« KONFRONTACJA Małe zmartwychwstanko? »

Governor Dodge State Park (część 1)

Jak co roku wybraliśmy się na majowy długi weekend pod namiot.

Prognozy pogody nie były zachęcające… miało padać każdego dnia. Jurek powiedział mi tylko, że nie chce mu się jechać, ale już nie protestował… wiedział, że to i tak nic nie da…

Jak zwykle wyjechaliśmy w piątek. Chmury od samego rana…

Mogliśmy zameldować się dopiero o 15, więc nie było sensu wyjeżdżać skoro świt. Spokojnie spakowaliśmy wszystko do samochodu i o 11 ruszyliśmy…

Jurek ciągle mnie poganiał. Bał się, że nie zdążymy rozbić obozowiska przed deszczem. A wiadomo jak się śpi w wilgotnych śpiworach…

A ja jak na złość zatrzymałam się po drodze w “rest area”… ostatecznie te parę minut nas nie zbawi. Przy okazji obcykałam drozda wędrownego, który zbierał materiał na gniazdo

Śmigał jak nakręcony, zbierając miękkie trawki.

Za moment przystanęła pani wróbelkowa… chyba trochę się obawiała wysokiej trawy. A może po prostu wypatrywała czegoś smakowitego i nie chciała bez potrzeby moczyć piórek?

Na parkingu zaciekawił nas samochód…

Normalnie, ludzie zakładają odblaskowe ochronki przed promieniami słońca… ciekawe jak działa taka? Jak widać, trochę kropiło…

Do rejestratorki w parku stanowym wtrąciła się jakaś jej przełożona. Wybitnie niemiła osoba. Wprowadziła nastrój nerwowości i nawet nasze próby żartów (które zawsze działają) nie były w stanie tego rozładować. Całe szczęście wszystkie papiery były w porządku. Nie jesteśmy nowicjuszami i wiemy co trzeba przygotować…

Przy budowaniu namiotów, Jurek popędzał mnie równo. Ale jak nad naszymi głowami pojawiły się pirangi szkarłatne, to porzucił zagospodarowanie biwaku, a złapał za aparat… W sumie się nie dziwię, bo było co podziwiać…

Nie tak często je spotykamy. Ten, to był trzeci raz. I nareszcie mamy jako takie zdjęcia… samczyka widać dość wyraźnie. Samiczki nie udało się nam do tej pory spotkać. Są żółto-zielono-brązowe.

Czerwień na samczyku jest chyba bardziej jaskrawa niż na kardynale. A czarne skrzydła wyraźnie odcinają się od całości. Te ptaki migrują na zimę do Ameryki Południowej  i dopiero wiosną wracają. Żywią się głównie różnego rodzaju “robactwem”, ale też latającymi… ćmy, ważki, osy, pszczoły… kto by to wszystko wyliczył, skoro dieta nie jest uboga. A jeśli do tego dodamy różnego rodzaju owoce…

Czas nas trochę gonił, bo miało zacząć padać o 18. Do tego czasu wszystko co miało być ustawione – było. Zjedliśmy kolację… nadal nie padało… Postanowiliśmy się trochę przejść (a właściwie przejechać)…

Najpierw pojechaliśmy na plażę – pustą (znaczy bez ludzi). Od razu rzuciły się nam w oczy jaskółki. I sama nie wiem, czy to wdówki północne, czy brzegówki… tak bardzo są do siebie podobne i obydwie tutaj występują…

Pewnie wytrawny ornitolog wiedziałby na pierwszy rzut oka…

Połaziliśmy trochę dokoła plaży. To co mnie niesamowicie zdziwiło, to to, że cały teren był podmokły. Wręcz uginał się pod stopami i często chlupała woda. Wydawało mi się, że skoro jest duży spad od przebieralni do plaży, to cała woda powinna spłynąć w dół.  Czyżby trawy i ich korzonki miały taką moc, że były w stanie hamować odpływ wody? Bo gdyby chodziło o samo podłoże (skała czy glina), to i tak wszystko ściekłoby w dół…

Potem wybraliśmy się na przystań (nadal nie padało). Każdy właściciel łodzi podjeżdża, wyładowuje swój sprzęt pływający i parkuje samochód na parkingu. Potem sobie płynie gdzie chce. Większość na ryby…

Jurek zauważył jakiś wielki pancerz żółwia. Jeszcze tak wielkiego nie widzieliśmy… w sitowiu zauważyliśmy jego łeb. Był większy niż wielka pięść dorosłego mężczyzny… normalnie potwór!!!

