Kilka dni po leszczynowej sesji fotograficznej, córka siedziała sobie na ławce. Wieczorem to było, a wieczór ciepły, w sam raz aby po całym dniu skubania na grządkach, dać odpocząć spracowanym mięśniom. Więc siedzi sobie córcia na tej ławce i podziwia kwiatki. Klomb na który patrzyła, usytuowany jest z lewej strony domku. Za klombem stoi płot z siatki metalowej,tworzywem sztucznym powlekany. Przez oka siatki doskonale widać to, co dzieje się za płotem. To znaczy doskonale widać, gdy obserwator stoi. Na siedząco, z ławki, wyrośnięte kwiatki zasłaniają widok, także widać co się dzieje od połowy płotu w górę.
Cisza panuje w około prawie doskonała, tylko ptaszki sobie podśpiewują na gałęziach drzew. Nagle coś tupnęło. Patrzy córka, usiłując dostrzec, co dzieje się poza płotem, ale kwiatki widoczność zasłaniają. Tupot jednak jest na tyle wyraźny, że nie mam mowy o pomyłce. Coś nadchodzi. Aparat oczywiście w domku, jak się po niego ruszy, „ tuptuś „ zwieje. Siedzi więc bardzo nieruchomo i spokojnie, w duchu przeklinając siebie za pozostawienie aparatu i czeka. Popatrzy sobie na zwierza przynajmniej.
W tym czasie za płotem, tupot ucichł, ale zwierzak cicho nie był. Rozległo się zadowolone chrumkanie i odgłosy rycia w ziemi.Przypominam, że obserwatorka siedzi na ławce i nie widzi dzika, domyśliła się, że to dzik, z tego zadowolonego chrumkania.
– Jeśli ja nie widzę dzika, to najprawdopodobniej dzik nie widzi też mnie- myśli sobie, ale postanawia się nie ruszać, choć aparat o parę kroków dosłownie. Tym czasem dzik kończył powoli wizytację lewej strony naszej działki i zbliżał się do narożnika ogrodzenia. Od frontu kwiatki widoczności nie zasłaniały i po chwili dzik ukazał się w całej okazałości.Jeszcze człowieka nie zauważył, więc dalej chrumkał sobie radośnie. Nie był to tegoroczny warchlak, raczej przedstawiciel ubiegłorocznej młodzieży, ale spory i pewnie samiec, gdyż na grzbiecie miał takie czarne aplikacje. Sierść miał koloru jasno brązowego, oczy wyraziście figlarne i w ogóle był świetny.
Pokręcił się przy tym narożniku chwil kilka i nie dając po sobie poznać, czy obserwatorkę zauważył, do lasu z powrotem powędrował.
Córka była bardzo przejęta tym bliskim spotkaniem i postanowiła sobie, że jutro tez sobie na ławce wieczorkiem posiedzi. Tym razem z aparatem w ręku i na dzika poczeka.
Nadszedł dzień następny, pogodowo identyczny do poprzedniego. Jest wieczór, ciepło, córka siedzi na ławce, aparat dzierżąc w dłoniach i czeka z wzrokiem utkwionym w miejsce, w którym wczoraj zwierzaka widziała. Czeka kwadrans, dwa kwadranse i nic. Żadnego tuptania, czy chrumkania nie słychać.
– Nie przyjdzie dzisiaj- pomyślała- może jutro zdjęcie zrobić się uda?
Rozluźniła się i już chciała z ławki wstać, gdy nagle coś fuknęło z prawej strony ogrodzenia. Tu warto dodać, że ławka stoi blisko prawej strony płotu. Zerwała się jak oparzona, i wystraszona, patrzy skąd ten dźwięk. I stali tak, naprzeciw siebie, moja wystraszona córka i wczorajszy dzik, poznała go po czarnych aplikacjach. Dzik,gdy tylko ochłonął z szoku spowodowanego nagłym pojawieniem się człowieka,rzucił się do ucieczki. Gnał jak amerykańska kawaleria, trąbki nie było słychać, tupiąc racicami w podłoże tak głośno, jakby nie jeden tylko dzik uciekał.
