W 2016 roku pojechałam do Łodzi sentymentalnie „śladami dziadzia”.
Oprócz wędrowania „śladami” również zwiedzałam i …dobrze się bawiłam.
O! -właśnie tak się bawiłam.

W Łodzi jest co zwiedzać -Manufaktura, Księży Młyn, Biała Fabryka. Obowiązkowy spacer ulicą Piotrkowską – to pewnie każdy zna.
A znacie murale łódzkie? Gdyby kogoś te miejsca zainteresowały z przyjemnością mogłabym oprowadzić w następnym wpisie.
Dziś zapraszam do Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.
Co trzy lata odbywa się tam Międzynarodowe Triennale Tkaniny.
TT jest obecnie najstarszą, największą i najbardziej prestiżową na świecie wystawą promującą współczesną sztukę włókna. Pierwsza edycja Triennale miała miejsce w 1972 r.
Jest to wystawa i zarazem konkurs.
W skład międzynarodowego jury wchodzą światowej sławy eksperci i artyści zajmujący się sztuką włókna. Wszystkie prace zgłoszone do konkursu, oprócz kryteriów artystycznych, muszą spełniać główne „kryterium techniczne” – dzieła powinny być wykonane z surowców włókienniczych lub operować techniką przeplotu.
Byłam tam z moim osobistym fotografem i kierowcą.
Spośród wielu zdjęć wybrałam głównie te, na których widać, że w Muzeum można się też dobrze bawić. Obsługa i inni zwiedzający patrzyli na nasze wygłupy przychylnie, a niektórzy nawet z życzliwym uśmiechem.
#zostanwdomu może to dobry moment, aby zaproponować Wam trochę zwiedzania i poważnie i z przymrużeniem oka?
Nie wiem jak Wam, ale mnie bardzo brakuje zabawy i uśmiechu.
Na początek porozmawiam jak Ryba z rybami (jestem spod znaku Ryby).


Jak myślicie -, czy byłaby z tego ładna sukienka?

Czy lepsza ta z tamponów?

Sprytny pomysł na wydzierganie sobie psa jako alibi do spacerów.

Kolorowa kula widoczna u góry z bliska.

Tylko proszę bez skojarzeń! Te „gadające głowy” są z 2016 roku!

Do środka instalacji wolno było wchodzić byle ostrożnie.

Ciekawa ta instalacja, prawda?

Tym wpisem chciałabym zachęcić Was do odwiedzenia 16 Triennale Tkaniny w Łodzi, gdyż (UWAGA! ) wystawa została przedłużona do 27 lipca 2020. Planowo miała być od 15.10.19 -do 15.03.20.
Po raz pierwszy aktualne TT ma swój temat przewodni. Tym tematem jest „Przekraczanie granic”. Oto jakie wytłumaczenie tego tematu można znaleźć na stronie Muzeum.
Ten temat zawiera w sobie wiele problemów współczesności, które re definiują znaczenie tożsamości naszej cywilizacji, grup etnicznych, społecznych czy każdego z nas z osobna. W dobie nagromadzenia stale zmieniających się czynników jesteśmy niemal cały czas zmuszani do przesuwania granic naszego rozumienia rzeczywistości lub do ich wyznaczania, choćby w kwestii godności lub poczucia osobistego bezpieczeństwa. Czy dążymy jako cywilizacja do świata bez granic? Wydaje się, że granice mają pejoratywne znaczenie, a ich przekraczanie jest wyrazem wolności. Niejednokrotnie stanowiły źródło konfliktów pomiędzy wyznaczającymi je i utrzymującymi a tymi, którzy chcieli je przekraczać. Nienaruszalność czy obalanie granic rysuje się zatem jako wielki cywilizacyjny problem, który ma swoje odbicie w kwestiach politycznych, społecznych, kulturowych, naukowych, religijnych, w problemach dotykających każdego z nas osobiście. Ten szeroki problem znalazł wreszcie wyraz w artystycznej ekspresji.
W komentarzach pokażę parę najciekawszych prac, ale wtedy już z możliwością obejrzenia zdjęcia w większym rozmiarze. No i bez moich wygłupów.
Na dowód, że w 2016 roku byłam nie tylko na TT pożegnam się z Wami wraz z misiem.

