu ulic Poznańskiej, Pułaskiego, Libelta i Roosevelta. To tamtędy chadzało się do miasta (przez Libelta) lub jeździło tramwajem do parku na Cytadeli (czołgi!).

    W drugą stronę, do parku przed i za Operą (czyli na Teatralkę) chodziło się przez Most Teatralny, w starym stylu, z latarniami (czy w latach 70′ i 80′ też już taki był? Nie pamiętam!). No i na samym moście był i jest przystanek tramwajowy w stronę miasta.

    Następny jest Most Uniwersytecki, na którym w ogóle słabo się czuje jego „mostowość”, pewnie dlatego, że stanowi de facto zjazd z ronda Kaponiera, a zaraz za nim są budynki UAM oraz Akademii Muzycznej, a dalej jeszcze Zamek. Oczywiście jak na nazwę przystało, tym mostem chodziło się i jeździło na zajęcia na studiach.

    Most Dworcowy, jak sama nazwa wskazuje, znajduje się koło Dworca PKP, ale nie tylko z koleją się kojarzy: na jego wylocie znajduje się główne wejście na Międzynarodowe Targi Poznańskie, z charakterystyczną „rakietową” wieżą.

    No a potem to już mosty nad Wartą: Królowej Jadwigi, którym jeździłem do Radia Afera na Politechnice, a wracałem z nocnych dyżurów przez Most Rocha (którym wtedy jeszcze nie jeździły tramwaje) na piechotę do Garbar, a potem koło Cytadeli na Winogrady (gdzie mieszkałem).

    No i oba mosty na Ostrów Tumski, kojarzące się głównie z wyprawami do Nowego ZOO (i tu już wędrujemy niedaleko Bożenki), bo zaraz za nimi i za Rondem Śródka jest początkowa stacja kolejki Maltanka.

    A potem tymi mostami jeździło się na Miłostowo, na groby Babci, Prababci, Cioci (siostry Babci) i Wujka (męża Cioci).

    • Makówka pisze:

      Dzięki Quacki za te wspomnienia.
      Poznania właściwie nie znam. Zwiedzałam kiedyś bardzo pobieżnie i tyle.

  11. Makówka pisze:

    Zerknęłam na pocztę i widzę, że ikroopka przysłała w mailu jeszcze jakieś mosty.

    Jednak tym kolorowym mostem zakończę na dziś, aby była możliwość pod każdym mostem porozmawiać, coś sobie przypomnieć, skojarzyć.

    Nie chodzi przecież tylko o kuknięcie na zdjęcie, ale o tę „wymianę myśli” jak to ładnie kiedyś Q napisał o Wyspie.

  12. Makówka pisze:

    DOBRANOC!

    lulu

  13. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Gorąco zapraszam Państwa na imprezkę pt. „Żar tropików” Wink

  14. Quackie pisze:

    Dzień dobry! To ja na kawkę.

  15. Makówka pisze:

    Dzień dobry!

    To ja na herbatkę!

  16. Makówka pisze:

    Pozdrawiam z Bagrow.Cudne pływanie,bagrowe życie towarzyskie kwitnie,jest wesoło…

  17. Quackie pisze:

    Fajrant i przerwa.

  18. Makówka pisze:

    Wróciłam do domu. Teraz Wanna , kolacja i zaraz kuknę na nowe komentarze, bo z komórki na słońcu to jednak kiepsko się pisze.

  19. Quackie pisze:

    No to i po przerwie.

    Mostów w Kielcach specjalnie nie ma, bo też i rzeczka (Silnica) bidna, więc nie kojarzę nic specjalnego, chyba tylko ten przebiegający po zaporze, zamykającej Zalew Kielecki (ale to żaden most, raczej tylko zapora właśnie).

  20. Wyimaginowany pisze:

    Tak sobie myślę, miałem okazję przejeżdżać tu i tam. Przeglądając zbiorcze artykuły o urokliwych mostach typu TOP xx, okazuje się iż większość z nich widziałem na oczy. I co ? Okazuje się iż nie mam żadnego zdjęcia mostu. Nawet bywając wielokrotnie we Wrocławiu, który niezmiernie lubię, mosty traktowałem jako uroczy element całości i nie przyszło mi na myśl, by robić im zdjęcia. Nie nawykłem ? A może kwestia postrzegania i okazuje się, że taki na przykład „most zakochanych”, bez kłódek a przede wszystkim bez pięknego (szczególnie nocą) tła jakim jest Ostrów Tumski, straciłby swój urok i byłby jednym, niewiele wyróżniającym się mostkiem z całej tej setki ? Być może…. 🙂 No dobra, już „nie filozuję” !

