Odwiedziło nas

  • 550
  • 47 444
  • 82 895

Kalendarz

kwiecień 2012
P W Ś C P S N
« mar   maj »
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Lajkonik i jego kolej

Pan Ignacy Lajkonik frasobliwie pokiwał głową. Stali przed otwartą maską panalajkonikowego samochodu razem z mechanikiem, panem Stasiem, który właśnie skończył wyliczać części, które wymagają naprawy, a prawdę mówiąc, w większości wymiany. Lista tych części przypominała listę zakupów pana Ignacego, były tylko dwa problemy – pierwszy taki, że wszystko z tej listy będzie kosztowało więcej niż zwykłe zakupy, a drugi – że sprowadzenie części i ich wymiana lub naprawa potrwa niestety dużo dłużej niż zwykłe zakupy. Co prawda pan Stasio po starej znajomości kasował od pana Lajkonika dużo mniej niż autoryzowana stacja obsługi, ale też i nie proponował klientom samochodów zastępczych – co oznaczało, że na długi majowy weekend pan Ignacy zostanie bez własnego środka transportu.

Trzeba trafu, że zaraz po powrocie z wizyty w warsztacie rozdzwonił się telefon, a dzwonił tak rozkazująco, że pan Lajkonik nawet nie pomyślał, żeby może nie odbierać. To dzwoniła dawno nie widziana i nie słyszana (chwała Bogu) kuzynka Euforia, która – od kiedy Autor opisał ją po raz pierwszy – przeprowadziła się do innego miasta. Twierdziła, że tamtejsze powietrze lepiej jej służy, a wszyscy jej znajomi i krewni, włącznie z panem Ignacym, z entuzjazmem przyznawali kuzynce Euforii rację. Teraz kuzynka zapraszała drogiego kuzyna Ignacego (z naciskiem na „drogiego”) na rocznicę swojego uroczystego przyjęcia do lokalnego oddziału Club des Megiers, kobiecej organizacji przynajmniej z założenia dobroczynnej. „Musisz koniecznie przyjechać, Ignacy! Kuzyn Roland ma konferencję w Zwischen Zwischen, Karol przygotowuje się do sesji, Monika na tej swojej wsi sieje ziemniaki [tu pan Lajkonik wewnętrznie zatrząsł się ze śmiechu, ale zaraz mu przeszło], więc zostajesz tylko ty!”

Od takiego dictum nie było odwołania. Pan Ignacy pospiesznie skontaktował się z panią Chandrą, wyjaśnił jej całą sytuację i przekonał, że jednak nie powinna jechać razem z nim. Albo będziesz musiała znosić humory mojej kuzynki, wyjaśnił, albo się zdenerwujesz i jeszcze bardziej zaognisz sytuację. W żadnym wypadku nie narażę cię na żadne z tych doświadczeń! Pani Chandra lekko się skrzywiła i przyznała panu Ignacemu rację, spytała tylko, czy chce specjalne indyjskie ziółka na uspokojenie. Chciał. A potem jeszcze upewnił się, że dobrze zapisał termin przyjęcia u kuzynki Euforii („piątek, o piatej”) i poszedł się pakować.

Pan Lajkonik spakował się całkiem zgrabnie, w niedużą walizeczkę, w osobnym pokrowcu miał garnitur. Zadzwonił po taksówkę i poprosił, żeby zawieźć go na dworzec kolejowy. Kierowca taksówki, młody chłopak, najwyraźniej nudził się, ponieważ przez całą drogę bawił się przyciskami radia, szukając stacji, która by mu odpowiadała. Jak na złość, na wszystkich kolejnych kanałach leciały reklamy, w związku z czym efekt był mniej więcej taki: „Z margaryną Powabną wspaniale uda ci się pieczenie… i swędzenie idealnie likwiduje preparat Hemorol, najlepszy na… skórę naturalną i sztuczną, czarną i kolorową. Tylko pasta do butów LeCret da ci błysk… w oku ukochanej? Użyj Fiakry!” i tak dalej, i tym podobne. Taksówkarz w końcu dał za wygraną i włączył klasyczne rockabilly z płyty CD, upewniwszy się, że jego pasażerowi nie będzie to przeszkadzało. Muzyka tak ich obu rozochociła, że zajeżdżając pod dworzec, podskakiwali sobie w rytm, każdy na swoim fotelu, a gdy taksówkarz pomagał panu Ignacemu wypakować walizkę, miał na twarzy szeroki uśmiech.

