Motto
– Czy nie mógłby pan mnie poinformować, którędy powinnam pójść?
– To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść .
– Właściwie wszystko mi jedno.
– W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz.
– Chciałabym tylko dostać się dokądś
– Ach, na pewno tam się dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo.
LC
Po wyjeździe Rajskiej Delegacji życie wróciło do normy, a przynajmniej tak się wydawało. Bo czułam jakiś niepokój. Albo coś dziwnego się działo, albo ja potrzebowałam odmiany. Wakacje, urlop – to chodziło mi po głowie. Dlaczego właściwie nie? Pamiętałam tamtą jazdę do Raju, to poczucie wolności. Tak, trzeba to powtórzyć. Projekt dojrzewał.
Kiedy dojrzał, postarałam się o audiencją u Żonkilii. Przyjęła grzecznie, prosiła siedzieć, dała wina zieleniaka, w miarę jednak, jak wyłuszczałam swój plan, oblicze jej poważniało.
– No wiesz, niby można, ale tak w pojedynkę? Może poszukajmy jeszcze chętnych i zorganizujmy wycieczkę..
– Nie, och, nie. Mnie chodzi o to: wyjazd bez planu, marszruty, ot, gdzie oczy poniosą – Zasępiła się.
– Niby zabronione nie jest, ale muszę przemyśleć. Głęboko przemyśleć. Dam ci znać za parę dni.
To mnie zdziwiło. Bardzo nieprzyjemnie mnie zdziwiło.
Zanim doczekałam się odpowiedzi, na naszym tarasie pokazał się Psiapora. Nie pytany zaczął mówić o trudnościach technicznych jazdy w przestrzeni, jakby zapomniał, że kiedyś już tam byłam, a on sam wtedy trudności żadnych nie przewidywał. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Te marudzenia podziałały mobilizująco i żeby mi nawet powiedzieli o pożerających wszystko smokach czy czarnych dziurach, też by mnie nie zniechęciło. Uparłam się. Psiapora skapitulował. Powiedział, że wyszykuje mi Challengera. Za tydzień będzie gotowy.
Po tygodniu auto przyprowadził mechanik, umorusany, jak wszyscy pracownicy Psiapory, ale jakiś mniej gamoniowaty
– Jest sprawny. Silnik mu zmieniliśmy na neutrinowy. Nie jest szybszy od światła, bo ma jednak dużą masę, ale na dłuższych trasach to się prawie wyrównuje. Cofnęłam się, przestraszona.
– Pani bierze – namawiał – niedługo takie będą zabronione.
No to wzięłam. Napęd okazał się rewelacyjny Wciskało w oparcie. Przyspieszenie żywego by zabiło, no ale przecież byłam duszą.
Na razie latałam dookoła Czyśćca.
Nauczyłam się tankować ze światła. Światło zawsze gdzieś było. A, jeszcze pilota zabrałam, nie wiedząc nawet, czy będzie tam działał. Zobaczy się. Nocowałam, przycupnąwszy przy jakiejś grawitacji, tylko uważałam, aby nie za blisko, bo ściągnie i nie za daleko, bo wypuści. Tego się też nauczyłam. Sama, albo od kogoś. Bo w przestrzeni byli wędrowcy. Dawnych pracowników Psiapory było wtedy w tamtej okolicy jeszcze sporo i przeważnie byli życzliwi. Obcych trochę się bałam i nie wysiadałam z Challengera. Oni też, jak się zdaje, byli ostrożni.
Pewnego dnia spotkałam Paskudę Beskidzk
iego. Jego wehikuł był pogięty i osmalony , a on sam jakiś spięty i podenerwowany. Powiedziałam mu, ze chcę polecieć gdzieś dalej. Kusiła mnie mgławica, która co wieczór mogłam podziwiać po północnej stronie. Spojrzał strapiony
– Czy mówili ci, na co się narażasz?
– Nie, a na co?
– Różnie gadają. Szybki ten twój wehikuł?
– Nawet bardzo
–A broń masz?
– Broń?
Sięgnął za pazuchę i wyciągnął colta kaliber 44.
– Ja wracam, nie będę go potrzebował. A strzela się tym – podał mi paczkę amunicji – To są srebrne kule. Tylko takimi.
– Ale ja nie umiem
– To wracaj. Trzeba umieć. Zresztą, widzisz ten meteoryt? Bierzesz colta i mierzysz tak, jakbyś wskazywała palcem, no, spróbuj – Pociągnęłam spust, huknęło i kula brzęknęła o meteoryt. Był z tych większych, żadna sztuka.
