Odwiedziło nas

  • 1 093
  • 50 335
  • 82 895

Kalendarz

styczeń 2012
P W Ś C P S N
« gru   lut »
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Lajkonik i świąteczna niepewność

Pan Ignacy Lajkonik szedł  spiesznie chodnikiem. Pogoda zachęcała do jak najszybszego udania się w domowe pielesze, co też pan Ignacy zamierzał  jak najszybciej uczynić. Było zupełnie nietypowo, jak na przełom grudnia i stycznia – szaro, buro, miejscami zielono, ponieważ zdezorientowanym roślinom wydawało się, że to już przedwiośnie. Dawał się zauważyć całkowity brak śniegu; krążyły plotki, że całą tegoroczną produkcję podkupiły bałwany ze Snowenii, ale panu Lajkonikowi przyczyny takiej sytuacji były w gruncie rzeczy obojętne, a nawet ambiwalentne: z jednej strony cieszył się, że nie musi brodzić w zaspach z brudnej, miejskiej odmiany śniegu, ani też lądować na odwrotnej części ciała po poślizgu na zalodzonej ścieżce, z drugiej – martwił wyglądem krajobrazu. Od pani Moniki dochodziły niewesołe wieści, że taka pogoda nie posłuży oziminom u okolicznych rolnikom, co wydawało się być dodatkowym argumentem za powrotem tradycyjnej zimy – i tylko pogłębiało panalajkonikową ambiwalencję.

Zapadł już wieczór, co dla krajobrazu było raczej korzystne, ale z przechodniami mogło być różnie, zwłaszcza na osiedlu, zamieszkanym przez sfrustrowaną  młodzież. Pan Ignacy przemykał od jednej latarni do drugiej, od jednej plamy światła do następnej, kiedy jego uwagę zwrócił starszy pan, siedzący na skraju skwerku, na ławce, położonej dość korzystnie i oświetlanej nie tylko przez uliczne lampy, ale także przez okna z bloku tuż za nią. Owszem, na tej ławeczce widywano już starszych panów, raczących się różnościami, najczęściej w płynie, widywano ich śpiewających, dyskutujących (to nie jest najlepsze słowo) o polityce, ba, nawet śpiących, ale nigdy jeszcze żaden starszy, dystyngowany pan, z tak imponującą brodą, w tużurku i kamizelce nie siedział w siąpiącym styczniowym deszczu, nie wzdychał i nie cmokał niecierpliwie nad czymś, co przypominało duży, oprawny w skórę notes.

Pan Lajkonik podszedł  bliżej, nadal zbity z tropu obecnością tak osobliwie zachowującego się dżentelmena, ale jednocześnie ową osobliwością zafascynowany. Stanął tak, żeby widzieć zawartość notesu i zdziwił się po raz kolejny. Chwilę wcześniej snuł bowiem domysły, czym też zajmuje się nobliwy pan, i doszedł do wniosku, że ani chybi jest to zapalony krzyżówkowicz lub rebusista, który doznał ataku natchnienia i postanowił rozwiązać jakąś od dawna absorbującą go łamigłówkę. Tymczasem w notesie nie było widać ani kratek krzyżówki, logogryfu, jolki czy swatki, ani też rebusowych rysunków, a tylko niezrozumiałą plątaninę kresek, słów i symboli. Wspomnijmy od razu dla porządku, że nie miała ona nic wspólnego z tzw. mind map, zwaną po polsku mapą myśli; pan Ignacy wiedział, jak ona powinna wyglądać: nie tak, jak w notesie tajemniczego jegomościa.

Nasz bohater odchrząknął więc grzecznie i odezwał w te słowa: – Szanowny pan raczy wybaczyć ciekawość, ale czy w tak niepięknych okolicznościach przyrody nie szkoda zdrowia, żeby tak siedzieć sub Jove?
Starszy pan uniósł wzrok i popatrzył nieco nieprzytomnym wzrokiem na pana Lajkonika. Dłuższą  chwilę zabrało mu ustalenie, że ze strony p. Ignacego nic mu nie zagraża. Kiedy już się o tym upewnił, uśmiechnął się i nie znoszącym sprzeciwu gestem wskazał rozmówcy miejsce na ławce obok siebie. – Ale ja… właściwie to… chodziło mi tylko o to, jak się pan czu… – bąkał pan Lajkonik, aż dobre wychowanie przeważyło nad zdrowym rozsądkiem. – Proszę spojrzeć – starszy pan wskazał jakieś miejsce w plątaninie kresek – tutaj tkwi źródło wszystkich problemów. A jest nim…? – spojrzał pytająco na pana Ignacego – No? Śmiało! – Pająk krzyżak – zaryzykował nasz bohater. Jegomość uśmiechnął się uprzejmie, doceniając poczucie humoru. – Otóż nie, proszę pana, źródłem problemów jest odwieczny zwyczaj dawania sobie prezentów.