Jako obrazek wyróżniający zdjęcie, na którym widać, że wystawa była na paru poziomach.
Autorem tego i wszystkich innych zdjęć tego wpisu jest mój osobisty fotograf (i kierowca), który wyraził zgodę na ich pokazanie na Wyspie.
Kiedyś zastanawiałam się, czy dobrym pomysłem byłoby pięterko oprowadzające po Muzeach krakowskich. Było to gdy w jakimś między między wspominałam o wizycie w Muzeum.
Teraz postanowiłam wrócić do tego pomysłu, ale zacząć od Łodzi. Czemu od Łodzi? Sentymentalnie i rodzinno osobiście akurat teraz nie powinno chyba Wyspiarzy dziwić. Właśnie w Łodzi całe swoje powojenne życie spędzili rodzice mojej mamy. To ta podświadomość, o której w odpowiedzi Q wspomniałam na poprzednim pięterku.
Zapraszam na wycieraczkę, w której zachęcam do zwiedzenia Muzeum Włókiennictwa, ale i też do odrobiny żartu.
Zrobiłam nową kategorię W Muzeum -gdyby pomysł się Wam spodobał mogłabym w następnych wpisie oprowadzić Was po Muzeach krakowskich. A może nie tylko krakowskich? Albo inne Muzeum w Łodzi?
Jak zawsze zachęcam do współtworzenia wpisu -dodawanie swoich zdjęć z ciekawszych wystaw w Waszych miastach. Tak jak kiedyś było z pięterkiem o zamkach, pamiętacie?
Dobry wieczór na nowym pięterku.
Te ryby kojarzą mi się z o wiele bardziej realistycznymi (ale oczywiście mniej artystycznymi) poduszkami, które sprzedaje się w nadmorskich miejscowościach w sklepikach z pamiątkami. Ale kształt i rozmiary zbliżone.
Tkanina, która wygląda jak czarna, a może biała dziura, okolona tęczą, jest po prostu prześliczna – tu przemawia przeze mnie laik, który lubi uporządkowane kolory
A przedostatnie zdjęcie wygląda, jakby komuś wisiało to Triennale
Mistrzu Q chyba nie do końca rozumiem co masz na myśli pisząc przedostatnie zdjęcie wygląda, jakby komuś wisiało to Triennale.
Mógłbyś jaśniej jak do blondynki
Zwróć uwagę Q na obrazek wyróżniający -tam też jest ta kula, ale trzeba wzrok wytężyć.
Jak lubisz kule będę miała coś dla Ciebie.
Przyznaję bez bicia, że nie miałem pojęcia ani o Muzeum, ani o Triennale… Faktycznie interesująca ekspozycja, liczę na dalsze zdjęcia.
Te gadające głowy to wiklina? Bo tak wyglądają…
Do 27 lipca -mnóstwo czasu. W planie wraz z moim osobistym fotografem i kierowcą był wyjazd do Łodzi w marcu. Okazało się to z oczywistych powodów niemożliwe.
Tym wpisem (jak pisałam) chciałam zachęcić i zainteresować tą wystawą Wyspiarzy. Do Łodzi warto pojechać nie tylko na TT, gdyż jest tam wiele innych ciekawych rzeczy do obejrzenia.
Sama do niedawna miałam w oczach dawną fabryczną Łódź, to miasto, w którym byłam jako dziecko dość często i zaskoczyło mnie jak bardzo się zmieniło i jakie zrobiło się turystycznie ciekawe.
Będą dalsze zdjęcia (jak obiecałam) w komentarzach, ale teraz uciekam do wanny.
Wróciłam z wanny i teraz odpowiadam Tetryku na Twoje pytanie.
Wydaje mi się, że z wikliny.
Przyznaję bez bicia, że jako osoba nieobeznana z tematem zaskoczona byłam, że Wystawa Tkaniny może być tak ciekawa, bo w głowie miałam trochę inne wyobrażenie co to jest tkanina.
Definicja jest prosta:
Tkanina to wyrób powstający w wyniku przeplatania ze sobą (według założonego splotu) wzajemnie prostopadłych układów nitek osnowy i wątku.
Tymczasem organizatorzy konkursu TT nie narzucają tematów, nie promują określonych technik, czy stylistyk. Wymagania formalne mówią jedynie, że prace mają być wykonane z materiałów włóknistych lub w technice przeplotu i nie mogą przekraczać rozmiarów 3x3x3 m i wagi 100 kg.
I znów zrobiła się taka godzina, że czas iść spać.
Dobranoc!
Dzień dobry na nowym pięterku

Nie ukrywam, że o tego typu wystawach nawet nie słyszałam, a co dopiero mówić o odwiedzaniu…
Na pewno jest ciekawie…
O muzeach, w których tu byłam, robiłam oddzielne pięterka, więc żadnych zdjęć nie dodam. Po co powielać to, co już było
Nie odzywałam się tak długo, bo rozmawiałam z koleżanką z Arizony. Przeprowadziła się z Illinois prawie dwa lata temu. Całe szczęście tam na wybory już nie pójdzie