    • Makówka pisze:

      Lordzie wydaje mi się, że ja do pewnego czasu też jakoś mostów „nie dostrzegałam”.
      Dopiero przyjaźń z projektantem mostów spowodowała, że zaczęłam inaczej na nie patrzeć. Zaczęłam dostrzegać w nich nie tylko użyteczność, lecz piękno.

      Miałam okazję obserwować jak powstają projekty, słuchać ile z tym jest nieraz problemów i dlatego ten temat stał mi się emocjonalnie bliski.

      Zresztą mosty są symbolem ŁĄCZENIA jak sam kiedyś napisałeś.

      • Wyimaginowany pisze:

        Absolutnie, nie zaprzeczam pięknu mostów. Doceniam je i to bardzo. Tyle, że nigdy nie traktowałem ich jako obiektu do fotografii, zawsze był ten „szerszy kadr”. Być może to też kwestia, że nie jestem stereotypowym „japońskim turystą” ? Zwiedzam i zapisuję „w głowie” 🙂

        • Makówka pisze:

          Ja nie robię fotografii, bo nie mam ani sprzętu, ani umiejętności.
          Pstrykam dla utrwalenia, bo moja głowa jakoś kiepsko „zapisuje”.
          Natomiast wyjątkowo zaimponowała mi ikroopka, która jak się okazało ma tak ogromną ilość sfotografowanych mostów. Warto zajrzeć na jej bloga.

  21. Makówka pisze:

    DOBRANOC!

    lulu

  22. Quackie pisze:

    Dzień dobry, zaraz bieganie i załatwianie, a potem praca, więc witam się przelotnie…

  23. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    W pędzie od rana zdołałem wreszcie zajrzeć na Wyspę 🙂

    • Makówka pisze:

      Witaj, witaj!

      Już się martwiłam, czy to TYLKO wir w pracy, czy jednak jakieś inne wiry Cię porwały.

  24. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Nie było mnie trochę i aż tyle do czytania!!! Delighted
    Odwykłam od pracy. Także nic dziwnego, że wczoraj padłam jak kawka po strzale Tired
    Dziś „powtórka z rozrywki”… z tym, że jadę do pracy prawie 100 km (dokładnie 96 km) w jedną stronę Weary To się ujeżdżę… Wink

    • Makówka pisze:

      Szerokiej drogi Miralko!

      Faktycznie komentatorzy dopisali, w wolnej chwili jest co czytać. W wolnej chwili, ha, ha, coś czuję, że dziś trudno będzie Ci ją znaleźć.

  25. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry:)

    „Widzisz ten łuk żelazny, pod którym dusi się rzeka?
    To ja swą rękę przedłużyłem mostem.
    Przejść przez most to znaczy zaufać ręce człowieka,
    uwierzyć w łuk krzywy o znaczeniu prostym.”
    („Filozofia mostu” – Jalu Kurek)

    Coś w mostach być musi, skoro tak wiele z nich doczekało się poetyckiego komentarza:)

    Choćby Most Admirała w Palermo:

    „Na wdzięcznych łukach spoczywa jak anioł
    Most Admirała na rzece Oreto,
    Która w tym miejscu dawno nie jest rzeką,
    Albowiem ludzie zmienili jej bieg.
    Dziś most łagodnie rozpięty nad górą
    Śmieci, rozbitych garnków i nocników,
    Nie mówi więcej o spienionych falach
    Które widziały człowieka w czerwieni,
    Lilie Burbonów i mille soldati,
    I stu Polaków, którzy suto krwawiąc
    Szli do śródmieścia po trupach swych braci.
    Aż doszli. Doszli umarli i żywi.
    Gdzie znajdziesz dzisiaj ślady po ich życiu?
    Gdzie znajdziesz dzisiaj ślady po ich śmierci?”
    („Most Admirała” – Roman Brandstaetter)

    Albo Most Pralniczy w Petersburgu:

    „Na Moście Pralniczym, na którym
    upodabniamy się do wskazówek cyferblatu,
    obejmujemy się w dwunastu przed tym,
    jakby nie na dobę, a na ostateczne rozstanie,
    – dzisiaj tu, na Moście Pralniczym
    rybak cierpiący na kompleks Narcyza
    wpatruje się, zapomniawszy o spławiku,
    w swój niewyraźny obraz.