– Dobrze. Tak się ładuje, po strzale bębenek się obraca, jak nie będzie chciał, to popchnąć palcem. I nigdy nie zostawiaj nienabitego.
– Zaraz, co się dzieje
– Może się nie przyda, mnie właściwie nie był potrzebny, ale lepiej mieć. No, na mnie już czas – i odjechał.
Naładowałam skrupulatnie colta i schowałam do schowka, bo bałam się go, szczerze mówiąc. Ale zrozumiałam, że Paskuda mnie ostrzegał. Nie wiem, przed czym i dlaczego nie wprost. Oni wszyscy mnie ostrzegali!
Mimo to wyruszyłam do odległych mgławic. Droga jak stół, prędkość upajała, samotność, tak samo. Bo nikogo w zasięgu wzroku. Właściwie zaczęłam myśleć, że to właśnie jest Raj. Tak bym chciała. Trzeba się będzie coś zrobić, aby tak zostało. Żeby w takim raju zostać.
Mgławice okazały się z bliska mniej interesujące, niż myślałam. Otoczka gwiazdy pięknie świeciła z daleka, ale temperaturę miała 10 tysięcy stopni Celsjusza. To mogło uszkodzić wehikuł. Więc obleciałam dookoła i zawróciłam.
Pewnego pięknego dnia, kiedy pędziłam przestrzenią, podśpiewując, że lubię mieć luz, humor i sprawny wóz, wpadłam w coś, co robiło wrażenie śmietnika. A jakaś płachta papieru, przywarła do przedniej szyby. Aż musiałam stanąć, bo nic nie było widać. To był list. Zdumiona obracałam go w rękach. List z aktualną pieczęcią. Z Raju do Czyśćca. Rozejrzałam się. Wokół fruwało więcej takich przesyłek. Zaczęłam je łapać i wrzucać do kabiny Challengera. Potem zobaczyłam wehikuł pocztowy. Sunął wolno przestrzenią, obrócony na dach. Kierowca był wewnątrz. Wypadek? Tutaj? Jak to możliwe? Może się zderzył z kometą? Potem zobaczyłam. Kierowca był przybity do oparcia fotela kołkiem osinowym. Nie żył.
Osłupiałam. Co robić? Zaraz, jest pilot, można wezwać kogoś, może Psiaporę? Nic innego nie przyszło mi na myśl. Ręce mi się trzęsły, ale uzyskałam połączenie.
– Halo? – odezwał się Psiapora – Czy coś się stało?
– Tak – krzyczałam – i nieskładnie opisałam mu, co widzę – Przepraszam, – dodałam – oczywiście nie jesteś już moim konsultantem, ale doprawdy nie wiem, co robić.
– Gdzie to jest? – rozejrzałam się po gwiazdach i określiłam położenie.
– Wsiądź do wehikułu i bądź gotowa w razie czego uciekać. Zaraz wyślę tam patrol. I zawiadomię Licho, bo to jego kurier, prawda?
Pozbierałam resztę przesyłek i zrobiłam jak radził. Patrzałam na tego zabitego. Nie znałam go, ale tak bardzo było mi go żal. Wyglądał na porządnego diabła, na pracy takich jak on Univerce się opiera. I coś takiego go spotkało. Wtem spostrzegłam błysk we wstecznym lusterku. Patrol Psiapory? Jeszcze za wcześnie. Błyski szybko się zbliżały i było ich coraz więcej. Nie ma na co czekać. Temu biedakowi i tak już nic nie pomoże. Kluczyk, jedyneczka i gaz do dechy. Te neutrina, to dopiero paliwo. Błyski nikły w oczach. Na liczniku miałam 299 692 458 metrów na sekundę. Takie coś to dopiero uderza do głowy.