Pana Lajkonika zatkało. Popatrzył  na lewo, na prawo, za siebie i w górę. W przeważającej większości mieszkań widać było oświetlone choinki, przez lufcik z parteru słychać było kolędy, zdaje się że w wykonaniu chóru zespołu Mazowsze… Bożonarodzeniowy klimat mimo wspomnianego już braku zimy rozkwitał naokoło, niektórym wydawało się, że to Sylwester (z drugiego końca osiedla dochodziły trzaski chińskich fajerwerków), a ludzka życzliwość unosiła się przez uchylone okna. Brodaty dżentelmen dostrzegł snadź to spojrzenie, bowiem podrapał się w łysinę i powiedział z lekka przepraszającym tonem – …a dokładnie mówiąc, związany z tym konflikt interesów i sprzeczność potrzeb. Pan Ignacy otrząsnął się z pierwszego szoku i – autentycznie już zaciekawiony – zapytał:
– Jaka sprzeczność? Byłby pan łaskaw rozwinąć tę myśl?
Ale starszy pan nie potrzebował zachęty i przejętym głosem kontynuował:
– Łaskawy panie, proszę sobie wyobrazić taki przykład: rodzina, mama, tata i dwójka dzieci w wieku przedszkolnym. Jakże łatwo tu o sprzeczność, przecież rodzice ci na pierwszym miejscu swojej listy prezentów, to znaczy – gdyby ją sporządzali, umieściliby „święty spokój”. Natomiast, proszę pana, ich syn, czterolatek, marzy o autentycznym wojskowym werblu. Czy już pan widzi problem?
– Aaa – zamyślił się pan Lajkonik – No tak, ale tutaj jest pewna możliwość…
– No, jaka? Jaka? – podchwycił jego rozmówca.
– Neutralizacja! Prezenty wzajemnie się znoszące! – pan Ignacy wyraźnie zapalił się do tematu – Czyli w pana przykładzie do każdego bębenka dla dziecka dodajemy pistolet dla tatusia!
– No no, młody człowieku! – pogroził palcem starszy pan – Po pierwsze, na broń, w myśl ustawy z 1999 roku, trzeba mieć pozwolenia, a po drugie, proszę nie zakłócać takimi pomysłami atmosfery Świąt!
Całkiem niespeszony pan Ignacy podniósł dłoń w górę w geście zgody, po czym przyznał: – Nie upieram się przy tym pistolecie, może być komplet zatyczek do uszu dla rodziny i sąsiadów…
– To już lepiej – sapnął brodaty jegomość – Czyli neutralizacja, powiada pan… A co zrobić, dajmy na to, z młodzieńcem, który życzy sobie do swojego samochodu halogenów? Oślepiających kierowców jadących z przeciwka? Nie może pan dać ciemnych okularów wszystkim kierowcom, jadącym z przeciwka, tego się przecież nie przewidzi!
– To może zrobić tak…

I tak oto pan Lajkonik ze starszym, niecodziennie ubranym dżentelmenem siedzieli w deszczu, siąpiącym jakby coraz słabiej, i z czerwonymi z przejęcia uszami dyskutowali, jakby tu sprawić, żeby piękny zwyczaj obdarowywania się prezentami przynosił ludziom jak najwięcej radości, a jak najmniej problemów. A im dłużej rozmawiali, tym mocniejsze było wrażenie pana Ignacego, że brodaty starszy człowiek zna się na rozdawaniu prezentów aż za dobrze. Jakby… rozdawał je zawodowo? Ale przecież to nie mógł być… W pewnym momencie spytał więc znienacka:
– A gdzie pan pracuje?
– Ach, od zawsze w tym samym miejscu! – uradował się starszy pan, po czym, napotkawszy czujny wzrok Lajkonika, uściślił – Na uniwersytecie. Ja, proszę pana, kieruję zakładem szczęścia w katedrze etyki, oczywiście w ramach instytutu filozofii stosowanej. Pozwoli pan, że się przedstawię, Bazyli Reński, profesor zwyczajny!