    Rzeka to go odmładza, to postarza.
    To ukazuje młode obszary,
    to napływa zmarszczkami na czoło.
    On zajął nasze miejsce. No cóż, ma rację!
    Do tej pory wszystko, co samotne,
    jest symbolem innego czasu;
    a to – porządek przestrzeni. Niech się
    wpatruje z uwagą w nasze wody
    i nawet rozpoznaje siebie. Jemu
    rzeka prawnie się należy,
    jak domowi, do którego wniesiono lustro,
    ale w nim nie zamieszkano.”
    („Most Pralniczy” – Josif Brodski)

    Czy wrocławski Most Pokoju:

    „Wprost przed siebie
    wieże odpływają
    na grzbietach fal
    Odry,
    cały czas pozostając
    w tyle za mną.”
    („Na Moście Pokoju” – Monika Taubitz)

    Wywołały tyle niezapomnianych refleksji:

    „Szaro na moście stoi ślepiec stary,
    jak słup graniczny królestw bez imienia.
    On może jądrem jest, środkiem istnienia,
    wkoło którego krążą gwiazd zegary,
    I konstelacji jasnych centrum cichym.
    Bo wszystko przy nim pędzi, błyszczy szychem.

    On jest ten święty, który się nie zmienia,
    wstawiony w chaos wielu błędnych dróg;
    on jest podziemnych pieczar ciemny próg,
    stojący pośród płytkiego plemienia.
    („Pont du Carrousel” – Rainer Maria Rilke)

    Przywiodły do zachwytu:

    „Cóż piękniejszego ma do pokazania
    Ziemia? I tylko człowiek otępiały
    Mógłby ominąć widok tak wspaniały.
    Bo miasto oto świtem się odsłania
    Jak szatą. Nagle ciche, z zadumania
    Okręty, wieże, świątynie powstały,
    Ku polom, niebu całe się podały,
    Błyszcząc; dym jeszcze blasków nie zagarnia.
    O, nigdy piękniej słońce nie pławiło
    W przepychu swoim dolin, wzgórz, kamieni,
    Nigdym spokoju nie czuł z taką siłą.
    Rzeka! Patrz, wedle woli fal się mieni.
    Boże mój! Miasto domy w krąg uśpiło.
    Jak cicho w wielkim sercu tej przestrzeni!”
    („Ułożone na Moście Westminsterskim
    3 września 1802 roku” – William Wordsworth)

    Skłoniły do zadumy:

    „1
    U schyłku dnia
    i tęcza zawodzi:
    jest mostem do jasności
    co zachodzi.

    2
    Niewiarygodne wprost –
    więc dla samobójcy
    przepaścią
    bywa most?

    3
    Zaledwie wszechświat znów ostygł
    zaczęto wznosić
    mosty.
    Mosty ku.
    Mosty w świetlane.
    Mosty do lepszych planet.
    Do bożego dziecięcia.
    Do małego księcia.
    Lecz nim dokonano przedsięwzięcia
    zauważono po ich stronach obu
    kompletny brak
    globu.

    4
    Weszła na most.
    Skoczyła.
    Czy tyle tylko warta
    ile zaważyła
    ciecz przez nią wyparta?
    („Most” – Joanna Kulmowa)

    Zasmuciły:

    „A mnie, synowi miasta, co nad żadną rzeką,
    łuki mostów już zawsze luk brwi podnosiły
    i obraz długo we śnie szumiał pod powieką
    i bił w omszałe przęsła fali kożuch siwy.

    Niejeden wybuch niebo w moich oczach zbełtał,
    spod nóg mych wyrwał ziemię, na którą wróciłem.
    Patrzę – nad wodą Wiseł, Dunajów i Wełtaw
    znów ludzie niosą śruby i stalowe piły.

    Chcę patrzeć, jak znów mosty skaczą z brzegu na brzeg,
    choć nie wierzę, że tęcze są mostami Boga.
    Nie chcę się mego mostu nad rzeką krwi zaprzeć,
    lecz syna uczę chodzić po mostach Van Gogha.”
    („Mosty” – Stanisław Jerzy Lec)

    I – wreszcie – pozwoliły powrócić :

    „Stał sobie skromnie nad Wilejką
    nie przeczuwając, co się stanie…
    Chodził do biura pan Domeyko
    po nim i dzwoniły sanie;

    Most jak to most. Na moście śpiewał
    dziad krzywonosy wniebogłosy,
    a z drugiej strony w budce z drzewa
    lampka złociła papierosy.

    Ale w ten wieczór biły dzwony,
    boś ty przez most szła, smagły cherub –
    i dwie latarnie z każdej strony
    błysły jak czterech oficerów;

    i zapachniało wszerz i wokół
    kadzidłem, winem w pięknej szklance –
    podobnie o wileńskim zmroku
    pachną „Ballady i Romance”.