Nie chcę poruszać tematów z nią omawianych, ale włosy podniosły mi się na głowie. Nawet ją zapytałam co ona ogląda w internecie, że plecie takie głupoty. Nie uzyskałam żadnej konkretnej odpowiedzi…
Ale już sza
Mamy piękne pięterko Makóweczki i na nim powinniśmy się skupić
Witajcie,witaj Miralko!
Dziękuję za miłe słowo.
A o poglądach koleżanki to…ech faktycznie lepiej szybko zapomnieć skoro argumenty do niej nie przemawiają.
Warto rozmawiać z takimi co mało wiedzą, nie interesują się, bo wtedy jest szansa, że ich niesprecyzowane poglądy wynikają z pobieżnego wysłuchania wiadomości w TVP.
Witajcie!
Zdążyłem przeczytać komentarze i nie wiem, kiedy uda mi się zajrzeć znowu…
Dzień dobry. Całkiem niby długo spałem, a jakoś tak… niekoniecznie dostatecznie.
Zanim znowu spadniesz z reklamy, przypominam, iż obiecałaś nam zdjęcia laureatów konkursu i to duże… 😉
Dziękuję Tetryku za upomnienie się. Napisałam już o tym minutę później, ale schodek wyżej w odpowiedzi do Maksa.
Fajrant i przerwa.
Dobry wieczór.
Łódź ? Byłem kiedyś w Łodzi. Na tamten czas uważałem ulicę Piotrkowską za świetne miejsce. Zaczynając poranny spacerek, od placu Wolności do końca i z powrotem, zachodząc tu i ówdzie, potrafiłem zaliczyć cało lekcyjne wagary bez opuszczania tegoż ciągu różnorakich atrakcji. To były czasy… 😀
Witaj Lordzie!
Miło, że zajrzałeś. W Łodzi bywałam dość często jako dziecko w odwiedzinach u moich dziadków.
Z samego spaceru ulicą Piotrkowską mogłabym zrobić osobne pięterko jak tylko zechcecie.
Jaka ładna róża!
Moja „przygoda” z Łodzią trwała pół roku, wyjechałem na kilka tygodni z zamiarem powrotu lecz tak się nie stało. Z racji dość młodego wtedy wieku samo miasto pamiętam jako niezbyt urocze a jednym z niewielu ciekawych miejsc dla kogoś mieszkającego na prowincji była właśnie Piotrkowska. Były to wczesne lata 90. 🙂
A róża ? Ona tylko tak na chwilkę, leżała na gravatarze nieużyta i zapomniana, przy okazji dzisiejszych odwiedzin, choć na moment ją tu umieściłem 🙂
Miło mi Wyimaginowany, że na tym pięterku akurat przyszedłeś jako róża.
Ten wpis dla mnie taki trochę specjalny, bo jednak nie tylko o Muzeum mi chodziło.
Mój dziadziu zmarł w 1966 roku, babcia 1982, a ich córka, czyli moja mama niewiele ponad miesiąc temu…i to jednak trochę o to mi chodziło.
Ale Ty wiesz przecież…
Lordzie! Rozkwitasz! 😉
Różą zakwitła niejaka Anna G. 🙂
RÓŻOWA MAGJA
Na złocistej fajerce
spalę różową różę,
czarne pióreczko kurze
i jedno ludzkie serce.
Nikogo nie otruję,
nikogo nie zabiję,
serce to jest niczyje,
jest ono tylko — moje.
Gołębia nie zaduszę,
me czary są bezkrwawe
w czarodziejską potrawę
wrzucę mą własną duszę.
MPJ
Ulubiona róża Jasminki?
To pięterko trochę wspomnieniowe, choć nie wprost, więc i jest miejsce dla Jaśminki.
Dzień dobry. 🙂
Tak, to ta sama, z ogródka. Najwidoczniej miałem zmienić tę różową, w której tu przyszedłem, po czym wynikła ta całą sytuacja z aniołkiem , więc ta musiała poczekać na swą chwilę. 🙂
Miło mi, że teraz właśnie nadeszła TA CHWILA, tu na moim pięterku.
Kochani, zmykam, gdyż padam na nos. Dobranoc!
Zapomniałam napisać -wszystkie zdjęcia pokazywane w komentarzach są zrobione przez tego samego fotografa co na pięterku.
Do jutra!
Witajcie!
Świetna jest ta tkanina z ptasią duszą ulatującą do nieba!
A wiesz, zanim przeczytałam Twój komentarz – również tak pomyślałam 🙂
Piękna interpretacja Tetryku!
Wydaje mi się, że udało mi się Was przekonać, że TT to ciekawa wystawa?
Dzień dobry. Jasno i słonecznie.
Dzień dobry, ciekawe prace, nawet ten kolorowy zawrót głowy w postaci ciepłych skarpetek 😉
Maczku, nie wiedziałam, że se poszłaś w ślady Twardowskiego. I co? Mam Cię tera wypatrywać na srebrnym globie?
Hmm, Srebrzysty Maczek?
Jest parę rzeczy, których JESZCZE o mnie nie wiesz Skowroneczku!
Łódź – to fajne miasto, rodzinne mojego Boguśki. Dawno nie byłam, a przecież prę lat temu po kilka razy w roku się jeździło. Z miłą chęcią przysiadłabym na ławeczce obok p.Juliana.
Ciekawe czy J.T. też założyli maseczkę
Misiowi Uszatkowi kiedyś ubrali koszulkę KONSTYTUCJA.
Czytałam, że pół Łodzi się śmiało, gdy zabrali tych co ubierali na Komisariat, a po chwili wpadł zdyszany jeden z tych ubierających „Przepraszam, ja akurat na chwilę odeszłem, ale ja też ubierałem, tu są moje dokumenty, mnie też proszę spisać!”
Staram się powstrzymać lodowaty wiatr. Uda się?
Sprawdzam
Tobie by się nie udało Skowroneczku?
Witaj, witaj, miło Cię widzieć!
Udało. Owszem. A teraz wszystkie kości, kostki i mięśnie czuję, o!