Zanim jednak pan Ignacy mógł  przeprowadzić bardziej szczegółowe śledztwo, w świetle latarni pojawił się niewysoki, przystojny młodzieniec. Odświętnie ubrany w nowoczesny garnitur, z czerwonym krawatem w zielone liście ostrokrzewu, na głowie miał szopę włosów, przystrzyżonych według powracającej po raz kolejny mody „na Bitelsa” i zbliżał do ławeczki, jakby doskonale wiedział, dokąd i po co zmierza. Mimo to widok pana Lajkonika zaskoczył go; zwolnił kroku, szerzej otworzył oczy i zawahał się na ułamek sekundy… Po czym, znów zdecydowany, sprężystym truchtem podbiegł do obu siedzących panów i uradował się: – Ach, tu jesteś, wujku! Tam imieniny czekają przecież, a ty tutaj co? Znowu o tej swojej filozofii? Miałeś się tylko przewietrzyć, a teraz CIOCIA (panu Ignacemu zdało się, że młody człowiek wymawia to słowo ze szczególnym naciskiem) już się niepokoi… Bardzo panu dziękuję, że pan dotrzymał wujkowi towarzystwa! Nie zanudził pana, mam nadzieję? To życzymy panu wesołego po świętach i pomyślności w Nowym Roku! Do widzenia panu!

Pan Lajkonik nie zdążył  nawet otworzyć ust, kiedy młody człowiek, wziąwszy profesora Bazylego z szacunkiem pod ramię, opuścił osiedlowy skwerek z osobliwą szybkością – i zniknął kędyś pomiędzy blokami. Jedyne, co pozostało panu Ignacemu, to pokiwać głową, pomyśleć melancholijnie, że nie rozwiązał jeszcze z profesorem problemu gwiazdkowych zestawów kosmetyków, popatrzeć na zegarek i z przerażeniem stwierdzić, że jest już solidnie spóźniony na kolację do pani Chandry! Zerwał się więc nasz bohater na równe nogi, już, już miał wystartować do pełnego poczucia winy sprintu, kiedy do jego uszu dotarł delikatny dźwięk dzwoneczków, unoszących się jakby wyżej i wyżej. Zaskoczony, popatrzył w górę, prawie spodziewając się, że zobaczy tam sanie, zaprzężone w renifery, kiedy rozpoznał ten dźwięk. Nie sanie to były jednak, i nawet nie dzwoneczki. To znowu zaczynał padać tradycyjny styczniowy deszcz, dzwoniąc o rynny i blaszane kosze na śmieci. Pan Ignacy pospieszył tam, gdzie za szybami werandy odbijały światło błyszczące czerwone i żółte bombki, zwisające z gałązek bauhinii.
_________

Tekst chroniony prawem autorskim (wszystkie części cyklu o p. Lajkoniku). Opublikowany w witrynie www.kontrowersje.net oraz na blogu www.madagaskar08.blog.onet.pl . Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.

141 komentarzy Lajkonik i świąteczna niepewność

  • ~wiedźma

    Dobry wieczór ! Wprawdzie pierwszy post należy do Autora, ale może wobec takich turbulencji na Onecie Autor jeszcze nie wie, że już jest publikacja ?:)))

  • Quackie

    Dobry wieczór. Ale perturbacje! Z tego wszystkiego wściekłem się i poszedłem meble przestawiać. Już jestem, dobrze mi to zrobiło : ))) Lajkonik w zasadzie taki zaległo-świąteczny, mam nadzieję, że nie spóźniony (we Francji życzenia świąteczne, które przyjdą do 15 stycznia, traktuje się jako otrzymane na czas ; )

  • ~Tetryk56

    Hurraa! Udało się!Biedna pani Chandra czeka z kolacją i ani nie przypuszcza, że jej własne zadowolenie z prezentu zostało właśnie ogólnospołecznie zoptymalizowane …