    A most się zrobił szafirowy,
    z szafirowego srebrny, potem
    szkarłatem okrył się i złotem
    i tak już został.”
    („Wesoły Most” – Konstanty Ildefons Gałczyński)

    🙂

    • Makówka pisze:

      Witaj Leno!
      Cieszę się że udało Ci się zajrzeć i tyloma wierszami wzbogacić mój wpis.
      Dziękuję.
      Buziaczki
      Z Bagrow pozdrawiam.

    • Quackie pisze:

      Jestem pod-wra-że-niem.

      Mam w głowie sporo kontekstów, a tyle wierszy na zadany temat bym nie uzbierał.

      Approve Brawo! Brawo! Brawo!

      • Makówka pisze:

        Też jestem pod wrażeniem.To był temat pracy dyplomowej Leny jeśli dobrze pamiętam?
        Brawo!
        Dołączam do braw!

        • Lena Sadowska pisze:

          Dziękuję, Makówko.

          Pisanie prac czasem się przydaje.
          Ta była semestralna.
          Magisterską pisałam o baśniach:)

          Pozdrawiam:)

          • Makówka pisze:

            Baśniach?

            Może uda mi się na jakimś następnym pięterku (jeszcze nie wiem, o czym) nawiązać do jakiejś baśni tak jak mosty połączyłam z legendą?

            Może to jednak nie być takie proste, ale, ale …jakby co pomożesz Leno?

            A może znasz baśń, która wiąże się z mostem?

            • Lena Sadowska pisze:

              Znam:)

              W wielu polskich baśniach most jest miejscem spotkań „siły nieczystej” z ludźmi, którzy coś przeskrobali:)
              „O Kasieńce, co z utopcem na moście tańcowała”
              „O żołnierzu, co gryfa oszkapił”:)
              „Chciwy wodnik”
              „Diabelski Most”
              Jest norweska, bodajże, baśń o „Trzech koziołkach” i trollu, nordycka, jeśli się nie mylę, baśń o „Moście Thora”:)

              Ale może ta Ci się spodoba:):

              Tiltia Spalva

              Dawno, dawno temu zasnął sobie Boron dniem szczególnie ciężkim umęczony.
              Czasy jakieś takie nastały, że ludkowie – zamiast, jak Zakon odwieczny nakazywał, w zgodzie z innym Stworzeniem żyć i radować z dobroci wszelkiej – nie tylko wywyższać się zaczynali, ale nawet między sobą spory głupie wieść.
              Chmurzyły się na to myśli błękitne Dangusa, więc i roboty z frasunkami Dangusowymi miał Boron huk. Wystarczyło zatem, że spoczął na chwilę i głowę skłonił, by w sen zapaść.
              Tak i tym razem było.
              Przysnął Boron strudzony i sen mu się piękny przyśnił, a że pod srogim grymasem dużo słodyczy Deszczowy Włodyka skrywał – nad pięknością snu łzę uronił serdeczną.
              Jak raz Saulie Jasna drogą swoją podążała właśnie i tak ją ta łza po policzku sunąca zafascynowała, że z drogi zwykłej zeszła. Pochyliła się nad śpiącym i, skuszona łagodnością niespodzianą Boronowego oblicza, pocałunek delikatny na jego wargach złożyła.
              Drgnął Boron na tę pieszczotę niezwykłą. Nim jednak oczy otworzył, zawstydzona Saulie umknęła. Nie potrafiła jednak uśmiechu pohamować, który jasnym promykiem drżącą kroplę musnął.
              Gdy Boron uchylił powieki, tuż przed nim Most Tęczowy rozkwitał. Wzrokiem po barwnej estakadzie sunąc, spłonione oblicze Saulie ujrzał wreszcie i domyślił się wszystkiego…

              Gdy na niebie Warawi-Tęcza rozkwitnie, najstarsi ludkowie powiadają, że znów Saulie-Słońce Boronowi-Deszczowi pocałunek skradła…

              Pozdrawiam:)

              • Makówka pisze:

                Ten most tęczowy bardzo mi się podoba! Rainbow

                Dziękuję, bardzo dziękuję Leno!

                kiss_a_heart

                • Lena Sadowska pisze:

                  Cała przyjemność po mojej stronie:)

                  I – tak, oczywiście, chętnie pomogę, jeśli będę potrafiła:)

                • Makówka pisze:

                  Widziałaś Leno zdjęcie mostu sfotografowanego przez ikroopkę, który dodałam 27.07.20 o godz.23:21 ?

