O dwóch siostrach bliźniaczkach Ewie i Dance, z którymi przyjaźń przetrwała mimo odległości, pisałam już na Wyspie nieraz.
Takich miejsc, gdzie byłyśmy razem w ciągu ostatnich paru lat, było wiele. Nie tylko w USA.
Jako obrazek wyróżniający mapa USA, gdzie dużymi kropkami zaznaczone Stany, w których byłam (małe — tylko przejeżdżałam) — możecie sobie wybrać, gdzie chcielibyście zajrzeć następnym razem. Tak tylko proponuję…
W czasie moich pobytów w USA byłam na zmianę raz u jednej, raz u drugiej siostry. Raz z jedną coś zwiedzałam, raz z drugą, ale bywało też tak, że spotykałyśmy się wszystkie trzy. Ewy praca polega na tym, że pracuje w różnych miejscach USA, tam, gdzie akurat trafi się ciekawy kontrakt. Do Holland przyjechałam z Ewą, która tam pracowała, a potem dojechała Danka i razem zwiedzałyśmy stary wiatrak.
Teraz parę słów o Holland w Stanie Michigan.
Holland to miasto założone w 1849 roku ( inne źródła podają rok 1847) przez holenderskich kalwinistów prowadzonych przez Albertusa van Raalte. Jest to największe skupisko ludności pochodzenia holenderskiego w USA.
Położone jest nad jeziorem Macatawa, które łączy się z jeziorem Michigan poprzez kanał wykopany przez emigrantów holenderskich.

Jak na holenderskie miasteczko przystało, wszędzie jest dużo kwiatów.

Ten dziwny stworek w ręku trzyma zapewne tulipany, a na nogach ma chodaki.

Od 1930 roku odbywa się w Holland Festiwal Tulipanów. W festiwalowe dni goście mogą zapoznać się ze zwyczajami i kulturą dawnej i obecnej Holandii, podziwiać ok. 6 mln zasadzonych na tą okazję tulipanów, skosztować tradycyjne potrawy holenderskiej kuchni i obejrzeć Klompen Dance, czyli taniec w tradycyjnych drewnianych chodakach.
Jak się spaceruje po Holland, nie dziwi, że emigranci holenderscy właśnie tu zapragnęli zamieszkać.

Zajrzyjmy do Windmill Island Gardensparku położonego na wyspie otoczonej przez rzekę Macatawa, bagna i jezioro Macatawa.
W parku znajdują się repliki zabytkowych domów z Holandii


Aby poczuć się jak w Holandii trzeba najpierw obejrzeć zabytkowe oryginalne organy uliczne.

Ładnie ubrana miła pani pozwala samemu korbką pokręcić, opowiada historię organów i „uruchamia muzykę”.


A później obowiązkowo należy obejrzeć zabytkowy wiatrak De Zwaan.


Ten 251-letni wiatrak został został zakupiony w 1964 roku w Północnej Brabancji w Holandii od emerytowanego młynarza. Przetransportowano go statkiem do portu w Muskegon, a następnie ciężarówkami przewieziono na wyspę, na której panują korzystne „warunki wiatrowe” dla pracy wiatraka. Tu go zmontowano, odrestaurowano i od 1965 roku udostępniany jest turystom. Na uroczystości otwarcia parku przyjechał z Holandii sam książę Bernhard.
Nie byłam w Holland w czasie Festiwalu Tulipanów , jednak Klompen Dance udało mi się obejrzeć.




Zabytkowy wiatrak można zwiedzać, można również zakupić mąkę w nim zmieloną. Jest to podobno jedyny w USA zabytkowy holenderski wiatrak nadal czynny.

Można wszystkiego sobie podotykać, klompen przymierzyć.Na poniższym zdjęciu widać różnicę wielkości – chodak na mojej nodze, a obok zwykły klapek)

Można wyjść na samą górę.

I z góry na okolicę popatrzeć.

Na wyspie jest również makieta miasteczka holenderskiego z dawnych czasów.

W Holland wszędzie jest dużo kwiatów. Również w porcie.
Czy to jest róża chińska?-znawcy kwiatów jak uważają?

