Bezpalczyk rozlał równiutko po pół setki i w ten sposób starczyło dla wszystkich.
– Brawo ! – powiedziała baronowa Sołowiejczyk.
Bezpalczyk skłonił się.
– Zdrowie dam ! – rzekł poeta Koszon.
– Zdrowie gości ! – zaprotestowała Pataszońska.
– Nie formalizujcie – zaproponował Zyzio. – Ogólne zdrówko.
– W porządku – zgodził się poeta Koszon. – Było nie było!
Od paru godzin siedzieliśmy u Pataszońskich z wizytą i nastrój był czarujący. Nagle ni z tego ni z owego mgr Kąkulczyniański rzekł:
– Jestem głodny!
Pani domu puściła to mimo uszu.
– Chce mi się jeść! – powtórzył mgr Kąkulczyniański.
Wypadało załagodzić nietakt.
– Zamknij się – rzekł Bezpalczyk. – Zjadłeś grzybka na początku.
– Kiedy to było?! – upierał się mgr Kąkulczyniański. – Trzy godziny temu!
– Grzybki są wysokokaloryczne – wmieszała się do rozmowy Pataszońska. – Poza tym zjadłeś dwa grzyby.
– Grzybki – poprawił mgr Kąkulczyniański. – Lubię od czasu do czasu zakąsić.
– Tylko choroby są z tego – rzekł Bezpalczyk. – Objadanie się jest niekulturalne.
Pataszoński wydobył spod stołu pół litra.
– Nie mówmy o zakąskach – poprosiła baronowa Sołowiejczyk.
Mgr Kąkulczyniański wstał i wyszedł do kuchni. Niebawem wrócił z puszką konserw w ręku.
– Wieprzowinka we własnym sosie – wyjaśnił. – Wiedziałem, że coś się znajdzie. Smaczna i zdrowa potrawa.
– Coś w tym jest – rzekł poeta Koszon.
– Nie – powiedziała Pataszońska. – Tu jest napisane na tej puszce: Termin spożycia marzec 1973.
– Być może – zgodził się mgr Kąkulczyniański. Następnie otworzył puszkę i skonsumował wieprzowinkę.
– Teraz mi lepiej – rzekł. – Teraz się czuję wybornie.
Nazajutrz mgr Kąkulczyniański czuł się równie dobrze.
Niestety, po wytrzeźwieniu stracił wiarę w słowo drukowane.
MEGAN
(Anatol Potemkowski)
SZPILKI nr 9 1976 r.
W trosce o utrudzone nóżki pięknych pań – zamieszczam kolejne opowiadanko MEGAN-a, niestrudzonego opisywacza rodzimego savoir-vivre’u
Dobry wieczór. Taki atak apetytu po używce (np. alkoholu) nazywamy wedle młodzieży gastrofazą.
Swego czasu do paczek firmowych dawano takie duże trójkątne konserwy, bodajże Tulip. Chowało się to na lepsze okazje i po kilku latach okazywało się, że jedna ma już 5 rok po terminie, druga 3 rok… A okazję dostawały okoliczne psy. Galaretka i mięsko w środku pachniały całkiem ładnie, psy przeżyły 🙂
Zdrowie Wyspowiczów
Zdrowie. Jakiś czas temu Juniorzy mieli obsesję sprawdzania daty ważności, wystarczyło, żeby dany produkt miał datę przydatności do spożycia choćby o dzień wcześniejszą (i to nie jogurt czy sok niepasteryzowany – to mogły być np. pakowane ciastka), a już krzyczeli z oburzeniem „Ty nas chyba chcesz otruć!” Na szczęście z wiekiem im przeszło, a jak (in spe) pójdą na studia, istnieje szansa, że staną się całkiem niewrażliwi na takie cyferki.
ZNAM TO!!!
Jasiek sprawdza nawet GODZINĘ!!!
A znasz takie przysłowie:
Lepiej zjeść i odchorować, niżby miało się zmarnować…
No to już przesada. Czekaj, widziałem kiedyś w sieci taką infografikę, pokazującą, o ile można bezpiecznie przekroczyć tzw. termin przydatności do spożycia w zależności od tego, jakich produktów dotyczy. Myślisz, że to by zadziałało?
A ja użyłam kiedyś na mężu maści ABC, rozgrzewającej, przeciwbólowej i przeciwzapalnej, itp. Po terminie miesiąc. Rozgrzała go tak, że poparzyła plecy i zamiast rozgrzewania były okłady chłodzące… Od tej pory przynajmniej w apteczce robimy bieżące czystki 😉
Jedno co – o bólu mięśni wtedy zapomniał
Nie, no leki to co do dnia. Tak na wszelki wypadek.
Też.
Ja pilnuję mięsa, ryb i nabiału. Resztę – na węch oceniam.
Myślałem raczej pod kątem chłopaków, czyby ich takie coś przekonało, żeby traktowali te daty (i godziny!) nieco mniej wiążąco, znaczy żeby Wam się zrobiło nieco luźniej chociaż pod tym względem.
No way. Nie działa. Ale nauczyłam się usuwać opakowania przed podaniem 😀
Dobranockę posadziłem jeszcze piętro niżej, jakby co!
Witajcie!
Po dobrej kolacji sen Wyspiarzom służy!
??? Po czystku??

