POWRÓT i ZNÓW W DROGĘ
Streszczenie poprzednich odcinków. Uganiając po Zaświatach, znalazłam się niespodziewanie w samym środku intrygi kryminalnej. Rozpędziwszy się w ucieczce przed złoczyńcami trafiłam przypadkowo do świata poza Zaświatami. I teraz wracam. Reszty nie da się w trzech słowach wyjaśnić, trzeba było czytać poprzednie rozdziały.
Podczas powrotnej jazdy do Czyśćca miałam oczy dosłownie dookoła głowy. Ale skończyło się na strachu. Na miejscu zajścia było już wszystko uprzątnięte. Nawet kredowy obrys zmiótł wiatr . Żadnych złoczyńców nie było i dotarłam bez przeszkód.
Najpierw podjechałam do warsztatu. Mechanik zabrał Challengera, ja poszłam do biura Psiapory. Sekretarka zrobiła kawę, pogadaliśmy. Podobno kurier wiózł jakąś cenną przesyłkę. Podobno złapali kilku z tych morderców.
– Niestety wśród nich byli dwaj moi dawni pracownicy. I teraz sypią się na mnie gromy, że ich pozwalniałem z pracy i dałem te wehikuły jako odprawy. Te władze w ogóle nie rozumieją biznesu. Żeby zejść im z oczu siedzę teraz tu, a nie w Czyśćcu. Ale oprócz moich chłopaków byli też inni, ani to upadłe anioły, ani diabły, ani dusze. Nie przyznaje się do nich ani Piekło, ani Czyściec. Niebo jest oczywiście poza podejrzeniami, ale w okazaniu też brali udział.
Wtedy opowiedziałam mu o mojej podróży. Aż się kawą zakrztusił i oczy mu na wierzch wyszły, a jeszcze bardziej, kiedy mu wręczyłam butelkę Bourbona.
– Coś takiego. Jak byłem mały, to mi mama śpiewała o niezbadanym świecie, ale myślałem, że to bajka. To szło jakoś tak, tu Psiapora zanucił na melodię podobną do pieśni Bradiaga:
Za wszystkimi światami, które znamy,
Albo co je dopiero poznać mamy,
Jest Przestrzeni z górą dziewięć silnia,
A droga wśród nich wiedzie mylna.
Tam samotny wędrowiec szedł uparty,
A płaszcz na nim splamiony i podarty.
But podkuty, lecz zakurzony,
Miecz u boku zupełnie wyszczerbiony.
– Dalej było, że zastępowały mu drogę różne potwory i on je ubijał, na końcu dotarł do cudownego kraju. Ale tylko we śnie, nie naprawdę, bo tam się nie da dojść. Zginął na końcu. Wiem, że naiwne, ale jakie to na nas robiło wtedy wrażenie! Każdy mały diabełek marzył, że odnajdzie ten świat. Potem zapomniałem o tej bajce. Powiadasz, że kto tam mieszka? Ludzie z głowami psów i słoni? Muchy popijające alkohol, humanoidy, Psoidy, Kotoidy i cała reszta –oidów? Och! To dlatego ten świat nazywano Oidą! Koniecznie poszukaj w księgach. Koniecznie!
(Pełny tekst kołysanki dla Psiapory na końcu rozdziału)
Wiec po powrocie na mój taras Czyśćcowy wybrałam się do biblioteki. Pół dnia mi zeszło na poszukiwaniach, bo za wskazówkę miałam tylko nazwę Oida. Ale znalazłam. I zagłębiłam się w lekturze. Czytałam i czytałam. Zrobiło się późno, trzeba było kończyć. Zamknęłam księgę i przetarłam zmęczone oczy.
A gdy je powtórnie otworzyłam, przede mną stała Żonkilia z ręką wspartą na głowicy miecza.
– Znalazłaś to, czego szukałaś? – zapytała
– Znalazłam piękna legendę.
– Pewnie. Powiem ci – usiadła przy moim stoliku – Wiem, czego szukałaś. Wygląda na to, ze znalazłaś Oidę.
– Skoro tak mówisz.
– Słusznie. Jak nie ma pewności, lepiej na razie nie rozgłaszać.
