…do Wyspowego ogródka, wynalezione kędyś w skarbczyku. Pierwszy bez tytułu, kontekst macie za oknem.
(…)
Starszy pan Jesień
Nadchodzi niespiesznie
Podpiera się parasolem
Dźwiga na chudych nóżkach
Wielkie, brzuchate chmury
Wykasłuje strzępy deszczu
Tylko czasem ukłoni się Zimie,
Zdejmie kapelusz,
Pod którym błyska
Dalekie słońce
Jego młodości.
Drugi powstał na fali zafascynowania buddyzmem zen, od czasu do czasu powracającej.
Z ZAWIĄZANYMI OCZAMI
Nie usłyszysz
Klaskania jednej dłoni
Kiedy Twoje myśli
Będą kręcić piruety
Głowa w obłokach
Nie wyklucza obu stóp
Mocno, twardo, pewnie
Stojących na ziemi
Kiedy wokół wściekłe prądy
Spojrzeń i słów
Ty bądź skałą, opoką
I zbuduj świątynię
Azyl spokoju.
Tekst chroniony prawem autorskim. Opublikowany na blogu www.madagaskar08.blog.onet.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.
Proza życia za oknem, a na Wyspie – wedle Senatorskiego życzenia – poezja (mam nadzieję). Trochę sentymentalnie, a trochę dla pokrzepienia. Również serc : )
Piękne. Bardzo mi się podoba. Jestem ciekawa, jaki to okres w twórczości. Młodzieńczy, zostało powiedziane, ale precyzyjniej
Hm, no właśnie nie taki znowu młodzieńczy, te rzeczy z bardziej cielęcej młodości zostają tam, gdzie były (in saecula saeculorum, mam nadzieję). Te wiersze są sprzed niespełna 6 lat konkretnie, i całe szczęście : )
Z perspektywy młodego człowieka 6 lat, to dużo :)))))))))
Witaj, Lukrecjo:)) Więc twierdzisz, że przez te sześć lat Quackie nam lekko spierniczał?? No…może i masz rację!:)
Czyli że w smaku jestem bardziej korzenny i miodowy? ; )
:)))))) !
Pewnie jeszcze lukrowany!:(
Nie, aż tak jeszcze nie spierniczałem!
Witaj SenatorzeJeśli nam Q. spierniczał, to tylko troszkę. Ostatecznie nikt nie staje sie coraz młodszy. Ale do tego stanu mu jeszcze ho, ho….Gdy się człowiek robi starszy, Wszystko w nim po trochu parszy Ceni sobie spokój miły I czeka, aż całkiem wyły
Sieje! Mnie to nie grozi!:)
Wszystko ma swoje zalety i wady.Czas nikogo nie oszczędza.Pań też.O ty, polskiej ziemi chwało,Ty, postaci wpółmonarsza,Ty, czcigodna, nazbyt małoOpiewana “damo starsza”;Ty, co z głębin swej kanapyWychylając kibić tłustą,Brzydkie swe nadstawiasz łapyPrzerażonym naszym ustom;
Mie Żeleńskim prosto w czoło, między oczy??!! :)))
alboś Ty dam czy matrona Senatorze ??????:))))))))
Jakoś nie lubię słowa ” sentymentalnie”…. Twoja jesień jest ciepła i z nutką zadumy, a ten drugi jest szalenie pozytywny i tak trzymac :)))) *
Noo, te chmury i deszcz takie mało ciepłe… ale na szczęście od czasu do czasu spod uchylonego kapelusza pojawia się jakaś nadzieja : )
Cieszę się Kwaku, że zdecydowałeś sie na publikację…… szczególnie podoba mi sie drugi wiersz, choć i pierwszy tez mówi inaczej o rzeczach zwyczajnych. Pięknie :)))) !!!
