Odwiedziło nas

  • 432
  • 47 326
  • 82 895

Kalendarz

październik 2011
P W Ś C P S N
« wrz   lis »
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
31  
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Sławny Destruktor Lrurt

Nie było takiej konstrukcji,  której by nie zdekonstruował. Nie było ani jednej wielkiej destrukcji, która odbyłaby się bez jego udziału,  lub pod jego nadzorem lub chociaż według jego planów. Jak już do czego rękę przyłożył, to nie było co zbierać. Kamień na kamieniu nie pozostawał.  Mokra plama nie pozostawała. Zamówień miał więcej, niż był w stanie podołać. Może się wydawać, że taka destrukcja, to łatwa czynność. Wprost przeciwnie. Jak brali się do tego dyletanci, to skutki bywały niezadawalające, a nawet opłakane. Jeden tylko Lrurt zostawiał nic. Kompletnie nic. To się nazywa czysta robota.

Pewnego dnia sławny destruktor Lrurt zamknął się w swojej pracowni. Wkrótce dały się słyszeć odgłosy stukania młotkiem i rzężenie piły tarczowej. Potem zapadła cisza. Ponieważ mury pracowni były grube, drzwi były pancerne, zaś okna zasłonięte  żelaznymi żaluzjami, nikt z zewnątrz nie mógł usłyszeć szelestu kartek i skrzypienia stalówki. Destruktor dokonywał obliczeń.  Jak już dokonał, to sprawdził trzy razy, a potem wykonał doświadczenie w mikroskali. Ponieważ wynik był zadawalający, postanowił przejść do makroskali.  Zwiedzieli się o tym wszyscy władcy wszystkich światów. I przysłali do Destruktora delegacje z darami i sugestią, aby oszczędził ich królestwo, za to nie oszczędził sąsiadów, gdyż są o wiele wdzięczniejszym obiektem do destrukcji. Lrurt przyjął dary, dokonał kolejnych obliczeń i wyszło, że intencje się znoszą do zera.  Więc nic nie destruował (zdestrukcił).

W życiu prywatnym ten wybitny umysł miał niejakie kłopoty, co nie jest znowu niczym dziwnym. Wielcy ludzie tak miewają.  Żadnej czynności nie mógł wykonać, żeby jej nie spieprzyć.  Potrawy, napoje, odzież obuwie wszystkie sprzęty  domowe i outdoorowe,  zamiast spożyć, czy użyć zgodnie z przeznaczeniem i ku pożytkowi, poddawał destrukcji. Tak, że musiał być karmiony, pojony, odziewany i obuwany. Myty i wożony. W miarę możności w pieleszach domowych na rękach musiał mieć kajdanki, lub na sobie kaftanik ze zbyt długimi rękawami, dla zapobieżenia ewentualnym czynom destrukcyjnym.

Żona jego po wielokroć tłumaczyła mu, że powinien oddzielać życie zawodowe od prywatnego. Higiena psychiczna wymaga, aby zagadnienia z pracy zostawiać pod drzwiami mieszkania. Po to, żeby wychodząc zabierać je sobie z powrotem. Na nic. Tak to już wygląda życie z geniuszem. Szczęściem, kiedy wybierał sobie żonę, nie był jeszcze tak zaprzątnięty  pracą zawodową. Młodość, hormony, chemia, coś z tego zadziałało. A może to ona go wybrała i postanowiła za niego. Nie miała ambicji zawodowych, ale destrukcję umiała także świetnie przeprowadzać.  A i konstrukcję też !

Mało tego. Umiała nawet stworzyć trzy rzeczy z niczego: kapelusik, sałatkę i awanturę (to cytat). Te umiejętności doskonaliła przez wszystkie lata w których nazywała się Mme Lrurt.

Mijały lata. Aż przyszła pora, gdy jeden z władców jednego ze światów umarł. Swoje królestwo zaś podzielił między synów, a było ich dwóch. Zatem liczba królów i królestw stała się nieparzysta. Lrurt obliczał i obliczał, niestety jakiekolwiek by kryteria brał pod uwagę, nigdy nie udało mu się zbliżyć do zera.