    • Quackie

      Świąteczna niepewność polega i na tym, że nie wiadomo, czy zostało – przecież siostrzeniec przerwał profesorowi wpół wywodu! Pan Lajkonik jednak na pewno pomógł mu zrobić duży krok naprzód w słusznym kierunku, więc już w następne święta…

      • ~Tetryk56

        Model teoretyczny optymalizacji bywa wdrażany niejednokrotnie jeszcze dłużej – ale wszak najpierw musi powstać. A jestem pewien, że o p. Chandrze p. Ignacy pomyślał przed przeminięciem pierwszej połowy wywodu 🙂

        • Quackie

          No właśnie nie wiem, czy o pani C. pomyślał, oni raczej nie mieli TAKICH problemów z prezentami : ) natomiast śmiem podejrzewać, że już u pani Moniki mogło być różnie ; )))

  • ~wiedźma

    … ta CIOCIA i ten przystojniak ……jak się mają do kierownika zakładu szczęścia w katedrze etyki ? “))

  • ~Jasmine

    Warto było czekać! :)))W moim subiektywnym odbiorze to tekst najbardziej magiczny ze wszystkich Twoich dotychczasowych, Quackie.:)))Przeczytałam kilka razy i wciąż nie wiem, wszak Pan Lajkonik to zawsze wszechobecna magia… Odpowiedź mam na końcu języka, nie…nie chodzi o Boże Narodzenie, chociaż ono ma na to wpływ, ale o… Ano właśnie… wciąż mam na końcu języka… Może niech tam zostanie?.:))) Może nie warto wiedzieć, może magia tkwi właśnie w tym czymś ulotnym, co zaledwie dotyka się myślą ulotną, niedopowiedziane?

    • ~Jasmine

      O mapowaniu myśli wspominać nie będę.:)))Pozostanę przy “ludzka życzliwość unosząca się przez uchylone okna”. Wszyscy to czujemy w ten szczególny czas, Ty to nazwałeś.:))):*Chapeau bas, Quackie.:)))

      • Quackie

        Ano właśnie, to jednak pokrzepiające, że mimo jakiegoś takiego nieświątecznego klimatu, braku zimy i śniegu, życzliwość jest nadal : ) nie zawsze i nie wszędzie, ale wystarczająco, żeby patrzeć w przyszłość z otuchą. Żałuję tylko, że czasu i inwencji nie starczyło na same Święta, ale dobre 2 tygodnie po…

        • ~Jasmine

          Nie żałuj! Bardzo dobrze, że teraz.:))) Duch Bożego Narodzenia powinien się unosić nad nami przez cały rok, nie tylko z okazji.:)))Nietrafione prezenty to też nie tylko te pod choinkę…więc… Twój tekst jest aktualny ZAWSZE!!!:)))

        • Quackie

          Hmm, raz wpisałem i się nie pojawiło, może teraz? PS. do poprzednich komentarzy: jeżeli jeszcze raz zacznę dzisiaj komentarz od “właśnie”, “no właśnie” lub “ano właśnie”, uprzejmie proszę dać mi w ciemię. Najlepiej, jakby to zrobił ktoś kompetentny. Może Szanowny Senator?

  • ~Jasmine

    Kochany onecie, jako, że ludzka życzliwość unosi się przez uchylone okna, dziękuję ci za ćwiczenie naszej cierpliwości.:))))) Nie może jej zabraknąć, jeśli chcemy nadal tu pozostać.:)))))Przepraszamy, wystąpił błąd …Twojemu blogowi na pewno nic nie jest. Spróbuj za chwilę.Opis błędu: b(-107)

  • ~all_a

    Cierpliwości dajcie mi… Blog o podanym itd, błąd (101), lista postów jest pusta, połączenie zostało zresetowane.. I co jeszcze??!!!Może chociaż jedno zdanie? Podziękuję, jak się uda opublikować!:))) Panie Onecie, może troszkę życzliwości? Poświątecznej?

  • ~all_a

    A jakie miał buty młodzieniec z fryzurą na Bitelsa? Też bitelsówy :)))

    • Quackie

      A to jest ciekawe, pan Ignacy przysiągłby, że coś w rodzaju kowbojek, tyle że z nosami mocno wygiętymi ku górze. Ta współczesna moda…

  • ~Jasmine

    Blog o podanym adresie nie istniejeSprawdź, czy wpisałeś poprawny adres lub skorzystaj z wyszukiwarki blogów.