Siedziała jeszcze chwilę w zamyśleniu. Potem znowu odezwa
ła się:
– Tak, Oida to była legenda. Pieśni, opowieści, ale nikt tam nie był. To nie wierzono w jej istnienie. Mówiło się, że jest poza zasięgiem. Tym twoim wehikułem da się tam dojechać? Pojedźmy tam! Jeśli Psiapora by się upierał, to też niech jedzie. Proszę. Doceń to, że ja cie proszę.
Doceniłam, a jakże by inaczej.
Przemyślałam dokładnie, jak te podróż zorganizować. Rozdzieliłam zadania. Psiapora zdobył broń palną z ogromną ilością srebrnej amunicji. Dlatego, że, jak mówiono, wyłącznie srebrne kule były skuteczne. Archangela zrobiła kserokopię najistotniejszych stron z księgi, żebyśmy mieli przewodnik. Zabrała robota R3D3 (to kolejna generacja), żeby dokumentował, dokonywał obliczeń i doradzał. Zabrała też turystyczny miecz składany. Ja w magazynie wyszukałam obszerne płaszcze z kapturami. Wyprałam je, wysuszyłam i uprasowałam. I dodatkowo, na wszelki wypadek zabrałam półpancerze praktyczne. (S. Mrożek)
Mogliśmy jechać.
I pewnego poranka, bladym świtem zapakowaliśmy do Challengera R3D3, Żonkilia zredukowała skrzydła do minimum, włosy zaplotła w warkoczyki i upięła w precelki koło uszu, Psiapora, bardzo przejęty, coraz to poprawiał zsuwający się pas z dwoma złotymi coltami.
– Nie mówcie do mnie Archangela ani Żonkilia, tylko …
– Może Żabcia – odezwał się z tylnego siedzenia Psiapora. Bęc, Żonkilia trzasnęła go w kudłaty łeb skryptem z informacjami o Oidzie
– Chichichi – chichotał Psiapora
– Mówcie do mnie Marfiza – zawsze lubiłam tę postać. (Ludovico Ariosto, Orland Szalony, tłum, Piotr Kochanowski, wydanie pierwsze 1799r. Marfiza była błędnym rycerzem – kobietą. Wcale nie taką błędną.)
Dla zażegnania sporu dałam po butelce Bourbona Archangeli – Żonkilii, przepraszam, Marfizie i Psiaporze. Sobie też wzięłam, a co tam. R3D3 nie pijał alkoholu, toteż podłączyłam go na moment do akumulatora. Dalsza podróż upływała w miłej atmosferze, tylko Marfiza zapytała mnie kąśliwie, czy na ziemi wolno kierowcy pić alkohol podczas jazdy.
http://www.youtube.com/watch?v=fpWNimba344&feature=related
tego jest prawie 7 minut. Jechaliśmy oczywiście dłużej.
Jedziemy sobie i tak jak za poprzednim razem, cmok i szarpnięcie. Zwolniłam do prędkości ruchu ulicznego, zaparkowałam na jakimś placu i poszliśmy zwiedzać miasto.
Było ludne i wyglądało na bogate. Jakkolwiek nazwanie ludnością tych istot, które mijaliśmy byłoby przesadą. Faktycznie były to potworki. Teraz, kiedy widziałam je w takiej masie, byłam zaszokowana. Wkrótce jednak spowszedniało. Oglądaliśmy wystawy pełne towarów, jakieś skwery, pomniki, okazałe budowle. Wstąpiliśmy do sklepu jubilerskiego, gdzie Marfiza zaczęła przymierzać różne zausznice, enkolpiony , kabłączki. Psiapora gmerał w pierścieniach i bransoletach.
Zmęczyliśmy się i zgłodnieliśmy, weszliśmy więc do lokalu z kolorowym neonem
BAR ALIEN.
Mrok, gwar, tłum gości, snujące się dymy. Z szafy grającej sączyła się muzyka:
http://www.youtube.com/watch?v=y0sfXG_wtKU&feature=fvwrel
– Robotów nie obsługujemy – powiedział na powitanie barman, Słonioid. Wi
ęc Marfiza odesłała R3D3 do wozu.
Siedliśmy we trójkę przy barze.