No, jak się przydusi to się wymusi!! Wiesz co, to jest zupełnie niezłe! Nie, żeby od razu doskonałe, ale ten drugi ……”jesienny starszy pan..”:)))
Wiem Senatorze, od wczoraj, że nie lubisz linków, ale posłuchaj sobie, nie powiem, że za karę :)))) *
ooo ! tego właśnie :)))http://www.youtube.com/watch?v=g92CEyhoegw
ale tylko jeden raz :))) nie będę przecież okrutnie Cie katowac 🙂
Ten mały urwipołeć wyciągnął mi kabel od dźwięku z kompa i nie wiem gdzie go wetknąć. Końcówka jest cieniutka i biała, a trzy okrągłe gniazdka w stacji różowe,niebieskie i zielone! No i co robić??:((
Hmm, próbować po kolei? Ja osobiście zacząłbym od zielonego, jest spora szansa, że nie będzie już następnych prób.
Na kolanka i próbować. W każdy kolorek wtyknąć:)))
Uhum, a jak się znowu coś narobi??!!:((
O ile mi wiadomo, nic nie powinno się stać po wetknięciu wtyczki typu minijack (“słuchawkowej”) w nieodpowiednie gniazdo. I powinno być to gniazdo oznaczone kolorem zielonym, wg standardowego kodu kolorystycznego.
Niby tak, ale to jakoś taki straszny opór stawia, znaczy to zielone! A jak nie wlizi to co, młotkiem popchnąć??:((
Opór, powiadasz? To przedziwne! Nie powinno być nijakiego oporu, chyba że ktoś coś wepchnął do gniazdka? Chyba musiałbym zobaczyć zdjęcia tej wtyczki i tych gniazdek >:^ [
Im dalej w las, tym bardziej rozumiem tego pana. A słońce właśnie schowane pod kapeluszem, we wspomnieniach – czasem przebłyskuje.
… Boy-mędrzec miał sporo racji, gdy pisał, że młodość… to ” dużo, byle jak i prędko”…. ale dojrzałość ma swoje zalety…. dobrego wina :)))
butelkowane?
Oczywista oczywistość, w 1,5 l. PETy:)))
… w beczki z parzystą liczbą klepek też :)))))
Markizie, czy Ireczek z Irenką znowu na pielgrzymce ?:)
***** 🙂
ale Cię zatkło
Przytul mnie Markizie, nic nie mów. Zatkło mnie. Jak odetka to się odezwę.
ale Cię zatkło
Szkoda, że nie mam z Tobą kontaktu poza Wyspą.
Co Ciebie gryzie Jasminko?
Nie ważne Skowroneczku. Na Wyspie ma być radośnie.:) Na razie się na jakiś czas pożegnam.:)Odezwę się, jeśli, minie.:)Dobranoc.:)
Radośnie, radośnie…. Bywa, że w duszy smętnie gra:) Przegryź i trzym się. nie dając myślom złym:)
Fiu, fiu Panie Q.. Z bólem serca przyznać muszę, że.. Piękne. Oba..:))) Wyszperasz Pan jeszcze z szuflady??
Eee, no właśnie nie wiem, czy cokolwiek tam jeszcze sensownego zostało – prozę już opublikowałem, poezji specjalnie więcej nie ma… dramatów nie tworzę… Poszukać można, ale wynik – mocno niepewny.
my Ciebie w tym szukaniu nie wyręczymy, nie przeżyłbyś chyba takiego najazdu .. 🙂
Hehe, i tak większość na twardym dysku : ) Przynajmniej od 1992-3 roku : )
hihi, a może ktoś matalenta hakerskie ?:))
Hmm. To zewnętrzny twardy dysk i chyba muszę zacząć go odłączać na noc od reszty sieci… ; )
:))) nachalne to i zuchwałe, nie uważasz ?:)))) to taka nieśmiała próba motywowania : ” bo jak nie, to sami wydrzemy ” …..))))
Hhrumpf, naprawdę musiałbym wpuścić jakąś komisję, żeby się zapoznała, skrzywiła i oficjalnie uznała, że nie ma tam już nic, co się nadaje do pokazania światu?
:)))))))))))))))))))) ! przysięgam, że nikt na miotle do Ciebie nie przyleci … :)*
No fajne i już! A niech Cię Quackie.. Aż me myśli kręcą piruety..:)))
Tego jeszcze nie było.. przez cały dzień 10°C i burza. Właśnie zaczęło grzmieć niczym w lipcu.. Dobranoc Wszystkim:)))
No, to jeszcze nic, ale Austria, Włochy, Szwajcaria – na tym pograniczu sypnęło śniegiem. Po przełęczy Brennera ponoć pługi z piaskarkami jeżdżą!