No i problem. Jak tu teraz przyjmować dary i nie destruować?  Wyjście było tylko jedno. Należało zdrestuować (zdestrukcić) jednego z królów, tak, aby znów osiągnąć zero z sumy intencji.  Tylko którego – odpowiedź mogła być tylko jedna, zgodnie zresztą z logiką. Tego, którego dary były najmniej warte, czyli tego, który płacił destruktami.  

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/Destrukty-czyli-monety.html

Był taki. Straszny kłopot miał z tymi destruktami, bo musiał je za każdym razem w banku wymieniać na obiegową walutę , co było niewygodne również z tego powodu, że kasjer je liczył i na nazwisko Lrurta kwit wypisywał z sumą.

Więc Lrurt obliczył, sprawdził sukcesję i wyszło, że można. Więc dokonał destrukcji. Nieparzysty, płacący byle czym  zmarł, jego sukcesję przejął brat.  I znowu było zadawalająco, jak dawniej.

54 komentarze Sławny Destruktor Lrurt

  • Lukrecja

    Postanowiłam, że będzie głupio jak jeszcze nigdy dotąd. Wyszło!

    • ~Irek z Włoszczowej

      Kobitki to urodzone destruktorki. Co sie człowiek troche podniesie to one zdestrukca. Maja wprawdzie jakis udział w tym podnoszeniu ale bym tego nie przeceniał a ponadto zjawisko świadczy o marności ich umysłów. No bo po kiego podnosić jak się chce zaraz zdestrukcić? I takim parytet. A w życiu

      • ~Lukrecja

        Między podniesieniem a destrukcją podniesienia jest pare minut, ile, to zależy od kunsztu.

        • ~Markiz de Mumia

          Jest w liturgii taki moment podniesienia. I wtedy wszyscy unoszą się w górę i krążą pod kopułą. Bywa, że całymi dniami. Jest okazja do zawarcia znajomości z tymi z górnej półki, wyrażać się górnolotnie i co najwazniejsze, patrzeć z góry na tych z dołu.To nobilituje.Nie zachęcam ale i nie odradzam

  • Jasmine

    Jako, że jeszcze nie śpię, to śpieszę Cię zasmucić Lukrecjo. Niestety, nie wyszło głupio. Musisz się bardziej postarać!Służę korepetycjami. Tanio biorę, bo większość radzi sobie sama i popyt na moje usługi jest niewielki.Sławny destruktor Lrurt brał lekcje u mnie. Nie był zbyt pilnym uczniem. Gdyby był to jego żona nie umiałaby stworzyć trzech rzeczy z niczego: kapelusika, sałatki i awantury (to cytat). Wszem i wobec wiadomo, że żona to męża korona. Gdzie ty Gajus, tam ja Gaja. I jeszcze… Miało tu nie być o polityce a w Twoim tekście jest.:”Nieparzysty, płacący byle czym zmarł, jego sukcesję przejął brat.”PS: Mam gorączkę.

  • ~all_a

    Dzień dobry:)) Nie wspomniałaś Lukrcjo o potomkach p.Lrurt. Nie “skonstruował”(?) czy może jednym słowem – spieprzył :)))) “Zagadnienia z pracy zostawiać pod drzwiami” – żeby to było takie proste:( Bywa niestety, i to nierzadko, że właśnie w domu rodzi się myśl, rozwiązanie, na które w pokoju nr 7 nigdy by człek nie wpadł. Oczywiście kosztem domowników, od których wymaga się wręcz znajomości filozofii Zenona z Kition:))) Konstruować, budować jest znacznie trudniej niż dekonstrukcić:( i dlatego wokół mamy tylu “g e n i u s z y” …?Super Kreciu!! Buźka:)))

    • ~Lukrecja

      Masz rację, Skowroneczku, że pomysły przychodzą w bardzo różnych chwilach, (mnie jeden przyszedł podczas wyprzedzania kolumny samochodów), ale to psychologowie tak mówią w trosce o to, żeby nie doszło do jakiegoś tam wypalenia. Faktycznie pominęłam dzieci. Pomyślę, co z dziećmi.