  • ~pan.

    O ileż przyjemniej by się czytało, gdyby realistyczny opis ostatnio panującej aury mógł mieć taki bardziej zimowy i pasujący do tematu charakter.Mam dość kwietnia czy marca, które pijane wałęsają się po okolicy nie czekając cierpliwie na swoją kolejkę (w sensie miejsca w szeregu miesięcy a nie naczynia z wyskokowym napitkiem).Ukłony.

    • Quackie

      Dobry wieczór. Proszę jednakże zauważyć, że wtedy ciężko by było spotkać wieczorową porą profesora na ławeczce pod blokiem; w końcu nawet najbardziej roztargniony dżentelmen nie jest w stanie ignorować temperatury poniżej zera i śniegu, który np. w postaci zimnej wody dostaje się do butów, albo co gorsza do spodni (przemakających). Ponadto realizm opisu sprawia, że czytelnik się lepiej identyfikuje : ) A tak prawdę mówiąc, też już mam dosyć jesiennej zimy :^ P

  • ~wiedźma

    .. ten styczniowy deszcz dzwoniący o rynny i metlowe kosze zabrzmiał mi echem Staffa :))))

    • Quackie

      Ha, i tak miał zabrzmieć! Rozważałem nawet pastisz w puencie, ale co za dużo, to niezdrowo; to już by była dywagacja, a staram się oduczać wybiegania w takowe.

  • ~Jasmine

    Ścieście się zagłębili w szczegółach, gubiąc przy okazji Ducha Bożego Narodzenia i ludzką życzliwość unoszącą się przez uchylone okna, która… nie ważne jak jest ubrana, ważne, iż jest. Czego nam wszystkim życzę przez calutki rok.:) I prezentów, nie tylko z okazji, trafionych, coby nie trzeba było ich neutralizować kolejnymi.:)Francuzi życzą sobie do 15-ego Stycznia i się liczy Quackie? Dobrze zapamiętałam?Dobrze.:)Zatem życzę wszystkim kontrowersyjnym Szczęśliwego Nowego Roku!:)Żeby okna z unoszącą się przez nie życzliwością nigdy się nie zamykały.:)Ufffff… Zdążyłam.:)

    • ~Jasmine

      Ale cyrk.:)))))))))))) Wchodzę raz na rok i zamiast TAM, poszło Tu.:)))))))A TU bloga w tym czasie nie było, co raczyłam przegapić i zawisło, i klikłam w wyślij.:))))))I tak miałam szczęście w gapostwie swoim, że nic bardziej osobistego.:)))))

  • Quackie

    Dobranoc, mili Czytelnicy! Przesuwanie mebli dało mi w kość…

  • ~Jasmine

    Ścieście się zagłębili w szczegółach, gubiąc przy okazji Ducha Bożego Narodzenia i ludzką życzliwość unoszącą się przez uchylone okna, która… nie ważne jak jest ubrana, ważne, iż jest. Czego nam wszystkim życzę przez calutki rok.:) I prezentów, nie tylko z okazji, trafionych, coby nie trzeba było ich neutralizować kolejnymi.:)Francuzi życzą sobie do 15-ego Stycznia i się liczy Quackie? Dobrze zapamiętałam?Dobrze.:)Zatem życzę wszystkim kontrowersyjnym Szczęśliwego Nowego Roku!:)Żeby okna z unoszącą się przez nie życzliwością nigdy się nie zamykały.:)Ufffff… Zdążyłam.:)))

  • ~Jasmine

    Jako, że onet miota mną w te i we wte, wysyłając podwójnie to, czego wysłać nie miałam zamiaru ani razu… Czas się pożegnać. Nawet melodii na dobranoc szukać mi się odechciało…Dobranoc Kochani i do jutra.:))))))

  • ~Tetryk56

    Ani lampki, ani kołysanki… W atmosferze świątecznej (nie)życzliwości onetu tradycja zamiera…

  • ~wiedźma

    Piosenka na dobranoc w klimacie świątecznym, a i pewnie pan Ignacy ją zna :))))http://www.youtube.com/watch?v=WvOYePxpYgo&feature=fvwrel

  • ~wiedźma

    Lampka juz zapalona, dziś musi rozwiać ten listopadowy nastrój stycznia i pozwolić na słodki sen :)))))