Śnieżyca nie śnieżyca, a orać trza!!:)
:))) myślisz, ze ktoś jeszcze jeździ pługiem? Techniki narciarskie też sie zmieniają :)))))
Ha. Sam tak ostatnio jeździłem, jak się zrobiło wąsko i nie szło inaczej hamować, a przede mną inni narciarze albo niewiadomoco za zakrętem wąskiej, leśnej ścieżki.
Ciebie tez uczyli jazdy od pługa ? i siadania na d….. w razie czego ? :)))
A pewnie. Ale zdążyłem już się nauczyć, że bardziej efektywny jest pad na bok, a płuży się naprawdę w ostateczności. Zresztą teraz to same narty wymuszają inną technikę jazdy – na taliowanych prościej skręcić i zaciąć krawędziami niż pojechać pługiem.
:))) szczególnie dobrze pamiętam swój zjazd z Turbacza,( głównie na plecach ) w czasach, gdy o Alpach raczej się nie śniło :)))
Podobne doświadczenia wyniosła Mama Quackie z Nosala… a ja sam ze stoku na kieleckim Telegrafie, z tą różnicą, że mnie to nie zniechęciło : )
…do dziś się śmieję, gdy sobie przypomnę tę szreń, żleb z nierównymi śladami i własną nieporadność…..dobrze,że na plecach miałam plecak:))))))
Kochanieńka, jak ja zasuwałem po stoku w pozycji leżąco-obrotowej nikiej toczący się kartofel, ze wszystkimi dziewięcioma kończynami co to mi się nagle pojawiły tam, gdzie nigdy żadnemu człowiekowi nie wyrosły, na dodatek w miejscach do tego absolutnie nieprzewidzianych, to zgromadzona licznie brać narciarska biła brawo jak Hudiniemu, takim był poplątany!:Ponoć tak jak ja jeszcze nikt nie zjeżdżał! Prekursor byłem, psiakość:(
:)))))) Na szczęście z tych dziewięciu pozostały prawidłowe 4??? :))))))
Jakem już się szczęśliwie zatrzymał w pozycji rozdeptanej żaby tom ziemię-mateńkę krzepkim uściskiem długo jeszcze trzymał szczęściu swemu nie wierząc:(((
:))))))*
.. bo jesteś za długi i bez to :)))))))
Cię zasupełkowało :))))
A ja przeczytałam, że grzybów w tym roku raczej nie będzie, bo w lipcu grzybnie spleśniały z nadmiaru deszczu i zmartwiłam sie srodze, bo zupa borowikowa jest pyszna. Dzisiaj to sprawdzałam….. 🙂
Chciałabym jak Hanka Bielicka umrzeć ze śmiechu.:)Dobranoc.:)
Jest szansa Jaśminko… do osiągnięcia 91 lat jest mnóstwo czasu… :)))
Może być taka pioseneczka?http://www.youtube.com/watch?v=5hXQpi2Cxy8
ładni chłopcy i ładna pioseneczka….. :))) pomyśleć, że takie grzeczne fryzurki budziły zgorszenie :)))
Nooo, niedawno TV przypomniała film Yesterday – polski film.http://www.filmweb.pl/film/Yesterday-1984-11856U nas też było zgorszenie.
Zapalę już lampkę, niech przyniesie dobry sen i wypoczynek :)))Dobranoc. 🙂
Nie mam innego wyjścia. Przepraszam, że tu.Klawiatura mi oszalała. Zrestarowałam komputer i… Nie nie mam GG.:(( Nie wiem dlaczego, nie mam pojęcia co zrobić.:(( Wyskakuje mi żebym się zalogowała. Numer i hasło znam. Nie pomaga.:(( Pomóż Tetryku.:((
Wystąpiły błędy…Jakie?:(((
Pobrać jeszcze raz?:(((
Profil Ewa jest uszkodzony! mi napisało.:((( Załamka.:(((
Profil windowsowy? To trzeba odtworzyć (system recovery?), system powinien mieć zapisany stan sprzed restartu lub instalacji czegoś-tam.
