Odwiedziło nas

  • 414
  • 47 308
  • 82 895

Kalendarz

październik 2011
P W Ś C P S N
« wrz   lis »
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
31  
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Kiedy U…

Obiecaj mi, że kiedy mnie już nie będzie, postarasz się być szczęśliwa.
Śmiała się i obiecywała. Przecież to nigdy nie nastąpi.
Wierzyła w ZAWSZE.

Zaczekaj na mnie, prosiła, tylko kilka dni, teraz nie mogę.
Rozstawali się od zawsze na czas jakiś. Nic nadzwyczajnego.
Po powrocie nie było końca opowieściom. Rozstania zbliżają.

Tym razem było inaczej.
Jadę. Muszę teraz. Powiedział.

Gdy go odprowadzała Księżyc był czerwony, ogromny, nigdy wcześniej takiego nie widziała. Dotykał stopami ulicy, budził podświadomy lęk.
Gdy mówiła dobranoc, do zobaczenia… płakała. Wstydziła się tych łez. To głupie. Przecież wróci za dwa tygodnie. Nie chciała żeby taką ją zapamiętał. Uśmiechnęła się.

Następnego dnia wybrała się z przyjaciółką na wycieczkę rowerową. Marne 20 kilometrów miało wysiłkiem fizycznym zagłuszyć irracjonalny lęk.
Tylko ten pies. Czarny. Wciąż ten sam. Co kilka kilometrów siedział na poboczu i patrzył.
Było Lato, piękna pogoda a nią wstrząsał dreszcz.

Dzwonił codziennie.
U mnie wszystko w porządku, czuję się dobrze, tęsknię.

Dwa tygodnie dawno minęły. Minął miesiąc… Nie wracał… Ona tęskniła coraz bardziej i czekała.

Nie może podejść do telefonu. Jest zajęty. Usłyszała gdy przez kilka dni się nie odzywał.

Początek Września, piękny, słoneczny dzień…

Przeczytała w internecie, że wkrótce spotka ją coś dziwnego. Głupota, pomyślała. Wróżkowe bajanie. Nie powinnam takich głupot czytać.

Idź do sklepu, pośpiesz się, kup koncentrat pomidorowy, usłyszała.

Otworzyła drzwi, kiedy stanęła na schodach coś przykuło jej wzrok.
Po bezchmurnym niebie w jej stronę mknęło… Można to porównać do bierek…
Wiązka światła… uderzyła ją w splot słoneczny, zabolało, walnęła plecami o drzwi.
Spojrzała na zegarek. Było kilka minut po 14-ej.
Opowiem mu o tym jak wróci, pomyślała. A teraz muszę iść do sklepu. Mama czeka na koncentrat pomidorowy.

Wieczorem zadzwonił telefon.
Dziś, kilka minut po 14-ej zmarł, usłyszała.

***(kiedy umrę kochanie)

kiedy umrę kochanie
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem raczej smutnym

czy mnie wtedy przygarniesz
ramionami ogarniesz
i naprawisz co popsuł los okrutny

często myślę o tobie
często piszę do ciebie
głupie listy – w nich miłość i uśmiech

potem w piecu je chowam
płomień skacze po słowach
nim spokojnie w popiele nie uśnie

patrząc w płomień kochanie
myślę – co się też stanie
z moim sercem miłości głodnym

a ty nie pozwól przecież
żebym umarła w świecie
który ciemny jest i który jest chłodny

Halina Poświatowska

http://www.youtube.com/watch?v=vfnyJwi1AL4

38 komentarzy Kiedy U…

Leave a Reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>