Powinnam swoim zwyczajem opisać osobiste wrażenia, bardzo pozytywne, mimo i pomimo, że rok temu zawaliło się wszystko co mnie tam zachwyciło, czyli rzadko spotykane wrażenie wspólnoty, bycia razem. Bez podziału na MY i ONI podlane zachwytem Ja tam byłam.
Rok temu bałam się okrągłej rocznicy i spodziewanych tłumów, zwiałam w przeddzień Bitwy, po próbie. I dobrze.
Media informowały o problemach z dojazdem i powrotem, zaopatrzeniem w wodę, typowo polska prowizorka, woda utknęła w 16-o kilometrowym korku. Nie dało się przewidzieć tego wcześniej?
Po upałach lunęło. Za wyciągnięcie z błota wezwane na pomoc traktory zażyczyły sobie minimum 100 zł, jeśli pojazd mały a odległość kilkumetrowa,
Mam wielu znajomych rekonstruktorów, którzy dopiero teraz opowiedzieli mi jak to wyglądało z ich strony.
Bitwa, upał, zmęczenie. Wykąpać się, pić!. Nie ma wody! Utknęła w korku! Wyprawy do najbliższych miejscowości. Szklanka wody z kranu 5 zł. Baba jestem. Szczególne wrażenie zrobiło na mnie wspomnienie znajomego Krzyżaka, który szukał w okolicznych miejscowościach wody dla swojej ciężarnej żony. Rzucił jakiejś kobiecie, że być może sama kiedyś była w takim stanie i ta, zlitowała się, sprzedała Mu kranówę taniej, 5 litrów za jedyne 20 złotych. Minął rok…szkoda, że nie słyszeliście jak o tym mówił. Wciąż są w Nim tamte emocje. Nie jest Polakiem. Przyjechał tym razem bez żony.
Jako “bonus” uczestnicy inscenizacji po powrocie zastali okradzione namioty. W efekcie w tym roku wszędzie było “Wstęp wzbroniony!”.
Czy taka sytuacja byłaby możliwa w innym kraju?
W tym roku widzów było mniej. Gołym okiem było widać puste parkingi i pola namiotowe. Brak wielu Chorągwi, pustki w średniowiecznej wsi, też rzucały się do oczu.
Nie zawiodła pogoda. Było w sam raz. Bez upałów i deszczu, chociaż straszyło w tv, że utłuc może piorun jakiś.
Towarzystwo międzynarodowe. Najmilej wspominam, jak poprzednio, Litwinów. Jak zawsze z Księciem Witoldem można było sobie zrobić zdjęcie. Żal, że do obozu, także Krzyżackiego, można było wejść tylko po znajomości. Sami na to zapracowaliśmy rok wcześniej. Szkoda.
Sama inscenizacja, chociaż interesująca, w tym roku zamiast lektora z “taśmy” był żywy aktor, trwa tylko godzinę. Może dlatego, że już wcześniej widziałam nie raz, ciekawsze dla mnie było obserwowanie życia w średniowieczu. Przyjeżdżają ludzie z całego świata, całymi rodzinami. Staruszkowie i niemowlęta. Zero cywilizacji. To pasjonaci. Na stroje, kupowane za własne pieniądze, pracują przez lata Dbają o najmniejszy szczegół. Tak samo na namioty, sprzęty… Wszystko wykonane ręcznie, wedle dawnych procedur.
W tym roku mi się nie udało, ale wcześniej, miło wspominam ucztę u Księcia Mazowieckiego, miód pity z rogu i mięso z dzika pieczonego nad ogniskiem.
Nie obyło się oczywiście bez przedwyborczej agitki. Przyjdź, jest Korwin, usłyszałam. Poszłam. W nagrodę mam zdjęcie Z, autograf na i…. pewność, że na tego Pana nie zagłosuję. Mimo, że chętnie poszłabym z Nim na piwo. Prywatnie to bardzo sympatyczny pan, dżentelmen.
Nie wierzycie? Jedźcie za rok.:) Mam nadzieję, że wróci tamta atmosfera, że znowu będzie można włazić wszędzie, gapić się, wszystkiego dotknąć, jak przedtem.:) Przyjedźcie, spotkamy się. Ja tam będę.:)
Bogurodzica
http://www.youtube.com/watch?v=3P2Pr6kUxt
PS: Wiem, że powinnam zaczekać aż emocje opadną, mogłabym dołączyć zdjęcia. Może nawet kogoś by to zainteresowało.
PS2: Te 3 dni spędzone pod Grunwaldem mimo i pomimo, pozytywnie mnie naładowały. Wrócę tam za rok.