Przepraszam Quackie, ale nie rozumiem.:((( Nie wiem co piszesz, równie dobrze mógłbyś po chińsku.:(((
Co należy rozumieć przez “profil”? Czy to problem tylko z GG, czy z Windowsem?
Hej. Caps Lock – pamiętać, żeby wyłączyć. Mogło się jeszcze coś takiego zdarzyć, że klawiatura się przełączyła z “programisty” na “maszynistki” i Y się zamieniło miejscami z Z (masz którąś z tych liter w haśle?), tylko nie pamiętam w tej chwili, jak to się zmienia z powrotem.
Nic z tego Quackie.:(( Dlatego nie wiem co. Szlag mnie, bo nie mam kogo zapytać. Uroki mieszkania na wsi wyłażą mi bokiem.:((
Jestem uparta, łatwo się nie poddaję. Tetryk może potwierdzić, ale teraz tylko płakać mi się chce. Dlaczego to cholerne GG nie odpala jak zawsze?! Nowy numer to utrata kontaktów, wszystkich.:(
A próbowałaś się zalogować na www? Tym samym numerem i hasłem – https://login.gadu-gadu.pl/account/remindpass ?
Plus jeszcze sprawdziłbym możliwe rozwiązania na forum – np. tu http://help.gadu-gadu.pl/forumdisplay.php?f=23
Mogę się jedynie dopisać na tym forum. Adres i hasło to samo od lat 10-u.. Drugie, bo wcześniej miałam numer 4-literowy, ale zmieniłam dawno temu, bo pisało, że hasło złe. Nie chcę zmieniać znowu, bo wszystkie kontakty mi przepadną.:(((
Spróbuję.
Dziękuję Quackie.za pomoc::* Na razie nic z tego.:(
Dobranoc…:(((
Dzień dobry:))) Nie, proszę nie wstawać, słowik to, nie Skowronek się zrywa!:)) (Szekspir, podobno!)
Dzień dobry:))) Pewnie, poleżałoby się jeszcze, bo za oknem głęboka noc:)))
Żadne tam “poleżałem”! Obudzony człowiek jednym zdecydowanym rzutem podrywa z piernatów swoje zwłoki do pionu, wędruje do łazienki (ech te zbędne nawyki wczesnego dzieciństwa!), kosmatą gębę goli i za śniadankiem się rozgląda!!:)))
:))) Dla ducha czy ciała??? Śniadankiem:)))
Gdybyś była grzeczna, to by Cie tak rano nie wyganiano z łóżka.
Witaj Markizie, aa niestety, nie umiem być grzeczną:)))
Witaj….. pamiętasz co nasz Tetryk napisał o grzecznych dziewczynkach ?:)))))
Dzień dobry:))) Ależ miałam wczoraj fajerwerki ze ścianą deszczu. Toż przez całe lato takiego widowiska nie uświadczyłam.:)))
Dzień dobry. U mnie dziś jakoś tak pochmurno i co jakiś czas kilka kropel prowokacyjnie kapie. Pogoda iście barowa tylko jeszcze szczodrego sponsora należy poszukać i dzionek może jakoś by zleciał. Ale jakoś ostatnio na sponsorów nieurodzaj nastał więc pewnie przyjdzie na własny koszt dzień spędzić.
Witaj Nadzwyczajny:))) Siąpi równo, stopni 7 i kaloryfery już zaczęły grzać, a to znaczy, że… Ale spod kapelusza.. :)))
Dzień dobry ! Słonecznie mi od rana :)))…amen !
… wróce później, lekką stopą :))))
Czołem wszystkim!Zaliczyłem kilka pięknych, słonecznych dni w Szczawnicy. Przełom Dunajca z siodełka roweru jest chyba jeszcze piękniejszy niż z tratwy!Jaśminko, odbierz gmaila 🙂
Nad Dunajcem byłam ostatnio jeszcze w LO. Zazdraszczam wspaniałych wrażeń.:))) Przeczytałam, odpisałam, BARDZO Ci dziękuję Tetryku.:))):*
Dzień dobry! TUTEJ DZISIEJ – zupełne zaskoczenie, bo słoneczko, choć niezbyt ciepło. Po wczorajszej jesiennej pogodzie jakby wróciło… lato?