  • Incitatus

    Dzień dobry:))) Co do tego pistoletu to jednak bym się upierał. Kupiłem kiedyś synowi bębenek. I trąbkę!!:((

  • Incitatus

    Dzień dobry:))) Złociści moi, przepraszam za całkowite milczenie wczorajszym popołudniem, ale kiedy Onet z dziesięć razy na przysłowiowy już szczaw mnie wysłał – wściekłem się i poszedłem poczytać. Klapaucjusz Wam ukłony przesyła:)

  • ~all_a

    Dzień dobry:))) O i p.Ignacy p. Chandrze przyniósł – “kantyczki deszczu, wyblakłe nutki w nieba dzwon.. ” A ja jeszcze śpię..PS Pada śnieg..

  • ~wiedźma

    Dzień dobry ! …Śnieg nie pada…buro i szaro, ciągle ten listopad:)

  • Quackie

    Dzień dobry! Zaraz wracam, tylko jeszcze muszę na chwilę wyskoczyć po małe conieco.

  • ~Jasmine

    Dzień Dobry:))))))

  • ~wiedźma

    Schowałabym sie w ten panaignacowy świat, mimo, ze tam tez deszcz jesienny o rynny dzwoni… :))) Ale ten świat jest ciepłyi życzliwy, a ciocia czeka z kolacją . Pani Chandra też :))))

    • ~Bożena

      Oj tak, Jasminko, nieraz by się chciało uciec do innego życzliwego świata, ale przecież mamy tu, na tej wyspie. Szkoda, że to tylko świat wirtualny…

      • Quackie

        Jest takie znakomite opowiadanie Alfreda Bestera “Ostateczne zniknięcie” (do pobrania http://tnij.org/ovpr) na temat uciekania do innego świata… Bardzo mi miło, że mogłem stworzyć takie miejsce, w którym chce się być : )

      • ~Jasmine

        Witaj Bożenko.:))):*** Nadal mi tak jakoś, że lepiej gdy jak najmniej się odzywam.:)))Cieszę się, że Wyspa istnieje, dla mnie nie wirtualnie. Od zawsze, może byłam już za stara żeby się przestawić?, traktuję ludzi po tamtej stronie monitora jak najbardziej realnie. Jak w życiu, tu też można sobie wybrać znajomych, poznać Przyjaciół na których można liczyć, o czym już nie raz się przekonałam.:)))

        • Incitatus

          Witaj, Jasminko:)))*** No i co powiesz, ładnie leży na mnie ten nowy szary garnitur?:)))

          • ~Jasmine

            Też mi pytanie.:))))) Oczywiście, że ładnie, prawie tak jak mnie w nowej sukience.:))))) Ładnemu we wszystkim ładnie a najpiękniej z pięknym wnętrzem jakie posiadasz Senatorze.:)))))):*** Czy potrzeba więcej, żeby kogoś poznać? Według mnie, nie.:)))))

            • ~wiedźma

              Popatrz Jaśminko…. znamy jakąś czść nas, tę pisaną na blogu, a i tak wywołuje to emocje, czasem nawet całkiem silne :))))) Więc jak to jest z tą naszą wirtualnością ?:))))

              • ~Jasmine

                Różnie Wiedźminko, jak to w życiu bywa. W tak zwanym realu ludzie też nie wiedzą o sobie wszystkiego a i ukrywać potrafią się lepiej niż większość w sieci. Wszystko zależy od nas. I tu, i tam, i ówdzie też, na ile mamy odwagę otworzyć się przed innymi, i na innych.:)))

            • Incitatus

              🙂 O, wnętrze to ja mam przepiękne, tylko serce jakieś robaczywe:(

              • ~Jasmine

                A ja gnaty, które spać po nocach nie dają. I co z tego? Przez to mniej mnie lubisz?:)))) :***Jak będziesz tak mówił, to dostaniesz kopa w kostkę bez ostrzeżenia.:)))))

        • ~Bożena

          Ty za stara? Ha ha ha, to co ja mam powiedzieć? Ale masz rację, ja też ludzi z wirtualnego świata traktuję realnie. Mam tu dobrych przyjaciół, z dwiema osobami poznałam się w realu, a jak ktoś odchodzi, to jest mi tak przykro, jakbym żegnała kogoś bliskiego z rodziny.