                • Lena Sadowska pisze:

                  Tak:)

                  Kolorystycznie przypomina place zabaw:

                  „Huś­ta­wecz­ka mknie do góry,
                  jak­by mia­ła żywe skrzy­dła,
                  aż mia­ro­wo chrzęsz­czą sznu­ry,
                  skrzy­pią bel­ki i spo­idła.”
                  („Huśtawka” – J. Birkenmajer)

                  🙂

                • Makówka pisze:

                  Jesteś niesamowita z tym wierszykiem lub baśnią na każdą okazję.

                  Kolorowych, baśniowych snów Leno!

                • Lena Sadowska pisze:

                  🙂

                  Dobrej nocki, Makówko:)

      • Lena Sadowska pisze:

        Dzień dobry, Quackie:)

        Och! Bardzo dziękuję – szepnęła i zawstydzona schowała się w kąciku…

        Pozdrawiam:)

  26. Lena Sadowska pisze:

    Witaj, Makówko:)

    Mam nadzieję, że choć trochę wywiązałam się z obietnicy.
    Wybacz formę, ale nie sądziłam, że tak szybko swój „Post o mostach” zamieścisz i dopiero wczoraj w nocy miałam możliwość pobuszowania po blogach:)

    W ramach zadośćuczynienia dołączam jeszcze mój ulubiony mostowy wiersz:):

    „Dziwna planeta i dziwni na niej ludzie.
    Ulegają czasowi, ale nie chcą go uznać.
    Mają sposoby, żeby swój sprzeciw wyrazić.
    Robią obrazki jak na przykład ten:

    Nic szczególnego na pierwszy rzut oka.
    Widać wodę.
    Widać jeden z brzegów.
    Widać czółno mozolnie płynące pod prąd.
    Widać nad wodą most i widać ludzi na moście.
    Ludzie wyraźnie przyspieszają kroku,
    bo właśnie z ciemnej chmury
    zaczął deszcz ostro zacinać.

    Cała rzecz w tym, że nic nie dzieje się dalej.
    Chmura nie zmienia barwy ani kształtu.
    Deszcz ani się nie wzmaga, ani ustaje.
    Czółno płynie bez ruchu.
    Ludzie na moście biegną
    ściśle tam co przed chwilą.

    Trudno tu obejść się bez komentarza:
    To nie jest wcale obrazek niewinny.
    Zatrzymano tu czas.
    Przestano liczyć się z prawami jego.
    Pozbawiono go wpływu na rozwój wypadków.
    Zlekceważono go i znieważono.

    Za sprawą buntownika,
    jakiegoś Hiroshige Utagawy,
    (istoty, która zresztą
    dawno i jak należy minęła),
    czas potknął się i upadł.

    Może to tylko psota bez znaczenia,
    wybryk na skalę paru zaledwie galaktyk,
    na wszelki jednak wypadek
    dodajmy, co następuje:

    Bywa tu w dobrym tonie
    wysoko sobie cenić ten obrazek,
    zachwycać się nim i wzruszać od pokoleń.

    Są tacy, którym i to nie wystarcza.
    Słyszą nawet szum deszczu,
    czują chłód kropel na karkach i plecach,
    patrzą na most i ludzi,
    jakby widzieli tam siebie,
    w tym samym biegu nigdy nie dobiegającym
    drogą bez końca, wiecznie do odbycia
    i wierzą w swoim zuchwalstwie,
    że tak jest rzeczywiście.”
    („Ludzie na moście” – Wisława Szymborska)

    Pozdrawiam:)

    • Makówka pisze:

      Oczywiście, że się wywiązałaś, Leno,dziękuję.
      Szybko?
      Jak tylko wróciłam ze Stróży do domu to nie poszłam spać aż zbudowałam skoro obiecałam.
      Faktycznie w mostach „coś jest”.

  27. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry, Wyspo:)

  28. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Jestem po pracy, zaraz przerwa, ale jeszcze przebiegnę po szczebelkach…

  29. Makówka pisze:

    Czy ja się już chwaliłam, że jestem w domu?

    Wykąpana, przed kolacją.

  30. Quackie pisze:

    Przerwa się nieco przedłużyła, ale już jestem.

  31. Quackie pisze:

    A także: dobijamy do 250 komentarzy, a nie widzę nic w szkicach. To może jakaś skromna galeria ptaków z Wielkopolski?

  32. Quackie pisze:

    A ja zapraszam na nowe pięterko. Jeszcze chwilę pobędę na Wyspie.

  33. Lena Sadowska pisze:

    Dobranoc, Wyspo:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)