Delikatny szum próżni, śpiew opon – wprost symfonia sfer. Nagle coś cmoknęło, szarpnęło, wehikuł zwolnił, szum zmienił się w ogłuszający huk, wokół coś migało. Rzut oka na wskaźnik gęstości próżni wyjaśnił wszystko. Gęstość skoczyła tysiąckrotnie. Zwolniłam, bo swąd palącego się lakieru także mnie zaalarmował. Pomyślałam, że weszłam w atmosferę ziemską, ale raz, że za mała ta gęstość, a dwa, wcale nie leciałam w tym kierunku. Zwolniłam jeszcze bardziej, i dobrze, bo mgła zmieniła się w zarysy czegoś. Droga, jakieś zabudowania, przechodnie i ruch uliczny. Przechodnie, rozmaite –oidy Humanoidy, Psoidy Kotoidy, Słonioidy i tak dalej – tyle na pierwszy rzut oka zauważyłam. Na jednym z budynków był szyld BAR. Zaparkowałam Chellengera i weszłam. Bar był z tych raczej obskurnych, ale ofertę miał imponującą. Ciekawe, czym się tu płaci. Za kontuarem stał jakiś Humanoid. Gości nie było, jeśli nie liczyć drzemiącego w kącie Muchoida. Ze staromodnej szafy grającej płynęła muzyka. Skądś znam tę melodię, pomyślałam.
http://www.youtube.com/watch?v=JaPf-MRKITg
Siadłam na wysokim stołku i wyciągnęłam srebrną kulę, jakimi miałam nabijać colta.
– Bourbona za to – powiedziałam, kładąc kulę na ladzie. Humanoid –barman obejrzał ją ze wszystkich stron, spróbował zębami, a potem poszedł na zaplecze i przyniósł skrzynkę 12 sztuk. Podał też szklankę. Wypiłam trochę, mocne było i nawet dobre. Siedzący w kącie Muchoid ocknął się i zaczął mi się przypatrywać czterema tysiącami oczek. Poczułam się nieswojo. Wyciągnęła w jego kierunku butelkę, zapraszając tym ogólnie zrozumiałym gestem. Podszedł i wziął butelkę i przyssał się do niej. Złapałam skrzynkę z pozostałymi jedenastoma i ruszyłam do drzwi
– Hola – krzyknął za mną barman – nie wolno na wynos, tylko na miejscu
– Skończę jak wrócę – i już byłam za drzwiami, wpakowałam skrzynkę do bagażnika i ruszyłam z powrotem. Pamiętając o gęstości nie rozwijałam pełnej prędkości i zaraz okazało się, że mam towarzystwo. Dogonił mnie jakiś Psoid w mundurze. Stanęłam. Podszedł, zasalutował i kazał otworzyć bagażnik.
– Tego nie wolno wywozić, takie są przepisy – powiedział
– Dlaczego, kupiłam i za to zapłaciłam, to moja własność.
– Czym zapłaciłaś – pokazałam srebrną kulę. Wziął, obejrzał, spróbował zębami.
– Dał za to jedną skrzynkę? Oszukał cię, należały się dwie. Przez chwilę ważył kulkę w dłoni, przepraszam, łapie, potem wsunął ją do kieszeni, obrócił się na pięcie i odszedł. Dalej pojechałam już bez przeszkód aż do bram Czyśćca.
Miał być odcinek sensacyjny, z elementami thrillera. Wyszło, co wyszło, Będę dalej próbować, jak osiągnę zadowalający efekt, to nie omieszkam.
Zrobiło na mnie wrażenie.:)))Co, kto, zabiło kuriera? Dlaczego, za co, w jakim celu zabiło? Co to za świat z oidami? Wszędzie oszuści, naciągacze i korupcja? Pytania biegną i cisną się do głowy.:))) Psiapora wie?:)))
Motto mi się spodobało TEŻ.:)))
Zdążyło mi wrzucić, na Dobranoc więc zostawię dziś to, co specjalnie na Czyściec czekało.:)))Wyznanie Lucyfera http://tatutoja.wrzuta.pl/audio/4EvwUvFL1oe/janusz_radek_-_mr._lucyfery
.. i ten akcent z lekka niemiecki – :)))) !
Psiapora wie, wszyscy wiedzą, ale nie chcą, żeby się rozeszło.Świat z oidami jest próbą podłączenia do Zaświatów filmów czy powieści SF, zwłaszcza klasy B, C i dalszych. Skąd się wziął wiem, pisze się. Innych pomysłów na razie nie. Chyba. że się będzie tam mimichodem na drinka zaglądać.Co do zabójstwa, to sprawa jest rozwojowa:)))
:)))) Empatycznie zamieściłam na dobranoc kołysankę z “Alicji “….. jak to się złożyło :))))
Kołysanka cudo Wiedźminko.:)))Śpij syneczku już, pieprz do noska włóż. Kichać mi się ani waż, bo od tego brzydnie twarz… a-psik! a-psik! a-psik!Już syneczku śpij, bo złapię za kij. Pójdziesz tam, gdzie rośnie pieprz, bowiem buzię masz jak wieprz… a-psik! a-psik! a-psik!Dobranoc.:))) A-psik!