Oczywiście ze zdjęcia nici. Córka była jednak zadowolona w sumie, gdyż serce udało się jej wepchnąć z powrotem na miejsce. Po tej przygodzie nie zasadzała się już na dziki z aparatem. Za dużo stresu niosły takie sesje.
Patrzcie Państwo, limit słów mi się kończy, a miałem jeszcze opowiedzieć o wodzie wysokiej i o różach…,
Kłamałem bezwiednie, będzie jeszcze jeden odcinek o zwierzętach z gryzonowej wyspy. Oczywiście jeśli ciekawi jesteście Państwo.
Dzień dobry w sobotęDzień wstał lekko mglisty. Temperatura 13°C i wzrośnie do dwudziestu kilku. Najbardziej w prognozie optymistyczne jest to, że opady nie powinny wystąpić. Miłej soboty
Dzień dobry:) Mniej optymistyczna prognoza pogody dla mojego regionu, jak zwykle w weekend. Czas zabezpieczyć meble ogrodowe na długie miesiące. Trochę smutno:)
A co z filmikiem Gryzoniu?? Nie ma zgody??:)))
Dzień dobryDebata na temat publikacji filmiku, wśród dziczej rodzinki, trwa nieustannie. Ówczesne warchlaki są przeciw.
Uszanujmy więc..ze zrozumieniem:)
Dzień dobry:))) U mnie pogoda piękna, ale jutro ponoć ma przyjść długo oczekiwana jesień!
Dzień dobry, a mnie jest smutno.. tej jesieni..:)
Na myśl, że jeszcze nie ma mrozów?? Będą!!:)))
Pan mrozisz.. Tak sobie wydedukowałam… Se!!!:))))))
Dzień dobryA u mnie wytęskniona jesień ma zagościć w poniedziałek. Przynajmniej tak głoszą prognozy.
Dzień dobry, Gryzoniu. Prawdziwa słotna jesień ma wiele zalet!
Zgadzam się. W wszystkim należy szukać maksymalnej liczby zalet, wtedy wady nie jawią się w sposób dramatyczny. Jedną z głównych zalet jesieni, jest niepocenie się w sposób tak ostentacyjny, jak gorącym latem.
Pojawiające się czasami szczękanie zębów traktujmy jako dodatkową atrakcję, a dający się zauważyć brak komarów, jak iście niebiańskie dobrodziejstwo. Same godne zachwytu zjawiska.
Brak komarów, to zaleta pierwszorzędna. W zasadzie, gdyby tylko brak tych bestii mieć na względzie, to lato w ogóle niepotrzebne jest.
Korektę do prognozy pogody, wnoszę. Otóż, według najnowszej prognozy, może przelotnie pokropić deszcz, a i temperatura nie osiągnie dwójki z przodu. Wydaje się więc, że poniedziałkowa jesień nie bardzo chce do poniedziałku zaczekać.
Ze Stana komary krew wypiły.. Nie wiem, czy transfuzja jaka nie przydałaby się:))) Staaan!! Pomocy nie potrzebujesz?? Prysznic szkodzi, w nadmiarze:)))
To uważasz, że Stan wziął prysznic i nie chce oddać? Jak to ugryzienia małych wampirów potrafią wpłynąć na zachowania człowieka. Sugeruję morderczy oprysk. Na komary, naturalnie.
Bo widzisz.. ze Stanem to jest tak; biega po chaszczach lub się okopuje, cokolwiek to znaczy:)))) Gdy dobrnie do miejsca zakwaterowania i wpadnie pod ten, noo.. prysznic/a, to przy liczeniu spadających kropel… zasypia:)))) A co robić, gdy się okaże, że…komarzyce, mają;.. duże – błękitne – oczy:)))) Nadal sugerujesz oprysk???:)))))
No tak, niebieskich oczu nie wziąłem pod uwagę. Po oczach nie pryskamy.
Coś mi głowa ciąży, zapewne ciśnienie pikuje w dół, czas porządną kawę wypić i mentoskiem zaciągnąć.. Weny, werwy… i czego(?) jeszcze brak?? Nie będę malkontencić :))))
A za parę dni.. Senator znowu swoje sześć szóstek złapie:))) Szybko tym razem:))))
Tak jest, szóstki są moje. MOJE!!!:)))
A co to są te szóstki, że spytam, bo nie wiem?
