Kiedyś umrę… No cóż, wszyscy wiemy, że śmierć nie wybiera,
Gdyby otruł mnie ktoś, kielich z jadem, bym wypił do dna,
Bo zabitych nam żal, no i Bóg ich do raju zabiera.
Żywy ciężki ma los, a o martwych od wieków się dba.
Ból wykrzywi mi twarz, tracąc siły, na ziemię upadnę,
Dusza pomknie gdzieś w dal i w przestworza poniesie ją koń,
Gdy otworzy się raj, kilka jabłek z ogrodu ukradnę…
Ale tam stoi straż. I bezbłędnie celuje wprost w skroń.
Już zatrzymał się koń, ale wątpię, bym znalazł się w raju,
Wokół pustka i piach, nie wiem, po co mój koń mnie tu wiódł,
Ale nagle mój wzrok padł na bramę żelazną w oddali
I klęczący tam tłum, czekający na kogoś u wrót.
Głośno parsknął mój koń, potem znów, jakby w przepaść miał runąć,
Lecz choć parskał i rżał, w naszą stronę nie zwrócił się nikt.
Siwy starzec zza wrót chciał ogromną zasuwę odsunąć,
Ale brakło mu sił, machnął ręką i z oczu nam znikł.
I nie wzburzył się lud, nikt nie krzyknął, nikt słowa nie wyrzekł,
Tylko z przodu ktoś wstał, jakby lepiej zobaczyć coś chciał.
Zrozumiałem, gdy sam rajskiej bramie przyjrzałem się bliżej:
Za ta bramą był sad pełen jabłek. I krzyż w sadzie stał.
Siwy starzec zza wrót uniósł dłoń, a więc znak został dany.
To był sam święty Piotr! Sam apostoł ku górze wzniósł dłoń!
I ukazał się sad – rajski ogród jabłkami usłany,
Ale tam stała straż, celująca bezbłędnie wprost w skroń.
Każdy wiele ma próśb, ale ja wcale wiele nie pragnę:
Przyjaciela chcę mieć… Rajskich jabłek odurza mnie woń…
Wierną żonę chcę mieć – właśnie dla niej tych jabłek ukradnę,
Ale wciąż czuwa straż i bezbłędnie celuje wprost w skroń.
Siwy starzec zza wrót coś po cichu nakazał strażnikom,
Ktoś z nich podał mu klucz i do bramy zbliżyli się znów.
Szarpnął kraty sam Piotr, zardzewiały gwóźdź z zamka mu wypadł.
Gdy otworem stał raj, tłum przed siebie się rzucił bez słów.
W piersi brakło mi tchu, stałem z tyłu zupełnie bezradny.
Pomyślałem: „No cóż… Skoro tutaj mnie przywiózł mój koń,
Skoro jestem tu już, no to trochę tych jabłek ukradnę…”
Lecz dostrzegła mnie straż. I bezbłędnie trafiła mnie w skroń.
I zaświstał mój bat, bezlitośnie nim konia smagałem.
Wiozę jabłka. I wiem: to nieważne, że garść, a nie wóz.
Właśnie tobie je dam, bo ty jedna wciąż na mnie czekałaś,
Nawet wtedy, gdy koń, galopując, do raju mnie wiózł.
Tłumaczyła M. Zimna
I przyszedł Pan do Adama a okazując mu Ewę rzekł tak był rzekł: – A teraz wybierz sobie żonę….! – ……………………………………???
O raju, a co tu się tak dziwnie nastrugało??!!:(
Priwiet! Etoj piesni oczen’ dawno nie słychał. A pieriewod, no nie sowsiem po Wołodkie….
Nie sawsiem, nie sawsiem pa Wolodie, Tak i sam bieri i pieriewiedi jewo stichi. Łuczsze liesarubkaj w Sibiri zaniatsia:(
Witam i pozdrawiam Wyspiarzy!Widzę, Senatorze, że czynem zaznaczasz swój szczery udział w akcji “Dnia dobrych uczynków”.Tak trzymać!
