Chciałbym dziś przedstawić potrawę do kotleta schabowegocałkiem podobną. Potrawę, która rośnie sobie w trawie, a nie kwiczy przedprzyrządzeniem. Tu emocje zenitu sięgać powinny, więc nie będę dłużej trzymałPaństwa w niepewności i ogłoszę, że o grzyba mi chodzi.
Czubajka kania będzie bohaterkądzisiejszego dnia.
Na mojej wyspie występują tegrzybki w ilościach niewielkich, przeważnie na „posesjach” sąsiadów. Na mojejdziałce pojawiają się tylko sromotnikibezwstydne, które chociaż podobno jadalne, nie są zbyt atrakcyjne kulinarnie zewzględu na nieszablonową aparycję. O powalającej woni już nie wspomnę.
Wróćmy do kani. Otóżprzeprowadzając tegoroczny oprysk jesienny przeciw komarowy, wyczaiłem jedenegzemplarz sowy. W pierwszej chwili chciałem od razu zerwać i z łupem do domkulecieć, ale po zastanowieniu, zostawiłem grzybka. Niech sobie rośnie.Przypomniałem sobie bowiem, że młoda bardzo kania podobna jest niezwykle dotrującego muchomora sromotnikowego. Później ją sobie skoszę, a ponieważwłaściciele trawnika, na którym ta sójka rosła, zakończyli już sezon, miałempewność, że nikt w tym koszeniu mnie nie ubiegnie. Po dwóch dniach zrobiłemgrzybkowi zdjęcie.
Na zdjęciu widać już wyraźnie,że to oczekiwana kania rośnie, a nie trujący muchomor. Dla pewności jednakpostanowiłem poczekać jeszcze jakiś czas ze zrywaniem. Niech zacznie bardziejparasolnika przypominać, a i masę grzybek zwiększy, rosnąc sobie dalejswobodnie. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Coś jednak nie dawało mi spokoju,jakieś porzekadło po głowie mi chodziło. Czegoś kania pożąda nade wszystko.Przez chwilkę myślałem o pierwszym sekretarzu, ale wtedy o Kanię by chodziło.Wreszcie mam, kania dżdżu potrzebuje. Zadowolony z konewką do sowy poleciałem,choć wcale tak sucho nie było, ale dla pewności grzybka podlałem.
Po kilku dniach wyglądał tak:
Średnica kapelusza 24centymetry, to rozmiar nie na każdą patelnię, tak sobie dzielę skórę naniedźwiedziu, gdyż kania rośnie jeszcze. W końcu dzień oczekiwany nadszedł.Zrywam kani kapelusz i do domku niosę, gdzie grzyb sprawiony i do mleka na dwakwadranse włożony został. Następnie w jajku zamoczony, w tartej bułcewytarzany, na rozgrzane, sklarowane masło położony, w czterech kawałkach, gdyżnie mamy tam patelni 28 centymetrowej, do właściwości konsumpcyjnych, poprzezproces smażenia, dochodził.
A sama chwila spożycia jakacudowna była? Wprost nie da się wystarczająco barwnie opisać. Mieliśmy z Żonąpierwszorzędne śniadanko.
Co, że schabowy, to zwykle naobiad? Prawda, na obiad, ale już nie miałem cierpliwości z kanią do obiaduczekać. Zaprosiłem na śniadanie.
Dzień dobryTakie będę miał wspomnienie z minionego lata, gdy w zimowe popołudnia smętnie przeżywał będę schabowego z kapustą. Warto jednak pielęgnować w sobie dobre wspomnienia, a nie same masakry.Miłego dnia
Dzień dobry:) Rzeczywiście, tu masz Gryzoniu rację, warto w sobie pielęgnować miłe wspomnienia, a nie masakry…wszkżeś jednak Acan ów piękny grzyb pożarł, do zmasakrowania dołożyłeś zatem trawienie, że o dalszym ciągu tegoż procesu nie wspomnę:)
Dzień dobry, SenatorzeTo tylko pozory masakry. Ja traktuję pożarcie inkryminowanego grzyba, jako zemstę wyprzedzającą, nim kuzyni rzeczonego na mnie porosną. Pozostałe to fizjologia tylko, nawet papież wydala, a co dopiero biedny gryzon.Pozdrawiam
Aha, wyprzedzająco….To mi przypomina pewną postawę etyczną: nie kopać leżącego!….bo może wstać i oddać!:)
Tak jest! Etyczne postępowanie, najlepszym przyjacielem człowieka.