          • ~Jasmine

            Starość już tu przerabialiśmy Bożenko.:)))) Nie ten stary kto stary, ten stary kto staro się czuje.:))))Osobiście z Wyspy znam tylko Tetryka, poza, ponad 30 osób.:))) Nie ze wszystkimi, jak to w życiu bywa, utrzymuję kontakt do tej pory, ale wszystkich wspominam bardzo ciepło.:)))

      • Incitatus

        Witaj, Bożenko:))) Wirtualny, a zda się – ledwie tuż za ścianą:)))

        • Quackie

          Szczypta realizmu magicznego nie zawadzi ; )

          • Incitatus

            “..Pan poeta, Pan poeta…” Szczypta realizmu magicznego…. no no:)

            • Quackie

              Przecież wiesz, Senatorze, że to nie mój pomysł, tylko teoretyków : )

              • Incitatus

                Doprawdy, teoretyków?? Nie słyszałem:)

                • Incitatus

                  Może ociupinkę:) Aż zajrzałem co na to Wiki i zdziwiłem się, że z takim naciskiem podkreśla jego obecność w literaturze iberoamerykańskiej, podczas gdy ja raczej zauważyłbym Bułhakowa, że nie wspomnę już Ilfa i Pietrowa z ich prawie równoległym światem w “Dwunastu krzesłach”. Ale może decyduje tu moje skrzywienie w ocenie literatury Ameryki Łacińskiej – zwyczajnie jest mi obca, podczas gdy rosyjska przeciwnie. Widzisz, Wiedźminka lubi i ceni Dickensa, podczas gdy ja go jedynie cenię. Ot, niby mała różnica, ale widoczna.

                • Quackie

                  Hm, może dlatego, że w tzw. środowisku najczęściej używa się tego terminu na opisanie właśnie twórczości Marqueza i innych pisarzy z tego obszaru. Jakoś tak przylgnęło. Poza tym być może Wiki nie mówi tego jasno, ale mnie zawsze uczono, że realizm magiczny polega na opisywaniu rzeczywistości, która wydaje się taka jak nasza, ale jednocześnie bohaterowie bez problemu akceptują magię jako element świata, jest ona jego składową. Jeżeli masz na myśli “Mistrza i Małgorzatę”, to zauważ, że diabeł z orszakiem pojawiają się jako kontra wobec rzeczywistości i nie są akceptowani, wręcz przeciwnie. Ale sądzę, że już u Strugackich, w powieści “Poniedziałek zaczyna się w sobotę” można o czymś takim mówić, więc z tymi rosyjskimi odniesieniami masz całkowitą rację!

                • Incitatus

                  Taaak, a rzeczywistość magiczna jest akceptowana i traktowana jako coś zwyczajnego. Istnienie InBadCzamu nikogo nie dziwi, no może przeszkadza nieco istnienie wracającej pięciokopiejkówki, ale i na okoliczność jej istnienia wypracowano stosowne procedury:)

                • Incitatus

                  Co ja, psiakostka, z tym “istnieniem”!:( Trzy razy w dwu zdaniach!! Starość, morda jej twarz!!:((((

                • Incitatus

                  A wracając do “Mistrza i Małgorzaty”, diabeł owszem, akceptowany nie jest, ale przecież pochodzi z innej rzeczywistości, tej, której byt nie jest dla ludzi niczym nowym, dziwnym. Jest jej znany i przyjmowany w powszechnej świadomości jako uzupełnienie naszego postrzeganego zmysłami świata.

                • Quackie

                  To ja może taki przykład dam – w INBadCzaMie wisi na ścianie transparent z hasłem propagandowym “O przodującą magię!” (a może to tytuł artykułu w zakładowej gazetce ściennej, nie pamiętam). W Moskwie Bułhakowa już nie – i właściwie tylko Mistrz potrafi wytłumaczyć Iwanowi Bezdomnemu, że na Patriarszych Prudach spotkał Szatana. Bo już organy ścigania dochodzą do wniosku, że to była szajka hipnotyzerów.

        • ~Bożena

          Właśnie, Senatorze. Ludzie niby wirtualni a jednak stają się nam bliscy.