:))) od zawsze uwielbiam tę bajkę….. :))))
noooo ! ! ! same tajemnice…. 🙂
Własnym oczom nie wierzyłam, musiałam sprawdzić kilka razy!!! To nie empatia, to czary Wiedźminko.:)))
Dzień dobry:))) No proszę – nawet w zaświatach hodują kukurydzę, a srebro w cenie. Jak i na ziemi:))) Western, horror…(?) Lukrecja nam zaserwowała, a na liczniku nr Skajpaja :)))Dla tych co nie oglądali – http://tnij.org/n64y :))))
Wyjaśnię, że Skype mam przypiętego do przeglądarki i zapewne dlatego u mnie pokazuje numer telefonu w kanadyjskiej prowincji Alberta,obejmującego południową część województwa, w tym Calgary :))))
Zadzwonić??:))))
Dzwoń do Calgary!!!Mnie chodziło o prędkość światła w m/sekhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Pr%C4%99dko%C5%9B%C4%87_%C5%9Bwiat%C5%82aNeutrina są szybsze, ale challenger ma dużą masę, stąd szybkość na liczniku mniejsza.
Sie wie Lukrecjo, ciężki kaliber ze mnie nie jest:)))) Lubię po świrować.. lub jak kto woli – droczyć:))))
Skowronku, Ciebie powinniśmy mianować Naczelnym Detektywem Wyspy…….a nie wyłącznie Mistrzynią :))))
:)))) Ja bardzo przepraszam.. :)))))
Za niewinność ? :)*** Nigdy nikomu nie zrobiłaś nic złego ani przykrego i wiesz dlaczego się z Tobą droczę ! …. :)))))
Ano wiem:)))*
Zawsze mnie fascynowało, jak na filmach wchodził gość do baru, rzucał monetę i nówił “Burbona”. Nawet Humprey Bogart to mógł być. Teraz Burbony można kupić, dostałam kiedyś na imieniny taki lepszy. Smakował.
:)))) Burbon piłam po raz pierwszy w…… Białymstoku. O ile pamiętam, to był Jack Daniels, smakował trochę słodko, ale dobrze…:)))) W Twoje ręce Autorko !
Srebro w cenie, bo tylko ono jest skuteczne jako obrona przed Wampirami i Wilkołakami.Oraz Wamkołakami.
Przy życiu mnie trzymasz ! Co to są Wamkołaki ? 🙂
.. skrzyżowanie Wampira z Wilkołakiem ????
Tak. To skrzyżowanie Wampira z Wilkołakiem.Film Monster Club http://www.imdb.com/title/tt0081178/Vincenp Price (Eramus) w jednej ze scen objaśnia całą genealogię.
Witaj Skowronku :))))) rozbawiłaś mnie; (nie oglądam Rodzinki)
Witaj Wiedźminko:)))) Dzieciaki są super, grają bardzo naturalnie, a najmłodszego za ten wielki urok bym… “udusiła”:))))
…moja koleżanka mówi, że ” zjadłaby, poczynając od nóżek”….. zawsze mnie to rozśmiesza :)))))
Wciąż aktualne!:)))Małe dzieci są tak słodkie, że chciałoby się je zjeść. Kiedy dorosną żałuje się, że się tego nie zrobiło.:)))
Dzień Dobry.:)))Widzę, że babski poranek sobie urządziłyście.:))) Znowu się nie wyspałam, wysłuchałam w nocy całą Alicję, nie znałam, również także kilka wersji, w tym tą z Gwiezdnych Wojen, Cantina Band.:))) Po takich “dobranockach” jak zasnąć, gdy rozbawiły?:)))
“Alicję” wg Marianowicza mamy do dziś na winylu… :)))) świetny tekst no i wykonanie mistrzowskie :)))))
Pozwolisz, że się z Tobą zgodzę Wiedźminko?:)))Pozostałe bajki wysłucham, ale jak będę wyspana, żeby nie odpędzać snu, jak tym razem.:)))
Cała przyjemność po mojej stronie…… i coś Ci podrzucę:http://www.youtube.com/watch?v=fNG427_fRUE&feature=related
… a panowie zapewne spkojnie śpią u boku Własnych żon , Jaśminko :))))))
:)))))Za podrzucanie, również za to, które nastąpi, dziękuję, skorzystam ofkoz.:))):***
No i jak tu się wtrącać, na takie dictum….