Choć niech Cię tulnę!
Fajraant! Przerwaa!
Tetryk uciekł nie mówiąc, jaką chce zupę, inni Wyspiarze znikli, albo dawno śpią to i ja chyba pójdę do kina, albo teatru.
A dlaczego miałbym jeść zupę o tej porze?
Nie śpię, dopiero skończyłem przerwę.
A toś sobie poprzerywał…panie Q!
A ja tak liczę na Twoje ciekawe interpretacje prac TT.
Przykro mi bardzo, nie zawsze mogę się zaangażować w Wyspę tak bardzo, jakbym chciał
No przecież wiem…
To jest test dziwnego adresu…
Inwazja obcych na Wyspie?
Jeżeli tylko nie będzie się wykluwał z żołądka… Ani spamował…
A może będzie miły, inteligentny, dowcipny …itd.?
A może to efemeryda?
Przemijająca szybko?
Ale jednak nie „bez śladu”, bo ślad już został.
Choć? Wiadomo administrator może wszystko!
Nawet ślad zatrzeć „bez śladu”.
Dobranoc Kochani
Uff.. może znajdę wygodne miejsce 😉
Dobranoc Skowroneczku kochany!
Śpij dobrze i wygodnie!
Spokojnej!
Zajrzyjcie do Maradag na wpis o przyjacielu, miłośniku ptaków (m.in.) 🙂
Zajrzałam. Dzięki, że zwróciłeś uwagę, bo dawno do niej nie zaglądałam na bloga, częściej na fb i tam Kapitana Josa widziałam.
No i te wielkie cycki na drzewie!
To jest ta odrobina śmiechu tak teraz potrzebna!
Dzień dobry

Ciekawe, czy u tego sąsiada jakieś ptaki się zalęgną
Nie wszystkie lubią tak mieszkać na kupie… wolą jak są większe odległości między ich domkami
Domek u sąsiadów Mistrza Q, też ciekawy. Wygląda dekoracyjnie, ale też nie wiem, czy jakiś ptak się zdecyduje…
Trudno wybrać, która praca jest najciekawsza… 


Pooglądałam nowe zdjęcia i poczytałam Wasze komentarze
Przy okazji zajrzałam do Maradag
A wracając do tematu wpisu…
Faktycznie, różnorodność technik tworzenia jest powalająca
Na wartościach artystycznych się nie znam, więc nie będę się mądrzyć
Według mnie… postać w zwojach tkaniny, „Kiedy byliśmy dziećmi” i „Żółw nad Oslo” najbardziej mi się podobały. Ale jest to moja subiektywna ocena… po prostu lubię realną sztukę, gdzie widać o co chodzi, bez żadnych udziwnień. Prosta baba ze mnie i nie znam się na niuansach
Miralko bardzo Ci dziękuję, że zadałaś sobie trud pooglądania tego co pokazałam.
Moim celem było pokazać różnorodność technik i tematów, więc bardzo się cieszę, że to zauważyłaś.
Nie dało się obfotografować wszystkich prac. Więc tu następowała pierwsza selekcja dokonana przez fotografa. Sama mało zdjęć robiłam, gdyż raczej zabawiałam się w (ha, ha) modela.
Potem z dużej ilości zdjęć musiałam dokonać selekcji co pokazać na Wyspie. Na wartościach artystycznych też się nie znam, więc to mój subiektywny wybór. Jestem pewna, że gdyby Wyspiarze byli na TT dokonaliby innych wyborów.
Mnie najbardziej podobały się :
obie kule
tkanina co żartuję czy byłaby z tego ładna sukienka
„tryptyk”
„twarz” dodana 20.04 o godzinie 21:42
„ptasia dusza ulatująca do nieba”
falujące na wietrze zwiewne bliźniaczki (dodane 21.04 o godz.20:33)
I parę innych -też.
Trochę mnie dopadło przygnębienie
Rozmawialiśmy dziś z sąsiadką… w ubiegłym tygodniu była na pogrzebie swego (chyba) siostrzeńca. Zmarł na TEGO wirusa, a miał dopiero 30 lat…
Napisałam, że chyba siostrzeńca, bo kiedyś wspominała o siostrze. U Amerykanów nie ma rozróżnienia między bratankiem a siostrzeńcem. Jest „nephew” (nefju), jako syn któregoś z rodzeństwa.
Przykra wiadomość Miralko.
Czy ten strach będzie już nam zawsze towarzyszył? Czy każde objawy przeziębienia będą na początku powodować panikę?
Mocniejsze organizmy potrafią się obronić. Mam we Francji koleżankę z ZHP. Napisała, że obydwoje z mężem chorowali na tą paskudną koronę. Mimo że mieli „lekki przebieg choroby” napisała, że zwala z nóg całkowicie.
Nie wiem, Makóweczko, jak długo ten strach będzie nam towarzyszył. Czy w końcu znajdą jakiś sposób na opanowanie tego wirusa…
Według mojej koleżanki, pracującej w szpitalu, do niedawna ludzie, którzy wyzdrowieli, czuli się szczęśliwi, że już nie zachorują, bo się uodpornili. Dwie osoby zachorowały ponownie. I już przy drugim zakażeniu, nie przeszło im tak „lekko”. Organizm osłabiony po pierwszym razie, nie był w stanie walczyć z wirusem… poddał się.
Strasznie to przykre, przerażające.
Wczoraj wieczorem spuchł mi nos i usta, zaczęłam mieć katar i lekkie łupanie w kościach i jednak zaraz zaczęłam się denerwować.
Przecież chodzę do sklepu czasami. No i widuję się z synem, który też chodzi do sklepu.
Teraz czuję się dobrze, ufff!
A tak w ogóle, to mieszkam w Cook County, najbardziej zarażonym powiecie w całym Illinois. Jak podają na 33 059 zarażonych w Illinois, 23 181 mieszka tutaj. To samo jest ze zgonami. Na 1 468 zmarłych, 1 002 mieszkało w Cook County…
W sumie to nie powinno dziwić. Chicago to ogromne miasto…
W Cook County mieszka ponad 5 milionów ludzi, z czego ok. 3 mil w samym Chicago… reszta to przedmieścia.
Biorąc pod uwagę, że w całym Illinois żyje ponad 12 milionów ludzi, to większość przypada na Chicago.
Stolica Illinois – Springfield, to malutka dziura w porównaniu z Chicago. Ma tylko trochę ponad 116 tys. mieszkańców.
Dziś skończyliśmy nasze puzzle