Z tego co znalazłam w internecie był to żółw jaszczurowaty. Jednym ruchem szczęki może odgryźć człowiekowi rękę w nadgarstku. Bywa niesamowicie agresywny…

Całe szczęście był w wodzie, a my na lądzie… Dodam jeszcze, że ten gatunek żółwia żyje ponad 100 lat…

Zajrzeliśmy też na drugą stronę drogi… samica karolinki uciekła na nasz widok… razem ze swoimi młodymi…

Słońce pomału chowało się za horyzont…

… robiło się coraz ciemniej…

W zapadającym zmroku zobaczyliśmy lasówkę złotawą.

Ta samiczka kacyka północnego (nie wiem kto wymyślił tak głupią nazwę) próbowała pociągnąć żyłkę zostawioną przez wędkarzy. W pierwszej chwili Jurek myślał, że zaplątała się w nią. Gdy podszedł bliżej – uciekła.

Ta bernikla kanadyjska stała na jednej nodze… wydało mi się to zabawne. Co prawda było już ciemnowato , ale zawsze trochę ją widać.

Pożegnał nas przedrzeźniacz ciemny – ptak, który idealnie naśladuje kota…

Przy ognisku wypiliśmy po drineczku i zbieraliśmy się do spania, gdy zaczął padać deszcz. Wkrótce zmienił się w ulewę… jasne rozbłyski piorunów rozjaśniały ciemne niebo…

O tej porze może sobie padać… krople deszczu uderzające w namiot  działały usypiająco…

122 komentarze

  1. miral59 pisze:

    Zapraszam na wycieczkę po Governor Dodge State Park w Wisconsin. Mam nadzieję, że się Wam spodoba Delighted

  2. miral59 pisze:

    O tym parku pisałam już na Wyspie. Ale z parkami jest tak, że za każdym razem zobaczymy coś nowego… najczęściej ptaszka, ale jak widać nie tylko Happy-Grin

  3. Makówka pisze:

    Obejrzałam ptaszki, żółwia (prawie jak rekin ! brrr…) tak szybciutko. Jutro będę podziwiać dokładnie, bo jednak idę spać.

    lulu

    Brawa dla Miralki!

    Brawo!

  4. miral59 pisze:

    Dodam jeszcze, że żółw jaszczurowaty (Common snapping turtle) nie chowa się w skorupie (jak to robi część żółwi w chwili zagrożenia), ani nie ucieka. Czeka na zbliżenie się agresora, a potem błyskawicznie wyciąga szyję i wbija zęby. A szczęki ma!!! Jak wspominałam, jednym kłapnięciem potrafi odgryźć nadgarstek człowiekowi Amazed
    Z tego co czytałam, kilku durniów miało takie żółwie w domach i wypuścili je na wolność. Także (całe szczęście rzadko) można je spotkać również w Polsce. Jest traktowany jako zwierzę inwazyjne, niebezpieczne dla ludzi. Worry
    Nie wiem po co ludzie kupują takie długowieczne zwierzaki? Żółw jaszczurowaty może żyć ponad 100 lat. Także wiadomo, że jak się kupuje malucha, to nas przeżyje… Ba! Może nawet przeżyć nasze dzieci… a wnuki może nie będą chciały się nim zająć… no i tworzy się problem. Co z nim zrobić? Tym bardziej, że dorastają one do wielkich rozmiarów… z tego co czytałam, najcięższy (zważony) ważył ok. 40 kg Amazed Można sobie wyobrazić jak musiał być wielki…

  5. Alla pisze:

    Dzień dobry Delighted
    Noo żesz… macie Państwo Miralkowie – refleks, zmysł piękna, oko i na końcu oczywiście dobry aparat Pleasure
    Bernikla przedrzeźnia bociana ? Albo jak czapla w trakcie polowania majestatycznie, powoli brodzi Wink

  6. Alla pisze:

    Tofik – słoń, morderca! Upolował ptaszka i nie wiem co to za ptaszyna była 🙁 Dość duży, czarne upierzenie, koło zwisającego łebka troszkę się bieliło, a na brzuszku intensywna piękna czerwień. Pierwszy raz takiego w mojej okolicy widziałam. Nie wiem czy był to młody, czy dorosły osobnik. Próbowała wyłuskać coś w necie, niestety z marnym efektem.