– Bourbon trzy razy – zamówiłam
Popijaliśmy powoli, wsłuchując się w gwar. Najróżniejsze głosy, śmiechy przeplatały się, to podnosiły się, to opadały. Żonkilia i Psiapora, jako istoty nadprzyrodzone miały wmontowany jakiś translator i rozumieli wszystko. Ja wnioskowałam z tonu, że nie chodzi o spory, są to raczej spokojne negocjacje biznesowe.
– Popatrz tylko na nią – powiedział Psiapora, wskazując na Żonkilię – jakby jej pięć milionów lat ubyło
– Hej mała, co robisz wieczorem – zagadnął Archangelę jakiś Wężoid.
– A co proponujesz – zapytała, patrząc mu w oczy wzrokiem Archanioła.
– Och, bardzo wielmożną panią przepraszam, pomyliłem się, wziąłem panią za kogoś innego proszę o wybaczenie – powtarzał, wycofując się do drzwi – jeszcze raz pokornie proszę o wybaczanie – pchnął wahadłowe drzwi i zniknął za nimi. Potem słyszeliśmy już tylko krzyk aaaaaaaaaaaa, który stopniowo cichł. To mnie rozśmieszyło.
– Coś ty mu zrobiła – zapytałam – nie był taki najgorszy, łuski mu tak pięknie opalizowały
– Idź do diabła – odparła za śmiechem Żonk…, Marfiza
Ktoś wrzucił monetę do szafy grającej i wybrał inną melodię.
http://www.youtube.com/watch?v=tSuztm8G9TY
Wtem szturchnął Psiaporę Catapilaroid, poczwara o głowie gąsienicy i pierścieniowatym tułowiu. Zasyczał coś, a zza jego pleców wychynął wyjątkowo ohydny humanoid.
– On mówi, że mu się nie podobasz – przetłumaczył
– Doprawdy, przykro mi – odpowiedział Psiapora i wrócił do popijania drinka.
– Mnie się też nie podobasz – ciągnął Ohydnoid – a ja nie jestem przyjemniaczkiem , mam wyroki śmierci w 13 światach
– Och, to uważaj na siebie.
Ohydnoid znów szturchnął Psiaporę, że aż Bourbon się rozlał. Tego było za wiele. Zapominając o złotych coltach Psiapora pochylił łeb i trzasnął go rogami. Rozległ się wrzask. Goście ucichli i cofnęli się pod ściany. Psiapora patrzał z niedowierzaniem na wijącego się po podłodze Ohydnoida.
– Chyba nic tu po nas – powiedziałam Marfizie. Złapała Psiaporę za rękę i wyciągnęła z knajpy.
Szybkim krokiem dotarliśmy do Chellengera. R3D3 otworzył drzwi i ruszyliśmy z kopyta.
Zaraz za miastem zahamowałam – Czemu stajesz? Zapytali Marfiza i Psiapora – Przesiadamy się – odpowiedziałam. Nasza szefowa musi się nauczyć prowadzić wehikuły
– Teraz nie, przecież jestem po drinku –usiłowała się wymigać Marfiza
–Nie wolno po drinku na drogach publicznych, a tu w ogóle nie ma drogi. Psiapora, siadaj obok kursantki i instruuj, a ja sobie wreszcie odpocznę – i zadowolona usiadłam z tyłu. Po nieodzownych na pierwszej lekcji szarpnięciach, co to albo silnik gaśnie, albo ryczy niemiłosiernie na niesłychanych obrotach, Anielica załapała o co chodzi i było coraz lepiej. Dodawała gazu, zmieniała biegi, skręcała to w tą to w tamtą. Psiapora objaśniał, co się w silniku dzieje, jak jest przenoszony napęd i jak działa układ kierowniczy i hamulcowy. Wtem coś zajaśniało daleko przed nami – Co to jest – zawołała Marfiza i pomknęliśmy w tym kierunku.
http://www.youtube.com/watch?v=El0ILHP9prY&feature=related
To była niewielka planeta. Górzysta, a góry bielały w słońcu – To marmury – krzyczała zachwycona Marfiza – och t
u się osiedlić, zbudować sobie mały pałacyk na tej iglicy – oblatywała dookoła co bardziej strome i wysokie szczyty – No, cudo, po prostu cudo! Psiapora, nie znasz dobrych, niedrogich kamieniarzy?