Witaj Tetryku.:)))Wtrącać jak najbardziej, że o jak najczęściej nie wspomnę.:)))Babski poranek się zakończył, wszak już popołudnie od jakiegoś czasu mamy.:)))
Jaśminko, zatem coś dla ciebie:http://www.youtube.com/watch?v=9KcID06qsVc&feature=related
I jeszcze ode mnie, ale chyba trochę przesadzone.http://www.youtube.com/watch?v=lNcWTFtTUgg
Ci takoż Lukrecjo.:))):*** Przyznaję Ci poniekąd rację, ale dobrze wiedzieć, że i takie wykonanie jest.:))) Tym bardziej, że zbieram wszystko co nie ukazało się na płycie a pałęta się po sieci i w każdej chwili zniknąć z niej może.:)))
Dziękuję, pamiętałeś, że ja bardzo Panią S.C..:))))):***
Jak tu się wtrącać,,, Bardzo taktownie. Nie podobało się, ale złego słowa nie powiedział :)))
Oj, Kreciu, Kreciu! Jak pod każdym odcinkiem peany będę wypisywał, to zaraz zakrzyczysz że w rutynę i monotonię popadłem, Oczywiście, że się podobało! Gdyby ( teoretycznie!) nie, to wszak wiesz, że na zgryźliwość moją zawsze można liczyć :))
To będę liczyć na zgryźliwość i za konkretne zarzuty ozłocę, To ważne, wiedzieć, co jest tak, a co nie Ktoś tu publikował krymimały?
Witaj Tetryku….. nie tylko ja za Tobą sie rozglądam :)))) Pochwalony też :))))
Witaj! :))
Dzień dobry! Doskonałe, kojarzy mi się z “Autostopem przez Galaktykę” Douglasa Adamsa (“Nie panikuj!”), ale podszytym Tarantino (może “Death proof”, a może też “Od zmierzchu do świtu”), właściwie podmiotka liryczna to taki Eastwood w spódnicy, minus colt (Magnum?) 44.
E no, colt też tam był… za kaliber nie ręczę 🙂
..ja to mam dobrze…. nie pamiętałam “Autostopem przez galaktykę ” i nic mi sie nie musi kojarzyć… :))))
i żeby było śmieszniej…. świetnie się bawiłam czytając ową trylogię w pięciu tomach….. :))))
.. czy to nie jest objaw sklerozy ? o mamo, lecę po lecytynę :((
Skleroza nie jest zła Wiedźminko.:))) Przydaje się do odkrywania starych nowości.:)))Dawno temu, lecząc się z irracjonalnych lęków nastolatkowych, za każdym drzewem stał co najmniej wilkołak!, oglądałam po 2 horrory dobowo. Wykorzystywałam zasoby wypożyczalni. Któregoś wieczoru siadłam przed tv, bo horror. Tuż przed napisami końcowymi zorientowałam się, że już go oglądałam. Tym oto sposobem wyleczyłam się zarówno z lęków, jak i oglądania horrorów.:)))Gdyby nie skleroza być może bałabym się do dziś.:)))
Tu bym wróciła do wspomnianego już Monster Clubu. Widziałm to z polskim dialogiem, ale na yt nie ma. Drzewo genealogiczne wampirów jest objasniane zbyt szybko, potrzeba tu lepszej znajomości języka, niż moja. Może ktoś by w czynie społecznym spróbował?http://www.youtube.com/watch?v=SKPRIOKH4Zoobjaśnienia zaczynają sie na 7:50Pamiętać trzeba wszelako, ze Szadmoki gwiżdżą!!
Śliczne, Jaśminko ! :)))))))))))))) *
Dziś samą mnie to śmieszy Wiedźminko.:))))):*, ale wtedy, gdy wracając do domu ze szkoły, ostatnim autobusem, biegnąc z torbą ważącą więcej niż ja sama, bo straszył mnie odgłos moich obcasów na asfalcie, wcale mi nie było do śmiechu!:)))))
Kaliber jest wzięty z ballady Ringo, spiewanej przez Lorne Greena (tatusia z Bonanzy), pieknie spiewanej, dodam.I was looking down the bore of the deadly 44 of Ringohttp://www.youtube.com/watch?v=DCyuq-ofnPc
No a ja miałem na myśli, że w przeciwieństwie do Clinta E. podmiotka liryczna się nie umiała posługiwać narzędziem, a poza tym entourage się zgadza. Może niejasno się wyraziłem.