Witaj, Ukratku
Klina?
Do ziółek?? Nooo… może być… Wyjdzie niezła naleweczka
Dzień dobry


Taż zamiast się cieszyć, że przy polowaniu na grzybka/i nie zgaszono światła, to ten nienażarty mgr przeglądu prowiantu, na czarną godzinę, śmiał się dopuścić
Taka przeterminowana pachnąca, w kształcie serca szyneczka, wylądowała w bigosie. Był przepyszny!!
Dzień dobry. Chyba się nie powstrzymam. Bigos od kilku dni kojarzy mi się wyłącznie czarnohumorystycznie, bo właśnie kilka dni temu przeczytałem dowcip: „Mój młodszy brat usłyszał, że dzieci znajduje się w kapuście. Żebyście słyszeli, jak się poryczał, kiedy znalazł kawałek mięsa w swoim bigosie!”
Dawno, dawno temu… Gdy jeszcze pod stół kuchenny wchodziłam na stojąco… Leciał w telewizorni film /tytułu nie pamiętam/ i był on właśnie o tym, że dzieci znajduje się w kapuście… Finału filmu nie pamiętam, bo pod tym właśnie stołem – zwyczajnie – zasnęłam. Ale to na pewno było pole z główkami kapusty…


PS Czy ja… aby mam ochotę na bigos ???
Dzień dobry 🙂 W czasach ” słusznie ” minionych w domu jadło się tylko śniadanie .Obiad ,był domeną Zakładu Pracy . Były to zakładowe stołówki , a nawet restauracje . W jednej firmie , w której miałem zaszczyt pracować były 23 bufety ! Kolacje jadło się w restauracjach . Tam kwitło zycie towarzyskie , nawiązywało się ciekawe znajomości ,lub dostawało się po ryju . W mojej robotniczej dzielnicy Wola, było kilka porzadnych restauracji : Wenecja , Klimczok , Zorza , Elekcyjna ,Smok ,gdzie przy muzyce ,w dyskretnej loży , mozna było posilić się , pogadać na tematy polityczne i poznać czasami interesujące osoby .Dzisiaj , w trosce o zdrowie , w tych restauracjach są gabinety lekarskie , a w Wenecji jednodniowy prywatny szpital . Ost
ał się jeno Smok , w którym Chinczyk serwuje potrawy Dalekiego Wschodu . Mozna oczywiście się rozerwać po 22 , w nocnym klubie lub w agencji towarzyskiej .Jak widać nuuuda ….
Ech, to ja się wychowywałem w nienormalnym domu…
Weż poprawkę na moje wspomnienia , Może to ja sfiksowałem ?
Aha, domowe obiadki Pan jadałeś 😀 Ja też, ale tylko do ósmej klasy szk.podst. a później… to już…łeeeee…
Z takich kultowych miejsc to ja kojarzę tylko restaurację koło mojego liceum, gdzie można było dostać… piwo! (i nikt nie pytał o dowód!! Rozpusta i biezabrazje!!!) – ale tylko do posiłku, więc ludzie zamawiali ten placek po węgiersku (ziemniaczany z gulaszem), żeby do niego walnąć Warkę lub „zemstę Jędrzejowa” (podłe, lokalne piwo).
Restaurację Elekcyjna , prowadziło małżeństwo pochodzące z ziemiaństwa . Mieli swoje sposoby na dobre zaopatrzenie , mimo ogólnej biedy . Prowadzili ten lokal do chwili przekazania go na cele prywatnej przychodni urologicznej . Przychodnia upadła , aktualnie jest remont , może powstanie odrodzona Elekcyjna ?
No niestety, po wyjściu z domu skończyły się domowe obiadki – a ponieważ pracowało się na różne zmiany, a i różne fuchy człowiek łapał, to od studiów aż do teraz stale żywię się na stołówkach. Studenckie wspominam bardzo marnie, podobnie jak pracownicze za peerelu. Aczkolwiek zależało to głównie od prowadzących – korzystałem z takich, gdzie jedzenie niezbyt wykwintne i stosownie tanie było jednak zawsze smaczne, jak i z takich w których wszystkie zupy miały w zasadzie jeden smak, hmmm… „ścierkowy” byłoby najbliższym cenzuralnym określeniem. Z zasady były to jednak posiłki o stałej z grubsza porze – i na ogół w czasie pracy
O to to: smak „ścierkowy” to dobre określenie dla zup serwowanych w poznańskiej Jowicie (na dole, wejście od Zwierzynieckiej /edit: albo Zeylanda/). Nb. właśnie spojrzałem przez Google Street View i wygląda, że ta stołówka tam do dzisiaj jest!
Mam nadzieję , że Panie mi wybaczą pewien przykład o kolacji : Młody żonkoś zbaraniał , kiedy ujrzał partnerkę siedzącą na kuchence elektrycznej . Co ty wyprawiasz kochanie , przecież prąd może cię złapać ! Nic na to nie poradzę , odgrzewam ci kolację !
Szczyt biedy studenckiej: na własnym gazie własne jajka smażyć…
Ja chyba pójdę spać…
Dobranoc
Dobrych snów, Skowroneczku!
Spokojnej nocy Paniom życzę.
Kto dziś serwuje muzyczkę?
Już lecę!
Dzień dobry