Tekst-wspomnienie dedykuję zapracowanemu Tetrykowi.:)
Jeśli udało mi się kogoś namówić to szczerze ostrzegam. Weźcie ze sobą wszystko co niezbędne. Ceny są tam grunwaldzkie. Pamiątki taniej kupić przez internet niż na miejscu. Chyba, że ktoś ma szczęście i…:)
Jeszcze coś mi się przypomniało…Niedaleko naszego namiotu sprzedawano lody. Zepsuł im się agregat. Jego szmer, gdy się rozbijaliśmy, był prawie niesłyszalny. Przywieźli inny, większy. Tak głośny, że mimo zmęczenia nie dało się zasnąć.:)Odsypiałam do wczoraj nieprzespane noce.:)
U mnie… opady ciągłe….. a jak u Was?:)
Dzień dobry. Pomimo burzy, piorunów i ulewy udało mi się szczęśliwie powrócić do stolicy wczoraj późną nocą więc melduję się skoro świt. A teraz udam się na zwiedzanie wyspy coby być na bieżąco:)))))))A gdzież to Skowroneczek się podział? Znowu muszę samotnie zaćmić porannego mentoska.
Witaj Wędrowniczku….. mentosek z All_ą ? zgoda, ale dlaczego nie pachnie kawa ?:))))
Dzień dobry:))) Ja to bym chętnie rekonstrukcję bitwy Pod Cecorą obejrzał!
Dlaczego “Pod” mam wielką literą??:(((
Witaj Senatorze :))) bo to była wielka bitwa ?:))))
Witam:))) Nic innego, choć może to i dlatego, że wielkie a przykładne smary tam zebraliśmy!:)))
… a było słuchać starego Żółkiewskiego . ! :((
Wtedy kiedy był jeszcze młody??:)))
Senatorze… zabiłeś mi ćwieka….. usilnie staram się przypomnieć sobie : kiedy to Najjaśniejsza miała armię z prawdziwego zdarzenia ? Pamiętsz tak czas?:((
Ostatni raz? No to będzie chyba za czasów panowania Kazimierza IV Jagiellończyka.
.. poszperałam…. wojnę 13 -letnią prowadziła głownie wojskami zaciężnymi… 🙂
Pytałaś o armię, nie pytałaś o wojska etnicznie polskie, a poza tym wojska tak mniej więcej od końca średniowiecza opierały się na żołnierzu zawodowym. Nawet tak patriotycznie nastawieni bohaterowie Sienkiewicza brali lafę, czyli służyli za pieniądze (pan Zagłoba nie, on był wolentarzem, czyli ochotnikiem), a słynne hetmańskie listy przepowiednie były niczym innym jak poleceniem dokonania zaciągu i stanowiły gwarancję, że Rzeczpospolita zapłaci za służbę! Zwano je czasem “zapowiednimi” (błędnie), bo zapowiadały to!:))
Armia…. istotnie, powinnam zaptać o wojska kwarciane….. bo to one były zawodowe i miały stanowić trzon armii. 🙂
Dzień dobry.A Hetman Sobieski?http://www.youtube.com/watch?v=5KsGySeEOkc
Cześć wszystkim. Bardzo ciekawie to opisałaś Jasminko. I tylko żal, że zawsze trafi się ktoś, kto potrafi bydła narobić, bo niesmak pozostaje na długo. Chyba jednak wolę mniejsze imprezy takie jak turnieje w Golubiu-Dobrzyniu czy Chudowie. Tam przynajmniej o takich problemach nigdy nie słyszałem.
Witaj:)) Wpływ na tegoroczną sytuację, tym razem organizacja bez zarzutu, tylko atrakcji mniej, miało zeszłoroczne 600-lecie. Normalnie nie odczuwa się tam tłumów. Bardzo duży teren. Atmosfera wspaniała. Czułam się bezpieczna nawet gdy pałętałam się sama w nocy.:) Gdyby było inaczej nie jeździłabym tam co roku.:)
Do Golubia Dobrzynia mam blisko. Może za rok się tam wybiorę.:) Za udział tam nie biorą także rycerze spod Grunwaldu, spotkałabym wielu znajomych. Może także Ciebie?:) Ale to dopiero za rok.:) W tym mam zaproszenie do Gniewu w Sierpniu.Marzy mi się wyjazd na Wolin, do Wikingów.:)
Słyszałem, że w Gniewie są bardzo fajne imprezy. Jeszcze Ci tylko pozostanie oblężenie Malborka:)
Za to ja mam blisko na Wolin….. :)))
Zazdrość mnie zżera szczera.:)))
DzieńDobry:)) Czy ktoś pamięta sztukę teatralną, nie pamiętam tytułu.Grał w niej Jan Świderski, fabuła pokrótce: Nędzna wieś, para starych ludzi, elegancki i zamożny nieznajomy szukający gościny. Zabójstwo z chciwości!!! Okazuje się, iż to ich syn, który powrócił z Ameryki by rozjaśnić im życie. Chciwość i głupota są ponadczasowe, nie tylko zresztą w Polsce:))
Stateczku… czy to nie była któraś ze sztuk Szaniawskiego ?