Pan Lajkonik wszedł na dworzec, od dłuższego czasu w remoncie (ponieważ spółka PKP Drzwi Obrotowe nie mogła się dogadać z PKP Posadzki, co przedłużało przebudowę), odstał swoje w kolejce po bilet, nabył go i spokojnym krokiem udał się na peron. Spokojnym, ponieważ przewidująco wyszedł z domu odpowiednio wcześniej, mimo że wcale mu się nie spieszyło do Euforii. Pociąg już czekał. Pan Ignacy otworzył drzwi – co przyszło mu zastanawiająco lekko – i wkroczył do przestronnego wagonu. Przypominające kabinę samolotu wnętrze utrzymane było w pastelowych kolorach. Fotele nie oferowały jakiegoś niebywałego komfortu – nie były ani luksusowo miękkie, ani zbyt szerokie, ale za to wyglądały na wystarczająco wygodne, by można było w nich uciąć sobie kolejową drzemkę. Pan Lajkonik uniósł brwi. Nie tak pamiętał wygody oferowane przez kolej… Z drugiej strony, pomyślał, jednak dawno nie jechałem pociągiem – coś się mogło zmienić, i może nawet na korzyść???

Zdjął kurtkę, powiesił ją na wieszaku, walizkę włożył z niewielkim tylko wysiłkiem na półkę nad oknem i usiadł na wolnym fotelu. Wyciągnął gazetę i przeczytał recenzję nowej książki niebywale modnego autora, który wszakże nie był Autorem pana Ignacego, co obu – póki co – odpowiadało. Do odjazdu pozostało już tylko kilka minut i pan L. rozejrzał się po wagonie. Wokół siedzieli niebywale spokojni ludzie, prowadzący ze sobą ściszoną konwersację, patrzący w okno, czytający, słuchający muzyki przez słuchawki lub drzemiący. A wszyscy do czysta wymyci! Wtedy właśnie rozległ się gwizdek zawiadowcy i pociąg ruszył. Powoli i miękko, bez szarpania i wstrząsów, i biegu przyspieszył, i już po chwili gnał coraz prędzej, mijając przedmiejskie domki, coraz rzadsze, potem ogrody i pola, łąki i lasy…

Widoki za oknem, jak to widoki, po paru chwilach opatrzyły się panu Ignacemu, nie miał też zbytniej ochoty czytać, więc, ukołysany ruchem pociągu, zapadł w lekki sen. Wyrwało go z tego snu dopiero delikatne pukanie w ramię. To konduktor, średniego wzrostu, ubrany w nieskazitelny mundur, grzecznie dawał panu Lajkonikowi znać, że nadszedł czas na kontrolę biletów. Nasz bohater otrząsnął się z resztek snu, a gdy konduktor oddawał mu bilet, zapytał: ¬– To teraz już każdy pociąg tak wygląda?
– Jak? ¬– odpowiedział konduktor pytaniem na pytanie
– No… tak ładnie. I wygodnie. I z takimi pasażerami.
Pan konduktor, który w klapie munduru nosił plakietkę z imieniem Tomasz i całkowicie nieistotnym dla tej historii nazwiskiem, uśmiechnął się ze zrozumieniem. Widać nie pierwszy raz zadawano mu takie pytanie. – Nie, chyba nie. Proszę mi powiedzieć, czy może wpadł pan na dworzec w ostatniej chwili? Biegł pan za pociągiem?
– Nie – przyznał pan Ignacy – przyszedłem wcześniej. Nie lubię nic załatwiać na styk ani na wczoraj.
– A właśnie! – podchwycił pan Tomasz – dlatego trafił pan do tego pociągu. To jest, proszę pana, Pociąg Dla Tych, Którzy Przychodzą Przed Czasem. Widzi pan, jaki efekt? Wszyscy spokojnie siedzą, nikt się nie denerwuje. Jak się ma czas, to nie ma sensu tracić nerwów.
– Hmm, dość sensownie to brzmi – zadumał się pan Lajkonik – ale proszę mi powiedzieć, czy w takim razie na stacji docelowej też będziemy przed czasem?
– Oczywiście. Niewiele, ale zawsze. Więcej panu powiem: widzi pan tego brodatego jegomościa dwa rzędy dalej? – zapytał pan Tomasz. – Otóż to jest genialny poeta, który wyprzedza swój czas o całą epokę! Nie powiem panu, jak się nazywa, pan rozumie, ochrona danych osobowych, ale proszę zapamiętać tę twarz. Za parę lat to hoho… – i tu pan konduktor zawiesił znacząco głos, sugerując wiele, ale wprost nic nie mówiąc.

