Zwyczajny, codzienny łomot krzątaniny żoninej w kuchni obudził wreszcie Zenka. Chwilę leżał, usiłując strząsnąć z siebie wrażenie, pozostawione mu po sennych majakach. Noc była okropna! Na szczęście minęła – było już nawet całkiem późno.
Zenek wstał, obmył oczy i poszedł do kuchni czegoś się napić – suchość w gardle stanowiła niepokojący łącznik z zapamiętanym koszmarem. Krycha znad zlewu popatrzyła na niego spod oka.
– No, nareszcie wstałeś. Spałeś jak zabity!
– Daj spokój, wiesz, że wczoraj późno wróciłem…
– Wiem, wiem, za świeży też nie byłeś. Rano rzucałeś się okropnie po łóżku i krzyczałeś,ale obudzić to się ciebie nie dało…
– Krycha, daj spokój, pamiętam tylko,że miałem koszmarny sen.
– Później mi opowiesz, teraz siadaj i zjedz coś – obiad będzie późno.
Jakoś nie miał nastroju do komentowania opóźnienia. Siadł przy stole, kubek gorącej kawy wreszcie ukoił nieznośne uczucie suchości. Zjadł niewiele: kromkę chleba z serem, przegryzł kawałkiem papryki. Nie miał apetytu.
Żona chwilę jeszcze snuła wizje dramatycznych konsekwencji wieczorów spędzanych z kolegami, ze szczególnym uwzględnieniem wczorajszego gospodarza. Nagle przerwała, bo coś się jej przypomniało.
– Słuchaj, nawet nie wiesz, jak draka była na dole, kiedy spałeś!
– Gdzie na dole? – zapytał, zadowolony ze zmiany tematu.
– Koło naszej klatki. Ktoś coś chyba zrzucił z okna, Kowalskim okropnie dach wgięło w ich nowiutkiej Skodzie. A tak się chełpili, że stać ich na taki wypasiony model! Alarm wył, że umarłego by zbudziło. Ale ty, oczywiście, przetrzymałeś…
– I co? Nikt nic nie widział? Żadnych śladów? – Zenek chętnie nawiązał do bezpieczniejszego tematu.
– Nic. Ani kawałka tego czegoś, co spadło. Jak się ludzie zbiegli, była już tylko dziura w dachu.
– Ludzie boją się gadać. Na pewno ktoś coś widział. To auto stoi tam jeszcze?
– Nie. Kowalski odwiózł je do warsztatu. Ale stara Malinowska, ta z pierwszego piętra, wiesz, ona zawsze tam w oknie siedzi… więc ona twierdzi, że wypadku nie widziała, bo właśnie poszła sobie zrobić herbatę.
– No to miała plotkara pecha. Tyle godzin dziennie w oknie i taki spektakl ją ominął!
– No! Opowiadała, że aż wyszła na balkon, z tej ciekawości i mało nie wypadła. Ale jako jedyna miała okazje przyjrzeć się z bliska temu wgnieceniu. Twierdzi, że widziała wyraźny odcisk piór wielkiego skrzydła…
– Skrzydło? Pióra odciśnięte w blasze? Całkiem się babie pomieszało… I co by to miało być? Wielki ptak? Wrona, nawet spadając od nas, nie wgniotłaby samochodu.
– No tak, ale co się z tym czymś stało? Malinowska twierdzi, że musiało odlecieć…
* * * * *
Wieczorem przed spaniem Zenek już zupełnie odprężony przytulił się do żony i powiedział:
– Wiesz, muszę ci powiedzieć, co mnie tak we śnie wystraszyło. Przyśniło mi się, że wypadłem z okna. No sam nie wiem, czemu się do tego okna pchałem…
– To było potworne. Leciałem i tak strasznie się bałem, chciałem się na głos modlić i nie byłem w stanie, im dłużej leciałem, tym bardziej się bałem…
– To tylko sen, Zenek. Było, minęło. Ale jedno mnie w tej historii niepokoi. Kto to jest Izis?
– Izis? Skąd ci do głowy przyszło to imię?
– Jak się rano rzucałeś po łóżku,gadałeś na cały głos: Izis, poratuj! Izis, zmiłuj się! Izis ,wybaw! I jeszcze coś o skorpionach… Tylko nie wciskaj mi kitu o Egipcie. Przecież ciebie, łachudro, nigdy nie było stać nawet na pomyślenie o wycieczce do Egiptu…
Witam wszystkich przyjaciół Zenka a także po prostu dobrych ludzi!Przy okazji ostrzeżenie dla Izis: udowodnione spowodowanie zmartwychwstania może grozić nawet beatyfikacją!