  • Incitatus

    Dobry wieczór:))))

  • ~wiedźma

    Jak realizm, to mam włączyć żelazko i wykonać nielubianą prostą pracę domową ? :)))

  • ~Jasmine

    A przecież mi żal…, że nikogo z Was nie mogę zaprosić na spacer.:(((Nic to, idę… Mam nadzieję, że świeże powietrze odpęknie mi głowę.:))))Do zaniebawem zatem.:)))))

    • ~Tetryk56

      Ależ możesz! Byłoby bardzo miło!To tylko my mamy drobne trudności techniczne z przyjęciem zaproszenia :(((

      • Incitatus

        Witaj, Tetryku:)) No! – jak powiada Markiz. A swoją drogą, to gdzie on się podziewa…:(

      • ~Jasmine

        Witaj Tetryku.:)))))))Zapraszam zatem serdecznie.:))))) Drobne trudności techniczne nie powinny stanowić przeszkody, co innego duże, zatem… Pójdę powoli w stronę rzeki, kto zechce, może mnie dogonić.:))))));)

  • ~Jasmine

    Co tu tak cicho? Czyżby wszyscy poszli szukać mnie nad rzekę? U mnie na wsi jest tylko jedna, znaleźć nie jest trudno.:)))));)

  • ~Jasmine

    Nykto ne je doma, to se rzekne jako to dobre ciotką być.:)))Kiedy rodzinne dzieci były małe, kupowałam im głośne zabawki, organy, “radia”, trąbki, bębenki i inne takie.Pistoletu nie potrzebowałam. Dwa dni hałasu wytrzymywałam bez problemu, widząc uradowane buźki maluchów. Jakimś dziwnym trafem zaraz po powrocie do swoich domów dzieci odkrywały, że baterie w zabawkach padały a te nie na baterie SIĘ SAME zepsuły.:)))))

    • Quackie

      Tak, to też jest metoda neutralizacji. Sam kiedyś wepchnąłem gwoździk w głośnik szczególnie namolnie wrzeszczącego robota (na szczęście nadal błyskał, jeździł i ruszał chwytakami i głową, więc poczucia straty specjalnie Juniorzy nie mieli). Ale zadowolenie z bębenka z przebitą membraną raptownie maleje, więc optymalizacją tego nazwać nie można.

      • ~Jasmine

        Mimo wszystko twierdzę, że przebicie jest bardziej humanitarne niż użycie pistoletu.:))))) Brzmi wrednie, wiem, ale jako ciotka, spełniałam marzenia dzieciaków, po trosze spełniając swoje. Mogłam sobie tylko i wyłącznie pomarzyć o takich cudownościach w dzieciństwie. W dodatku konsekwencji w postaci utraty słuchu nie ponosiłam.Ciotki są od rozpieszczania, w ramach wyznaczonych przez rodziców oczywiście.:)))

  • ~Jasmine

    Z Panem Lajkonikiem to bym mogła przebywać przez rok cały.:)Mimo to zapytam. Kto następny publikuje?:)

    • Quackie

      Hu huu, przez cały rok? Ale chyba nie w jednym opowiadaniu, taki leniwy to ja już nie jestem : ) Dobranoc!

      • ~Jasmine

        W którym miejscu stwierdziłam, że w jednym, bo nie kojarzę.:)));pO lenistwo mogę podejrzewać każdego, na czele z sobą, Quackie, ale nie Ciebie.:)))

  • ~wiedźma

    Prześliczne rozmówki, humor mi sie wybitnie poprawił. :)))))

  • ~wiedźma

    nnnnie wiem Jaśminko, wygląda na to, ze nie ma ochotników do publikacji ? :((

  • Jasmine

    Uprzejmie informuję, że zatwierdziło, chociaż oczywiście nie widać.:(((

    • Jasmine

      W razie gdyby pojawiło się dopiero rano, proszę, czyń honory domu Wiedźminko, bo zanim zwlokę zwłoki z łoża, będzie południe.:)

      • Jasmine

        Ponawiać nie będę, bo istnieje ryzyko, że ukaże się np. X3. Wtedy byłby problem które ważniejsze.:)))Teraz co najwyżej nie opublikuje wcale.:))))

  • ~wiedźma

    Ta piosenka na dobranoc jakoś pasuje do pana profesora :))))http://www.youtube.com/watch?v=g92CEyhoegw

  • ~wiedźma

    A zapalona lampka przegląda sie w kałużach i pogodnie uśmiecha…. :))).Dobranoc.

Leave a Reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>