Ależ tak Tetryku…Przeczytaj co napisał piętro niżej w odpowiedzi na mój zachwyt a zmienisz zdanie.:)))
Będę dzierżył!!:))
Witaj Senatorze! Poprzedni tekst to nie krytyka. Taki pierwszy odruch. Ten tekst nie jest do przetłumaczenia, zbyt dużo aluzji, byt dużo żargonu. Aby go zrozumieć trzeba znać ówczesne realia… no cóż to jest HISTOPRIA, prze duże H…..Ale właśnie to jest cały Wołodia.
Stan, za chińskiego boga nie podejmę się tłumaczenia tej piosenki.. Rozumiem cały tekst – choć parę słów mi ucieka, – bo to i technicznie nie najlepsze nagranie i te używane przez Wysockiego idiomy…! Rozumiem, ale kiedy słucham następnego wersu, poprzedni już z pamięci ucieka. Lepiej, psiakrew, tłuc kamienie na szosie niż zarabiać tłumacząc Wołodię!:(
Bo widzisz Senatorze Wołodia jest rosyjski, rosyjski aż do bólu. Niektórych tekstów nie da się przetłumaczyć. I wcale nie ze względu na idiomy ale właśnie ze względu na kontekst sytuacyjny, czasowy i miejscowy. Nie znając historii, głównie w tej nieoficjalnej w czasach Wołodii wersji, czyli prawdziwej, wiele jego tekstów staje się dziwacznymi albo mało zrozumiałymi dla “nieruskich”>
Masz rację, oczywiście, ze znajomość realiów, że tak powiem “on line” pozwalała jego słuchaczom lepiej niż nam pojąć ducha jego utworów. Co tu dużo mówić, jego język jest z jednej strony taki z ulicy, z podwórka, taki “swojaszczy”, a z drugiej – może właśnie przez to – bardzo hermetyczny. Ja lubię słuchać jego piosenek nie próbując sobie ich przekładać, słucham niejako “po rosyjsku”, choć dawno już minął czas, gdy – mówiąc po rosyjsku – w tym języku także myślałem. Teraz już muszę się na to nastawiać, choć najczęściej kończy się to ułożeniem myśli po polsku i wymówieniem jej po rosyjsku, a to już nie to samo!. Brak kontaktu z językiem… i tyle:(
Też tak chcę, obrazy, teledyski… Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.:(((Idę w plener!:)))
Flaszkę weź, nie zapomnij!:)) Chcesz tak? Pogadaj….:)
Z Tobą Senatorze czy ze Skowronkiem?:)))
Ja tu mam tyle do gadania, co starozakonny podczas okupacji:(
Ta, co czekała To Marinia Vlady? http://www.cinemagia.ro/actori/marina-vlady-9302/poze-hires/625690/a tu coś także filozoficznego :Jedziesz pociągiem czy też na ten przykładdrepczesz na cyku piechotką przez świat.Widzisz pojazdów obfitość niezwykłątak, że brak szans, abyś dożył swych lat.Właśnie wypadek miał miejski karawan.Przyłożył w słup i do późna tam tkwił.Wszyscy doznali poważnych obrażeńz wyjątkiem tego, co w trumnie już był.Sam pan naczelnik ustami dotykałczoła zmarłego wśród żałobnych różi każdy całował – prócz nieboszczykaktóry nie musiał całować ich już.Płaczki najęte płakały fałszywieGrabarz na “odwal się” wykopał grób.Fałszował diak, roniąc łzy nieprawdziwe.Prawdziwy jedynie był tylko trup.Wtem runął deszcz i zaczęła się burza(siły przyrody z poważnych drwią chwil).Trup leżał w trumnie, na deszcz się nie wkurzał.Widać po śmierci się ma taki styl.Co mu tam deszcz, co mu burza, panowie.Kto życie zna, ten zrozumie tu mnie.W końcu nieboszczyk to jest były człowiek,a z tych, co żyją, kto człowiek – któż wie.O żywych plotki się wszelkie powtarzaPrawda czy nie – i tak wezmą na ząb.Dopiero, bracie, ci nic nie zagrażagdy już ułożą cię w sosnę czy dąb.Dwa metry w dół, tak jest cicho, przytulniecisza niezwykła kołysze do snu.Możesz oddzielnie tak leżeć czy wspólniei kwaterunek nie wtrąca się tu.Czy cię do trumny ktoś ubrał czy ostrzygłto mało ważne, lecz stwierdzą ten fakt:”To jest naprawdę wzorowy nieboszczyk.Nie ma wymagań, i dobrze mu tak.”Oto jest wyższość umarłych niebożąt.Dłużej dowodzić tu jej nie ma co.I tak nam w końcu po karku przyłożą(z wyjątkiem tych, którzy w trumnach już są).[Włodzimierz Wysocki tłum. Wojciech Młynarski]
Marina. Rosjanka, zresztą:) Na Wyspie Wołodia kiedyś często gościł. I po rosyjsku i po polsku…I Marina też nam śpiewała.