Jasno. Przytoczę zasłyszana anegdotę :Na planie jednego z filmów Clint E. wdał się w romans z filmową partnerką. Mąż tejże wyzwał aktora na pojedynek. C.Eastwood miał odpowiedzieć, że on tylko gra, że umie strzelać, w rzeczywistości nie umie, i odmówił uczestnictwa w pojedynku.Dzięki, muszę zwrócić uwagę, żeby nie stać sie główna bohaterką. Mam być narratorką opowieści.
Moja znajomość SF zaczyna sie i kończy od Lema do Lema. A i to też raczej Cyberiada, Bajki robotów i tpFajnie, zauwazasz w tym Tarantina. I Rodrigueza. W zasadzie podmiotka miała być z założenia obserwatorem i komentatorem. Nie brać udziału czynnie, chyba, że chodzi o obronę konieczną. .
Poszukaj Henry Kuttnera, zwłaszcza jego opowieści o góralach z Appalachów i pijanym wynalazcy. Znakomite :)))
Mhm. “Stos kłopotów”, klasyka! “więc poszło od tego, jak Rafe Haley zacząl przez okno szopy podglądać Małego Sama. A potem chodził i opowiadał, że Mały Sam ma trzy głowy czy coś w tym rodzaju.Nie można wierzyć w ani jedno słowo z tego, co opowiadały te chłopaki Haleyów. Trzy głowy! Przecież to wbrew naturze, no nie? Każdy wie, że Mały Sam ma tylko dwie głowy i nigdy nie miał więcej.”
Pójdę za radą. Za Gospodę pod upiorkiem dziękuję, była w bibliotece w Józefowie k/Otwocka. Przeczytałam.Spróbuj tłumaczenia drzewa genealogicznego Upiorów, prosze!Link podałam wyżej
Um, o który link chodzi? Mogłabyś jeszcze raz podlinkować tutaj?
Wklejam jeszcze raz”bym wróciła do wspomnianego już Monster Clubu. Widziałm to z polskim dialogiem, ale na yt nie ma. Drzewo genealogiczne wampirów jest objasniane zbyt szybko, potrzeba tu lepszej znajomości języka, niż moja. Może ktoś by w czynie społecznym spróbował? http://www.youtube.com/watch?v=SKPRIOKH4Zo objaśnienia zaczynają sie na 7:50 Pamiętać trzeba wszelako, ze Szadmoki gwiżdżą!!”Tam jest ten streaptease z rozbieraniem się don czystego szkieletu
No! Ten strip-tease zrobił na mnie ongiś duże wrażenie :))
Hmm, wylogowało mnie w międzyczasie, ale już jestem z powrotem. Wspomogłem się streszczeniem z imdb – http://www.imdb.com/title/tt0081178/synopsis – i wyszedł mi taki dialog, od 7:50 właśnie (Price gra wampira, Carradine – pisarza):Price: Oto drzewo genealogiczne potworów. Tutaj mamy potwory naczelne – wampiry, wilkołaki i ghule. I teraz tak: ze związku wampira i wilkołaka powstaje wampiołak (werevamp), ale od wilkołaka i ghula pochodzi ghulołak (weregoo), zaś od wampira i ghula – wamgu (vamgoo). Kiedy skrzyżować wampiołaka i ghulołaka, otrzymamy szada (shatty), ghulołaka i wamgu – mada (matty), wampiołaka i wamgu – rada (ratty). Jeżeli szad będzie spółkował z madem lub radem, ich potomstwem będzie mok (mock)Carradine: Mok?P: Szczerze mówiąc, to po prostu nieco grzeczniejsza forma słowa “mieszaniec” (mongrel). Wie pan, to naprawdę jest bardzo proste, trzeba tylko pamiętać podstawowe reguły potworności. Wampiry ssą, wilkołaki polują, ghoule rozrywają. Szady liżą, mady ziewają (?), moki dmuchają… ale szadmoki tylko gwiżdżą! C: Szadmoki?P: Jeżeli mok skrzyżuje się z jakąkolwiek inną hybrydą, ich potomstwem będzie szadmok. C: …i te tylko gwiżdżą?P: No cóż, nie robią tego zbyt często. C: A czy to strasznie brzmi?P: Och, powinien pan zobaczyć efekt gwizdu szadmoka! Szadmoki stoją najniżej w hierarchii potworów. Mimo to mają olbrzymią moc…C: A co się dzieje, kiedy szadmok gwizdnie?P: Słyszałem raz o jednym facecie, który ZOBACZYŁ efekt gwizdnięcia szadmoka. Tylko to zobaczył… a jednak… a jednak…
Dzięki kolego Quacku!!!Przeczytajcie wszyscy, to naukowe opracowanie, należy przyswoić
Shadmock był bardzo łagodny. Kochał gołębie. Karmił je. Kot sąsiadów jednego z nich upolował. Shadmock był załamany. Zaczał gwizdać. Kot się stopił. Obrócił w garstkę popiołu.To samo spotkało dziewczynę, która chciała Shadmocka okraść.http://www.youtube.com/watch?v=-hH7c63lcUY
Ładne. Coś czuję, że muszę skądsiś wydobyć cały film.