Polecieliśmy dalej i tu Psiapora zainteresował się jakąś ciemną i płaską planetą
– Rewelacja, tu mogą stanąć warsztaty, tu magazyny, tu biura, a tam można będzie zbudować dla pracowników czworaki – wykrzykiwał rozentuzjazmowany. Oblecieliśmy jeszcze kilka planet, dałam hasło do powrotu. Wtedy zobaczyłam taką jedną, maleńką, na uboczu, spowitą chmurami spod których niebiesko prześwitywała woda a zielono roślinność. Ale nikomu nie powiedziałam o tym ani słowa.
http://www.youtube.com/watch?v=EVS8ZYi1u0E
Kołysanka dla Psiapory
Za wszystkimi Światami, które znamy,
Albo co je dopiero poznać mamy,
Jest Przestrzeni z górą dziewięć silnia,
A droga wśród nich wiedzie mylna.
Tam samotny wędrowiec szedł uparty,
A płaszcz na nim splamiony i podarty.
But podkuty, lecz zakurzony,
Miecz u boku zupełnie wyszczerbiony.
Różne tam nań czekały straszydła,
Co miały rogi, pazury i skrzydła.
Ogniem ziały i pożreć chciały,
Żeby tylko go w drodze zatrzymać.
Wtem z czeluści głębokich smok wychynął,
Nasz bohater niechybnie byłby zginął,
Lecz pochwycił miecz w mocarne ręce,
Ciach, ciach, nie było już smoka więcej,
Nagle woń go słodka dobiegła,
Ciepły podmuch kurz z płaszcza rozegnał.
I śpiew ptaków umilał te chwile,
I fruwały wielobarwne motyle.
Więc znużone podniósł wtedy czoło,
I rozejrzał się bystro wokoło,
To był właśnie ów Świat nieznany,
A dla śmiałków przez los obiecany.
Wielkie skarby tam były, wonne kwiaty
I niezwykle łagodny klimat latem.
Mleko, miód, jagody i manna z nieba,
Nic już więcej do szczęścia nie potrzeba.
Lecz naprawdę tego wcale nie było,
Bo to mu się tylko przyśniło.
Zbyt daleka i trudna droga była,
I go całkiem
na śmierć wykończyła.
Siadł wędrowiec na samym środku drogi,
Bo okrutnie go zabolały nogi,
Lodowaty wiatr wtedy nadleciał,
I go wymiótł tak jak marnego śmiecia.
Oida jest światem, który powstał z odpadów. “I spojrzał Bog i zobaczył, że zwierzęta i rośliny były dobre” – te zostawił. A jak nie były dobre, to wyrzucił.
Witaj….. teraz już nic nie napiszę, poczytam i pójdę spać…. do miłego poranka :))))
… niedoskonałość boskich tworów…czy to nie brzmi …jak herezja ?:))))
Lukrecjo! (Kreci brzmiałoby tu niepoważnie…) Jak ty to robisz? W jednym krótkim rozdziale epicka historia nie z tej ziemi, poezja, muzyka, historia kina i “whatever works” jak mawiał Woody Allen.Pozostaję w podziwie…
Dla ścisłości, nie w krótkim. Takiego tasiemca jeszcze nie napisałam, może wyjąwszy rozprawę o wekslach co to jeszcze na Kontr.
hmmm. Kreciu… wcale nie wydało mi się to długie:))))))
Trzeba było czytać poprzednie rozdziały.:))) Dokładnie tak, jeśli ktoś nie, to ma szansę nadrobić.:)))Warto było czekać na ciąg dalszy Lukrecjo.:))) Wysłuchałam nawet wszystkiego czego Wy słuchaliście.:))) Equinoxe 4, Crime Story, Magnetic fields 2, Oxygene…bardzo lubię.:))) Kto wybierał?:)))Na szczęście nigdy nie spotkałam na swojej drodze Ohydnoida.:)))Kto napisał kołysankę dla Psiapory? Ciekawam do czego wykorzystasz tajemniczą planetę. Czyli…Ciąg dalszy na pewno nastąpi!!!:))))Gratuluję odkrycia legendarnej Oidy, choć tak do końca to raczej tego nie zazdroszczę.:))))
Trochę mi żal mieszkańców Oidy. Może nawet bardziej niż trochę… Jako w Niebie tak i na Ziemi. I odwrotnie.