  7. Quackie pisze:

    Dzień dobry, dzisiaj ptaszki maleńkie, a dla równowagi żółw wielki (i bernikla). Pierwsze zdjęcie, ze skorupą żółwia, wygląda, jakby ktoś wywalił w trzciny część od samochodu. Kolory cudne, zwłaszcza piranga.

    • Alla pisze:

      Też miałam skojarzenie skorupy żółwia z wyłaniającą się częścią karoserii samochodowej.
      Uciekająca z młodymi karolinka i ruch wody? Piękny widok. Chowające się słońce za horyzont przyciąga wzrok, niczym – zagrożony spokój 😉

      • miral59 pisze:

        Muszę ze wstydem stwierdzić, że gdyby mąż nie pokazał mi paluchem tego żółwia, tobym go nie zauważyła. Też myślałam, że to jakaś kępa wodorostów, czy czegoś w tym rodzaju, która lśni w zachodzącym słońcu. Ashamed
        Tym bardziej, że było to bardzo duże… a łba (chociaż też wielki) nie było specjalnie widać z trzcin. Dobrze się skubany schował Delighted Ale to właśnie jego metoda polowania. Ponieważ nie jest dobrym pływakiem i za rybą czy zwierzakiem nie pogoni, kamufluje się i czeka aż żarełko samo do niego podpłynie Happy-Grin Potem tylko błyskawiczne wysunięcie głowy… i już ma ofiarę w zębach. Pazury na łapach pomogą mu rozerwać ofiarę na strzępy. A muszę przyznać, że pazurzyska to on ma!!! Amazed

  8. Makówka pisze:

    Witam słonecznie na pięknym i ciekawym pięterku!

    Kawka

  9. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Nie wiem na ile będzie dobry, ale wstał pochmurny i chłodny Weary
    Czerwca minęła dopiero pierwsza dekada, zobaczymy jak będzie dalej… według tego co podają, maj był najbardziej mokry w historii. I to od czasu kiedy zaczęli robić pomiary i je zapisywać… Worry

  10. miral59 pisze:

    U mnie dochodzi 7, czas więc zbierać się do pracy Sad
    Miłego dnia życzę Delighted

  11. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, fajrant i przerwa!

  12. Tetryk56 pisze:

    Po pracy trochę majsterkowałem z córeczką, ale już dotarłem do domu Pleasure

  13. Quackie pisze:

    I po przerwie, ale wcale nie w meczu 🙂 tzn. darowałem sobie oglądanie.

    Ale na Wyspie też nie wiem, czy długo pobędę, bo burza idzie. Tutaj już leje, a i błyskać się powoli zaczyna.

  14. Quackie pisze:

    Kochani, łomot z nieba robi się nieznośnie bliski i raczej niekoniecznie bezpieczny. Mewy się budzą. Dobranoc.

  15. Tetryk56 pisze:

    Dobrych snów, Wyspiarze! lulu

  16. Alla pisze:

    A ja mecz oglądnęłam i idę spać zadowolona. Może uda się temu zespołowi dojść do finału? Może..
    Spokojnej nocy I-m-in-love

  17. Makówka pisze:

    No co Wy?

    Wszyscy idą spać?

    Cry-Out

    Sama ze sobą będę gadać?

  18. Wiedźma pisze:

    Dobry wieczór ! Hi Z prawdziwą przyjemnością przespacerowałam się po Mirelkowym Parku i obejrzałam i śliczne ptaszki i żółwia jak z koszmaru sennego.
    dobrze mi to zrobiło po paru godzinach nasiadówki! Jeszcze tylko deszczu nasennie mi brakuje Delighted Dzięki piękne Mirelko !

    • Makówka pisze:

      Ja też dziś miałam zebranie GL naszego Stowarzyszenia, ale, mimo że powodów do radości mało ludzie mają dużo zapału do działania, bo jak nie my to kto.
      Więc to jednak nie była u mnie nasiadówka, tylko spotkanie się z ludźmi, których bardzo lubię.

      Jednak coś klapnięta jestem, choć na burze się nie zanosi chyba.

      Powiem więc grzecznie DOBRANOC!