  • korab1

    DzieńDobry:))) Dziękuję Wszystkim za pamięć i życzenia:))) Destrukcja jest niezwykle konstruktywna. Bez niczego, nie ma nic !!! I tego się trzymajmy :))))

  • ~all_a

    Żeby nie było, nooo!:))) Jadę robić porządki u rodziców…. Zatem do popołudnia..:)

    • ~Lukrecja

      Taki pomysł na dzieci państwa Lrurt, ściągnięty z książki Siedemnastolatek Bootha Tarkingtona.W dziecinnym pokoju, na skórze białego niedźwiedzia bawi się bardzo grzecznie kilku ślicznych chłopczyków. Wszyscy mają po trzy, cztery lata i żadnej przeszłości. http://www.book.hipopotamstudio.pl/?p=1941 Dla tych, co nie czytali streszczam. Są wakacje, siedemnastoletni William kocha się w Loli Pratt, panience ślicznej, zwiewnej, kokietującej wszystko, co żyje. Więc nie on jeden się kocha, jego koledzy też. Lola umie zachować równowagę i nikt nie potrafi a nawet nie chce się jej wymknąć. William wyobraża sobie, że ją poślubił. Pasmo szczęścia trwa. I te dzieci na niedźwiedziej skórze.

  • ~wiedźma

    Dzień dobry ! :))) jakie tam głupio Kreciu….. zabawnie, tylko ten z byle jaką mennicą chyba tak nie uważa :)))))

  • Quackie

    Dzień dobry! Mogę podpowiedzieć, skąd się wzięła rynkowa potrzeba de(kon)strukcji. Ponieważ wszystko już było, rzekł Ben Akiba, należało wymyślić i wdrożyć de(kon)strukcję, żeby zrobić miejsce dla nowego. Z drugiej strony mimo domniemanej równowagi wśród władców p. Lrurt i tak musiał prowadzić eksperymenty w mikroskali, a od tego wziął się ogólnoświatowy wzrost entropii i ucieczka galaktyk i rozszerzanie się Wszechświata. Z trzeciej strony p. Lrurt może być z siebie dumny, jego istnienie jest wręcz koniecznością, zgodnie z Doktryną Trzech Światów p. Lema wszechświat życzliwy życiu i konstrukcji błyskawicznie by się nim (życiem) przeładował, to samo, acz nieco wolniej, uczyniłby wszechświat neutralny, a jedynie wszechświat nieżyczliwy, ze wzrastającą entropią, może istnieć. Czysta ekonomia, znaczy.

  • korab1

    Podejdę konstruktywnie i w podzięce za życzenia przesyłam Wszystkim :http://www.youtube.com/watch?v=pCfp9C7f-8A

  • ~Tetryk56

    “I znowu było zadowalająco, jak dawniej” – tymi słowami lejesz nadzieję w serca zapatrzonych w czasy minione. Nie da się tego nie interpretować politycznie ;-)) – polityka przebije najdoskonalszy i najczystszy nonsens. Zwłaszcza, że nie wspominasz o Zsujcupalk-u – którego, jak z tego wnioskuję – już nie ma.Świetna historia, godna odwołań!

    • ~Lukrecja

      Zsujcupalk na pewno gdzieś jest. Nie wspominam, bo nie umiem tak o wszystkim naraz. Ja nie podskakuję Lemowi, najwyżej gdzieś zza węgła, korzystając z nieuwagi coś uszczknę. W naszych stronach mówiło się:żaba podstawia nogę, gdzie konia kują. Nie podstawiam :))

  • Jasmine

    Dzień Dobry.:)))Do n razy sztuka. Kilka razy komentarz nie przeszedł. Ciekawe czy tym razem się uda. A może wszystkie na raz się pojawią, w dodatku w kilku kopiach? Niezbadane są drogi onetu.:))

  • ~all_a

    Śpijcie dłużej, nie będę nikogo o 5 rano budzić. Obiecuję. Ale o szóstej to już będzie przyzwoicie? :))) Dobranoc:)))PS Padam na dziób..

  • ~Lukrecja

    Kołysanka na dobranoc :http://www.youtube.com/watch?v=Rbw3urJQTLUJeszcze wcześnie, ale na dobry poczatek spania.

  • ~wiedźma

    Dobranoc…. lampkę tu zapaliłam, żeby oddalała złe uroki…. a sama przeniosłam się wyżej….. 🙂

Leave a Reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>