I chyba niekoniecznie trójwymiarowymi 


Mieliśmy je od ok. 15 lat i dopiero porządkując różne pomieszczenia i szafki – znalazłam. Nawet dokładnie nie pamiętam, kiedy je kupiliśmy i gdzie
Mąż znalazł na pudełku, że były robione w Polsce
Niby tylko 500 kawałków… powinny być łatwe. Najgorzej, że trójwymiarowe. Delfiny i ławica ryb. Jak się patrzyło z jednej strony, wszystko wyglądało inaczej niż z innej. Rybki i delfiny „przemieszczały” się i trudno było za nimi trafić
Ale najważniejsze, że daliśmy radę
Jutro posmaruję klejem, poczekam aż wyschną i posmaruję je jeszcze raz. Potem tylko nakleić na karton i można wieszać na ścianę
Ale chyba będę musiała rozejrzeć się za nowymi puzzlami
To świetnie uspakaja, skupia na sobie całą uwagę. Można przestać myśleć o różnych problemach dnia codziennego…
Oczywiście jak ktoś lubi takie precyzyjne układanie
Na puzzle jestem zbyt niecierpliwa. Zawsze byłam i nadal jestem.
I dlatego nigdy nie układałam.
Jednak zgadzam się z Tobą, że układanie może uspokajać.
Mam w domu kilka ułożonych puzzli. Wiszą na ścianach w formie dekoracji
Zastanawiam się, gdzie powiesić ten z delfinami 