Wtedy właśnie pociąg pana Lajkonika wtoczył się, płynnie zwalniając, na niewielką stacyjkę. Pan Ignacy rozejrzał się i zobaczył schowany wśród starych klonów budynek dworca, wymagający natychmiastowego malowania. W oknach z drugiej strony widać było brukowany peron z kilkoma drewnianymi ławeczkami i tablicą, z której została tylko połówka, głosząca dumnie „…iczyn”. Pan Lajkonik uchylił okna i wciągnął z rozkoszą zapach, który pamiętał z dzieciństwa – rozgrzanych, smołowanych podkładów kolejowych, rosnących między torami rumianków i mokry, leśny zapach klonów. W tle świergotały wróble, trochę dalej sennie odzywały się kury w zagródce koło domu zawiadowcy, a zupełnie z daleka słychać było dzwonienie polnego skowronka. Wtem z daleka – wyraźnie nerwowo – zawył sygnał innego pociągu, rozległ się coraz bliższy stukot kół, i po niedługiej chwili po przeciwnej stronie peronu zatrzymał się drugi skład.

Jakże inaczej wyglądał! Elektrowóz wyglądał jak zespawany z dwóch różnych, a wagony… w części z nich paliło się światło, nie wiadomo po co, bo dzień był jeszcze całkiem jasny, niektóre okna były zaparowane, inne uchylone i kopcił się z nich papierosowy dym. Drugi pociąg zatrzymał się ze zgrzytem i natychmiast dał się słyszeć dochodzący zeń chór oburzonych głosów:
– Co się stało, dlaczego się zatrzymaliśmy?
– Tej stacji przecież nie było w rozkładzie?!
– Proszę już jechać! Dalej, no!
– Ja się poskarżę! Ja mam znajomości!
– Już pan tu nie pracuje! Ja mam wuja w ministerstwie!
Pan Tomasz, który stał niedaleko od pana Ignacego, westchnął tylko i półgłosem wyjaśnił rozmówcy: – Naprzeciwko ma pan właśnie Pociąg Dla Tych, Co Na Ostatni Moment. Sam pan widzi i słyszy, co się tam dzieje, szkoda słów…

Pan Lajkonik stanął przy uchylonym oknie i z czystej ciekawości otworzył je szerzej. Wychylił się na zewnątrz, żeby zobaczyć wagony drugiego pociągu i co się w nich jeszcze mieści, kiedy gwałtownie i z łomotem otworzyło się okno naprzeciwko. Czerwona, rozzłoszczona twarz, która z niego wyjrzała, należała z pewnością do kuzynki Euforii. – Ignacy! – ¬ryknęła kuzynka ¬– Tu jesteś! A mówiłam, żebyś był na czas! Nie daruję ci tego! Przecież powtarzałam trzy razy: piątek o piętnastej! O PIĘTNASTEJ!!!
_____________

Tekst chroniony prawem autorskim (wszystkie części cyklu o p. Lajkoniku). Opublikowany w witrynie www.kontrowersje.net oraz na blogu www.madagaskar08.blog.onet.pl . Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.

107 komentarzy Lajkonik i jego kolej

  • Quackie

    Dzień dobry, a na pohybel panu Rusinkowi również: Witajcie! Pan Lajkonik powraca w nowej odsłonie, chociaż ciężko było z pisaniem, nie powiem. To chyba najdłużej pisane opowiadanie, a na pewno jedno z najdłuższych poszukiwań puenty, i tak do końca nie wiem, czy udane. I od razu uprzedzając ewentualne pytania: niestety realność jest taka, że od samego przyjścia z wyprzedzeniem na pociąg to on się NIE zrobi ładny, wygodny i punktualny; inaczej to może sobie być u pana Ignacego. Ale morał z tego taki, że nastawienie potrafi jednak wiele zmienić, nawet jeśli rzeczywistość skrzeczy z lewej lub z prawej. No.