Polecam, nie pożałujesz:)))
Moja znajomość SF, ewoluująca z czasem ku Fantasy, od zawsze ciągło mnie w stronę baśni i waśni, zakończyła się na Andrzeju Pilipiuku. Klasyka jest mi nie obca. Do dziś mam prawie cały zbiór, onegdaj podarowany mi, Fantastyki (miesięcznika, jest ktoś pamięta?). Teraz wolę literaturę faktu.
Zdecydowanie wolę SF…. :)))A Jakub Wędrowycz i spółka to taki ciekawy, plebejski bohater Pilipiuka:)
Ja zaś zawsze lubiłam nonsens i jak najdalej idacą przesadę. Dlatego raczej konstruktor Trurl, a nie pilot Pirx
A znasz te opowiadania: http://niniwa2.cba.pl/index_sf.htm ?
Nie znam, będę się sukcesywnie zapoznawać.Sciany, które pękały, a z otworów wysuwały się rece, które chwytały bohaterkę były piękne na filmie “Wstręt” Polańskiego. Takim filmie, którey jest u mnie w pierwszej dziesiatce.http://www.youtube.com/watch?v=iO0niGPR5S4&feature=related
“Nóż w wodzie” i “Wstręt” to były – moim zdaniem – dwa najlepsze filmy Polańskiego. Potem już żaden, nawet “Rosemary’s baby” mnie tak nie zachwycił.
Piratów jeszcze kontemplowałam na bardzo wielkim ekranie.A Dziewiate wrota też, za nastrój i muzykę. Oraz Johnnego Deepa.
W każdym jego filmie coś jest, wszystkie są warte obejrzenia (nawet “Tessa d’Urberville”), ale te dwa pierwsze mają niepowtarzalnie gęstą atmosferę – tam ani jednej sceny nie dałoby się usunąć…
Tak
Johnny Deep!! Nie mam pojęcia dlaczego, są lepsi, wiem!!, ale z niecierpliwością czekam na kolejną część Piratów z Karaibów!!:)))
Bo ja wiem, czy są lepsi?Od “Co gryzie Gilberta Grapa” przez wszystko inne, facet jest świetny.
Ament!! Lukrecjo.:))) Miło jest spotkać kogoś, kto odczuwa podobnie.:))):***
Jeśli pozwolisz, to się podpiszę Tetryku.:)))
O jejciu!! Przepraszam, że się wtrancam!! Z wymienionych znam tylko:Piaseczniki Pieśń łowców Świat należy do mnie Czas WodnikaPodróże Gullivera Ślimak na zboczu – Las Nie drażnić czarownika! Bardzo onegdaj polubiłam Briana W. Aldissa. Znam tylko Cieplarnię i Non stop. Wszystko zatem jeszcze przede mną.:)))
przeczytałam “Więzy krwi”…… 🙁
Jeżeli nie znasz, zachęcam do przeczytania “Świtu nocy” Hamiltona ( http://katedra.nast.pl/seria.php5?id=1030 ). Możesz tam znaleźć sporo pomysłów n/t sensu nieba, piekła i innych niebytów, wszystko ubrane we wciągającą trylogię.Udało mi się znaleźć tekst w sieci 🙂
Skorzystam z okazji, link mi przypomniał:))) i zachęcę do obejrzenia. Mnie zachwyciło dawno temu, do dziś jestem pod wrażeniem!!:))) Inne filmy Tomka Bagińskiego też mnie zachwycają!!:)))Karedrahttp://www.youtube.com/watch?v=OWJAof-O5Pc
Okazałam się wtedy terrorystką!! Zagnałam rodzinę przed monitor i kazałam podziwiać!!:))) Chciał czy nie chciał, każdy podziwiał.:)))
No,ja też się zachwycałem!Ale serwer katedra.nast.pl raczej nie ma z tym filmem nic wspólnego :))
Ma, bo zawiera w sobie słowo “katedra”.:)));p
Jest pewien problemTo wszystko, co czytałam lub widziałam kiedyś się przekompilowało i powstał mój własny pomysł. Ale sprawa wymaga czasu. Jeśli coś przeczytam teraz, może mnie zasugerować. Więc przeczytam później. Te zaświaty z barem i muzyką ze Star Wars mam przemyślane, może dobrze wyjdzie.