Najlepiej jak wszystko dzieje się tu i teraz i na nic nie muszę czekać 
W pokoju gościnnym wiszą trzy i w naszej sypialni też trzy. W moim biurze wisi tylko jeden – oczywiście ptaszki
Tak, żeby pasował do reszty…
Przy drugich puzzlach, mąż zaklinał się, że nigdy więcej, bo szkoda mu oczu… przy delfinach nie wytrzymał i chyba z połowę ułożył
Pierwsze nasze wspólne puzzle, to był widoczek. Takie „reflection”. Paskudztwo, bo z połyskiem i też kolory zmieniały się w zależności od kąta patrzenia. Potem był widoczek… leśna dróżka jesienią. Same żółcie i brązy z odrobiną zieleni. Mąż klął to w żywy kamień
Potem były ptaszki, które układałam sama. Następnie konie galopujące przez rzeczkę i tryptyk indiański. Ten tryptyk powiesiłam u nas w sypialni, chociaż mąż nie był z tego zadowolony i mówił, że ci Indiańce patrzą się ciągle na niego
No i teraz te delfiny
Chętnie bym dokupiła coś jeszcze, ale nie mogę znaleźć niczego, co by mi pasowało. Kiedyś widziałam piękne sowy, ale jakoś nie mogę na nie trafić. Poza tym cena! Nie chcę kupować puzzli za $50. To za droga impreza, jak dla mnie. Tyle, to zapłaciłam za trzy!!!
A co do cierpliwości… też mam jej trochę za mało
Jak byłam młoda, miałam jej pod dostatkiem dla dzieci, ale tylko dla nich. Teraz, jak dzieci dorosły… jakoś odczuwam deficyt
Dzień dobry. Słońce, piękna pogoda i niby wszystko w porządku, ale kwiatki w ogródku marnieją z pragnienia.
Tak Quacku, ja już od tygodnia podlewam. Trawa jest dość wysoka, ale nie koszę, żeby zatrzymać choć troszkę wilgoci
W Stróży tak samo.
Mimo że las za płotem. Rabunkowa wycinka spowodowała, że w lesie również sucha ziemia, brak podszycia zniszczonego przez ciągnące drzewa.
Podlewamy jak jesteśmy, no ale my tylko weekendowo tam bywamy.
Witajcie!
Nadal wyścig z czasem…
Pan tak w zawody? Z tym co to zapiernicza wtedy kiedy nie trzeba??
Otóż to!
Zapiernicza kiedy nie trzeba, ale jak się na kogoś, na coś czeka to wtedy nagle się dłuży.
Dzień dobry, zmywarka mi siadła! Nieszczęście, prawda??
Oj, żeby tylko gorszych nie było 😉
Witaj Skowroneczku!
Ja jestem zmywarką od zawsze i stale. Też często wysiadam, ale jakoś sama się naprawiam. Do czasu zapewne…
No to widzę ,że upadłaś , podniosła się i nawet chcesz świadczyć usługi Skowronkowi w zmywaniu statków . Nie do zdarcia ta Makówka , tylko pomyśl trochę o odpoczynku , a nie o ciągłej pracy . Ale żeby nie było , że jestem bez serca , to jeszcze raz dziękuję za wspaniały materiał z Muzeum Włókiennictwa w Łodzi , które za taką piękną reklamę powinno zmieścić na widocznym miejscu Twoją fotkę z podziękowaniem . Tymczasem proszę bukiecik i lampkę drinka za sukces