Ale mnie wtedy na wyspie nie było.A film “L’ape regina” 1963r. ktoś wspominał? Była cudowna z tą pasją, z jaką wykończyła Ugo Tonazziego. Miała taką niewinną buzię.
Ale madagaskar08 ma swoje archiwum, wystarczy trochę czasu by poznać jego zasoby:) Nie musisz przecież czytać wszystkich rozmów, możesz tylko posłuchać piosenek:) Kliknij na jakąkolwiek datę, a otworzy się stary wątek. Poruszając się w przód i wstecz w czasie, możesz zwiedzić całą Wyspę:)
Acha, powiedz jeszcze co za kretyn wymyślił 24 godzinną dobę. Paradne z tym czasem. Na bieżąco nie daję rady.
Wolałabyś 48 godzinną? To żaden problem, każdą godzinę podziel na pół:)
PS Ja troszkę czasu mam, nawet więcej niż troszkę…:( Jeśli chcesz to wyszukam dla Ciebie to na czym Ci zależy, wykonawców, utwory. Napisz, a może akurat w swojej fonotece mam, albo coś jest w archiwum.
Może masz :Jan Tadeusz Stanisławski. Klęcząc na jednym kolanie (jak wioślarz-kanadyjkarz) śpiewa Odę do młodości na melodię La cumparsita.Bez-serc-bez-duchaToszkie-le-tów-ludyMłodośc-dodajMiskrzydła-niech-nadMar-twym-wzle-cęŚwiatem-wraj-ską-dziedzinę-u-łudy…………………………………………..I nie-chaj-kogo-wiek.zamro-czyChy-ląc-kuzie-mi porad-loneczo-ło-takie-widzi-świata-kołojakie martwy-mi-za-keślaoczy parara parara o,le
Nie, tego nie mam….ale tekst wydaje się być znajomy:))
Serio, znasz tekst “Ody do młodości” Mickiewicza? (nie mylić z “Odą do radości” Schillera)Doprawdy, zadziwiasz mnie!
Znam!Robiłem wprawdzie liceum po siedmiu klasach szkoły podstawowej, alem miał ambitnych nauczycieli!
Nauczyciel muzyki też był ambitny? To przerabialiście?http://www.youtube.com/watch?v=FEvEhOCIJZg
Chyba, że to była nauczycielkahttp://www.youtube.com/watch?v=lRgmT3CqMAQ&feature=related
:))) a nie…. ambitna nauczycielka prowadzała nas do filharmonii na koncerty i uczyła spiewać……. do dzis umiem zaśpiewać ” kołysankę ” Brahmsa :))))… Ludowe polskie tańce to była specjalność w-f -istki :))))…ach, mazur ! :)))))
.. a tańców klasycznych uczyliśmy się na kursach :)))) uwielbiam tango i walca angielskiego :))))
Nieprawdopodobne!! Ty też to kiedyś słyszałaś???
ja też znam :)))))
To będzie 48 półgodzin. Nie urządza.
Aleć to zawsze więcej niż 24:))
Długość też się liczy:”Do młodego kowboja: Ile masz wzrostu? – Sześć stóp i siedem cali! – cóż dajmy spokój tym sześciu stopom. Bardziej interesuje mnie te siedem cali” Mae West.