    • ~wiedźma

      Witaj Kwaku…. ładnie to tak sprowadzać ludzi na ziemię przy pomocy trzeźwego komentarza ?:))))) Ale wyobraźnię masz…… oj masz ! :)))))

      • ~Quackie

        Oj, na ziemię, bo akurat dzisiaj poczułem, że wolę uprzedzić ewentualne zarzuty naiwności. Zwłaszcza od ludzi, którzy często korzystają z usług PKP!

        • ~wiedźma

          .nieczęsto korzystam z usług PKP… a ostatnia wyprawa nie doszła do skutku …. ze strachu, bo zima była i nie starczeło mi odwagi na podóż z przesiadkami :(((

          • Quackie

            Ha, to Mama Quackie, jak ostatnio tu przyjeżdżała, miała przejścia: najpierw wpuszczono jej pociąg na tor “środkowy”, który nie miał z żadnej strony peronu (i ludzie, włącznie z nią, wysiadali na obie strony i szli do peronu przez tory po obu stronach), a kiedy wracała, popsuł się komputer w nastawni, i puszczano dalekobieżne pociągi z peronu SKM, ze wszystkimi atrakcjami jak szybka zmiana peronu przez tłum podróżnych etc.

  • quackie@onet.pl

    Aha, i jeszcze kwestia techniczna: w związku z pojawieniem się nowego Lajkonika chciałbym zawiesić retrospektywę. Na pewno się jeszcze kiedyś przyda i do niej wrócimy, ale sądzę, że teraz przez chwilę będą pojawiać się świeższe odcinki, w miarę powstawania, a jak z tym będzie, to zobaczymy.

  • ~wiedźma

    Aaaa.. w czym Ci zwinił pan Rusinek? Ten od Wisławy Szymborskiej ? :)))

  • ~Incitatus

    Ja tam nie będę wybrzydzał, ale insynuacja, że kuzynka Euforia rypała koleją w stronę przeciwpołożną niż Pan Ignacy li tylko i wyłącznie po to by go przykładnie o……świergolić, wydaje mi się krzywdzić wszystkie znane mi megiery!! Mała literą, naturalnie!:)

  • ~wiedźma

    A tak zupełnie na marginesie : ciekawa jestem, czy nowy odcinek zwabi Jaśminkę i Krecię….. wcięło nam dziewczyny :((

  • ~pan.

    Może najdłuższe jest to opowiadanie, ale jakie urocze. Tylko niejaka Euforia wzbudza emocje zgoła nie urocze. Ale wzbudza, i to już coś.Ukłony długoweekendowe dla Autora.

    • ~Bożena

      Chociaż długie to było, lecz dobrze się czyta bo ciekawe i dowcipnie napisane. Oczy mam dzisiaj zmęczone i widzę potrójnie, ale musiałam doczytać do końca. Chylę czoła przed Autorem. “Przepraszamy wystąpił błąd…” klikam “wyślij” drugi raz, zobaczymy ile razy wejdzie.

      • Quackie

        Od kiedy pojawiła się Pani Chandra i Lajkoniki stały się takie bardziej częściowo-całościowe, to takie duże wychodzą, wcześniej były krótsze. Cieszę się, że się podobało : )

    • Quackie

      Dobry wieczór, cieszę się, widząc również i Pana tutaj! Euforia była na początku i na końcu, tak sobie pomyślałem, że zrobię z niej klamrę kompozycyjną, bo wyrazista z niej megiera ; ) jednocześnie nerwowo zerkam co chwilę do skrzynki pocztowej… ; )))

  • ~all_a

    :)))) Mistrzu; te reklamy.. cudne:))) A czy p.Ignacemu przydały się ziółka od p.Chandry? :))) Się cieszę, że coraz dłuższe odcinki. Zatem burczeć na Pana nie będę.. Chociaż.. A czort wie, kiedy (?) się kolejny pojawi!!!:)))

    • Quackie

      O, nareszcie ktoś zwrócił uwagę na reklamy : ))) Z tym to się nosiłem od dłuższej chwili, to szalenie zabawne zjawisko, zwłaszcza jak się siedzi przed TV i “surfuje” po kanałach – reklamy, fragmenty filmów i innych programów potrafią się ułożyć w niezły surrealizm : ))) Ziółka panu Ignacemu się przydały, ale dopiero po dojechaniu na miejsce (lub wręcz powrocie do domu), ponieważ w tym pociągu, mimo licznych zalet, nie było wagonu WARS.