Dzień dobry przed śniadaniem:))) Grzyby do lekko strawnych nie należą, zdrowiej (chyba) skonsumować na śniadanie niż kolację:))) Sprawdzę co małżonek przygotuje, bo głód poczułam.. Burczenia jeszcze nie słyszałam:)))PS Kanie w panierce są pyszne, fakt. A czy jadł ktoś “purchawki” w panierce?? :)))
Pięknie jest na Twej wyspie Gryzoniu:) Jeśli masz więcej zdjęć można byłoby album utworzyć, nie obciążając bloga, którego pojemność jest niewielka i przez zdjęcia najbardziej zjadana:) Skąpy okropnie jest Onet, nie dorzuca nam przestrzeni.
Dzień dobry, All_aAno jest ta wyspa urokliwa, bez dwóch zdań. Jednakże najpiękniej jest wiosną i latem. Jesień jest bardzo smętna. Zimą rzadziej tam bywamy. Jeśli chodzi o album, to przekażę wiadomość Małżonce i jeśli zapali się do Twojej propozycji, to sama zdjęcia wybierze.
Dlatego warto utrwalić wyspę na wyspie:))) Pozdrowienia dla Małżonki:))
Zostawiam Państwu swój tekst na pastwę. Sam oddalę się do obowiązków. Ponownie pojawię się, kiedy lampka, prawdopodobnie, roztoczy nad nami swój opiekuńczy, stonowany przez abażur, blask. Miłej soboty i może już przestać padać
… obawiam się, ze padać przestanie popołudniem….. ale czy zły jest deszczowy dzień od czasu do czasu ?:))))… dziś mnie cieszy :)))
.. a pieseczek się znudzi i pójdzie spać :))))
Dzien dobry ! :)))) śniadanko z kanią….. o której godzinie ? :))) tak bliżej południa, to bym lubiła. :))))
.. aaa i jeszcze jedno… kania sie bardzo dobrze suszy i stanowi doskonały dodatek do sosu grzybowego :)))) i ja się z nią tak własn ie obchodzę. :))))
dobry kotlecik schabowy z zasmażaną kapustą to jest zacne danie…. na śniadanie nie jadam, ale w ogólności to tak :))))
… bo też mamy świnkę w łańcuchu pokarmowym…… i wiel jeszcze innych dobrych rzeczy….. sama natura :)))
Na śniadanie? czarny chleb, biały ser, czerwony pomidor z odrobiną zielonego szczypiorku….. to jest to , co lubię najbardziej :))))….. jajo na miękko też moze być . ! :)))
DzieńDobry:)) Nie jadłem jeszcze w życiu, tego grzybka ze zdjęcia!Po prostu nie mam zaufania do blaszkowatycvh:)))
Witaj ….. kania jest naprawdę smaczna ! ma na nóżce taką luźna obrączke i łeszczęcy się kapelusz:)))) rydze i gaski też są blaszkowate i tez smakowite …… ja tylko opieniek nie zbieram :)))
w handlu sa boczniaki… smakują najlepiej panierowane i usmażone na maśle, ale nie są tak smaczne jak kania :)))
znowu …… a kapelusz miał być ” łuszczący się ” :(((((
Dzień dobry mówię i od razu zaznaczam, że tylko na chwilkę wpadłem, zaraz dalsze obowiązki wzywają, więc niestety dyskusja ze mną będzie mocno utrudniona, jeżeli nie niemożliwa.Bardzo dobry pomysł z hodowaniem kani, żeby większa rosła. W mojej ocenie kanię robioną “pod schabowego” przebija tylko jeden grzyb, mianowicie rydz mocno osolony i smażony – niemniej jest to mocne drugie miejsce, a potem długo, długo nic. Kania wygląda jak kotlet, ale jest nieporównywalnie delikatniejsza, wprost rozpływa się w ustach, a dobrze doprawiona – poezja! Dawno, dawno temu na obozie harcerskim (byłem tam bardzo wygodnie jako gość między znajomymi harcerzami) mieliśmy prawdziwą ucztę – po kaniobraniu we wspólnej kuchni prywatnie pokucharzyliśmy, a harcerz o dźwięcznej ksywce Nimfa (120 kg żywej wagi, ciemny brunet z klatą w stylu King Konga) dyrygował całością. Ech, wspomnienia…Niech o jakości tekstu świadczy fakt, że ślinka mi pociekła. Pozdrawiam i czekam na dalsze (teksty czy grzyby – wsio rawno).