:)))) lubimy to ” tutej, dzisiej”, co nie ?:)))))
Witam wszystkich serdecznie w ten piękny letni dzień.:)))Bardzo ciepło u mnie, na razie nie zanosi się na opadanie.:)) Czego i Wam życzę.:))
A co z kompem – dałaś radę, z pomocą Mr T lub bez?
SAMO się zrobiło.:))) W środku nocy nagle.:))) Problem był tylko z GG. Komp, odpukać, na razie działa bez zarzutu.:))Dzięki Tobie i Tetrykowi będę wiedziała co robić w razie gdyby. Zaoszczędzę sobie tym samym zbytecznej paniki a Wam mojego marudzenia.:)))
Tak jak grzmi się samoI samo się błyskaJeszcze jeden dowód na to, że tzw. rzeczy martwe są nie tylko złośliwe, ale i dobrotliwe czasem, kiedy znudzą się złośliwością, a komputery to już w ogóle, a co za tym idzie – nie są wcale takie martwe, jakby się wydawało i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej : )
He, he, to coś jak z Wańkowicza egzaminem na prawo jazdy :)W jego czasach ( i w moich jeszcze też) oprócz przepisów i umiejętności prowadzenia zdawało się też budowę samochodu i podstawowe naprawy. Wańkowicz twierdził, że tę część egzaminu zaliczył po oświadczeniu:- Panowie, choćbyście mi powiedzieli, że tam pod maską diabeł siedzi i kółka obraca, to i tak wam uwierzę!
Tak, dokładnie. Plus nadawanie imion – samochód był bodajże Kacperkiem, a zawieszona w nim maskotka – Baltazarkiem (albo odwrotnie), i razem z samym Wańkowiczem stanowili pojazd Trzech Króli : )
Jestem ostatnią osobą, która chciałaby Cię przekonywać Quackie.:))) Kilka lat temu np. COŚ zrobiłam memu kompu. Wiele osób mi doradzało. Wszyscy mówili: Spróbuj to, lub tamto, ale i tak skończy się formatowaniem dysku. To i tamto nie pomogło. Załamana poszłam spać. Obudziłam się w środku nocy. Włączyłam komputer, COŚ zaczęłam robić i obyło się bez formatowania.:))) Do dziś nie mam pojęcia CO. Jestem prawie pewna, że sam komputer mi wtedy pomógł, na szczęście myślenie miałam wyłączone.:)))
http://www.youtube.com/watch?v=9dRK-tzBs6Y:))
A jak Ci się Żółciutka kawałek w tym samym wykonaniu i tego samego autorstwa:http://www.youtube.com/watch?v=ocPSMh96h1o&feature=related
Czemu Żółciutka Nadzwyczajny?:))) Dziś to ja jestem Szara a mój ulubiony kolor to zielony.:))) Żółty też bardzo lubię.:)))Kawałek mi się bardzo. Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia, a jakże.:))) Pani Hania potrafi mnie w obie strony, podbudować i zdołować, w zależności od repertuaru i mojego nastroju.:)))
Mi się przypomniało. Dawno temu, kiedy moja ukochana siostrzenica była malutka, pytaliśmy Ją o ulubione rodzinnie kolory. Zaczęło się od:- Jaki jest Twój ulubiony kolor?- No psecies zółty, odpowiedziała. – A cioci, czyli mój, ?- Zielony.Po drodze doszły inne, ale zielony wciąż króluje.:))
Żółciutka dla tego, że już o tej porze liście krzewów jaśminowca zaczynają nabierać żółtawej barwy. W pełni jesieni, tak gdzieś koło połowy października są przepięknie żółte, w takich delikatnych pastelowych barwach.