.. ” Wczoraj śnił mi się znów, dla odmiany, najpiękniejszy mój sen – niezrównany ! o pływaniu w powietrzu jak w wodzie “… Ludzie ze snu nic o tym nie wiedzą. Wciąż sie szczycą postępem i wiedzą i sa z prawem grawitacji w zgodzie………. “
Dzień dobry:)) Już dawno nikt nie powiedział do mnie – “witajcie, mój dobry człowieku”!
To ja tylko się przywitam – dzień dobry Senatorze:)))
O, Senatorze….. jakże mi to Boyem zapachniało :)))))))
Dzień dobry. Zaglądam na Wyspę i co ja widzę? Senatora widzę, który już przed świtem na dyżurze. Ty Senatorze taki poranny się zrobiłeś czy wczorajszy wieczór kończysz? A Skowronkowi się przysnęło więc sam muszę na mentoska podreptać…
Oj tak, przysnęło:))) Dzień dobry Nadzwyczajny, a sam na mentoska nie pójdziesz!! Dawaj łapkę!:))))
Dzień dobry:))) Się pytam; Markiz Zenkiem czy Zenek Markizem:))) Cosik zaczyna świtać sprzed lat:))))
Zenek we snie śpiewał Aznowurem.Izabel, Izabel,Izabel…..Z finałem jak w piosence.
.. śpiewał z wielkim przekonaniem :)))
bo była przekonywująca.
Dzień dobry :)))).. zachwycająca interwencja i tylko się boję, że Zenek nabawił sie lęku przestrzeni …:)
Dzień dobry. “Bo miewamy często głupie sny/ ale potem się budzimy, i…” http://tnij.org/lk6fJedni o spadaniu, drudzy o wypoczywaniu.
Dokąd pożeglował Stateczek, tak po cichutku…. ?:(
… wiosny ciąg dalszy : kwitną jabłonie i pierwsze kasztany ! :)))
Ogólne DzieńDobry:)))
Dzień dobry takie bardziej szczegółowe!
Dzień bardzo dobry – takie bardziej precyzyjne.
Uprzejmie informuję, że w trakcie długiego weekendu będę w sieci tylko przelotnie, jeżeli w ogóle się uda – z ważnych powodów rodzinnych. Do widzenia.
:((( aaaa…. pan Ignacy ?
Mam nadzieję Quackie, że ważne powody rodzinne nie są z kategorii smutne. Być coś na ten temat, choćby zdawkowo, wystarczy tak, lub nie. Jestem z tych martwiących. Jak kwoka, która wysiedziała kaczęta.
Niee, akurat wesele : )
:)))) ma się te koligacje Kwaku :)))))) !
Heheee, ale nie TO wesele : )))) Po pierwsze w sobotę, po drugie w okolicach Kielców ; ) Ostatni z braci Quackie – najmłodszy – traci wolność. Otrzyj łzę, przechodniu. ; ) Dobranoc…
Miłego popołudnia i wieczoru….. będę miała co poczytać po powrocie ? :)))))
Witam:)Zacząć od dziś modlić się do Izis, żeby moje modlitwy w końcu zostały wysłuchane? Zenkowi, niech mu żona wyrozumiałą będzie, się udało.:);)PS: Ma szczęście (żona), że małżonek odpuścił dochodzenie dlaczego obiad dziś później. Ominęło ją lanie? Jeśli tak, to niech żyją nocne koszmary i kac łagodzący obyczaje.
Witam ponownie :)Wszystkim czytelnikom, którzy nie skojarzyli związku przygód Zenka z imieniem Bogini, mały link wyjaśniający : http://madagaskar08.blog.onet.pl/6632413,426209995,1,200,200,88343189,426296290,8009741,0,forum.htmlMam nadzieję, że i Krychę to uspokoi…
Uspokoiło, nie wiem jak Krychę, ale mnie tak:) Boska jest Izis …:)
Ta odcinkowa czy końcowa puenta jest urocza. I jestem zauroczony. 🙂
Dobry wieczór …. jest tu kto ? 🙂
Jezdem, czego?
:)))) cegój się mówi Irusiu :))))))
.. i czemuz nie pilnujesz Irenki, bryka gdzies bokami …. 🙁
Boki wybacze, byle przód oszędzała.