Dzień dobry ! :)) Jaśminko, ta rekonstrukcja Grunwaldu to naprawdę duże przedsięwzięcie. Jak to działa ? Czy jest jakiś zespól koordynujący ? Czy jest ktoś odpowiedzialny za organizację pobytu armii ludzi w tym miejscu ? Może poszukać rzez goolgle ?
Przepraszam, że się wtrącę, ale mnie się zdaje, że to idzie “na żywioł”! Nie ma niczego fajniejszego niż nasz swojski słowiański bałagan!!:))
Może nie dość wyraźnie napisałam : czy ktoś ustala poszczegółne role w tym widowisku i czuwa nad przebiegiem wydarzeń ? Ale pytałam również o logistykę….. 🙂
” swojski bałagan”….. a mówią, ze myślenie ma przyszłość, ale dla niewprawionych to ciężka sztuka “…. :)))
Tu jest o Wiedźminko.:))http://www.grunwald1410.pl/index.php?art=10008
Dziękuję… już czytam :))
Short, sweet, to the point, FREE-exactly as inforamtion should be!
e7NLbh tkbhimwuevwh
e7NLbh tkbhimwuevwh
4rlgQh , [url=http://erahnlwbhzgt.com/]erahnlwbhzgt[/url], [link=http://qcezlolibvrg.com/]qcezlolibvrg[/link], http://zehzgucxdcoc.com/
ihThD7 zuftrxrrvrym
jovv0Y , [url=http://dgvylqpvtwvg.com/]dgvylqpvtwvg[/url], [link=http://dixcyjbejqag.com/]dixcyjbejqag[/link], http://xxmyqdjwqyig.com/
Impreza od lat co roku. Drobne modyfikacje. Pewnie najtrudniej było na początku wszystko dograć. Teraz to już jak spektakl teatralny grany przez tych samych aktorów od lat. Jakoś nigdy nie zastanawiałam się na jakiej zasadzie to wszystko działa. Dla widza, czyli dla mnie, najważniejsze, że działa. Muszę doczytać, umrę może nie mądrzejsza, ale więcej wiedząca na pewno.:)
ten link jest bardzo oszczędny w informacje….
Wygląda na to, że o mniej oszczędne informacje trudno…Pewnie nie ma się czym chwalić skoro praktycznie nic, poza pasjonatami i gminą, się nie robi, tylko pokazuje w tv.Cytaty z: http://www.eswiatowid.pl/?page=news&ShowOne=4869Organizatorzy rekonstrukcji bitwy grunwaldzkiej mają żal do polityków i władz, że nie wystarczająco wspierają imprezę. Na Polach Grunwaldzkich odbywa się od kilkunastu lat wielki piknik historyczny, w którym bierze udział kilka tysięcy osób odtwarzających średniowiecznych rycerzy. Największe w Europie średniowieczne obozowisko zwiedzają tysiące turystów.Jacek Szymański, odgrywający rolę króla Władysława Jagiełły i pomysłodawca rekonstrukcji bitwy jest zdania, że wielu polityków chętnie pokazuje się podczas pikniku, jednak prawie żaden nie wspiera wystarczająco takich projektów.Jarosław Struczyński odgrywający rolę Ulryka von Jungingena potwierdza, że mimo próśb rekonstruktorzy nie otrzymują prawie żadnej pomocy ze strony państwa w organizacji imprezy. “Główne wsparcie dostajemy od gminy. Reszta podchodzi do tego z mniejszą uwagą, a mogłaby zrobić o wiele więcej” – mówi miłośnik historii.
… warto byłoby zapytać ministra kultury albo i obrony czy koniecznie amatorzy muszą zadbac o wszystko sami…..