      Spanko

    • miral59 pisze:

      Cieszę się Wiedźminko, że oglądanie naszych zdjęć przyniosło Ci wytchnienie „po paru godzinach nasiadówki” Pleasure
      Od tego takie pięterka są… Happy

  19. Alla pisze:

    Dobry, niech będzie Delighted
    Chyba da dzisiaj czadu. O czwartej było 21°, czyli noc cieplusieńka, jak na klimat mojego kurortu (?) Delighted

  20. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Burza łomocze teraz nad Bałtykiem (chyba jakaś nowa, nie ta sama, co u nas?), a ja się powoli budzę, bo błyskało (i grzmiało) przez całą noc.

  21. Makówka pisze:

    Witam !

    Kawka

  22. Makówka pisze:

    Cisza na Wyspie…wszyscy wykończeni upałem?

    TooHot!

  23. gimi pisze:

    Jaka piękna wycieczka Happy
    Masz wielką cierpliwość, żeby te wszystkie zwierzątka wychwycić! Sama poluję na swoje podwórkowe ale z bardzo mizernym skutkiem….
    Dobrego popołudnia wszytskim;)

    • miral59 pisze:

      Dziękuję Gimi Cmok
      Nam też nie zawsze się udaje uchwycić to co byśmy chcieli. Wydaje mi się, że nawet profesjonaliści miewają z tym kłopoty, a co dopiero mówić o amatorach… jak my Pleasure
      Oczywiście dotyczy to tylko natury – ptaszków i różnego rodzaju zwierzątek. One nie chcą poczekać, aż aparat „wyostrzy”, żeby móc zrobić dobre zdjęcie Wink
      Powodzenia w staraniach życzę Pleasure Jestem pewna, że w końcu Ci się uda Happy

  24. Wiedźma pisze:

    Gdzie się Chlip nam zapodziały Zocha i AJW? A Zoe przepadł bez wieści…

    • Makówka pisze:

      Zocha miała gdzieś lecieć,ale chyba jeszcze nie teraz?Ajw przygotowuje się do ślubu córki?A Zoe zniknął bez śladu już dawno.Wyimaginowany schowany w krzakach?
      Makówka ta to nigdy się nie gubi i gada nawet sama ze sobą. Lezak

      • Zocha pisze:

        Na razie Makówko latam… na wysokości lamperii, taki czas firmowy. A że np. przy dzisiejszych +34 latam bez klimy, to energię na gadu-gadu trudno wykrzesać.

    • Zocha pisze:

      Melduję Wiedźminko, że jestem. Poburzyło, posypało gradem, więc można odetchnąć. Wspominałam kiedyś, że w firmie odcięta jestem od netu – zaglądam więc wieczorami niekoniecznie zagadując po całodniowym młynie Buziaczki

      • Wiedźma pisze:

        Witaj Zapracowana. U mnie ani burzy ani deszczu, za to kit w powietrzu, zupełnie jak w saunie Crazy
        Praca bez klimy ? Joj, pewnie, że nie masz sił i ochoty na pogaduchy Misio

  25. Eliza F. pisze:

    Jestem i siedzę w krzakach — mam swoje powody ,kocham Wyspę :).
    Happy-Grin Buziaczki

  26. Quackie pisze:

    Jestem, chociaż ledwie, ledwie. Może trochę tłuszczu mi się wytopi w tym upale?

    Fajrant po zasadniczej robocie, ale wcale nie koniec domowych zadań, więc będę pewnie kursował w te i we w te.

  27. Quackie pisze:

    Aha, i żadnej burzy na horyzoncie, żadnych widoków na ochłodę, choćby wieczorem.

  28. Quackie pisze:

    Maluczko, i po przerwie Pleasure

  29. Makówka pisze:

    Grzecznie w domu, wykąpana, po kolacji, ale jednak przymulona tym upałem.
    Chyba jakaś zimowa Dobranocka by się przydała?

  30. Alla pisze:

    Przymulona idę w bety, spokojnej SzanPaństwu I-m-in-love

  31. Quackie pisze:

    Powoli zmykam, bo ten gorąc mnie wykańcza, do tego stopnia, że już nic mi się nie chce wieczorem Worry

  32. Wiedźma pisze:

    RCB przysłało mi sms po południu o burzy z gradem wieczorem i w nocy. Oni tak na chybił-trafił wysyłają ? Thinking

  33. Wiedźma pisze:

    Zapalę lampkę i też zmykam…pod prysznic.
    dobranoc Spanko

  34. Tetryk56 pisze:

    Jeśli się komuś jeszcze chce (mimo wszystko!), to dla odwrócenia uwagi od gorączki lata zapraszam z wizytą do Zenków na następnym pięterku 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)