:))))), jakiś Ty rozsądny Irusiu :)))
Nie to, żeby zaraz bokami lub Boże broń przodem, ale mi Internet zeżarło wczoraj po południu i dopiero teraz zwróciło. Dziś świętuję Dzień Wskrzeszania Umarłych:)
Bywam… czuwam… witaj!
Witaj ponownie Tetryku….zawdzięczam Ci uśmiech o poranku z powodu boskiej interwencji i Twojej wyobraźni:)))) *
…. rozbiegło się nam gdzieś towarzystwo….. 🙁
Dobry wieczór:)))
Witaj Senatorze…. :)))) jak się miewasz Ty i Twój zwierzynieć ? i co myslisz o ewidencji połowów wędkarskich ? 🙁
Dobry wieczór:)) Miewam się nawet nieźle, zwierzyniec też, myślę, nie najgorzej:) Pomysłodawcę ewidencji wędkarskiej należało jak wściekłą sobakę ubić i pod krzywym płotem zakopać! Ja owszem, stosowne druki mam, ale NIGDY ich nie wypełniam!! Zdaję co rok puste i blade, a na pytania czemu to tak odpowiadam, że ni cholery cały rok nic nie brało! Ponieważ siwowłosego starca kontrolerzy nad wodą szanują (!!!), zadowalać się muszą słowami z Wańkowicza – “ja nie ekonom, cob PZW księgi prowadził!!” I już! Najwyżej zapłacę mandat, co mi tam!!
… można by pomyśleć, ze nie ma w kraju kłusowników niszczących łowiska 🙁
A oni te rejestry prowadzą??! Nie, a ja mam najpierw się upewnić, że siedzę na łowisku nr 11, a nie np 22, choć rzeka dokładnie w obu taka sama! Następnie mam wpisać datę i każdy złowiony rybi ogon. Oddzielnie płoć, szczupaka, karasia, leszcza w końcu – pies mu mordę lizał! Ryba bierze, przynęty trzeba zakładać, wędki zarzucać, haczyki wiązać, grunty zmieniać, zanętę podsypywać, brań pilnować, zacinać, holować, podbierać, do siatki wkładać, ręce wytrzeć o portki, bo kto ręcznika będzie szukał, ołowiu dołożyć albo ująć, spławik przesunąć na żyłce, bo się – świnia jedna – sam jakoś przemieścił, przynęty zakładać, wędki zarzucać, zanętę podsypywać, papierosa zapalić, wody się napić, zacinać, holować…! I gdzie ja tu mam szukać długopisu, każdą rybę zmierzyć miarką, do rejestru wpisać…! A gdzie on, ten rejestr?? Dawno podeptany leży gdzieś w trawie.! Czy ja przyjechałem na ryby czy buchalterię prowadzić??! Mam na sobie elegancko wyciuchane wędkarskie łachy, nie zarękawki, to jestem na rybach, nie w księgowości!:((
Maruda. Ciesz sie, że łusek nie musisz liczyc.
🙂 Un w ucho czasem nie chce??!
nie przepadam.
:))))
Przed chwilą wróciłam ze spaceru, w bardzo miłym towarzystwie.:)Bajka na Dobranoc.:)Szła nocą bajka przez pola i wsie, przez zaklęty las. Smutno było jej i źle, nawet jej przyjaciel Księżyc zgasł. Wtem promyk świeczki na ścieżkę padł i piosenka hop! z okienka za bajką w ślad.Jutro znów wstanie ze snu kolorowy świat. Znów będzie dróżką do kresu dnia bajeczka szła.:)Dobranoc.:))
Dobranoc bajkowa Jaśminko :)))))
To miłe towarzystwo szybko Cię układa do – nazwijmy to umownie – snu.
Ty sie naucz kultury palancie. Kobitce sie mowi “niech ci partner lekkim będzie”
:))))))))) !
Hurra! Zenek zmartwychwstał! Dziękuję Tetryku, buźka:)
Nooo ! Objawiła sie nam Boska……a jak często trzeba sie do Ciebie modlić ?:)))))*
Trzeba mieć wyjątkowo wrednego AS i wyjątkowo uprzejmego Stwórcę, Zenek to farciarz:)
Nie ma to, jak układy z bogami! :)))Czy masz jeszcze jakieś życzenia, o Boska?
Jeśli masz układy z bogiem Internetu, to poproszę żeby mi nie zabierał się tak często:)
Dobranoc:)))
to ja na paluszkach się oddalam uprzednio zapalając magiczne światełko….. samotnym i nie-samotnym :))))))