Witaj Maksiu!
Faktycznie zmywanie naczyń to jedna z nielicznych czynności, które potrafię wykonać.
Upadać i się podnosić chyba jednak też.
Dziękuję za bukiecik i drinka.
Sama pić nie lubię, więc Maksiu
Czułam się jak na zmywaku w peerelowskiej stołówce, wyciągając z upchanej zmywarki wszystkie naczynia, włączając ręczne zmywanie… wrrr…
Kochani!
Miralka wybrała prace (godz.4:40), które jej najbardziej przypadły do gustu.
Ja -też (godz.13:44)
Nie chcę być upierdliwa, ale jakby tak każdy napisał, która tkanina podoba mu się najbardziej?
Na współtworzenie nie było chętnych to może na konkurs dacie się namówić?
Mnie chyba najbardziej podobała się tkanina z ptasią duszą. Jako drugą obstawiałbym huśtawkę, ale eksponaty są tak różne że właściwie nie sposób je porównywać…
Dzień dobry, Makówko.
Bardzo interesująca wystawa.
A eksponaty tak zróżnicowane, że trudno zdecydować, który robi największe wrażenie.
Na pewno wymagały mnóstwa pracy i niezwykłej kreatywności.
Moim faworytem jest chyba jednak „Księga obrad dywanu”. Inteligentnie, dowcipnie i w kręgu moich zainteresowań. Także tych dywanowych:)
Pozdrawiam:)
Witaj Leno!
Bardzo się cieszę, że zajrzałaś, obejrzałaś wirtualnie z nami wystawę i wybrałaś swojego faworyta.
Dzień dobry ogólne:)
Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim, że wzięliście udział w „konkursie”. Sprawiło mi to ogromną radość, gdyż poczułam się jakbyśmy wszyscy razem chodzili po piętrach Muzeum i wymieniali się uwagami.
Naładowało mnie to pozytywną energią, że aż postanowiłam zebrać w jednym miejscu co kto wybrał. Mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam?
Oczywiście konkurs jest nadal otwarty i czeka na głosy pozostałych Wyspiarzy.Albo uzupełniające tych co już wybrali.
Miralka :
postać w zwojach tkaniny
“Kiedy byliśmy dziećmi”
“Żółw nad Oslo”
Tetryk:
tkanina z ptasią duszą
huśtawka
Bożena:
tkanina z ptasią duszą
żółw nad Oslo
Lena:
“Księga obrad dywanu”
Makówka:
obie kule
tkanina co żartuję czy byłaby z tego ładna sukienka
“tryptyk”
“twarz” dodana 20.04 o godzinie 21:42
“ptasia dusza ulatująca do nieba”
falujące na wietrze zwiewne bliźniaczki (dodane 21.04 o godz.20:33)
Quackie
kolorowa, wciągająca… (kula)
zwiewna, ażurowa tkanina z ukrytymi twarzami
Ponieważ dwie osoby (Miralka i Bożenka) wybrały żółwia postanowiłam się tej pracy jeszcze raz przyjrzeć i zastanowić, jakie jest jej przesłanie.
Czy chodzi o żółwia ścigającego się z Achillesem? Czyli paradoksy Zenona z Elei?
Tak mi teraz to przyszło do głowy, ale niestety nie wiem, jaki był zamysł Kristine Fornes.
No i kolejny dzień, kiedy na Wyspę po prostu nie zdanżam.
Dzisiaj byliśmy zmienić opony, rzecz potrzebna, ale czasochłonna, więc w ciągu dnia półtorej godziny poszło na coś innego. I wszystko się poprzesuwało.
Nie odtrąbiałem fajrantu, a teraz jeszcze inne obowiązki.
Ale dobranockę zaraz wrzucę.
Bidulek!
No to mamy to co mamy.
Kopiuję raz jeszcze wyniki”konkursu”.
Zachowuję Wasze określenia, bo to też dowód na kreatywność. Czasami chodzi o tę samą tkaninę tylko inaczej nazwaną.
Zazwyczaj nie wiem jak oryginalnie artysta zatytułował swoją pracę. Wystawa była ogromna, nie było czasu na fotografowanie lub zapisywanie wszystkich tytułów.
(Choć? Fotograf pewnie niektóre ma?)
Było jeszcze dużo innych miejsc do zwiedzenia w Łodzi w czasie krótkiego pobytu.
Miralka :
postać w zwojach tkaniny
“Kiedy byliśmy dziećmi”
“Żółw nad Oslo”
Tetryk:
tkanina z ptasią duszą
huśtawka
Bożena:
tkanina z ptasią duszą
żółw nad Oslo
Lena:
“Księga obrad dywanu”
Makówka:
obie kule
tkanina co żartuję czy byłaby z tego ładna sukienka
“tryptyk”
“twarz” dodana 20.04 o godzinie 21:42
“ptasia dusza ulatująca do nieba”
falujące na wietrze zwiewne bliźniaczki (dodane 21.04 o godz.20:33)
Quackie
kolorowa, wciągająca… (kula)
zwiewna, ażurowa tkanina z ukrytymi twarzami
oraz tajemniczy
Rumbutumbu
wciągająca nieodgadnięta błękitno-turkusowa metafora (domyślam się, że chodzi o turkusową kulę?)
„Deszcz na Ukrainie”
Jeszcze Max:
praca z 21 kwietnia prezentowana o godzinie 21:25 jest obrazem światowej pułapki na koronawirusa i świetnie ilustruje zagmatwanie sytuacji z tą zarazą
To co, podsumujesz, najlepiej ze zdjęciami, żeby nie było wątpliwości, komu się co podobało? Czy jeszcze czekasz na inne głosy?
Dopóki jesteśmy na tym pięterku, które jednak dość urosło można czekać . Skowroneczek się nie wypowiadał i Max,a zaglądali.
To tylko zabawa. Jeszcze raz dawać zdjęcia prac to chyba nie ma sensu. Chyba jakieś miniaturki, ale …?
Ciekawsza jest dla mnie interpretacja. Widziałeś moje domysły o żółwiu nad Oslo?
Umykam ku spaniu!
Ja też, wybacz, już nie jestem w stanie myśleć o żadnych gadach ani Norwegii…
Ależ rozumiem. Dlatego napisałam, że umykam ku spaniu.
Dobrych snów Q! I miłego dnia jutro!
Dzień dobry
Brat jest młodszy ode mnie o 5 lat, od siostry o 6…
Upływ czasu, jakby zniszczone budynki pod żółwiem…