Całą noc /no prawie całą/ wojna secesyjna, mormoni i Siuksowie… Na szczęście to tylko obrazy z czytanej książki. Wniosek jeden: nie czytać drastycznych opisów przed ułożeniem się do snu!! O!
A wiwogule to sołnyszko przebija się i stratocumulusy zapierniczają na najwyższym biegu, ale bezpiecznie
Ale Indianie nie wołali „Hände hoch!” ? Jak to bywało w westernach z enerdowa…
No może Czarodziejka dzisiaj zawita na Wyspę?? Wypoczęta, odprężona i pełna energii


Hi,hi… nawet muchomorów nie widziała. Grzyby to se w tym roku w atlasie chyba tylko możemy oglądać
Chociaż? Jeśli październik będzie ciepły, kto wie
Hop, hop!! Wiedźminko!!!
Stanowczo za cicho wietrzysz migdałki
DD

Całą noc pioruny waliły. A od rana – budowa warczy.
Buuu
Co za zgodny chór na trzy głosy!!!
Witajcie!
Pogrzmiało, popadało, skąd nie powinno – spłynęło, w standardowych miejscach standardowe kałuże; ale powietrze nieco czystsze, a niebo bardziej błękitne…
Dzień dobry. A tutaj nie grzmiało i (chyba nawet) nie padało? Teraz słońce od rana.
Kochani, z robotą bywa i tak, że długo, długo, długo nic (np. 2,5 miesiąca, nawet biorąc pod uwagę, że były wakacje :-/ ), a potem jak przywali, to nie wiadomo, w co ręce włożyć. Tak właśnie mi się zdarzyło dzisiaj, że praktycznie z marszu i bez przygotowania wskakuję w nowe zlecenie. Postaram się wszakże bywać na Wyspie, kiedy tylko będzie to możliwe, a już na pewno na dobranocki.
Jest robota, jest dobrze!
Pewien Chińczyk skarżył się mędrcowi:
– Praca, ryż, praca, ryż, praca… i tak w kółko. Co ja mam z tego życia!
Mędrzec pomedytował chwilę.
– Racja! – przyznał – Za dużo ryżu!
Nie jestem tego pewna 😉 Od nadmiaru zaczynam chyba tracić pamięć … dzisiaj się „zacięłam” przy podawaniu daty urodzenia

Przy dacie urodzenia to wręcz WYPADA się zacinać. Ja tak mam od daaawnaaa…
Znaczy się nie powinnam mieć powodów do obaw?!