.Witaj…… .. w kwestii rydza i kani…. zgadzam się całkowicie :))))).. W sprzedazy bywają grzybnie, które należy umiejscowić pod drzewem i podobno można mieć prywatne borowiki i podgrzybki…..może to i prawda, choć nikt znajomy tego nie potwierdził … :))))
:))) sprawdziłam na Allegro….. trzy strony ofert na grzybnie wszelinijakie:)))) i ludzie to kupuję, więc chyba to działa :))))) Nawet kanie można sobie zapuścić w ogrodzie:))))
No tak. I już nosa poza własną posiadłość nie wystawiać:( Aaa gdzie spacer po lesie??!!!! :))))
oo, grzybnię rydza też można dostać? Zaraz lecę na Allegro sprawdzić!
Hmm, są mieszanki grzybni 8 gatunków, W TYM rydza. Ciekawe, jaka jest szansa, że urośnie rydz. Większa niż 1/8? Zdaje mi się, że niektóre gatunki żyją w symbiozie z konkretnymi drzewami, a rydz chyba z brzozami? Czy może ktoś z Tubylców pamięta?
A Panu jeszcze dopowiem, aby smutno nie było, że tekst autorski podziwiałem wczoraj gwiazdkami incognito. Powieść Pańska jest rozwojowa, a Pan – z zadrością – to już wogle.
Smutno to mi było w zakresie znajomości z Panem, nie że oceny nie tego, ale że Pana we własnym nicku nie widziałem.A co do meritum, to z lekkim przerażeniem patrzę, w jakim kierunku się to rozwija, zawsze uważałem, że siłą tego cyklu jest jego niedookreślenie i możliwość doczepiania ciągle nowych odcinków niezależnych od czasu i przestrzeni. Teraz, jak Pan słusznie zauważył, cykl skręca w stronę powieści w odcinkach, a to oznacza, że swoboda twórcy będzie jęczeć w kajdanach wymagań i zobowiązań względem tego, co się wydarzyło we wcześniejszych odcinkach. Trzeba będzie reemigrować panią C. do Indii albo coś?
Kwaku…. zawsze może być tzw. nieoczekiwany zwrot akcji :))))… jek z powodu wymagań poprzednich odcinków zabrzmiał złowieszczo :((
Właśnie nie chcę robić tych zwrotów ZBYT nieoczekiwanych, głównym bohaterom nie wróży to zbyt dobrze, a to nie ta stylistyka. Jakieś 500 milionów hinduskiej władczyni mi się marzy, ot, Verne może?
:)))) piękne marzenie i zobacz ,że dla pana Lajkonika….. egzotyka szalona :))) kto by tam gtował pyszną zupę pomidorowa >>;))
… a może pan Lakonik JEST księciem, tylko nic o tym nie wie ?:)))))
Poczekajmy do pierwszego pocałunku, może się zamieni w księcia >; )Co też ja piszę, żadnych pocałunków, apage, romanse i ballady!Muszę na dzisiaj już raczej kończyć – do widzenia się, zaraz jeszcze ze wszystkimi ogólnie się pożegnam…
.. odrobinę romansu juz mamy :))))
Rydz to raczej w lesie mieszanym, w trawie przy sosnowych zagajnikach, przynajmniej ja tak je znajduję, Lubią rosnąć tuż przy drodze. Uprawę grzybów w ogrodzie mam zaplanowaną na wiosnę, kupię wspomnianą przez Was grzybnię, mam pod co ją zaaplikować i zobaczymy. Ponoć efekty są zadowalające, a im iglaste drzewa starsze tym lepiej. Po nawiezieniu kory pod młode drzewka, u mojej Mamy wyrosły kilka lat temu opieńki i do dziś w wielkiej ilości wysypują się co rok. Ale tam są też i świerki już ponad czterdziestoletnie:)
Asz, kurczę, nasze podwórko jest zbyt wspólne, podejrzewam, że jakbyśmy nawet wysiali grzybnię, to by i tak grzyby tajemniczo znikały; sąsiadów za dużo na jeden trawniczek, a i drzew jak na lekarstwo – niemowlęca magnolia, jakaś wiśnia japońska i trzy pnie po chwastach – topolach.