Mae West!:) Od jej imienia i nazwiska piloci alianccy nazywali “maewestką” nadmuchiwaną kamizelkę ratunkową. Kojarzyła im się nieodparcie z jej imponującym biustem:))
Znasz, Senatorze film “Krzyk kamienia”? http://www.youtube.com/watch?v=RlkXj4iAGUYod 3:34 do 4:01 jest scena w której po morderczym wyścigu na szczyt Cerro Torre alpinista stwierdza, że szczyt już ktoś zdobył i zatknął tam czekan z podobizną Mae West.Ja już pomijam fakt, że wiart powinien tę konstrukcję dawni zdmuchnąć, ale Mae West można nazwać MUZĄ
Filmu tego nie znam. Muzą? No, w jakimś stopniu tak:)
Ta rosyjska uroda….. dech zapiera :)))) a znałam kilka Rosjanek , które przyjechały z mężami do Polski … :))))
Dobry wieczór! Senatorze, brawo. Że jeszcze nawiążę do dyskusji o przekładzie – ten kontekst Wysockiego jest przecież tak znaczący, że nawet Jacek Kaczmarski, wykonując np. “Obławę” nie określał jej jako “przekładu” z Wysockiego, a “naśladowanie” czy też “opartą na motywach”.
Dobry wieczór, Quackie:) Poruszyłeś gniazdo os i zaraz się zacznie małe piekiełko miast raju:) Ja twierdzę z całą mocą, że “Obława” Kaczmarskiego jest zwykłym merkantylnym wykorzystaniem “Ochoty na wołkow” Wysockiego i z oryginałem ma wspólną jedynie muzykę, a i to nie do końca. Nie lubię Kaczmarskiego, ja wiem, że był dobry, ja wiem, że ponoć był bardem……ja w końcu wiem, że chyba mało kogo lubię, ale jak słucham Wysockiego śpiewającego “..tot, katoromu ja był priedznaczen, ułybnułsia i padniał rużjo…!”, to przed oczami staje mi las, śnieg, czuję zimne lufy strzelby i widzę cel….i mam ochotę też się – jak tamten myśliwy – uśmiechnąć….Bo kiedyś też tak się uśmiechałem…..Bo to jest Wysocki…Przy Kaczmarskim tego nie mam..No i co ja poradzę?:(
Dotarło. Muszę przemyśleć, tym bardziej, że Obława to dla mnie nie Wysocki, lecz Kaczmarski. Nie strzelaj Senatorze, weź pod uwagę, że chcę się nawrócić.:)))
Porównaj!! http://www.youtube.com/watch?v=pJ2E4cf46nw&feature=related
Hmmm. Nic mądrego mi nie przychodzi do głowy, bo klisza “tylko grafoman pisze za darmo” nie jest ani mądra, ani sensowna (zwłaszcza w moim własnym przypadku). Ale – i ja, i pół mojego pokolenia przegrywaliśmy kasety z piosenkami Kaczmarskiego z piętnastej kopii na szesnastą, spisywaliśmy teksty z tych kaset (wyobraź sobie, jak wyglądał “pidżak w anglijskoj klietoczku” w transkrypcji młodego, zadufanego w sobie człowieka : ) i potem usiłowaliśmy dorobić do nich gitarowe akordy, żeby grać samemu. Jakąż estymą cieszył się Słoniu, który potrafił omalże bezbłędnie naśladować bicie z “Obławy”! I wierz mi, że nikt nie patrzył, czy Kaczmarski wystawia faktury, czy też nie (wtedy wystawiał? przed 1989? Bo “po” – oficjalne śpiewniki, kasety, płyty – to dla mnie nieistotne).Wysocki był przez nas rozpoznawany głównie przez pryzmat Kaczmarskiego – tego sprzed 1989 r. Płyty WW miało starsze pokolenie, nasi rodzice – to nie był “nasz” bard. Owszem, pojedyncze utwory, tłumaczone np. przez Młynarskiego, a śpiewane przez… całe grono aktorów (ostatnio na TVP Kultura powtarzano ten ok. godzinny program – śp. Perepeczko, Kondrat, sam Młynarski) – przyjmowałem z uznaniem, ale nie patrzyłem na to okiem wyznawcy. Tak bywa.