  • ~all_a

    Aha, ja też chcę mieć takiego osobistego mechanika, który po starej znajomości kasowałby mniej:))) Mój mechanik do tanich nie należy i samochodu zastępczego nie proponuje. Pociecha, że naprawia sumiennie. Doceniam:))) Dobrej nocy.. i snów bez Euforii w roli głównej:)))

  • Quackie

    Dobranoc również, pociągu do kolorowych snów!

  • ~Incitatus

    No to i ja już się pożegnam. Dobranoc:))

  • ~wiedźma

    No to i ja powiem dobranoc….. a zapalonej lampce towrzyszy śpiew słowika ….. więc jesli ma się coś komuś śnić, to tylko pięknie i romantycznie …. :))))

  • ~all_a

    Drrrrr….drrrrrrynnn… to telefon zamiast budzika. Bardzo rozkazująco dzwoni… Wstawać!!! :)))) Jak można tak długo spać, nie rozumiem:))))

  • ~all_a

    Łooo, a Senator pojechał na liny.. Pewne na bank, iż 48 godz. nie będzie..:))))

    • ~all_a

      A może mylę się.. Senatorze..:))))?

    • Quackie

      “Poszedł na liny” brzmi prawie tak, jak “poszedł się wspinać” ; ))) Byłżeby Mistrz Incitatus taternikiem???

      • ~Bożena

        Ni właśnie moje pierwsze skojarzenie też było takie. Pomyślałam o wspinaczce.

      • ~all_a

        Pojechał!! Noooo..:)))) Natomiast , bo poszedł.. sobie:))))) Senatorze – Ty wiesz..:))))!PS Linoskoczek? Może.. :))))

      • ~Incitatus

        Witaj, Mistrzu Quackie:) Nie jestem taternikiem ani innym alpinistą, himalaistą, andystą czy górskalistą z dwu podstawowych przyczyn. Po pierwsze – uważam włażenie na wszystkie góry, szczyty i łańcuchy (górskie) za nieodpowiedzialną bezdenną głupotę, a stwierdzenie przypisywane Georgemu Mallory, że lezie na Mont Everest “ponieważ istnieje” za szczególnie idiotyczne! Ja rozumiem, że człowiek ma prawo ryzykować własnym życiem w wielu sytuacjach, ale żaden człowiek nie ma prawa ryzykować życiem innych dla zaspokojenia swoich ambicji, chorej chęci zaistnienia czy też poklasku tłumów! Jak jeden z drugim potrzebuje leźć gdzieś, gdzie łatwo stracić życie albo zostać kaleką, to niech lezie sam! W ciszy, spokoju, bez szumnych zapowiedzi i głośnych artykułów prasowych, wywiadów, transmisji i całego tego szumu! Jak go tam w tych ukochanych górach szlag trafi albo coś mu gnaty połamie, płuca odmrozi, to niech sobie radzi sam, powinien mieć podręczną apteczkę!!:( Już setki ludzi zginęły idąc na ratunek taternikom, alpinistom i wszelkiej innej swołoczy, która zwykła najpierw rżnąć bohatera, a później piszczeć “ratunku!!” A g….o nie ratunek! Wlazłeś gdzie cię nie prosili, to radź sobie sam albo zdychaj! Prawo Darwina niech działa bez zakłóceń!:(I druga przyczyna – moda. moda jak na to Zakopane, ponurą miasto-wiochę, co to stała się swego czasu modna, bo paru znudzonych i lekko zwichrowanych intelektualistów “lud prosty, góralski” odkryło! I zaczęła się moda!:( Mnie Zakopiec już nigdy nie zobaczy, mnie niepotrzebny napierający na mnie tłum. Ja modę na to, siamto i owamto mam tam, gdzie pewna baba grabie!! O!!:)