Dzień dobry

Pozdrawiam miło i miło
Dobry wieczór
Się u mnie pokazały na trawniku grzybki!! Jakieś opieńkopodobne

Padam na buźkę.
Dobranoc Szan.Państwu
Kosztowałaś tych grzybków, że tak zaraz padasz?
A wiesz, że mają zapach lasu??
Zginą pod kosiarką, bo trawa po ostatnim deszczu zzieleniała jak szczypiorek na wiosnę
Idę spać, czego i Państwu Szanownemu w odpowiedniej chwili życzę.
No i panie poszły spać, jakby już je schodki umęczyły…
Nie schodki. Życie.
Dobry wieczór !
Melduję, ze jestem na dni kilka powrócona, wiec chyba zapalę lampkę !
Rzeka Warta jest urokliwa i ma nawet własną wodę, grzyby ? kilka. Klawiatura mi zgupiaa ….
ale jakoś dziwnie – w poczcie chodzi normalnie, więc może się namyśliła?
Hurraaa! Jednak dosłyszałaś!

Puszcza nadnotecka ma swoją urodę, a nadwarciańskie łąki mnie urzekły.
To ja już się też pożegnam i pójdę śladem pań…
Dobranoc!
..Słoneczko późno dzisiaj wstało…I w takim bardzo złym humorze.. (?).. Aaa niee, pełną gębuliną ogrzewa jeszcze ciągle zieleniutkie drzewa


Dzień dobry!!!
Nooo to łyyyk… pachnącej
Witaj Skowroneczku !
Moje słoneczko było zapłakane, ale już się
rozchmurza…
Nasi wspaniali Siatkarze idą jak burza! Brawo Panowie

I Pachnąca z Rumakiem bardzo by się cieszyli. Też
A tera idę do Dyr na dymka.
Skąd wiesz, czy się nie cieszą? Może zresztą teraz mają ważniejsze powody do radości…
Dzień dobry Ukratku
! Gdyby jeszcze mogli się do nas odezwać ! To byłaby radość !
Zaczekamy… mało rzeczy mamy tak pewnych, jak ta, że kiedyś do nich dołączymy 🙂
A rozpoznamy się?? Tam po drugiej stronie tęczy??

Tego jestem pewien!
Po miotle, po grzywie, po zapachu, po piórkach, po czym się da – ale na pewno!
Witajcie!
Cieplutko! Tylko więcej wiatru by się przydało…
A ten wiatr to po co Ci?
A żeby przewietrzył Kraków i popędził Smoga Okołowawelskiego…
Widziałam rano w tv, że u Ukratka ma być 32 stopnie
Prawda. U Was Smogczysko zieje siarką. To życzę wiatru, oczywiście że życzę!
Dzień dobry


U mnie też cieplutko, słoneczko rozpieszcza promykami, szefostwo nieobecne, a jutro już weekend
Póki co, wystarczająco dużo powodów jak dla mnie, by z uśmiechem rozpocząć nowy dzionek
Witaj uś
miechnięta Księżniczko ! Jakże Ci pozazdrościłam wspaniałych grzybów ! I wcale się tego nie wstydzę !
Witaj Wiedźminko
Powiem tak : Serdecznie WAS do mnie zapraszam na grzybobranie

a jaka smaczna… 
Jak ta grzybowa pachniała
Aaaj, uważaj!! Bo jak się skrzykniemy, to nie wiem czy Twój nowy domek najazd Wyspiarzy wytrzyma
Ja tam grzybową mogę zjeść przed domem. Nie będę wybredna.
Mogę cię zabrać po drodze
O nie nie … zapewniam, że się zamieścimy
Oj tam, oj tam damy radę
Może w końcu echo przestałoby odbijać się od czterech ścian ciszy 
Dzień dobry! Się witam i biegnę do pracki od razu. Za oknem zachmurzenie lekkie, przed nosem kawa, żeby jeszcze się obudzić.
Quacku! NAJPIERW się obudzić, POTEM do pracki! Nigdy na odwrót!
Mam taki termin na tyle roboty, że chyba zaryzykuję budzenie się w trakcie przygotowań do pracy…
Witaj Kwaku
! Lubi Cię praca, oj lubi !
Cały termos kawy pod ręką ?
Dzień dobry ! Lato, lato – i aby do wiosny
! A gdzie jest Stateczek ?
Ha! Pewnie nie wie, że wróciłaś i dlatego żegluje z dala od Wyspy