Ja Ciebie rozumiem, Ty i Twoi koledzy jesteście pokoleniem, które zachłysnęło się czymś nowym, czymś nasyconym buntem, niezgodą na otaczającą was rzeczywistość. Każde pokolenie przechodzi coś takiego, to jest jak wietrzna ospa, koklusz – takie choroby wieku dziecięcego. Później to mija, zostawia jednak odporność na kolejne zakażenia Ten bunt znaleźliście u Kaczmarskiego, tyle, że to nie był jego bunt, to było w znacznej mierze zapożyczone. Nie tylko od Wysockiego, choć ten był najbardziej rozpoznawalny, znany z występów, z filmów fabularnych, z koncertów. Podobnie jak i Bułat Okudżawa nie był hołubiony przez władze ZSRR, podobnie jak i Bułatowi utrudniały mu one często życie. Za nimi szła legenda “ludzi niewygodnych dla reżimu” no i obaj byli poetami, śpiewali swoje wiersze, a poetów-buntowników wysoko się w Polsce ceniło i ceni. (Precz z Romantyzmem!!)., Wysocki doskonale wpisywał się w wyidealizowany obraz człowieka stającego na drodze oficjalnej propagandzie i wielu ludzi wykorzystywało jego legendę. Kaczmarski robił to troszkę lepiej niż inni, może bardziej przyzwoicie.A faktury? Faktury wystawiał nawet w początkowym okresie zachłyśnięcia się “Solidarnością”, każde jego “Mury” sypały groszem, a ten mu nie śmierdział, zresztą, dlaczego miał śmierdzieć? Na skąpstwo ojca narzekała kiedyś jego córka, ta, co to przemknęła kilka lat temu przez telewizyjne ekrany i kilka sal koncertowych. Próbowała zdyskontować nazwisko i sławę ojca, tyle, że sława – jak to sława – już mocno zbladła i spłowiała.
Dzień dobry. Się zgłaszam, że jestem – i do rrroboty. Arrrbeit! http://youtu.be/F3c33IL-HW8
Umm. To miało być na końcu, już trudno.
Dobry wieczór:))) To ja cichutko posiedzę i poczytam… Zaczyna być ciekawie:))) Kaczmarski… “Obława” … 🙂 Jeszcze nie zapomniałam:))))
O, już się zaczyna!! Dobry wieczór!:)))
Witam ciepłym wieczorkiem:))) aaa nie Senatorze – ja wiem, że Wołodia śpiewa duszą i sercem, ale… Kaczmarski…No właśnie. Moje zdanie znasz 🙂 Proszę… “Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego” To moja droga z piekła do piekłaW dół na złamanie karku gnam!Nikt mnie nie trzyma, nikt nie prześwietlaNie zrywa mostów, nie stawia bram!Po grani! Po grani!Nad przepaścią bez łańcuchów, bez wahania!Tu na trzeźwo diabli wezmąZdradzi mnie rozsądek – drańW wilczy dół wspomnienia zmieniąOstrą grań!Po grani! Po grani! Po grani!Tu mi drogi nie zastąpią pokonani!Tylko łapią mnie za nogi,Krzyczą – nie idź! Krzyczą – stań!Ci, co w pół stanęli drogiI zębami, pazurami kruszą grań!To moja droga z piekła do piekłaW przepaść na łeb na szyję skok!”Boskiej Komedii” nowy przekładI w pierwszy krąg piekła mój pierwszy krok!Tu do mnie! Tu do mnie!Ruda chwyta mnie dziewczyna swymi dłońmiI do końskiej grzywy wiążeSzarpię grzywę – rumak rży!Ona – co ci jest mój książę?-Szepce mi…Do piekła! Do piekła! Do piekła!Nie mam czasu na przejażdżki wiedźmo wściekła!- Nie wiesz ty co cię tam czeka _Mówi sine tocząc łzy- Piekło też jest dla człowieka!Nie strasz, nie kuś i odchodząc zabierz sny!To moja droga z piekła do piekłaWokół postaci bladych tłokKoń mnie nad nimi unosi z lekkaI w drugi krąg kieruje krok!Zesłani! Zesłani!Naznaczeni, potępieni i sprzedani!Co robicie w piekła sztolniachBrodząc w błocie, depcząc lód!Czy śmierć daje ludzi wolnychZnów pod knut!?