        • Quackie

          Senatorze kochany! Jako na ogół racjonalista przyznałbym Ci rację, jeżeli chodzi o motywację, ale niestety uczucie do gór mam po Tacie, który chodził w młodzieńczych latach i po górach przeróżnych, i po jaskiniach, a wszystko bezpiecznie, w grupie i z zabezpieczeniami. Ja nie mam aż takich ambicji, wolę podziwiać góry z dolin, chyba że nadają się do zjeżdżania na nartach… no, mogę wejść na górę, pod warunkiem, że da się to zrobić na piechotę, bez wspinania się; ale góry jako takie bardzo mi się podobają i jestem w stanie zrozumieć motywację. Natomiast co do ratowania bezmyślnych ryzykantów – pełna zgoda, z tą poprawką, że moim zdaniem powinno to się odbywać na zasadach pełnej odpłatności. Gdyby prawdziwi pasjonaci chcieli regularnie uprawiać wspinaczkę, powinni się ubezpieczać; inaczej po pierwszej akcji ratunkowej nie wyrobiliby finansowo. Krótko mówiąc: ryzykować proszę bardzo, ale za swoje własne.Z Twoim poglądem na modę na Zakopane zgadzam się natomiast w całej rozciągłości. Tłumy i lud prosty, góralski, dutki od przyjezdnych ciągnący, że hej! Od studiów nie byłem, tak żeby nocować (raz byliśmy z Panią Quackie, bez dzieci jeszcze, w Murzasichlu jednakże, nie w samym Zakopcu – i raczej w kierunku tego miasta się nie poruszaliśmy, przede wszystkim za to ku górom).

          • ~Incitatus

            Tu powinna być odpowiedź napisana już dawno. Gdzie ona??

            • ~Incitatus

              🙂 Każdy ma prawo robić to co lubi, byleby pamiętał, że tam gdzie moje prawo się zaczyna, tam jego się kończy! Widzisz, Ty swoim postępowaniem nikomu nie zagrażasz, nie powodujesz potencjalnego zagrożenia. Oczywiście, jak każdemu może Ci się zdarzyć wypadek, ale przypadkowo, nie jako wkalkulowane w przedsięwzięcie ryzyko powodujące stan napięcia w jakimś zespole ratowniczym, przygotowanym by to akurat Ciebie i tylko Ciebie natychmiast z .. ….a za uszy wyciągać!Pasjonatów znam wielu, rozumiem ich. Sam zresztą wędkuję od dziecka a i polowałem dosyć długo, zawsze wszakże uważając by inni za moje zamiłowania płacić nie musieli.Rozumiem Twoje i Twego Taty zamiłowanie do gór sam gór nie lubiąc, tak jak zrozumiem zamiłowanie do nurkowania, bo sam lubiłem nurkować. Jedno drugiemu nie przeszkadza:). (Był w Lublinie klub płetwonurków Murena)…może jeszcze istnieje, quen sabe ..:) Zwyczajnie – rozumiem zamiłowanie. Nie rozumiem i nie potrafię chyba nigdy zrozumieć potrzeby łączenia kilku ekstremalnych (ale paskuda !) sportów (?) w jeden dziwoląg! Najlepszy przykład masz z dzisiejszego dnia. Miłośnik dużych dawek adrenaliny zabił kobietę, siebie i jeszcze jednej kości połamał! “Skialpinista” go nazywają! Do dziś o takim dziwolągu nie słyszałem. Cytuję :” Skialpinizm to połączenie wspinaczki zimowej, wędrówki na nartach oraz zjazdu narciarskiego w terenie górskim, o znacznym stopniu nachylenia i dużych niebezpieczeństwach.” To jest sport czy przepis na udane samobójstwo!!? No to niech sobie do tego dołożą jeszcze rosyjską ruletkę na dwa naboje i bieg z przeszkodami nago po polu minowym! Jak taką dyscyplinę nazwać? A jak nazwać człowieka, którego to bawi, cieszy, uszczęśliwia i co cholera nie jeszcze…:( Dla mnie to człowiek bez wyobraźni!!

              • ~Incitatus

                PS Jak to dobrze co dłuższe teksty sobie zapisywać:) Kopiuj-wklej i za którymś razem się udaje opublikować!

              • ~Bożena

                Zgadzam się z Tobą Senatorze. Życie jest zbyt cenne, żeby narażać je dla adrenaliny i udowodnienia sobie i światu “na co mnie stać”. Tym bardziej, że naraża się w tym przypadku nie tylko swoje życie, ale – jak byłeś łaskawy zauważyć – również ratowników. Ja też kocham góry i wędrowałam po nich przez dwa tygodnie, ale szlakami turystycznymi. Zaliczyłam Giewont, Świnicę, przeszłam Czerwone Wierchy… To było niezapomniane przeżycie. Widziałam taterników z linami i całym sprzętem, nawet z nimi nocowałam w schronisku, w jednym dużym wspólnym pomieszczeniu nad Morskim Okiem. Gdy oglądam zdjęcia alpinistów, himalaistów i różnych innych …istów jak wiszą na skale, to mi skóra cierpnie. Znam człowieka, który każdą wolną chwilę spędza w górach, chociaż miał w nich już niejeden wypadek. Dla mnie to jest igranie ze śmiercią i rzeczywiście niemądre.