To coś co jest między funf a sieben!:)
Pomiędzy funf a sieben, jest coś, co ze sexem się kojarzy. Wszystkiego najlepszego.
Dziękuję. Ja właśnie jestem jego demonem:)
DzieńDobry:)) Ogólne i indywidualne:))
Dzień dobry Stateczku:)))) ciepło..(?) no, przecież :))))
Aaa Wiedźminka.. siedzi.. i czyści, czyści.. te grzyby:))))
Znikam prowokacyjnie. Wyspa wzywa.Miłego dnia i do później
Dzień dobry!Oświecony przez Gryzonowego Siostrzeńca przybyłem i informuję uprzejmie, że spodobało mi się. Będę teraz wpadał częściej!Pozdrawiam
Dobry wieczórW imieniu tubylców, jako najmłodszy z nich, dziękuję za odwiedziny. Tu jest trochę tak jak na czacie, który kiedyś próbowaliśmy utrzymać przy życiu. Zszedł niestety. Pozdrawiam niezwykle serdecznie
Dobry wieczór Gryzoniu:) Jak myślisz, czy pan Lajkonik też wpadnie? Miło by było…
Dobry wieczór również! Czuję się nieco wywołany do tablicy – pan Lajkonik drapie się w przedziałek i zastanawia, czy pozwolić swojemu autorowi na wizyty międzyblogowe… ; )
Dobry wieczórJa jestem za. Dużo mnie to za kosztowało.
Dzień dobry, jak Pani widzi ciągnie za Panem sznur ludzi dobrej woli i jak tak dalej pójdzie, to dopiero będzie. Z Wujkowych tekstów zwierzęcych wyciągam jeden wniosek-przypomnienie, co jest najważniejsze w życiu zaraz po Panu Bogu, otóż jest to Żona i zwierzęta, najlepsze stworzenia pod słońcem, nie licząc Gryzonia, ale taki jest tylko jeden na świecie.Dokłaniam się gościnnie i pozdrawiam jesiennie, co nic innego nie znaczy, jak znaczy najlepiej pod Słońcem.
Dobry wieczór, Yo laCzuję się jak kawka, która wydziobuje rodzynki z ciasta. A ja gryzon przecież. Pocieszam się tym, że goście Wyspę odwiedzają tylko z powodu Twojej akcji reklamowej, a nie broń Boże, mojej twórczości. Wywijam zamaszyscie naczyniem z tlącym się kadzidłem
A tu się, dzień dobry, Pani myli, pytają o Pana sami od siebie, moja rola sprowadza się wyłącznie do podzielenia z radością.
Mylić się jest rzeczą ludzką, jak najbardziej. To, że Ktoś mnie pamięta po ponad dwóch miesiącach, jest moim największym sukcesem.
Pamiętają, a kto spróbowałby zapomnieć – to popamięta!
Pamiętają, pamiętają. A jakby ktoś nawet nie pamiętał, wystarczy, że zastanie Yolkę i zerknie na jej sygnaturkę : )
Dobry wieczór. Wpadłem na chwilę do Stolicy ale jutro wracam nad morze. Cieszę się, że towarzystwo w komplecie, no prawie w komplecie, ale Czarodziejka ma nieobecność usprawiedliwioną. Komary mnie tylko nieco nadgryzły a utraconą krew uzupełniłem “Dębowym Mocnym” i jakoś jeszcze jestem na chodzie choć nieco słaniający się. Zapewne z powodu znacznego wykrwawienia:))))))))))
A na okoliczność dzików to zanotowałem dzisiaj ok. 10:00 osobiste spotkanie z dzikiem w lesie nad plażą 12 km od Ustki. Spotkanie odbyło się w atmosferze wzajemnego zrozumienia tzn. popatrzyliśmy na siebie przyjaźnie po czym ja ruszyłem sprawdzić czy są jakieś grzybki natomiast dzik popatrzył za mną wzrokiem pełnym ironii i podreptał w przeciwnym kierunku ryjąc za czymś… Grzyby go zupełnie nie interesowały:))))))))
Dobry wieczórNo nie wiem, czy Twój znajomy dzik tak grzybów nie szukał. Mógł szukać trufli, a to grzyby są i dobrze trzeba się w ziemi naryć, aby ten smakołyk na światło wyciągnąć.