Holland leży na szlaku bardzo znanych i pięknych kurortów wypoczynkowych położonych nad jeziorem Michigan i Macatawa takich jak: Union Pier, Warren Dunes, Indiana Dunes National Lakeshore, Saugatuck, South Heaven, Grand Heaven, Ludington.
Miralko znasz, któreś z tych miejsc?
Mijając te piękne kurorty jedziemy z Danką do St. Louis.
Hm… tam też mogę Was zabrać… To też ciekawe historycznie miejsce.
Trochę byłam z Danką, trochę wpadłam do Charleston i zostałam „przekazana” Ewie i wróciłam znów do Holland, a tu „zima zaskoczyła”

Holland żegna nas zimowo i …śpiewająco

Nie bez powodu zakończyłam tym pomnikiem.
Ostatnio pisałam o Polonii w USA.
Stany Zjednoczone są państwem, którego obywatele mają korzenie w wielu zakątkach świata. Oprócz zachwytu nad pięknem Parków Narodowych właśnie ta wielokulturowość najbardziej mnie interesowała w czasie moich krótkich pobytów na ziemi amerykańskiej. Choć przecież wiemy, że nie zawsze wygląda to sielankowo i ….śpiewająco.
Imigranci są problemem, ale i siłą USA.
Dzień dobry


Mama kupiła sobie jedną taką świecę na pamiątkę…
Cóż mogę dodać do tak wyczerpujących informacji?
Nie wiem, czy te wszystkie tulipany są sadzone tylko na festiwal. Będąc tam z mamą kupiłyśmy różnych cebulek w specjalnym sklepie. Właściwie zmówiłyśmy (i oczywiście od razu zapłaciłyśmy), bo przysłali je dopiero jesienią. Wybór był niesamowity. Wszystkie barwy tęczy – od białych do czarnych, a także różne kształty kielichów kwiatowych… coś pięknego
Na mnie ogromne wrażenie zrobiła produkcja ozdobnych świec. To było coś niesamowitego!!! Taki „chudy szkielet z knotem” maczali w różnych kolorach roztopionego wosku. Schładzali i maczali w kolejnej kadzi. Gdy świeca była odpowiedniej grubości, wycinali wzory, wywijali wycięte części na różne strony i boki. Powstawało arcydzieło
Nie jestem w stanie przypomnieć sobie wielu rzeczy… ostatni raz (czyli drugi)byłam tam z mamą… o ile mnie pamięć nie myli w 1999 roku. Trochę dawno…
Ale o Indiana Dunes chyba nawet pisałam na Wyspie. Byliśmy tam z małżonkiem. Niestety, możemy jechać tylko w weekendy, a w weekendy są tam takie tłumy, że palca nie ma gdzie wetknąć. Niby jest cała masa parkingów, ale nie ma gdzie zaparkować. Kolejki samochodowe stoją kilometrami…
Na pewno jest ciekawie… tylko z małżonkiem nie lubimy tłumów
My nie jeździmy zwykle zbyt daleko. Wolimy trzymać się domu
Takie jednodniowe wypady…
Jedynie w długie weekendy Memorial Day (ostatni poniedziałek maja) i Labor Day (pierwszy poniedziałek września) jedziemy dalej – Na trzy dni pod namiot. Głównie do Wisconsin.
Miralko nie udało się z Holland zrobić wspólnego pięterka to może Wisconsin? Tam też byłam. Jeden dzień i mało dało się oglądać, bo deszcz padał, ale jakieś tam zdjęcia mam.
A gdzie byłaś w Wisconsin? Bo ja w wielu miejscach



24 maja znowu tam jadę. Do Governor Dodge State Park. Na długi weekend, pod namiot
Byliśmy tam już wiele razy, ale lubię ten park. Poza tym chciałabym obejść The House on The Rock z zewnątrz. W środku byłam chyba z 7 razy, ale po parku otaczającym ten dziwny dom jeszcze nie chodziliśmy.
Próbowałam zrobić listę miejsc w Wisconsin, w których byliśmy, ale wyszła tak długa, że nie będę jej tu umieszczała
Miralko!
Byłam tam tylko parę godzin. Pogoda była tak wredna, że głównie przesiedzieliśmy w basenie, ale parę zdjęć mam, które będą spojrzeniem turysty. A Twoje -wiadomo -spojrzeniem osoby, która przyjechała wypoczywać, zwiedzać i robić piękne zdjęcia.
W sam raz na duet -brzydszej i ładniejszej przyjaciółki.
Wiedziałam, że znajdziemy jakieś wspólne miejsce!