To może jeszcze rozwinę, dlaczego wybrałam te, a nie inne prace…
Postać w zwojach tkaniny ma, według mnie, coś tajemniczego w sobie. Takie ukrycie swojej tożsamości… pokazanie tylko tego, co chciałoby się pokazać. Reszta ukryta jest w „zwojach”, niedostępna dla niewtajemniczonych…
„Kiedy byliśmy dziećmi” ruszyło we mnie całe pokłady wspomnień. Niby prosty rysunek na materiale, ale przemawiający do mnie. Zobaczyłam kołyskę, którą moja babcia budowała dla mojego brata na popołudniową drzemkę. Obydwie z siostrą byłyśmy za duże, żeby tam wejść… to była stara dzieża, powieszona na sznurach i okryta materiałem, żeby muchy bratu nie dokuczały. Wzbudzało to w nas zazdrość
Widziałam też nasz ogród, gdzie co prawda huśtawki nie było, ale były drzewa owocowe. Na renecie szarej mieliśmy konar, szczególnie często używany. Kora na nim była „wyślizgana” od naszego łażenia po nim… stare, dobre czasy
I ostatni „Żółw nad Oslo”. Żółw to symbol powolności, bo faktycznie, po lądzie wlecze się niesamowicie
Z jednej strony zniszczenie, ale z drugiej pewna szansa na odrodzenie. Bo przecież żółw, chociaż posuwa się powoli, to jednak dąży naprzód. Jest nadzieja na odbudowanie, renowację, powrót do dawnej świetności. I chyba ta nadzieja trzyma nas przy życiu… w każdej sytuacji
To tak w skrócie o moich wyborach
Miralko bardzo, bardzo dziękuję za tak piękne uzasadnienie.
Uwaga Wyspiarze!
Koniecznie przeczytajcie ten komentarz Miralki, bo jest na poziomie lepszym niż niejednego zawodowego kuratora wystawy!
A pisałaś, że Ty się nie znasz na sztuce!
Nie przesadzaj, Makóweczko!
To nie jest profesjonalna ocena. Takie tam…
A na sztuce faktycznie się nie znam…
Ja też się nie znam Miralko.
Ale liczy się, że pobudza nas ona do jakichś wzruszeń, przemyśleń, emocji. Naszych własnych, subiektywnych.
Czyż nie o to chodzi w sztuce? Tak jak umiesz patrzeć na ptaki umiesz patrzeć na sztukę. Do tego wystarczy wrażliwość. Wiedza jest niezbędna zawodowcom, my możemy kierować się sercem.
Twoja interpretacja żółwia nad Oslo poszła w podobnym kierunku jak moja, gdy przywołałam żółwia z paradoksu Zenona.
Achilles i żółw stają na linii startu wyścigu na dowolny, skończony dystans. Achilles potrafi biegać 2 razy szybciej od żółwia i dlatego na starcie pozwala oddalić się żółwiowi o 1/2 całego dystansu. Achilles, jako biegnący 2 razy szybciej od żółwia, dobiegnie do 1/2 dystansu w momencie, gdy żółw dobiegnie do 3/4 dystansu. W momencie gdy Achilles przebiegnie 3/4 dystansu, żółw znowu mu „ucieknie”, pokonując 7/8 dystansu. Gdy Achilles dotrze w to miejsce, żółw znowu będzie od niego o 1/16 dystansu dalej, i tak w nieskończoność. Wniosek: Achilles nigdy nie dogoni żółwia, mimo że biegnie od niego dwa razy szybciej, gdyż zawsze będzie dzieliła ich zmniejszająca się odległość.
Idę spać
Czas najwyższy i pora. U mnie już po północy… mąż już dawno śpi 
Jedni idą spać, drudzy wstają. Oto względność czasu, a Wyspa łączy wszystkich!
Dzień dobry

i… miłego, spokojnego dzionka życzę SzanPaństwu
Wzajemnie Skowroneczku. Już nawet, żeby był nudny, byle spokojny prawda?
Witajcie!
Piękny, słoneczny dzień, korony lśnią w słońcu a smog wali z obwarzanka i stara się je zamaskować
Myślisz, że tylko z obwarzanka? Że sam Kraków swojego nie produkuje?
Choć? Całkiem jest to możliwe, ruch samochodowy dużo mniejszy..
Jestem, ale miałem nieciekawą noc, zupełnie bez powodu, więc pospałem jakiś kwadrans dłużej, może dwa…
Kochani!
Bardzo lubię być gospodynią pięterka.
Biorąc udział w „konkursie” zrobiliście mi dużą frajdę. Do „pełni szczęścia” brakuje mi jeszcze wybranych prac przez Skowroneczka, ale sam fakt, że zwiedza ze mną TT to i tak radość. No i przez Maxa. Ale przecież nic na siłę, to tylko zabawa.
Ale, ale …to już 287 komentarz…
Zostałem wywołany do tablicy , więc ogłaszam , że praca z 21 kwietnia prezentowana o godzinie 21,25 jest obrazem światowej pułapki na koronawirusa i świetnie ilustruje zagmatwanie sytuacji z tą zarazą . Jestem za najwyższym wyróżnieniem właśnie tej pracy Dzień dobry 🙂
Witaj Maksiu!
Dziękuję za udział w konkursie. Już Cię dopisuję do listy.
Podobno dziś Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich…
Tak mi się skojarzyło…dawno nie było reedycji panowie Mistrzowie.
Znikam na chwilę…paaaa
A kuku!
Już jestem!
W Stróży.
Pojechalismy podlać ogródek.Slonce,cieplutko.
Tak.I nie zanosi się na deszcz.Tu mamy wodę ze żrodelka w lesie.Nie mamy studni.Boje się,że wkrótce zabraknie wody.
Otóż i jestem po przerwie, trochę przerwany, ale poza tym cały
Dobrej nocy SzanPaństwu
Spokojnej również!
Zanim powiem Dobranoc! zapraszam na przeczekajkę na nowym/starym pięterku, bo to zrobiło się wysokie.
Oczywiście tkane komentarze i tkane sny są nadal możliwe i tutaj 😉
Na Wielkanocnym pięterku już byłam. Teraz sprawdzę co tu się działo jak mnie nie było i czy nikt nie pospadał ze schodków.