no to raczej mało grzybniowe okoliczności….. chyba, że te pnie po topolach ?:)
No, tam już coś rośnie samodzielnie z grzybów, ale raczej niejadalne, sądząc po wyglądzie. Gdyby było jadalne, już by nie rosło ; )
Możesz sobie dla zabawy boczniaki cytrynowe w domu uprawiać. Ponoć istnieje możliwość uprawy pieczarek nawet w bloku na okiennym parapecie. Przysyłają gustowny pojemniczek z grzybnią i podłożem, ustawiasz na parapecie, zwilżasz i….. zbierasz:))
:)) sosna, świerk i brzoza….. to jest rydzowe towarzystwo; znajdowałam je na skraju lasu, przy drodze….bywały zapiaszczone. 🙂
Ożeż kania, ładny pasztet z tym schabowym. Dzień jak najbardziej dobry.Zdaje się, że przyszła pora na grzybki innego rodzaju; te, po których człowiekowi rozwiera się pod nogami przestrzeń do rozmowy z kolorem oraz tymczasowo uleczalnej chętki na podtrzymywanie skrzata za gdzieniegdzie dostrzeżonego ducha, żeby przed ocuceniem z niego ukradkiem był przypadkiem nie wyzionął. Osobiście nie polecamy i stanowczo jesteśmy przeciwni.A co do soboty, to zrobił mi Pan przysłowiowego smaka. Na szczęście u Wuja jak i zawsze zresztą znacznie więcej tego smaku niźli ludzi polityki, stąd też smaczna kania, a nie obrzydliwy Stanisław.Tym głodnym akcentem gorąco Panu przyklasnąłem a z rosnącym apetytem na jeszcze nie zasypiam (gruszek w popiele).
Proszę Yo li…. jak juz o tych….grzybkach, to idę się douczyć, żeby mnie nie zaskoczyło i nie wystraszyło 🙂
Dobry wieczór przed dobranoc. Lepiej jeść grzyby wyłącznie dla walorów podanych przez Wuja, halucynacje zapewniają nam i sobie wspomniani politycy, też grzyby, i trujące do znudzenia.
popieram Twój pogląd na te trujące grzyby :))))
Do widzenia na dziś, spać jeszcze nie idę, ale komputer tak.
” Ja mam dwadzieścia lat, ty masz dwadzieścia lat, przed nami siódme niebo…” :))) Fajnie się tę piosenkę po latach odbiera:))) Donoszę panu Ignacemu, że dzisiaj dostałam pęk słoneczników… i zanucę… z nostalgią…”a mnie jest szkoda lata” 🙁 Nogi bolą.. a co się wyskakałam to moje:))) Dobranoc:)))
Dobranoc na dzień dobryDziękuję Wszystkim za wizytę i przeprosić chcę jednocześnie, za moją nieobecność. Ale waciki, szlag. Idę spać, jakoś do łóżka, po ciemku, doczołgam się.
Dobranoc….. lampka zapalona, świeci spokojnie, zmęczeni tańcami: nogi wyżej i będzie dobrze :))))
Dzień dobryNiesłusznie obawiałem się ciemności. W ostatniej chwili rozświetliło się.
Dzień dobry:)) Com sobie pospał, tom pospał! A mówią, że spokojnie i długo śpią jedynie ludzie o czystym sumieniu. I jak tu w to wierzyć?:)