Dzień dobry. Świetna wycieczka, 2 w 1 – Stany i Holandia za jednym zamachem. Te drewniane chodaki nazywają się, jeżeli mnie pamięć nie myli, sabotami (i stąd pochodzi nazwa sabotaż – od sabotów wtykanych np. w tryby maszyn w fabrykach).
No i oczywiście świetnie, że dbają o swoje dziedzictwo, do sprowadzania wiatraka z Holandii włącznie. Bardzo to się chwali.
Witam!
kawy? herbaty?
Kwy, koenicznie
No, widać, że koniecznie! 😉
A dziękuję, czarna niesłodzona jest??
Ja już tylko herbatkę zieloną poproszę. Może być z opuncją 🙂
Witajcie!
Można by powiedzieć, że Stany to taki prototyp UE!
Większość europejskich narodów ma tam swoje lokalizacje (samych miejscowości o nazwie Warsaw jest kilka). Dla równowagi w Polsce są co najmniej dwie wsie o nazwie Ameryka…
Najwięcej takich prototypów UE jest w Las Vegas. Jednak LV to jeden wielki kicz (moim skromnym zdaniem) natomiast w Holland mamy do czynienia z autentycznymi starymi organami i wiatrakiem, który ma ponad 200 lat.
Skoro napisałeś Tetryku o innych narodach, które mają w Ameryce swoje lokalizacje mogłabym Was kiedyś zabrać na Oktoberfest do Hermann. Hermann to niemieckie miasteczko w USA. Do tego mogłabym dołożyć mały spacer po niemieckiej farmie w Schaumburg.
Miralko byłaś w Schaumburg? -to nie daleko od Chicago.
W Schaumburgu mieszkają nasi dobrzy znajomi, także byłam tam wiele razy, ale o farmie nie słyszałam. Co wydaje mi się dziwne, bo Dorota jest podobna do nas… lubi zwiedzać i „wtykać nos” w różne zakamarki…
Jeszcze sprawdzę, może coś pokręciłam? To był 2013 rok, a skleroza nie boli, ale…
Teraz jednak już muszę wychodzić z domu i będę zaglądać na Wyspę tylko z komórki.
Dzień dobry, takie superaste pięterko to tylko u Maczka

Mogłabym mieszkać wśród tego kwiecia z wiatrakami. Tylko gdzie? W Holland czy w Holandii. Super wycieczka Maczku, a tera masz pysia za całokształt
Swoją drogą, widok pani od organów nasunął mi myśl, skąd się wzięły kostiumy do „Opowieści podręcznej”…
Kto komu ukradł kostiumy Twoim zdaniem?
A wiesz, Ukratku, że też skojarzyłam z książką „Opowieści podręcznej”. Serialu nie oglądałam i chyba nie oglądnę. Pozostanę przy przeczytanej lekturze
Nie ma Bożenki wiatraków?? Czy tylko ja nie widzę???
W laptopie widziałam,teraz w komórce -nie ma.Natomiast tekst się rozjeżdża
W pośpiechu napisałam nie precyzyjnie.W komórce tekst jest ok,ale pod nim zamiast zdjęcia krzaczki, które wychodzą omal za komórkę.W laptopie widziałam duże zdjęcia.
Zdjęcia Bożenki zostały umieszczone w przestrzeni użytkownika google, i najprawdopodobniej zakończył im się czas życia, albo udostępnione były tylko na jakiś czas. Przed południem je widziałem, teraz są niedostępne ani na komputerze, ani na komórce.
Dlatego lepiej jest wysyłać zdjęcia do publikacji w stabilne miejsce — do tego właśnie służy biblioteka…
To jeszcze wytłumacz czemu do biblioteki należy zdjęcia zmniejszać?
Aby zaoszczędzić miejsca na dysku, a także mocy procesora serwera przy przeskalowywaniu „w locie”. Oba te zasoby są limitowane.
Dobry wieczór, fajrant, wszystko wedle planu, a teraz przerwa!
Dobrej nocy SzanPaństwu życzę, tak na wszelki, gdybym się nie pokazała