Dlaczego żal? Oni się tam całkiem wygodnie urządzili. I co najważniejsze, byli poza zasięgiem.
Takie dziwne skojarzenia Lukrecjo… Oida, mówiliśmy na ohydę. Odrzut, nieudany produkt Twórcy… Mogą być szczęśliwi, jeśli nie mają tego świadomości. Jeśli jednak tak… Może potrzebują psychoanalityka? Polecam się, gdyby.:)))))
No kto wybierał? No ja. Jarre mi się komponuje z Zaświatami.Kołysankę dla Psiapory śpiewała mu mama. Bo przecież miał jakąś mamę.:))))))))))
Już po północy… czas się pożegnać na dziś.:)))Na Dobranoc dziś ode mnie szalejące planety.:)))http://www.youtube.com/watch?v=nx_XK4z9EqcDobranoc i do jutra Kochani.:)))
Na dobranoc, żeby było gwiazdowo, Gwiezdny pyłhttp://www.youtube.com/watch?v=PBGdCpEliT0
Dzień dobry:))) Proszę, dwa złote colty (gdzieś już tę zbitkę spotkałem!), a Psiapora konwencjonalnie, żeby nie powiedzieć – klasycznie – z byka klienta zaprawił!! Zaprawdę powiadam wam – im prostsze narzędzie, tym łatwiej go użyć!!:)
Dwa złote colty – western z 1959 roku, w którym Henry Fonda, omawiając początki swojej kariery zawodowca i pierwszego zabitego człowieka, mówi słynne słowa : “pożygałem się jak KOT”
Lukrecjo!! na litość Boga!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
18 : 2 = 9 Szczęśliwa dziewiąteczka..:)))) No przecież wiemy!!!!!!!!! (9) O co chodzi:)))))
Jezusicku!! No, matematyka to potęga!! Rzeczywiście wychodzi dwa!!:)))
Znaczy, po sprawdzeniu! 2×9=18. Uffff!!:))))
Policzyłam Twe wykrzykniki angażując wszystkie kończyny, znaczy palce u onych :))))
Dzień dobry:))) Od dziś trenuję wzrok Marfizy.. Drżyjcie Wyspiarze:)))
I kąśliwa, też będę… i co z tego, że idą święta:)))
Dzień dobry:)) A, to nic nowego!:))
Że idą święta, naturalnie!!:)))
Tiaaa :)))
Nioooooo!!:))))
W sumie, powinnaś. Pełnisz tu taką funkcję, jak Archangelica w Czyśću:))))))))))))
O! Zaczynam trenować (^!^) :)))))
Witaj…… groźnie i niewiarygodnie brzmi Twoja zapowiedź Skowronku ! :((
… gdyby to napisał…. kto inny, pytałabym po co pisze oczywistości :)))))
Staję się wredotą!!! Tak postanowiłam. Od dzisiaj:))))
To będzie nas dwie!!:))))
A dorównam Mistrz/yni/owi? :))))
A mnie skąd wiedzieć??:)
Się dzisiaj odkopywałam, to tak przy okazji donoszę. Mam białą pierzynkę:)))
Nucąc Bradiagę stwierdzam, że odcinek 9 jest wielce udany! Mnie się bardzo podoba:))) Szczęśliwa dziewiąteczka? :)))
A propos dziewiątki – niestety nie jestem w temacie, a czytać wszystkiego od początku nie mam czasu, więc pozwolicie, że tylko powiem dzisiaj wszystkim dzień dobry i miłego dnia.
Witaj Urocza:))) Jak poniedziałek?? Zatarł ślad po nieudanym poprzednim tygodniu??
Witaj Prześliczna:))) Tydzień zaczął się całkiem, całkiem. Mam nadzieję, że taki będzie do końca i nie podłamie mnie do reszty. Tamten był tragiczny dla mnie, więc wybaczcie deficyt w moim humorze. Pozdrawiam:)))
:))) Ależ zapewniam Cię, że rozumiemy i nie ma co tu wybaczać. Sic! Jak mnie się cosik wyłoży na duszę, to się tak zakopię, że nawet koparą mnie nie wydobędzie:))) Buźka:))))
Dzień dobry:)) I dzie tak leci, no dzie???:(
No nidzie nie lecę, ale dyskutujecie o czymś, o czym nie mam zielonego pojęcia, więc jak mam brać udział w dyskusji, no jak?