Cześć, piękna Czarodziejko
Dzień dobry 🙂 Przed dwoma tygodniami spotkałem Korabia na Forum Onetu . Dzielnie gromił swoich oponentów , ale po tej bitwie , gdzieś odpłynął i cisza . Może jest gdzieś w stoczni ” remontowej ” po kołobrzeskich regatach ??
Jest Korab znów na Forum Onetu . Musi byc w dobrej formie , bo napisał : Ale jaja ! )))))) Kamień z serca ,że utonął …..
Albo ma wiatry. Przeciwne…
Kto mnie wołał
czego chciał?
Zebrałem się,
w com ta miał;
Jestem jestem,
na wesele
przyjedzie tu gości wiele,
żeby ino wicher wiał.
DzińDybry:))) Duże kłopoty z siecią w Kołobrzegu, drobne w domu po powrocie. Mam nadzieję, iż wszystko wróci do normy. Kołobrzeg nieco przereklamowany, na szczęście pogoda była niezła. Pozdrawiam Szanowne Towarzystwo i przepraszam za nieobecność :)))
Bezpalczyk jak zwykle rewelacyjny, brakuje mi tylko pana Kaczyńskiego :)))
Witaj, Stateczku! Ahoj!
DobryWieczór :)))
Ale że pana Kaczyńskiego w jakim charakterze?
Pan Kaczyński to jeden z bohaterów Megana, niezwykle zasadniczy człowiek :)))
I nawałę bisurmanów, własnoręcznie poskromił, wielki człowiek:)))
No jak Kaczyński to jasne, że wielki człowiek. Oczywista iczywistość, ż się tak wyrażę.
Wyczuwam jakieś żaluzje w Twych słowach Jo, jak mawiał MAŁY rycerz: „Dał ci Bóg nikczemną postać, jeśli się ludzie nie będą ciebie bali, to się będą z ciebie śmieli.” Analogia jest oczywista, nie podskakuj krasnalowi ogrodowemu :))))

Nie zamierzam. Mam sporo instynktu samozachowawczego i dwóch autystycznych synów na utrzymaniu.

Dziś było 30 stopni. Nie powiem wam, co robiłam w kuchni. Jedno jest pewne: na mózg mi się rzuciło. Bardzo.
30 stopni to nie tak wiele, to zaledwie 1/3 kąta prostego, kiedy się nim jednak rzuci trafionemu może stać się krzywda. Jajko na miękko w tej temperaturze jest gotowe po trzech minutach, mózg się ścina dopiero w 43 stopniach, często bezpowrotnie. 30 stopni prowadzi również na drugie piętro:))
Dobry wieczór 🙂 Nie dość, że mnie po tym tekście zaczęło suszyć, to jeszcze żaby, zaraza jedna, zaczęły mi brewerie uprawiać w żołądku, tedy idę poszukać konserwy 🙂 🙂
Dopisałem jedno zdanie w Onecie do Twojego komentarza nt. panów Dudów . Jak odpoczniesz , to przeczytaj
Max, wczoraj troszkę spacyfikowałem pisiaków plujących jadem na Korabia, delikatnie, żeby nie naruszyć regulaminu, delikatność była zbędna, przyplątał się Cypis i usunął mi 18 wpisów [słownie osiemnaście] napisałem zażalenie, a dzisiaj odkryłem ze zdumieniem, że dostałem bana na komentarze na Onecie, NIC mi nie wchodzi, nie wchodzi mi nic obojętnie czy piszę logowany, czy nielogowany, czy proszę przyjaciół, żeby napisali za mnie, każdy mój komputer ma szlaban na gary. W pracy mam dynamiczne IP, zmienia się co godzinę i dzięki temu mogłem dzisiaj wrzucić wpis, góra dwa i blok i za godzinę ponownie. Tego jeszcze nie grali 🙂 🙂 Przepraszam za te dygresje i zawracanie gitary, ale szlag mnie trafia i nic nie moge zrobić 🙂

Misiu , jest komplet Twoich wpisów w
dyskusji z ” Przekorą ” , dopisałem tam jedno zdanie .Ja w ub. tygodniu złożyłem protest przeciw usunięciu mojego wpisu i po dwóch dniach (!) dostałem meila z przeprosinami i wpis został przywrócony . Jest wszak wolność słowa , nieprawdaż ?? 
Prawdaż, za jakieś 4 dni przywrócą mi wpisy i zdejmą bana, co jest musztardą po obiedzie, ale zawsze 🙂 Wiem, że na Wyspie niepoprawne jest samo wspominanie politycznych ciągot, ale ja to forum naprawdę lubię, lubię te forumowe przepychanki i przydałaby misię Czarodziejka z Jej wiedzą w tematach gospodarczych i ekonomicznych, prawdziwa moc, która się marnuje, a pamiętam jak Wielce Czcigodna robiła wiatrak z każdego „mądrali” forumowego, to były czasy:) 🙂