:))):*
Aha, czy są jacyś chętni, żeby się dowiedzieć, jak panu Ignacemu z panią Chandrą upłynęły wakacje? Na przykład jutro o zwykłej porze – fajfoklokowej? To proszę dłonie w górę… ; )
Ale pytanie.:)));p Przecież wiesz, ze czekamy na Pana Ignacego i Panią Chandrę z utęsknieniem.:)))Moja ręka w górę! Widać?:)))
Wszystkie pięć palców i zegarek na przegubie!
Palce policzyłam. Posiadam wszystkie pięć.:))) Problem z zegarkiem. Nie noszę od niepamiętnych czasów. Trafiony, zatopiony! Nie liczy się i moje podnoszenie się zmarnowało?:)))
Ależ nie – to musiała być czyjaś inna ręka. Doliczam w takim razie Twoją, wierząc na słowo, albowiem błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
Cztery kończyny do góry!!! Mam kontynuować? :))
Nie, nie nadwyrężaj się – i tak policzę jako jeden głos : ))
Pięć moich palców widać dobrze ? Jeśli nie, podniosę wyżej rękę :)))))
Widać! Zaraz koło trzonka od miotły, zgadza się? : )
:)))))) zgadza się ! :))) przy okazji zamieszczę mój konterfekt ….:)))
Tetryku ! Bardzo Cię proszę, napisz jak jechałes, by obejrzeć przełom Dunajca….. nijak nie umiem sobie tego wyobrazić, a w tamtych stronach bywałam często :))))
… fakt, pieszo lub na łódce :))))
Nie licząc psa :)) DobryWieczór :)))
Witaj Stateczku.:))) Oczywiście, że nie licząc psa, bo tu sami kociarze, o psach boję się wspomnieć, bo mnie zamiauczą.:)));)
Troszkę Jasminko przesadzasz. Fakt, że ja raczej zaliczam się do kociarzy ale jeśli coś takiego puchatego śpi ci w nogach łóżka od 20-tu lat to trudno nie być kociarzem. Ale na ten przykład z pieskiem babci jesteśmy też kumple. Wystarczy, że wejdę na klatkę schodową to piesek wydrapuje drzwi. Musieliśmy z braciszkiem zamontować na drzwiach specjalną twardą płytę bo drzwi wyglądały jak po wizycie tygrysa:))))))))
Przecież żartowałam Nadzwyczajny.:)))
PS: Szkoda, że nie widziałeś co zrobił pupilek mojej siostry, dalmatyńczyk niewyuczalny, z moimi drzwiami.;)))
Drzwi solidne, dębowe, nie jakaś tam dykta, do wymiany.:)))
a ja mam i psa i kota…. i żyją sobie zgodnie, pieska jeździ czasem na oklep na kotce, a kotka myje , z wyraźnym obrzydzeniem, psią głowę. :)))) Występowanie w toli rumaka wyraźnie kotce nie przeszkadza…. :))))
Kochana, po takiej jeżdzie będzisz miała w domu psiokoty lub kotpsy
albo małe Stanisławy Tymy (Pies czyli Kot) ; )
Ireczku, one pci tej samej, a kotka po sterylizacji…. nie da rady, obie samice :))))
Jedno z najpiękniejszych moich wspomnień Wiedźminko. Szczeniak bernardyn i dwa kociaki, całe czarne. Brał w zęby, nie krzywdząc, robił sobie z nich posłanie. Scenka przeurocza.:))) Jak pies z kotem? Obyśmy brali przykład ze zwierząt jak można żyć w absolutnej symbiozie, mimo oczywistych różnic.:)))
Nie mam teraz w domu żadnego zwierzęcia. Od czasu gdy zmarł po 22-óch latach nasz ukochany kundelek Kleksik, jakoś tak…Kleksik miał być malutki. Jako szczeniaczek mieścił się w moich dłoniach. Nadspodziewanie duży wyrósł. Gdy moja mam, wówczas nauczycielka, dziś już na emeryturze, zapytała chłopca od którego rodziców dostaliśmy Kleksika, dlaczego tak? Usłyszała odpowiedź.: Bo mu pani za dużo źryć daje.:))) Śmiać się, czy płakać? Do dziś mam wątpliwości.
Trudno … zapraszam piętro wyzej, na zupełnie inny temat 🙂