Widzisz… i sam prysnął:))))
Cały Incitatus… Buźka:)))*
Gdzie Wędrowniczek?? Hej, hej Stan czujesz aromat? Umm..mmm pięknie się unosi… :)))
Fascynujące…. czy Oidom nasza trójka nie wydała się potworna ? Byłoby to jak najbardziej usprawiedliwione :))))
.. a Psiapora nie wziął sobie do serca słów kołysanki, tylko rozejrzał sie i już zaczął rozpychać…… imperialista jeden:))))
Ja myślę, że powierzchowność nie ma takiego znaczenia. :)))))
… i ta mała zielono – biebieska, okryta chmurami i nieodkryta przed współwędrowcami…. no, no, :))))
… a oprawa muzyczna …… na medal, pięknie się komponuje :)))
Dzięki :))))))))))))
Tak, będzie kiedyś moja.
Dzień dobry. Przynajmniej część z tych wydarzeń jakbym już skądś znał – dawno, dawno temu, w odległej galaktyce… Co w niczym nie umniejsza przyjemności z czytania :^ ) A kołysanka skąd? Brzmi jakby tłumaczenie Okudżawy albo cuś w podobie? Dziewięć silnia to zaraz koło dziewięćsiłu!
To jest raz mniej, raz wiecej sen pijanego wariata. Tu akurat więcej. Objaśniam, Kredowy obrys i okazania – mnóstwo widzianych kryminałówStoi przede mną Żonkilia http://www.youtube.com/watch?v=u5596JYOAJM&feature=related The Ninth Gate part 2; 8:15Scena w Bar Alien :http://www.youtube.com/watch?v=UAGfC0Ktb5Q Cantina scene od 1:40Złote colty wyjaśniałam Senatorowi.Atak rogami – Koziołek MatołekKołysanka moja, lekko inspirowana pieśnią Włóczęga (Niemen) i różnymi bajkami, np. Żywa woda.
Ha. To właściwie rozszyfrowałem wszystko poza Koziołkiem Matołkiem i kołysanką :^ ) Gwiezdne Wojny, proszpani, to ja, jak Ucz się Jasiu, na pamięć, więc i robot, i koszyczki za uszami, i kantyna, i robotów nie obsługujemy, to ja wiem : )))
Tak ją ducnął w brzuch rogami, Wedle dawnej koziej mody, Że fiknęła siedem razy I jak kamień bęc do wody! 120 przygód Koziołka Matołka
:”Dziewiątych wrót ” nie znam wcale, ?Koziłka Matołka jeszcze nie czytamy, tak więc intelektualna przygoda zastała mnie nieprzygotowaną :))) Ale co to szkodzi ? :)))
Klub Dumas (hiszp. El club Dumas o La sombra de Richelieu) – hiszpańska powieść autorstwa Arturo Pérez-Reverte’a. Wydana w Polsce i kilkakrotnie wznawiana. Druga część tytułu oznacza Cień Richelieu i pochodzi z książki Dumasa Dwadzieścia lat później.Na jej podstawie Roman Polański nakręcił w 1999 roku film Dziewiąte wrota, usuwając jednak wszystkie aluzje do książek Dumasa.
Dzień Dobry.:)))))Przeczytałam raz jeszcze i równie bardzo mi się podoba jak w nocy.:)))Kołysanka Ci się udała Lukrecjo. Mało brakowało i zaczęłabym szukać w sieci jej autora.:))) Podejrzewałam, że to Twoje dzieło, ale pewna nie byłam.:)))
Bajka moja. Pisałam, że inspiracją była bajka o Żywej Wodzie.Jedna z wersji tuhttp://www.fantasy.dmkhost.net/legendy/index.php?nr=2211
W kwestii technicznej: czy dzisiaj wieczorem termin jest zajęty? Gdyby był wolny, mógłbym wrzucić obrazki z ekskursji, w sensie jak najbardziej opisowo-tekstowym, ponieważ w ogóle nie brałem ze sobą w tym roku aparatu fotograficznego. Mam nadzieję, że powiedzmy do 18:00 się ze wszystkim wyrobię. Proszę o ew. zastrzeżenia lub poparcie!