- To nie tak! To nie tak! To nie tak!Nie użalaj się nad nami – tyś poeta!Myśmy raju znieść nie mogliTu nasz żywioł, tu nasz dom!Tu nie wejdą ludzie podliTutaj żaden nas nie zdziesiątkuje grom!- Pani bagien, mokradeł i śnieżnych pól,Rozpal w łaźni kamienie na biel!Z ciał rozgrzanych niech się wytopi bólTatuaże weźmiemy na cel!Bo na sercu, po lewej, tam Stalin drży,Pot zalewa mu oczy i wąs!Jego profil specjalnie tam kłuli myŻeby słyszał jak serca się rwą!To moja droga z piekła do piekłaLampy naftowe wabią wzrokPodmiejska chata, mała izdebkaI w trzeci krąg kieruję krok:- Wchodź śmiało! Wchodź śmiało!Nie wiem jak ci trafić tutaj się udało!Ot jak raz samowar kipi, pij herbatęSynu, pij!Samogonu z nami wypij!Zdrowy żyj!Nam znośnie! Nam znośnie!Tak żyjemy niewidocznie i bezgłośnie!Pożyjemy i pomrzemyNie usłyszy o nas światA po śmierci wypijemyZa przeżytych w dobrej wierze parę lat!To moja droga z piekła do piekłaMiasto a w Mieście przy bloku blokWciągam powietrze i chwiejny z lekkaJuż w czwarty krąg kieruję krok!Do cyrku! Do cyrku! Do kina!Telewizor włączyć – bajka się zaczyna!Mama w sklepie, tata w barzeSyn z pepeszy tnie aż gra!Na pionierskiej chuście marzeńGwiazdę ma!Na mecze! Na mecze! Na wiece!Swoje znać, nie rzucać w oczy się bezpiece!Sąsiad – owszem, wypić możnaLecz to sąsiad, brat – to brat.Jak świat światem do ostrożnychZwykł należeć i uśmiechać się ten świat!To moja droga z piekła do piekłaNa scenie Hamlet, skłuty bokZ którego właśnie krew wyciekła -To w piąty krąg kolejny krok!O Matko! O Matko!Jakże mogłaś jemu sprzedać się tak łatwo!Wszak on męża twego zabiłZgładzi mnie, splugawi tronZniszczy Danię, lud ograbiBijcie w dzwon!Na trwogę! Na trwogę! Na trwogę!Nie wybieraj między żądzą swą a Bogiem!Póki czas naprawić błędyMatko, nie rób tego – stój!Cenzor z dziewiątego rzędu:- Nie, w tej formie to nie może wcale pójść!To moja droga z piekła do piekłaWódka i piwo, koniak, grog,Najlepszych z nas ostatnia MekkaI w szósty krąg kolejny krok!Na górze! Na górze! Na górze1Chciałoby się żyć najpełniej i najdłużej!O to warto się postarać!To jest nałóg, zrozum to!Tam się żyje jak za cara!I ot co!Na dole, na dole, na doleSzklanka wódki i razowy chleb na stole!I my wszyscy tam – i tutajTłum rozdartych dusz na pół,Po huśtawce mdłość i smutekChoćbyś nawet co dzień walił głową w stół!To moja droga z piekła do piekłaZ wolna zapada nade mną mrokWięc biesów szpaler szlak mi oświetlaBo w siódmy krąg kieruję krok!Tam milczą i siedząI na moją twarz nie spojrzą – wszystko wiedząSiedzą, ale nie gadająMętny wzrok spod powiek lśniŻują coś, bo im wypadłyDawno kły!Więc stoję! Więc stoję! Więc stoję!A przed nimi leży w teczce życie moje!Nie czytają, nie pytają -Milczą, siedzą – kaszle ktoś,A za oknem werble grają -Znów parada, święto albo jeszcze coś…I pojąłem co chcą ze mną zrobić tuI za gardło porywa mnie strach!Koń mój zniknął a wy siedmiu kręgów tłumMacie w uszach i w oczach piach!Po mnie nikt nie wyciągnie okrutnych rąkMnie nie będą katować i strzyc!Dla mnie mają tu jeszcze ósmy krąg!Ósmy krąg, w którym nie ma już nic.Pamiętajcie wy o mnie co sił! Co sił!Choć przemknąłem przed wami jak cień!Palcie w łaźni, aż kamień się zmieni w pył -Przecież wrócę, gdy zacznie się dzień!Jacek Kaczmarski1980
Bez wątpienia była to droga Wysockiego, ale po miej nigdy nie stąpał Kaczmarski.
