Wszystko zaczęło się pewnego dżdżystego i wietrznegoponiedziałku (okropność, nie?), gdy kierownik wtruchtał do pokoju numer 4 z lekkąpaniką w swych podkrążonych po ciężkim łykendzie, odrobinę jeszcze zaropiałych oczachi rzucił porażającą nowinę – Skomputeryzująnas!
Zenon o mało się nie zadławił spożywaną właśnie kanapką zboczkiem wyłuskaną z różowego celofanu. Jakby […]

Najnowsze komentarze