Oczywiście masz rację. Zatem trzymamy kciuki i czekamy na nasz ulubiony c. d…
Sax, to jest toJeden już zapodałam, Take Five.Teraz drugiLily was herehttp://www.youtube.com/watch?v=3SfSQ3lQmJw
Nie zwracaj uwagi na Nich Lukrecjo, bo Oni to już wszystko przeczytali, wszystko widzieli, na dodatek niczego nie zapomnieli, bo obca im jest dobroczynna skleroza.:))) Pisz dla mnie, dla nas, dla których wszystko jest zachwycająco nowe!!:)))
Ja też wszystko pamiętam. Nawet podprogowoJasminko, saksofonwogóle blacha.To jest piękne.http://www.youtube.com/watch?v=bR3K5uB-wMAJak te puzony lecą do góry. A jak suwaki puzonowe,A jak panowie czoła chusteczkami ocierają!!!A trąbki !!!
Wysłuchałam i słyszę, że z tego tamto, dlatego takie co mnie zachwyca.:))) No dobra, kocham rocka!!:)))
Zamiast kołysankiWeź piątkę, przybij piątkę………..http://www.youtube.com/watch?v=BwNrmYRiX_o
Jako, że nie jestem głucha, zapachniało mi tym, co już było.:)))Chyba za wcześnie na Dobranoc.:)))
Wolisz drewno?http://www.youtube.com/watch?v=1U40xBSz6Dc
Ja dostaję gęsiej skórki przy tym klarnecie.
Też Lukrecjo.:))):***
Tak jakoś się składa, że gdy nawet z głuchymi rozmawiam o muzyce, gdy pada hasło Gershwin, odzewem jest Błękitna Rapsodia.:)))
A Porgy and Bess nie?Ten klarnet z błękitnej jest piękny. Chyba nie ma drugiego tak ładnego.
Dobranoc, od jutra znowu orka!
Dobranoc.Życie jest brutalne.http://www.youtube.com/watch?v=gqEoNn2EBB0&feature=relatedMoże to osłodzi, skoro przy drewnie już jesteśmy
Zatem coś na temat: http://www.youtube.com/watch?v=5T5eIwCJ45IDobranoc!
Uwolnić orkę!!:)))http://www.youtube.com/watch?v=5T5eIwCJ45I
Ups… dubel niechcący.:))) Mam wolniejszy net niż Tetryk, dlatego.:)))
Orka, nie orkahttp://www.youtube.com/watch?v=tGoj0jxd7PIŻycie jest brutalne.
No to wracamy…. na ziemię, “taką okrągłą, taką wiadomą “, orka uwolniona, Shamock i inne monstra poskromnione…… żadnemu kotu krzywda się nie stanie, nawet, gdy się pożywi tłustym gołębiem :)))))Lampka zapalona i sieje magiczny blask …….. dobranoc. :)))))
Shadmock mu było….. no trudno 🙂
A ja Wiedźminko pozostanę do rana w Krainie Baśni… :)))W pochmurny dzień gdy szary cień… Zawsze aktualne…http://www.youtube.com/watch?v=cXVi8IjzvGAlubhttp://www.youtube.com/watch?v=zkUL7mM6loUNiekończąca się historia… Nie ważne ile mamy lat…Dobranoc.:)))
PS….. palec wskazał Jaśminkę….. :))))))) ! ” do roboty, do roboty :)*
Jeszcze nie Wiedźminko…jeszcze nie… :(( Nie chciałam o tym mówić i nie będę, muszę najpierw, zanim… Na razie chcę Was czytać i uśmiechać się, śmiać….:) Przepraszam.:):*
W Środę był pogrzeb…potrzebuję trochę czasu, bo nie chcę Was/mnie dołować.Niech nikt tego nie komentuje!!Tylko się tłumaczę, bo zostałam wywołana do tablicy.:(
A jednak…Skoro nie śpię, zapraszam piętro wyżej na powtórkę z rozrywki.:)))