Bez bicia przyznaję, że i ja czasem coś wrzucam na forum, bo nie daję rady, jak czytam niektóre „wypowiedzi”. Z rzadka to robię, bo mało mnie we wrześniu. W październiku dam sobie prawo wyzłośliwiania się ” całą
gębą”.
To ja poproszę i to nie jeden raz 🙂 🙂

Się zrobi Pancerny ! Obiecuję
Spaaać…

Spokojnej, dobranoc
No proszę, jak dziewczyny lubią razem chodzić spać!
Wiesz – ja to jak ta kura domowa. Po zmierzchu na grzędę i lulu.
No to idę za dziewczynami 😉 Dobranoc!
Ale dobrze ! Tyle wpisów na medal ! Jest co czytać
Nooo to ktoś tu przesadził z wywoływaniem wiatru… Od godziny biegam i łapię po kolei wszystko na balkonach i przed domem! Tornado? Huragan? Wieje jak diabli!
Trochę dmucha, ale żeby tam zaraz tornado, ot kręciołek zwykły 🙂
No Cię proszę… Wszystko dokoła przestawia… Ale może to tak tylko u mnie, na tych polach i łąkach, gdzie może się rozpędzić?
Nic nie słyszałam, wiśnie z nalewki działają bardzo usypiająco
To znaczy: muszę zrobić za rok nalewkę.
Dzień dobry


Uwielbiam piątek. .. zwłaszcza po 15:00
Póki co zmykam do pracy
Witajcie!
Ja też w nocy zbierałem z balkonu. Ciekawe, czy Jo. będzie dzisiaj bardzo zakręcona?
Spałam 3 godziny.
Nie jestę zakrencona. Jestę ZOMBI
Dzień dobry. Wczoraj w nocy u nas też zaczęło dmuchać, po bardzo ciepłym (25-26 stopni?) wieczorze, kiedy ludzie siedzieli w ogródkach knajpianych, nagle usłyszałem brzdęki spadającego szkła – jak powiało, to tu i ówdzie strąciło szklanki, kieliszki, butelki… Ale to tak tylko przez chwilę.
Dzisiaj już chłodniej, a ja za chwilę do pracki.
Nawet odespać nie dało rady
Chłopaki wprawdzie na paluszkach, ale łajzakot wrócił ledwo burza ustała, a godzinę później ruszyły młotki na budowie.
Dzień dobry Jo ! Może jakaś drzemka ? bo naprawdę jesteś poszkodowana
Nie da rady… Na budowie piły dzisiaj chodzą… A budowa jest jakieś 20 metrów od moich okien.
Myślałem, że tylko ja jestem nocnym Markiem, poduchę na głowę i śpij, jak mawiał Hamlet: „Zasnąć!
Może śnić? – w tym sęk cały, jakie bowiem
W tym śnie śmiertelnym marzenia przyjść mogą,
Kiedy zrzucimy z siebie więzy ciała…”
Dzień dobry 🙂 Spakowałem manatki i ruszam na Mazury . Może i ja znajdę coś bardziej jadalnego od muchomora . Do popotem
Już ci zazdroszczę!
Szerokiej drogi Maxiu ! I pięknych zbiorów
Dzień dobry ! Nawet, jesli dentysta mnie ściga 🙁
Dzień dobry 🙂 Mnie też ściga dentysta, co mnie akurat nie przeraża, ostatnio bezczelnie zasnąłem w fotelu dentystycznym, co wzbudziło prawdziwe zdumienie i nawet zdjęć mi narobiły baby kiedy chrapię radośnie z otwartym dziobem z którego sterczą przyrządy rozmaite 🙂 🙂 🙂
Jestem lekko zszokowany, wyobraź sobie, iż modowie przywracają usunięte wpisy po mniej więcej pięciu minutach ???
Noo Ten to jest niesamowity

A ja dzisiaj tylko ręce zaciskałam. A niechby kto spróbował zdjęcia zrobić
Dzień dobry, Szan.Państwu

PS Pięterko winien zbudować ochotnik, znaczy (alfabetycznie): Kopciuszek, Korab, Misiek… !!!
A tera niech ciągną zapałki