Kaczmarski był zafascynowany Wysockim:) Tylko cokolwiek bym napisała i tak będziesz – przeciw. A miałam siedzieć cicho! Milczę, więc. Potrafię:)))
Nie milcz, nie milcz…..bo Ci to jeszcze zaszkodzi:) Będę przeciw, bo takie jest akurat moje zdanie o Panu Kaczmarskim.
Dobry wieczór Senatorze…. twarde słowa, ale najprawdziwsze :))))… to byly zupełnie inne dwa światy.
Dobry wieczór:)) Ja tam wyrzutów nikomu nie robię i zarzutów przecież nie stawiam, jeno mnie boli, że artyście, wielkiemu artyście jest twarzą w twarz stawiany wyrobnik estrady:(
Nie, to nie tak….. Wysocki, jego talent i jego los, to jest niepowtarzalna historia ! Mam dziwne uczucie, lęki i fascynacji, gdy myślę o Rosji i Rosjanach, to się nie mieści w mojej polskiej głowie ….
Z jednej strony to kwestia skali…W ogromnym kraju wszystko jest wielkie. I piękno i brzydota, i dobro i zło. Wiesz co Rosję chyba najlepiej określa? Przestrzeń! Rosjanin patrzy inaczej niż Polak. Polak patrzy przed siebie, daleko, Rosjanin patrzy w szyrokij prastor dla mieczty i żyzni. To nie moje słowa, gdzieś je słyszałem:) Ale to prawda, przestrzeń łączy się z marzeniem i życiem:)
Nie powiem żebym rozumiała ” rosyjską duszę “….. znałam kilkoro Rosjan i jedno dziwiło mnie nieodmiennie: jakiś chyba fatalizm ?
Oj tak!! Ale to już raczej historia tego narodu jest fatalizmu przyczyną. Musisz wszakże i to wziąć pod uwagę, że równie wytrwałego w chęci przetrwania ze świecą po świecie można szukać.
Niech mi ktoś pomoże! Przecież wiem a za nic nie mogę sobie przypomnieć.:((( Jak się nazywa Czech, przyjaciel Jacka Kaczmarskiego? Proste jak metr sznurka w kieszeni. Bardziej mi się kojarzy niż Wysocki-Kaczmarski.
Kaczmarski miał przyjaciół?? Byłem przekonany, że jedynie płatników wystawianych przez niego faktur:(
Pozwolisz Senatorze, że przemilczę… Uczuć religijnych nikt nie jest w stanie mi urazić, bo…, ale miłości muzyczne jak najbardziej.:)))
No co ja poradzę na to, że Pan Kaczmarski, ponoć “bard Solidarności|” ani jednego kawałka nigdy nie zaśpiewał bez honorarium! i to niemałego!! Gdyby był adwokatem, rozumiałbym go, etyka zawodowa zabrania bronić bez stosownego wynagrodzenia, ale taki grajek??:(
Senatorze….. ten ” grajek” wstrzelił się w swój czas….i sam się dziwił, że jest tak odbierany. 🙂
Opowiadał mi znajomy, który studiował w Rosji, że znaczna część utworów Wysockiego ” rozchodziła się po świecie” nagrywana na taśmach magnetofonowych, przekazywanych dalej i dalej. On sam przywiózł takie taśmy z koncertów Wołodii.:)
Ja mam jeszcze kilkanaście oryginalnych rosyjskich “longów” z piosenkami Wysockiego. Zaraz pogrzebię w mp3 (przeniosłem sobie część na dysk) i wyślę Ci jedną, szczególnie ją lubię. Jeśli znajdę:)
Chciałabym, żebyś znalazł :)))) ***
Poszła:))
mam ! :)))
Widać jednak miał odrobinę przyzwoitości.