                • ~Incitatus

                  Witam:)) Każdy może organizować sobie rozrywki – bo to chyba rozrywką trzeba nazwać – według własnych upodobań, ale ja nie muszę jego upodobań podzielać ani nimi się zachwycać. Oczywiście to działa w obie strony, mogę wszakże je oceniać i czasami to robię. Czasami! Zwykle, gdy widzę jakiegoś ryzykanta szarżującego ponad miarę zastanawiam się czy robi te niebezpieczne rzeczy przewidując ich skutki. Już dawno przekonałem się, że morza nie przepłynę, po co więc próbować?

                • ~Bożena

                  No właśnie. Jeden lubi rybki a drugi akwarium. Ważne, żeby zachować rozsądek w tym co się robi. Ja kocham górskie widoki, Ty, Senatorze, widok podskakującego spławika. Każdy jest inny i bardzo dobrze. Bez tej różnorodności nudno byłoby na świecie… Ale mi się zebrało na filozofię… Sama się podziwiam…

  • ~all_a

    Wychodzi na to, że Wyspiarze nie korzystają z usług PKP :))) bo.. nie było żadnego psioczenia. Przyznam się, że ostatni raz pociągiem przemieszczałam się… Hmmm.. Nie pamiętam.. Pewnie ze 20 lat temu..:))))

  • ~all_a

    Miłego dzionka… I spadam.. a nie, niee.. Odfruwam :))))

  • Quackie

    Dzień dobry! W ciągu 15-20 minut dzień zrobił się tak zajęty, że nie macie pojęcia, niemniej będę się starał wskakiwać na Wyspę tak częśto, jak to możliwe. No i jeszcze to koszenie przede mną…

    • ~Bożena

      Ja dzisiaj też nie mam zbyt dużo czasu, a jutro będzie go jeszcze mniej pomimo braku trawnika do koszenia. Ale jeszcze tu zajrzę.

    • ~all_a

      Ooo rany… koszenie trawy, to sama przyjemność, a pan, panie Q od soboty się rozczulasz:)))) Rzeknij słówko, a p.Ignacy bardzo chętnie skosi za Ciebie:)))) Idę parę mebelków ogrodowych pomalować. Póki chęci są :))))

      • Quackie

        Hihi, dzięki temu, że odłożyłem na dzisiaj koszenie, wczoraj mogłem opublikowa nowego Lajkonika. A po prawdzie samego koszenia tyle co nic, pół godziny i objechane, może jakbym miał czas na glanc objechać podkaszarką jeszcze, to plus kwadrans, więc roboty niedużo. Tyle że trzeba się zebrać, zejść do piwnicy, wyciągnąć kosiarkę, otworzyć garaż, podłączyć przedłużacz… Tyle decyzji! Tyle dodatkowych wydarzeń! ; )

  • ~Tetryk56

    Brawo. Quacku! Cieszę się, że przyszła kolej na Lajkonika :)Reklamy też mają swój smaczek; spodobała mi się dygresja n/t różnic między autorem a Autorem :)))

    • Quackie

      Dzień dobry! Przyznasz, Tetryku, że to byłaby już perwersja, gdybym umieścił w świecie pana Ignacego jakąś książkę mojego autorstwa (powiedzmy przekładu). Perwersja albo product placement, jak kto woli ; )

      • ~Tetryk56

        Hmm… byłoby to może twórcze i ciekawe zapętlenie. Mógłbyś też na przykład rzucić aluzje, że ulubionym blogiem p. Chandry jest np. pewna Wyspa, tylko jako nietutejsza wstydzi się odzywać 😉

  • ~wiedźma

    Nastroje pogodne, sianko dla jakiegoś króliczka czy osiołka sie robi…. żyć, nie umierać :))))

  • ~wiedźma

    b- !01, b-102…… no to lecę kontynuować zakupy i spacerki :))))

  • ~Incitatus

    Dzień dobry:))) Od jakiejś godziny usiłuję odpowiadać na pytania Wyspiarzy zaciekawionych moją wyprawą “na liny” i pozostaje mi (między soczystymi przekleństwami) użyć słów niezapomnianego Znaczy Kapitana: – “Panie Boże, znaczy – cierpliwości!”:(Przepisz właściwy kod z obrazkaPrzepraszamy, wystąpił błąd …Twojemu blogowi na pewno nic nie jest. Spróbuj za chwilę.Opis błędu: b(-102)

    • Quackie

      ??? Senatorze, a u mnie wszystko widać, odnośnie taternictwa i lin? Na razie jeszcze nie widać nic odnośnie LINÓW, ale zaczekam, na pewno zaraz się pokaże. Aha, i błędy wyskakują też, ale sporadycznie.