No to jestem.
Zdjęcia Bożenki w laptopie widzę; w komórce zamiast zdjęć są krzaczki wychodzące do brzegu ekranu komórki!
To jest tak jak się sypia w młynie!
A tak serio czy ktoś może mi wytłumaczyć te cuda?
A ja (na komputerze) widzę zamiast zdjęć Bożenki takie znaki jak zakaz wjazdu, tyle że nie czerwone, ale szare. Pewnie zależy od przeglądarki.
To, co nazwałam krzaczki to jest ciąg dyżych i małych liter oraz cyfr.
Dobranoc Państwu!
Mam nadzieję, że jutro wszyscy na swoich laptopach i komórkach zobaczą miejsce, gdzie spała Bożenka.
Zmykam już, dobranoc!
Dzień dobry, dzisiaj wcześniej niż zwykle, ale zaraz muszę wyjść na chwilę.
Witajcie!
Nie wiem, jak google zarządza dostępami, ale udało mi się pobrać zdjęcia Bożenki zbuforowane na komputerze z rana i umieścić je w bibliotece – są więc już z powrotem widoczne
Zdjęcia Bożenki są widoczne wszędzie -w laptopie, komórce, bibliotece. Jednak nadal takie dość duże, że w komórce dochodzą do brzegu ekranu.
Za to dobrze widać szczegóły!
Ależ Ty Tetryku jesteś ranny pracuś!
Witam!
Na przebudzenie Gienia serwuje co kto sobie życzy.
Wczoraj kocia Dobranocka była, ale już magicznej lampki nie było komu zapalić!
Zamiast czynić teraz wyrzuty, trzeba było zapalić w porę…
Bardzo wyraźnie kiedyś mi odpisaliście, że Gienię może wołać każdy, więc ja też.
Natomiast do Dobranocki potrzebny gust muzyczny, a do lampki specjalny czar.
No! To jest na piśmie, mam dowód!
Sugerujesz, że jesteś pozbawiona czaru?
Nie mnie oceniać.
Ja tam nie palę
Marychy czy lampki?
ja też!
Nie wiesz co tracisz nie paląc, AJW
Dzień niech będzie dobry, mimo siąpiącego deszczu i ledwie temp. oscylującej w granicach 13°C, szału nie ma. Zakupy zrobione, bo się dziecka zjeżdżają, ufff… Tera czekam na schody, które z Wrocławia trzy dni jadą. Zapytałam kuriera czy może piechotą idą
Dobry wieczór, chociaż co to za wieczór.
Do nas jeszcze nie dotarły deszcze niespokojne ani czarne chmury, piękne słońce wciąż jeszcze.
A ja ogłaszam fajrant i udaję się na przerwę.
A co złego jest w tym wieczorze panie Q?
W wieczorze nic, poza tym, że mało wieczorny. Jasno było, słońce etc.
A ja się nawalczylam z gałęziami.Jutro będzie co palić na ognisku.A w kozie już się pali.To tyle w temacie palenia.
Schody dojechały, już poskręcane. Na razie stoją tylko prowizorycznie, ale bezpiecznie. Jak się SzanPaństwo zjedzie, to z tarasu na pewno nie pospada


Dziecka przyjechały i oczywiście rabanu narobili. Jak zwykle!! Znaczy, pełna chata jest
Idę pod kordełkę, bo okropnie zmarzłam brrr..
Dobrej nocy SzanPaństwu życzę
To jak my się zjedziemy to dopiero będzie raban.Dobranoc Alla!
Gramy coś, Mr Q.?
Też tak sobie myślałam,że 23 prawie,a tu jeszcze Dobranocki nie było.No i bardzo proszę o lampce nie zapomnieć!
Już lecę!
Uf, to była długa przerwa. Zaraz coś wrzucę na dobranoc.
Witaj Ultra!
Miło, że zagladnełas.Dziekuje za miłe słowa.
Cieszy mnie, że coś Cię zaciekawiło.
Dobranoc!

Spokojnej!
Ok. śpijcie spokojnie, bo ja przygotowałam nowe pięterko w ramach powtórki z rozrywki. Ten tekst już gościł na Wyspie, ale to była dawno temu i pora go przypomnieć w tych zwariowanych czasach