Bywają, bywają, uśmiechają się w blasku fleszy, przed kamerami, wyrażają zachwyt, był w tym roku premier Tusk, odjeżdżają i… To by było na tyle. Szkoda, bo to wspaniała okazja do promowania Polski. Uczestnicy i turyści wracają do siebie, są z USA, nie koniecznie Polonusi, z Białorusi, można spotkać też Japończyków…itd… i… Im więcej się dowiaduję, tym wyraźniej widzę, że winna jestem zachwyt rekonstruktorom i władzom gminy i podziw, że mimo wszystko była tylko jedna wpadka. Ogrom imprezy ich przerósł rok temu. Vipy były ofkoz…I co z tego wynikło? NIC.:((
Dzień Dobry.:)))
Witaj Jaśminko :))) zasypałam Cię pytaniami ….. 🙁
Witaj Wiedźminko.:))):* Nie smutaj.:))):* Na wszystkie pytania chętnie odpowiem, tylko głowa mi odpęknie.:))) Ruszam się dziś jak mucha w smole a myślę jeszcze wolniej.:)))
… się nie pali….. bo ciągle leje 🙂 !
U mnie “wisi”, ma zamiar padać, się namyśla. Pewnie przez to dziś ciężką mam głowę… Ochłodziło się, jakby miało z czego…
Słuchajta ludziska. Z pewnością słyszeliście o norweskich podróżnikach i o tym jak bardzo zostali w Polsce skrzywdzeni. Wlazłem byłem na bloga baby galicyjskiej i przeczytałem ciekawy artykuł na ten temat. Jeżeli to co kobieta pisze jest prawdą, to niech nasze media trafi szlag, bo nawet w takich sprawach kreują rzeczywistość, nie mającą nic wspólnego z prawdą.http://tnij.org/mqn6
Pod tekstem, o czym pisała blogerka, były komentarze oburzonych manipulowaniem informacjami internautów. Oto fragment jednego z nich, dotyczący rzekomego pobicia.”W Stalowej Woli miał miejsce incydent. Małżonkowie mieszkający w namiocie w lesie obawiali się napadu, kiedy pojawił się tam mężczyzna z psem na smyczy. Werner zamierzył się na niego rurką od namiotu, a Polak uderzył go smyczą w głowę. Sprawa się wyjaśniła na policji i panowie podali sobie na zgodę ręce.”
Składam wszystkim najlepsze życzenia z okazji święta E.Wedla, dawniej 22 lipca :))) Po tabliczce gorzkiej, po kielichu Cacao Choix. Ewentualnie pod wytrawny spirytusik :))
Za życzenia dziękuję.:))) Każda okazja jest dobra żeby się napić.:))) O kielich Cacao Choix poproszę.:)))
Vivat manifest PKWN!!!
I jeszcze anegdotka z życia wzięta. Matka z nami pojechała nad morze. Ojciec został. Wieczorem 21 lipca uzmysłowił sobie, że nie ma flagi, a wywieszenie było obowiązkiwe. Do tego chciał spokojnie popracować w swoim warsztacie, a nie przyjmować niebiesko-czarnych.Poszperał w szafie i znalazł: 6 m czerwonego płótna na wsypy do poduszek i 8 m białego na poszewki. Zszył to wzdłuż na maszynie i zwiesił z balkonu. Taliej flagi świat nie widział. Milicjanci nie zakołatali.
gorzką czekoladę chętnie :)))
Bardzo fajny opis, Jasminko!I dziękuję za dedykację :)))
Twoja wina, Twoja wina, Twoja bardzo wielka wina Tetryku, bo to Ty mnie zmobilizowałeś.:))) Na ile znam siebie to zwlekałabym tak długo, że opis nie byłby nie tylko na gorąco, ale nawet na zimno też nie.:)))
No dobra, biję się w pierś, ale z dużą przyjemnością!Choroba, masochistę ze mnie robisz, czy co? :)))
Nie!:))) Bić się można lekko, tak, żeby nie bolało.:)))
Tetryku, przypomniało mi się, jak swego czasu bardzo było promowane słówko ” spolegliwość ” :)))
A pamiętasz taką psychologiczną wojnę podprogową?”Lewa! Lewa!Lewantyńczyk spolegliwybardzo lubi lewatywy,chociaż mu się nie przelewa”
Nie Tetryku, nie znałam tego ….. :))) !
Jest takie opowiadanie Kuttnera. O wojnie psychologicznej podczas II W. Historical fiction, of course.
Melancholijnie mi się zrobiło tak jakoś… Za oknem ołowiane chmury, zimno, ten co za chwilę lunie dziś jeszcze nie padał…Na Dobranoc zatem zgodnie z nastrojem…http://www.youtube.com/watch?v=6nsfSps7aBMKto nauczy,kto podpowie, czego trzeba by… by radości nam spod powiek nie zabrały łzy…?Do jutra Kochani.:)))
Jaśminko, ta serenada jest przepiękna , więc niech nam towarzyszy aż do rana :))))
A tymczasem… w deszczową, chłodną noc przyda sie ciepły blask lampki i równie ciepłe : dobranoc ….:))))