  • ~Jasmine

    Witam Wszystkich serdecznie bardzo.:))):***Uprzejmie informuję, że jeszcze żyję, proszę się o mnie nie martwić.:)))Zwyczajnie, na tyle źle się czuję, że gdybym miała się odezwać to spod moich palców wyszłyby same jęki.:))) Chcę Wam i sobie tego zaoszczędzić.:)))Wkrótce będzie lepiej, w to wierzę.:))) Trzymajcie kciuki to jutro nadejdzie już dziś.:)))I najważniejsze. Co by nie było to TU jest moje miejsce, z Wami.:))):***

    • ~Incitatus

      Witaj Jasminko:))) Czy prawe kolano bardzo, ale to bardzo Cię boli??:)

    • ~Incitatus

      Witaj Jasminko:))) Czy prawe kolano bardzo, ale to bardzo Cię boli??:)

      • ~Jasmine

        Senatorze Kochany:))):*** Prawe kolano nic na razie mi nie powiedziało, że boli.:)))Zaśpiewam Ci.:)))Lato, lato wszędzie, oszalało, zwariowało moje serce.:)))))

        • ~Incitatus

          Nie boli nic a nic?? A Ty narzekasz…..Jakby tak rwało Cie bez przerwy, rąbało przy każdym ruchu, a Ty MUSIAŁABYŚ pojechać na ryby, to ewentualnie miałabyś powód do narzekania. Ale tylko ewentualnie!!:)))

  • Quackie

    Kochani, pojawili się goście w realu. Znikam z Wyspy do odwołania (przez małżonkę) : ) Dobranoc i do zobaczenia.

    • ~Bożena

      Dobrej nocy wszystkim Wyspiarzom życzę i do środy. Jutro chyba nie będę mogła tu zajrzeć, przecież trzeba iść na pochód. Niech się święci pierwszy maja!!! ;-))

      • ~kazmax

        Niech się święci ….W Warszawie zapowiedziano jedenaście pochodów!!! To dopiero sukces naszej demokracji !!! Taki kilkuosobowe grupki to pochód ,czy burda uliczna ? Bedzie na pewno bardzo wesoło .Do jutra ..

  • ~Jasmine

    Ośmielę się raz jeszcze odezwać śród nocnej ciszy.:)))Proszę o wybaczenie Tosię. Twój tekst mnie rozbawił Tosiu, co prawda to taki śmiech przez łzy, czarny humor, który nota bene bardzo lubię, ale przecież lepszy taki niż żaden, czyż nie?:))) W każdym razie Tosia mnie rozbawiła, Quackie ukoił, za co Wam obojgu niniejszym bardzo dziękuję.)))A wszystkim Wyspowiczom życzę dobrej nocy.:)))Przepraszamy, wystąpił błąd …Twojemu blogowi na pewno nic nie jest. Spróbuj za chwilę.Opis błędu: b(-101)Normalka takie oświadczenie.:)))

  • ~wiedźma

    Postanowiłam w czynie pierwszomajowym posadzić bratki w osiedlowym betonowym pojemniku :)) A co…. na pochody nie biegałam, ale jakostrzeba uczcić ten dzien :))

  • ~wiedźma

    Postanowiłam w czynie pierwszomajowym posadzić bratki w osiedlowym betonowym pojemniku :)) A co…. na pochody nie biegałam, ale jakostrzeba uczcić ten dzien :))

  • ~wiedźma

    Wreszcie mogę zapalić lampkę, na omlecie nie robi wrażenia śpiew słowików, a to one pomogły mi wytrwać w wielu próbach wywiązania sie z powinności. :))) Dobranoc…..

  • all_a

    Dzień dobry:))) Świętowania cd. wiem, ale Senator obiecał na dzień dzisiejszy piosenkę(?) I co Panie Senatorze??

Leave a Reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>