Witam Pana, Panie Q:) Jak mnie przed chwilą poinformował nasz osławiony gospodarz, blog o tym adresie nie istnieje, zatem proszę dysponować nim do woli, nikt – mam nadzieję – pyszczeć “naprzeciw” nie będzie.!:)) Jeszcze tylko zamknę mordę temu rekinu, który jest prosto cham i nachał i już wysyłam tego komunikata!!
Na wszelki wypadek tych wszystkich, którzy – mimo pewnych nie do ukrycia oznak – w dalszym ciągu wierzą w posiadanie przeze mnie choć ociupinki jakiejś wiedzy, informuję uprzejmie, że nie jestem skończonym idiotą!!!!! Tych, którzy nie wierzą, informuję takoż!!!:)))))
Witaj Senatorze…. dosyć dziwne to Twoje wezwanie, słabo się z Twoją ogólnie znaną wiedzą kojarzące :)))))..dokładność udzielanych informacji jest cechę umysłu…. co by to było, gdyby w laboratorium szło się na skróty ? Może wielki wynalazek, a moze wielkie BUUM ! :))))
Witam:))) A może!:))) Na wszelki wypadek oświadczam, iż odróżniam western “Dwa złote colty” od przygodowego radzieckiego filmu “Dwa złote cepy”, jak też – z góry i głośno oświadczam – odróżniam też western “Dyliżansem przez prerię”, od radzieckiego podróżniczego “Kombajnem przez Ukrainę”! Tak mi dopomóż itd. itp. itd!!!.:(
HejScena z Dyliżansu z Johnem Wayne, w której Indianie atakują, a pasażerowie się odszczekują swoim przesladowcom, pardon odstrzeliwują jest następną cytatą, która zapadła mi w pamięć i będzie wykorzystana.PS boję się napisać cudzysłowy, żeby znowu jakieś świdrypełki nie wyszły.
DobryWieczór:)) Ja odróżniam bez pudła nocniak od południaka :)))Ps. Wczoraj na “Wojnie i Pokoju” w kablówce oglądałem rosyjski film “Cud”, naprawdę świetny. Polecam wszystkim miłośnikom rosyjskiej i radzieckiej kinematografii :)))
Witaj, Korabiu:)) Co by nie mówić czy gadać, jest to jedna z najlepszych kinematografii świata.
Mammamiaaaa!!!! :((
Gwoździ wbija, a??:)))
Śrubki zacznie wkręcać :)))))
Ps.2 Dobry tekst:)) Poznajemy marzenia Lukrecji :))
Dla podsumowania. I to by było na TyleNiedoskonałość Boskich tworów. Będzie wyjaśnione w Micie 2. Kiedyśtam.Żal mieszkańców Oidy. Piękno jest względne. Przypis do teorii względności.Dla Senatora. Serio, tak Henry Fonda w tym filmie powiedział. Ostatnio u mnie Królewna Konstancja (Kotencja) wyrzygała klucha z sierści.
To by było na tyle dla Szanownej Pani Bożeny, dziewiątki. Nie ma przymusu czytania czegokolwiek, poza umowami z Bankami i Operatorami Telefonii Komórkowej. Mnie nie trzeba w ogóle. Więcej powiem. Będę nieprzyjemnie zdziwiona, jak zobaczę komentarz Szanownej Pani Bożeny, Dziewiątki pod jakimkolwiek moim tekstem.
OGŁASZAM KONIEC KOMENTOWANIA
OGŁASZAM POCZĄTEK ŚREDNIOWIECZA :)))
Jak jest początek, to potem będzie : zrobię ci z d… JESIEŃ ŚREDNIOWIECZA
POCZEKAM NA OŚWIECENIE:)) MOŻE POMOŻE :))
Tico, Ticohttp://www.youtube.com/watch?v=1kfeiAFIbQs
Ot i nastał koniec na samym początku. Jak Ty mógł, dobry Panie Boże, tak się pomylić?
Szanowni goście. Podszywanie się pod kogokolwiek – w tym wypadku pod Lukrecję i bezpardonowe atakowanie jednej z Wyspiarek jest doprawdy niesmaczne. Proszę tego więcej nie robić!
A co z tą JESIENIĄ Średniowiecza ? Cytat z Pulp Fiction.