Na pewno nie przyszło mu nigdy do głowy porównywać się z Wołodią, bo nie miał tej iskry bożego szaleństwa , którego wołodia miał aż w nadmiarze…..
Senatorze… Rozum się z Tobą zgadza, ale uczucia, emocje, się buntują.:((( Nigdy nie grał za darmo a gdy umierał nie miał za co się leczyć. Też kupiłam wtedy płytę, żeby pomóc. Odzieranie z iluzji powinno być karalne!.:(((
Przepraszam:( To już i o Robin Hoodzie Ci nie napiszę!:)
Kryl? Kaczmarski nigdy nie spotkał się z Wysockim. Dobrze chyba pamiętam:)
Nie Skowroneczku…ktoś inny.
“Myśl wielka zwykle usta do milczenia zmusza”, że se tak za wieszczem:))) Dobranoc:))
Nie mam siły na… Dobranoc o do jutra.:)
Czy ja mogę jutro dać kolejny rozdział Raju? a jak nie jutro, to może pojutrze? To będzie ósmy. I od razu drugie pytanie. Zaczęłam jak Kre…., Lukrecja od rozdziału dziewiątego i to dwa razy. Czy jeden można by przenieść na właściwe miejsce, czyli po ósmym?
Jasne, że możesz zamieścić kolejny , ósmy odcinek i słusznie chcesz zamieścić ten dziewiąty we właściwym miejscu :)))))
Wprawdzie Senator Wołodię pokazał wieczorem, ale dyskusja była bardzo ożywiona i pełna emocji…..i nas ciut wyczerpała. :)))) ..
Ależ oczywiście, zresztą Wiedźminka już Ci odpowiedziała! Incitatus, gdzie się pchasz?? (tu Incitatus spojrzał z zaciekawieniem, gdzie Incitatus się pcha i ku swemu zdumieniu zauważył, że ten się ciśnie między wódkę a zakąskę!)
Bym napisałam, że wstrząsasz nami :)))))***
Dzięki na Twoje, Wiedźminko, rece składam dla Wszystkich, a dlatego z takim odstępem czasu, że koty raban robiły, że kolacja się opóźnia. Jest to cały ceremoniał i musi trwać.Zatem do jutra
Zaszczyt to dla mnie o Pani :))))) ! … ale o swoich kotach muszisz nam opowiedzieć i to koniecznie Lukrecjo ! :)))))
Napiszę o kotach. Dobranoc.
Jeśli kochasz koty, a tym bezdomnym pomagasz, to gotów jestem wszystko Ci wybaczyć!:))
Dobranoc:))
Czy to można uznać za kołysankę ?:)))))http://www.youtube.com/watch?v=C_A7Hu0uKNw
Naturalnie, że można. “Dień pabiedy” byłby zbyt skoczny!:)))
No trudno….. lampka zapalona, wiatr ucichł, mój ulubiony klon stracił konar, ale ostał się 🙂 … dobranoc.
Dzień dobry:))) Wstawać śpiochy!!:)
Jeszcze Kalinki słuchają?? No no, widać się spodobało. Jedna Skowronek całą noc nie spała knując spisek antysenatorski. Oj będzież mnie, będzie – za tego “barda”:( A jak się jeszcze nieco podskubana Jasminka dołoży….!:(( Doloż moja czarna, gdzie tu wiać??!!
Ślozy leję, nad Twą wrażliwą senatorską duszą:(
Dzień dobry…’Wczoraj mi wolność przywrócili – Co ja z nią, biedny, pocznę’ ? :)))
Dzień dobry:))) Wolność?? “Wolność to uświadomiona konieczność”, że się klasykiem podeprę! I to jakim!!:))
Też pięknie śpiwam. Toasty słowno muzyczne.
Dzień dobry !…ładna ta “Kalinka” :)))
Klimatów burzowych ciąg dalszy, a jak u Was?:))
U Nas?? Czekamy na deszcz, bo jak nie spadnie, to wieczorem szlauch:)
Sto.
Sto i jeden :))))!