Dobry wieczór:) Ciekaw jestem niezmiernie ileż to grzybów Wiedźminka nazbierała. Miałem i ja dziś na grzybki się wybrać, ale ta znacznie lepsza połowa mego stadła zarządziła inne rozrywki. I tułałem się po sklepach:((
Grzybów jest mnóstwo, zwłaszcza na poboczach szos. Na trasie z Bytowa przez Chojnice aż po Świecie w niektórych miejscach zanotowałem do 40 pojemników na kilometr. Podgrzybki, zielonki, kurki a także borowiki choć niezbyt wiele.
A ceny jakie? Zatrzymałeś się może aby sprawdzić?
Witaj Senatorze;) Rozumiem Twoją lepszą połowę i ciągoty do sklepów. Grzybki niszczą manicure a w lesie można kleszcza “złapać”. To wszystko z troski. Wiedźminka pewnie wywrotkę grzybów przywiezie. Aż trzy dni je będzie zbierać …
Otóż co do dziczych wizyt, to w Trójmieście – zwłaszcza dzielnicach graniczących z Trójmiejskim Parkiem Krajobrazowym – dziki również składają wizyty, łącznie z grzebaniem w śmietnikach i buchtowaniem trawników. Problem był do tego stopnia ważki, że kilka lat temu zastawiano na nie pułapki, a odłowione wywożono na Sybe… znaczy na Kaszuby, ale tak solidnie – 100-120 km od Trójmiasta. Osobiście zetknąłem się z dzikami w 2000 lub 2001 r., w samym centrum Gdyni, na tyłach Pomnika Harcerzy przy ul. Świętojańskiej. Locha z kilkoma małymi warchlakami i 2-3 podrostkami spacerowała sobie po trawniku, zupełnie nie reagując na ludzi, a co istotne – również na psy. Aż nawet to sfilmowałem, ale potem filmik mi przepadł.Czyli że nie zawsze dzik człowiekowi dzikiem. Czasem (tylko) (kłopotliwym) sąsiadem.
U nas w Ameryce to by było zupełnie nie do pomyślenia! Lisy, owszem, ale żeby proszę ja panią dzicz się plewiła po mieście?A u nas w Niemczech w ogóle nie ma szczurów, a jak już są, to TAAAKIE WIELKIE, nie to co w Polsce!
Zwierzęta, proszem Paniom, szczególnie dzikie zwierzęta, występują tylko w tych miastach, w których dobrzy ludzie mieszkają. Nie pojawią się w miejscach, gdzie mogłyby za zdobycz robić. Albo i za półprodukt kulinarny.
Moja wyspa, na której dziki spotykam, leży na granicy miasta. W centrum Szczecina dziki raczej nie pojawiają się. Widok takiej dziczej rodzinki, to sama przyjemność. Pod warunkiem zachowania bezpiecznego dystansu. U sąsiadki dziki wiosną przeryły cały ogródek. Tak dobrze ziemię spulchniły, że prawie kopać nie trzeba było. Także nie zawsze szkodniki, czasem kooperują.
U Ciebie dziki, u mnie sarny. W biały dzień zdziwione, jakim prawem ośmielam się straszyć je:)))
Spokojnej.. Dobranoc:)))PS Łysy świeci? Nie widzę go.. lampka jednak potrzebna, coby Wiedźminka nie zabłądziła:)))
Wczoraj łysy świecił całą okazałością okrągłej gęby. Dziś zasłonił się chmurami, cwaniaczek. Wiedźma atrybut w GPS wyposażony ma, więc pan bez włosów, wraz z odbitym światłem jego, nie jest Jej do niczego potrzebny.
Hasło do spania było? Było. Dobranoc Państwu